|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-07-2009, 16:22 | #11 |
Reputacja: 1 | - Cholero!! To nie jest twoje i musimy gdzieś to zawieść. A Ty tylko żresz jak bezmyślne stworzenie! Radosław spojrzał na giganta i pomyślał,,Chryste, musiał pić dużo mleka i dodawać do tego jakieś świństwa że tak wyrósł,,. Spojrzał na kobietę i z uśmiechem powiedział: - Nasz milusiński się zbudził, co teraz robimy? Może faktycznie ruszymy z wozem w stronę tej świątyni? |
21-07-2009, 18:22 | #12 |
Reputacja: 1 | O wilku mowa - pomyślała sobie Runa. W swoim ojczystym włoskim języku rzekła do Mietka - No, no, jaki z Ciebie mięśniak. Ale połóż człowieku te pomidory tam gdzie leżały i przedstaw się nam najpierw. Nie wyglądasz na zdziwionego sytuacją - dorzuciła uśmiechając się, bo Mietek, choć wielki, wydał się jej być nieszkodliwy dla otoczenia. - To już wiemy, kto pociągnie wóz. - pomyślała sobie zwróciwszy uwagę na to, że ogromny topór giganta nadal leżał na brukowej kostce. |
23-07-2009, 12:15 | #13 |
Reputacja: 1 | Ręka Mietka dzierżąca bakłażana zatrzymała się w pół drogi do ust. Bardzo powoli obrócił on głowę w stronę dziwnych, nieznajomych głosów. Wytrzeszczył oczy spod sportowych sunglassów, widząc gromadkę ludzi, którzy najwyraźniej nie zwracali się do nikogo innego, ale właśnie do Mietka. Ujrzał kobietę, która z uśmiechem kierowała do niego zupełnie niezrozumiałe słowa. W głowie coś mu zazgrzytało, wyraźnie próbując zmusić go do myślenia. Po kilku sekundach doznał olśnienia (na swój własny sposób). "No tak, KOBIETA! A ja mężczyzna!". Wyciągnął w jej kierunku dłoń z na wpół pożartym bakłażanem. Z illydycznym uśmiechem na ustach w wielce kulturalny sposób, choć niespecjalnie płynnie zapytał: -Ty jeść... też? |
23-07-2009, 13:22 | #14 |
Reputacja: 1 | Ze słów wypowiedzianych przez Mietka, Runa zrozumiała jedno słowo: "Ty". Pojęła też w mig, że przerośnięty osobnik jest Polakiem. Spotkała wielu takich w swoim życiu. No, raczej nie mieli takich gabarytów. Przyjeżdżali tacy do Włoch niby to do znajomych, ale zatrudniali się przy zbiorach winogron. Dzięki nim biznes alkoholowy we Włoszech kwitł na wielką skalę. - Ty Polakko. Ja Italiano - rzekła uśmiechając się, wyciągając ku niemu dłoń i choć nie miała apetytu na bakłażana, wzięła od niego to nadgryzione warzywo. Zaczęła się zastanawiać nad swoimi bardzo odległymi wspomnieniami. - Jestem Włoszką, bo przecież ten język, w którym rozmawiam, to zdecydowanie jest język Włoski... Więc co to jest za miejsce i skąd ja się tu wzięłam do cholery? - myślała i w grymasie jej twarzy dało się przez chwilę zauważyć zaniepokojenie. |
24-07-2009, 18:15 | #15 |
Reputacja: 1 | Rick zręcznie wskoczył na woź i usiadł na jego brzegu, tak że nogi zwisały mu swobodnie poza jego obrębem. Poczuł że łuk który miał na placach kuje go w plecy. Zaczął się wiercić i rękoma poprawiać kawałek patyka z sosnowego drzewa. - Cholerny łuk - krzyknął z irytacją, tak że jego głos odbił się echem. Poczuł na sobie spojrzenie wszystkich tam zgromadzonych, czuł się jakby ktoś wbijał w niego małe szpilki - Jestem zestresowany i jeszcze do tego ten mięśniak pożera jedzenia! Zostaw to! - Tak intensywnie wymachiwał rękoma przed twarzą Mietka, że nieomal spadł z wozu. |
27-07-2009, 10:30 | #16 |
Reputacja: 1 | Michał przyglądał się jak olbrzym wpiernicza bakłażany. Nie wyglądało na to, żeby specjalnie wybierał je z zwartości wozu, a jego ręka wydawała się sięgać po dowolne warzywo. Mietek robił wrażenie i Michał zaczął zastanawiać się, dlaczego reszta zaczęła na niego krzyczeć. Bliski kontakt z pięścią takiego olbrzyma z pewnością nie jest przyjemny.- pomyślał Michał - Jak dla mnie, to chyba powinniśmy zawieźć ten wóz tam, gdzie nam kazano. To znaczy tam, gdzie wskazuje ta kartka. Może ktoś nam wyznaczył taką pracę? Chociaż, szczerze, to nie kojarzę was jakoś, żebyśmy razem pracowali. Mniejsza, bierzmy wóz i ruszajmy- powiedziałMichał, po czym podszedł do wozu i poczęstował się soczystym pomidorem. Podniósł też leżący na ziemi długi kij. Może się przydać-pomyślał. Ciągle jednak nękała go myśl, co tu właściwie robi i kim są ci ludzie. Wszystko wydawało się naturalne, tak jakby codziennie budził się i pierwsze, co widział to wóz z warzywami, plac, który znajdował się przed nim oraz tych wszystkich ludzi. Lekkie przebłyski pamięci... Niemożliwe, żebyśmy aż tak wczoraj się zachlali, żeby trafić do innej wiochy- przeszło mu przez myśl.
