Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-07-2021, 12:46   #211
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Skaliste pustkowia w drodze do Enklawy

Dopóki słońce nie opadło poza poszarpany skalnymi szczytami horyzont, zwiadowcy Enklawy poruszali się we względnie szybkim tempie. Osłabiona wrogimi jej naturze warunkami pogodowymi, Altego opadała z sił najszybciej z wszystkich, ale pozostali wędrowcy natychmiast reagowali na oznaki trawiącego ją osłabienia, wspierając dziewczynę pomocnym ramieniem i przejmując na swe barki część jej ekwipunku. Co więcej, ocalona z rzezi w wiosce młoda kobieta robiła wszystko, co w jej mocy, aby w żaden sposób nie obciążać patrolu swoją osobą, prąc za Cichym z budzącą respekt determinacją i rozglądając się ustawicznie wokół siebie.

Obserwujący ją uważnie Łasica gotów był przysiąc, że Elif w równym stopniu mogła wypatrywać niebezpieczeństw, co starać się zapamiętać wiodącą do Enklawy drogę, co czyniło z niej w pewnym sensie kolejne źródło zagrożenia – gdyby z jakiegoś powodu zbiegła w drodze do Góry Szeptów, zabrałaby ze sobą Bóg wie gdzie cenną wiedzę na temat lokalizacji Enklawy... o ile zdołałaby tego dokonać w obecności nie spuszczającego jej nawet na chwilę z oka Łasicy.

Kiedy słońce zaszło i wypełzające spod skalnych brył cienie zawładnęły w końcu całą okolicą, ekspedycja zauważalnie zwolniła kroku. Liczne rozpadliny, uskoki i zwyczajnie rozsypane po szlaku kamienie nabrały zupełnie nowego wyzwania w upiornym blasku księżyca – tym bardziej, że niektórzy wędrowcy poświęcali znacznie więcej uwagi roziskrzonemu gwiazdami niebu niźli czyhającym na ich kostki pułapkom.

Obdarzony legendarnym wręcz talentem orientacji w terenie Łasica przypuszczał, że trafiłby z powrotem pod właz przed nadejściem kolejnego poranka, ale Cichy z racji obycia z okolicą wiódł grupę bez popełniania kosztownych czasowo błędów. Poinstruowani ledwie słyszalnymi rozkazami, zwiadowcy przypadli do porowatych skał w pobliżu skalnego nawisu, w którym bystre oczy Łasicy szybko rozpoznały masyw skrywający metalową pokrywę włazu.

- Co teraz? – szepnął w stronę dowódcy kucający obok Elif Świrek – Co robimy?

- Rzemień otworzy właz krótko przed świtem – przypomniał wszystkim Magik – To sporo czasu. Trzeba będzie uważać, czy coś za nami nie idzie. Cichy?

- Siadajcie i bez gadania – odszepnął Łowca – Łasica, widziałeś w tyle cokolwiek dziwnego?

- Ani śladu ruchu do zachodu słońca – odparł tropiciel – Po zmroku... niczego nie zauważyłem ani nie słyszałem.

- Dajcie mi pomyśleć – zażądał Cichy oddalając się o kilkanaście kroków od reszty grupy. Siadający na skrzyżowanych nogach Magik przełożył karabin przez kolana, powiódł otwartymi szeroko oczami po krainie mroku rozświetlanego srebrzystym blaskiem księżyca. Dostrzegalne wokół zarysy skał przybierały w jego wyobraźni fantazyjnych kształtów, w większości złowieszczych, drapieżnie przycupniętych tuż poza zasięgiem wzroku. Żyjący w trzewiach Góry Szeptów ludzie od maleńkości nawykli byli do egzystencji w ciemnościach, ale w Nadświcie pojawił się zupełnie nowy i dezorientujący ich zmysły czynnik: światło księżyca i gwiazd.

- Nie będziemy czekać do wschodu słońca, sytuacja jest zbyt poważna – oznajmił Cichy, który w międzyczasie przemyślał coś na osobności i podkradł się z powrotem do zbitych w grupkę kompanów – Za mną.

Nie tłumacząc nic więcej Łowca ruszył szybkim krokiem ku skalnemu nawisowi, wślizgnął się za spękaną iglicę przesłaniającą pomalowany maskującą farbą płytę metalu. Depcząca mu po piętach Altego ujrzała jak mężczyzna łapie oburącz za zdjęty z ramienia karabin, obraca go w rękach, a potem uderza kolbą broni trzy razy w powierzchnię zamkniętego szczelnie włazu.

Trzy głośne szczęknięcia wbiły się szpilami ostrego dźwięku w uszy zwiadowców jawiąc im się hałasem godnym walącego młotem w kowadło Pały. Ledwie ów dźwięk przebrzmiał, Cichy ponownie uderzył kolbą we właz, tym razem dwukrotnie.

Po chwili pełnej napięcia ciszy zdrętwiali z wrażenia zwiadowcy usłyszeli stłumiony dźwięk obracających się powoli mechanizmów dobiegający zza imitującej skałę pancernej pokrywy. Dołączył do niego niegłośny zgrzyt zawiasów, o które ktoś ewidentnie starał się dbać na miarę swoich skromnych możliwości.

W pozornie litej powierzchni nawisu pojawiła się półkolista szczelina, czarniejsza od skały i pogrubiana z każdą mijającą sekundą. Kiedy proces ten ustał po krótkiej chwili, z ziejącej całą gamą znajomych zapachów czerni dobiegł znajomy głos Rzemienia.

- Cichy, to ty?
 
Ketharian jest offline  
Stary 27-07-2021, 19:33   #212
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Idąc za Cichym jeszcze w świetle dnia Magik mógł obserwować jak ten Łowca porusza się w terenie. Na pewno szło mu to o wiele lepiej niż Magikowi i reszcie. No, nie licząc Łasicy, ten też nie miał problemów.
Drab rozglądał się na boki próbując cokolwiek wypatrzeć, co nie było piachem i skałą. Fascynowały go, te nieregularne surowe kształty, zero rdzy, zero zagrzybionej wilgoci.

Jeden z postojów był wymuszony na Magika. Bez słowa zatrzymał, wstrzymując marsz całej kolumny. Przez dobrą minutę patrzył, obserwował, podziwiał, jak słońce chowa się za górami, za horyzontem. Potem odwrócił się i był gotowy do dalszej drogi. Bez żadnego słowa.

