Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-08-2007, 03:52   #111
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Sh'eenaz
Pokój był w istocie pełen twoich znajomych; mogłaś dostrzec tu niemal cały cygański klan, jakieś sześć osób. Ich twarze przedstawiały głównie zniesmaczenie i zakłopotanie. Żona Heszana sprawiała jednak wrażenie szczęśliwej, a on sam natomiast, zgrzytał zębami. Gdy weszłaś ze swym głośnym powitaniem, rozmowy ucichły nagle.
- Ach... To Sh'eenaz, nasza droga przyjaciółka - zaanonsował cię Heszan takim tonem, jakby przemawiał do psa, którego zaraz zamierza zdzielić kopniakiem.
Uśmiechnęłaś się lekko zakłopotana, szybko wyławiając wzrokiem z pośród obecnych niesławną Nadyię.
- Och Haj! Wrestshcie ktoś chyba normalnij!... - krzyknęła radośnie, w kilku krokach znajdując się przy tobie. Nie mówiła zbyt wprawnie po polsku, widać było jednak że po prostu go zapomniała. Miała przedziwny akcent, czy raczej mieszaninę różnych akcentów, których nie byłaś w stanie przyporządkować czemukolwiek. Zajęło ci dłuższą chwilę wpadnięcie na to, że to pierwsze słowo które wypowiedziała, to amerykańskie "hi!".
Wyglądała jak... Jak dziwka. Od stóp do głów. Nie jakaś tirówka, tylko prawdziwa, wielkomiejska dziwka. Miała typowo romską urodę, ciemną karnację, odważnie uczesane, czarne włosy. Miała na sobie wysokie buty, spódnicę przed kolana i opiętą w talii, a wyżej luźną, fantazyjną bluzkę, odsłaniającą lekko piersi.
Była piękna. Choć nie... Była podniecająca. Mimo iż generalnie wolałaś swojego Lukasa, poczułaś, że mogłabyś się z nią przespać, gdyby tylko to zaproponowała.
Cyganie patrzyli z tyłu niepewnie, gdy dziewczyna podała ci rękę.
- I'm... Milo mi. Na imię mi Nadya, chodź to pewnie jush wiesz? - uśmiechnęła się słodko, przekrzywiając lekko głowę i pobrzękując kolczykami.
Dziwnie czułaś się mając przed sobą ta niezwykłą personę, a tuż za nią swoich - bądź co bądź - przyjaciół, skrajnie wrogo do niej nastawionych.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline  
Stary 02-08-2007, 10:21   #112
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
-Tak, wiem - Sh'eenaz była...pozytywnie nastawiona do 'sex bomby', ale jednak, jak na kobietę przystało, oceniła postać stojącą przed sobą. Naprawdę wygląda jak dziwka...Sama często ubierała się wyzywająco, ale jdnak to nie było to samo. Zazdrościła jej. Nie wiedziała, jak ona sama działa na w koło otaczających ją ludzi, a jeszcze czuła na sobie efekty pojawienia się Nadii.
- Ja chyba teraz trochę przeszkadzam...Ale zaczekam na zewnątrz, gdybyś chciała sprawdzić, czy naprawdę jestem normalna. Pamiętaj tylko, że normalność to pojęcie względne - kończąc zdanie znowu się usmiechnęła. Teraz już szczerzej. Lubiła odmienność. Inność.Oryginalność. Kobieta przed nią zaintrygowała ją. Nie pod względem fizycznym. A przynajmniej nie tylko...
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
Stary 02-08-2007, 21:43   #113
 
