|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
28-02-2008, 17:20 | #11 |
Reputacja: 1 | Maarhas zastygł w bezruchu. Przed nim leżał jedyny pierścień. Znany z opowiadań i legend. Traktowany niepoważnie, raczej jako straszak na pysznych ludzi, niż rzeczywisty przedmiot. Syn Galadriel wstał powoli, niby kot szykujący się do skoku na wcześniej upatrzoną ofiarę. Przyjrzał się pierścieniowi. Potem powoli uniósł wzrok i spotkał surowe spojrzenie Gandalfa. Maarhas powtórzył cicho: - W krainie Mordoru, gdzi zaległy cienie... Gdy nagle obok niego zagrzmiał bas Rohańczyka: - Przybyłem z Rohanu, przez nasze ziemie przeprawia się coraz więcej orków, a wszystkie kierują się do Mordoru. Mają sztandary z wymalowanym czerwonym okiem, jak się spodziewam symbolem Saurona. Jeśli to co słyszałem o pierścieniu jest prawdą to zniszczenie go powstrzyma Saurona. W tym momencie elf opadł ciężko na siedzisko rozmyślając. To nie jego sprawa. Możni winni decydować o losach świata. Jednak nie powstrzymał się. Wstał i powiedział głośno i wyraźnie: - Zniszczmy go tu i teraz. Po co czekać, aż nam go zabiorą. To rzekłszy wyszarpnął sejmitar z zakamarków szaty i ciął zamarzyście, mierząc w jednyny pierścień. Gwałtowna eksplozja poderwała z siedzeń wszystkich zebranych a młodego wojownika rzuciła na posadzkę. Wokół niego leżały odłamki miecza. Elf poczuł, jakby wielki głaz usiadł mu na klatce piersiowej. Przez ułamek sekundy, Maarhas widział Saurona.
__________________ Uczyć się, modlić do swego Boga i pracować. Zawsze czerpać pełnymi garściami z życia, czując się jednocześnie bezwarunkowo szczęśliwym. Pracować nad sobą i kochać za nic. Oto co znaczy być dobrym człowiekiem. |
28-02-2008, 18:06 | #12 |
Reputacja: 1 | Eksplozja magii była ogromna, mimo iż cięcie nie było mocne. -Tak się stało, gdyż pierścień został wykuty w wulkanie w Mordorze, i według tego, co mi ojciec opowiadał, tylko tam może zostać zniszczony. Mniemam, że po to zostaliśmy tu zebrani, to będzie naszą przygodą? Zanieść ten pierścień do wulkanu, i go tam wrzucić?-mówił Rainrir, wzrokiem błądząc po górach otaczających Rivendell. -I zapewne jedno z nas będzie musiało nieść ten czarnomagiczny przedmiot, dlatego...-zawachał się przez chwilę -...dlatego chciałbym dostąpić zaszczytu niesienia, oraz zniszczenia go. W tym momencie wstał, wyciągnął obydwa miecze, ostrzami kładąc je koło pierścienia. -I mimo iż mnie nie znacie, to przysięgam wam na moje życie, me miecze i mą peleryne, że doniose go do miejsca przeznaczenia Wiedział, że to musiało zabrzmieć dość głupio, lub odważnie, lecz chciał się zemścić na tych potworach... Ostatnio edytowane przez Rainrir : 28-02-2008 o 18:35. |
28-02-2008, 18:32 | #13 |
Reputacja: 1 | Huril w swym życiu widział wiele mrocznych rzeczy. Od karczm w zabitych dechami wsiach, o których nikt nie słyszał i nie miał usłyszeć, po takie zakątki krasnoludzkich kopalni, w które nikt nie chciałby się zapuścić. Lecz to co zobaczył przed chwilą zaskoczyło go. Zło emanujące z tego pierścienia było niemalże nie do wyobrażenia. Parowało z niego po to aby potem skroplić się i spłynąć po szkatułce. Propozycja człowieka wydawała mu się rozsądna, lecz co on prostu krasnal mógł wiedzieć o takich sprawach. Teraz obiecał sobie, iż ten który będzie niósł Pierścień będzie mógł liczyć na pomoc Hurila, póki ten nie umrze lub los ich nie rozdzieli. - Jestem prostym krasnoludem - zaczął mówić do zebranych. - Lecz ten który będzie nosił ten Pierścień, aby go zniszczyć, może liczyć na mój topór.