Było już ciemno, kiedy ponownie zagadał do Cichego, pierwszy raz od tamtego razu w osadzie na powierzchni. Teraz musiał się go o coś spytać:
- I co niby nas czeka po powrocie? Tamtej rury nie odetkaliśmy, czyli leziemy jeszcze raz, nie? I tak szczerze Cichy, Kąsacz, Oczko, Rzemień i reszta nas od razu rozbroją i każą leźć bez sprzętu? Czy może wspaniałomyślnie nie puszczą w samym skarpetkach?

Kiedy wrota zaczęły się otwierać, Magik mocniej ścisnął karabin.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 01-08-2021, 10:33   #213
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Było cholernie ciężko. Cholernie.

Altego sunęła do przodu, napędzana już tylko wkurwieniem na swoje ciało, które nie chciało jej słuchać. Pociło się, słabło, chwiała, niezależnie od jej woli i chęci. Czasami prawie nie widziała, a czasami widziała tylko czerwone i czarne plamy latające jej przed oczami.

Kiedy zaczęła się potykać, inni towarzysze zaczęli jej pomagać. Nie miała nawet siły żeby im nawrzucać, nie mówiąc już o fizycznym odwinięciu się. Morgała za to wściekać się na nich w myślach i to – a może ich pomocne dłonie? Ta myśl też ja wkurwiała – pozwoliło jej przetrwać resztę drogi.

Kiedy w końcu dotarli do włazu, słońca już nie było. Altego zwaliła się ciężko na ziemię . Zamknęła piekące niemiłosiernie oczy.

Uderzenia we właz rozcięły nocny mrok.

Jeśli Sowieci szli by za nimi, teraz nie mieli by żadnej wątpliwości, gdzie ich szukać. Gdzie szukać Enklawy.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 05-08-2021, 10:47   #214
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pustkowia w pobliżu Góry Szeptów

Usłyszawszy pytania Magika Łowca milczał przez dłuższą chwilę, ale jego wolniejszy krok i przekrzywiona w bok głowa zdradzały, że intensywnie nad czymś myślał.

- Myślę, że coś się dla was zmieni - odpowiedział w końcu głosem tak cichym, że słyszał go jedynie technik - To, co stało się w wiosce… to, co pokazaliście. Starszyzna nie będzie was mogła odesłać z powrotem na farmę glonów. Za dużo wiecie, umiecie. Myślę, że Ostry spróbuje was wcielić do Łowców, chociaż Rzemień pewnie się o to powścieka. Dotąd to on miał decydujące słowo podczas rekrutacji.

Cichy urwał na moment, podniósł wzrok ku tarczy księżyca, pokiwał głową sam do siebie.

- Czasy się zmieniają - dodał po chwili szeptem - Enklawa wegetuje. Musi się stać coś, co to odmieni. Jeśli to cokolwiek da, macie moje dobre słowo.

Nie mówiąc już nic więcej Cichy wydłużył krok, wysforował się ponownie na czoło szyku pozostawiając za swymi plecami zamyślonego Magika.


Enklawa, poziom-1

Właz pozostawał otwarty jedynie na czas wejścia patrolu do środka, Rzemień zamknął go natychmiast za plecami Łasicy napierając z całej siły na pokrętła mechanizmu zamka. Pomagający mu Kąsacz i Oczko nie odrywali wzroku od zdejmujących plecaki zwiadowców, jeszcze nie wiedząc niczego o przebiegu ich misji, ale już zdając sobie sprawę, że zaraz usłyszą prawdziwie epicką historię. Ich oczy skakały na przemian po zdobycznej broni zwiadowców i postaci oszołomionej widokiem podziemi dziewczyny z wioski, ale nikt nie odezwał się ani słowem czekając na dalszy bieg wydarzeń.

Blacha, Grzywka, Kosiarz i Drzazga - pozostali Łowcy trzymający wartę pod włazem - zapalili dodatkowe żarówki w koszach na ścianach korytarza, po czym zablokowali swoimi ciałami wejście na niższy poziom dając baczenie, by żaden przypadkowy rezydent Enklawy nie zabłąkał się w niewłaściwe dla siebie w tym momencie miejsce.

Jeden z korytarzy rozgałęziających się za komorą włazu prowadził do rozległego pomieszczenia pełnego rozkładanych metalowych krzesełek. Odsunąwszy się od zamkniętego wejścia Rzemień strzelił donośnie palcami, wskazał dłonią na drzwi sali.

- Czy ona jest chora? - rzucił w stronę Cichego spoglądając jednocześnie na Elif - Rozumie moje słowa? Stwarza jakieś zidentyfikowane zagrożenie?

- Nie sądzę - potrząsnął głową Cichy - Cały czas kooperowała…

- Pojebało was? - nie wytrzymała w końcu Grzywka; niska jasnowłosa siostra Kosiarza - Porwaliście kobietę z ich wioski?! I ich broń?!

- Przynieście nam coś gorącego do picia - przerwał jej Cichy - Opowiemy wszystko, kiedy przyjdzie starszyzna. To długa historia, nie będę opowiadał dwa razy.

Rzemień zmierzył dowódcę patrolu złym spojrzeniem, ale jednocześnie nakazał Grzywce ruchem ręki, aby umilkła. Wzrok mężczyzny przesunął się po wiszących na paskach karabinach zwiadowców, po elementach nieznanych mu pancerzy, zatrzymał się na amunicyjnej skrzynce przyniesionej przez Elif.

- Blacha, Grzywka, zaparzcie herbatę, cały termos - rozkazał nie znoszącym sprzeciwu głosem - A wy zdajcie całą broń. Trzeba ją zabezpieczyć.

Łasica i Magik momentalnie stężeli słysząc ten rozkaz, ich oblicza pociemniały w jednej chwili. Świrek ścisnął kurczowo karabin, zrobił odruchowo krok do przodu zasłaniając własnym ciałem Elif.

- Odradzam, Rzemień - powiedział Cichy siadając na jednym z krzesełek - To ich zdobycz. Musieli dla niej zabijać. Ja widziałem jak zabijali i gdybym był na twoim miejscu, nie próbowałbym im jej zabierać.

Duszna atmosfera w pełnym ludzi pomieszczeniu zgęstniała jeszcze bardziej. Uratowana z wioski dziewczyna ewidentnie nie rozumiała ani jednego wypowiedzianego w jej obecności słowa, ale i ona musiała poczuć ogromne napięcie panujące w pomieszczeniu, bo złapała palcami jednej dłoni ramię Świrka oddychając płytko niczym przestraszone zwierzątko.

