Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-06-2016, 14:48   #61
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Denton siłował się chwilę z odstającym od ściany płaskownikiem. Kilka dynamicznych ruchów w górę i w dół i po chwili solidny kawał metalu wylądował w rękach Van Zana. Z jednej strony był ułamany pod kątem, także będzie się nadawał, żeby wrazić go komuś w bebechy.

Oddarł kawał koszuli i owinął ten tępy koniec metalowego płaskownika, tworząc swoistego rodzaju rękojeść. Zawsze to leżało pewniej w łapie. Ostrzejszy koniec spróbował wyszlifować trochę na chropowatej podłodze. Kiedy już zakończył te czynności, zatknął sobie prowizoryczną broń za pasem, przykrywając koszulą, by nie rzucał się w oczy.

Przysłuchiwał się także rozmowie Barbossy i całej reszty: - Macie trochę racji. Niemniej jednak musimy czekać na okazję. Dobrą okazję, nawet jeśli spróbujemy się dozbroić na nich, to nie możemy pozwolić by zamknęli nas w tym pomieszczeniu. Co z tego że będziemy mieli więcej broni, skoro zamkną nas jak szczury w puszce. Będziemy musieli być dynamiczni i iść za ciosem. Póki co czekałbym na okazję... nie za długo, ale jednak czekał.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451
merill jest offline  
Stary 13-06-2016, 09:33   #62
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Henry zignorował obdartego "żołnierza", nie miał zamiaru wchodzić z nim dyskusje. I tak nikt go nie słuchał i nie brał na poważnie... jeśli miałby się nie uspokoić to dostanie od Denton'a w pysk tyle razy aż spokornieje. Stał przy Michael'u, van Zan'ie, Craig'u i kilku zebranych wcześniej gości spod ciemnej gwiazdy i rzekł:
- Tak... macie rację, poczekajmy aż znowu się ktoś tutaj pojawi żeby pomachać nam jajami przed nosem... wtedy zaatakujemy, przejmiemy ich broń i bezpośrednio ruszymy dalej z następnym natarciem... tylko chłopaki... - zerknął przede wszystkim na Denton'a - musimy to załatwić szybko i cicho... nie możemy zaalarmować reszty przeciwników... - zastanowił się chwilę i dodał - ustawicie się blisko drzwi, żeby mieli was na plecach, ja skupię na sobie ich uwagę, sprowokuję ich żeby stracili nieco czujności... Denton uderza pierwszy, jego ruch jest dla was znakiem do ataku. Nie atakujcie wszyscy jednego gościa... trzeba związać w walce wszystkich w tym samym czasie, cios Denton'a ułatwi sprawę - wskazał na płaskownik - po nim powinien paść pierwszy trup... i przede wszystkim... bez krzyków, to ma być szybka i cicha akcja... - zastanowił się chwilę i dodał już do wszystkich- Niech nie atakują wszyscy, zrobi się zbyt duży raban... Denton, Craig i wasza dwójka, jak się nazywacie? - spytał na koniec dwóch więźniów którzy do niego podeszli.
 
AdiVeB jest offline  
Stary 18-06-2016, 18:52   #63
-2-
 
-2-'s Avatar
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Romero przez chwilę spokojnie się przyglądał Barbossie, po czym wzruszył ramionami i zlany sam zlał pseudokapitana.

Podszedł zamiast tego do Dentona, nie ściszając jednak głosu wcale. Tamci mogli być zastraszeni, ale jak chcieli żyć, nie oleją paru słów.

- Słuchaj, może ciebie posłucha... jak dla mnie mamy mikroskopijne szanse wziąć cały statek choćby z tamtymi z tamtej celi... a nawet jeśli jakieś, coś jak może zawsze się spierdoli... myślisz, że przekonasz go by próbować wziąć maszynownię?

Nie trzeba było dodawać, że wzięcie statku w zakładnika było mniej optymalne niż przejąć jednostkę, ale z pewnością gdyby stało się cokolwiek z miliona nieprzewidzianych rzeczy... lepsze niż dać się zastrzelić.
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline  
Stary 18-06-2016, 22:06   #64
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Michael Devlin - stateczny oficer


Starszy, brodaty męższczyzna w mundurze marnynarskim nieco uniósł brew do góry słysząc o wiele bezpośredniość o wiele młodszego mężczyzny. Może i był starszy, może i nie pełnili tutaj swoich zwyczajowych fuch i pozycji ale jednak przez większość swojego dorosłęgo życia był marynarzem i do tego oficerem. Przywykł więc nawet po Dniu Zagłady do pewnego standardu zwracania się do oficerów czyli właśnie na przykład do swojej osoby.