__________________ I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: "Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze". |
28-02-2008, 20:29 | #14 |
Reputacja: 1 | "Ileż agresji, złych emocji jest w ich zachowaniu" pomyślał zaniepokojony Noldor "Myślą tylko o niszczeniu. Nawet nasz przyjaciel z Lorien." popatrzył z niepokojem w kierunku podnoszącego się powoli z ziemi syna Galadrieli. To musiał być wpływ Pierścienia. Był pewien, że w każdej innej sytuacji nikt z nich nie okazałby aż takiego lekceważenia dla zgromadzonych tu możnych i wypowiadał swoje sądy bez pozwolenia i czekania na opinię osób, które bez wątpienia miały więcej i ważniejszych rzeczy do powiedzenia w tej sprawie. Tym niemniej przyznał im w duchu rację. Jedyną możliwością zażegnania niebezpieczeństwa było zniszczenie Pierścienia. A może ... "... może wykorzystać go jako broń przeciw Czarnemu Władcy. Użyć jego potęgi, aby zniszczyć Saurona. Były tu osoby, które mogły to zrobić ... sam mógł to zrobić. Przez moment ujrzał siebie, potężnego elfa, na czele wielkiej armii Elfów, Ludzi i Krasnoludów, większej niż za czasów Ostatniego Sojuszu Gil-Galada i Elendila, prowadzącego ją ku twierdzy Saurona w Mordorze." Galdor powoli wstał i wyprostował się. Doprawdy, imponującej postury był ten elf, przewyższał wzrostem wszystkich zebranych, zaś teraz wydawał się jeszcze wyższy, gdyż jakaś wewnętrzna poświata rozświetliła jego sylwetkę, a może otoczył ją cień wyolbrzymiając jego rozmiary? "Na sam widok tej potęgi i świetlistego oblicza wodza sługusy zła pierzchały nie stawiając oporu. Widział siebie, jak powala Saurona na kolana i zaprowadza na świecie rządy ... SWOJE RZĄDY, GALDOR WYBAWICIEL, GALDOR WIELKI ..." "NIE" wrzask prawie wyrwał mu sie z gardła. Opanował swoją wyobraźnię. Dopiero teraz zorientował się, że wstał wzbudzając zainteresowanie zebranych. Poświata zniknęła i znów przy stole stał wysoki, dumny Noldor. Szybko usiadł na swoim miejscu. Popatrzył z odrazą w kierunku pudełka. To było źródło tego omamu. Pierścień próbował go zwieść wizjami potęgi, byleby szybciej dostać się na palec ręki, która go stworzyła. Jednak nie poddał się, gdyż wiedział, jak przewrotny jest Sauron i bez wątpienia najpotężniejsze z jego dzieł również zachowało tę cechę. Zniszczyć, to było jedyne rozwiązanie ... |
28-02-2008, 20:38 | #15 |
Reputacja: 1 | - Przepraszam. - wyszeptał cicho młody elf podnosząc się z ziemi, nie spuściwszy wzroku z diabelskiego przedmiotu. Rozejrzał się po zebranych. - Ktokolwiek bedzie niósł pierścień - powiedział z mocą - ma Mój łuk!
