Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-05-2020, 21:50   #291
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Nie potrafił ukryć rozczarowania podczas przeszukiwania najbliższych wraków. Baki i kanistry ziały pustką oraz pyłem pomieszanym z rdzawym osadem. Bezcenne w tej chwili paliwo pozostawało poza ich zasięgiem. Z rzeczy przydatnych znalazł zestaw narzędzi w podręcznym pudełku- małej walizce. Kombinerki, obcęgi, brzeszczot, trochę kluczy o różnych średnicach. Był kompletny i na szczęście niezbyt ciężki. Mógł się przydać w przyszłości.

Mervin nie oddalał się zbytnio od furgonetki i Mariana. Ciągle miał żywo w pamięci szybkość piekielnych pomiotów strefy. Asekuracyjnie rozglądał się po wrakowisku. Szczęśliwie panował tu spokój, ale w strefie i on był trochę podejrzany. Wszechobecny pył pokrywający zdezelowane samochody osiadał też na ubraniach. Wcześniejsza jazda bez przedniej szyby wyraźnie przyczyniła się do szybszego ubrudzenia dopiero co odnalezionej odzieży. Kiedy już miał wracać do furgonetki jego uwagę przykuł wystający, kulisty kształt. Znajdował się w leju przy drodze.

Odruchowo pomyślał o kawałku meteoru. Ale było to zbyt fantastyczne, nawet jak na Strefę. Ostatecznie gestem przywołał. Polaka. Sam w tym czasie zebrał kilka większych kamyków. Anomalie zony uczuliły go na bycie bardziej przezornym. Rzucał je pojedynczo, celując w tajemniczy obiekt, notując czy zachowują się normalnie przy upadku. Wolał nie wpakować się w jakąś strefową pułapkę - wabik na wybudzonych ze snu "turystów". A te znalezisko było nieco intrygujące, wyglądało nienaturalnie zważywszy na sąsiedztwo.

Kiedy obok niego pojawił się Marian, doktor podniósł walizkę z narzędziami.

- Może się przydać -powiedział , pokazując kompletną zawartość. - Taka złota rączka jak ty, zrobi z nich użytek.


- Zobacz, tu jest coś jeszcze.
- wskazał na kulę. - Nie wiem, co to za licho, lecz wygląda ciekawie. - Magiczna kula? Może coś nam wywróży? Objawi przyszłość albo wskaże drogę... - zażartował Brytyjczyk.

- Podejdę i sprawdzę, z jakiego jest materiału?

Biolog ostrożnie ruszył w kierunku leja i zatopionej w nim bryły.
 
Deszatie jest offline  
Stary 19-05-2020, 12:13   #292
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Więc po tym wszystkim, przez co przeszli – włamanie się do Instytutu, ominięcie zionącego kwasem potwora, napracowanie się przy systemie i wreszcie zdarcie czipa ze zwłok Malcolma – po tym wszystkim mieli sobie po prostu odpuścić, dać za wygraną?

- Joł, Franca, wycziluj – Sigrun zgasiła peta na plastikowej ramie laptopa. - Skąd wiesz, że nie jestem zaginioną córką Malcolma, która przyszła pomścić swojego ojca za to, że został zerżnięty przez mackowate bestie z piekła rodem, zanim zginął, zupełnie jak we wszystkich chińskich bajkach z dobrych czasów?

Nie przejmując się jej odpowiedzią, palce Sigrun gorączkowo bębniły na klawiaturze. Wyglądało na to, że nie będzie miała dużo czasu.

- Po drugie, skąd wiesz, że mamy złe zamiary? Nie wiem, czy rozkminiłaś, jak wygląda na zewnątrz, ale zewnętrze to strefa pierdolonego piekła. Cholerne fruwające meduzy, zdziczałe psy i co tam jeszcze chcesz. W tym syfie jesteśmy ostatnimi ludźmi. A wiesz, tak mi się wydawało, że ten cały uniwerek służył po to, żeby ludziom było dobrze, nie? Zupełnie jak dom publiczny

Sigrun postanowiła jak najszybciej włamać się do systemu i dezaktywować wszystkie systemy bezpieczeństwa, zanim Franca (lub Cleo) zdąży z nimi cokolwiek zrobić. Choć, oczywiście, wkrótce zapewne trzeba będzie salwować się ucieczką, jeśli tylko okaże się, że jej gadka była czymś więcej niż gadaniną sztucznej inteligencji.

