|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-11-2021, 10:39 | #31 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
__________________ Królestwo i pół księżniczki za MG gotowego poprowadzić Degenesis! |
08-11-2021, 19:26 | #32 |
Reputacja: 1 | Odstawili narzędzia. Na pytanie kiedy będzie pociąg Elle oparła, że mniej więcej godzinę. pozostało czekać. Siedząc w cieniu drzewa patrzyli jak robotnicy pakują ostatnie beczki. Miło było siedzieć i patrzeć jak inni pracują. Nadeszli następni pasażerowie. Dwóch facetów niosących razem ciężką sportową torbę oraz mężczyzna i kobieta, widać było że jest to zakochana w sobie para. Ci nie mieli ze sobą żadnego ciężkiego bagażu. Każdy był tutaj uzbrojony, ale nikt nie wyglądał jakby szykował się na wojnę albo ubóstwiał obwieszanie się całym możliwym strzelającym żelastwem. Widzieli jak podchodzą do Elie i widocznie płacą za transport. Albo płyty, albo amunicja, albo równie niewielkiego. Siedzieli za daleko by słyszeć wymianę zdań. Pociąg nadjechał. Obaj nowojorczycy szybko poderwali się z miejsca. Pociąg nadjechał z lewej, czyli nie z kierunku Johnstown. Trudno go było nazwać majestatycznym. Dwie małe lokomotywy i trzy wagony z węglem. Toczył się wolno, trzęsąc na każdej nierówności toru. Dla JD pociąg jak pociąg, Hectora zainteresowały z wyglądu lokomotywy. Małe, czteroosiowe, z mocno pordzewiałą karoserią, spięte tak, że kabiny sterowniczy były blisko siebie. Nie to było tym, co go zaciekawiło. W jednej na pewno pracował silnik spalinowy, karoseria drugiej była częściowo rozmontowana i tam na pewno nie było silnika spalinowego, tylko cały zestaw zbiorników, rur i rurek, połączonych elastycznym przewodem nad kabinami z pierwszą lokomotywą. Pociąg wyjechał za rozjazd i cofnął do stojących wagonów. Nigdzie nie było typowego wagonu osobowego. Sprzęganie nie było delikatne, automatyczne sprzęgi zazębiły się z głuchym łoskotem, gołym okiem widać było drżenie wagonów. Dopiero wtedy Elie Pociągnęła za dźwignię i uchylił przesuwne wrota wagonu towarowego. - Wszyscy wsiadać. Wnętrze było prymitywne, kilka rzędów drewnianych ławek wzdłuż ścian, nad nimi półka na bagaż lub coś takiego. Pośrodku stał stalowy opalany węglem albo drewnem piec, obecnie (lato) wygaszony. Ruszyli z wyraźnym szarpnięciem. W środku oprócz pasażerów był jeden człowiek z obsługi pociągu (wcześniej był w lokomotywie, oprócz niego były dwie inne osoby). Jechali wolno, szacując nie osiągnęli nawet dwudziestu mil na godzinę. Człowiek z obsługi pociągu stał w uchylonych drzwiach, tamtędy wpadało też jedyne światło. Wagon bujał i trząsł się na kolejnych łączeniach szyn. Następna stacja: Saltsburg. Człowiek obsługi poinformował o tym pasażerów, kiedy pociąg wyraźnie zwalniał. Nikt się nie dosiadł, ale postój nadal trwał. Wyjrzeli przez uchylone drzwi - lokomotywy doczepiały do pociągu kolejne dwa wagony, takie w jakim oni sami jechali. Podczas sprzęgania lekko ich zarzuciło. Człowiek obsługi wsiadł ponownie kiedy pociąg się już wolno toczył. Ponownie nie przyspieszyli do zawrotnej prędkości. Jechali wzdłuż rzeki, prześwitującej między drzewami. Rzeka była kręta. Saltsburg widziany z okiem pociągu był niemalże niewidoczny. Blairsville widzieli jeszcze zanim pociąg w ogóle zaczął zwalniać. -Blairsville. - Człowiek z obsługi zeskoczył jeszcze w biegu. To była ich stacja końcowa. Stojąc już na ziemi widzieli, jak cały pociąg zostaje odłączony, a lokomotywy odjeżdżają. Byli jedynymi wysiadającymi. Na peronie czekał tylko jeden starszy mężczyzna z plecakiem i karabinem przewieszonym przez ramię. Po chwili zniknął we wnętrzu wagonu. Naokoło był lekki rozgardiasz na nieregularnym placu co rusz leżał stary lub nowy podkład kolejowy, leżały szyny, leżało jakieś żelastwo. Człowiek z obsługi pociągu zakręcił kołem hamulca ręcznego na jednym z wagonów i ruszył wzdłuż torów w stronę najbliższych budynków.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
09-11-2021, 20:56 | #33 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
