Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-12-2010, 20:06   #11
 
Anatariusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Anatariusz nie jest za bardzo znany
Dalemir szedł powoli prowadzony przez dziwacznego trochę, jego zdaniem, ducha. Słyszał jak duchy, które wokół nich się zebrały, szepcą między sobą jednak dokładnie słów nie mógł rozpoznać. Obejrzał się na resztę towarzyszy. Wiedział, że słowa Koji’ego są szczere i prawdziwe. Że naprawdę dają im możliwość powrotu na ziemię. Był świadkiem, kiedy jeden z duchów wziął jednego chłopaka, który kategorycznie zażądał powrotu do domu za rękę i przeszli przez coś w rodzaju bramy, przez którą było widać normalny ziemski świat. I która zaraz po ich przejściu zniknęła. Zdążył jeszcze tylko zauważyć, jak chłopaka wita się z rodzicami. Młodzieniec przyglądał się uważnie zebranym duchom. W ich twarzach widział mieszaninę emocji. U jednych twarz zdradzała zaciekawienie, u innych lęk, inni znów wyglądali na zadowolonych. Nieliczne tylko duhy zachowywały stoicki spokój. *Co też wywołuje u nich takie emocje? Czego oni się po nas spodziewają, czego oczekują?* Domyślał się już, że nie zostali tu sprowadzeni bez przyczyny, że te duchy czegoś od nich chcą, są do czegoś potrzebni, ale nie wiedział, do czego.

W końcu weszli do białego namiotu. Najpierw tuz przed wejściem ogarnęło go uczucie ciepła. Następnie płachta od namiotu uchyliła się i jego oczom ukazało się wnętrze. Na środku stała ogromna misa, w której paliło się ognisko, a na około niej stały cztery krzesła. Na samym środku stały dwa trony, a przed nim, ustawione w półkole przeznaczone dla nich miejsca spoczynku. Dalemir spojrzał na Koji’ego. Wyglądał on na zadowolonego. Wstał, i wskazał gestem byśmy spoczęli na wyznaczonych miejscach. Młodzieniec nie zastanawiając się dłużej zajął przeznaczone dla niego miejsce. *Teraz pewnie się w końcu dowiemy się, czego chcą od nas*, Gdy wszyscy ludzie zasiedli na swoich miejscach, do namiotu weszły trzy duchy-kobiety niosąc kosze z owocami. Dalemir wziął z postawionego kosza jedno jabłko poczym zaczął jeść. Smakowało ono bardzo, było twarde soczyste i słodkie. Takie, jakie lubił. Jedząc rozejrzał się jeszcze po namiocie. Nie było w nim nic oprócz tego, co wcześniej zaobserwował. Wiedział, że nic mu nie grozi tutaj, więc zachowywał się swobodnie, jednak nie naginając zasad dobrego wychowania, których uczyli go jego rodzice, zanim zmarli. W końcu zauważył, że zasiadająca na tronie obok samuraja zapatrzonego w płonący ogień kobieta, przygląda się im uważnie. Czując na sobie jej niezwykle przenikliwy wzrok poczuł się trochę nie swojo. Zauważył, że była ona bardzo piękna, piękniejsza nawet, niż kobiety, które wniosły wcześniej trzy kosze z owocami, po czym usunęły się w cień, będąc jednak w pobliżu. Poczuł, że one również się im przyglądają uważnie.