__________________ Fortune is fickle. "Do not follow the Dark Side" |
30-07-2009, 23:50 | #17 |
Reputacja: 1 | Gdy Mietek rzucił okiem na gromadę ludzi wytykających na przemian jego i wóz, zamyślił się. Co, słucham?! Że niby niemożliwe?! No dobra, nie oszukujmy się, po prostu zapatrzył się w drzewo. Z "zadumy" nie wyrwał go nawet Michał, wtryniający pomidora tuż pod jego nosem. Nagle myśl trzasnęła go jak piłeczka tenisowa... może w jego wypadku dla należytego efektu napiszmy: piłka lekarska. "Ja już nie głodny teraz, ale ja głodny potem!". Wykazując się niezwykłą inicjatywą i przebiegłością, podniósł z ziemi wóz i wziął go pod ramię, unosząc koła 40 centymetrów nad ziemią. Byl tak z siebie dumny, że aż się uśmiechnął.
__________________ Prawdziwy mężczyzna nie je miodu. Prawdziwy mężczyzna żuje pszczoły. |
31-07-2009, 09:32 | #18 |
Reputacja: 1 | - No to teraz do naszego celu! Radek zaskoczony spojrzał jak olbrzym podnosi wóz i powiedział: - Skąd masz tyle siły? Treningi, dieta, chemia czy wpadłeś do kotła?Hehe Radosław uśmiechnął się i spojrzał na towarzyszy. Powiedział do nich: - Może się ruszycie? Szedł powoli w stronę świątyni, oglądając się na towarzyszy. |
31-07-2009, 12:00 | #19 |
Reputacja: 1 | Rick osunął się na ziemię, gdy Mietek nie zwróciwszy na niego uwagi podniósł wóz. Radek rzucił po włosku kilka słów uznania dla siły giganta i ruszył w stronę świątyni. Runa poszła za nim, co chwilę oglądając się, czy Mietek nadąża, bo jednak drewniany wóz wyładowany warzywami i mokry od porannej rosy musiał sporo ważyć. - Nie zagaduj już go - wyszeptała do Radka. - Mam nadzieję, że niesiemy ten wóz w dobrym kierunku - mówiła tak, jakby tą czynność wykonywali wszyscy i zerkała w kierunku świątyni. Im bardziej zbliżali się do szczytu wzgórza, tym bardziej wyłaniały się zza kamieni i drzew obiekty za nimi schowane. Był tam kolejny niewielki plac, na którym znajdował się jeszcze jeden budynek. Był szeroki, choć niski. Wyglądał na nieudolnie wykonany, ale wybudowany niedawno. Nad drewnianymi drzwiami wisiał napis, który głosił po włosku "Karczma pod sklerotykiem". Mietek spocił się po kilku krokach i zmuszony był postawić 250 kilo ale ciągnął dalej za uchwyt. Ostatnio edytowane przez Mal : 31-07-2009 o 13:27. |
31-07-2009, 13:24 | #20 |
Reputacja: 1 | Michał również nie czekał długo i ruszył za Mietkiem bacznie rozglądając się na boki. Kierowali się w stronę jakiegoś wysokiego budynku, który wyglądał na świątynie. Dlaczego właśnie tam idziemy? Michał postanowił zagadnąć. - To dokąd mamy zawieźć ten wóz?- pytanie raczej skierowane było do dziewczyny, która była posiadaczką kartki. Michał jednak nie czekał na odpowiedź, bo zauważył wielki szyld " Karczma Pod Sklerotykiem. Karczma, a karczma równa się piwo. Michał ruszył w kierunku budynku, chwycił za klamkę i wszedł do środka. Chwycił się za kieszenie. Kurdę, nie zamówię piwa za piękne oczy, no chyba, że za barem będzie jakaś babka, co wątpliwe- przeszło mu przez głowę. Mimo wszystko postanowił spróbować i wszedł do środka.
__________________ Fortune is fickle. "Do not follow the Dark Side" |