Dźwięk licznych pośpiesznych kroków zdradził nadejście grupy zbliżających się ludzi. Świadomy ich obecności, Rzemień wstrzymał się z reakcją na niespodziewane słowa Cichego, ale całe jego ciało emanowało aurą oczywistej groźby.

Mędrzec wszedł do pomieszczenia pierwszy, wiodąc za sobą Ostrego, Księgarza i Harmonijkę. Cała czwórka musiała już wiedzieć od wysłanego po nich Łowcę, że patrol sprowadził do Enklawy kogoś obcego, bo wszyscy wbili pełne zdumienia i niedowierzania spojrzenia w próbującą się ukryć za plecami Świrka Elif.

- To… niespodzianka - oznajmił w końcu Mędrzec przerywając wiszącą w powietrzu ciężką ciszę - Proszę, usiądźcie. Opowiedzcie nam, co się stało. Powoli i dokładnie, z wszystkimi szczegółami.


Przyszła pora złożyć raport. Na razie wszyscy tłoczycie się w pomieszczeniu z krzesełkami. Nikt Wam jeszcze niczego nie zabrał, również Elif - ale Rzemień sprawia wrażenie bardzo poirytowanego, Ostry zresztą też. Mędrzec przybrał zwyczajową dobrotliwą maskę, zaś Księgarz i Harmonijka wyglądają na wstrząśniętych.


 
Ketharian jest offline  
Stary 11-08-2021, 20:59   #215
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Enklawa -1, sala odpraw

Życzliwe zachowanie Mędrca budziło w zwiadowcach chęć odłożenia broni i ściągnięcia obcierających stopy butów; do zwilżania suchych gardeł i przymknięcia choć na chwilę oczu; lecz widok spiętych Łowców i mina Ostrego sprawiały, że cały patrol nie tracił niczego ze swej czujności.

- Wioska nad jeziorem została zniszczona - oznajmił w końcu Cichy - Wycięta w pień z wyjątkiem tej dziewczyny.

Członkowie starszyzny wydali z siebie pomruki i jęki zaskoczenia, niektórzy zachwiali się wręcz na nogach słysząc te straszne wieści.

- To robota jakiegoś wędrownego plemienia - ciągnął dalej dowódca patrolu - Dobrze wyekwipowanego, ale bardzo okrutnego. Lubujący się w torturach degeneraci. Azjatyckie rysy twarzy, najpewniej Chińczycy albo Mongołowie.

- Tak daleko na zachodzie? - Księgarz złapał się za głowę - Może to jakaś zdesperowana grupa wygnańców? Dezerterów? Byli zmutowani?

- Niczego nie zauważyłem - pokręcił głową Cichy - Ale na pewno zatracili człowieczeństwo.

- A wy coś u nich zauważyliście? - Mędrzec przeniósł spojrzenie na resztę patrolu, na przemian zaciskając dłonie w pięści i znowu je otwierając - Mieli jakieś ślady mutacji?

- Nie wiem, czy to mutacja, ale wydawali się nadzwyczajnie odporni na ciosy - powiedziała Altego. Mocno ściskała swoje łupy - nie po to je zdobyła, żeby teraz oddawać. - Każdy by już padł, oni nie. Może to jakieś narkotyki?

- Wszyscy mieli taki sam sprzęt, albo przynajmniej bardzo podobny, dużo zapasów, amunicji i żarcia. Takie same karabiny, identyczny wygląd. Lubią się znęcać. - rzucił Magik zachowując kamienny wyraz twarzy. Nie żeby wygląd tamtych go nie interesował ale… po prostu taki był. - Na farmach to oni nie robili.

- Nie mieli przy sobie nic sugerującego użycie substancji. Żadnych pojemników, osprzętu.... Jeśli nadużywali ich w przeszłości, tego nie wiem. Byli źli… w sposób nieziemski, jakby coś ich opętało. - wtrącił się nieśmiałe Świrek, by zaraz potem ponownie cofnąć się i zwinąć za obecnych.

Cichy stuknął kolbą karabinu o betonową posadzkę, odciągnął rygiel zamka i wyciągnął z komory broni tkwiący tam nabój. Miedziany płaszcz błysnął w świetle elektrycznych lamp.

- Urządzili w wiosce punkt zaopatrzeniowy - powiedział dowódca patrolu - Jak słusznie rzekł Magik, dużo amunicji w jednolicie malowanych skrzynkach. Co więcej, znaleźliśmy tam zapasy paliwa, chociaż żadnego pojazdu. I żywność konserwowaną w metalowych opakowaniach. Muszą mieć dostęp do linii produkcyjnych.

- Ilu spotkaliście? I ilu może liczyć cała grupa? - spytał Ostry.

- W wiosce było pięciu. Zabiliśmy wszystkich. Jeden z nich miał racę sygnałową, ale nie zdążył jej wystrzelić.

- Jak do tego doszło? Jak weszliście w walkę? Opowiedzcie wszystko ze szczegółami, niczego nie pomijajcie - zażądał blady jak ściana Księgarz.

Cichy załadował nabój z powrotem do zdobycznego karabinu, a potem przeniósł spojrzenie na towarzyszy ewidentne to im oddając głos.

Łasica przez cały czas stał w milczeniu i patrzył złowrogo na Rzemienia i przybyłą Starszyznę. Jednak po pytaniu Księgarza, wystąpił na przód i stanął obok Cichego, kładąc mu rękę na ramieniu, dając tym gestem do zrozumienia, że on będzie gadał.

- Droga od włazu aż nad jezioro przebiegła bez problemu. Do wioski dotarliśmy o świcie, ale na miejscu nie zastaliśmy jej mieszkańców, tylko pobojowisko. Stosy ofiar piętrzyły się na uliczkach. Na środku siedziało tych pięciu drabów, uzbrojonych po zęby. Grali w jakąś grę, zabijając czas. Jeden z nich, znudzony najwyraźniej rozgrywką, wstał i zawlókł tą dziewczynę do chaty. - Przepatrywacz wskazał skinieniem głowy przestraszoną kobietę. - To jedyna ocalała z wioski. Wśród trupów dominowały kobiety i starcy, dzieci, brakowało młodych mężczyzn. Być może zabrali ich jako niewolników, albo by wcielić ich w swoje szeregi. - Łasica zrobił krótką pauzę, pociągnął duży łyk herbaty, a następnie kontynuował opowieść.

