|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-05-2016, 10:45 | #41 |
Reputacja: 1 | Przywódca odwrócił się słysząc głos Isztar po czym przyjrzał się jej i jego twarz wykrzywił paskudny uśmiech -Kobieta i do tego niebrzydka, chyba dostaniemy za ciebie niezłą cenę. Tak możesz pójść po wodę Mężczyzna długo przyglądał się Henremu, -Ta teraz kojarzę, ale Cantano nie ma samych przyjaciół i jestem pewien że ktoś chętnie zapłaci za jednego z jego ważniejszych ludzi... I wiesz, z tym pościgiem to dobry tekst, może gdybym nie słyszał go od każdego z naszych gości to bym go kupił, ale prawda jest taka że nikt nie wie że tu jesteś więc nikt nie ruszy w pościg. Ale dobra powiem kapitanowi, zobaczymy czy zechce z tobą rozmawiać Henry - Postrzeganie emocji: Gość ewidentnie siedzi w tym długo i niejedno już słyszał ale teraz chyba po raz pierwszy trafił na przypadek że deklaracje mogą mieć pokrycie w rzeczywistości. Wygląda też na to że o ile zgrywa twardego to jakakolwiek decyzja nie zależy od niego Sherry - Postrzeganie emocji: trudno ci cokolwiek ustalić
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
20-05-2016, 12:56 | #42 |
Reputacja: 1 | Henry kiwnął głową stojąc nadal z założonymi rękami i patrząc łowcy niewolników prosto w oczy, po chwili dodał poważnym tonem: - Skoro tak uważasz... - rzekł pewnie, bez krzty strachu - Leć wreszcie przekazać kapitanowi że Henry Barbossa grzecznie prosi o audiencję... gwarantuje że jak ma głowę na karku karze mnie do niego zaprowadzić... przez sam wzgląd na potencjalne zminimalizowanie ryzyka na wypadek jeśli mówię prawdę... - dodał z uśmiechem - Leć wreszcie... przecież widzę, że tu nie rządzisz... - powtórzył się ponownie wyglądając już na znudzonego rozmową z przygłupem. |
21-05-2016, 12:34 | #43 |
Reputacja: 1 | Przywódca komitetu powitalnego dał znać ręką żeby Isztar, Devlin i kabel ruszyli za nim, przy wejście zatrzymał się na chwilę -Z tego co czuje to ktoś z was zdążył już napaskudzić, jak nie chcecie w tym siedzieć to radziłbym wykorzystać okazję żeby wynieść wiadro
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
21-05-2016, 13:50 | #44 |
Reputacja: 1 | Isztar wstała drżąco i poszła z pochyloną głową. Trzęsła się. Widziała wiele razy przerażone kobietki. Widziała jak się zachowują. Jak wyglądają. To na podstawie obserwacji udawała strach. Nie własnego doświadczenia. Bo sama nigdy nie zaznała takiego strachu by okazać to fizycznie. "Strach trzyma cię przy życiu... każąc nie tylko uciekać. Ale również unikać szybciej. Uderzać mocniej. Żyć." Gdy tak maszerowała... z trzęsącymi się dłońmi. Z pochylonym karkiem. Ze strachem w każdym stęknięciu... jej oczy pozostawały czujne. Obserwowały i zapamiętywały.. |
25-05-2016, 16:49 | #45 |
Reputacja: 1 | Devlin, Isztar -Chyba o czymś zapomniałeś. - powiedział przywódca do Devlina i pokazując mu pałką wiadro z nieczystościami. Devlin wziął wiadro i razem z Isztar i Kablem wyszli na zewnątrz. Na zewnątrz znajdował się korytarz na którym stało dwóch kolejnych strażników. Obaj mieli broń długą, jeden lekki, mały karabinek pump action drugi jakiś karabin z magazynkiem sterczącym z boku, Obaj wyglądali na bardzo znudzonych, jeden z nich palił jakiegoś skręta z marnej jakości tytoniu. Ruszyliście korytarzem, stary marynarz liczył kroki i oceniał, wyszło mu że statek ma może 15m szerokości (cokolwiek by z tego wynikało) weszliście poziom wyżej i przywódca komitetu powitalnego wskazał pałką na prostokątne okno. Devlin otworzył okno i wylał zawartość wiadra. Kabel postanowił się podzielić kolejną informacją z waszymi strażnikami -ten tutaj zna morsa i próbuje się porozumieć z drugą celą! Informacja ta ubawiła przywódcę komitetu powitalnego -a niech sobie próbuje Potem ruszyliście kolejny poziom wyżej i weszliście do kuchni tam czekały na was 22 litrowe plastikowe baniaki z kranikiem, do każdego z nich na sznurku przywiązany był metalowy kubek. W celi Trójka waszych towarzyszy opuściła celę zostaliście sami. Dwóch "zbirów podeszło do Henrego -to jaki jest plan?
