Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-02-2008, 19:27   #271
 
Drzewiec's Avatar
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamilton

Stan oparł się o maskę samochodu i spojrzał na Richa.
- Nie, nie wszyscy... Byłem z Killianem u szeryfa, szukając roboty, czyli on z całej akcji wypada. Widziałem też Carvera... Z tego co wiem, to jatkę urzędzili sobie Kristoff, Ragnaak i nasz poczciwy, bogobojny, żyjący zgodnie z dekalogiem klecha...- chemik westchnął cicho, podnosząc wzrok ku niebiosom. - O normach moralnych pogadamy jednak kiedy indziej, teraz ruszajmy. Niestety nie uraczono mnie dokładną lokalizacją, Ragnaak powiedział coś o "obrzeżach miasta, lub kawałek pod miastem", o ile mnie pamięć nie myli. No, wsiadaj, będziemy ich szukać, mam nadzieję, że uciekli... Rich, nie masz może jeszcze jednej butelki czegoś mocniejszego?...
 
Drzewiec jest offline  
Stary 04-02-2008, 20:01   #272
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Stan
- Ech... - żachnął się Rich, po czym zakrył twarz rękoma w geście zrezygnowania. Westchnął ciężko, po czym przekręcił kluczyk w stacyjce i nacisnął sprzęgło. - A co z Carverem i Killianem? - odezwał się do ciebie. - Nie wiesz, co takiego z nimi? Gdzie są, czy coś w ten deseń? Nie chciałbym ich zostawić na pastwę losu.

Szturm
Trzy.

Drzwi bez większego kłopotu ustąpiły pod waszym naporem. Okazało się, że jesteście w kuchni, połączonej z jadalnią, o czym świadczyły brudne talerze na stoliku z lewej strony, pod zabitym dechami oknem. Nieco dalej była zaś stara szafka, która służyła zapewne za lodówkę - świadczą o tym, widoczne przez wypalone rdzą dziury, konserwy. Po tej stronie jest także regał, na którym leżą jakieś ciuchy, oraz wieszak z przyrządami do czyszczenia - szczotką, zmiotką, ścierą... Raczej nie są zbyt często w użyciu, poza tą ostatnią. Na starej podłodze z PCV leży biały dywanik. W kilku miejscach są na nim ślady krwi.

Na wprost was są schody na górę. Ściana nośna, która z nimi graniczy, jest dziurawa, ale zbrojenie nie pozwala przejść przez otwory. Wpuszcza za to świeże powietrze, które w duchocie sierpnia naprawdę się przydaje.Wygląda na to, że mieszkańcy domu pomyśleli też o ochronie przed owadami, gdyż rozciągnęli na nich moskitierę.

Po prawej stronie są tylko drzwi do kolejnego pomieszczenia, a konkretniej - ich framuga. Widać przez nie ladę, witrynę sklepową, oraz półki. Wygląda na to, że to tam odbywał się handel. Na półkach stoją poprzewracane konserwy, jest ich może kilkanaście. Kilka toczy się po ziemi. Na podłodze są kolejne plamy krwi. Z miejsca, gdzie jesteście, widać tylko część tego pokoju, więc niewykluczone, że jest tam coś jeszcze.

Ucieczka
Zaczęliście jedzenie we względnie pogodnym nastroju, ale szybko coś go zmąciło. Z dołu słychać było warkot silnika. Instynktownie rzuciliście się do dziury w ścianie, szukając źródła hałasu. Wasze obawy spełniły się - w karetce zapalono światła, a innych samochodów w zasięgu wzroku zwyczajnie nie było. Jednak furgonetka nie ruszyła się z miejsca... O czym to świadczy?
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"

Ostatnio edytowane przez Tevery Best : 11-02-2008 o 22:59.
Tevery Best jest offline  
Stary 05-02-2008, 20:44   #273
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Słychać było tylko trzask, kiedy drzwi się otworzyły. Carver szybko spojrzał czy nie ma za nimi kogoś w kogo trzeba by władować trochę ołowiu. Przez krótką chwilę stał z wycelowanym w pustą przestrzeń karabinem, po czym ruszył dalej rozglądając się za ewentualnym zagrożeniem. AK47 wskazywało cały czas tam gdzie padał wzrok Dziadka. Bo co z tego, że kogoś zobaczy, jeśli nie zdąży go ustrzelić? "Nigdy nie patrz tam, gdzie nie celujesz" przypomniał sobie czego go uczyli, kiedy jeszcze istniała U.S Army.

