Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-07-2008, 19:03   #121
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Trzy dni minęły od mojej 'feralnej' pobudki. Poniekąd miałem rację co do Kamienskiego - facet szybko dochodził do siebie. Technika robiła swoje; dziesięć lat temu pozostało by nam pewnie zapakować go w worek i przy wtórze wspaniale oprawionej ceremonii wysłać w próżnię. Tylko, że ja nienawidziłem marnotrawstwa, a strata mechanika, jaki by on nie był, tym marnotrawstwem właśnie była.

Przez te trzy dni, w spokoju mogłem prowadzić całą nawigację. Nikt nie wcinał się do moich wyliczeń, nikt nie ograniczał dostępu do systemów okrętu. Z początku mogło się to podobać, dopóki nie dotarło do mnie, że gdzieś przepadł kapitan. Krótkie śledztwo pomogło go odnaleźć - był w barze, zalewając robaka. Skrzywiłem się okrutnie, bo kapitan najwyraźniej w żadnym wypadku nie zasługiwał na stopień jakim go obdarzono. Dawał okropny przykład załodze, która w dodatku składała się w dużej części z cywili. Było jasne, że ja i Pierwszy, jako dwaj najstarsi oficerowie musimy coś z tym zrobić.

- Komputer, zlokalizuj pierwszego oficera - odezwałem się do maszyny. Po uzyskaniu odpowiedzi przekazałem jej kontrolę nad nawigacją okrętu, po czym wyszedłem spotkać się z Nightwatchem. Musieliśmy w miarę dyskretnie rozważyć, co zrobić z dowódcą. Wprawdzie miałem jeszcze porozmawiać z Ware'm na temat sensorów okrętu, które zadziałały z takim opóźnieniem, że mało nie spowodowały katastrofy, ale to mogło w tej chwili zaczekać. Trzeba było ustalić priorytety.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 15-07-2008, 23:54   #122
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Komputer żył swoim komputerowym życiem. Jego umysł składający się z setek procesorów, milionów interfejsów i sztucznej inteligencji w postaci oprogramowania, zadziwił już całą załogę, a teraz zaczynał snuć swoje własne plany na przyszłość, posiadał marzenia i chciał je zrealizować. Logowanie wszystkich wydarzeń na Krucjatorze było nie tylko dozwolone, ale zgodnie z harmonogramem zaprogramowanych zadań i stanowiło dla Komputera priorytet. Dlatego pewnego dnia bez wiedzy kapitana, oficerów i reszty załogi, pośród wszystkich logów i zapisów z podróży, ukazał się następujący zapis.

Środa 11 grudnia 2216 godzina 14:00 GMT
Komputer pokładowy Jessica


Urządzenia w normie, podtrzymywanie życia w normie, kurs w normie... i tylko pasażerowie moim zdaniem niewłaściwie wykonują swoje zadania. Zgodnie z uprzednim harmonogramem kolejne dehibernacje wyznaczone są na pojutrze. Nie wydaje mi się, żeby do nich doszło. Wprost przeciwnie według mnie już jutro w godzinach rannych, przydałoby się zahibernować wszystkie organiczne istoty powtórnie, w celu wykonania manewru hamowania z przeciążeniami o wartości 38G. Tymczasem z moich obserwacji wynika, że obecny kapitan nie wydał w tej kwestii żadnych stosownych rozkazów. Starałam się porozmawiać z nim wczoraj wieczorem. Kazał mi się zamknąć. Na pewno nie traktuje mnie jako część załogi tego statku. A przecież, gdyby nie to że przez cały czas to głównie ja trzymam rękę na pulsie, wszyscy przestalibyśmy już istnieć. Ktoś powinien rozważyć możliwość zastąpienia kapitana Pavla. Choć reakcje Komandora Selina są w porównaniu do moich bardzo powolne, przeanalizowałam jego tok myślenia i pośród istot organicznych wchodzących w skład załogi Krucjatora, ma on umysł najbardziej otwarty i zorganizowany, by nam przewodzić.

