Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-01-2016, 14:31   #21
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Nie mogło, a jednak się działo. Nie zasnęłaś i nie śniłaś właśnie przerażającego snu. Nadmiar powietrza nie zaburzył zmysłów. Wręcz przeciwnie, odczuwałaś wszystko znacznie bardziej. Mocniej. Twoja głowa wręcz krzyczała. Intensywność doznań przeradzała się w ból, dudnienie pragnące rozsadzić czaszkę na małe kawałeczki. I nie było nikogo, kto mógłby pomóc, nie było miejsca, gdzie mogłabyś się zamknąć i przeczekać jak to bywało w schronie.
Rzeczywistość wymagała, żądała zmierzenia się z tobą.
Nie zamierzała odpuścić.

- Co tam sobie szepczecie, dzieciaczki?
Ten sam rozbawiony głos dochodził ciągle z dołu, ale z odległości jeszcze mniejszej niż wcześniej. Nie było mowy, aby Keith mógł do niego strzelać ze swojej pozycji, ale to go nie powstrzymało. Rozbiegane spojrzenie i rozedrgane nerwy - co czułaś tylko ty, lecz widzieli wszyscy - nie pozwalały mu już słuchać kogokolwiek. Albo zwyczajnie nie usłyszał twojego szeptu, bo wychylił się znowu i nacisnął za spust. To nie był mierzony strzał. To była potrzeba usłyszenia dźwięku własnej broni. Lindt drgnął, skulony pod ścianą nie wiedział zupełnie co robić. Beth podobnie jak i ty, miała już w dłoni nóż, a w oczach tę samą świadomość: co mi da nóż przeciwko karabinowi? Podczołgała się bliżej Russela.

Wreszcie udało ci się skupić wystarczająco, aby wyłapać drażniące mózg przebłyski świadomości. Trudno było je zlokalizować. Część kłębiła się bok, część dalej. Nie potrafiłaś ich nawet policzyć, każda próba kończyła się frustrującą porażką. Krążyły, zmieniały się, znikały, aby po chwili powrócić. Były tu, ale ty nie potrafiłaś tego kontrolować. I wtedy ten świat w głowie rozpadł się na kawałki, zmrożony dojmującymi odczuciami uniemożliwiającymi jakiekolwiek skupienie.

Keith wychylił się raz jeszcze, Beth nie udało się go przed tym powstrzymać. Wystrzelił. Niemalże równocześnie rozległ się z lewej strony inny głośny huk, a z szyi i brody Russela bryznęła krew. Złapany w pół ruchu zachwiał się i upadł jak długi. Pistolet wypadł mu z ręki i zatrzymał dobre dwa metry od miejsca, w którym kucałaś.
Beth krzyknęła. Marcus był biały jak płótno.
Kałuża krwi powiększała się tak błyskawicznie, że oczywistym stał się fakt śmierci chłopaka. Nieodwracalny wyrok.

Z dołu dobiegł ich śmiech. Wesoły i szaleńczy.
- Chyba straciłyście obrońcę, dziewczynki. Chodźcie na dół, będziemy delikatni!
 
Sekal jest offline  
Stary 27-01-2016, 17:52   #22
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Keith!
Krzyknęłam, wrzasnęłam. Bezgłośnie w swojej głowie, bo szeroko otwarte usta i szok nie pozwoliły mi na inną reakcję. Jak to było, przeżywają najsilniejsi? Ja silna nie byłam. Nic a nic. Z trudem powstrzymałam mocz przed polaniem mi się po spodniach.
Keith. Zabity. Ot tak.
Na powierzchni przeżyły chyba tylko takie same bestie, jak te, które ten świat zniszczyły!
Chciało mi się wyć, płakać, trząść i jednocześnie rzucić na tych co strzelali z gołymi pięściami. Prawie nie słyszałam tego głosu na zewnątrz, tego śmiechu. Zbyt mocno szumiało mi w uszach.