- Więc wiesz, stara. Daj se na luz. Dałabym ci fajka, jakbyś mogła palić. My jesteśmy dobrzy ludzie. Daj nam czas się rozejrzeć, okeju?
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 20-05-2020, 23:08   #293
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
-Stwór nie był duży, może wielkości spasionego szczura, może trochę większy. Myszkował przy Mercedesie i nie wiem co go tam przyciągnęło - czy zmiana w otoczeniu, dźwięk roztrzaskiwanego szkła, czy też nasz zapach. Może zainteresowały go możliwości zdobycia pokarmu w nowo otwartym miejscu, ale na wszelki wypadek trzeba się zabezpieczyć przed wizytą gryzoni - Koichi zrelacjonował Szwedce co zobaczył przez okno. -Dlatego biorę krzesło do środka, aby to coś nie wskoczyło do instytutu tak, jak my - dodał Japończyk wyciągając górny mebel z piramidy ustawionej przez Davida. Dziwne zwierzę będzie musiało poszukać innej drogi, jeżeli chce się do nich dobrać, a to trochę mu zajmie. Jednak nie to było najważniejsze - skoro jakieś istoty zaczynały się tu kręcić, to znaczyło, że strefa ich namerzała. I była już blisko.
-Trzeba będzie się niedługo przemieścić, najlepiej na inne piętro - podsumował.

Usłyszawszy ostrzeżenie holograficznej postaci Japończyk zaklinował krzesłem drzwi, aby się nie zatrzasnęły działaniem jakiegoś mechanizmu, a następnie spojrzał pod sufit i zlustrował czy nie ma nigdzie żadnych systemów obronnych, częstujących intruzów niespodziankami. “Czy jest tu coś, co może nam bezpośrednio zaszkodzić?” - zastanawiał się. “Czy może program po prostu system wezwie straż i zrobi lockdown piętra?” - nie znał się na zabezpieczeniach, ale podejrzewał, że w biurze nie powinno być nic bezpośrednio zagrażającego życiu i zdrowiu pracowników, więc system zapewne będzie się komunikował z zewnętrzną strażą. A tej już dawno nie było. Może za wyjątkiem jakichś robotów strażniczych.
-Tu nic złego nie powinno się stać, jak AI się zeźli. Ale w razie czego, to zerknę jeszcze na korytarz - powiedział kierując się ku wyjściu z pomieszczenia. Sigrun potrzebowała trochę spokoju przy pracy z komputerem. A skoro na sprzęcie się nie znał i nie mógł jej w inny sposób pomóc, to przynajmniej chciał zapewnić nieco ochrony.

Wyszedł z pokoju i rozejrzał się oraz ponasłuchiwał w hallu. Jeżeli coś niedobrego miało się zdarzyć, chciał wiedzieć o tym pierwszy.
 
Azrael1022 jest offline  
Stary 21-05-2020, 16:23   #294
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Schowek dozorcy, jak się okazało, dysponował nie tylko różnymi przedmiotami przydatnymi podczas sprzątania, ale i samym dozorcą. A dokładniej - jego szczątkami.
Problem na tym polegał, iż w kanciapie nie było światła, a przewrócony regał zdecydowanie utrudniał dostęp do zawierającego skarby wnętrza. Przeciskanie się do środka obok truposza (chociaż ten nie śmierdział) zdało się Davidowi ostatecznością - wolał najpierw się przekonać, że warto do środka wchodzić. Na pierwszy rzut oka - tak, ale lepiej było się upewnić.

Na korytarzu światło było, więc David postanowił sprawdzić, czy nie wystarczy znaleźć przełącznika, by i w schowku stało się światło. Sprawdził więc ściany i na korytarzu, i w schowku, w tym drugim przypadku przyświecając sobie małą latareczką na korbkę.

Gdy Australijczyk przesunął dłonią po ścianie w okolicy framugi natrafił na chłodny dotyk płaskiej, zakurzonej powierzchni i kontakt światła. Ale gdy nim pstryknął nic się nie stało. Dalej panowała ciemność. By sobie rozświetlić te ciemności musiał więc wyjąć swoją korbkową latarkę. Rozległ się cichy szum dynama gdy energicznie kręcił korbką i latarka zaczęła budzić się do życia bladym światłem. Po chwili kręcenia rozpaliła się na tyle by dać żółty snop światła który powinien wystarczyć na kilka kolejnych chwil.

W tym żółtawym świetle dostrzegł więcej szczegółów. Ledwo o krok czy dwa przed wejściem w jakim stał był ten przewalony regał. Wygiął się i wypaczył pod wpływem czasu i grawitacji, ale nadal tkwił w tej skośnej pozycji. Wszystko co na nim było od dawna leżało na podłodze tworząc istne wysypisko i częściowo przykrywając wysuszone ciało. Plastik, nawet jak przybrudzony i zakurzony, do tej pory zachował sporo ze swojej barwy. Więc te gratowisko było pełne różnokolorowych pudełek środków czyszczących. Czy coś w nich było, to inna sprawa.

Na dole na tym regale który nadal stał jak powinien dojrzał pudło z jakimiś kłębowiskiem sznurków. Może głowice mopów a może coś innego. Słabo to widział stojąc w progu. No ale zaraz za tym pudłem stały plastikowe wiadra włożone jedno w drugie. No ale dostrzegł też ruch. Na suficie zwisały jakieś lekkie ciemne sznurki czy tasiemki. Całkiem sporo. Zwisały z większej części sufitu. Musiały być lekkie bo lekko falowały do rytmu delikatnego powiewu jaki David czuł gdy stał w progu. Trochę kojarzyły się z taśmą filmową bo były ciemne i płaskie chociaż nie były ani tak regularne ani błyszczące jak taśma filmowa.

