Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-01-2007, 18:47   #111
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
- przepraszam, przepraszam przepraszam- mruczał jak w malignie Brenden
-jestem dyplomatą a nie agentem Specnazu, chciałem pomyśleć, bo wszystko co mi trzeba mam ze sobą - pocierał nerwowo ulubioną twarz
- wyszedłem się przewietrzyć a jak wróciłem łupnęło, nie widziałem nic co w środku, ani kto mógł to zrobić- wydawało się że zaszlochał po czym opuścił dygoczące ręce i burknał cichutko
-ja nie mam informacji dajcie mi spokój - wbił wzrok w szybę. Wydawało się że mruczy jeszcze Ignis mortis ave morituri in flames
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 16-01-2007, 21:31   #112
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
De Brasco spojrzal sie nieco zmieszany zachowaniem Dirk'a.
- Wez sie w grasc, amigo. Potrzebujemy cie abys znalazl dla nas Sash'e. Podzwon po kumplach z klanu czy cos... - probowal dotrzec jakos do zamyslonego Nosferatu.

Przerwal i zwrocil sie do reszty sfory:
Nie mialem zbyt duzo czasu na sledztwo, ale z tego co zdazylem odkryc w zgliszczach, wiemy ze ostatnią osobą, która dotykała drzwi był Biskup Jean-Marc. Byl podejzliwy i rozgniewany. Wychodził z klubu, rozmawiając przez telefon z kims o imieniu Giovanni. To wlasnie ten Giovanni sprzedal Jean-Marcowi skrzypce, ktore ten podarowal potem w prezencie smiertelniczce. Jean-Marc zadal aby Giovanni przyplynal do miasta spowrotem i wyjasnil wszystko Antonio Valejo. Giovanni najwyrazniej olal go i powiedzial ze przyplynie za miesiac. Jean-Marc chcial go zaszantazowac wydaniem na jaw jakis ciemnych interesow, ale ostatecznie to chyba Giovanni wygral pojedynek na szantaz. Wyczulem od biskupa tez uczucia takie jak zawiść, pragnienie i żądza, ktore mialy bezposredni zwiazek z tymi skrzypcami. To tyle. Mam juz kilka hipotez, ale nie bede na razie strzelal. Ktos cos wie wiecej? Siedzimy razem w tym gownie, wiec moze zaczeli bysmy informowac sie wzajemnie?

Skonczyl patrzac prosto w oczy kazdemu ze sfory i uwaznie ogladajac kolor ich aury, aby sprawdzic jakie wrazenie wywarly na kazdym z nich swierzo otrzymane informacje. Widzac ze nikt nie rwie sie aby zadzwonic gdziekolwiek, postanowil sam wykonac pierwszy kontakt. Wyszukiwal numer paladyna Gangreli caly czas czekajac czy moze ktos ze sfory zechce podzielic sie jakimis informacjami, lub wogole zaczac dzialac.
 
Esco jest offline  
Stary 17-01-2007, 09:59   #113
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Carlos Omar

Na zgliszczach nie było tak naprawdę nic ciekawego, masa szkła i betonu. Kurz utrudniał widoczność, wzmagając wspomnienia. Gdy zszedłeś z gruzu trafiłeś prosto na żółtą taśmę zagradzającą miejsce wybuchu. Dookoła było pełno śmiertelników, krzyczących coś w koło, ale nie do ciebie. Wtedy jakaś czarnoskóra piękność w czarnym kombinezonie podeszła do ciebie i zaczęła coś mówić i przesuwając cię do karetki.
- Nic panu nie jest, słyszy mnie pan? Coś pana boli?

Szybko pozbyłeś się jej, lekkim pchnięciem, kobieta przeklęła tylko siarczyście zaciągając w ulicznym slangu. Z dala zobaczyłeś samochód Chrisa i wsiadających do niego kompanów ze Sfory.
Poszedłeś w ich stronę.


Jataganowi dzwoni komórka. Oczywiście odbiera.
- Siemano! Tu Boryk!

