Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-04-2010, 21:19   #31
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Bartolomeo Juliusz patrzył na odjazd wojowników, ruszających, by aresztować Abdula. Wiedźmiarz, oprócz tego, że przekonany o winie dzikoklanyty, pewien był też, że, jeśli jest on niewinny, to się podda, a jeśli splugawiony, to będzie walczyć. Bartolomeo bardzo w to wątpił. Widział w tym arogancie wytrawnego gracza. Podejrzewał, że się podda, potem będzie knuł dalej, nawet w pętach. Otwarte akcje militarne nie były w stylu jego klanu. Ciche wyeliminowanie wroga, to co innego.

Nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą, ale zaczynał się zastanawiać nad konsekwencjami ewentualnego zabicia posła i wszystkich jego ludzi tu, pośrodku niczego i pozbycia się ciał. Czy ktoś się dowie? Może uda się zamaskować wszystko?

Oj, nie były to myśli godne Gwardzisty Azariasza. Czy właśnie po to Ojciec Ocalenia wysłał go razem z Urielem? Żeby hamował samobójcze zapędy wiedźmiarza? Jeśli tak, to teraz będzie mu nawet trudniej.

Gdy Rostow wygłosił swoje uwagi na temat bieżącej sytuacji, Bartolomeo stanął twarzą do niego i położył mu dłoń na ramieniu.

- Mój drogi inkwizytorze. Nie będę udawał, że rozumiem wszystko, co dzieje się dookoła nas. Mogę Cię jednak zapewnić, że działam przede wszystkim z myślą o dobrze Elizjum i naszego poselstwa- rozejrzał się dookoła, niby to sprawdzając, czy nikt nie podsłuchuje. Zniżył głos- Ponadto, nasz wiedźmiarz twierdzi, że w nocy, podczas snu, został zaatakowany przez siły Ciemności. Obaj uznaliśmy, że to wystarczający dowód- rzecznik spojrzał na Rostowa, jakby nagle sobie o czymś przypomniał- Mam nadzieję, że przynajmniej Ty miałeś spokojną noc? Nie odczułeś niczego niezwykłego?

Inkwizytor spojrzał zaskoczony na Hanzytę i zaśmiał się. O sekundę za późno, żeby wyszło to szczerze, Bartolomeo pół życia uczył się wyłapywać takie niezręczności.

- Co, ja koszmary? Ja zawsze sypiam dobrze.

- Miło to słyszeć- Juliusz już mu nie ufał- Dobrze, że nie wszyscy tutaj dają się zwariować. A teraz pozwolisz, że Cię opuszczę. Porozmawiam z innymi.

Krótki obchód po obozie wykazał, że pozostali spędzili noc całkiem dobrze. Tylko Julia na jego pytanie zareagowała bardzo żywo. Gdy już opowiedziała mu swój sen, sen z larwami, pałacami i mrocznymi postaciami, Bartolomeo nie wiedział, co myśleć.
- Oczywiście, Julio. Bardzo jestem wdzięczny, że powierzyłaś mi tę tajemnicę i nikomu jej nie zdradzę.
- Szkoda tylko, że nie wiem, co z tym zrobić- pomyślał zaraz.
Jak każdy Unita, Bartolomeo przywiązywał dużą wagę do snów. Mogły być darami Przodków, kuszeniem Ciemności, skutkami klątw rzucanych przez demony. Szkoda tylko, że nie miał bladego pojęcia, z czym tu mają do czynienia. Ale z drugiej strony, zgoda na aresztowanie zyskała kolejne uzasadnienie. Oby wystarczające.
 