Szmaty, stare fartuchy, stos plastikowych butelek, resztki miotły czy mopa, po którym ostał się złamany kij, wiadra.
Gdyby to nie była Strefa, David wszedłby do środka, nie zważając ani na regał, ani na wylegującego się w przejściu truposza. To jednak była Strefa, w której zdarzały się rzeczy, jakich na tym świecie być nie powinno. I mogło się okazać, że - niczym w złych bajkach - niektóre rzeczy mogły być czymś innym, niż się wydawało.
David nie obawiał się, że nagle zaatakuje go przewrócony regał, ale to 'coś' na suficie niezbyt mu się podobało. Pokręcił korbkę, by mocniej naładować latarkę, a potem oświetlił zwisające z sufitu tasiemki.

W nieco jaśniejszym świetle i po chwili obserwacji Australijczyk zorientował się, że tasiemki zwisające z sufitu nie do końca poruszają się w rytm delikatnego powiewu jaki wyczuwał w tym przeciągu. Trochę jakby falowały same z siebie chociaż na tyle subtelne, że było to na pierwszy rzut oka, nawet w świetle, trudne do zauważenia.

Zasada numer jeden brzmiała "nie dotykaj rzeczy, których nie znasz". Z tego też powodu David chwycił jeden z leżących w pobliżu pojemników po środkach czyszczących, po czym rzucił nim w 'tasiemki'.
Był gotów do natychmiastowej rejterady i zamknięcia drzwi.
 
Kerm jest offline  
Stary 23-05-2020, 22:21   #295
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Cóż, każda przejażdżka w końcu się kończy, ale Marian miał nadzieję, że ich potrwa jeszcze przez jakiś czas. Spośród mnóstwa samochodów nie znalazł absolutnie nic ciekawego. Ani kropli benzyny, żadnej broni, nic. W sumie to Wielka Brytania, nie Stany, więc trudno spodziewać się w każdym aucie gnata, ale zawsze mogli się zaskoczyć. Z jedynych ciekawych znalezisk znalazł chyba ten sam model furgonetki jak ta, którą jechali, oraz trochę uniwersalnej szarej taśmy klejącej. Pozwoliłoby to na drobną transplantację i mogliby jechać. Gdyby nie paliwo. No właśnie, czy aby na pewno? Obaj trzymali się blisko auta, więc Marian wrócił szybko sprawdzając czy zostawili za sobą ślad paliwa i czy bak nie zaczął przeciekać. Chwilę później zawołał go doktorek.
- Idę, idę. - mruknął wychodząc spod auta. Otrzepał się z wszechobecnego rdzawego pyłu i podbiegł do Mervina.
- Co tam znalazłeś? - spytał przeglądając zestaw narzędziowy. Cóż, nie był ekspertem, ale co nieco w życiu naprawiał, więc taki zestaw z pewnością się przyda. Oderwał wzrok od walizki i z ciekawością spojrzał na drugie znalezisko, bowiem nigdy nie widział czegoś takiego. - Mam nadzieję, że to nie jest jakieś jajo smoka, czy innego lewiatana, bo mamy przejebane. - dodał by nieco rozładować atmosferę.
- Gdzie my właściwie jesteśmy? Jak daleko od centrum Londynu? Czy nasz Dick nie wspominał, że za Heathrow powinien być już mur? - spytał lekko zmieszany topografią miasta. - To wygląda trochę jak Warszawa po powstaniu w 44.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 23-05-2020 o 22:24.
psionik jest offline  
Stary 31-05-2020, 10:31   #296
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 42 - Włamy i kule

Instytut




Sigrun



Miała przechlapane. Walczyła za straconą sprawę. I z przeciwnikiem z jakim nie mogła wygrać. O tym wszystkim hakerka przekonała się dość szybko, ledwo zignorowała prośbę holograficznej dziewczyny. Co prawda ją sama udało jej się wyłączyć prawie od ręki. Wystarczyło kliknąć w dole opcji by wyłączyć awatar. No ale to było właśnie to. Awatar. Widocznie Cleo była manifestacją całego systemu. I chociaż dla komfortu psychicznego można ją było praktycznie do woli włączać, wyłączać, rozmawiać, spławiać i tak dalej to nijak to nie ruszało samego systemu. Cleo była jego holograficznym, antropomorficznym ucieleśnieniem bo tak zwykle ludziom łatwiej było rozmawiać z komputerami. Na dowód tego Cleo wyświetliła się z projektora holo pod sufitem parę chwil potem jak Sigrun wyłączyła ją na komputerze jakiego używała.

No i właśnie z tym też był problem. W zdecydowanej większości wypadków hakowanie polegało na podszywaniu się pod kogoś kto ma uprawnienia by buszować po jakimś systemie. Wtedy system po prostu traktował hakera jak admina czy innego użytkownika jaki ma uprawnienia by buszować po danym terenie. No ale ten system praktycznie od ręki dał znać, że wie, że dany użytkownik to haker i ostrzegał, że będzie walczył z wtargnięciem. Czyli elektroniczny włam a’la ninja odpadał i zostało włamywać się z łomem w ręku gdy system spuścił swoje ogary na włamywacza. Więc już na wstępie sytuacja była taka jaką zwykle się miało gdy coś się spieprzyło i system zorientował się, że ma nieproszonego gościa.

No i była kwestia biologii. Jak szybko Sig by nie klepała tych klawiszy, jak szybko napędzany promilami i adrenaliną mózg by nie analizował danych i podejmował decyzji to był tylko człowiekiem. Jak to się miało do terrabajtów danych i świetlnych prędkości używanych przez maszyny? No nijak. Szwedka zdawała sobie sprawę, że pracuje w pożyczonym czasie. System miał swoje limity i ograniczenia, zanim uderzył z całą siłą dawał czas na wycofanie się. System był całkiem niezły. Black Guard 40. Z tego co pamiętała to dopiero go projektowali czy testowali. A tutaj proszę. Faktycznie był tak dobry jak miał być. Skrupulatnie blokował jej ruchy odcinając po kolei sektory w jakich chciała coś załatwić. Coraz szybciej, skracając w końcu czas reakcji do ledwo rzutu oka na ekran i już wracał do ekranu startowego. Może inaczej by to wyglądało dawniej. Jakby ten Black Guard nie był postawiony w stan alarmu praktycznie od samego wejścia. Chociaż tutaj wydawało się to nie do przeskoczenia. Jeśli z takim mozołem właściwy zestaw danych wystarczył by zalogować się jako Malcolm a system i tak wiedział, że to nie Malcolm to musiało być coś jeszcze. Może jakieś kamery, czujniki czy inne przekaźniki przez jakie system wiedział, że to nie Malcolm siedzi przed monitorem.

W końcu Sigrun musiała sobie odpuścić. Tak na rympał z postawionym w tryb pełnej obrony systemem trudno było sobie poradzić. Dawniej mogłaby pewnie spróbować włamać się zdalnie, bez fizycznej obecności w budynku. No ale jak na razie ten budynek był jedynym w tej cholernej strefie gdzie działała jakaś elektronika. Więc znów klops. Zdążyła się zorientować, że Malcolm miał dostęp do uniwersyteckiej sieci. Zdążyła ją przejrzeć pobieżnie i trochę wyglądało to na listę stanowisk komputerowych. Jakieś pracownie, doktorzy, profesorowie, biblioteki, administracja i tak dalej. Stąd pewnie można było nimi zawiadywać, pomagać przy problemach, odbierać prośby o pomoc i tak dalej.

Black Guard nie dał jej dojść do systemu głównego. Po prostu nie wpuszczał hakera do swoich systemów głównych. System ochrony musiał dawniej ograniczać się do kamer i alarmów. Żadnych filmowych działek czy robotów szturmowych nie pokazywał. Z kamer niewiele zostało. W zdecydowanej większości świecił się czarny symbol oznaczający utratę kontaktu z danym czujnikiem. Czyli pewnie kamery nie było albo była rozwalona. Większość z tych jakich ikonki świeciły się zielenią czy chociaż żółcią była zgrupowana w piwnicy.

Ale mimo wszystko Sigrun zdołała zorientować się w paru rzeczach. Zaczynając od tego, że Cleo jako holo ciemnowłosej dziewczyny to tylko awatar systemu. Mogła się pojawić tam gdzie dostęp miał system. Czyli wszędzie gdzie działały komputery, panele sterujące przy drzwiach, konsolety informacyjne czy aparatura do holo łączności. A każda taka końcówka systemu była jednocześnie częścią systemu. Dostarczała mu danych i była przekaźnikiem informacji. Prawdopodobnie Cleo mogła w krytycznej sytuacji odciąć daną końcówkę od reszty systemu. Skoro ekran przed Sigrun nadal się świecił prowokująco więc widocznie system nie uznał sytuacji za krytyczną. Właściwie to było to nawet trochę dziwne, że nie wywalił w ogóle do planszy logującej skoro wiedział, że przed nim siedzi osoba nieuprawniona. Raczej powinien wywalić ją do planszy logującej i zresetować hasło albo po prostu zamknąć dostęp na jakiś czas. A tu wciąż widziała ikonki na pulpicie startowym.

Sam Black Guard też był ciekawy. Co prawda nie wiedziała kiedy dokładnie miał być wprowadzony. Może w przyszłym roku, może kolejnym. Bo te Guard wprowadzali kolejne generacje prawie co sezon. Ona sama pamiętała 34-kę a nowością była 36-ka. A tu proszę. 40-ka. Jeśli to nie był jeden z ośrodków gdzie trwały prace nad tym Guardem to możliwe, że ktoś go zainstalował już po tym jak spadły bomby. Tylko znowu nie była pewna kiedy te bomby spadły. Ją samą władowano do lodówki w 37-ym jak już było mocno nerwowo, że te bombki mogły pójść w każdej chwili. Ale czy poszły? Wtedy, trochę później, całkiem później. Tego nie wiedziała. Sądząc po tym jak wyglądał Londyn to jednak pewne było, że poszły.