Naikelea's Avatar
 
Reputacja: 1 Naikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwu
Nie zareagowała na dziwne pojawienie się krzesła. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że cokolwiek dziwnego przestawało ją dziwić i zaczynała wierzyć we wszystko co widziała, lub czego nie była w stanie dostrzec.
Po ostatnich słowach kobiety przeprowadziła szybką kalkulację. Nie miała chyba nic do stracenia. - A co właściwie o nim wiesz? - zapytała cicho, sięgając dłonią pod kurtkę i wyczuwając pod palcami delikatną powierzchnię kryształu. - Może ty powiesz mi, co mam z nim zrobić? Czym tak naprawdę jest? - wyciągnęła błękitno połyskujący w przyćmionym świetle stożek i wyciągnęła go w stronę kobiety.
- Co wiesz o Magierze? Co to wszystko ma ze mną wspólnego?
Pytania mnożyły sie w jej głowie, a niespodziewane spotkanie sprawiło, że było jej bez różnicy, kto na nie odpowie. Chciała tylko wiedzieć.
 
__________________
Ja jestem diabłem na dnie szklanki...
Trzeba mnie pić do dna!
Naikelea jest offline  
Stary 02-08-2007, 22:31   #114
 
Atrhem's Avatar
 
Reputacja: 0 Atrhem miał trochę wstydliwych czynów w przeszłości
Alex stał przez dłuzsza chwile bardzo zdziwiony...
wilk?

nie pamietał kiedy ostatnio droga do domu tak mu sie dłuzyła. Ca ky czas myslał o tym co zobaczył. Może to był po prostu duzy pies, tylko pod wpływem wrazen pomylił mu sie z wilkiem?
nie, to nie możliwe, przeciez tak dokładnie pamiętał swojego Demosa...
ciężko byłoby go nie odróżnic od psa...
po pewnym czasie do głowy przyszła mu jeszcze inna myśl:
może to znak, że cos się stało?moze z nim jest coś nie tak?

Ta myśl przesladowała go aż do rana, kiedy podjął decyzję o napisaniu listu do rodziców.

"[i]Cześć! Poazdrowienia z Polski!

Piszę żeby sie dowiedzieć co u was słychać, jak wam się zyje...
A tak naprawde, to bardzo zteskniłem się za Demosem. Martwie sie czy wszystko jest z nim w porządku, jak znosi to,że mnie nie ma?
U dziadków za to wszystko w porządku, a nawet lepiej. Staram sie nie sprawiac zbyt wielu kłopotów.
Przepraszam z episze tak rzadko, ale wiecej czasu będe miał dopiero jak skończy się rok szkolny.
Będę pisał, i czekam na jaknajszybszą odpowiedź.
Pozdrówcie Demosa.
wasz
(niemniej steskniony od was)
Alex
"
 
__________________
przepraszam za błędy ortograficzne tudziesz:) i inne...
Atrhem jest offline  
Stary 03-08-2007, 01:25   #115
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Alex
Z samego rana wrzuciłeś list do skrzynki i nie spiesząc się, udałeś się do szkoły. Dziwnie się czułeś, przez cały dzień. Miałeś to już wczoraj, jednak dziś, we wtorek, odczuwałeś to jeszcze wyraźniej. Jak gdyby w pobliżu było coś, czego nie potrafisz dostrzec, nie potrafisz zrozumieć. Coś, co sprawiało, że cisza wydaje się brzmieć niepokojąco...

Kiedy wieczorem udało ci się w końcu zasiąść przed komputerem i otworzyć pocztę, pomiędzy propozycjami powiększania penisa, reklamówkami i innym spamem, dostrzegłeś także e-mail od rodziców. Natychmiast zabrałeś się do czytania. Pośród wielu innych, pobieżnie przeglądanych ustępów znalazłeś także ten, który naprawdę cię interesował...

Og hva om Demos... Det er en merkelig ting, du vet. Han ha blitt blitt alltid i nærheten, men til slutt han akkurat forsvant. Jeg havens så ham for om twoo uker.

Wpatrywałeś się w monitor, sam nie wiedząc co o tym sądzić.