W końcu król się ocknął i przemówił. Dalemir uważnie słuchał jego wystąpienia. Spodobało mu się to, z jakim szacunkiem traktował swoją żonę, co sprawiło, że stał się wobec niego bardziej ufny niż wcześniej. Uważnie przyglądał się również mowie ciała ducha-króla. Wyrażała ona całkowitą szczerość. Chłopak rozumiał powagę sytuacji, jednak to, co usłyszał nie spodobało mu się za bardzo. Nie podobało mu się dzielenie ciała z kimś innym i mieszanie się w sprawy innych, jednak z drugiej strony wiedział, że jest to także sprawa i ludzi. Wiedział, jakie potworności przynosi wojna i domyślał się, jak mogłoby się skończyć gdyby stało się, to, co przepowiadał Koji. Mimo wszystko potrzebował jeszcze więcej informacji. Toteż przemówił:
- Królu - Bo tak chyba można cię nazwać. Nazywam się Dalemir. Wcześniej się nie przedstawiłem, gdyż, nigdy nikomu nie ufam, zanim ten ktoś nie okaże, że można mu zaufać. Po twym zachowaniu widzę, że jesteś osobą szczerą i dotrzymujesz swych obietnic. Zanim podejmę decyzję, chciałbym się dowiedzieć, paru rzeczy. Mianowicie czy dzieląc ciało z naszymi duchami towarzyszami będziemy dzielili również każda myśl nie zależnie od tego czy chcemy czy też będziemy mieli jakąś myślową prywatność. Druga rzeczą, o która chce zapytać jest wpływ na nasze normalne ziemskie życie. Czy to, że staniemy do walki po waszej stronie może diametralnie odmienić nasze życie? I jakie jest jeszcze ryzyko, oprócz obrażeń fizycznych? Oraz jak przebiega proces przechodzenia wybranych duchów w nasze ciała, czy wpływa to na naszą przytomność, czy będzie to wyglądało to w ten sposób, że podczas działania ducha-towarzysza nasza świadomość zostaje zepchnięta na bok, czy jest aktywna na równym poziomie? Oraz ostatnie pytania ile czasu mamy na podjęcie decyzji, ile już tu przebywamy? Jaka jest różnica w biegu czasu tutaj i na ziemi? oraz jeszcze ostatnie pytanie. Czy po wykonaniu misji czy te dychy pozostaną w nas do końca naszego życia, czy w jakiś sposób będzie można się od nich uwolnić. Słyszałem bowiem, że kto raz będzie dzielił ciało z innym duchem nie będzie mógł się od niego uwolnić do końca życia.
Skończywszy swoją mowę Dalemir wykonał skłon w kierunku ducha oznaczający wyrazy szacunku i usiadł na swoim miejscu.
 
__________________
Prawdziwy Pan Śmierci nie ucieka przed nią tylko idzie z nią ręka w rękę.

Zawsze kończ to co rozpocząłeś...
Anatariusz jest offline  
Stary 14-12-2010, 13:39   #12
 
tigerRusty's Avatar
 
Reputacja: 1 tigerRusty nie jest za bardzo znany
Ben krótką drogę do namiotu i wewnątrz wciąż zastanawiał się, o co tu chodzi. Zignorował na razie owoce, zerkając jedynie na kobiety, które je przyniosły. Potem już tylko słuchał przemowy Kojiego. Gdy ten mówił o nie przymuszaniu do niczego, sceptycyzm Bena nie zmalał. Jak dotąd jedynym dowodem było swobodne wypuszczenie czwartego gościa, ale kto wie - może gdyby zrezygnowało trzech, duchy uznałyby przymus za niezbędny?..
Gdy Koji skończył, chłopak zamyślił się, chcąc poskładać jak najrozsądniejsze pytania. Wiedział, że jeśli się nie namyśli przez moment wcześniej, wciąż będzie rozwijał wypowiedź, by zapytać o wszystko co chce. Dzięki temu w pytaniach wyprzedził go najpierw Anakim, który od razu poruszył kwestię powrotów do świata ludzi, a potem Dalemir, który wreszcie się przedstawił i zadał kolejnych kilka pytań, tyczących się nie mniej istotnych spraw. Przy okazji Ben stwierdził, że nie tylko on ma czasem problem z treściwym zapytaniem, zadając parę ostatnich.
- Najważniejsze pytania zostały już chyba zadane - powiedział, wstając. - Chciałbym zapytać mniej więcej o to samo: ile tu będziemy na przykład. Nie chciałbym martwić swojej rodzinki, choć sprawy, o których mówisz, królu, są przecież ważniejsze niż problem wymówek, czemu znikam bez uprzedzenia.. No i bardzo ważna kwestia tego całego przenikania się. Chciałbym jak najwięcej szczegółów.. Chyba że duch będzie mógł bez problemu opuścić moje ciało. Wtedy nie widzę sensu w opisywaniu tego, wolę od razu się przekonać - Ben uśmiechnął się do Evana. Nie przypuszczał, że mógłby to być kto inny, a przecież świetnie się dogadywał z tym duchem. *Nie ma to jak doświadczenie*, pomyślał, po czym spojrzał znów na władcę, czekając na odpowiedź. Nie siadał, nie wiedząc, czy może jego propozycja nie zostanie od razu zaakceptowana i nie przyjmie Evana w swoje ciało.
Jeśli Koji nie zdecyduje o tym od razu, Ben usiądzie z powrotem, słuchając.
 