__________________
"Wiadomo od dawna, ze Ziemia jest wklęsła – co widać od razu, gdy spojrzy się na buty: zdarte są zawsze z tyłu i z przodu. Gdyby Ziemia była wypukła, byłyby zdarte pośrodku!"
Wojnar jest offline  
Stary 28-04-2010, 21:35   #32
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Aron siedział na swoim jaszczurze z kamienną twarzą, a jego rytualna maska, zakrywała mu połowę twarzy. Wysłuchiwał z zimną krwią tych wszystkich zabiegów retorycznych Abdula. Ich siepacze, a nawet Gromosław, byli pod wrażeniem słów dzikolanyty. Znowu jego wężowy język wywołał w nich zwątpienie i zawahali się by wykonać rozkaz posła. Jednak Klinga przejrzał zasłonę słówek i zwodniczych manewrów. Musiał przyznać, że mieli do czynienia z bardzo wprawnym dyplomatą, Aron szanował zręcznych mówców, jednak bardziej szanował czyny i powściągliwość w wysławianiu.
Dał znak jaszczurowi i przebił się do wnętrza koła utworzonego przez siepaczy Abdula z jednej strony i członków poselstwa z drugiej. Zeskoczył miękko z wierzchowca, czując, że wszystkie oczy obserwują jego poczynania. Jego miecze spoczywały luźno przy pasie. Atmosfera spotkana zagęściła się bardzo, zwłaszcza po ostatniej wypowiedzi Abdula. Aron wiedział, że nie mają czasu na podróż do justycjariusza, mieli sprawę Wilczych Wzgórz na głowie, szpiega na karku i poselstwo do Elizjum do wykonania, nie wspominając o chorobie trawiącej Azariasza.
Rytualista wyciągnął ze zgrzytem jedno ostrze z pochwy. Uniósł je klingą do ziemi do góry i z rozmachem wbił w ziemię między nim a dzikoklanytą. Spojrzał na niego swoimi stalowo-szarymi oczami, w których przeciwnik mógł dostrzec chłodną determinację. Odezwał się głosem, który był tylko nieco mniej zgrzytliwy niż stal katany wyciąganej z pochwy:
- Słowa… słowa… tylko słowa. Przejdźmy do czynów. Jeśliś człek praw i czysty od wpływu demonów Ciemności, jeśli sumienie masz czyste a zamiary twe szczere wystąp. Wystąp na ziemię tego stepu, która dla nas wszystkich matką i przeznaczeniem. Jeśliś czysty jak mówisz i sprzyjają Ci przodkowie stawaj. Niech stal zadecyduje, przodkowie będą prowadzić nasze ostrza. Jeśli poselska funkcja, lub stan ducha nie pozwala Ci walczyć, wyznacz jednego ze swoich ludzi. Stawaj, na śmierć nie na niewolę!!!
Dwa ostrza zabłysły w rękach żercy. W myślach powtarzał mantrę do przodków, by wsparli go w zmaganiach z Ciemnością.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 29-04-2010, 11:58   #33
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Aron "Klinga"

Hadi z uwagą i lekkim zdziwieniem wysłuchał niespodziewanego wystąpienia Arona. Szmer jaki przeszedł wzdłuż szeregów żerców, świadczył, że do soldackich wojowników bardziej przemówiły czyny Klingi niż gładkie słówka wiedźmiarza.
Aron czuł, że ma wsparcie w swoich braciach. Zdawał jednak sobie jednocześnie sprawę, że jeszcze wiele musi zrobić, by uwolnić ich spod wpływu przeklętego dzikoklanyty. Wyzwanie kogoś na pojedynek to jedno, ale zwycięstwo w nim to drugie. Walka czy to z Hadim, czy to jednym z jego ludzi na pewno nie będzie należała do najłatwiejszych. Nigdy wszak nie wiadomo jakimi mocami Ciemność obdarzyła tych przeklętych ludzi. Aron jednak nie czuł lęku, nigdy go nie czuł, gdy robił to co umie najlepiej, walczyć. Gdy mierzył z potworami czy sługami Ciemności, jego serce wypełniała wiara i odwaga oraz siła wielu pokoleń wojowników Wolnych Rodzin, którzy polegli w walkach z Ciemnością.
Klinga czuł bliskość przodków, którzy polegli na Wilczych Wzgórzach, tym miejscu gdzie Ciemność musiał ustąpić potędze wolnych ludzi. Żerca czuł jak krew pulsuje mu w żyłach i uderza do mózgu. Uwielbiał to uczucie podniecenia, które towarzyszyło mu gdy zbliżała się walka. Hardo i bez cienia lęku patrzył w oczy dzikoklanyty. Abdul Hadi wpatrywał się w twarz żercy skrytą częściowo za maską. Trwało to kilka chwil. Wiatr przybrał na sile i niósł zapach traw z głębi stepu. Aron poczuł smak wolności na języku. Wiedział, że jeżeli nawet zginie to polegnie w obronie słusznej sprawy. Dość już miał sztuczek, pustych słów i podszeptów Ciemności. Chciał już przeciąć ten wrzód, który tak bardzo chciał przyczepić się do poselskiej karawany.