Shade
Potrącił cię jakiś drab, straciłeś równowagę a z nią i skupienie. Nim udało ci się odzyskać jedno lub drugie, w twej głowie rozbrzmiał śmiech. Czy może raczej chichot? Nie tyle złowrogi, co raczej szczerze rozbawiony i uradowany. Miałeś nieodparte wrażenie, iż należy on do tego samego nadawcy, co uprzednie szepty.
Przez kilka sekund pozostałeś w bezruchu, czekając na ewentualną kontynuację wypowiedzi, która jednak nie nadeszła. Tyleż zrezygnowany, co zafrapowany, ruszyłeś w dalszą drogę.

Kielce... Nie były takie jak zwykle. To znaczy, oczywiście że były, ale w jakiś zupełnie inny sposób. Gdy wchodziłeś na Sienkiewkę, od zachodu powiał przejmująco zimny wiatr. Gdy przechodziłeś przez plac artystów, zauważyłeś przy nim jakiegoś zapuszczonego grajka, wydobywającego ze skrzypiec smutne melodie. Miałeś nieodparte wrażenie, iż przypatruje ci się bacznie.
Park. Cóż, niby taki jak zwykle, a jednak tkwiło w nim coś niezwykłego... Źródełko Biruty, zmącony zalew, muzyka starych drzew. Cóż to mogło być? Oglądane przez kryształ miasto wyglądało tak samo. No, może było nieco bardziej rozmazane.
W końcu, koło 13 znalazłeś się pod WDKiem. Sh'eenaz jakoś się nie pojawiała...



Sh'eenaz
- Ah, otshywiście... - kobieta zaśmiała się perliście i beztrosko - Mam nadzieyę, że jeshcze się spotkamy... - uśmiechnęła się, a w jej oczach dostrzegłaś dziwny błysk, którego prawie się przestraszyłaś. Miałaś wrażenia, jakby nagle udało ci się zobaczyć coś, czego wcześniej nie widziałaś. Nie, ona nie była dziwką. Przynajmniej nie z twarzy. Kimś, kogo nie można wziąć lekką ręką.
Odwzajemniłaś uśmiech i wyszłaś. Zerkając na wielki zegar z kukułką w holu mogłaś stwierdzić iż jest już 11.30. Masz jeszcze trochę czasu...
I znów znalazłaś się pośród zielonych traw, kwiatów i owadów. Powoli i nie spiesząc się, udałaś się w kierunku stawu na dnie którego zatapiano wraki samochodów. Mogłaś już zobaczyć go ponad skarpą, gdy nagle zatrzymałaśsię raptownie. Muzyka... A może tylko ci się wydawało. Delikatna, enigmatyczna, niosąca się nad łąkami. Obejrzałaś się. Skąd mogła dochodzić?
Po chwili usłyszałaś tuż przed sobą donośny plusk. Muzyka jakby ucichła. Obróciłaś się. Woda na środku jeziora była zmącona, jakby przed chwilą coś do niej wpadło. Wokół, o ile tylko mogłaś zobaczyć, nie było ani żywej duszy.



Simba
Pobrudziłeś spodnie, spóźniłeś się do szkoły i zmachałeś się jak pies, jednak pomimo długich i pełnych poświęcenia poszukiwań, nic nie udało ci się znaleźć.
W szkole spotkałeś się ze Stalkerem. Dziwne, ale jakoś wcześniej nie zwracaliście na siebie uwagi, choć pewnie mijaliście się każdego dnia. Tym razem zagadaliście przez chwilę.
Po zajęciach, będąc nadal w nastroju na spacery, postanowiłeś do domu udać się mocno naokoło - przez centrum.
Dzień nadal był piękny, a teraz stał się jeszcze dodatkowo prawdziwie gorący. Słońce świeciło ponad dachami budynków, przyozdabiając je złociście. Było tak... Odprężająco. Coś jakby wisiało w powietrzu, a ty miałeś wrażenie iż nie może być to nic, co byłoby nieprzyjemne.
Przechodziłeś właśnie koło Katedry, gdy dobiegł cię nieprzyjemny, zniszczony życiem głos:
-Jałmużne! Panie, zlituj się pan nade mną, żebrakiem...
Odwróciłeś się. To ten lump, który zawsze siedział na schodkach do katedry, zbierając pieniądze. Na kartce informującej o jego ciężkiej doli, poprzylepiane były obrazki świętych.
To przecież był ten sam, który wtedy, gdy spotkałeś się z Alexem, przyglądał ci się tak bezczelnie! Stasowałeś go podejrzliwie wzrokiem. Dziwne, że się w ogóle do ciebie odezwał - zwykle przecież siedział cicho, bez słowa...