tigerRusty jest offline  
Stary 19-12-2010, 13:00   #13
 
Kali's Avatar
 
Reputacja: 1 Kali nie jest za bardzo znany
Koji wpatrywał się w każdego z was po kolei, przez płomienie, które wydobywały się z misy i ogrzewały cały namiot. Światło migotało po waszych twarzach dając cudowny świetlny pokaz i zwiększając napięcie panujące w namiocie. Samuraj uważnie wysłuchiwał tego co macie do powiedzenia i wyglądał, jakby od razu w jego głowie budowały się odpowiedzi na zadane przez was pytania. Na jego ustach namalował się uśmiech zadowolenia i satysfakcji, gdyż poczuł, że udało mu się w jakiś sposób przekonać was do niego i po chwili milczenia oraz upewnienia się, że to już wszystko co chcecie mu powiedzieć... Ponownie zabrał głos.
- Bardzo cieszy mnie wasze zaangażowanie w tę sprawę. Widzę, że moja przemowa bardzo was zaciekawiła, a ja chętnie odpowiem na wasze wszystkie pytania. Po pierwsze... Jeżeli chodzi o wasze życie prywatne, to nie macie się o co bać. Będziecie prowadzić normalne życie i nikt nie będzie wam go broniła, a duchy które się z wami w pewien sposób połączą, będę mogły żyć i waszego boku lub też w oddali przyglądając się wam uważnie i powracając jedynie w czasie potrzeby. Decyzja należy do was i na pewno żaden z nich nie będzie wam się naprzykrzał.
Powiedział Koji wskazując gestem głowy na duchy stojące za waszymi krzesłami, które stały nie okazując jakichkolwiek emocji.
- Druga sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana i jeżeli już przebrnęliśmy przez początek, to czas wtajemniczyć was nie co bardziej w wasze zadanie i sam sposób waszego połączenia. Duchy które widzicie za swoimi plecami, będą od dziś waszymi stróżami, oczywiście jeżeli zgodzicie się nam pomóc. Ich rola polegać będzie na obserwacji otoczenia i odpowiedniej reakcji na pojawiające się zagrożenie. Potrafią oni wyczuć negatywną energię, która pojawi się w ich pobliżu, dlatego nie macie się czego obawiać, bowiem zawsze zareagują w odpowiednim momencie. Jedynie złe dusze ukryte w ciele człowieka, są trudniejsze do zlokalizowania, bowiem ciało człowieka hamuje wypływanie negatywnej energii i czasami mamy trudności z jej wykryciem. Będziecie jednak współpracować z najlepszymi z nas więc nie macie się czego bać. Kiedy tylko duch da wam znak, nie zwlekajcie od połączenia, gdyż od tego zależy wasze życie. Duch nigdy nie może swobodnie wejść w ciało człowieka, bez jego pozwolenia, gdyż między ich duszami będzie toczyć się walka o przywództwo. Inaczej sprawa się ma, kiedy się skupicie i w waszej dłoni skumuluje się dusza w postaci kuli energii. Wtedy wystarczy, że sami umieścicie ją w swym ciele i całe połączenie będzie zakończone. Wasze świadomości zostaną przez cały czas samodzielne, tak jak i wasze myśli, które duch będzie słyszał tylko wtedy, kiedy będziecie tego chcieli. Dzięki połączeniu zyskacie jednak niewyobrażalne zdolności, które za życia posiadał duch. To właśnie one pomogą wam podczas walki, a uwierzcie, że zasłużyli aby tu być i mieszkać razem z nami w Edenie.
Koji na chwilę przerwał swą przemowę, aby przemyśleć kolejne słowa i zacząć od kolejnej ważnej sprawy, aby te łatwiejsze pytania zostawić na sam koniec.
- Wiedziałem, że takowe pytanie również padnie i czas na nie odpowiedzieć. Jeżeli chodzi o same obrażenia w czasie walki, to nie macie się co martwić jeżeli chodzi o swą psychikę, bowiem obecność dusz w waszych ciałach w ogóle na nią nie wpłynie. Inaczej sprawa się ma z waszymi ciałami. Będą one poddane wielu przeciążeniom, gdyż jak wiecie nie przeszliście takiego treningu jak wojownicy, dlatego radzę wam trochę poćwiczyć. Ruch każdemu dobrze robi, a wam może bardzo pomóc. Pamiętajcie jednak, że podczas walki możecie zginąć. Dusze które będą wraz z wami walczyć, również mogą ponownie zginąć, jednakże z tą różnicą, że wy oddając życie w słusznej sprawie traficie tutaj, do Edenu. Natomiast dusze które już tu żyły, przeniosą się prosto do zwykłego nieba i zapomną o świecie doczesnym i swym wcześniejszym życiu. Wiem, że pewnie was przeraziłem, ale nasi pobratymcy są naprawdę potężni, ale rany, są jak zawsze podczas walki, nieuniknione. Mówię wam to, bo macie prawo wiedzieć co wam grozi, a ja nie mam zamiaru niczego przed wami ukrywać. Jeżeli zaś wszystko się skończy, odejdziemy do swego świata i będziecie mogli żyć w spokoju do końca swoich dni, by potem trafić do tego pięknego świata, który rozciąga się poza namiotem.
Koji zamilkł ponownie, aby dać wam czas do namysłu i byście trochę uspokoili swoje nerwy oraz poukładali sobie wszystkie zdobyte informacje.
- A gdybym zapomniał. Odpowiedź na ostatnie pytanie. Czas w tym świecie biegnie równolegle do waszego czasu. Więc tyle czasu ile spędzicie tutaj, tyle samo minie na ziemi. A jeżeli chcecie wiedzieć ile już tu jesteście, to według mojego poczucia czasu, jakieś 6 godzin, podczas których nasza rozmowa bardzo się przekształciła. Więc jak będzie moi drodzy? Macie jeszcze jakieś pytania, które wam się jeszcze nasunęły podczas mojej przemowy? Czy też może, jesteście gotowi do podjęcia decyzji?
Kiedy Koji powiedział swe ostatnie słowa, przeszedł obok misy, aby znaleźć się bliżej was i cierpliwie czekał na wasze słowa.
 
