|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-07-2009, 16:19 | #1 |
Reputacja: 1 | [Storytelling] Amnezja Mniej więcej w sierpniu 2011 roku na cichej i spokojnej jak dotąd planecie Ziemi żyło sobie 11 mld ludzi dostatnio na tyle, na ile pozwalał na to poziom rozwoju ewolucyjnego i trzymający nad wszystkim pieczę ogólnoświatowy parlament. Technologie, jakimi posługiwała się ludzkość były coraz to bardziej zaawansowane i właśnie ludzkość zaczynała odnosić drobne sukcesy w dziedzinie teleportacji, kiedy to w pewnej niewielkiej włoskiej miejscowości nad Morzem Śródziemnym przytrafiło się nieszczęście. Na skutek ruchów tektonicznych i trzęsienia ziemi tak potężnego, że nie odnotowano takiego nigdzie przedtem, całe miasto podzielone zostało na dwie mniej wiecej równe części. Jedna z tych części zapadła się na 100 metrów pod ziemię, druga część została wyniesiona na 100 metrów w górę. Aż trudno w to uwierzyć, że ucierpiały przy tym jedynie nieliczne osoby, które znalazły się na linii tąpnięcia, a budynki i budowle przetrwały niezniszczone i nie tylko nie zostały przysypane skałami, ale możnaby rzec, że nie popękały nawet szyby w oknach. Z całej planety napływała pomoc sanitarna i szybko niebezpieczeństwo zostało całkowicie zażegnane. Naukowcy doszli do wniosku, że kolejne takie ekstremalne zdarzenie nie będzie już nigdy więcej miało miejsca w historii ludzkości, a przynajmniej nie wkrótce. Rok później miasto otrzymało dotacje na to, by w celu przywrócenia mu jego pierwotnego wyglądu użyć niedawno odkrytej technologii teleportowania obiektów o znacznej masie. Projekt zakładał, że obydwie częsci miasta zostaną w całości przeteleportowane na znajdującą się nieopodal rozległą równinę i że koszt tego przedsięwzięcia będzie mniejszy niż koszt wybudowania mostów i dźwigów by miasto odzyskało kontakt ze światem. Przez następne 2 miesiące we wszystkich mediach mówiono o tym, jak bardzo zaawansowana i użyteczna jest taka technologia teleportacji i na czym polega. W szczególności wysławiano dwóch inżynierów fizyki molekularnej, którzy byli pomysłodawcami projektu. Na tydzień przed uruchomieniem potężnego działa do dematerializacji cząstek, w mediach ukazały się artykuły przewidujące że eksperyment jest zbyt niebezpieczny i że jego przeprowadzenie powinno zostać zabronione. I rzeczywiście, zanim jeszcze wszyscy mieszkańcy miasta zaczęli się przenosić do swoich rodzin na czas teleportacji, padła decyzja o przerwaniu prac nad projektem. Dotacje wstrzymano. W mediach rozpoczęła się fala protestów ze strony organizacji fizyków odpowiedzialnych za wykonanie eksperymentu. W tajemnicy przed całym światem dwóch inżynierów, których jeszcze niedawno wysławiano w mediach, postanowiło dopiąć swego w grudniu 2012 i to w dodatku bez uprzedniej ewakuacji ludności miasta... Taką genezę mają przygody osób, które obudziły się rano w mieście zupełnie nieprzypominającym tego, o którym napisałem wyżej. Ich historia zaczyna się na zarośniętym trawą placu o podłożu z kostki brukowej, na którym stoją prowizoryczne drewniane stragany przykryte skórami zwierzęcymi. Na północy na wzgórzu widać niedokończony kościół zbudowany z kamienia. Od południa otacza ich wielki dziki zielony las. Wydeptana ścieżka wiodąca z zachodu, gdzie jak okiem sięgnąć rozciągają się pola pszenicy, przebiega przez środek straganu i biegnie na wschód przez zarośla w dół w stronę szerokiej rzeki, na której brzegu zbudowano drewniane molo. W samym centrum placu znajduje się kamienna sadzawka pełna zielonkawej wody. W jej środku leży wielki kamień czterometrowej wysokości, z którego na samym jego szczycie tryska delikatnie woda i spływa do sadzawki. Nieprzyjemnie spało się po środku placu na brukowej kostce, mimo że noc była ciepła. Letnie słońce zaledwie wstało, a już zaczyna im powoli doskwierać. Czują się tak, jakby mieli kaca, i zupełnie nie pamiętają, skąd się tutaj wzięli, jak się nazywają i dlaczego mają na sobie odzież z początków XXI wieku na przemian z odzieżą zrobioną ze zwierzęcych skór i liści paproci. Na próżno szukają w głowie odpowiedzi na pytania takie, jak na przykład: który dzisiaj mamy dzień miesiąca?. Kilku z nich zaopatrzonych jest w żelazne miecze, albo topory. Oprócz tego posiadają przedmioty takie, jak na przykład tusz do rzęs, reklamówkę ze sklepu firmowego, albo kluczyki do samochodu z otwieraczem do piwa. Niestety żadnego samochodu, ani piwa dookoła nie widać. Nie ma też sklepu, choćby nawet nie był firmowy. Trawa, krzaki, drzewa, skały, las, kościół, pole i rzeka. Dziwne miejsce, dziwne okoliczności, a w głowie pustka. Jedynie przez mgłę przypominają sobie twarze osób, które podobnie jak oni, podnoszą się z kostki brukowej. (od teraz będę się do was zwracał w pierwszej osobie) "Czy ktoś z was mnie zna?" - Zapytała się głośno kobieta, która siedziała na brzegu sadzawki i masowała obolały kark. Zerkała wam w oczy, szukając w nich odpowiedzi. Przetarła dłonią czoło odgarniając włosy, przez cały czas patrząc to na jednego, to na drugiego. Wreszcie odwróciła się do sadzawki i przemyła wodą twarz i dekolt. Słońce zaczynało prażyć. Zapowiadał się parny dzień. Odgarnąwszy pływające po powierzchni wody drobiny zielska, napiła się i odetchnęła z ulgą. Wiatr z zachodu przyjemnie powiał jej w plecy, za którymi daleko w oddali dostrzegliście ledwie widoczną wieżę obserwatorium astronomicznego. Poprzez wielkie połacie pszenicy prowadziła w tamtym kierunku wąska, pokryta trawą droga. Kobieta sięgnęła do kieszeni swoich obcisłych jeansów i wyciągnęła z nich tusz do rzęs oraz jakąś wymiętą kartkę. Ostatnio edytowane przez Mal : 11-07-2009 o 12:08. |