Dirk po zregenerowaniu obrażeń, korzysta z chwili i wychodzi z samochodu aby w spokoju wykonać telefon.

Chris bez problemów znalazł numer do Randiego w swojej komórce.
Wszyscy w końcu ruszyli głowami - pomyślał Chris z zadowoleniem.

Ananke siedząc w spokoju w bardzo wygodnym samochodzie Chrisa, zaczęła się zastanawiać - jak Jean-Marc mógł ją okłamać w sprawie skrzypiec? Mówił przecież, że ta Śmiertelniczka od zawsze je miała. Okazuje się jednak coś zupełnie innego! Czy mogłaby też jak inni gdzieś zadzwonić i czegoś się dowiedzieć?
W pewnej chwili poczuła 'obecność', nieco rozpraszającą i milczącą. Ktoś był w pobliżu i wciąż obserwował ją, ich wszystkich a może tylko Chrisa? Może to niezbyt dobry moment ale czas najwyższy porozmawiać o skrzypcach. Co Chris tak naprawdę zamierzał z nimi zrobić?

Wszyscy widzą zbliżającego się Carlosa w stronę samochodu, jest nieco przykurzony, tak jak Chris ale nic mu nie jest.
 
Rhamona jest offline  
Stary 18-01-2007, 20:58   #114
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
- Siemano! Tu Boryk - w głosie można było wyczuć zdenerwowanie, słychać szum wiatru w słuchawce.
Jatagan próbował zebrać myśli, w głowie mu się kotłowało ~Kim u licha jest Boryk..? Aa, ojciec tej Lu. Durne imię.~

Odwrócił się od samochodu, podmuch chłodnego, nocnego powietrza przesiąkniętego spalinami uderzył mu w twarz. Granat ciążył mu w kurtce. Ile jeszcze czasu nam zostało? Ta noc nie będzie przecież trwała wiecznie, musimy się spieszyć..

- Hallo jesteś? – usłyszał ten sam głos -
- A, siema – Został wyrwany z zamyślenia – Skąd dzwonisz? – Spytał rozglądając się dookoła. ~Wszyscy nagle dzwonią.. Ciekawe..~

- Daj spokój! To nie ważne! - krzyczy – Jesteś w klubie jeszcze? Lu się tam pokazała?

- Lu? Aa, już jej potem nie widziałem. Wszyscy wyszli jakieś pół godziny temu. Widziałeś w ogóle co się stało z klubem?

- O rzesz kurwa mać! Mała suczka uciekła mi i nie mogę jej znaleźć - powiedział jakby do siebie – A co się stało, nie nic nie wiem!

Jatagan zauważył Carlosa zbliżającego się do pojazdu. Przyjrzał mu się uważniej.. Najwyraźniej szukał czegoś w gruzowisku…

- Jat! Do kurwy! Co jest?
- Aa, sorry, zagapiłem się.. – bąknął do słuchawki. Zaczynał się wkurzać, dawno już nie był taki rozkojarzony. Usłyszał nasilone wycie wiatru po drugiej stronie. – Słyszysz mnie jeszcze? No właśnie, Klub wypierdoliło w powietrze. Ktoś chyba wiedział, że tam był Sabat… - Stwierdził, że może chyba podzielić się z nim tymi informacjami – Jestem teraz pod klubem, śmiertelni grzebią w gruzach.

- O jasny gwint! Mam nadzieje że Lu tam nie było! A ktoś tam w ogóle był?
- Żaden z nas, jeśli o to chodzi - czekaj, mój człowiek idzie w naszą stronę, przeszukiwał resztki budynku – pomachał wolną ręką do Carlosa, starając się zwrócić jego uwagę
- Ej Jat! Jakbyś coś wiedział to dzwoń do mnie, bo już kurwa nie wiem co teraz robić!! Co z tą kurwą Sashą, Lu mi znika, klub wylatuje w powietrze! Co kurwa jeszcze?