Kali jest offline  
Stary 19-12-2010, 17:29   #14
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Samuraj skrupulatnie odpowiedział na pytania. Teraz wpatrywał się w trójkę młodzieńców czekając na decyzję.
Anakim podziwiał grę świateł w namiocie, jednak szybko się opanował i poukładał sobie w głowie to co Koji powiedział, samuraj specjalnie niczym go nie zdziwił. Jednak Anakima zafascynowała możliwość przejęcia umiejętności swoich duchów. Spojrzał na swojego ducha, ten wpatrywał się w migające światła. Wyglądał na rycerza. *Może dzięki niemu będę jeszcze lepszy w posługiwaniu się mieczem?* rozmyślał Anakim. Nagle duch odwrócił wzrok i spojrzał wprost na niego. Chłopak natychmiast odwrócił wzrok i spojrzał na samuraja. Ten spoglądał kolejno na każdego z nich oczekując odpowiedzi. Anakim uznał, że nie ma sensu dalej siedzieć cicho i podniósł lekko rękę. Wzrok Koji`a natychmiast skierował się ku niemu.
-Jestem gotów wam pomóc- powiedział pewnym głosem- myślę, że się dogadamy- dodał uśmiechając się lekko i patrząc na swojego stróża.
*Będzie bardzo ciekawie* dodał w myślach. Podobało mu się tutaj, lecz jak najszybciej chciał wrócić na ziemię. Chciał mieć za sobą całe to połączenie. Chciał już czekać na zbliżające się walki. Nie odczuwał póki co strachu, był podekscytowany. Spojrzał na pozostałych chłopaków, był ciekaw czy również zgodzą się pomóc duchom.
 
Aronix jest offline  
Stary 20-12-2010, 11:47   #15
 
Anatariusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Anatariusz nie jest za bardzo znany
Dalemir słuchał uważnie słów władcy. Gdy skończył zastanowił się jeszcze chwilę nad tym, co powiedział. Całą swoja uwagę poświęcił na obserwowaniu go. Z mowy jego ciała wyczytał, że jest trochę niespokojny, ale szczery z nimi. Po chwili usłyszał, jak jeden z towarzyszących mu młodzieńców wyraża swoja swoją zgodę.
*cóż.. Niebezpieczne to, ale jak my się tego nie podejmiemy to nikt tego nie zrobi* pomyślał, poczym przemówił.
-Zastanowiłem się nad tym, co powiedziałeś. Ufam ci, choć nie jest to zgodne z moją naturą. Przyłącze się również do tej wojny.
Było mu ciężko podjąć decyzję o zaufaniu komukolwiek, gdyż życie nauczyło go, żeby liczyć tylko na siebie. Na zbyt wielu się już zawiódł. Jednak w tych duchach było coś, co podpowiadało mu, że może im zaufać, a instynkt, jak już do niego przemawiał zwykle nie mylił się. Postanowił spróbować.
 