- Nie Craig, sztormu nie ma i tego dnia raczej bym się go nie spodziewał. - zaczął po chwili wyczekania po pytaniach młodego w czapeczce. - Wyceniłby stan morza na ok 2 - 3 w skali Beauforta a porę dnia na ok okolice późnego poranka i wczesnego południa. - odparł spokojnie. Tego akurat był pewny bo dopiero co wrócił z "zewnątrz" i widział to na własne oczy.

- Ale czy porwano nas wczoraj i z tego kawałka lądu jaki widziałem obecnie to już mniej lub bardziej prawdopodobne spekulację w tej chwili. Chyba, że masz jakiś sposób na uściślenie tego elementu układanki to miło by było gdybyś się z nami podzielił. - poprosił młodego o weryfikację swojej tezy. Może miał gdzieś skitrany zegarek z datą albo coś w ten deseń? Sprawdzałby pytaniem o godzinę wóczas swój zegarek czy słowa Michael'a? O ile miał zegarek czy coś podobnego a nie zwyczajnie zgadywał. Co prawda oficer marynarki szacował podobnie co do wersji wydarzeń ale jednak na razie były to jedynie szacunki a nie pewne dane. Więc gdyby młokos miał coś na podkładkę swoich słów dobrze by było mieć wreszcie jasność choćby w tym punkcie.

Dalej jednak rozmowę przerwała "drobna spina" pomiędzy chyba już tradycjonalnymi opozycjonistami w ich dopiero co założonym stadku kandydatów na załogę. No musieli? Musieli? No nie mogą się powstrzymać i jakoś zająć się jak wybrnąć z tej interesującej choć niezbyt komfortowej sytuacji? Westchnał w duchu. Może to przez różnicę wieku? Był o wiele starszy od nich, może już zwyczajnie ich nie rozumiał? Pochodził z innego świata i z innego czasu. I jeszcze słysząc Romero a wcześniej Barbossę chyba zostałwybrany na jakiegoś pośrednika między nimi co nie wróżyło mu bezkonfliktowej postawy na tej jednostce i załodze. Ale w tej chwili innej nie miał.

- Ośmielę się zauważyć, że w obecnej sytuacji wykuwanie jakichkolwiek dalszych planów poza te drzwi jest palcem po wodzie pisane. I na chwilę obecną dobrze by chyba nam wszystkim zrobiło jakiś jasny podział ról co kto z kim i kiedy powinien robić gdy te drzwi się ponownie otworzą. Pan kapitan to ładnie zapoczątkował ale musimy go w tym wspomóc jak tylko możemy. - odparł równie spokojnie jak przed chwilą Craig'owi wskazując przy okazji na zamknięte ponownie drzwi do ich magazynu który został przerobiony na cele. Miał nadzieję, że przemówi to do rozumu nie tylko Romero i Barbossie ale i reszcie. Przynajmniej w tej reszcie z którą można było cokolwiek liczyć. Kapitan walnął ładną przemowę ale przydały by się detale. Kiedy i kto ma uderzać i to na choć część z tego tłumu a nie te kilka osób które dotąd zdawały się przejawiać najwięcej inicjatywy. Miał nadzieję, że zwłaszcza Romero jakoś choć na chwilę zaciśnię zęby czy co i przyjmie jakąś sensowną rolę w tym szturmowaniu drzwi. To pewnie będzie kluczowy moment i pewnie będą mieć tylko jedną szansę więc niezbędny był każdy i ze wszystkim co ma. Całym serem, pomysłowością i kieszeniami.

- Jednakże panie kapitanie pragnę zauważyć, że jestem optymistą i żywię nadzieję, żez tak znakomitym zespołem jaki tu mamy na pewno nam się uda wydostać stąd. Niemniej jednak o ile znamy obaj życie i takie gorące momenty na morzach są spore szanse, że zrobi się dość nerwowo u wszystkich i mogą zaistnieć rózne nieprzewidziane okoliczności. Więc nie byłoby złe gdyby każda z grup pod wodzą konkrentej osoby miała świadomość wykonania konkretnego zadnia. Poza uwolniemiem sąsiadów którzy są obok i powinni być dość blisko opanowanie maszynowni i albo sterówki byłoby naprawdę pomocne. Mając same puste korytarze czy ładownie niezbyt by nam pomogło to w sterowaniu tą wspaniałą jednostką. - tu z koeli przychylił się do zdania Romero bo o ile wydostaną się stąd plan by się przydał. Co prawda prawdopodobnie nikt z nich nie znał tej jednostki i zwłaszcza szczury lądowe mogły się pogubić w labiryncie korytarzy, ładowni, klatek schodowych i pokładów. Niemniej jednak większość jednostek była zbudowana na zbliżonym planie i przynajmniej ludzie obyci z morzem chyba powinni jak nie tak to inaczej trafić do tej maszynowni.