- Co do Sashy, to musimy ją gdzieś kurde znaleźć - cholerny bajzel się robi - Arcybiskup się martwi.. Wiesz, to ma związek z tymi pieprzonymi skrzypcami. Słuchaj, masz jakichś znajomych w porcie?
- Jat czyś ty na łeb upadł? W Porcie siedzą Lojaliści! Te wypierdki mamuta niech mnie cmokną w mój meksykański tyłek! A co chcesz w Porcie?
- No co, kurde, każdy może zapomnieć. – udzieliło mu się zdenerwowanie Boryka - Jakiś fagas stamtąd ma coś wspólnego z tymi skrzypcami.
- Aaaa, nie nic mi o tym nie wiadomo! Lojaliści to śliski temat, stary i lepiej się trzymaj od niego z daleka, dobrze ci radzę, jako kumpel z Klanu.
Boryk po chwili milczenia odezwał się jeszcze raz:
- Dobra my tu gagu-gadu a Lu wciąż nie ma, jakbyś coś wiedział to daj znak chłopie, w kupie siła, trzymaj się!

- Na dodatek Randy zgubił trop tej dziwki z Europy... Jak my ją teraz do jasnej ciasnej znajdziemy?!? – rzucił Jat, mówiąc po części do siebie.
- Randy spierdolił sprawę? - Słychać jeszcze jego głos zdziwiony w słuchawce – O kurwa! To poważna sprawa musi być. Ten kutas nigdy nie spierdolił sprawy! Dobra widzę, ze to nie przelewki, zbieram Sforę i do dzieła!

Jatagan odłożył słuchawkę w gorszym humorze niż wcześniej - niczego nowego się nie dowiedział oprócz tego, że zaginął ktoś z jego klanu. Kurwa. – mruknął pod nosem. Przynajmniej tyle dobrego, że sfora Boryka zajmie się szukaniem Sashy. Teraz sobie uświadomił, jak ważna jest to sprawa. Skoro ktoś zgubił Sforę paladyna Gangreli, to jak my mamy go znaleźć.. Pozostaje odwołanie się do sojuszników..
Przez otwarte okno samochodowe szepnął do czekającego na połączenie Chrisa.

Chris, pamiętasz tę małą wampirzycę z mojego klanu, tę Lu? Jej ojciec dzwonił, podobno zniknęła. Jego sfora też będzie szukała Sashy, mam nadzieję, że to cos pomoże
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 21-01-2007, 00:34   #115
 
Esco's Avatar
 
Reputacja: 1 Esco ma wyłączoną reputację
De Brasco otworzył drzwi Chryslera i wysiadł na zewnątrz. Odszedł kilka kroków od samochodu i wybrał numer Randy'ego. W oddali, od strony zgliszczy "The Cave" wciąż było słychać wycie syren i odgłosy śmigłowca.

Gdy Chris usłyszał głos paladyna Gangreli w słuchawce zaczął rozmowę...
- Puk-puk, Randy...
Numer telefonu Chrisa był zastrzeżony i Randy nie mógł wiedzieć kto do niego dzwoni.
- Sruk-puk, kto tam? - odezwał się głos w słuchawce.
- Cholerny yeti, który nie potrafi nawet śledzić jednej laski! – Chris nie mógł sobie odpuścić, aby nie podroczyć się trochę na początku z Randy’m.
- Spierdalaj Chris, twój glos poznam wszędzie. Czego? Zajęty jestem – odwarknął Gangrel.
- Właśnie cały klub wyleciał w gwiazdy. Zgadnij, na kogo wskazują wszystkie poszlaki. Mam nawet świadków… – głos Brasco z rozbawionego stawał się coraz bardziej poważny, a na sam koniec wręcz lodowaty.
- Chris nie leć se ze mną w kulki, nie ze mną takie numery, o co chodzi? – Głos Randyego był spokojny, ale dało się niemal wyczuć na odległość jego niepokój, jaki wzbudził w nim Tzimisce.
- Gdzie jest Sasha?
- A co ja? Pieprzony Torreador? Może bym wiedział gdybym potrafił wróżyć, na razie mam tylko trop. Przeszkadzasz wiesz?

W tle słychać było jak Randy mówi do kogoś - Żyje?- A ten ktoś odpowiada - Nie

Christian kontynuował.
- Gadaj lepiej, co masz. Biskupi przeżyli eksplozję i nie będą szczęśliwi, gdy się dowiedzą, że maczałeś w tym paluchy.
- Czy ty mi grozisz łajzo? – Paladyn Gagreli był już chyba na krawędzi wybuchu.
- Chcialem tylko pomóc... – odparł spokojnie Chris.
- Hahahahaha – nerwowy śmiech w słuchawce zabrzmiał wyjątkowo sztucznie.
- Dobra młody, jak chcesz pomóc, nie mogę ci zabronić – Chris uśmiechnął się gdy to usłyszał. W rzeczy samej dla niego brzmiało to, jakby to Randy właśnie oznajmił że chce być pomocny - Obecnie jesteśmy przy takim klubie Rocky's niedaleko Palladium. Mamy tu ofiarę, potrzebujemy Torreadora. Od biedy możesz być i ty, podobno twój klan też zna te głupie sztuczki… – wreszcie padło to, co Chris chciał usłyszeć.
- Tak sie sklada ze mam Torreadora pod ręka, ale mówiąc szczerze w dupie mam gdzie jesteście i jakie macie problemy. Powiedz mi gdzie znajdę tą żyrafę, to może ci pomogę. – odparł Chris.
- Słuchaj wypacykowany geju! – w Randy’m znowu się zagotowało - Znałeś tą małą LU? Właśnie widze jej ciało! Ma krew w uszach, nosie i oczach!

- Sasha? - padło pytanie ze strony Chrisa.
- A kurwa kto? Problem w tym, że torreador może wyczułby coś więcej, podobno potrafią…
- Dobra, nie tykajcie ciała, bo znowu cos spierdolicie. Już tam jedziemy. – Chris miał nadzieję, że będzie w stanie sam zebrać jakieś informacje bezpośrednio z ciała.
- E? To za późno. Już jej tykaliśmy…
- Niech NIKT od teraz nie dotyka ciała, ok? Inaczej gówno się dowiemy! – De Brasco poczuł jak wzbiera w nim złość na głupich Gangreli, którzy pewnie teraz bezwiednie zacierali wszelkie ważne ślady.
- Dobra kurwa przyjeżdzaj
- Spoko. Tylko nie spierdol już nic więcej, ok? – Chris ciężko westchnął i rozłączył rozmowę, na koniec słysząc krótkie - Odwal się padające z ust Randy'ego.

Chris wrócił do samochodu. Spojrzał na Jatagana.
- Mamy twoją Lu. Jest sztywna. Sasha ją skasowała. Ciało jest w klubie Rocky's, niedaleko Palladium. Jest tam też banda tych idiotów Gangreli. Musimy tam jak najszybciej pojechać. Mówiąc to przekręcił kluczyk w stacyjce i zapalił silnik samochodu.
- Ananke, będziemu potrzebować Twojej pomocy. - odwórcił się do Torreadorki, ruszając w stronę Rocky's.
 
Esco jest offline  
Stary 21-01-2007, 01:25   #116
 
Harv's Avatar
 
Reputacja: 1 Harv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie cośHarv ma w sobie coś
Kurwa. Całkiem nieźle ta młoda wyglądała, gdy rozpuściła włosy... Jataganowi po twarzy przeszedł cień smutku, po paru sekundach ustąpił miejsca gniewowi.

Ona była też z klanu Brujah. Teraz wiadomo, że nie przeżyje tej nocy. Rozniesiemy tą dziwkę po wszystkich chodnikach X! Nie zostanie nic z jej kościstej dupy! Powiedział złowrogim tonem, coraz bardziej podnosząc głos. Wysunęły mu się kły, ręką trzymaną w kieszeni nerwowo bawił się kółkiem od zawleczki granatu. Drugą ręką z kieszeni wyciągnął komórkę, wybrał numer Boryka.
Ja dołączę później, Chris. Mam tu motor, to się jakoś dostanę. Chce mieć go pod ręką.

Przystawił słuchawkę do ucha. Zajęte. Spróbował jeszcze raz. Znowu. Wygląda na to, że Boryk zbiera sforę. Idąc w stronę motoru, Jat wystukał smsa:"Było zajęte jak dzwoniłem. Wiemy tyle, że zniknięcie Lu jest powiązane z Sashą. Na razie nie dzwoń, ważne."

~Później z nim pogadam, gdy już się dowiemy więcej. Wiadomość o śmierci jego córki może go rozkojarzyć. Trzeba mu ją przekazać tak, aby nie spoczął póki nie udupi tej Córy Kakofonii.~

Wsiadł na motor i zaczął jechać tak 20 metrów za Chryslerem. Zostawiając za sobą hałaśliwe krzyki i płacze śmiertelników.
 
__________________
Nie chcę ukojenia, które mogłoby mi odebrać skruchę, nie pragnę uniesień, które wbiłyby mnie w pychę. Nie wszystko, co wzniosłe, jest święte, nie wszystko co słodkie - dobre, nie wszystko co upragnione - czyste, nie wszystko co drogie - miłe Bogu.
Harv jest offline  
Stary 21-01-2007, 12:54   #117
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Gdzie? - odpowiedział, gdy ogarnął się trochę całego szumu. Pomyślał znowu o wspomnieniach, ale zaraz odrzucił tę myśl, by spokojnie działać.

Jak najszybciej wrócił na motor, jadąc za Chrisem i Jataganem.
 
__________________
Soulmates never die...
Solfelin jest offline  
Stary 22-01-2007, 17:27   #118
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Brenden wrócił do wozu trochę nie w sosie. Pacnął plecami o kanapę i stwierdził
- moje kontakty twierdzą, że Sasha to tylko pionek i przeszkadzajka w imprezie, którą nakręcają Lojaliści. To prawdopodobnie oni wysadzili klub i mogą chcieć wysadzić jeszcze inne ważne miejsca jak choćby Hotel Palladium. Co do Giovanniego to on sprzedał skrzypce Arcybiskupowi potem zaś handlował z Lojalistami o ile dobrze złapałem. Radzą mi by zostawić Sashe a zająć się Lojalistami samymi w sobie. Problem jest taki, ze Arcybiskup się nie odzywa. Wydaje mi się że jego najpierw powinniśmy znaleźć- westchnął ciężko i spojrzał po sforze a Wy jak ? - spytał
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline  
Stary 27-01-2007, 11:53   #119
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Z minuty na minutę stan miasta się pogarszał, mimo iż niektórzy nawet tego nie wyczuwali.
Torreadorowie wraz z Malkawianami bawili się jak zawsze, rozsiani w swoich sforach po całym mieście. Nosferatu wciąż próbowali skontaktować się z Arcybiskupem, jednocześnie trzymając puls nad swoją własną sytuacją. Zbierali informacje. Sfory Boryka, Chrisa i Randiego, za wszelką cenę próbowali opanować zamieszanie, wywołane przez Lojalistów i Córę Kakofonii. Tak naprawdę, każdy z nich liczył, że wyciągnie z tej sprawy najwięcej dla siebie i swojej Sfory. Największe szanse na utrzymanie swojego stanowiska miał Gangrel, jednak Chris mógł starać się go pogrążyć. Boryk próbował zrobić cokolwiek, najmniejsza zasługa zrobiona jego rękoma, przyniosłaby mu większy status.
Niestety nikt z nich nie przewidział jeszcze jednego... choroby.
Z porządku tylko Carlos miał dziwne napady kaszlu, w wyniku którego tracił trochę krwi. Wkrótce te same objawy pojawiły się wśród członków sfory Gangreli i Brujah. Każdy wampir w końcu orientował się, że w plamie krwi znajduje się włos, długi, kręcony włos.
Miasto miało gorsze problemy niż chorobliwy kaszel, więc mimo utrudnienia każda z tych sfor rzuciła się w wir wojny.
Chris wraz z pomocą Ananke był na tropie Sashy. Randy i Boryk złączyli swoje siły przeciwko Lojalistom. Z pomocą Dirka i reszty klanu Nosferatu w końcu udało się wpaść na ich trop w mieście. Kolejny wybuch miał miejsce na Mercer Island w posiadłości Arcybiskupa - Mercer Creek. Nikt się tego nie spodziewał, jednak Sabat był już w drodze na wyspę, z której nie było ucieczki. Tam rozegrała się pierwsza bitwa. Lojaliści rozproszeni i spłoszeni nie mieli szans. Część z nich poległa, część uciekła łodzią przez zatokę.
Było coraz mniej czasu, a Chris wraz ze swoją sforą znajdywali kolejne ofiary Sashy. Byli tuż za nią. Ananke czasem wręcz wyczuwała jej zapach. Jat i poważnie osłabiony Carlos z trudem opanowywali swoją frustrację. Chcieli walczyć przeciwko Lojalistom a nie uganiać się za 'żyrafą'.
Wtedy Ananke dostała telefon od Torreadora, zachwycającego się pokazem jaki uczyniła dla całego klanu Sasha, w prywatnym apartamentowcu na przedmieściach. Cała sfora ruszyła w pogoń.
Gdy dotarli na miejsce, Sasha wciąż oślepiona widownią, dawała uroczysty koncert. Jej ubranie niemalże całe było we krwi, blade ciało również. Sprawa zdawała się być prosta. Chris, Jat , Carlos i Ananke otoczyli Wampirzycę i rzucili się na nią. Sasha dopiero wtedy zauważyła ich obecność i zaczęła się walka. Chris chciał zasklepić jej usta, jednak nie udało mu się a po sali rozległ się głuchy dźwięk niosący zniszczenie. Carlos padł pierwszy, żywy lecz ogłuszony. Jat stanął przed trudnym wyborem i zaryzykował, w sali nagle zapanowała tępa Cisza. Zdziwiona Sasha wpadła w szał i niemalże wyrwała się z uścisku wampirów. Ostatecznego ciosu dokonała Ananke. Swoimi egzotycznymi nożami, z niebywałą prędkością odcięła Wampirzycy głowę. Cisza ustąpiła miejsce odgłosom ulgi, wszystkich zebranych w salonie. Zaraz potem pojawiło się wiele pytań odnośnie Sashy a przede wszystkim stojącego wśród wszystkich Jatagana - Assamitę. Chris musiał opanować sytuacje, nie spodziewał się takiego obrotu spraw, która mogłaby zaszkodzić jego karierze w Mieście, wiedział jednak że żmije z Torreador nie przepuszczą tego incydentu bez echa. Jatagan nie miał jednak tak optymistycznych myśli, wiedział, że w tym mieście, jego misja została zakończona.
Carlos wpadł w letarg, nic nie dało się już uczynić jak tylko oddać go w dobrą opiekę i czekać na przebudzenie.

Między czasie Lojaliści zebrali się w centrum miasta przy najbardziej charakterystycznym jego symbolu - pomnik Szmaragdowej Kopalni. Tam, dewastując wizytówkę miasta czekali na Sabatników. Do Sfory Gangreli i Brujah dołączył też Chris z osłabioną sforą oraz Torreadorowie i Nosferatu ze sfory nomadycznej. Lojaliści nie mieli szans, jak z resztą nigdy w tym mieście. Udało się jednak tym razem dorwać przywódcę i żywego zachować przed Sąd.

Noc skończyła się akcją czyszczenia miasta, do której udało się wezwać Klan Tremere, Tzimiske i Lasombra. Wszystko wskazywało na to, że Arcybiskup padł ofiarą ataku Lojalistów.
Większość Kainitów udała się na dzienny spoczynek do ocalałych sypialni w mieście. Chrisa jednak zbyt mocno intrygowały Skrzypce i tajemnicza dziewczyna popłakująca gorzko. W swoim schronieniu ponownie ujął instrument muzyczny w dłonie i tym razem oddał się prośbom widma. Był zbyt słaby aby wciąż odganiać się od jej cichego szeptu. Zagrał na nich, pomimo pękniętej struny. Grał tak pięknie, że aż nieprawdopodobnie. Z każdą nutą dawał się coraz bardziej porwać melodii. Widmo dziewczyny z każda chwilą materializowało się przed nim tańcząc i uśmiechając się do niego z miłością w szklanych oczach. Struna ku zdziwieniu Chrisa naprawiła się sama, a w pokoju rozbrzmiał piękny, dziewczęcy śpiew...

Nazajutrz w Hotelu Palladium, zebrali się wszyscy ocaleni z miasta. Przybył nawet Arcybiskup, co prawda w niezbyt dobrej formie, ale przynajmniej w jednym kawałku. Byli wszyscy oprócz Chrisa. Sforę reprezentowała Ananke, która z równym sprytem zdała relacje z zajść ubiegłej nocy, pogrążając Randiego i Jeana-Marca. W odwecie istnienie Jatagana zostało ujawnione oficjalnie. Arcybiskup oczywiście bardzo się zdziwił i nie pochwalił jego obecności, natomiast ze stoickim spokojem wysłuchał wszystkich jego zasług w mieście.
Randy przyznał się do błędu, ale potrafił udowodnić nieświadomość swojego czynu i zasługi w pokonaniu Lojalistów. Zachował swój status oficjalny, jednocześnie jednak musiał udowodnić że zasługuje na miano Palladyna.
Boryk został nowym kapłanem sfory Brujah i ponownie dostał pozwolenie na Potomka.
Chris cieszył się wielkim poważaniem za zasługi, jednak jego nieobecność na spotkaniu była niedopuszczalna. Ananke starała się odwlec jego sprawę do momentu jego pojawienia się, co spotkało się z przychylnością Biskupa i Arcybiskupa.
Jean-Marc został zdegradowany i ukarany za 'nieświadome wywołanie zamieszania' w mieście. Karą było nie branie udziału w Rytuale Voulderie przez trzy miesiące.
Giovanni dostał oficjalny zakaz wpływania do miasta. Dodatkowo zakazano robienia wszelkich interesów z nim, pod karą unicestwienia.

Po spotkaniu Jat pożegnał się z Dirkiem i Ananke i opuścił miasto. Ananke i Dirk udali się do schronienia Chrisa. Znaleźli go w salonie zwiniętego w kłębek. Nie miał w sobie kropli krwi i czekał go długi letarg. Skrzypiec nie znaleziono, jednak Ananke wyczuła obecność Ghuli Chrisa, którzy najprawdopodobniej byli tu za dnia. Został wydany na nich wyrok, jednak nie zostali odnalezieni.

Ciało Chrisa i Carlosa zostało godnie zapieczętowane i schowane w nowej sypialni Sabatu na przedmieściach miasta.

Po tygodniu została zorganizowana akcja mająca na celu doszczętną likwidacje niedobitków Lojalistów, dzięki której Randy całkowicie odzyskał swój status.

... a po miesiącu do miasta przybył Kainita o imieniu Tristan Welsh. Spotkał się jedynie z Arcybiskupem i Biskupem Krakenem, jednak całe miasto huczało o jego przybyciu, bowiem było bardzo aroganckie. Był zbyt stary aby pokazywać się publicznie w opanowanym przez sabat mieście. Szukał swoje dziecię... Purpurowe Skrzypce. Odjechał w pokoju z pustymi rękoma.

* * *

- Sprawiedliwość - Francesca odkryła ostatnią już kartę i struchlała, ciężko przełknęła i spojrzała na piękną Lori - Będzie proces, wielki proces, przed wszechwładnym sędzią. Uzna cię za winną. Strzeż się! Strzeż się ognia!


[center:f59c0255b5]* * * K O N I E C * * *[/center:f59c0255b5]
 
Rhamona jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172