Stalker
Przez chwilę z osłupieniem wpatrywałeś się w wodę, gdzie znikła ta dziwna, zielonoskóra postać. Nic się nie wydarzyło.
Minął dzień, minęła noc, minęła doba. Szkoła znów się skończyła, a ty podążałeś na przystanek przez park. I znów go zobaczyłeś - o ile tylko to był "on".
Wyglądało jednak na to, iż od wczoraj nabrał bezczelności. Płynął sobie beztrosko na plecach, przebierając rękami, nurkując, aby zmienić kierunek i wypuszczając fontanny zielonkawej wody z ust. Miał na sobie coś na kształt starego, wypłowiałego i zniszczonego surduta i pasujących doń spodni. Był przy tym sporo niższy i drobniejszy od przeciętnego człowieka.
Zgromadzeni wokół licznie ludzie zdawali się nie zwracać na niego uwagi. Może myśleli, że jest kaczką? Choć, w gruncie rzeczy, to chyba mało możliwe...
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 15-08-2007 o 01:49.
Hael jest offline  
Stary 03-08-2007, 12:38   #116
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Sh'eenaz lekkim, ale szybkim krokiem podeszła do słynnych kieleckich Glinianek. Woda wyglądała jak zwykle. Brudna, z żabami przy brzegu i milionami kapsli od butelek, korków od wina i niedopalonych fajek. Kryształ miała przy sobie. Jeszcze przez niego nie patrzyła. Nie wierzyła, żeby to coś zmieniło, ale słońce ładnie świeciło, wiedziała, że może to pięknie wyglądać...
Było juz późno. Musiała spieszyć się pod WDK. Lukas na nią czekał.
Przecież i tak nic tutaj nie znajdę...Chyba...
Sh'eenaz ostatni raz odwróciła się do małego zbornika wodnego.Na wszelki wypadek...
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
Stary 04-08-2007, 03:41   #117
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Sh'eenaz
Coś mignęło na środku stawu, tuż nad jego powierzchnią. Jakby kawałek ogromnej, błoniastej płetwy. A przynajmniej tak ci się wydawało... Czy tylko wydawało?
Zamrugałaś z niedowierzaniem. Nie zobaczyłaś już nic więcej, tylko drobne fale rozchodzące się koliście po powierzchni jeziora. Po chwili wachania popędziłaś pod WuDeK, gdzie miałaś spotkać się z Lukasem.

* * *
- Ach, pan Magier? Oczywiście, tak, dobrze państwo trafili. Zaraz każę was zapowiedzieć.
Recepcjonista sięgnął po słuchawkę telefonu i zaczął niedbałym głosem udzielać komuś instrukcji. W pewnej chwili zerknął na was podejrzliwie, jednak zaraz odwrócił wzrok, jakby nic się nie stało.
Lukas i Sh'eenaz, stoicie właśnie w bogato i ze smakiem urządzonym holu. Było tu co prawda pięknie, może i niezwykle... Jednak jakoś nie pasowało wam to wszystko do waszego znajomego sztumistrza. Czemu akurat tutaj wybrał sobie siedzibę?
Recepcjonista odłożył słuchawkę i zaczął bezczelnie taksować was wzrokiem. Po chwili telefon znów zadzwonił.
- Bardzo mi przykro - zwrócił się do was zaraz po odłożeniu słuchawki - ale wygląda na to, iż pana Magiera aktualnie nie ma w jego apartamencie. Proszę spróbować w innej porze. Życzą sobie państwo może coś przekazać?