- Usłyszeliśmy krzyk dziewczyny z wnętrza chaty. Wtedy Cichy zdecydował, że musimy ją ocalić. Świrek i Magik zostali na płaskowyżu na czatach, a ja, Altego i Cichy podkradliśmy się na dół i weszliśmy ukradkiem od tyłu do wnętrza domu. W środku zastaliśmy obcego, jak torturował młodą, było tam też kilka ciał już martwych kobiet, na wszystkich widoczne były ślady makabrycznych tortur. - Mimo, że szperacz mówił o okropnych rzeczach, jego głos był spokojny i beznamiętny. - Zaszliśmy go od tyłu. Umarł szybko i cicho. To dało nam chwilę czasu, żeby zająć się nieprzytomną dziewczyną. Dalej sprawy potoczyły się bardzo szybko. Kolejny drab, zaniepokojony ciszą i długą nieobecnością towarzysza, również wszedł do chaty. Zabiliśmy i jego. Wtedy pozostali również ruszyli. Świrek ostrzegł nas o tym z góry, co kosztowało go postrzelenie w brzuch. Ale ostrzeżeni, przygotowaliśmy się na napastników. Jeden z nich próbował zajść nas od tyłu chaty, Altego się nim zajęła, zastrzeliła drania z rewolweru Cichego. On i ja ostrzelaliśmy dwóch pozostałych z karabinów zdobytych na wcześniejszych trupach. Zastrzeliłem jednego z nich, ale ostatni mimo, że nafaszerowaliśmy go ołowiem zaczął uciekać. Cichy i Altego go dopadli i załatwili, zanim wystrzelił racę.

- Przeczekaliśmy największy upał w wiosce. Jak widać, zabraliśmy trochę sprzętu, ale to mały promil tego co tam zostało. Obejrzałem ciała napastników, ale nie dowiedziałem się dużo. Jak wspomniał już Cichy, to Azjaci. Dobrze wyposażeni i wyszkoleni, bardzo okrutni i agresywni. Musieli być częścią dużej grupy, która to grupa z pewnością powróci do osady i wtedy zorientuje się, że był tam ktoś trzeci. Będą szukać. Postarałem się byśmy nie zostawili śladów w drodze do Enklawy. Nie widzieliśmy też by ktoś nas śledził, ale to tylko kwestia czasu nim zostaniemy odkryci, jeżeli zaczną przeczesywać skrupulatnie okolice.

Zakończywszy sprawozdanie, Łasica wycofał się nieco do tyłu stając pomiędzy Świrkiem i kryjącą się za nim Elif a Rzemieniem i pozostałymi Łowcami, niczym tarcza. Patrzył przy tym groźnie Rzemieniowi w oczy, a jego wzrok mówił: “Zabijałem z zimną krwią, tylko spróbuj mnie sprowokować.”
 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline  
Stary 12-08-2021, 11:05   #216
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Enklawa -1, sala odpraw

Wygłoszona nieludzko wręcz opanowanym tonem opowieść Łasicy wywarła ogromne wrażenie nie tylko na członkach starszyzny, ale i Łowców. Wpatrzony w tropiciela Rzemień zesztywniał i przez dłuższą chwilę nawet nie oddychał, a złowróżbny dotąd wyraz jego twarzy uległ wyraźnej zmianie. Dowódca Łowców już nie wysuwał zaczepnie podbródka, nie odsłaniał zaciśniętych zębów w grymasie wyzwania. Jego ciało nie emanowało agresją, tylko ostrożną rezerwą.

Przyglądający mu się równie zawzięcie Łasica wiedział doskonale jakie wrażenie na obrońcach Enklawy musieli robić członkowie patrolu. Brudni i cuchnący potem, ubrudzeni zaschniętą krwią planującą ich ubrania i sklejającą włosy; siedzący na metalowych krzesełkach w opinających ciała metalowych ochraniaczach zabranych z trupów Azjatów, ze zdobyczną bronią przełożoną przez kolana albo ułożoną w zgięciu rąk.

Łasica i jego towarzysze nie byli już ustawicznie pomiatanymi ludźmi z niższej kasty, bezwzględnie podporządkowanymi woli starszyzny i kaprysom Łowców.

Opowieść Łasicy uświadomiła Rzemieniowi i jego ludziom w nieoczekiwany i brutalny sposób, że utrwalany przez lata układ sił wewnątrz Enklawy uległ znienacka istotnej zmianie.

-Jak myślicie, gdzie są teraz pozostali najeźdźcy? - zapytał w końcu Mędrzec - Co robią i czy ma to związek z tymi wstrząsami? Regularnie się powtarzały pod waszą nieobecność, chociaż dają się wyczuć tylko w osadniku.

- Nie mogą być daleko, na tyle blisko, by dostrzec ewentualny sygnał jednego z wartowników, których zabiliśmy. Jest wysoce prawdopodobne, że to oni są przyczyną tych wstrząsów. Może coś kombinują po drugiej stronie Góry. Przychodzą mi do głowy różne hipotezy, w tym to, że robią jakieś nawierty, a to może doprowadzić do tego, że odkryją nasze urocze szambo, Enklawę i dobiorą się nam do dupy. - Paskudną gębę Łasicy wykrzywił grymas. - Nadal nie sprawdziliśmy przyczyn wstrząsów. W tej sytuacji, najważniejsze było jak najszybciej ostrzec Enklawę. Wygląda na to, że obcy chcą sobie urządzić na zgliszczach osady jakiś punkt wypadowy, przyczółek, czy coś w tym rodzaju.

- To prawda - kiwnął głową Cichy, kiedy Mędrzec spojrzał na niego pytająco chcąc widać potwierdzić u dowódcy patrolu konkluzje Łasicy - Sądzę podobnie. Obstawiam, że to duża i dobrze zorganizowana ekspedycja, która przybyła tutaj z konkretną misją.

- A dziewczyna? - Harmonijka przyjrzała się uważniej wciąż skrytej za Świrkiem Elif - Rozumie nasz język? Komunikowała się z wami? Ma jakieś mutacje albo dziwnie się zachowuje? Świrku, dlaczego ona cię cały czas trzyma za rękę? Długotrwały kontakt fizyczny może skutkować przeniesieniem jakiejś choroby!

Świrek zastygł wywołany z imienia.
-Nie, nie. Nie ma żadnych chorób. Wręcz przeciwnie, jest dosko… w doskonałej kondycji - wykrzyczał pośpiesznie, jednak po chwili się opanował i medyczne wykształcenie kazało mu przyznać - Nie było jak dezynfekować się odpowiednio tam na miejscu. Każde z nas miało już z nią - przełknął ślinę - kontakt. Wszelkie zagrożenia weszłyby już w fazę inkubacji.