Co więcej Devlin obawiał się, że może powtórzyć się sytuacja o jakich słyszał tu i tam. Czyli, że wyzwoleni więźniowie w pierwszej chwili oddadzą się rzezi strażników i wymierzaniu im sprawidliwości oraz dewastacji więzienia czyli statku na jakim płynęli. Dość naturalna reakcja i nie dziwił się jej a do tego takie jednostki samą swoją wielkością i ilościa systemów były dość odporne na zniszczenia grupki ludzi ale to tak globalnie. A bardziej detalicznie mogli w szale odwetu zniszczyć coś dość ważnego albo zwyczajnie wytracić czas i impet natarcia na tego typu "zabawy". Tu właśnie przydałaby się silne i zdyscyplinowane grupki załogi jak przy abordażach a na razie widział zbieraninę zamknietą w ładowni. Dlatego plan by od razu ten początkowy impet pokierować ku konkretnemu celowi, zwłaszcza maszynowni bardzo mu odpowiadał. Wówczas nawet jeśliby tamci się ogarnęli i nie udało się opanować całej jednostki to już mieliby całkiem niezły punkt wyjścia do negocjacji. A co mogliby ponegocjować gdyby dysponowali tylko klatkami schodowymi, korytarzami czy byłymi celami? No na pewnie nie tyle co przejętą maszynownią.

- Panowie. - zwrócił się do tłumu który ich otaczał w mniejszym czy większym stopniu dając znać, że teraz on też ma im coś do przekazania. - Wszyscy słyszeliśmy słowa pana kapitana. Naprawdę byłoby dobrze gdyby się okazało, że wśród naszego grona jest choć paru ludzi zaznajomionych z morskim rzemiosłem. Gdy przejmiemy jednostkę takie osoby będą nam bardzo przydatne. Poza tym skromnie tylko przypominam, że zgodnie z prawem i zwyczajem morskim przejęta jednostka należy do załogi zdobywców jako pryz. - dodał swoje krótkie i drobne ogłoszenie do wcześniejszych przemów poprzedników. Skoro myśleli o przejęciu jednostki to potrzebowali załogi. Takie marynarskiej załogi do obsługi statku. Na razie prócz siebie i Barbossy jakoś nikt nie chwalił się morskimi doświadczeniami. A Michael mógł być nie wiadomo jakim sternikie a Barbossa kapitanem ale we dwóch i bez choć garści specó to sterowanie łajbą przez kompletnych amatorów podróży morskich byłoby skrajnie trudne. Kto wie, może wówczas trzeba by pomyśleć o jakimś wykorzystaniu w tym celu obecnej załogi. Trochę niepokoił sie tym faktem już teraz. Każdy statek miał jakieś tam minimum niezbędne do sprawnej obsługi. A w nocy, mieliznach, ławicach sargasów, mgle, rafach czy Neptunie broń sztormie to tym bardziej. No a poza tym ludzie obeznani ze statkami mogliby niejako robić za coś w rodzaju pośredników czy przewodników w akcji przejęcia jednostki bo coś mu świtało, że szczury lądowe nie zawsze sobie radziły z nawigacją pod pokładem. Zwłaszcza w walce i na obcej jednostce z takimi atrakcjami jak dym, ogień czy ciemność.