Przeżywają najsilniejsi. Może też ci, którzy potrafią się ruszyć, działać, niezależnie od okoliczności. Racjonalizm, logiczne myślenie. Punkciki w moim mózgu oznaczające zbliżające się świadomości. Nie umiałam ich zlokalizować, ale wiem, że tam były. Wreszcie się ruszyłam. Nie Beth, która jeszcze niedawno wydawała mi się taka silna, ale ja. Nie, nie myśl tak Lena! Wszyscy musimy być silni. Zobacz tylko na Keitha. Nie, nie patrz.
Pistolet. To jest cel.
Rzuciłam się na niego na czworakach. Wzięłam w dłoń. Dla mnie to była wielka, ciężka kupa żelastwa. I jedyna szansa na przeżycie. Taka cienka nić, której musiałam się uczepić, aby nie skulić się i nie zacząć płakać.

Cofnęłam się pod ścianę, usiadłam i uniosłam pistolet, celując w okno. Szli tutaj. Niech tak będzie. Oparłam wyciągnięte ramiona na podwiniętych kolanach.
- Nie wychylajcie się - szepnęłam do Beth i Marcusa. - Nie umiem z tego strzelać… - miałam nadzieję, że mój głos nie jest aż tak płaczliwy i drżący.
Byli tuż tuż. Podświadomie wiedziałam, że to prawda.
 
Lady jest offline  
Stary 28-01-2016, 14:11   #23
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Strach, ten największy, dojmujący i przejmujący władanie nad mózgiem, objawiał się u każdego trochę inaczej. To jak na niego się reaguje okazywało się dopiero doświadczając go. Wtedy, gdy zwykle było już za późno. To dlatego ludzkość od zawsze potrzebowała liderów, postaci wyróżniające się. Pragnące działać i nie zatrzymujące się niezależnie od okoliczności. Jednostki. Bo tłuszcza była jak owce. Potrafiła iść za przewodnikiem i niewiele więcej.

Beth okazała wcześniej siłę woli, a teraz opanowała swoje ciało, stłumiła krzyk i ścisnęła mocniej nóż, przyciskając się do ściany przy otworze drzwiowym, przez który wcześniej wyglądał Russel. Nie zaryzykowała przeskoczenia do ciebie. Może coś usłyszała, bo pokazała na prawo, ku schodom. Marcusa sparaliżowało. Ciągle patrzył się na martwego Keitha, na krew tworzącą coraz większą kałużę wokół głowy. Gdybyś podążyła za tym jego spojrzeniem, mogłabyś skończyć tak samo.
Może katatonia wcale nie byłaby zła w porównaniu z tym, co miało nadejść?

- Brać je żywcem! - dobiegło zawołanie. I zaczęło się.
Pojawili się. Kilku na raz. W skórzanych ubraniach, z maskami i chustami na twarzach. Bronią w rękach. Strzeliłaś. Szarpnęło, obijając cię o ścianę za plecami. Ktoś krzyczał. Nie, wielu krzyczało. Strzeliłaś raz jeszcze w człowieka przeskakującego przez otwór okienny, mocno pociągając za spust. Lufa po każdym strzale wędrowała w sufit. Czy trafiłaś? Nie miało to znaczenia. Było ich za dużo. Beth rzuciła się na jednego. Marcus siedział.
Spróbowałaś raz jeszcze, ale przeciwnik był tuż obok.
Ostatnie co zobaczyłaś to pałka pędząca na spotkanie twojej skroni.

***

Kiedy się ocknęłaś, leżałaś na ziemi. Czułaś ją w ustach, więc to musiało być to. Głowa pulsowała paskudnym bólem, zamazując wzrok i wytłumiając pozostałe zmysły. Rzucono cię tu i tak musiałaś zastygnąć. Następne co dotarło do twojej świadomości, to skrępowane z tyłu ręce. Nie mogłaś nimi ruszyć!

Otworzyłaś oczy. Obok leżała Beth, przytomna, patrząca na ciebie, również skrępowana. Miała krew na spuchniętej wardze i trochę zadrapań. Gdzieś zniknęła jej kurtka, bluza była rozpięta, a na dekolcie miała brudne ślady. Nie, to nie był na to czas. Twoje ubranie było na miejscu, ale i tak trzęsłaś się z zimna.
- Lena - szepnęła ciemnoskóra, nie spuszczając z ciebie wzroku. Wydawała się być w szoku. Marcusa nigdzie nie było widać… ale zaraz go usłyszałaś. Jego krzyk dochodzący z budynku. Ciągle byliście w tej samej okolicy. Wyciągnęli ze środka i rzucili na ziemię obok. Obróciłaś się i zobaczyłaś plecy jednego z nich, stojącego na balkonie. Inni, w tym Lindt, musieli być w środku. - Lena, musimy uciekać… - Beth wyraźnie starała się tłumić swoje emocje, aby się nie załamać musiały odgrodzić się od tych okropności.
Nóg nie miały skrępowanych. Tylko co z tego? Sam ból odbierał ochotę na wszystko. Plecaki były albo na górze, albo cholera wie gdzie. A słuchem wychwyciłaś jeszcze jednego z napastników, kręcącego się gdzieś po drodze. Jego buty wyraźnie chrzęściły na piachu.
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 03-02-2016 o 11:09.
Sekal jest offline  
Stary 07-02-2016, 11:01   #24
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Istniała pewna granica szoku i przerażenia, jaką człowiek może w sobie zmagazynować. Budząc się na ziemi, z głową pulsującą bólem, związanymi rękami i widokiem Beth w stanie jeszcze gorszym niż mój uznałam, że tę granicę już przekroczyłam. Serce i żołądek miałam w gardle, a pęcherz utrzymywał swoją zawartość jedynie cudem. Wcale nie byłam silna, nic a nic. To Malkins pierwsza się otrząsała i chciała działać. Przez krótką chwilę ja pragnęłam tylko zwinąć się w kłębek i przeczekać to wszystko.

Krzyk Marcusa to zmienił. Teraz chciałam umrzeć.
Zacisnęłam mocno powieki, ale i tak łzy się wydostały i pociekły po moich brudnych policzkach. Stłumiłam szloch biorąc głęboki oddech. Bethany miała rację. Musiałyśmy coś zrobić. Oni go torturowali lub bili dla samej przyjemności! Po co… po co… och… Wnioski nie były miłe. Dowiedzą się, gdzie jest schron. Zaatakują.
A wcześniej nas wielokrotnie zgwałcą i pobiją.

To była motywacja do działania, musiałam to przyznać. Tylko co miałam zrobić? Kroki jednego z nich były zbyt blisko. Jak ze związanymi rękoma miałam gdziekolwiek uciec, słaba i mała? To szaleństwo! Spróbowałam się obrócić tak, aby zobaczyć tego chodzącego po piachu. Jedyną szansą dla nas byłaby ucieczka w taki sposób, by nikt jej nie zobaczył aż do momentu, w którym byśmy się oddaliły.
Kompletne szaleństwo.

Sprawdziłam też więzy. Byłam bardzo mała, może tego nie docenili i udałoby mi się wyrwać dłonie? Skupiłam się na tym zadaniu. To tylko mogło zadziałać, pełne skupienie na wszystkich małych rzeczach. Aby nie myśleć o sytuacji. Aby nie myśleć o krzykach w budynku.
Odgrodzić umysł. Być tą silną. Gdyby nie sytuacja śmiałabym się z tego postanowienia. Mała. Słaba. Nijaka. Moje życie mogło się skończyć tak szybko…
Nie! Nie dopóki mogę zrobić cokolwiek...
 
Lady jest offline  
Stary 26-02-2016, 15:20   #25
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Skroń zapulsowała przeszywającym bólem przy gwałtownym ruchu, jaki był potrzebny, abyś mogła obrócić się w drugą stronę. Spojrzenie rozmyło się na chwilę. Wiedziałaś dobrze, że nie nadajesz się do ucieczki. Oni też to wiedzieli, zostawiając was na ziemi, teoretycznie niepilnowane. Czułaś niemal namacalny ból promieniujący od Marcusa. Byłaś pewna, że właśnie od niego. Mężczyzna stojący na balkonie odwrócony był do nich plecami, spoglądając w stronę pomieszczenia, w którym znajdowali się pozostali. Drugi z nich spacerował w te i wewte po żwirowym poboczu drogi. Palił papierosa, rozglądając się bez zainteresowania, bardziej dla zabicia nudy niż faktycznego sprawdzenia czy coś im nie zagraża. Przez ramię miał przewieszoną strzelbę, co chwilę poprawiał pasek na którym się trzymała. Kiedy szedł w ich stronę, widziałaś jego oczy. Okrutne i pozbawione wyższych uczuć, takie się wydawały z twojej obecnej pozycji. Skórę miał białą, pociemniałą od słońca, ale usta i nos zasłaniała chusta. Wyglądało na to, że oni wszyscy je nosili.

Usłyszałaś, a potem poczułaś ruch za swoimi plecami.
- Nie odwracaj się - syknęła Beth. Dłonie ciemnoskórej dotknęły twoich, a następnie do krępującego je sznurka. Pracowała zawzięcie nad rozsupłaniem węzła, zamierając kiedy dawałaś jej znak, że wartownik patrzy na nie. Z wnętrza budynku co chwilę rozlegał się wrzask Marcusa. Jemu nie mogły pomóc.
- Nie… nie wiem! NIE! NIEEEAAA!
Słuchanie czegoś takiego, wyobrażanie sobie co mu robią i wiedza, że nie można mu pomóc… to wrzynało się głęboko w mózg. Trwało to krótko, ale zdawało się, że to całe godziny.

Wreszcie węzeł puścił. Twoje dłonie były wolne. Teraz mogłaś zająć się Malkins, która bez słowa czekała, aż uporasz się z supłem. Związano ją mocno, miałaś wrażenie, że zdzierasz skórę ze swoich palców, kiedy szarpałaś się ze sznurkiem. Ale się udało. Raz zerknął na was facet na balkonie, odniosłaś wrażenie, że pod chustą uśmiecha się wrednie i już sobie wyobraża, co będzie robił później z takim łatwym łupem.
- Kiedy obaj będą odwróceni, wstajemy, bierzemy plecaki i uciekamy w stronę zabudowań. Rozdzielimy się, spotkamy się przy najbliższym punkcie z naszej mapy, ok? - Beth szepnęła zaraz jak jej dłonie także zostały uwolnione. - Marcusowi nie możemy teraz pomóc.. - nie dodała, że nie możecie pomóc wcale. Ani jemu, ani Keithowi.
 
Sekal jest offline  
Stary 08-03-2016, 20:25   #26
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
To było już?
Teraz musiałam rzucić wszystko na jedną szalę, porzucić krzyczącego Marcusa i biec ile sił w nogach. Liczyć na to, że mnie nie zabiją, kiedy już mnie złapią. Bo mnie złapią. Beth mogła mieć szansę, ja i moje krótkie nóżki i brak kondycji? Nie ma mowy.
Z drugiej strony następna okazja może się już nie trafić. Kiedy już przesłuchają mnie tak jak Lindta, pobiją i zgwałcą, nie będę miała sił choćby kiwnąć palcem, nie mówiąc o ucieczce. Strach dodawał mi teraz sił. Desperacja jedyną nadzieją, najgłupszą matką najgłupszych dzieci.
A ja się jej chwyciłam za rękę.

- Zgoda - szepnęłam. Odczekałam jeszcze chwilę, będąc pewna, że ten spacerujący znalazł się najbliżej nas i teraz zawraca, mając do przebycia tę swoją wyimaginowaną drogę powrotną. Wtedy uniosłam się, dając tym samym znak Beth, że czas zacząć. Istne szaleństwo. Ostrożnie i cicho, jak ta szara myszka, za którą mnie mieli w schronie. Nijaka i niewarta zainteresowania. Zbliżałam się do plecaków. Nie myślałam teraz nad niczym skomplikowanym, ze wszystkich sił pragnąc utrzymać nerwy na wodzy. Kazały mi krzyczeć i płakać i tupać z niesprawiedliwości. Przezwyciężałam ją całą swoją wolą, chwytając paski plecaka i zarzucając go na plecy. Kiedy zobaczyłam, że Malkins robi to samo, truchtem skierowałam się ku najbliższym zaroślom.

Nie zaczęłam biec ile miałam sił w nogach, nie od razu. Zachowanie ciszy na początku wydawało się najważniejsze. Zamierzałam się rzucić do szaleńczej ucieczki dopiero za krzakami. I tak zauważą. I tak będą gonić i dopadną.
Lepiej było jednak spróbować niż poddać się już na początku.
 
Lady jest offline  
Stary 11-03-2016, 13:09   #27
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Na początku szło dobrze. Cicho na tyle, aby nie usłyszeli podeszłyście do plecaków. Kiedy wstałaś poczułaś zawroty głowy, a ból nasilił się. Adrenalina niwelowała te niedogodności na tyle ile mogła, wiedziałaś jednak dobrze, że nie nadajesz się na długodystansowy bieg z zawrotną szybkością. Nie zatrzymało to ani ciebie, ani Beth - wcale nie wydającej się być w lepszym stanie. Ona nie straciła przytomności, ją pobili dotkliwiej.
Krok po kroku, znalazłyście się przy krzakach za budynkiem, w którym Marcus ciągle co chwilę wrzeszczał z bólu i strachu. Zostawał tam sam, jego los wydawał się przypieczętowany. Świat stał się aż tak zły i brutalny?

Rzuciłyście się do biegu. Dokładnie w momencie, w którym za plecami dał się słyszeć okrzyk.
- Uciekają!
Teraz już nie było czasu. Pędem przedarłyście się przez coś, co kiedyś mogło być pasem nieźle utrzymanej zieleni i wybiegłyście na niedużą osiedlową drogę. Asfalt popękał w wielu miejscach, a umiejscowione wzdłuż niej budynki zarosły zielenią i popadały w ruinę w błyskawicznym tempie. Oprócz tych budynków, oddzielonych od siebie głównie żywopłotami, nie było innych przeszkód terenowych mogących oddzielić was od ścigających, dlatego też Malkins rzuciła się ku najbliższemu z nich. Trzydzieści metrów biegu wyglądała jak niekończąca się, przerażająca podróż.

Dobiegałyście już, kiedy i oni przebiegli przez krzaki. Obejrzałaś się, dostrzegając sylwetki dwóch mężczyzn.
- Stać! Bo pozabijamy do cholery!
Jeden z nich wycelował i wystrzelił. Słyszałaś świst kuli. Dotarłaś do rogu domu, kiedy padł kolejny strzał.
Beth krzyknęła i upadła. Trzymała się za nogę.
- Biegnij! Ostrzeż wszystkich!
Przed tobą rozciągała się kolejna uliczka i kolejne budynki stojące z obu jej stron. Cała okolica to było osiedle niskich, jednorodzinnych domów. Jak na zdjęciach, choć tu roślinność była wysoka i niezadbana, z trudem ukrywająca postępujący rozkład dzieł człowieka.
 
Sekal jest offline  
Stary 05-04-2016, 15:04   #28
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Znowu do mnie strzelali. Do nas. Bez litości! Nie myślałam logicznie, nie próbowałam nawet próbować dochodzić, czy specjalnie robią to tak, aby nas nie zabić. W przypadku Beth się im udało. Zatrzymałam się gwałtownie za rogiem budynku, w panice patrząc na leżącą ciemnoskórą dziewczynę. Naprawdę miałam ją zostawić?
Tylko co innego mogłam zrobić…
Panika wypełniła moje serce, wdarła się do żył i zatrzymała na głowie. Zacisnęłam wargi i jedyne co zdołałam zrobić to skinąć głową. Słowa uwięzły mi w gardle. I rzuciłam się do biegu, najszybciej jak mogłam. To była ta chwila, w której uważałam, że lepiej, aby mnie zabili.

Najwidoczniej należałam do tych osób, które nie zamierają w chwili niebezpieczeństwa. Już nie pierwszy raz sobie to udowadniałam i ten niesamowity strach, który czułam wewnątrz, który napierał nawet na mój pęcherz, nie zmieniał tego. Biegłam, przez ulicę i dalej, ku najbliższym budynkom. Schować się za nie, zmienić kierunek i biec dalej, ile tylko się da. Oni są szybsi, ale może zatrzymają się przy Beth?
Nie myśl teraz o niej, Lena!

Nie miałam planu. Chciałam uciec. Bardzo chciałam.
Zniknąć im na kilka chwil z oczu i spróbować wykorzystać jedną z tych ruin. Wejść po podłogę, na dach czy pod resztki łóżka. Cokolwiek.
Nie wierzyłam w swoją szansę za mocno, a jednak uczepiłam się niej kurczowo. Beze mnie dotrą do schronu. Zmuszą Marcusa by ich poprowadził, przekonał ludzi w środku do otworzenia…
Nie myśl! Nogi bolały od biegu, w boku łapała kolka, ale nie zamierzałam się poddać.
 
Lady jest offline  
Stary 07-04-2016, 21:08   #29
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Okolica kiedyś musiała być bardzo ładna. Przez gęstą obecnie roślinność przebijały się pozostałości ładnych domów, zarówno stojących osobno jak i tuż obok siebie, tworząc malownicze, spokojne alejki. Znać było jeszcze pozostałość trawników, posadzonych w równych odstępach drzew i ogólnej sielanki osiedla pod wielkim miastem, osiedla osób bogatszych niż zwyczajny motłoch muszący gnieździć się w dużych, niewygodnych blokach. Tak, do takich wniosków można by dojść, mając chwilę na rozmyślania. Ty nie miałaś, te szczegóły gdzieś ulotnie przelatywały przez twoją głowę, luki w prawdziwych doświadczeniach wypełniane obrazami z filmów i książek.

Miałaś te kilka sekund przewagi, które pozwoliło ci wbiec w zarośla tuż przez tym, jak goniący mężczyźni dotarli do Beth. Ta krzyknęła głośno, ale nie widziałaś jej, przeciskając się obok kolejnego domu i wybiegając przed rząd następnych. W boku czułaś już kolkę, nieprzyzwyczajone do takiego wysiłku ciało protestowało całym sobą. Na razie to umysł przeważał, zmuszając mięśnie do wytężonej pracy. Kolejna ulica, chodnik i budynki. Nie dało się przebiec między nimi, ale było to też miejsce, gdzie mogłaś zaryzykować, zgodnie z wymyślanym na poczekaniu planem. Domów było dużo, w większości było to niewiele więcej niż ruiny, ale w niektórych pozostało część okien, drzwi czy resztki sprzętów.

Wbiegłaś do najbliższego, zamykając za sobą drzwi i dysząc głośno.
Czyjeś ramiona pochwyciły cię zaraz potem, dłoń zatkała usta.
- Cicho! - ostry szept rozbrzmiał w lewym uchu, uścisk jeszcze się wzmocnił. Pociągnięto cię w tył, zbyt słabą, abyś mogła podjąć walkę. Tylko czy chciałaś? Na ulicy słychać już było dźwięki pogoni. Ciężkie buty chrzęściły na żwirze i resztkach asfaltu, ramiona łamały gałęzie, a zaraz potem rozbrzmiała krótka wymiana zdań.
- Widziałeś ją!?
- Nie!
- Dobra, ja na lewo, ty na prawo. Daleko nie ucieknie, a jak się schowała to wrócimy i wygrzebiemy ją z dziury!
Brzmiało to tak, jak gdyby chciał cię celowo wywabić, wzmocnić strach i samemu się nie wysilić. Jak zwykle wiedziałaś takie rzeczy. Co ciekawe, nie czułaś nic od osoby stojącej za tobą. Kiedy kroki mężczyzn ucichły, uścisk na twojej twarzy poluźnił się odrobinę.
- Kim ty jesteś do cholery?! - zirytowany szept był ciągle ledwie słyszalny. - Ani myśl krzyczeć, oddam cię tym na zewnątrz jak mnie nie przekonasz.
 
Sekal jest offline  
Stary 29-05-2016, 23:28   #30
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Krzyczeć?! Nie byłam taka głupia. Aż taka. Bo wszystko co działo się na powierzchni przeczyło mojej mądrości i inteligencji. Pakowałam się idealnie z jednej kabały do drugiej, bez ustanku. I pomyśleć, że to przez zignorowanie swojego szóstego zmysłu. Dlaczego teraz mnie nie ostrzegł?! On też jest głupi. Nie starałam się wyrywać. Zastygłam wręcz w bezruchu, moje mięśnie zastygły, z przerażenia zbyt wielkiego, bym była w stanie nad nim zapanować. Bo ileż można…

- Jestem Lena - odpowiedziałam takim samym szeptem. To było pierwsze co przyszło mi do głowy, nie najmądrzejsze. Ale hej, spróbuj sam myśleć w takich warunkach! - Oni zaatakowali nas, bez powodu! - wyżaliłam się. Mój otępiały umysł dopasowywał skrawki wiedzy o życiu na powierzchni. Nie było rządu, pewnie panowała anarchia. I jedne grupy zwalczały inne. Wróg mojego wroga niekoniecznie musiał być moim przyjacielem.
- Kogo nas? - głos stał się głośniejszy, ze zdziwieniem stwierdziłam, że mówi do mnie kobieta. Miała mocny uścisk, od razu skojarzyła mi się z Beth.
- Mnie i moich towarzyszy… Keitha zabili od razu, ale mają pozostałą dwójkę… - mówiłam urywanie, szybko, szczerze i bez większego sensu dla tej kobiety.
- Powinniście wiedzieć, że tędy się nie chodzi... - warknęła, jakby to ją bezpośrednio dotknęła tragedia. Głupia, ona też była głupia! Miałam ochotę wyć z frustracji, złości, smutku i miliona innych odczuć. I ciągle jej nie czułam, jak gdyby nagle mój szósty zmysł zniknął. Ale nie, czułam innych. Zbliżali się.
- Idą następni - szepnęłam, przerywając jej.
- Szlag.

Pchnęła mnie, z zaskoczenia aż się potknęłam. Uwierzyła mi, to zdziwiło mnie najbardziej. Rzeczywiście szli, teraz już ich słyszałyśmy. Nieznajoma pociągnęła w głąb budynku. W miejscu, gdzie nic nie widziałam, zatrzymała się i nachyliła, unosząc w górę klapę.
- Nie znają tak dobrze tego miejsca. Wchodź!
Mogłam się wreszcie jej przyjrzeć. Ładna, starsza ode mnie kobieta sprawiała wrażenie smutnej i gotowej w razie konieczności zabić. Miała czym. Musiałam czytać z twarzy, nie wiedziałam tego od razu. To wręcz dziwne. Spojrzałam w dół, w panującą tam ciemność i niepewnie wyglądającą drabinę. Nie miałam przecież wyjścia. Zdecydowała, że lepiej się chować niż uciekać. Oby miała rację. Ruszyłam w dół.
- Szybciej - pogoniła, odwracając się z niepokojem w stronę ulicy.
Szybciej już nie mogłam. Z kilku ostatnich stopni i tak zleciałam ze zduszonym okrzykiem, przewracając się i obijając sobie tyłek i szorując dłonią po czymś wyjątkowo nieprzyjemnym. Na dole było prawie całkiem ciemno, bo kobieta już schodziła, zamykając za sobą klapę.
Randka w ciemno. Haha.
Nie, wcale nie było mi do śmiechu. Strach ciągle dusił mnie od środka, ściskając za gardło i brzuch z siłą imadła.
 
Lady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172