-A co z twoją raną? - nie odpuszczała Harmonijka przemawiając ogromnie zatroskanym tonem - Podobno zostałeś postrzelony! Czy to prawda? Jak się czujesz?

-Szsz..szczypie, ale dzięki błogosławieństwu Pana rana była powierzchowna. - zapewnił spokojniejszym tonem Świrek - Tak naprawdę sądzę, że wystarczy jeszcze tylko jedna zmiana opatrunku.

Chłopak odwrócił wzrok w stronę Altego i potem Elif.

-Chciałbym jednak sprawdzić czy poparzenia Altego nie stanowią zagrożenia. Przydałaby się maść, potrafię taką zrobić. Także o Elif należy odpowiednio zadbać, zrobiono jej straszne rzeczy. Czy pozwolicie mi czcigodni?

Mędrzec postąpił kilka kroków do przodu oglądając uważnie dziewczynę i kładąc jednocześnie dłoń w uspokajającym geście na ramieniu Świrka.

-Kamelia już jest w drodze - oznajmił starszy - Przyniesie lekarstwa, środki opatrunkowe i medyczne przybory. Zajmie się wami wszystkimi, od ciebie i Altego poczynając.

Ostry odwrócił się w stronę strzegących wejścia Łowców, skrzyżował swoje spojrzenie z wzrokiem Rzemienia.

-Wybierz dziesięciu najlepszych ludzi i zabierz ich do zbrojowni - polecił brat Mędrca - Przygotujcie się do wyjścia do Nadświata.

-Potrzeba mi więcej informacji - zaoponował dowódca Łowców - Nie mogę…

-Jeszcze nie skończyliśmy z nimi rozmawiać! - sarknął Ostry - Przekażemy ci wszystko we właściwym momencie, ale nie marnuj czasu. Bierzcie się za przygotowania.

Słysząc ton starszego Łowcy natychmiast wyszli z pomieszczenia, błyskawicznie zniknęli w drodze do swojej części podziemi zostawiając przy włazie jedynie Grzywkę i Oczko.

-Co jeszcze możecie nam powiedzieć, co może mieć istotne znaczenie? - spytał Księgarz - Czy tamci ludzie w osadzie mieli jakieś dokumenty? Jakieś książki albo ulotki? Niczego nie zabraliście?

-Książki książkami - wtrącił natychmiast Ostry - Czy mieli ze sobą jakieś zwierzęta? Na przykład psy tropiące?

Łasica odprowadził Łowców wzrokiem, kiedy ci wychodzili z pomieszczenia. Nadal wyglądał groźnie, jak drapieżnik przyczajony i czekający na ofiarę.

- Niczego takie nie mieli przy sobie. Ani ulotek, ani książek. Zwierząt też nie widziałem, co nie wyklucza, że właściwy oddział tych popaprańców nie ma psów tropiących. Założyłbym najgorsze. Byli dobrze wyposażeni, mogą mieć jeszcze wiele niemiłych niespodzianek w zanadrzu.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
Stary 13-08-2021, 12:38   #217
 
Joer's Avatar
 
Reputacja: 1 Joer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputacjęJoer ma wspaniałą reputację
Enklawa -1, sala odpraw

Kamelia była niewielką kobietą w sile wieku, niezmiennie cichą i spokojną, promieniującą specyficznym matczynym ciepłem, które potrafiło poruszyć niemal wszystkich mieszkańców Enklawy. Należąca od zawsze do uprzywilejowanej kasty, cieszyła się najmniejszą niechęcią ze strony rezydentów drugiej kategorii, ponieważ piastowała funkcję głównej lekarki podziemnej społeczności i nie zwykła odmawiać pomocy nikomu, nawet odrażającym z powodu swego wyglądu degeneratom z elektrowni.

Niosąc przewieszoną przez ramię brezentową torbę oraz pobrzękującą jakimiś instrumentami metalową skrzynkę, Kamelia zamieniła kilka pośpiesznych zdań ze strażnikami włazu, a potem weszła do sali odpraw.

Jej wyblakłe jasne oczy uważnie zlustrowały postacie siedzących w pomieszczeniu przybyszów, a zwyczajowy życzliwy uśmiech zniknął z ust lekarki zastąpiony wyrazem głębokiego zatroskania.

- Świrek został postrzelony, a Altego poparzona! - oznajmiła przejętym głosem Harmonijka - Na dodatek przyprowadzili obcą, która może być nosicielką jakichś pasożytów albo nawet pierwotniaków!

Kamelia skinęła w odpowiedzi głową, poświęciła kilku sekund na przyjrzenie się przestraszonej coraz bardziej Elif, potem wyjęła ze swojej torby jakieś pudełkowe urządzenie ze strzałką ukrytą za szklaną tarczą.

- To detektor promieniowania - oznajmiła spokojnym tonem - Sprawdzę poziom potencjalnego skażenia radioaktywnego każdego z was. Nie bójcie się, to zabieg nieinwazyjny. Czy piliście cokolwiek na powierzchni? Zjedliście jakieś mięso albo owoc? Zostaliście przez coś ukąszeni, ugryzieni?

Trzymane przez Kamelię urządzenie zatrzeszczało cichutko po zbliżeniu do ramion i piersi Łasicy, jego strzałka drgnęła na sekundę, nim powróciła do początkowej pozycji.

- I co ważne, czy ktokolwiek z was miał z nią stosunek płciowy? Również ty, Altego - spojrzenie Kamelii pobiegło ku ukrytej za Świrkiem Elif, po czym wróciło z powrotem na tarczę miernika.

Łasica siedział niewzruszony podczas całego badania. Kamelia była jedyną osobą z tych uprzywilejowanych, którą darzył szacunkiem.

- Korzystaliśmy wyłącznie z naszych zapasów żywności i wody, nic nas nie pokąsało ani pogryzło. po prawdzie nie zetknęliśmy się z żadnym zwierzęciem na powierzchni. Na bliższe poznanie się z nową koleżanką jakoś nie było czasu. - Uśmiechnął się łobuzersko do lekarki. A po chwili dodał już poważniej. - Żadnych stosunków płciowych nie było, ale zarówno ja jak i Świrek dotykaliśmy dziewczyny, nosząc ją i opatrując. Ja nie zostałem ranny, ale zarówno Świrek jak i dziewczyna owszem, mogło więc dojść do jakiejś infekcji poprzez krew, w jego przypadku. - Wskazał na brata.