- A teraz jeśli panowie pozwolą... - zwrócił się do kapitana i jego najbliższego otoczenia gdy sprawa jego apelu wyglądała na zmierzającą do zakończenia. - Panie Denton czy mógłby mi pan użyczyć tego pukadełka? Znacznie by mi ułatwiło komunikację z naszymi sąsiadami. Przy okazji mogę się ich coś spytać. - zwrócił się z łagodnym uśmiechem do bosmana kapitana wskazując na oderwaną przez niego niedawno stalową lagę. Na pewno by mu się stukało tym w ścianę lepiej niż nieśmiertelnikami czy klamrą pasa. Dał też znać, że jeśli ktoś chce może spytać się czy ustalić coś z sąsiadami z celi obok. Chciał też dać czas by główni liderzy ich grupki pechowców mieli szansę ustalić detale planu i nadać tej zbieraninie jakieś pozory czegoś załogopodobnego chociaż.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 20-06-2016, 09:04   #65
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Henry słuchał wszystkich po kolei. Sam też myślał o tym co zrobić po ewentualnym wyjściu z celi. Odezwał się do zebranych blisko niego:
- Przede wszystkim musimy się wydostać z celi... - kiwnął głową - po tym i tak będziemy zmuszeni do improwizacji... moim zdaniem najważniejszym po wyjściu stąd jest uwolnienie reszty więźniów... - złapał oddech - po wyjściu z tego pudła podzielimy się na dwie grupy, jedna pójdzie ze mną i Denton'em i spróbuje przejąć statek krwią i potem... mniejsza grupa spróbuje z Michael'em przejąć maszynownię... pamiętajcie tylko że planowanie z pozycji w której się znaleźliśmy nie ma większego sensu... wszystko pewnie się spieprzy i to nie raz... ale nawet najlepsze plany potrafią iść do piachu...

Zastanowił sie chwilę i dodał do wszystkich:
- Jest tu ktoś kto zna się na sterowaniu łajbą? Ktoś to służył na statku? Odzywać się! Trzeba pomóc Michel'owi dotrzeć do maszynowni... to będzie nasza karta przetargowa jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli...
 
AdiVeB jest offline  
Stary 20-06-2016, 23:01   #66
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
"Kiedy umiera człowiek wolny, kończy się życie pełne niebezpieczeństw, pełne walki, pełne radości. Ale kiedy umiera nędzarz, kończy się tylko wstyd... "
Słowa ewidentnie ożywiły znaczną część obecnych, nawet niechętny Henremu Romero musiał przyznać że przemowa zrobiła wrażenie nawet na nim
"Zapytam jeden jedyny raz... kto jest ze mną?! "

-Ja, i Ja!... wyglądało na to że po stronie Henrego opowiedziało się z dziesięciu obecnych

Craig - kwestia pory dnia była faktycznie interesująca, pomieszczenie nie posiadało okien więc pozostawały domysły, i żarówka.

Denton chwila pracy z płaskownikiem i udało się uzyskać w miarę ostrą krawędź, nie była to idealna broń ale i tak lepsza niż typowy więzienny shiv


...wasza dwójka, jak się nazywacie?
Spytał Henry
-Kyle Shaw
-Mohammad Evans
imieniu drugiego towarzyszyło mocniejsze zaakcentowanie i dłygie spojrzenie po zebranych jakby oczekiwał komentarza. Po chwili dodał:
-obaj już służyliśmy na statku
następnie zgłosiło się jeszcze pięciu, sześciu, jeśli doliczyć nieśmiały pomruk jednego z pozostających wciąż na uboczu

Ogólnie zapanowała atmosfera entuzjazmu i niecierpliwości, która zdecydowanie miała okazję się pogłębić, upływały kolejne minuty, kwadransem, godziny i nic, kompletnie nic się nie działo. Entuzjazm trochę opadł.
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 22-06-2016, 09:15   #67
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Henry czekał spokojnie ale nic się nie działo. Morale "załogi" opadało... a to bardzo niedobrze. Barbossa odezwał się do Michael'a:
- Skoro uważasz że osiągniesz porozumienie z tymi obok to działaj... chociaż myślę że jak ich uwolnimy to mimowolnie przyłączą się do walki... zresztą skąd wiesz że po drugiej stronie też siedzą tacy sami nieszczęśnicy jak my? - zwrócił się do dwójki ludzi, którzy twierdzili że służyli na statku i stali przy nim - Shaw, Evans... mam nadzieję że potraficie dać komuś po pysku... razem z Craig'iem i Denton'em przeprowadzicie pierwsze natarcie jak ktoś wejdzie... w razie wątpliwości jakichkolwiek... słuchajcie Denton'a, ja spróbuje załatwić sobie rozmowę z kapitanem tego statku... jeśli się uda i kilku z nich będzie mnie eskortowało odwalcie tu coś żeby zwrócić uwagę kolejnych, wtedy zaatakujecie - pamiętajcie... cicho i szybko, następnie błyskawicznie musicie stąd wyjść i atakować dalej. Ja skorzystam z tego zamieszania i spróbuję w tym czasie pokonać bestię od środka... - kiwnął głową patrząc na Denton'a po czym zerknął na resztę - Ktoś ma jakieś wątpliwości? Zastrzeżenia?
 