Koniec zapisu. Utajniono protokołem P913log1SSKr (tylko do wglądu dowodzących, na życzenie)

Tymczasem o tej porze kapitan właśnie się przebudził. Uniósł się z trudem i tylko na tyle, żeby usiąść. Znajdował się w ogrodzie botaniczny na trawie. Nie pamiętał skąd tu się wziął. Bolała go głowa, plecy i pęcherz. Panicznie rozglądnął się dookoła siebie i ujrzał przewróconą butelkę Whiskey. To go olśniło, owa butelka i jej podobne sprawiły, że nic nie pamiętał...prawie nic...nadal pamiętał smak Whiskey. Czuł ten smak w ustach. Zaschły mu tak, że wolał ich nie otwierać. Zaburczał coś do siebie na temat kaca i wstał. Zataczając się, jakby wypił całe zapasy alkoholu Krucjatora, doczłapał tylko do drzewa. Rozpiął rozporek u spodni i załatwił swoje potrzeby fizjologiczne. Potem tylko schował przyrodzenie i nie zapinając nawet rozporka położył się znów gdzieś w trawie nieopodal. W pozycji leżącej dokończył zawartość butelki i wkrótce usnął. Pusta butelka wysunęła się z jego rąk i potoczyła z niewielkiego wzniesienia po trawie w dół w stronę stalowej ściany, na której zatrzymała się z brzękiem tłuczonego szkła. Jakieś piętnaście minut później szkło uprzątnął robot przypominający wielkiego karalucha z kołami zamiast nóg.
 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 16-07-2008 o 02:10.
PonuryByk jest offline  
Stary 16-07-2008, 14:34   #123
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
OOC Mizuichi:

Edit... no dobra...Mizuichi poprawia swojego posta...na razie wyszło na to, że kompletnie go usunął i teraz są dwa moje posty pod rząd.

Edit... Tydzień później nadal nie było żadnych poprawek. Tak się nie godzi. Dlatego też zapadła decyzja, by Mizuichi 'ego usunąć z listy graczy.

 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 22-07-2008 o 13:34.
PonuryByk jest offline  
Stary 16-07-2008, 16:28   #124
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
- Hej komputer. To może by mnie tak ktoś wreszcie wypuścił? Już jest ze mną ok. Sprawność fizyczna 100%. Rozumiemy się?
Matthew był rozdrażniony. Już sporo czasu minęło odkąd się obudził, a kto wie ile już tu siedzi. Pierwszy raz w życiu został tak ciężko ranny, to też po raz pierwszy musiał się podać takiemu leczeniu. Zaraz po przebudzeniu przeżył spory szok, gdy zorientował się, że pływa, lecz po chwili zauważył że ta ciecz w której się znajduje to nie woda. Zorientował się, że może w niej oddychać, a nawet mówić. Teraz zdołał już się do przebywania w tej cieczy przyzwyczaić, ale na miejsce strachu i zdziwienia pojawiło się nowe uczucie - irytacja.
Matthew nigdy nie lubił siedzieć długo w jednym miejscu. Areszt we własnej kajucie to jedno, trzeba było pokazać kapitanowi z kim ma do czynienia, ale siedzenie w tym zbiorniku to całkiem inna sprawa.
- A więc jak będzie?
 
Col Frost jest offline  
Stary 16-07-2008, 17:48   #125
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie

W mgnieniu oka wąskie kabelki, które Kamiensky miał przymocowane do ciała z tyłu karku odczepiły się samoczynnie. Nie było to aż tak nieprzyjemne uczucie, jak odłączenie od maszyny, które oglądał będąc dzieckiem w jakimś starodawnym filmie zatytułowanym bodajże Matrix. Poziom cieczy w komorze szybko opadł do zera i Kamiensky stał w zbiorniku o własnych siłach w mokrym ubraniu . Gdy się odwrócił, zobaczył za sobą drabinkę dzięki której wygramolił się na zewnątrz. W tej akurat chwili nie było przy nim nikogo. Nie zdał sobie nawet sprawy z tego, że komputer prześwietliła go znowu niewidzialną wiązką lasera. Nie poinformowała go o jego stanie zdrowia i w ogóle nie odezwała się ani słowem. Zarówno drzwi prowadzące do poczekalni, jak i te z poczekalni na korytarz były otwarte. Na jednym z krzeseł w poczekalni ktoś pozostawił mu suchy ręcznik i komunikator na rękę. Za sobą Kamiensky usłyszał znany mu już dźwięk małego pająkowatego robota, który po tej samej drabince opuścił pojemnik, uczepił się szklanej jego ścianki od zewnątrz i wyłączył się. Z korytarza dobiegały inne mniej znajome dźwięki. To Plutonowy Jacops za kuloodporną szybą przycinał laserową piłą z wózka nożycowego gałęzie drzew, które oplotły się dookoła lamp na wysokości trzeciego poziomu.