Margot
Kobieta delikatnie ujęła kryształ i przybliżyła go do swoich oczu. Zapatrzyła się w niego, jakby niezwykły klejnot obudził w niej lawinę skupionych myśli i wspomnieć. Nie odezwała się ani słowem, gdy ty zadawałaś swe pytania. Milczała nawet, gdy już dawno skończyłaś mówić.
- Sonya... Sonya, ty też... - wyszeptała tylko, ledwie słyszalnie. Zacisnęła dłoń na krysztale, zacisnęła oczy, ciężko wypuściła powietrze. Po chwili znów wyciągnęła dłoń, tym razem oddając ci twój skarb.
- Pytania... Nie na wszystkie mamy odpowiedź, nie na wszystkie możemy odpowiedzieć. Sama kilka chętnie bym zadała. A na żadne nie mamy czasu.
Wstała, jakby nie chcąc już siedzieć w miejscu. Zaczęła powoli przechadzać się po pokoju. Mówiła cicho, jakby z namysłem. Jej głos zdradzał niejakie oznaki starości, tkwiła w nim, jednak jakaś moc.
- Ten kryształ... Ma wartość tak wielką, że może ona stać się niebezpieczna dla swego właściciela. Uważaj. Chroń go, skoro trafił właśnie do ciebie. To wielka odpowiedzialność. Większa, niż pewnie przypuszczasz.
Odwróciła się, patrząc uważnie, choć nieco dobrotliwie, prosto na ciebie.
- Było was więcej, prawda? Jak je dostaliście?
Zawahałaś się. Po chwili jednak uznałaś, iż możesz jej zawierzyć wszystko bez obaw. Budziła zaufanie. Najwyraźniej znała odpowiedzi
Gdy skończyłaś swe krótkie i zdawkowe opowiadanie, kobieta pokiwała głową i zacisnęła usta. Po chwili przemówiła, nie ważąc już, tak jak przedtem, każdego słowa.
- Musicie odnaleźć Zenibę. Ja nie mogę tego zrobić. Powiedzcie jej, że Sława powróciła. Razem odnajdziemy odpowiedzi.
Zamilkła na chwilę
- Nie wiem, gdzie powinniście jej szukać. Jednak w cieniu jednego z tych okropnych, betonowych wiaduktów znajduje się sklep. Sklep jedyny w swoim rodzaju, skryty pośród tych waszych ceglanych lepianek. Nie do odnalezienia dla tych, którzy go nie szukają. Tam dowiecie się, gdzie szukać dalej. I... - Znów przerwała na chwilę, ty natomiast nie śmiałaś wtrącić cokolwiek. - Odnajdź pozostałych. Nie powinniście się rozdzielać.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...
Hael jest offline  
Stary 04-08-2007, 14:08   #118
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Sh'een i Lukas nie bardzo wiedzieli, jaką wiadomość mogą zostawić Magierowi.
- Tak, chcemy coś przekazać. Mogę prosić kartkę i coś do pisania? - dziewczyna stwierdziła, że skoro już tutaj są, to trzeba to jakoś wykorzystać. Pokazać Magierowi, że to nie było trudne, że przyszli do niego - dwoje dość negatywnie nastawionych do tajemniczego mężczyzny nastolatków.
Lukas zaglądał przez ramię swojej dziewczyny, gdy ta pisała wiadomość dla Magiera.

Przyszlismy tutaj, a Ciebie nie ma. To, że mamy trochę czasu, nie znaczy, że chce nam się tu przychodzić co godzinę, choć pewnie i tak byśmy Cie nie zastali. Co dalej? Dojście o co chodzi w zagadce trudne nie było...Czemu tutaj, hm? Nie pasuje nam to do Ciebie, Panie Magierze.
Jak coś...to dzwoń. W jaki sposób chcesz.
I nie chcę widywać jakiś dziwnych stworów w wodzie! Lato się zbliża, a ja bym chętnie popływała...
Sh'eenaz i Lukas.