AdiVeB jest offline  
Stary 24-06-2016, 14:42   #68
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Michael szybko i pewnie wystukiwał sygnały przez ścianę, zza ściany odpowiadały mu podobne sygnały
-Wygląda na to że też chcą się wydostać, nie wiedzą jak długo płyną ani dokąd
na zdanie "mam nadzieję że potraficie dać komuś po pysku" twarze obu facetów wykrzywiły paskudne uśmiechy.

Niemniej jednak dalej nic się nie działo. Potem usłyszeliście kroki na korytarzu. I nagle zgasło światło. W tej chwili naprawdę doceniliście towarzystwo tej słabej świetlówki. Nie jesteście w stanie ocenić ile czasu spędziliście w ciemności, pewnie całą wieczność. W końcu światło się zapaliło i otwarły się drzwi. W drzwiach stanął ten sam komitet powitalny co ostatnio. Przywódca wskazał pałką na Henrego i powiedział
-Ty, idziesz z nami
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 26-06-2016, 17:49   #69
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Craig Lowell

Na środku pomieszczenia zebrała się grupka chętnych do akcji. Craig podczas tej narady poinformował wszystkich, że nie jest marynarzem. Bo to była prawda, Craig lepiej działał na stałym lądzie, a to, że kiedyś tam miał żaglówkę i kręcił się nią przy brzegu nie było zbyt mocnym argumentem, żebz określać siebie jako "wilka morskiego".

Craig powoli dochodził do siebie, choć nic nie mogło oszukać głodu. To go wkurzało. Ta cholerna cela wkurzała go jeszcze bardziej. Chodził w kółko coraz bardziej zdenerwowany, myślał na głos:
-Jak tutaj wejdą, to musimy tak to zrobić, żeby bez strachu weszli do tego pomieszczenia. Jak będą stać w drzwiach, to guzik im zrobimy. Musimy ich rozdzielić i sprać po mordach, żeby nie krzyczeli.

Zataczał coraz nowe kręgi, czekania denerwowało go. Potem na chwilę przystanął, skupił wzrok. No jasne.
-Kapitanie Barbossa, oni już nam pomogli się stąd się wydostać - wskazał ręką na jeden z baniaków z wodą. W tym była jeszcze woda. Dużo wody. A to oznacza duży ciężar.

Podszedł do baniaka, chwycił oboma rękami i podniósł nad głowę. Cholerstwo swoje ważyło, ale to dobrze. Przez kilka sekund trzymał baniak nad głową, mięśnie zagrały na ramionach. Craig pomimo siły nie był napakowanym mięśniakiem, nie utrzyma długo tego baniaka nad głową. Kilkanaście sekund, nie więcej. Po chwili zamarkował rzut. Zamarkował, zrobił wymach i baniek poleciał do przodu. Craig nadal go trzymał w rękach, ostrożnie odstawił na podłogę. Jeżeli chciał kogoś tym zaatakować, to musi działać z zaskoczenia, jeden rzut (a raczej kontrolowane pchnięcie), potem przejście na pięści.

Jakiś czas później:

Zgasło światło, metalowa konstrukcja doskonale przenosiła odgłosy kroków na korytarzu. Idą. Craig po omacku złapał za plastikowy uchwyt zbiornika i po omacku (chyba stratował kogoś siedzącego) dotarł do rogu pomieszczenia. Czekał. Kiedy usłyszał klucz w zamku, podniósł zbiornik nad głowę. Czuł ciężar.

Musicie wciągnąć ich do środka, musicie wciągnąć ich do środka... - powtarzał w myślach. Mleko się wylało, nie ma już odwrotu.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 27-06-2016, 09:10   #70
 
AdiVeB's Avatar
 
Reputacja: 1 AdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumnyAdiVeB ma z czego być dumny
Henry stał na końcu pomieszczenia przy ścianie z założonymi rękami. Na słowa "pałkarza" rzucił nonszalancko:
- A tak konkretnie to w jakim celu? - spojrzał pewnie siebie na gnoja z pałką i dodał - i może trochę grzeczniej?

Wierzył że wkurzy gości i skłoni ich do udzielenia lekcji Barboss'ie z głebi pomieszczenia co mógłby wykorzystać Denton z grupą uderzeniową.
 
AdiVeB jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:04.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172