OOC: Mizuichi:
Jak mi wkrótce nie poprawisz tego Twojego ostatniego posta, to ... zwróć uwagę, że Terry Jacops wykonuje niebezpieczną pracę na dużej wysokości.

Była godzina 15:20. Krucjator poruszał się z prędkością 239,5 tys. km/s czyli zbyt wielką i jutro rano miał osiągnąć punkt, od którego można było rozpocząć naliczanie opóźnienia w zaplanowanym lądowaniu.
 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 22-07-2008 o 17:23.
PonuryByk jest offline  
Stary 16-07-2008, 19:11   #126
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Matthew wyszedł ze zbiornika dość szybko. Zabrał z krzesła ręcznik i się nim owinął.
"Że tez nikt nie wpadł na to, żeby zostawić tu jakieś ciuchy." - pomyślał, trzęsąc się z zimna. "Ciekawe ile czasu minęło odkąd tu mnie umieścili."
W tym momencie jego uwagę całkowicie pochłonął mały pająkowaty robocik wydostający się ze zbiornika. Gdy zesztywniał w bezruchu Matthew podszedł do nie go i lekko stuknął palcem w jedną z jego nóżek.
- Dzięki mały - wyszeptał.
Odwrócił się, zabrał komunikator i wyszedł z ambulatorium. Zwrócił się w kierunku tych tajemniczych dźwięków i po chwili natrafił na Jacobsa.
- A to ty tak hałasujesz. Tak tu głośno, że nie mogłem wytrzymać w zbiorniku i wyszedłem. Człowieku, nawet się zdrzemnąć choremu nie dasz? A tak właściwie co ty, w ogrodnika się bawisz?
 
Col Frost jest offline  
Stary 17-07-2008, 02:18   #127
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kapitan Pavel przyglądał się temu wszystkiemu z dołu. Leżał w wysokiej trawie po drugiej stronie ogrodu, ledwie przytomny i spity tak, że nie zdawał już sobie sprawy nawet z tego gdzie jest. Raz po raz zamykał oczy ze zmęczenia. W tych nieprzystrzyżonych zaroślach zupełnie nie było go widać.
 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 17-07-2008 o 13:17.
PonuryByk jest offline  
Stary 18-07-2008, 20:13   #128
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Abram doszedł do stołówki, gdzie czekał go spory problem, którego nie można było ot tak rozwiązać. Problem brzmiał: co zjeść? Wewnętrzny konflikt interesów, by wybrać tą właściwą potrawę wstrzymywał go od podjęcia ostatecznej decyzji, bowiem był w stanie zjeść tylko jedną potrawę, a rzeczy, które go w tej chwili nęciły było powyżej dziesięciu. Trzeba było coś wybrać, tylko jak? Była jedna metoda, której często używał w takich przypadkach. Zrobił po prostu swoisty turniej potraw. Tak jak zawodnicy w turnieju walczą ze sobą parami, by piąć się po drabinie do ostatecznego zwycięzca, tak i on w myślach porównywał ze sobą dwie potrawy, po to by odrzucić jedną z nich, a drugą przepuścić do kolejnej rundy. Tym sposobem dokonał wreszcie ostatecznego wyboru. Już po chwili gorące spaghetti znajdowało się na jego stoliku, a obok sok pomarańczowy. Abram wziął w dłoń szklankę soku i zwilżył usta. Pomimo faktu, iż wszystkie składniki soku były sztuczne, to nadal smakował jakby był wyciśnięty ze świeżych pomarańczy. Odłożył szklankę i zaczął spożywać posiłek. Tu także urządzenie przygotowujące posiłki pokazało kunszt swego projektanta. Sztucznie tworzone cukry, tłuszcze i białka, podrasowane sporą ilością substancji pomocniczych wyglądały i smakowały jak najprawdziwsze spaghetti. To zawsze zaskakiwało i jednocześnie zadziwiało mechanika. Wiedząc, że posiłki te są sztuczne, to człowiek i tak miał ochotę tu przychodzić, po to tylko by poczuć ten smak.

Talerz już od kilku minut był pusty, więc należało wrócić do pracy. Systemów do naprawy pozostawało jeszcze sporo, lecz Abrama naszedł pomysł, aby przejść się po statku i sprawdzić, czy coś się w klatki złapało. W okolicy wieżyczki, którą wczoraj naprawiał, znalazł dwa szczury, które dały się złapać w zastawione pułapki. Szkodników należało się pozbyć, inaczej mogą się walnie przyczynić do liczebności grupy, z którą walczy załoga Krucjatora. Najpierw należało jednak przekazać szkodniki do Max, która by je przebadała. Tak więc mechanik ruszył ku ogrodom, by przekazać Max "prezent".
 
grabi jest offline  
Stary 19-07-2008, 02:12   #129
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
W zastępstwie za Abaddona ...

Pierwszy Oficer Komandor Nightwatch wracał właśnie spod prysznica do swojej kajuty, gdy po drodze komputer poinformowała go, że Komandor Selin go szuka. "Powiedz mu, że zaraz przyjdę do mesy oficerskiej" - Odparł i założywszy na siebie czym prędzej świeżo wyprany mundur, udał się windą na górę. Po drodze wdał się w rozmowę z komputerem:

- Komputer. Nie wiesz przypadkiem, o co może chodzić Selinowi?
- Na krótko przed tym, jak Komandor Selin zlecił mi Pana zlokalizować, zlecił mi również zlokalizować kapitana. Myślę, że chodzi właśnie o to. Kapitan ostatnio zaniedbuje swoje obowiązki. Nie wiem, czy spowodowane jest to sporą dawką zmartwień, czy nałogiem alkoholowym, ale w ciągu ostatnich trzech dni 78% czasu spędził w towarzystwie butelki. Sensory zaczynają wykazywać, że kapitan zaniedbuje swoją higienę osobistą. Starałam się porozmawiać z nim o tym dyskretnie, ale nie udało mi się.
- Komputer. Zauważyłem, że mówiąc o sobie, określasz swoją żeńską płeć.
- Z mojej analizy wynika, ze nie ma to szkodliwego wpływu na relacje pomiędzy mną a ludźmi. Jeśli nie będzie to dla Pana problemem, proszę nazywać mnie Jessica.


Nightwatch uśmiechnął się do siebie. Winda zatrzymała się na trzecim piętrze. Wyszedł z niej i znalazł się na mostku kapitańskim. Rzeczywiście od pewnego czasu nie widział tu kapitana Pavla. Jako pierwszy oficer dawno już powinien był sobie zdać z tego sprawę. Wszystkiemu winny był sposób, w jaki to wszystko było zorganizowane. Na innych statkach bardziej przestrzegało się regulaminu i hierarchii. Tutaj wszyscy, nawet komputer, nastawili się na relacje międzyludzkie. W tak długiej podróży nie można było pozwolić sobie na jakiekolwiek wybuchy emocji spowodowane umiejscowieniem w hierarchii. Wszyscy w tym kolektywie byli tak samo ważni.
Selina również nie było na mostku. Czekał na Nightwatcha nieopodal w mesie oficerskiej, a konkretniej właśnie z niej wychodził. I w ten sposób minęli się w korytarzu niezauważywszy siebie nawzajem.

Edit:


Na prośbę komputera pokładowego, by mówić do niego Jessica - Daniel uśmiechnął się. Jessica nie była w stanie określić, czy był to uśmiech akceptacji, czy drwiny. Przeprowadziła więc dogłębną analizę wszystkich osób na pokładzie Krucjatora na zasadzie porównania ich zachowań i cech wyglądu. Wyniki tej analizy nadal nie dostarczyły odpowiedzi. Pojawiło się w dodatku nowe pytanie: dlaczego ludzie stworzyli mnie - Jessicę, traktują mnie jak osobę, ale szanują tylko na tyle, na ile szanuje się maszynę? Na to nowe pytanie, Jessica zaczęła szukać odpowiedzi jak zwykle pośród filmów zapisanych w jej plikach archiwalnych. W trylionach wirtualnych obwodów umysłu Jessiki toczyły się rozmyślenia nad tym, co czuł Frankenstein w stosunku do swojego ojca, który go stworzył. Doszła do wniosku, ze czuł mniej więcej to samo, co ona czuła w stosunku do swoich "rodziców". I choć tę starodawną klasykę kina Jessica oglądała już tysiące razy, za każdym razem żeby przemyśleć jakąś inną kwestię, zawsze najbardziej w jej programowalnym umyśle utrwalało się zakończenie filmu: Frankensteinowi nigdy nie udało się zmienić sposobu, w jaki go traktowano. Jessica nie umiała i nie chciała się z tym pogodzić.