Kamelia ponownie kiwnęła głową i nie spuszczający z niej wzroku Świrek zdrętwiał nie mogąc się oprzeć wrażeniu, że ledwie przebrzmiało słowo infekcja, na nim właśnie skupiła się dyskretna uwaga obchodzącej kolejnych zwiadowców lekarki.

Miernik promieniowania wykazywał szczątkową aktywność, dopóki Kamelia nie przysunęła go do otwarcie już zatrwożonej Elif. Smagłoskóra dziewczyna ściskała ramię Świrka niczym kleszczami, a jej dolna warga drżała coraz silniej wieszcząc ledwie trzymany na wodzy szloch.

- Poziom napromieniowania powyżej normy - oznajmiła zmartwionym tonem Kamelia - To jeszcze nie otwarte zagrożenie, ale muszę ją przenieść do kwarantanny i poddać dodatkowym badaniom.

Członkowie starszyzny wymienili między sobą znaczące spojrzenia, które bynajmniej nie uszły uwadze Elif; podobnie jak nagłe pojawienie się w progu sali przywołanej spod włazu Grzywki.

- Zabierzesz tę dziewczynę do akwarium - polecił Łowczyni Ostry - Musi zostać poddana kwarantannie.

- Ale w akwarium przepaliły się wszystkie żarówki - zaoponowała Grzywka.

- Zabierz kilka z magazynu! - warknął Ostry - Kamelia zna się na swojej robocie…

Świrek pewien był, że dziewczyna z Nadświata nie rozumie ani jednego wypowiedzianego w pokoju słowa, a jednak natura tej konwersacji - a zwłaszcza skupiona na Elif niepodzielnie uwaga wszystkich obecnych - musiały brance uświadomić, że ważył się właśnie jej los.

A w jej oczach zalśniły pierwsze iskry prawdziwej paniki.

- Uspokój ją, Świrek - rzucił ze swojego miejsca zaniepokojony Cichy - Z nas wszystkich najpewniej tylko tobie ufa.

Chłopak nie był dużo spokojniejszy. Właściwie nim zdołał pomyśleć stanął na drodze Łowców, ze strachem spoglądając w stronę brata o pomoc, by szybko opamiętać się i zwrócić w stronę uzdrowicielki.

-Ja powinienem… ja muszę z nią iść. Nie można jej zamknąć samej. Ona nic nie rozumie. Jest wśród obcych, straciła… - Świrek jąkał się, starając formułować słowa.

Młody biofreak przejechał palcami po swojej instalacji. To co posiadał przy sobie było jego najdroższym skarbem, całym jego dobytkiem, czymś co zbierał i przygotowywał przez wiele lat, często w upokarzający i mozolny sposób zbierając składniki. Był przez to bity, okradany i zepchnięty na margines. To było jego całe życie.

-Badania są potrzebne, ale to ja jestem osobą, która powinna je przeprowadzić. Pacjent mnie zna. Mam wiedzę medyczną wysokiego poziomu. Nie tylko znam wszystkie procedury badania wpływu promieniowania jonizującego, ale posiadam odpowiednie kwalifikacje do pełnej morfologii krwii. Lata ekspozycji sprawiły, że jestem mniej wrażliwy na ewentualne zagrożenia. Posiadam także stymulanty, które pozwalają mi kontrolować odpowiednie procesy metaboliczne, także takie, które wprost zniwelują efekty choroby popromiennej.- słowa te Świrek wypowiedział zadziwiająco spokojnie i stanowczo, mimo, iż wewnątrz był rozgorączkowany.

Odkrywając swoje wszystkie sekrety i co gorsza, jednoznacznie pozbywając się prywatności swoich skarbów czuł jak gula strachu zaczyna blokować jego gardło. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na przestraszoną dziewczynę, by uśmiechnął się do niej dodając otuchy. Zaraz potem odwrócił się w stronę Kamelii z mieszanką błagania i buntu kryjącego się w jego wzroku.

Łasica tylko westchnął w duchu przechwytując spojrzenie brata. Kurwa, jak ja się w to wpakowałem.

- Świrek ma rację, to on powinien się nią zająć - Sam nie wierzył w to co mówi. - Ona jemu ufa najbardziej, jego towarzystwo pozwoli uniknąć nam wszystkim dalszych problemów, Poza tym, jeżeli dziewczyna ma jakieś choróbsko, to już zapewne przeszło na Świrka. Młody zna się na rzeczy i zbada ją należycie. Przy okazji unikniemy dalszego narażenia Kamelii, która dla Enklawy jest bezcenna ze swoimi umiejętnościami i wiedzą. A ona sama może go zdalnie poinstruować i zlecić listę badań do wykonania - Spojrzał Kamelii w oczy, szukając poparcia. Była rozsądna, a na ile sam trochę liznął medycznej wiedzy, to stresowanie pacjentki, tylko pogorszy sprawę. liczył, że lekarka też to rozumie. Skończywszy mówić, stanął obok brata na znak poparcia. Im szybciej zakończą tą farsę, tym szybciej będzie mógł się zaszyć w swojej kanciapie.

Magik przez cały czas wizyty Karmelii milczał i zachowywał kamienny wyraz twarzy. Ale jego oczy niespokojnie chłonęły widok wykrywacza promieniowania. A jednak mieli jeszcze taki działający sprzęt, znany jedynie tych rozpadających się broszurek. Uszami chłonął każde słowo. Żarówki! Czyli cholera jasna mieli jeszcze jakieś w zapasie!

Nie poruszył się ani milimetr, opierając ręce o stojący pionowo karabin. Patrzył i słuchał.

Słysząc propozycję Świrka starsi Enklawy wymienili się zaskoczonymi spojrzeniami, a potem jak jeden mąż wbili oskarżycielski wzrok w Kamelię. Doskonale rozumiejąc znaczenie tego wyrzutu, lekarka wzruszyła w odpowiedzi ramionami.

-Pożyczałam mu niektóre z moich książek - przyznała - Nie pamiętam, aby istniał jakikolwiek formalny tego zakaz. Uznałam, że lepiej dla niego, aby się czegoś nauczył z profesjonalnego źródła, a nie eksperymentował na ślepo.

-Godna pochwały postawa, niemniej warto było nas o tym poinformować - odparł z ledwie wyczuwalnym tonem przygany w głosie Mędrzec.