__________________ Uczyć się, modlić do swego Boga i pracować. Zawsze czerpać pełnymi garściami z życia, czując się jednocześnie bezwarunkowo szczęśliwym. Pracować nad sobą i kochać za nic. Oto co znaczy być dobrym człowiekiem. |
28-02-2008, 21:24 | #16 |
Reputacja: 1 | Gondorianin twierdził ze jedynie w Mordorze pierścień może zostać zniszczony, lecz jest to siedziba Saurona który poszukuje pierścienia. Jednak swą wypowiedź zakończył dość dziwnie, Zaszczytu? Pierścień jest przekleństwem więc niesienie go nie jest zaszczytem. Nawet zniszczenie go, to obowiązek. kolejny powstał Krasnolud, poparł on pomysł zniszczenia pierścienia.Wydało mu sie dziwne że do tej pory żaden z władców i osób które naprawdę miały coś do powiedzenia nie zabrało głosu. Nawet Gandalf czy Elrond. Widać było po twarzach zebranych że pogrążają sie w zamyśleniu i wybiegają myśli o wiele dalej. Miał nadzieję ze elf który właśnie wstał powie coś sensownego lecz sie przeliczył, ten szybko usiadł z powrotem w milczeniu. Odezwał sie kolejny. Patrząc na stojących dwóch śmiałków nie mógł sie powstrzymać. -Jeżeli jedynym sposobem zniszczenia pierścienia będzie wyprawa do do samego serca Mordoru, będę szczęśliwy mając was za towarzyszy.- Podszedł do Krasnoluda i Gondorczyka - Jestem Goran, i nie spocznę póki Sauron będzie zagrażał naszym ziemiom.
__________________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne. Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe - Albert Einstein Ludzie się zmieniają... |
29-02-2008, 18:27 | #17 |
Reputacja: 1 | Całe wydarzenie, które dosłownie mrugnęło przed oczyma elf w przeciągu kilku ostatnich chwil zamurowało go. Za dużo, za szybko. Nie wiedział dokładnie o co chodzi. Dlaczego się tu znalazł? Co robi tu sławny czarodziej Gandalf? Albo władca Mrocznej Puszczy Thranduil, którego często widywał za młodu. Na wszystkie te oraz inne pytania miał otrzymać odpowiedź za chwilę. Spodziewał się, że chodzi tu o coś wielkiej wagi, skoro zebrały się tu same świetności Środziemia. Zaczęło się od wstępu Gandalfa. Potem Elrond. Verkall zaczął sobie powoli uświadamiać po co ta cała rada po usłyszeniu pierwszych trzech wersów tegoż utwóru: Nelde korma an edhel haran un panta fanyare, Otso an heru nauko mi san ondo noorie, Nerte an firima, nosse unquale turme, Serce biło bardzo mocno uświadamiając coraz bardziej rolę w jakiej znajdował się elf. Następne zdarzenie całkowicie zaćmiło jego umysł i powieliło jego niedowierzanie. Pierścień! Ten jedyny! Przez wszystkich pożądany. Jak mówi utwór i najznamienitsi mędrcy Śródziemia: Największe źródło zła i zniszczenia. Znajdował się tuż przed elfem. Gdy tylko Verkall uświadomił sobie, że to prawda momentalnie odwrócił głowę w bok. Nie mógł znieść emanującego zła w okół pierścienia. Usłyszał okrzyki i poddania kompanów, z którymi tu trafił. W tej chwili uświadomił sobie prawdziwy cel i jego podróży. Prawdziwy sens jego istnienia. - Pomogę wam i ja. Zwykły łowca z Mrocznej Puszczy. To niemiłosierne zło musi zostać zniszczone. - dodał do okrzyku krasnoluda i człowieka. Wiedział, że oni także po to tu wyruszyli, dlatego się tu znaleźli. Misja.... |
01-03-2008, 08:05 | #18 |
Reputacja: 1 | -Tak, pierścień został odnaleziony. A zadaniem nas wszystkich zebranych na tej radzie będzie decyzja w jego sprawie- po tych słowach Elronda na sali ponownie nastała cisza. Pierwszy po Elrondzie głos odważył się zabrać młody Rohrrim: - Przybyłem z Rohanu, przez nasze ziemie przeprawia się coraz więcej orków, a wszystkie kierują się do Mordoru. Mają sztandary z wymalowanym czerwonym okiem, jak się spodziewam symbolem Saurona. Jeśli to co słyszałem o pierścieniu jest prawdą to zniszczenie go powstrzyma Saurona. Oczy wszystkich zebranych zwróciły się w kierunku młodzieńca. Dla zebranych sprawa wydawała się oczywista, ale właśnie ten człowiek odważył się jako pierwszy zabrać głos. Następnie powstał Maarhas, który powiedział głośno i wyraźnie: -Zniszczmy go tu i teraz. Po co czekać, aż nam go zabiorą- To rzekłszy wyszarpnął sejmitar z zakamarków szaty i ciął zamarzyście, mierząc w jednyny pierścień. Gwałtowna eksplozja poderwała z siedzeń wszystkich zebranych a młodego wojownika rzuciła na posadzkę. Wokół niego leżały odłamki miecza. Elf poczuł, jakby wielki głaz usiadł mu na klatce piersiowej. -Tak się stało, gdyż pierścień został wykuty w wulkanie w Mordorze, i według tego, co mi ojciec opowiadał, tylko tam może zostać zniszczony. Mniemam, że po to zostaliśmy tu zebrani, to będzie naszą przygodą? Zanieść ten pierścień do wulkanu, i go tam wrzucić?- mówił Rainrir, wzrokiem błądząc po górach otaczających Rivendell. -I zapewne jedno z nas będzie musiało nieść ten czarnomagiczny przedmiot, dlatego...-zawachał się przez chwilę-...dlatego chciałbym dostąpić zaszczytu niesienia, oraz zniszczenia go. W tym momencie wstał, wyciągnął obydwa miecze, ostrzami kładąc je koło pierścienia. -I mimo iż mnie nie znacie, to przysięgam wam na moje życie, me miecze i mą peleryne, że doniose go do miejsca przeznaczenia. Te odważne słowa Gondorczyka sprawiły, że dyskusja ożyła a na sali zrobiło się głośno od szeptów i cichych rozmów. Nagle z pod stołu zerwał się Huril z rodu Długobrodych. -Jestem prostym krasnoludem - zaczął mówić do zebranych. - Lecz ten który będzie nosił ten Pierścień, aby go zniszczyć, może liczyć na mój topór. Gdy krasnolud kończył swoje śluby, z krzesła powstał Galdor, chcąc wyraźnie coś powiedzieć, jednak po chwili wrócił na swoje dawne miejsce. - Przepraszam. - wyszeptał cicho młody elf Maarhas podnosząc się z ziemi, nie spuściwszy wzroku z diabelskiego przedmiotu. Rozejrzał się po zebranych po czym powiedział: - Ktokolwiek będzie niósł pierścień - powiedział z mocą - ma Mój łuk! Kolejny odezwał się ponownie Rohrrim. Patrząc na stojących dwóch śmiałków nie mógł sie powstrzymać. -Jeżeli jedynym sposobem zniszczenia pierścienia będzie wyprawa do do samego serca Mordoru, będę szczęśliwy mając was za towarzyszy.- Podszedł do Krasnoluda i Gondorczyka. - Jestem Goran, i nie spocznę póki Sauron będzie zagrażał naszym ziemiom. - Pomogę wam i ja- odezwał się Verkall Quinndil- Zwykły łowca z Mrocznej Puszczy. To niemiłosierne zło musi zostać zniszczone. Po tych słowach po raz kolejny zapadła cisza. Wtedy po namyśle powstał Denethor, namiestnik Gondoru. -Głupcy!- wykrzyknął w kierunku zwolenników zniszczenia pierścienia- Chcecie zanieść Sauronowi pierścień pod sam nos? Głupcy! Zgubilibyście nas wszystkich! Całe wolne Śródziemie! Dajcie pierścień mi, wykorzystam go do zniszczenia Saurona! -Zamilcz, Namiestniku!- wtrącił się Gandalf- Nie nazywaj głupcami mądrzejszych od ciebie głupcze! Mają rację, pierścień musi zostać zniszczony. Dlatego tu wszyscy jesteśmy. To jest nasze zadanie. Nas wszystkich- powiedział ze głośno i wyraźnie w kierunku Denethora. Denethor momentalnie zmienił swój wyraz twarzy. Na jego twarzy widać było wściekłość i chciwość. Spojrzał na pierścień, po czym po raz kolejny odezwał się do zebranych, gestykulując przy tym gwałtownie: -Choćby wszelki żołnierz Śródziemia zebrał się do bitwy, nigdy nie pokonamy Saurona. Równie dobrze możemy się wszyscy powyrzynać, głupcy… -Masz rację, Denethorze, wojna się zbliża, jest nieunikniona. Cienie Mordoru sięgają każdego dnia dalej w głąb Śródziemia. Dlatego na otwartą wojnę jesteśmy straceni. Dlatego musimy zniszczyć Jedyny Pierścień- powiedział ze spokojem i powagą Elrond- Pierścień może zostać zniszczony jedynie w ogniu, w którym został wykuty. W ogniu Góry Przeznaczenia. Dlatego jeszcze dziś, my, zebrani tu wszyscy zdecydujemy o losach Śródziemia. Cieszę się, że z takim zapałem dążycie do zniszczenia zła, jakie kryje się w tym złotym krążku- odezwał się do was po chwili- Ale musicie być świadomi, że to bardzo trudna misja i to od „Wybranych” zależeć będą losy świata. -To prawda, jeszcze jutro o świcie ruszamy do Góry Przeznaczenia- odezwał się w waszym kierunku Szary Pielgrzym- Właśnie wy zostaliście wybrani. A ty, Rainrirze, syn Rendrira, będziesz powiernikiem Jedynego Pierścienia. To na twoich barkach będzie spoczywał ten ciężar. Ciężar, który może niejednokrotnie przekroczyć twoje możliwości. A wy- zwrócił się do reszty Gandalf- będziecie chronić go przed zgubą, czy to z ręki orka, czy to z jego własnej. -Głupcy, wszyscy zginiemy!- wykrzyknął Denethor, po czym trzaskając wielkimi drzwiami z hukiem wyszedł z Domu Elronda. -Czy ktoś jeszcze chciałby o coś spytać?- zapytał troskliwie Gandalf, sztucznie uśmiechając się do wszystkich. |
01-03-2008, 09:03 | #19 |
Reputacja: 1 | -Ja miałbym pytanie, Gandlafie. Podobno noszenie pierścienia na palcu, jest rozwiązaniem niebezpiecznym, a podczas naszej wędrówki, i pewnie wielu walk, jak i zarazem ucieszcze z kieszeni wypaść może, czy znalazłoby się lepsze rozwiązanie?- spytał, przyglądając się złotemu przedmiotowi. Jakże lekki był, i zachęcał do włożenia. -Może mógłbym uzyskać gdzieś łańcuszek? |
01-03-2008, 11:25 | #20 |
Reputacja: 1 | Odprowadził Denethora wzrokiem do drzwi *Co mu sie stało? Zawsze taki jest? jak dobrze że nie jestem z gondoru* Teraz jednak zaczął zastanawiać sie nad trasą wędrówki. -Gandalfie, którędy mamy sie udać? Poza tym, jedyne wejście do Mordoru o jakim słyszałem to Czarna Brama. Przez nią raczej nie łatwo będzie przejść- Po chwili dodał jakby czymś natchniony -Nie, czekaj. Może ten łańcuszek to nie najlepszy pomysł. Lepiej wszyć ten pierścień w ubranie. Nieprzyjaciel go tak łatwo nie znajdzie a ty nie będziesz miał możliwości założenia go. a gdy dojdziemy to celu po prostu rzucisz koszule do wnętrza góry.Ale łańcuszek możesz i zabrać na wszelki wypadek. Ostatnio edytowane przez Regot : 01-03-2008 o 14:09. |