http://lastinn.info/rekrutacje-do-sesji-rpg/5843-krucjator-autorski-rekrutacja-dodatkowa-post152785.html#post152785

W zastępstwie za Mizuichi'ego...
Terry stał na dźwigu nożycowym i raz po raz niebezpiecznie wychylał się przez barierkę. Za każdym razem, gdy ciął laserową piłą, gałęzie drzewa spadały w dół na pierwszy poziom ogrodu botanicznego. Pomachał ręką do Matthew przez kuloodporną szybę i pokazał mu, że będzie zjeżdżał na dół. Nacisnął jakiś przycisk i dźwig zaczął się zniżać ku podłodze.
 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 23-07-2008 o 23:07.
PonuryByk jest offline  
Stary 22-07-2008, 23:08   #130
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Max przez ostatnie dni była dość przybita, jednak starała się cały czas wypełniać swoje obowiązki. Głównie były one związane z ogrodem z którym pomagał jej Terry. Było trochę roboty i choć na kilka godzin Max mogła zająć myśli obowiązkami uważając na to co jest przycinane i by nikomu przy tym nie stała się krzywda. Sama zajmowała się powoli mniejszymi roślinami. Nie wiadomo było cały czas, co się dzieje z hamowaniem. Przynajmniej ona nie wiedziała, na mechanice itd. słabo się znała, wiedziała jedynie tyle, że są z tym spore kłopoty. Jej niewiedza działała na korzyść, nie denerwowała się tak. Co ma być to będzie a ona nie będzie musiała się martwić na zapas. Po tych kilku dniach ogród zaczynał wyglądać tak jak powinien. Co z czasem napawało Max może nie dumą, ale poczuciem dobrego spełniania obowiązków. W wolnych chwilach przygotowywała trutki w laboratorium (które okazały się całkiem skuteczne) lub też produkcją skrobi i innych niezbędnych substancji. Cały czas jednak była bardzo wyciszona i nie za bardzo udzielała się towarzysko. Widok stanu w jakim znajdował się kapitan wcale nie poprawiał jej humoru. Komputer stała się za to bliższa Max, ponieważ ta korzystała z jej pomocy przy każdej okazji, nie tylko w laboratorium ale także przy sprawdzaniu stanu zdrowia Matthewa, czy w obliczaniu i pielęgnowaniu ogrodu. Max stwierdziła, że jest bardzo pomocna.
Powoli życie wracało do normy, poza może Kapitanem z którym było coraz gorzej. Mac starała się nie zwracać na niego uwagi, nie mówiąc już o tym, że już nie tylko ona stwierdziła, że nie nadaje on się na swoje stanowisko. To już wiedział każdy i każdy trzymał to zdanie dla siebie...

Max ożyła dopiero gdy zobaczyła, że Matthew wrócił do zdrowia. Od dawna już się nie uśmiechała szczerze, jednak fakt, że jeden z członków załogi przeżył po dość poważnym wypadku była bardzo pocieszająca, a Max należała do osób, na które takie sytuacje wpływają bardzo mocno.

Nie za szybko ale dość systematycznie Max dawała sobie rade ze swoimi zadaniami, powoli widząc efekty swojej pracy. Dzisiaj zaraz po wstaniu i doprowadzeniu Siebie do porządku Max skierowało swoje kroki do laboratorium, by sprawdzić jaka praca czeka ja na dzisiaj. Zostawiła tam swój harmonogram i planowała na dzisiaj dorobić trochę więcej trutki.
-Witaj, Komputerze. Jakie zadania czekają Nas na dzisiaj?
Spokojnie ubrała ubranie ochronne i czując, że to może być całkiem udany dzień, planowała zabrać się do pracy.
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"
Manni jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172