- Jakich stworów? - Na twarzy Lukasa malowało się niemałe zdziwienie. Dziewczyna nie zdążyła mu powiedzieć o dziwnym 'czymś' pluskającym się na Gliniankach.
Kiedy wyszli z hotelu na ruchliwą o tej porze ulice, Sheen dokładnie opowiedziała Lukasowi to, co widziała. Idąc w stronę rynku oboje zastanawiali się, co to mogło być...
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
Stary 04-08-2007, 23:00   #119
 
Atrhem's Avatar
 
Reputacja: 0 Atrhem miał trochę wstydliwych czynów w przeszłości
Pierwsza myśl: Po co męczyłem się z pisaniem listów, skoro starzy załozyli sobie internet?
Po drugie, dość szybko dostali przesyłke...

Ale za to chyba jest coś o Demosie...tylko czemu nic z tego nie rozumiem?
Alex siadł przed komputerem próbując rozszyfrować mail od rodziców...
 
__________________
przepraszam za błędy ortograficzne tudziesz:) i inne...
Atrhem jest offline  
Stary 05-08-2007, 01:40   #120
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Alex
Dni mijały. Ostatnie przed wakacjami, jednak jakieś takie dziwne i nienaturalne. Raz jeden pojechałeś na Wietrznię i jakoś nie miałeś już potem ochoty tam wracać. Przerażała cię martwa, szarpana wiatrem cisza tego miejsca.
Dziś, w czwartek, wybrałeś się na rower na Stadion Leśny. Miałeś absurdalne wrażenie, że drzewa cię obserwują, że szepczą coś do ciebie. Wiatr wyginał cienie, które jakby chciały cię dosięgnąć...
Zagapiłeś się, wpadłeś na jakiś wyjątkowo wredny korzeń i jak długi wywaliłeś na ścieżkę. Obolały, mogłeś się jeszcze przekonać, iż dętka w kole pękła na tyle spektakularnie, żeby nie nadawała się już do niczego. Wiatr zawiał na ciebie zeschniętymi liśćmi. Miałeś wrażenie, że chichocze pośród drzew.
Nim doprowadziłeś rower do domu, zrobiło się już ciemno. Nie miałeś w końcu żadnej dętki na zmianę, a za to kilka kilometrów do pokonania. Gdy w końcu, zmęczony i sfrustrowany znalazłeś się na swojej ulicy usłyszałeś tuż obok przyjazne szczeknięcie.
Odwróciłeś głowę. Twój znajomy wilk stoi tam gdzie ostatnio, w krzakach porastających pobocze. Tym razem jednak najwyraźniej nie zamierzał uciekać. Szczeknął jeszcze raz i zaczął sapać, wywieszając jęzor i wpatrując się w ciebie. Wydaje ci się, że na ciebie czeka...


Shade
Minęło już kilka godzin, odkąd pożegnałeś się z Sh'eenaz. Tymczasem słońce zniżyło się już nad samą linię horyzontu, powietrze stało się zimniejsze. Szybkim krokiem przemierzałeś miejski bruk, zmierzając w kierunku placu 3-go Maja.
Efekt Motyla... Dawno już cię tam nie było. Czas odwiedzić stare śmiecie.
Szedłes sam, bez swojej przyjaciółki. Chciałeś być sam. Sam w tłumie. Tajemniczy głos nie odezwał się już dziś po raz drugi, jednak pozostawił po sobie jakąś tajemniczą, irytującą pustkę w twojej głowie, którą maniakalnie starałeś się zapełnić.
Znalazłeś się na placu i skierowałeś swe kroki do widocznych nieopodal drzwi klubu. Gdy przechodziłeś przez plac, twą uwagę przykuł jakiś dziwny jegomość, ubrany od stóp do głów na czarno. Orli nos, ciemne włosy i takoż ciemna cera świadczyły o tym, iż pochodzi z dalekiego południa. Turcja? Egipt...? Stał oparty o drzewa, patrząc przed siebie. Zwrócił wzrok w twoją stronę, jednak odwróciłeś głowę. Niech stoi, masz ważniejsze rzeczy na głowie...