Bartolomeo Juliusz
Hanzyta z uwagą wpatrywał się w step. Czas płynął, a jego wojownicy nie wracali. Nie podjęli też walki z dzikoklanytami, a to nie wróżyło nic dobrego. Bartolomoe zaczął obawiać się najgorszego. Tego, że Hadi omamił żerców i teraz próbuje przekonać ich do swoich racji. Zastanawiał się czy nie powinien być tam razem z nimi i wspomóc ich w schwytaniu Hadiego. Nie był co prawda wojownikiem, ale nie był też tchórzem. To, że pozostał w obozie dla wielu mogło być dowodem braku odwagi i wycofania się w chwili konfrontacji z Ciemnością. Na szczęście nie tylko on pozostał na miejscu. Obecność Julii, Tyberiusz i Dałmata dodawała mu pewności siebie. Stracił co prawda zaufanie do inkwizytora, ale był to przecież członek jego klanu i nie można było go podejrzewać o sympatyzowanie z dzikoklanytami. Mimo to Juliusz przypomniał sobie plotki jakie krążyły w Elizjum o Rostowie. Wspominano czasami o tym, że zachowanie Dałmata często było niejednoznaczne. Wielu widziało go ponoć jak zamiast walczyć z Ciemnością próbuje się z nią układać. Bartolomeo karcił się w myślach za takie podejrzenia, bo gdyby okazały się one prawdziwe, to oznaczałoby to także, że Azariasz nie jest bez winy. Wszak Dałmat to jeden z najbardziej zaufanych ludzi Ojca Ocalenia.
Hanzyta przerwał swoje rozmyślania, gdy zobaczył, że ludzie otaczający Hadiego rozstępują się i tworzą krąg pojedynkowy.

Aron "Klinga", Uriel Azrael
Hadi milczał długo, cały czas wpatrując się w człowieka który rzucił mu wyzwanie. Aron czuł jak po plecach co i rusz, przechodzi mu zimny dreszcz. Sam nie wiedział czy to tylko jego zmęczone ciało płata mu figla, czy to jedna ze sztuczek Hadiego.
Adbul Hadi wpatrywał się w Arona, nie mówiąc ani słowa. Za to jeden z jego wojowników wyszedł na przeciw Klingi. Wbił harde spojrzenie w żercę Elizjum i schylił się po katanę. W dłoni rosłego, śniadego mężczyzny nie prezentowała się ona zbyt okazale. Mężczyzna zważył w dłoni broń i po chwili z niesmakiem odrzucił ją w bok. W międzyczasie żercy Elizjum utworzyli krąg pojedynkowy, gdyż jasne było, że Hadi przyjął wyzwanie Arona i teraz siła mięśni i stal zadecyduje o prawości lub splugawieniu dzikoklanyty.
- Jeżeli taka wasza wola, by pojedynek zdecydował... niech tak będzie - odezwał się w końcu Hadi, potężnym głosem który popłynął w głąb stepu - Idris będzie mnie reprezentował. Jeżeli wygra pozwolicie nam odejść i już nigdy nie powiecie o mnie złego słowa, a zwłaszcza Uriel Azrael. Jeżeli przegra, złożymy broń i oddamy się wam w niewolę.
Abdul Hadi wycofał się o krok, a wojownik zwany Idrisem stanął naprzeciw Arona w bojowej postawie.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 01-05-2010, 21:47   #34
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Dzikoklanyta stawiał kroki ostrożnie niczym czarna pantera przed atakiem na bezbronne gazele przy wodopoju. Cały czas patrzył Aronowi w oczy, a Klindze wydawało się, że widzi w nich szyderstwo i ironię. Klinga nie był jednak bezbronną i płochliwą gazelą. Jeśli Idris był panterą, to on spokojnym krokiem i aurą drapieżnika przypominał tygrysa. Starego doświadczonego weterana wielu pojedynków, i choć nosił kilka blizn, to jeszcze nie został pokonany.