10-11-2021, 12:17 | #34 |
Reputacja: 1 | 8 sierpnia 2050, Blairsville, FA Patrząc na pakujących towar robotników JD analizował ich technikę pracy. Żyli w czasach kiedy nikt nie martwił się zwyrodnieniami kręgosługa czy innego typu medycznymi dolegliwościami po dziesiątkach lat pracy fizycznej. Medyk musiał przyznać, że jedynie nieliczni dożywali starości, która pozwoliłaby im na niedogodnienia zdrowotne znane niemal wszystkim emerytom przed wojną. W teraźniejszych dla Hectora i Johna czasach bardziej normalne było zobaczyć nastolatka z karabinem niż starca zajętego bujaniem na fotelu i pykaniem fajki. Davis nie znał się na mechanice, ale podejrzewał, że machinie, którą mieli odbyć podróż wiele brakowało do perfekcji. Pociąg gramolił się niemiłosiernie, wydając niepokojące dźwięki na każdym - nawet najdrobniejszym - zakręcie. W zasadzie nawet jadąc nawprost ciężko było nie odnieść wrażenia, że coś zaraz odłączy się od konstrukcji pociągu uciekając na zasłużoną emeryturę. Mimo iż dla Johna gruba warstwa rdzy na pojeździe nie była widokiem nowym to zawsze lepiej było podróżować czymś przyjemniejszym dla oka. Wnętrze pociągu nie kusiło gościnnością jednak dopiero po odłożeniu gabarytów na wyznaczone miejsce i spoczęciu nadeszło najgorsze. Mimo żółwiego tempa składu siedzenie na drewnianej ławie mogło uraczyć pasażera obiciem kości ogonowej. Walcząc o życie JD doczekał końca podróży i kiedy Garcia zaczął mówić medyk masował obolałe wyprawą krągłości. - Podróż tutejszym pociągiem pozostawia wiele do życzenia. - rzucił mając nadzieję, że na miejsce rozbiórki dotrą w mniej niestabilny sposób. Kiedy Hector zapytał jednego przechodnia o drogę JD rzucił przyjazne spojrzenie w kierunku następnego. - Dzień dobry. - skinął głową medyk. - Szukam posterunku szeryfa Kinga. Jest Pan w stanie wskazać mi drogę? |
15-11-2021, 22:23 | #35 |
Reputacja: 1 | Przechodnia zobaczyli dopiero kiedy idąc wzdłuż toru wyjeżdżoną drogą dotarli do przejazdu na głównej drodze. Ta główna była najpewniej główną, stało przy niej wiele większych, murowanych budynków, a sama ulica była szeroka, po obu stronach rosły drzewa. Widać było, że Blairsville nigdy nie było celem ataku. Trawa i inne chwasty rosnące w spękaniach asfaltu rosły tam dlatego, że asfalt był stary, nienaprawiany oraz niewiele pojazdów po nim jeździło. Hector i JD nie widzieli żadnego pojazdu będącego w ruchu. Miejscowy nie owijał w bawełnę, rękę wskazał kierunek i dodał: - Duży ceglany budynek, przed nim stoi radiowóz. Zbliżał się wieczór, słońce świeciło im prosto w oczy, kiedy szli ulicą w kierunku wskazanym przez mieszkańca. Blairsville nie tętniło życiem, było raczej jak Avonmore, chyba nawet tej samej wielkości. Wiele budynków było opuszczonych, szyby brudne, jakby obaj nowojorczycy spojrzeli w przecznicę to by zobaczyli domy rozsypane ze starości i braku konserwacji. Jak w Caligine, pomyślał Hector i przeszedł go dreszcz na wspomnienie szukania miejscówki na noc i skakania po dachach. Nie musieli iść daleko, po lewej przed narożnym budynkiem z ciemnej cegły stał radiowóz. Sedan forda po kilku modyfikacjach, jak siatki przy wszystkich oknach, metalowa klatka wokół belki ze światłami (częściowo zbite), miejscowo malowana karoseria. Prawdopodobnie zawieszenie było delikatnie podniesione, ale bez zaglądania w nadkola nie był tego w stanie. jednoznacznie stwierdzić. Nad wejściem powiewała postrzępiona amerykańska flaga.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |
18-11-2021, 12:30 | #36 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
19-11-2021, 20:57 | #37 |