Muzyka, światło, dym papierosa i szumiący w głowie drink. Czułeś się pośród tego wszystkiego nieco lepiej. Przynajmniej zostawiłeś za sobą tą okropną, wibrującą ciszę.
Ocknąłeś się z zamyślenia, gdy na sali nagle powstało jakieś poruszenie. Z wibrującego tłumu wyrwała się jakaś dziewczyna i wskoczyła na scenę umieszczoną przy stanowisku DJ-a. Zebrani nagrodzili ją oklaskami i rozochoconymi okrzykami. Zerknąłeś w tamtą stronę nie zainteresowany.
Wbrew twoim oczekiwaniom, dziewczę nie wyglądało jak jedna z zapełniających salę lasek "do wyruchania". Była... Inna. Fascynująca.
Nie mogłeś dokładnie dostrzec twarzy, jednak widziałeś jej długie, hebanowe włosy i ciemną cerę. Miała na sobie idealnie obcisłe, czarne spodnie wpuszczone w kozaki na naprawdę wysokim obcasie i czarny, lateksowy top. Brzuch i ramiona miała nagie.
Nie przebrzmiał jeszcze entuzjazm tłumu, gdy muzyka zmieniła się. Czyżby DJ był poinformowany?

[>klik<]

Z głośników popłynęły orientalne rytmy. Kobieta odrzuciła głowę, zaczęła podrygiwać w rytm muzyki, wpierw powoli, potem coraz szybciej, a gdy muzyka przyspieszyła, ona stała się jakby jej częścią.
Ale jak ona tańczyła! Cała sala zamilkła i jak zahipnotyzowana przypatrywała się dziewczynie na podwyższeniu. Poruszała brzuchem jak zawodowa tancerka, odrzucała głowę wyrzucając w powietrze swe wspaniałe włosy. Poruszała się lekko, hipnotycznie, podniecająco. Nie mogłeś oderwać od niej wzroku. Wstałeś z miejsca i zacząłeś przedzierać się przez tłum. Nikt nie protestował, gdy odpychałeś go na bok - wszyscy byli zbyt zajęci występem. Wreszcie, gdy znalazłeś się na tyle blisko by móc ją dokładnie widzieć, muzyka ustała, a tancerka zastygła w nienaturalnej pozie. Tłum oszalał, ryk był nie do opisania. Po chwili kobieta na scenie wyprostowała się, rzuciła wokół przelotnym, kokieteryjnym spojrzeniem. Miałeś wrażenie, że to spojrzenie zatrzymało się na tobie. Tancerka uśmiechnęła się, a Ty na widok tego uśmiechu całkiem już zapomniałeś o Sh'eenaz.
Kobieta lekko zeskoczyła ze sceny i natychmiast przyskoczyło do niej kilku byczków. Muzyka zaczęła grać dalej. Zbliżyłeś się do zbitej grupki i dostrzegłeś, iż ona nadal na ciebie patrzy. Odepchnęła lekko tarasującego jej drogę niedoszłego ogiera i lekkim krokiem, kołysząc biodrami podeszła do ciebie.
- Witaj, chłopcze - uśmiechnęła się zalotnie, przekrzywiając lekko głowę. Czarne włosy opadały jej na plecy, a głębokie, zielone oczy wpatrywały się w ciebie. Tchnęło od niej perfumami i erotyzmem.
 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 05-08-2007 o 02:42.
Hael jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172