Pierwszy pokój.
- Tutaj pusto! - krzyknął do Killiana, po czym ruszył w stronę framugi. Stąd widać było niewiele, ale ta krew na podłodze nie wróżyła nic dobrego. No i gdzie są ci napastnicy? Carver przylgnął do ściany obok wejścia do następnego pomieszczenia, wziął szybki oddech, po czym kiwnął Killianowi głową w kierunku schodów. Nie byłoby miło, gdyby ktoś stamtąd zlazł w czasie, gdy oni będą sprawdzać pomieszczenie "handlowe". Robin wychylił się, celując w stronę z której - najprawdopodobniej - mógł paść strzał. Chociaż jak na razie Carver nie usłyszał nawet najmniejszego odgłosu, który mówiłby, że ktoś oprócz nich w ogóle jest w sklepie... To mogło znaczyć, że albo goście już się ulotnili, albo są bardzo opanowanymi zawodowcami.
 
Wilczy jest offline  
Stary 09-02-2008, 21:02   #274
 
Drzewiec's Avatar
 
Reputacja: 1 Drzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodzeDrzewiec jest na bardzo dobrej drodze
Stan Hamilton

- Niestety, Rich- odezwał się Stan.- Wiem cholernie niewiele. Tylko tyle, że nie było ich w sklepie... Killian był ze mną u szeryfa, a potem odszedł gdzieś z Carverem... Kurcze, nie miałem czasu, żeby się dowiedzieć. Może reszta drużyny wie, ale najpierw trzeba ich odnaleźć, więc zajmihjmy się tym, a potem będziemy myśleć...
 
Drzewiec jest offline  
Stary 10-02-2008, 17:26   #275
 
Ragnaak's Avatar
 
Reputacja: 1 Ragnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwuRagnaak jest godny podziwu
- widzę, że chłopaki już furę odpalają. Co tu dużo mówić, nie ma co na wariata biec w ich stronę. Poza tym Stanowi mówiłem, aby szukał nas w ruinach, na obrzeżach. A ruiny są wielkie, ale muszą udać się w tym kierunku. Szkoda, że nie mamy latarki aby dać im jakoś znać ... to co Gedanie drogi? Idziesz jak obiecałeś? Ale pamiętaj ... ostrożność, jako takie ukrycie ... jeśli pojadą jakimś dziwnym trafem w przeciwną stronę to wracaj z powrotem. Nie biegnij na złamanie karku. Lepiej poczekać lub ew. wymyślić inny plan działania niż głupio zginąć.

Co tu dużo mówić. Mają mniej czasu niż by chcieli. Ragnaak w duchu wierzył, że jednak udadzą się w ich kierunku, a Stan zapamiętał co Haze na szybkiego mu powiedział. Teraz pozostaje im czekać oraz liczyć, że kaznodzieja nie zrobi nic głupiego i nie poleci na złamanie karku.
 
__________________
Miarą sukcesu jest krew : twoja lub wroga !!!
Ragnaak jest offline  
Stary 10-02-2008, 19:22   #276
 
Malutkus's Avatar
 
Reputacja: 1 Malutkus nie jest za bardzo znany
Kristoff Baxter

"Tak, maleńka, jeszcze trochę wina, poproszę... mmm... no, jeśli nalegasz... mmm... trochę niżej... nie, czekaj, chwila, momencik, chwila..." Sen rozwiał się tak szybko, jak się pojawił. Ile mógł spać? Najwyżej pół godziny, nie więcej. Spojrzał przeciągle na wielkiego, szarego szczura, obserwującego go spomiędzy połamanych skrzynek. Baxter miał nieodparte wrażenie, że gdyby nie problemy czysto techniczne zwierzak uśmiechałby się szyderczo. Takie zachowanie zasługiwało na rzut pustą puszką po konserwie i kara została natychmiast wykonana. Złośliwa ucieczka skubańca (a w głowie prawie słyszał jego śmiech- niech go szlag!) do reszty skwasiła nie najlepszy humor medyka.
- No co tam, panienki? Tylu było ochotników, plan taktyczny na miarę generała Eisenhowera, a teraz siedzimy sobie na dupach i boimy się wyjść? Jeszcze odjadą nas szukać po drugiej stronie ruin, nie wiadomo, co im strzeli do głowy.
Ze sporym trudem podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do Ragnaaka, by kolejny raz obejrzeć teren do przebycia. Przeszkody, osłony, niewielkie naturalne akweny wodne o zerowym znaczeniu strategicznym... dobra, ni cholery się na tym nie znał. Dla niego to był tylko kawał ziemi z kilkoma ciężarówkami gruzu i parę rozsypujących się domków. Ale trzeba sprawiać dobre wrażenie, więc zmrużył tylko oczy i wyglądał dostojnie jak świnia w ubojni. Na wszelki wypadek wyciągnął broń... w końcu pozostawało mu tylko udawać, że osłania kolegę. Naprawdę chciał, żeby Gedanowi się powiodło- w ten sposób skończyliby ten cały cyrk i pojadą gdzieś, gdzie można się wyspać, najeść, wypić... szczególnie wypić. Zdecydowanie szczególnie wypić.
 
Malutkus jest offline  
Stary 10-02-2008, 19:49   #277
 
Gedan Ness's Avatar
 
Reputacja: 1 Gedan Ness nie jest za bardzo znany
Gedan nic nie mówił. Patrzył na światła, które za chwilę ruszyły - wiedział że teraz wszystko zależało od niego i mimo że bał się tej odpowiedzialności, to jednak nie dawał tego po sobie poznać.
A więc życzcie mi powodzenia - nie upadajcie w wierze chłopaki. - powiedział tak, jakby żegnał się z nimi na bardzo długi czas. Jeszcze tylko otrzepał swoje kieszenie, sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu - kompas, kastet, broń i krzyżyk z Jezusem - dosyć wybuchowa mieszanka jak na Klechę jeszcze kilkanaście lat temu, zaś teraz jeszcze można było się dziwić że jest tak ,,niewyekwipowany". Machnął rękę w geście pożegnania, ucałował krzyż i poszedł szybkim krokiem, dopiero po jakichś trzydziestu metrach pochylając się na tyle, aby nie nikt nie mógł go zobaczyć. Przeskakiwał od załomu do jakiejś obdrapanej części ściany klnąc w duchu na siebie po jaką cholerę brał płaszcz, jedynie utrudniał ruchy a po upalnym dniu trochę chłodu dobrze by mu zrobiło. Pomacał rękami bandaż, okrywający jego głowę - chciał go ściągnąć gdyż swędzenie przyprawiało go do szału, lecz pomyślał że jeszcze za wcześnie i tak przemykał się w ruinach zastanawiając się w duchu, jak uda mu się zatrzymać samochód...
 
__________________
Strach to tylko 6 liter!
Gedan Ness jest offline  
Stary 10-02-2008, 22:57   #278
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Killian wkroczył - bez wachania, bez emocji. Wachanie w tym świecie nie ma racji bytu, a emocje ponoszą. Trzeba być zimnym i twardym sukinkotem w tym świecie..
- U mnie czysto - usłyszał - ale dalej robił swoje - nawet nie mrugnął. Jeżeli chcesz mieć pewność sprawdź wszystko dokładnie - nie zostawiaj nawet zakamarka niesprawdzonego - chyba że chcesz poczuć nóż pod żebrami jak tylko się odwrócisz. Więc sprawdzał, każdy zakamarek, zajrzał nawet w te miejsca gdzie teoretycznie nikt nie mógł się wcisnąć. Dopiero kiedy się upewnił skierował swoje kroki ku głównej części sklepu. Cały czas czujny. Pomieszczenie nie imponowało - typowy sklep w typowo zapomnianej przez Bogów mieścinie gdzieś między "nigdzie" a "do widzenia". Cały czas uważał na "Dziadka" nic nie powiedział - tylko skinął głową że wszystko w porządku. Stanął przy drzwiach i ostrożnie spojrzał do głównej części sklepu, po czym znów schował głowę za ścianę..
 
Killian jest offline  
Stary 11-02-2008, 22:08   #279
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Ciężarówka
- No dobra, jak uważasz. Ruszajmy. Kurde, gdzie są kluczyki, nie widziałeś ich? Wypadły...
Poszukiwania kluczyków trwały. Wreszcie okazało się, że wpadły pod wycieraczkę kierowcy. Kiedy już Rich miał odpalić wóz, usłyszeliście pukanie do okienka... O kurde, to Gedan!

Szturm
Mimo nerwówki przy wejściu, okazało się, że obawy były bezpodstawne. Pokój był pusty, bez śladów życia. Konserwy toczyły się leniwie po nierównej podłodze, przy ladzie nikogo nie było, jedynie parę plam z krwi na podłodze. Dodatkowo widać było jej ślady na ścianach i framudze drzwi, a także na klamce. W ladzie jest kilka szuflad, a w kącie małe, kartonowe pudło, pełne jakiegoś złomu. Nagle zabrzmiał huk wystrzału z karabinu. Odruchowo się skuliliście, ale zorientowaliście się, że doszedł z zewnątrz... Przed oknem osypało się trochę okruchów tynku.

Ucieczka
Gedan wypadł z dziury w ścianie, rzucając się w dół zbocza. Dopiero później w ogóle pomyślał o tym, żeby się w jakiś sposób ukrywać. Nie był w tym najlepszy, ale był szybki. Wiele osób nie mogło tego o sobie powiedzieć. Na jego szczęście żwir, po którym biegł, był zbity przez koła samochodów, więc nie chrzęścił aż tak pod stopami. Sam nie spodziewał się, że pójdzie mu tak dobrze, dotarł do auta w mniej niż dwie minuty, nie przyciągając niczyjej uwagi. Zapukał do okienka, lecz ujrzał tylko dwie zdziwione - i nieco przerażone - twarze swoich kompanów, którzy zostali w aucie... Oczywiście natychmiast wpuścili go do auta. Tymczasem kilka dusz siedzących w resztkach apartamentowca doznało niejakiej otuchy, widząc, co się działo...

Gedan
Kiedy wszedłeś do auta, szybko zamknąłeś drzwi. Stan poszedł na tyły, zachowywał się jakoś dziwnie, nic nie mówił. Zauważyłeś, że nie ma Robina i Killiana, nie wiesz jednak, dlaczego. Rich po chwili przemówił do ciebie: - No i jak? Udało wam się? Gdzie się ukryliście, podjechać teraz po was? Są z wami Robin i Killian?
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline  
Stary 11-02-2008, 22:30   #280
 
Killian's Avatar
 
Reputacja: 1 Killian nie jest za bardzo znany
Nie strzelać! To tylko my! Nikogo tu nie ma oprócz nas - ktokolwiek tu był zwiał już dość dawno. A tego pacana który strzelał dorwę i wpakuję kulkę w dupę!! Nie podchodził do okna - nie ryzykował. Szeryfie! Wychodzimy - lepiej niech Twoi ludzie uważają!! Spojrzał na Carvera i pokręcił głową z dezaprobatą. Amatorzy.. Rozejrzał się po sklepie - nie miał ochoty nic kraść - i tak facetowi który prowadził ten sklep nikt nie zwróci strat - a wolał ich nie powiększać. Czekał na odzew szeryfa ze mogą już spokojnie wyjść. Podrapał strupa na głowie bo znowu swędziało draństwo. Zabezpieczył broń i schował do kabury. Czekał..
 
Killian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172