Reputacja: 1 | 8 sierpnia 2050, Blairsville Nieskrępowany niczym klimat zadupia uderzał w JD niczym taran we wrota zdobywanej twierdzy. John nie był w stanie rozwinąć swoich oratorskich skrzydeł bowiem pierwsza napotkana osoba - w postaci miejscowego szaraczka - wskazała zapracowaną grabą kierunek dorzucając garść podpowiedzi. Postrzępiona flaga falująca nad wejściem do komisariatu mogłaby przypomnieć nowojorczykom rodzinne strony jednak... poza nią w Blairsville nie było nic z wielkości Jabłka. Jedyna szersza droga warta uwagi skupiała wokół siebie kilka zamieszkałych budynków. Na obrzeżach dało się dostrzec ruiny, które w NY dawno byłyby przykryte propagandą i opowieściami o wspaniałości Collinsa. Wypłowiała zielenina pojawiająca się kępkami w jezdni byłaby usunięta, a jej miejsce zająłby chociaż przyjemnie chrupiący pod buciorami żwirek. Szyby w NY były też bardziej przejrzyste, a ludzie... Było ich na pewno więcej. Niemniej Davis wolałby spokój na największym zadupiu świata aniżeli nieustannie kotłujący się chaos jego ojczyzny. Radiowóz szeryfa Kinga był lekko zmodyfikowany. Jego przystosowanie do lokalnego klimatu budziło podziw. Medyk westchnął po czym spojrzał z uśmiechem na Hectora. - Żartujesz? - zapytał z niedowierzaniem JD. - Bywały czasy, że zajmowałem się niemal wyłącznie zębami, a hemoroidy znam tak dobrze, że gdyby nie swędzenie odbytu i występujące krwawienie sam bym sobie kilka wyciągnął. - zaśmiał się Davis po czym zaciągnął powietrze przez zęby. - W sumie to niezbyt przyjemny temat do żartów. Jeżeli chodzi o robotę to chętnie rozeznam się co ciekawego nas może spotkać w okolicy. Zapewne niedługo zajmę ciepłą posadkę w Wheeling, ale każda wiedza o okolicy będzie przyjemnym dodatkiem. Hej, a może jak załapię kontakty w Ohio załatwię coś dla ciebie i też sobie coś pogrzebiesz stacjonarnie? - zapytał John. - Zawsze to jakaś odmiana od szaleństw jakie można spotkać w wielkim świecie. |
20-11-2021, 20:49 | #38 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
22-11-2021, 09:31 | #39 |
Reputacja: 1 | 8 sierpnia 2050, Blairsville - Do tej pory myślałeś, że taki survivalowy żółtodziób jak ja wyruszył z NY, bo może gdzieś w świecie jest potrzebny komuś lekarz? - zaśmiał się JD. - Wheeling w stanie Ohio. - John zabrzmiał jakby czytał przedwojenny atlas turystyczny. - W sumie sam nie wiem za wiele na temat samej mieściny poza tym, że mają tam prawdziwy, nieskażony wojenną zawieruchą szpital. Wheeling jest po drugiej stronie Pittsburga niż Avonmore. Droga wiedzie albo przez Nowy Greensburg albo przez napromieniowane tereny. - Davis westchnął ciężko. - Mam już garść teoretycznych porad jak dojechać na miejsce zatem wystarczy teorię przełożyć na praktykę i będziemy na miejscu. Dla siebie mam stanowisko pewne, ale nie wątpię, że przy odrobinie szczęścia i uśmiechnięciu się tu czy tam uda się coś spokojnego załatwić i tobie. - pokiwał głową medyk. - O ile jesteś gotów na jakiś czas wyrzec się życia poszukiwacza przygód... |
22-11-2021, 19:54 | #40 |
Reputacja: 1 | Hector szedł pierwszy, pierwszy podszedł do drzwi. Bez pukania nacisnął klamkę drzwi. Zamknięte. Zapukał, po chwili zapukał mocniej Hector Test wypatrywania PT: otwarty Wynik 19+4=13 John Test wypatrywania PT: otwarty Wynik 9+10+6=25 Test wygrany JD niezajęty dobijaniem się do drzwi pierwszy wypatrzył wiszący z boku sznurek z supłami (drzwi były w niewielkiej niszy). Sznurek znikał w ścianie przy drzwiach, załom pokonując na wygiętej w łuk metalowej rurce. Pociągnął. Ze środka rozległ się dzwonek, dość głośny. Poczekali jeszcze chwilkę. Nic się nie wydarzyło. Mieli do wyboru kilka opcji. Albo pomylili budynek, albo tamten typ ich okłamał. Albo szeryf King po prostu nie otwierał. Albo go nie było. Na ulicy nie było żywego ducha. Na głównej ulicy w zasięgu wzroku stały jeszcze cztery pojazdy, z czego najbliższy na pewno był na chodzie, bo miał napompowane opony. Poprzeczna ulica (budynek z flagą stał na rogu) była pusta, tył ewidentnego wraku wystające zza rogu pominiemy). Przy następnym skrzyżowaniu stała kolumna reklamowa, taka jaka często stoi przed przedwojennymi barami, stacjami benzynowymi i sklepami z wielkimi parkingami. Przez rosnące drzewa nie było widać, co to dokładnie jest. Każdy kierunek był dobry, być może szeryfa w ogóle nie było w mieście oraz być może ten radiowóz stojący przed wejściem nie jest jedynym pojazdem szeryfa.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |