16-09-2007, 18:17 | #81 |
Reputacja: 1 | Wsiedliście do kolejki. Ruszyła. Nawiązałeś jakąś nudną rozmowe z Dillerem o niczym. -A co sądzisz o "niczym"? -Uważam, że "nic" jest fajne. Chociaż nowa teoria "niczego"... Dojechaliście, zobaczyliście i do basenu wskoczyliście. Oczywiście wcześniej przebraliście się w całkiem zadbanej szatni w kąpielówki. W basenie, jak to w basenie, pływaliście. Oczywiście papierosy wyniszczyły Ci trochę płuca i z grozą (o zgrozo!) zauwarzyłeś, że nurkujesz już nie tak długo jak przedtem (wcześniej nurkowałeś sześć minut teraz nurkujesz pięć). Na chwilę rozdzieliłeś się Dillerem i ujrzałeś "Lalunie", poczułeś jak Twoje kompielówki są nieco zamałe. Przełknąłeś ślinę. Jej blond włosy spływały gdzieś do okolic tego przez co ją rozpoznałeś. Najważniejsze, że nie było w tym, ani grama sylikonu! Stanik krył za mało i jej wdzięki były prawie tak samo widoczne jakby chodziła nago. W około niej było z dziesięciu facetów, starających się ją poderwać, chyba bezskutecznie, bo jedyne co dostali za najśmieszniejsze kawały jakie znali był tylko jej serdeczny śmiech, a za przepłynięcie kraulem całego basenu jak najszybciej tylko pokiwanie z politowaniem głową i zobaczenie jak ona robi to szybciej. Co za wstyd. |
16-09-2007, 20:43 | #82 |
Reputacja: 1 | Grant tylko lekko uśmiechnął się pod nosem. Płuca to głupstwo, jako członek elity miał prawo w razie czego przeszczepić sobie nowe- nowoczesna biotechnika czyni cuda. Położył sie na wodzie, ciekawe jak zareaguje jak przedryfuje jej pod samym nosem. Zamknął oczy i nieznacznie tylko poruszał rękami by nadać sobie kierunek...
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" Ostatnio edytowane przez Durendal : 16-09-2007 o 21:10. |
16-09-2007, 21:05 | #83 |
Reputacja: 1 | Blondynka spojrzała na Ciebie i aż się rozporomieniła. -Pan Grant! O i tam pan Diller! Myślałam, że was rozerwało. Nie wiem czy mam się cieszyć czy nie- mrugnęła do was wesoło. Stałeś bliżej, więc ucałowała Cię w policzek, Dillera już się nie pofatygowała. Pewien pan którego jesteś właścicielem wyszedł po za obręb spodni. Przełknąłeś ślinę. -Jak tam u was chłopaczki? Mi urwało głowę, ale potem mi przyszyli- wyszczerzyła swoje białe ząbki i przechyliła lekko głowę. Ciekawe jak tam z stanem technicznym Twojego kolegi. Faceci za wami patrzyli się zazdrośnie. Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 16-09-2007 o 21:14. |
16-09-2007, 21:16 | #84 |
Reputacja: 1 | -Nie najgorzej, pomijając niedomytych partyzantów i agresywne cyborgi. Miło Cię widzieć w jednym kawałku Lalka. Grant uśmiechnął się od ucha do ucha. Lubił ta postrzelona dziewczynę a patrzenie na nią było jedną z niewielu przyjemności jakie miał jako rekrut w obozie szkoleniowym. A i poza nim była bardzo miłym widokiem, a i kumpel był z niej niezły.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |
16-09-2007, 21:22 | #85 |
Reputacja: 1 | Diller starał się coś powiedzieć. Lalka zagłuszyła go jednak śmiechem. Przyglądał Ci się. -Słyszałam historyjke o Tobie. Coś mi się zdaje, że nie taki pan Grant straszny jak go malują- przybliżyła się trochę do Ciebie.- Prawda? Zacząłeś się jąkać. Ona jednak jakby tego nie zauwarzyła odsunęła się trochę- ile już jesteście na basenie? Bo mi się już znudziło, może pójdziemy gdzieś indziej, choćby do parku? -Ja-a-sne- wyjąkał Diller, trochę zły na samego siebie. -A ty Grant?- Lalka spojrzała na Ciebie. |
16-09-2007, 21:34 | #86 |
Reputacja: 1 | -Chętnie gdzieś się przejdę ale zamiast słowa park podajmy bar i jestem twój na cały wieczór. Grant był najbardziej opanowany na strzelnicy a i w życiu też nie najgorzej umiał trzymać na wodzy emocje więc głos mu nie drżał i nawet wyszło mu luzackie mrugnięcie okiem. Ale tylko on wiedział ile wysiłku go to kosztowało, przy tej panience czuł sie jak gówniarz z podstwówki.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |
16-09-2007, 21:47 | #87 |
Reputacja: 1 | Blondynka jeszcze raz się uśmiechnęła. -Okey rozbujniku- mrugnęła- idę się przebrać. Spotkajmy się przed szatniami. Po czym odpłynęła. -Uch, człowieku- powiedział do Ciebie Diller- ona jest zajedwabista. Jeszcze dzisiaj ją przelece- po czym także odpłynął do szatni. Instynkt sam podziałał. Poszedłeś do szatni, wziąłeś prycznic, ubrałeś się i wyszedłeś. Stał tam już Diller, tak jak i Ty ubrany w mundur wojskowy. Jeszcze pare minut czekaliście na koleżanke (?), efekt był szokujący, związane w kok do góry włosy i ta czarna obcisła koszula, oraz czarna krótka spódnica, przerażająco krótka, a te nogi, że też w wojsku myślałeś o niej tylko jak o koleżance. -To co idziemy?- Po czym ruszyła korytarzem kierującym się do baru. |
18-09-2007, 10:35 | #88 |
Reputacja: 1 | Grant ruszył za Lalką jak zahipnotyzowany wpatrując się w jej zgrabny tyłeczek. Dopiero po dłuższej chwili udało mu sie jako tako opanować. Ale trzeba przyznać, że widok był taki, że gorąco sie robiło. No cóż ale chyba raczej nie ma co sie łudzić, dziewczyna jest w tym samym oddziale a kontakty bardziej niż koleżeńskie były w wojsku ostro karane. Szkoda, naprawdę wielka szkoda ale jak to sie mówi "wyżej dupy nie podskoczysz". A jednak mimo wszystko kołyszące się biodra Lalki działały jak magnes dla wzroku. Grant siła zmusił się do oderwania wzroku od dziewczyny. Oddychał głęboko. Jutro idą w bój, potem można będzie pomyśleć o podrywaniu. W myślach tłumaczył sobie Grant ale szczerze mówiąc z miernym skutkiem.
__________________ Oj Toto to już chyba nie jest Kansas... "Ideologia zawsze wynika z przyczyn osobistych, ja nie podaję wrogowi ręki chyba, że chcę mu połamać palce" |
21-09-2007, 09:33 | #89 |
Reputacja: 1 | Na każde słowo laluni, udało Ci się tylko pokiwać głową, no i może wydobyć jakiś jęk z gardła? Usiedliscie na stołkach przy barze, w około jeździły roboty roznosząc zamówione drinki, lub w wyjątkach coś do jedzenie. Jedyna kobieta jaka tutaj była to właśnie lalunia. Dzisiaj na wielkim ekranie miał być emitowany wyścig pojazdów powietrznych. Co za emocje unosiły się w powietrzu, mężczyźni krzyczeli z całych sił, a przecież mają stan wojny. -Ech, naprawdę czasami nie rozumiem mężczyzn, co w tym takiego fajnego? Jedno piwo poproszę- powiedziała do barmana. -Już się robi- powiedział barman nalewając piwo- no widzisz dziewczynko. Jest jak jest tak jak jest jest i nie zmienisz tego jak jest- wygłosił tą zdumiewającą riposte i podał dla niej piwo.- Coś dla was?- Spytał. |