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
26-05-2016, 23:57 | #46 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Michael Devlin - stateczny oficer Michael dreptał razem ze swoją towarzyszką niedoli, niechcianą eskortą i wiadrem świństwa w ręku przez pokład i korytarz. Oceniał szerokość pokładu na kilkanaście chyba metrów. Czyli średnio jak na pełnomorską jednostkę. Dawne "Liberty" miały podobna szerokość. Na razie więc wiedział tyle, że pewnie są na jednostce średniej wielkości. Można było się spodziewać więc kilkudziesięciu osób załogi przez alegorię do dawnych obsad podobnej wielkości statków. Pomijając ewentualną obsługę doadtkowych urządzeń w stylu uzbrojenia czy szturmowych oddziałów albo takich jak on "pasażerów". Na razie otaczało ich mniej więcej z pół tuzina tej załogi więc raczej drobna ich cząstka. Szedł i nie odzywał się nie chcąc zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Dopiero gdy dotarli do okna gdzie miał zamiar wywalić zgodnie z poleceniem syf z wiadra zaryzykował numer z puszczeniem żurawia na zewnątrz. Był ciekaw cy da się zauważyć czy są w kadłubie czy jakiejś nadbudówce. Przy tej drugiej opcji pewnie mógłby zobaczyć choć część głównego pokładu co by mu już powiedziało całkiem sporo z jaką dokładne jednostką mają doczynienia. Choć zwyczajowo kuchnie i mesy najczęściej znajdowały się na rufie by nie "marnować" cennej przestrzeni ładunkowej reszty jednostki na takie duperele. Była też szansa, że zobaczy jeszcze brzeg Florydy nawet jeśli byłby tylko krechą na horyzoncie. Brzeg było widać ze znacznych odległości przy dobrej pogodzie i jednostka handlowa potrzebowała czasu w godzinach by dopłynąć na odległość zwyczajowo uznawaną za "przy brzegu" czy w porcie. Więc o ile nie byli ieprzytomnie nie wiadomo jak długo jakaś szansa na dojrzenie brzegu chyba była. A wówczas mógłby oszacować odległość a jeśli byłoby widoczne Słońce może nawet kierunek. Wówczas by już wiedział całkiem sporo o miejscu gdzie się znajdują i nieco by rozjaśniło adres pod który płynął.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
30-05-2016, 08:45 | #47 |
Reputacja: 1 | Barbossa stał dalej z założonymi rękami. Odczekał chwilę aż się upewnił że łowcy niewolników go nie usłyszą i już kiedy chciał powiedzieć coś Denton'owi dwóch zbirów podeszło i zaczęło go pytać o plan. Dobrze, zaczynał zjednywać sobie towarzyszy niedoli: - Spokojnie chłopcy... podstawą jest chociażby najmniejsza garść informacji dlatego czekamy na Michael'a nie podejmując żadnych głupich działań, które mogłyby doprowadzić do przypisania większej ilości strażników do pilnowania naszych uwięzionych tyłków... - spojrzał na Romero po czym wrócił do rozmowy ze zbirami - jeśli chcecie się naprawdę przysłużyć to dopilnujcie żeby ten poszarpany obwieś nie wystrzelił z kolejną głupią akcją - wskazał dyskretnie głową na Romero, nie ufał mu... był narwany i bezmyślny, znał takich, ba... sam był taki ponad dwie dekady temu... klepnął jednego ze "zbirów" po ramieniu i zaczął przechadzać się po pomieszczeniu spokojnym krokiem. Dla bardziej wprawnych oczu był to tzw. "krok szermierza" - nogi na delikatnym ugięciu gotowe by błyskawicznie przejść do stójki, ręka "na boku" blisko gdzie zwyczajowo praworęczny szermierz dorywa się do rękojeści szabli. Szabli jednak brakowało, padła łupem pieprzonych łowców. Do tego iście wojskowa gracja poruszania się. Wojskowy Federata... jak w mordę strzelił. |
31-05-2016, 22:00 | #48 |
Reputacja: 1 | Van Zan nadal zajmował swoje miejsce przy drzwiach. Kiedy jednak dwóch współwięźniów podeszło do Barbossy, skierował się w tamtą stronę. Nie mieli jednak złych zamiarów, w sumie ich szczęście. Kiedy kapitan skończył mówić, skomentował: - Kapitan ma rację. Potrzebujemy więcej informacji, a Devlin może nam ich dostarczyć. Odczekał chwilę aż tamci odeszli i rzucił do Henryego: - Trzeba uważać przed kim i co gadamy. Czułem, że umieścili wśród nas kapusia i się potwierdziło. Kto wie, może jest ich więcej - ostatnie dodał prawie szeptem. Potem obszedł całe pomieszczenie, uważnie przyglądając się ścianom, sufitowi i podłodze. Łudził się, że znajdzie może kawałek jakiegoś metalowego okucia, odłamek drutu czy jakiejś rury, cokolwiek co mógłby użyć jak broni.
__________________ Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451 |
01-06-2016, 00:52 | #49 |
Reputacja: 1 | Michael Devlin Zdecydowanie nie port, pełne morze. Coś tam majaczyło na horyzoncie ale zbyt daleko żeby ustalić co dokładnie Denton Van Zan obchód pomieszczenia przyniósł pewne sukcesy do jednej ze ścian przyspawany jest płaskownik (zapewne łączący arkusze blachy) o ile w zasięgu ręki trzyma się mocno to pod sufitem jakby odstawał od ściany Wszyscy Po dłuższej chwili Michael Devlin i Dziewczyna wrócili dźwigając ze sobą baniaki z wodą (i opróżnione wiadro), chwilę później drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
01-06-2016, 12:41 | #50 |
Reputacja: 1 | Henry podszedł spokojnie do Michael'a i zapytał: - I jak sytuacja? Tak beznadziejna jak myśleliśmy czy znajdziemy jakieś luki? Mam cały czas nadzieję na spotkanie oko w oko z kapitanem tej przepięknej łajby... |
| |