No i chociaż ten Black Guard nie dał jej dostępu software do żywotnych systemów to był jeszcze hardware. Jak mocny by jakiś komputer nie był to musiał gdzieś mieć swoją fizyczną formę. Tam gdzie były twarde dyski i cała reszta. Raczej nie tutaj. Tutaj była pracownia informatyczna. Można było zarządzać siecią uniwerku. O ile system uznał prawa dostępu do kogoś a jej coś uznać nie chciał. No ale gdyby dorwać się do samych dysków twardych i całej reszty można by poszaleć. Nawet wyłączyć, odłączyć, zabrać czy zniszczyć całe komputerowe serce uniwerku. Więc gdzieś te serce systemu biło. Pewnie jakies odpowiednio zabezpieczone pomieszczenie, gdzie nie pętają się postronny studenci, profesorowie czy inni intruzi których nie powinno tam być.

- Czy teraz będziesz rozsądna i opuścisz to pomieszczenie? Bardzo bym was prosiła byście wrócili do publicznej części uniwersytetu. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące naszego uniwersytetu to chętnie z wami porozmawiam. No ale lepiej abyście opuścili to miejsce. Nie macie uprawnień by tutaj przebywać. - widząc, że hakerka trawi informacje i chwilę już tak siedzi w bezruchu Cleo wyświetlana z aparatury sufitowej uprzejmie poprosiła ją o współpracę i rozsądek. W międzyczasie Koichi jak powiedział swoje o tym stworku przy merolu porozglądał się tu i tam, pokręcił się i chyba wyszedł na korytarz bo w tej chwili Sigrun była sama w pomieszczeniu informatyków.



Koichi



Japończyk widział, że Szwedka raczej zajęta jest tym co się dzieje na ekranie i nie bardzo zwraca uwagę na całą resztę. A David jeszcze nie wrócił. Na niego spadło więc zajęcie się bezpośrednim sąsiedztwem. Zastawił drzwi krzesłem chociaż to nie wydawało się konieczne. Drzwi prowadzące na korytarz wydawały się tak samo zapuszczone jak cała reszta. Nie dostrzegł w nich jakichś automatów. To były całkiem solidne ale standardowe drzwi. Trzeba było je ręcznie otworzyć i zamknąć. Może sam zamek kiedyś był automatyczny bo był tam jakiś panel ale teraz drzwi musiały być od dawna otwarte na oścież tak jak je tutaj zastali.

Trochę ciekawiej było z tym stworkiem jakiego dostrzegł na zewnątrz przy merolu w jakim buszowali wcześniej. Właściwie to nie był pewny czy to ten sam czy jakiś inny ze swojego gatunku. W końcu na pare chwil stracił go z oczu jak odszedł od okna na korytarzu i wrócił do Sigrun. Ale mały stworek chyba węszył już na ziemi, w okolicy stołu po jakim wspinali się na piętro. Koichi gdy wciągał krzesło na górę widział go z góry. Stworek musiał go jakoś dostrzec bo czmychnął nawet podobnie jak zwykły szczur wietrzący coś niebezpiecznego. Ale po kilku susach zatrzymał się kilkanaście kroków dalej. I znów chyba węszył czy nasłuchiwał.

Tą chwilę co Japończyk miał chwilę mu się przyjrzeć z góry to widział, że to chyba szczur. Znaczy coś bazującego na dawnym szczurze. Tylko skrzyżowanego z jakimś insektem. Pysk miał zakończony jakimiś żuwaczkami jak u jakiejś mrówki i dodatkowe kończyny. Może dlatego tak zasuwał. A przy narożniku jaki prowadził do merola dostrzegł kolejnego podobnego stworka. Też chyba węszył czy tam po swojemu sprawdzał teren.

W końcu wrócił na korytarz. Ten jak i całe pomieszczenie wyglądał jak to można się spodziewać po pustostanie wydanym na łaskę żywiołów i czasu. A także tam i tu było widać ślady walk jak jakieś przestrzeliny jakie uktwiły w murach tego kompleksu. Chociaż tutaj było ich znacznie mniej, większość chyba koncentrowała się w centrum budynku gdzie byli na początku. W każdym razie nie dostrzegł jakichś klapek czy innych schowków skąd nagle miałyby się wysunąć działka czy jakieś zabójcze roboty. Przez rozwalone na oścież drzwi słyszał głos Cleo jak namawiała Sigrun do zachowania rozsądku i opuszczenia pomieszczenia.



David



Australijczyk schylił się, cisnął nie do końca pustą, plastikową butelką po jakimś detergencie w sufit. Przez to stracił trochę z pola widzenia bo nie było łatwo jednocześnie rzucać w sufit i trzymać latarkę skierowaną w ten sufit. Więc ten moment zderzenia pudła o sufit i zwisające stamtąd ciemne, paskowate coś trochę mu umknął. Usłyszał zderzenie plastiku o sufit i zaraz potem całą serię stuknięć jak butelka spadła na półki przechylonego regału a potem na niższe, wreszcie na podłogę gdzie potoczyła się i znieruchomiała.

Ale zanim jeszcze ciśnięta butelka znieruchomiała Greer znów zdążył nakierować promień żółknącego znów światła na podłogę. Widział, że kilka tego czegoś co wyglądało jak paski złuszczonej farby spadło na ten regał i podłogę. Przez chwilę tylko bujały się jeśli się któryś zaczepił o krawędź półki i z niego zwisał. Kilka upadło na płask na te półki, podłogę albo zniknęły Davidowi z oczu.

Po chwili Davidowi wydało się, że te paski zaczynają się poruszać. Ten jeden czy dwa co zwisały z przekrzywionej półki najpierw uspokoiły się co wydawało się naturalne po upadku. A potem delikatnie zaczęły się kołysać w przeciągu otwartych drzwi podobnie jak te na suficie. Wydwały się tak wiotkie i lekkie, że to wydawało się jak najbardziej naturalne. Ale te które leżały względnie na płask na innych półkach czy podłodze też zaczęły się delikatnie poruszać. Na tyle wolno, że na pierwszy rzut oka wydawały się nieruchome. Ale jednak jak się im człowiek chwilę przepatrywał to wydawały się jednak trochę prouszać. No albo to już Davidowi zaczynało się mienić w oczach od tego intensywnego wpatrywania się.


---



Mervin i Marian



Marian nie znalazł na asfalcie śladów wskazujących na wyciek. Więc jeśli mieli przeciek to nie na tyle duży by zostawić ewidentny ślad swojej nieszczelności. Gdy schylił się i wsunął rękę pod spód macając bak od spodu co prawda wyczuł wilgoć a palce pachniały mu benzyną. No ale była to wilgoć która mogła tam być od nie wiadomo jak dawna wymieszana z kurzem, błotem i brudem jaki pokrywał każdy pojazd użytkowy. Co więcej jak postukał w bak to coś tam jeszcze chlupotało. Niezbyt wiele ale jednak bak nie był suchy jak pieprz jak tych okolicznych wraków.

Za to Mervin nie bardzo mógł odpowiedzieć koledze gdzie właściwie byli. Zaczynając od tego, że tajemniczym sposobem przenieśli się ze stacji metra Sloan która chyba powinna być gdzieś w centrum londyńskiej metropolii do Farnborough które właściwie było poza właściwa metropolią. I nie kojarzył czy było podłączone metrem z resztą miasta. Odległość między tymi dwoma punktami to pewnie było z dobre kilkadziesiąt kilometrów. Nawet metrem to by było dobry kawałek jazdy i nie wiadomo ile stacji pośrednich. A przepłynęli tunelem metra jakby to były dwie sąsiednie stacje. Farnborough leżało w południowo zachodnim “narożniku” londyńskiego kleksa. A Heathrow w zachodnim. Czyli teoretycznie trzeba by jechać na północ i trochę na wschód by dostać się na lotnisko. Tylko, że to wszystko tak wyglądało na dawnej mapie i kierunkach świata. W tych na których za cholerę Sloan i Farnborough nie sąsiadowały ze sobą.

A teraz byli na jakiejś drodze. Tej co niby chyba powinna prowadzić na lotnisko. Ale map nie mieli, GPS też nie działał a czerwona mgła utrudniała zorientowanie się w okolicy. Widać było teren na jakąś setkę kroków dookoła tak w miarę wyraźnie i może drugie tyle jak wszystko już zaczynało się rozmywać i majaczyć.

No ale na razie czekała ich inna sprawa. Te kuliste coś. Eksperyment Brytyjczyka z rzucanymi kamykami jakoś nie bardzo przyniósł efekty. Właściwie nic się nie stało. Nic nie wybuchło, nic nie próbowało umknąć przed kamykami i te leciały w powietrze po czym upadały na ziemię albo te kuliste coś. Jak spadały na ziemię to ta pochłaniała dźwięk ale gdy kamyk trafiał w kulę to wydawał cichy grzechot. Więc to coś musiało być dość twarde jak na ciało stałe wypadało.

Marian widział jak kolega krok po kroku oddala się od niego a zbliża do tej kuli. Ale nie mógł czuć twardej jak asfalt ziemi jaki czuł Brytyjczyk pod swoimi butami. Dlatego odczuł zmianę jak się zbliżył na ostatnie dwa czy trzy kroki od kuli. Ziemia zrobiła się miększa, na tyle, że zaczęła amortyzować buty zamiast iść jak po twardym chodniku.

Z bliska Mervin dostrzegł, że kulista powierzchnia nie jest jednorodna. Ciemnobrązowa materia była pokryta małymi guzkami, matowa i wydawała się stabilna. Dorosły człowiek był wyższy od tej kuli bo jej czubek sięgał mu mniej więcej do pasa. Tam dostrzegł trzy, mniej więcej równoległe szczeliny jakie odchodziły od czubka sfery aż do podstawy. Tak jakby kula albo chociaż ta zewnętrzna warstwa składała się z trzech części. Kula dość płynnie znikała w ziemi. Więc czy to jest pół kuli co wystaje na powierzchnię czy coś tam było pod spodem tego nie było widać.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 07-06-2020, 17:35   #297
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Ten system to gówno – stwierdziła oczywistość Sigrun. - No dobra, Franca, wygrałaś. Przynajmniej tym razem nie przerobimy twojego mózgu na żyletki. Acz żebyś znała pańską łaskę, zechciej dać sobie wytłumaczyć, że jesteśmy tymi dobrymi. Naprawdę.

- [i]Musisz zrozumieć, że jesteśmy gościami, którzy byli zahibernowani w lodówkach. Czaisz to? Nie jesteśmy jak jakieś stwory z piekła, do których zapewne gadasz cały czas.

Postanowiła zacząć od początku.

- Zechciej mi przekazać, gdzie w tym bagnie pełnego fruwających meduz i pluskiew odgryzających twarze są inni pracownicy uniwerku. Czy ktoś tutaj jeszcze żyje, czy poumierała nam drużyna? Poza tym, zechciej mnie oświecić, dlaczego próbujesz nam przeszkodzić? Czy nie łapiesz, że cały ten twój uniwerek jest martwy, a skoro tak, to przecież miało by sens pomóc nam?

Sigrun nie była przekonana, że Cleo posłucha. Postanowiła kupić czas, zadając pytania. Zastanawiała się, gdzie mogła być część bazy danych serwera i prawdopodobnie były to piwnice.

- Dlaczego założono właśnie tutaj bazę wojskową? – pytała. - Kiedy ostatni raz widziałaś żywych ludzi w tej melinie? Co jest w piwnicach? Gdzie znajduje się hardware sprzętu, na którym działasz?

Wreszcie, w ostatecznym akcie pociągnięcia Cleo za język, spróbowała:

- Gdzie jest bezpieczne dla nas miejsce w tym uniwersytecie?

Po czym wreszcie zwróciła się do towarzyszy:

- Musimy wykombinować inny sposób zhakowania systemu. Ten laptacz – zabieram. Musimy wyczaić, gdzie jest hardware tego i obstawiam, że w piwnicach właśnie. Moglibyśmy się przejść i podpatrzyć, co tam. No chyba, że macie jakieś lepsze pomysły.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 09-06-2020, 12:59   #298
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Znane powiedzenie głosiło "najpierw strzelaj, potem pytaj" i David miał wrażenie, że w Strefie powiedzenie to miałoby swoje uzasadnienie... gdyby nie to, że stalkerzy wyraźnie mówili, iż strzelanie to czarna ostateczność, której unikać należy jak ognia w stodole pełnej siana.
Czy wpakowanie zawartości magazynka w garść "wstążek" miałoby w ogóle jakikolwiek sens?
Z pewnością byłoby efektowne... i ściągnęłoby mu na łeb przestraszonych kompanów, którzy potem zrobiliby mu karczemną awanturę. I trudno by się było im dziwić. A co by im powiedział? "Ustrzeliłem parę wstążeczek, bo sobie falowały"? Genialne tłumaczenie.

David sam przed sobą musiał przyznać, że wstążeczek nie rozumiał i, co w Strefie było zrozumiałe, nieco się obawiał. Podobnie jak się obawiał jeszcze bardziej od wstążek niepozornego pyłu, który ich niedawno 'zaatakował'.
Ucieczka przed nieznanym zapewne nie świadczyła o nadmiarze odwagi, ale była dowodem rozwagi. Dlatego też David nie zamierzał na własnej skórze sprawdzać, czy tajemnicze wstążki są w mniejszym czy większym stopniu żywe, a jeśli tak, to czy są przyjaźnie nastawione do intruzów, szczególnie tych, co bo rzucają w nie różnymi przedmiotami.

Biorąc też pod uwagę fakt, iż mogą to być omamy wzrokowe i wina słabego światła David zgarnął parę leżących blisko wejścia szmat, a potem wybrał się na poszukiwanie Koichiego, który oczywiście nie miał stanowić przynęty, a jedynie kogoś, kto obiektywnie oceni potencjalne niebezpieczeństwo.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-06-2020, 19:50   #299
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wiedział już, że zaburzona została topografia Londynu i okolic, którą znał choćby z czasów studenckich. Postanowił spróbować znaleźć klucz do tych zmian. Naszkicował końcówką pręta kilka punktów na pokrytej pyłem ziemi, tak jak miasta wyglądały na mapie dawniej. Następnie przesunął te punkty tak, by odpowiadały obecnemu, choćby najbardziej nieprawdopodobnemu stanowi wg ich obserwacji. Starał się swym analitycznym umysłem odnaleźć klucz do zmian. Szukał analogii, nakładając na siebie dwie odmienne rzeczywistości, siatkę i przybliżoną skalę odległości. Dla postronnego obserwatora, mógł wyglądać na dziwaka zapatrzonego w jakieś bazgroły na pyle. Doktor niejednokrotnie w swojej karierze podróżnika musiał odnaleźć się bez pomocy map satelitarnych, ufając jedynie rozumowi, zmysłowi wędrowcy i tradycyjnym mapom fizycznym. Tutaj w Strefie ponownie musiał przywołać swoje zdolności, by choć orientacyjnie wyznaczyć kierunek na zbawcze lotnisko.

- Hmm.. - zamruczał do siebie, lecz na tyle wyraźnie, by usłyszał go Polak. - Jeśli nastąpiły takie przetasowania i strefa rzeczywiście płata nam figle, to może się okazać, że niechcący wyciągnęła do nas pomocną dłoń i skraca nam karkołomną ściezkę... Faktycznie... ta droga na której jesteśmy może doprowadzić nas do celu... Choć nie musi - dodał pospiesznie, aby pochopnie nie wydawać sądu w tej, jakże delikatnej materii i na usprawiedliwienie decyzji obarczonej ryzykiem błędu. Nie chciał też dawać złudnej nadziei towarzyszowi, że panuje nad sytuacją i rozumie strefowe łamigłowki, co byłoby nierozsądną deklaracją.

Stąpał w stronę bryły z mieszaniną ciekawości oraz obaw. W zasadzie to trudno było racjonalnie wytłumaczyć zainteresowanie tym przedmiotem. Nie należał do dziedziny wiedzy, która zajmowała Brytyjczyka. Strefa zmieniła jednak podejście biologa do świata. W takich z pozoru przypadkowych, niepasujących do otoczenia przedmiotach starał się odnajdywać jakieś wskazówki przydatne w dalszej drodze. Po teście z kamykami zdecydował się na dalszą eksplorację.

Kiedy zbliżył się w wystarczający sposób, by móc dotknąć jej powierzchni, odczuł, że teren, po którym się poruszał stał się zdecydowanie bardziej grząski. Spojrzał pod nogi, dostrzegając wyraźne ślady, które zostawił. No cóż, teraz nie było odwrotu. Wyciągnął dłoń, dotykając nieznanej powierzchni. Wodził po równoległych liniach, chcąc odnaleźć jakąś nietypową wypukłość albo inną anomalię. Sprawdzał czy bryła ma jednakową temperaturę w różnych częściach powierzchni. Jeśli nie dostrzeże i nie wyczuje nic nadzwyczajnego wróci do Mariana i po uzupełnieniu ekwipunku, pozostawią furgonetkę i spróbują podjąć wyprawę pieszo. A zagadka "magicznej kuli" nadal będzie cierpliwie wyczekiwała na swego stalkera - odkrywcę...
 
Deszatie jest offline  
Stary 12-06-2020, 10:08   #300
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Samochód miał paliwo. Resztki, czy też opary, ale nie to stanowiło jego problem. Wyszedł spod samochodu i zanim dołączył do doktora skoczył jeszcze na tył furgonetki. Po chwili przybiegł do Mervina trzymając ze sobą linkę holowniczą.
- Trzymaj. Jeśli to coś cię sparaliżuje, albo porazi, będę mógł cię wyciągnąć z niebezpieczeństwa. - powiedział dając jeden koniec anglikowi. Wysłuchał jego rozważań samemu dochodząc do podobnych wniosków. Jedno co nie dawało mu spokoju od pewnego czasu, to cel ich podróży.
- Wiesz, tak naprawdę po co idziemy do Heathrow? Wiemy tylko, że tam Nick ma gdzieś skitrany samochód. Tam nie ma końca Strefy, tam trzeba jeszcze dojechać. Jesteśmy dalej od centrum Londynu, więc możliwe że nie potrzebujemy cofać się do Heathrow. Mur podobno jest naokoło Strefy, więc może jesteśmy bliżej, niż... niż od lotniska? - spytał niepewnie nie wiedząc, czy jego rozważania mają sens. Nie kojarzył rozkładu Londynu, ale skojarzył, że ich stacja metra była poza miastem.
- Sprawdźmy tą kulę, a potem poszukajmy środka transportu. Nasz samochód ma resztkę paliwa, więc nie przez to się zatrzymał, ale może znajdziemy tu jakiś sprawny grat? Może ta cysterna? - wskazał na majaczącą na granicy widoczności pojazd mogący być cysterną.

Tak, czy inaczej, najpierw sprawdzą kulę, a później sprawdzą czym da się stąd ewakuować. Miał tylko nadzieję, że Mervin będzie w stanie określić w którą stronę mieli podążać.
 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172