Aron również krąży z wycelowaną w sylwetkę klanyty bronią, badał dokładnie grunt pod stopami, wiedział, że musi odzyskać drugą sztukę broni. Od tak dawna walczył bliźniaczymi ostrzami, że teraz czuł się cokolwiek niekomfortowo. Stawiał ostrożnie kroki, odwzajemniając i wytrzymując spojrzenie przeciwnika. Jeszcze przed walką zdążył zarejestrować nierówności terenu i teraz poruszał się po nim bez problemu. Podchodził po okręgu w miejsce gdzie jego drugie ostrze leżało na ziemi. Kiedy już był przy nim przystanął na chwilę. Za plecami słyszał podpowiedzi i pomruki aprobaty od członków poselstwa Elizjum. Wyczuł pod stopą głownię miecza, delikatnie podrzucił ją stopą do góry…

W tym samym momencie oddalony o kilka metrów przeciwnik ruszył w jego stronę… a właściwie zamarkował ruch… Aron był jednak zbyt doświadczony by dać się nabrać na takie tanie sztuczki. Wytrzymał z zimną krwią zmyłkę wroga, w ułamku sekundy poczuł w dłoni rękojeść miecza, przyjemny ciężar znów zawitał w jego ręce. Delikatny uśmiech ledwie widoczny spod rytualnej maski zagościł w kącikach jego ust.

Dzikoklanyta wyhamował kolejnym krokiem swój impet sporo przed żercą i uderzył w próżnię, przecinając swoimi szerokimi szablami powietrze, potem wycofał się, kurtuazyjnie kłaniając i posyłając wojownikowi Elizjum szyderczy uśmiech.

Aron poczuł sie pewniej, kiedy druga broń zawitała w jego dłoni, zawirował obiema ostrzami, w odpowiedzi na szyderczą zaczepkę przeciwnika. Czuł jak adrenalina buzuje w jego żyłach, nie dawał sie jednak porwać furii walki. Ruszył do przodu, miękko jak tygrys podchodząc przeciwnika, uznał, że na początek najlepiej ROZWAŻNIE atakować. Wyprowadził kombinację dwóch szybkich uderzeń, próbując przejść blok dzikoklanyty i dosięgnąć jego szyi oraz pachwiny. [manewry: adept i fechmistrz – rozważne natarcie, oraz tancerz ostrzy]

Żerca wykonał kilka pewnych kroków w przód i już miał wyprowadzić serię cięć, gdy poczuł na lewym barku ranę. Spojrzał na bark na którym pojawiło się delikatne cięcie. Kilka kropel krwi spłynęło po jego ramieniu. Nie możliwym było, by to Idris dosięgał go ostrzami, teraz Aron miał już pewność, Ciemność wspierała wrogów. Z jego gardła wydobył się tylko głuchy pomruk, dziś zatańczy na kurhanach sprzymierzeńców Bezmiaru. Wojownik nie cofnął ataku, choć nieco zaskoczył go ten widok. Ciemność wspomaga wroga, teraz miał już pewność że czyni słusznie. To dodało siły jego ramieniu wymierzone ciosy spadły na wroga.

Dzikoklanyta przygotował się do zaciekłej obrony przed spadającymi na niego z wielką wprawą i precyzją ciosami. Stanął w rozkroku i uniósł swoje szable ku górze, by odparować ciosy Arona. Seria ciosów spadła na dzikoklanytę. Aron atakował w każdej płaszczyźnie, ale siepacz odpierał ataki z wielką wprawą. Odbijał lub unikał ostrzy katany elizejczyka. Aron jednak nie ustępował, gdyż wiedział że musi trafić. Fala ciosów jaka zalała wojownika Hadiego, sprawiła że w końcu się pomylił i ustawił zasłonę o moment za późno. Dokładne cięcie wyprowadzone przez Arona przecięło jego pierś. Żerca usłyszał zgrzyt metalu. Najwyraźniej dzikoklanyta miał pod bufiastą szatą pancerz. Mimo to odrzuciło go od dwa kroki. A wyraz jego twarzy wyraźnie świadczył, że dotkliwie odczuł cios Klingi.

Żerca z satysfakcją poczuł, że jego atak dosięgną celu i choć ostrze ześlizgnęło się po pancerzu ukrytym pod ubraniem dzikoklanyty, to jednak sam impet ataku odrzucił go na kilka metrów i sprawił, że stracił rezon. Klinga postanowił nie czekać aż przeciwnik ochłonie natarł ponownie, celując jednym ostrzem od spodu w łączenie ramienia z tułowiem a drugą ustawił blok, który niczym żmija czekał na kontratak wroga. [manewry: adept i fechmistrz - rozważne natarcie, odpowiedź żmii)

Dzikoklanyta poważnie odczuł cios Klingi. Jego mina świadczyła dobitnie, że odczuł siłę ciosu i mimo że pancerz ochronił go przed poważnymi ranami, to widać było że odczuł boleśnie atak elizejczyka. Postanowił na razie utrzymać pozycję i przygotować sie do kontrataku. (manewr odpowiedź żmiji)

I tym razem ciosy Klingi zaskoczyły dzikoklanytę. Mimo tego, że przygotowany na atak nie potrafił obronić się przed bardzo subtelnymi ciosami Arona. Elizejczyk dokładnie wiedział czego chce. Celował w najsłabszy punkt każdej zbroi i dzięki wielkiemu talentowi w fechtunku osiągnął swój cel. Katana po jednym z pchnięć wbiła się w ramię dzikoklanyty. Tym razem Aron nie poczuł żadnego oporu, a krzyk bólu jaki wydobył się z gardła wojownika pokazywał jak bolesne to było trafienie. Miecz z lewej ręki upadł na ziemię, a dzikoklanyta ze spuszczoną głową i bezwładnym ramieniem cofnął się o krok.

Wtedy Hadi krzyknął na cały głos:
- WALCZ!!!
Wojownik podniósł głowę na swojego pana i pokornie skinął głową. Jego oczy zalśniły dziwnym blaskiem. Takie oczy Aron widział tylko u bestii Bezmiaru. Dusza żercy aż zawyła widząc splugawienie. Klinga recytował mantrę, ku wspomożeniu przez przodków, [wydaje 2 pkt mocy] niebawem poczuł znajomy szept, a w jego ciało wstąpiły nowe siły, tak jakby tysiące jego przodków poległych w starciach z Ciemnością wspierało jego prawicę. Ze słowami mantry szeptanymi cicho, ruszył ponownie do ataku, tym razem celując w głowę i szyję przeciwnika. [manewry: powitanie, fechmistrz – rozważne natarcie, ostrze klątwy jadu]

- Przodkowie prowadźcie moją stal, oby pokarała moja ręką Splugawionych.

Ranny wojownik posłuchał swego pana i z wielką determinacją ruszył na swego rywala. Ich walka najwyraźniej zmierzała ku końcowi. Lada chwila okaże się kto zwycięży w tej rywalizacji, poddany dzikoklanyckiego posła Hadiego czy żerca Elizjum Aron. Dzikoklanyta zrobił gwałtowny krok w przód, po czym wyskoczył w górę. Stal w jego ręku zabłysła w promieniach słońca. Aron nie zamierzał się broni tylko w pozbawiony emocji sposób dokończyć dzieła. [dzikoklanyta używa manewru: bez litości]



Dwaj wojownicy zwarli się ze sobą. Dzikoklanyta spadł na Arona niczym wściekły zwierz. jego ciosy były zaciekłe i nieustępliwe, a przy tym bardzo brutalne i wyprowadzane z wielką siłą. Szczęk oręża zagłuszył na moment okrzyki zebranych widzów. Stal błyszczała w słońcu. Obaj nie ustępowali i na równi wyprowadzali ciosy. Jednak przewagę uzyskał Aron i to on ponownie w nawale cięć i pchnięć, wyprowadził celny cios. Krew z przebitej aorty dzikoklanyty wystrzeliła w górę niczym wodny gejzer. Wojownik osunął się na nogach i zachwiał. Wściekły Haidi ponownie krzyknął:
- WALCZ!!!