__________________
Prawdziwy Pan Śmierci nie ucieka przed nią tylko idzie z nią ręka w rękę.

Zawsze kończ to co rozpocząłeś...

Ostatnio edytowane przez Anatariusz : 30-12-2010 o 18:46.
Anatariusz jest offline  
Stary 21-12-2010, 02:23   #16
 
tigerRusty's Avatar
 
Reputacja: 1 tigerRusty nie jest za bardzo znany
Rozważając wszystkie za i przeciw, Ben uznał, że chyba nie ma sensu odpuszczać podobnej okazji. Zdecydowanie przeważyła ciekawość; wciąż nie wiedział, czy to wszystko nie jest tylko mistyfikacją, nie miał jednak jeszcze powodów do tego, by uważać inaczej. Evana znał już na tyle długo i dobrze, że zastanawianie się nad jego dobrymi intencjami Benowi kojarzyło się z rozważaniem, czy kulistość Ziemi nie jest oszustwem i czy na pewno nie jest ona płaska.
Do tego nie był sam w swoim postanowieniu. Anakim i Dalemir też się zdecydowali, co na zdrowy rozum zmniejszało ryzyko poważnych konsekwencji całej zabawy.
- Tutaj tak samo - Ben uniósł nieznacznie dłoń. - Postaram się pomóc najlepiej, jak się da. Jeszcze tylko jedno.. Czy możemy swobodnie przenosić się stąd do świata żywych i z powrotem? I czy potrzebujemy do tego "przewodnika", jak teraz, czy możemy robić to sami?
Chłopak sam nie wiedział, jakim cudem miał jeszcze głowę do myślenia i zadawania podobnych pytań. Podekscytowanie możliwością użyczenia umiejętności celtyckiego wojownika rosło w nim z każdą chwilą i z coraz większym trudem siedział w miejscu. Chciał też pogadać z nim wreszcie na spokojnie, wypytać o całą tę sytuację.
 
tigerRusty jest offline  
Stary 30-12-2010, 13:28   #17
 
Kali's Avatar
 
Reputacja: 1 Kali nie jest za bardzo znany
Kiedy cała wasza trójka podjęła decyzję o pomocy istotom pozaziemskim, które tak nieoczekiwanie spotkaliście na swej życiowej drodze, Koji bardzo się rozchmurzył. Jego uśmiech był bardzo szczery i od razu doskoczył do swej ukochanej.
- Widzisz najdroższa... mówiłem, że się zgodzą. To naprawdę dzielni chłopcy...
Powiedział, po czym podszedł do was, aby uścisnąć wasze dłonie, ponieważ tylko w Edenie mógł to uczynić i przemówił podobnie.
- Bardzo cieszy mnie wasza decyzja. Nawet nie wiecie jak cały nasz lud jest i będzie wam wdzięczny za pomoc. Dzięki takiemu poświęceniu, macie już teraz zagwarantowane miejsce wśród nas, jeżeli nadejdzie kres waszych dni.
Kiedy już nacieszył się sukcesem, mrugnął jednym okiem do wojowników, które was wybrały. Ci rozumiejąc rozkaz swego władcy, położyli swe dłonie na waszych barkach.
- Jeżeli kiedykolwiek będziecie chcieli znaleźć się w Edenie, to poproście o to swoje duchy. One przeniosą was tu bez problemu, jednakże unikajcie tego, bowiem miasto pozostawione bez waszej opieki, będzie w wielkim niebezpieczeństwie, a to wcale nie będzie trudne do odgadnięcia. A teraz ruszajcie już na ziemię... Moi podopieczni, a teraz również wasi nowi towarzysze, wszystko wam wytłumaczą, a gdy nadejdzie czas, będziecie wiedzieli co zrobić, aby przeciwstawić się siłą ciemnej strony naszej krainy. Do widzenia, pamiętajcie że jesteście naszą jedyną nadzieją.
Powiedział Koji, machając wam na pożegnanie i w tym samym czasie dłonie, które spoczywały na waszych barkach rozświetliły się. Poczuliście dziwne mrowienie w brzuchu, jakby coś wciągało was od środka i nagle zniknęliście...

Po krótkiej chwili poczuliście pod stopami twardy grunt. Szybko okazało się, że pogoda nie była dla was przychylna, ponieważ przeraźliwie padało, a niebo było całkowicie spowite ciemnymi chmurami. Wasze włosy i ubrania szybko przemokły, a krople spływały po waszej twarzy i dłoniach. Najgorsze było to, że znajdowaliście się na otwartej przestrzeni, a dokładniej mówiąc, na dachu szkoły, z której było tylko jedno zejście, a dokładniej mówiąc klatka schodowa biegnąca przez środek szkoły, która na szczęście otwarta jest przez cały dzień, dając młodzieży możliwość spędzania wolnego czasu. To właśnie w tym momencie zorientowaliście się, że to już nie są żarty. Gra się rozpoczęła i nie wiedzieliście czego możecie się spodziewać. Jedyne, co mogło wam pomóc w tej wojnie, to istoty z innego świata, które są dla was obce...
 
Kali jest offline  
Stary 08-01-2011, 13:54   #18
 
tigerRusty's Avatar
 
Reputacja: 1 tigerRusty nie jest za bardzo znany
Lekko zaskoczony, że jego nowi towarzysze będą się zadawali z dopiero co poznanymi duchami, Ben przyglądał się z ciekawością zjawom. Rycerz i łotr, a gdy dodać jego "barbarzyńcę", całość prezentowała się bardzo ciekawie.
Zakuty w lśniące blachy Coroil sprawił na Benie niezłe wrażenie, choć nazwisko zaniepokoiło go. Jeśli był Anglikiem, czy nie znajdzie powodów do zadzierzgnięcia sporu ze szkockim wojownikiem - nawet jeśli tamten tłukł więcej Rzymian niż Brytów, w czasach rządów Hadriana i Antonina - lub, co bardziej prawdopodobne, z wyglądającym na Francuza Rodrikiem? Chłopak zmierzył wzrokiem także tego, wyglądającego na oprycha, ducha. Porzucił jednak te myśli. W końcu, skoro obaj zostali wyznaczeni do tego zadania z całej tej masy wojowników, to chyba zostały wzięte pod uwagę takie sprawy.
- Miło was poznać - powiedział do nich, uśmiechając się. Nagle zdał sobie sprawę, że choć przed tym wszystkim kombinował, jak tu namówić paru kumpli na sesję rpg, teraz ochota mu przeszła. Zupełnie jakby los zabrał się za mistrzowanie, a on był graczem grającym samego siebie. Ben wlepił wzrok w Evana, starając się nie roześmiać. Pomyślał zamiast tego, że wciąż ma ochotę zagrać w karty..
Jego duch, mocno zbudowany Kaledończyk, ubrany był jedynie w tartan i toporne buciory, tradycyjny strój jego czasów i okolic. Przy pasku miał spathę, prosty miecz z okresu, gdy chyba nigdzie w Europie nikt nie wpadł na pomysł miecza z szerokim jelcem. Ciemne włosy opadały mu trochę na twarz. Gdyby podrapał się w policzek, usłyszałby to pewnie każdy w pomieszczeniu.
- To jak ty widzisz to wszystko? I jak to będzie z tym.. połączeniem? Nagle będę umiał walczyć mieczem? - wskazał niepewnie spathę.
 
tigerRusty jest offline  
Stary 09-01-2011, 12:08   #19
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Po przeniesieniu, wylądowali na dachu swojej szkoły. Strasznie lało wiec, gdy się pozbierali od razu przenieśli się pod dach. Chcieli omówić ostatnie wydarzenia i poznać się ze swoimi duchami. Podczas podróży do szkoły Anakim rozmyślał o duchach, które się do nich przyłączyły.