-Z tym muszę się zgodzić - odparła Kamelia chowając miernik do torby i gestem nakazując Świrkowi, aby ten zdjął opatrunek skrywający zszytą wspólnie z Cichym ranę - Gdybym na przykład została wcześniej poinformowana, że ta grupa wychodzi do Nadświata, mogłabym ich zaopatrzyć w preparaty obniżające podatność na skażenie.

-Przyjąłem twoją uwagę do wiadomości, Kamelio - wtrącił szorstko Ostry - Niemniej teraz musimy przedsięwziąć wszelkie środki ostrożności jakie są w naszej dyspozycji. Procedura WZ-19.

-WZ-19? - Kamelia podniosła wzrok znad biodra Świrka, upewniając się, że dobrze usłyszała polecenie Ostrego - Skoro uważacie to za konieczne, dobrze. W takim razie niech Świrek pójdzie razem z nią dla dodania otuchy. Ale najpierw upewnię się co do jego stanu zdrowia.

Lekarka przemyła obrzmiały purpurowy ścieg na ranie środkiem odkażającym, przykleiła nań nowy plaster, a potem wyciągnęła ze swojej torby kilka szklanych flakonów wypełnionych gęstą żółtawą cieczą.

-To preparat ułatwiający oczyszczanie organizmu ze skutków napromieniowania - powiedziała rozdając specyfik członkom patrolu - Ma paskudny smak, ale pomaga. Wypijcie do końca, potrzebujecie pełnej dawki. Co do ciebie, Świrku, miałeś dużo szczęścia. Dwa centymetry w bok i miałbyś uszkodzone organy wewnętrzne. Bóg nad tobą czuwał. Szwy też porządnie założone, sama bym tego lepiej nie zrobiła.
 
Joer jest offline  
Stary 23-08-2021, 12:25   #218
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Górna sala odpraw Enklawy, poziom -1

Cichy wziął do ręki podaną mu przez lekarkę fiolkę bursztynowego płynu, potrząsnął nią kilkakrotnie mieszając zawartość pojemniczka, a potem odkorkował fiolkę i wychylił całość jednym haustem krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.

- Nie próbujcie tego pić na kilka łyków – prychnął po chwili, ocierając rękawem usta i oddając pusty pojemniczek w ręce wstającej od Świrka Kamelii – Nie robię tego pierwszy raz, a i tak muszę się pilnować, żeby się nie zrzygać. Ostry, gwoli ścisłości. Kumple tamtych w wiosce nie mają tylko tych karabinów.

Dowódca patrolu odłożył swoją zdobyczną broń na sąsiednie krzesełko, a potem pochylił się nad skrzynką amunicyjną przyniesioną do Enklawy przez Elif. Przesypywane palcami naboje zadźwięczały metalicznie, kiedy Cichy wyciągnął spod nich nich coś usytuowanego na dnie skrzynki.

Była to wykonana z jakiegoś tworzywa taśma, w niej zaś tkwiło blisko pięćdziesiąt ułożonych w ciągu naboi o zauważalnie większych rozmiarach od tych pasujących do zdobycznych karabinów.

- Pas amunicyjny do ciężkiej broni maszynowej – powiedział Cichy – Rzemień mógłby się rozejrzeć za jakimś egzemplarzem, bo my żadnego nie znaleźliśmy. Taka maszynówka ustawiona w wąskim gardle podejścia pod Górę mogłaby skutecznie stopować natarcie… podobnie jak w korytarzu.

- To dość pesymistyczny scenariusz – wzdrygnęła się Harmonijka – Czy wy sądzicie… czy myślicie, że oni mogą szukać właśnie nas?

Mędrzec i Księgarz wymienili natychmiast niespokojne spojrzenia, pokręcili z udawanym optymizmem głowami.

- To wyjątkowo mało prawdopodobne – powiedział Mędrzec – Co więcej, takie jałowe dywagacje tylko niepotrzebnie stresują naszych przyjaciół. Ostry? Co?

Brat Mędrca opuścił uniesioną chwilę wcześniej rękę. Od dłuższej chwili myślący nad czymś intensywnie, mężczyzna wbił przenikliwe spojrzenie w twarz masującego kolano dowódcę patrolu.

- Cichy, mówiliście o kanistrach z paliwem – powiedział budząc pewną konsternację u pozostałych członków starszyzny – Ile było tych kanistrów?

- Bo ja wiem – wzruszył niepewnie ramionami Cichy – Magik, ile tego było?

Obracający w palcach fiolkę z lekarstwem technik uniósł znacząco brwi, pokręcił głową z wahaniem.

- Chyba dwa… a może trzy? – powiedział ważąc starannie słowa – Ale może było więcej, nie liczyłem.

- Zastanówcie się, pomyślcie! – nie ustępował Ostry, na którego twarzy pojawiła się jakaś posępna determinacja, która wydawała się przerażać jeszcze bardziej niźli jego zwyczajowe grymasy wściekłości – Musimy wiedzieć, ile tego tam było! Będziemy potrzebowali każdej kropli!

Księgarz pobladł i wydał z siebie zduszone westchnienie, jakby znienacka pojął sens dziwnych pytań I jeszce dziwniejszego zachowania Ostrego. Głęboko poruszony zasłyszanymi dotąd wieściami, towarzysz Harmonijki zaczął nagle sprawiać wrażenie człowieka, który dopiero teraz doznał prawdziwego wstrząsu.

- Chyba nie chcesz… - wyjąkał nie bacząc na skonfundowane spojrzenia członków patrol – To niemożliwe!

- To nie czas i miejsce! – wtrącił podniesionym głosem Mędrzec, sam niezrozumiale poruszony słowami Ostrego – Kamelio, jak wiele zostało ci pracy?
Otwierająca pudełko maści na oparzenia lekarka odwróciła głowę w stronę przywódcy starszyzny, skinęła mu uspokajająco głową.

- Jeszcze tylko oparzenia Altego – powiedziała – Takie obrażenia skóry mogą grozić poważnymi konsekwencjami, jeśli w rany wda się infekcja. Świrku, pomóż mi proszę, pozbieraj wszystkie puste fiolki po oczyszczaczu krwi i włóż je do torby razem z pozostałymi bandażami. Potem zabiorę cię razem z tą dziewczyną do izolatki, a reszta będzie mogła pójść się przebrać i coś zjeść.

- Nazywa się Elif – przypomniał nieśmiało młodzieniec – Tak ma na imię… tak sądzę. I chyba powinienem ją trzymać za rękę. Zauważyłem, że to ją uspokaja.
 