Wojownik spróbował jeszcze raz posłuchać rozkazu nieugiętej woli swego pana, ale po dwóch krokach, obficie brocząc z rany, padł bez życia na ziemię. Na ten widok Abdul zaklął siarczyście i splunął w kierunku martwego siepacza. Wystąpił do koła i nadal nie tracąc hardości rzekł:

- Widać, że ostrze twe jest sprawne. Oddajemy siew twoje ręce, miejmy nadzieję, że proces będzie sprawiedliwy.

Aron nie ścisnął wyciągniętej w jego kierunku dłoni. Z pogardą okazywaną wrogowi schował jedne miecz do pochwy a drugi wycelował w Abdula i jego świtę.

- Ciemność przeżarła wasze dusze, a Splugawienie wspomagało waszego wojownika. Widziałem to w jego oczach, a widziałem wiele manifestacji plugawej mocy Bezmiaru.

Odwrócił się do reszty swoich towarzyszy: - Nie zasługują na nic więcej, jeno pęta.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 11-05-2010, 08:05   #35
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Po rozmówieniu się ze swoimi ludźmi, Bartolomeo wrócił na pagórek, by obserwować, co robią wojownicy Elizjum. Jak wódz klanu, miał doskonały widok na pole bitwy. Szkoda tylko, że nie miał najmniejszego wpływu na wydarzenia! I to nie tylko tam, przy aresztowaniu, także w obozie. Co takiego było nie tak z inkwizytorem? Oczywiste było, że coś ukrywa. Dodajmy do tego, że przez cały czas był największym zwolennikiem dogadania się z Abdulem... Jeszcze wczoraj czyniło go to sojusznikiem, ale dziś Juliusz nie był już taki pewien. O co chodziło z tym snem?

I jeszcze - co oni najlepszego wyrabiają? Ustawiają się w krąg, zupełnie jak podczas pojedynku! Rzecznik nagle pomyślał, że może jednak należało jechać z grupą pościgową. Ale teraz już za późno, najwyraźniej ważne decyzje już zapadły, a jadąc tam teraz na swoim humakinie wyglądałby groteskowo. Teraz należało zostać w obozie i przyjąć powracających jak należy. Jak zwycięzców.

Tylko co niby począć z więźniami? Prawo nakazuje sprawić im uczciwy proces. Tylko gdzie? Do Elizjum nie ma sensu się wracać, i tak proces prowadziłby Dałmat, a ten jest na miejscu. Szkoda tylko, że Bartolomeo właśnie stracił do niego zaufanie. Jechać z dzikoklanytami do Familii? To da chwilę na przemyślenie linii ataku, ale czy można liczyć na uczciwy osąd? No i, czy wypada przywozić z sobą taki „prezent ślubny”? Choć z drugiej strony, właśnie przy licznych gościach Familia nie ośmieli się chronić sługi Ciemności, nawet, jeśli wcześniej utrzymywała z nim kontakty. Tak, ten pomysł nie wydawał się najgorszy.

Ale teraz pozostawało tylko czekać na powrót oddziału. Bart przeszedł się jeszcze po obozie, przypomniał ludziom, że niedługo będą ruszać i żeby byli do tego gotowi.
 
__________________
"Wiadomo od dawna, ze Ziemia jest wklęsła – co widać od razu, gdy spojrzy się na buty: zdarte są zawsze z tyłu i z przodu. Gdyby Ziemia była wypukła, byłyby zdarte pośrodku!"

Ostatnio edytowane przez Wojnar : 11-05-2010 o 09:01.
Wojnar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172