Jeden wyglądał na rycerza średniowiecznego, drugi był starszy. Anakim sądził, że mógł pochodzić z przełomu starożytności i wczesnego średniowiecza. Natomiast jego duch? Był dziwny. Z imienia wynikało, że pochodził z Francji, jednak jego zbroja zupełnie nie pasowała do zbroi rycerzy francuskich. Anakim już gdzieś ją widział, zakładał, że pochodzi ona z terenów bliskiego wschodu, jednak nie miał pojęcia w jakich ramach czasowych osadzić swego ducha. Ale zaraz uświadomił sobie, że te przemyślenia zupełnie nie mają sensu, przecież wystarczy zapytać duchów, skąd pochodzą i z jakiego roku. Anakim uśmiechnął się lekko i zaczął rozmyślać mimowolnie o charakterze swego ducha. Wyglądał, jak to powiedział duch Evan, jak bandzior. Wyraz twarzy miał ponury, wzrok miał taki jak by chciał wszystkich pozabijać. Z każdą kolejną cechą Anakim coraz bardziej go lubił *No trzeba będzie się z nim męczyć ale może zrobię z niego optymistę* myślał i coraz bardziej się rozweselał. Gdy doszli na miejsce Ben przywitał się z duchami, Anakim również skinął im głową na znak powitania. Teraz przyszedł czas na pytania. Anakim uznał, że lepiej najpierw zapytać, a potem kolejno usłyszeć odpowiedzi więc po Benie zabrał głos:
-Rodric...- zaczął namyślając się.
-Pochodzisz z Francji. Z resztą to nie jest aż tak istotne- dodał i uśmiechnął się, duch zachował poważny wyraz twarzy. *Rzeczywiście ponurak.* pomyślał Anakim i kontynuuował.
-A więc Rodricu z Boulivion, ty pewnie o mnie wiesz wystarczająco dużo... w końcu mnie wybrałeś ale ja nie wiem nic o tobie i reszta tu obecnych pewnie też nie. Czy mógł byś opowiedzieć o sobie... i o twoich zdolnościach?-zapytał z błyskiem w oku, bardzo go interesowała historia jego ducha, dwóch pozostałych z resztą też.*Nic innego jak żywa lekcja historii. Lepiej się trafić nie mogło* pomyślał uradowany i spojrzał na swojego ducha.
 
Aronix jest offline  
Stary 18-01-2011, 14:21   #20
 
Anatariusz's Avatar
 
Reputacja: 1 Anatariusz nie jest za bardzo znany
Dalemir po prezentacji duchów przyjrzał się dokładniej temu, który miał mu towarzyszyć do końca kampani. W swojej błyszczącej zbroi prezentował się okazale. Widac było, ze robi na wszystkich wrażenie. Chłopaka zwrócił uwagę, na budowę jego ciała. Było widać, że za życia przez cały czas dzierżył miecz w dłoni. Jego muskulatura była bardzo rozwinięta, jednakże jego sylwetka, nie przypominała budowy dzisiejszych ”koksów”. Ciało było proporcjonalnie rozwinięte, zapewniając siłę i sprawność oraz wytrzymałość. Jego czoło było wysokie, znamionujące wysoki poziom inteligencji. Włosy mial rozpuszczone, sięgające łopatek. Były one koloru brązowego, podobnie jak jego duże oczy. Z twarzy wyglądał na srogą istotę, jednak w oczach jawiły się wesołe, dobrotliwe iskierki. Jego oręż był przewieszony przez plecy, czym przypominal Dalemirowi barbarzyńcę. Młodzieniec przyjrzał się jeszce uwarzniej Duchowi dostrzegając w prezentowanej przez niego postawie pozycję władcy. *Taak... za życia musiał być niewątpliwie wielkim człowiekiem. Może nawet i jakimś przywódcą?* Ale wiedział o tej istocie zbyt mało, żeby to stwierdzić. *Jedno jednak jest niewątpliwe. Był wyśmienitym wojownikiem.* Sosób, w jaki duch patrzył na wszystkich utwierdził chłopaka w przekonaniu, ze musiał on być za życia kimś ważnym. Po tych dostrzeżeniach odezwał się do niego:
- Witaj szanowny Croilu Highkingu. Niezwykle miło mi cię poznać.
i złożył dworny ukłon przed duchem naśladując te z dawnych czasów.
Towarzysze spojrzeli na niego trochę dziwnie, ale nic nie mówili. Tymczasem chłopak ciągnął dalej:
- Sądząc z twojej postawy za życia byłeś wielkim wojownikiem i może nawet jakimś przywódcą?
poczym zamilkł czekając na odpowiedź swojego towarzysza.
 
__________________
Prawdziwy Pan Śmierci nie ucieka przed nią tylko idzie z nią ręka w rękę.

Zawsze kończ to co rozpocząłeś...
Anatariusz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172