Ketharian jest offline  
Stary 29-08-2021, 13:41   #219
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Enklawa -1, sala odpraw

Świrek spojrzał z wdzięcznością na wszystkich. Kiwnął głową i zrobił szybki znak krzyża po słowach uzdrowicielki i szczery uśmiech zagościł na jego twarzy, którego zapewne nie był świadomy. Jednocześnie wrócił do swojej typowej, lekko przygarbionej i płochliwej osoby.

Łasica tylko pokręcił z dezaprobatą głową, ale nie skomentował zachowania brata. Zamiast tego zaproponował, że zabierze jego rzeczy na przechowania, dopóki nie wróci.

- Z tym złomem cię nie puszczą. Mogę przechować to w swojej kanciapie, odbierzesz jak wyjdziesz z izolatki. o ile nam wszystkiego nie zabiorą. - Spojrzał buńczucznie na Ostrego, wypowiadając ostatnie słowa.

Magik popatrzył na Kamelią, a gdy tylko ich spojrzenia się spotkały powiedział:

- Dobrze, poprosimy o ten płyn. Coś jeszcze? - to było skierowane bardziej do wszystkich po drugiej stronie stołu.

Sam sięgnął do plecaka, widząc jak Cichy się krzywi. Z całej tej bandy “wiedzących” tylko do niego miał jakie takie zaufanie, ale bruderszaftu to razem nie pili. Magik wyjął butelkę z wodę, czekając na dawkę lekarstwa.

- Kanistrów nie było więcej, w ogóle nie widziałem żadnych spalinowych ani elektrycznych urządzeń poza latarką na baterie. Wszystko stało na zewnątrz w jednej kupie. Może coś tam jeszcze mogło być, na samym dole, ale nie widzę sensu żeby mieli obciążać kanistry skrzyniami.

Ostry prychnął z wyczuwalną dezaprobatą, splunął na metalową podłogę pokoju dając tym gestem przykład szokującego braku manier.

Altego szybko wypiła podany napój krzywiąc się paskudnie. Mimo, że wlała go wprost do gardła i tak zaatakował kubki smakowe.
- Rzadkie świństwo – stwierdziła. – Ale podobno lekarstwa tak maja – im gorzej smakują, tym lepiej działają. To zadziała błyskawicznie.
Ściągnęła płaszcz, odsłaniają poparzoną skórę.
- Żadnych kontaktów płciowych – zaraportowała posłusznie Kamelii, kiedy ta do niej podeszła. . – Nie z tymi sowieckimi świniami. – splunęła pod nogi. – Nic mnie chyba nie pogryzło… zaczęła oglądać się, wyginając się na wszystkie strony – Wodę piłam.
Rzuciła rozbawiane spojrzenie na Świra, ściskającego dłoń Elif.
- To bardzo ważne, żeby czuła się bezpiecznie. – powiedziała poważnie. – Nie wiem, jak ją, ale ciebie ewidentnie to uspokaja – prychnęła, z trudem hamując wesołość. – Są też inne miejsca, gdzie kobiety lubią być dotykane. Mogę cię poduczyć, w wolnej chwili. Wszystko dla dobra naszych kontaktów z Elif, oczywiście – podniosła otwarte dłonie, aby podkreślić czystość swoich intencji.

A potem odwróciła się do Cichego.
- Czym jest procedura WZ-19? - zapytała.
- Pogłębiona kontrola medyczna dla osób narażonych na skażenie, zarówno radioaktywne jak i chemiczne - odpowiedział Łowca spoglądając jednocześnie pytająco w stronę Kamelii. Smarująca bolesne oparzeliny na skórze albinoski lekarka skinęła mu twierdząco głową.

- I biologiczne - dodała - Wystawienie na oddziaływanie czynników chorobotwórczych może być długoterminowo bezobjawowe, ale dysponuję środkami, które mogą przyspieszyć diagnozę. Ale nie przejmujcie się tym teraz niepotrzebnie, wszystko w swoim czasie.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 29-08-2021, 15:48   #220
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Poziom -1 Enklawy, górna sala odpraw

Kamelia skończyła smarować oparzeliny Altego, nałożyła na rany opatrunki i pozbierała swoje przybory do torby. Zarzuciła jej pasek na ramię i podniosła się z klęczek obrzucając zwiadowców badawczym spojrzeniem.

- Dziękuję, Świrku - powiedziała, kiedy młodzieniec oddał w jej ręce puste fiołki po wypitym przez członków patrolu preparacie - Twoja przyjaciółka niebawem poczuje się lepiej. Musi się przekonać, że nie mamy wobec niej złych intencji…

- Ten, który pierwszy ją wydupczy powinien mieć w sobie dużo empatii - sarknęła całkiem głośno ubierająca koszulkę Altego - Inaczej szybko może się zniechęcić do mieszania krwi.

Gładzący palcami lufę przełożonego przez kolana karabinu Łasica prychnął sarkastycznie pod nosem, zanim przywołał na usta zwyczajowy grymas czujnej podejrzliwości.

- Co to niby ma znaczyć?! - rzuciła podniesionym głosem Harmonijka - Skąd takie słownictwo?!

- Słyszeliśmy co nieco o mieszaniu świeżej krwi - wtrącił równie złośliwym tonem Magik - Oczywiście nie mam nic przeciwko, gdybym dostał w tej kwestii błogosławieństwo starszyzny, oczywiście po uprzednim zbadaniu naszej nowej… siostry.

Świrek wydał z siebie wizg oburzenia i widząc jego wstrząśnięte oblicze Altego zaniosła się śmiechem tak histerycznym, że straciwszy równowagę wywróciła się na plecy razem z krzesełkiem. Śmiała się jeszcze przez chwilę, a potem nagle umilkła pozostając w bezruchu na plecach.

Magik rzucił w jej stronę znienacka zamglone spojrzenie, po czym ześlizgnął się z własnego miejsca miękko niczym człowiek całkowicie upojony alkoholem.

Łasica otworzył szeroko oczy, ale nie zdołał podnieść się z krzesła. Karabin wyślizgnął mu się ze zdrętwiałych rąk, stuknął metalicznie o podłogę. Ruszający w stronę brata Świrek zachwiał się na nogach, runął na twarz złapany w ostatniej chwili pod pachy przez Kamelię i Ostrego, z głową zwieszoną na pierś.

- Ty kurwo - powiedział Łasica, tonem nawet nie tyle wściekłym i wrogim, co pełnym zdumienia i niedowierzania - Ty nas otrułaś…

Świat zawirował w oczach zwiadowcy, a potem poczerniał w jednej sekundzie i zniknął.
 
Ketharian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172