|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-07-2014, 19:31 | #31 |
Reputacja: 1 | Niklaus i Albrecht: Wyruszyliście do dolinki trupich czaszek odnaleźć ziele, które było niezbędne szalonemu pustelnikowi. Ciągle w głowach mieliście myśl, że należy się śpieszyć, bowiem kapitan jest ranny. Choć nazwa brzmiała złowieszczo to nie ulękliście się. Droga prowadziła dość stromo w dół. Las był gęsty lecz jasny. Przez korony drzew prześwitywało słońce. Po niecałej godzinie stanęliście w dolinie. Środkiem niej biegła rzeczka, a zielona trawa ponaznaczana była kolorowymi plamkami kwiatów. Na przeciwległym zboczu dostrzegliście las przed którym pasła się sarna, a nieco dalej... czarną postać, która wyraźnie się wam przyglądała i gdy tylko spostrzegła, że też ją widzicie, to uciekła w gęstwinę krzewów. *** Asmodian: Chyba usłyszałeś w oddali tętent kopyt. Nie byłeś pewien. Najgorsze co mogło was teraz spotkać to walka. Wóz był na widoku. Leżał na nim kapitan. Erik wszedł do chaty a Niklaus i Albrecht są w drodze do dolinki. Co teraz? Erik: Chatka była zawalona przeróżnymi gratami. Były tu miski z suszonymi grzybami, korale z jarzębiny, słoje z różnymi korzeniami, chyba chrzanem. Skrzynka z niesłychanie dorodnymi warzywami zerwanymi z ogródka. W kącie chaty stały zaś dwie kozy a pod sufitem, na grzędzie gdakało pięć kur. W chacie trochę śmierdziało. Dziadek wszedł za tobą i ze stosu gałęzi na rozpałkę wydobył jakieś zawiniątko. W środku znajdowały się przeróżne narzędzia, które kształtem przypominały narzędzia medyka. Dziadek gwizdał przy tym i zanosił się śmiechem na przemian z atakami dreszczy. -Fiu, fiu. Ci twoi towarzysze muszą być dzielni. Nie bali się wyruszyć do dolinki. Ja bym się bał diabła co tam mieszka. A oni nic. Tylko poszli. Dzielni rycerze. - Mówił dziadek. -Straszny stwór. Kilka razy żem go spotkał. -Dziadkowi po twarzy popłynęły łzy. -Oby nigdy więcej. -Przynieście tu tego ugryzionego przez trzmiela, to zobaczymy co uda mi się zdziałać. Tu mi go na sianie połóżcie.- Dziadek wskazał stertę siana, z której pożywiały się kozy. Ostatnio edytowane przez Mortarel : 20-07-2014 o 19:49. |
24-07-2014, 18:33 | #32 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Spodziewał się co najmniej obozu orków, lub przynajmniej goblinów, ewentualnie hordy nieumarłych. Kiedy zobaczył jedną postać i to w dodatku taką, która uciekła na ich widok znacznie się uspokoił. Ot jakiś wariat z którym prawdopodobnie ich pustelnik się skonfliktował. Ten las jak się okazało obfitował w niespełna rozumu. - To zadanie będzie chyba znacznie prostsze niż nam się wydawało Albrechcie. Dalej zbierzmy te zioła i z powrotem. Kapitan może umrzeć. Podszedł do kępy kwiecia, jak je opisywał pustelnik, i zaczął wyrywać z korzeniami rośliny. Gdy miał juzż spore naręcze zwrócił się do towarzysza. -Dobra, zrobione wracajmy czym prędzej. |
24-07-2014, 18:39 | #33 |
Reputacja: 1 | Niestety, sprawa nie była taka łatwa. Okazało się bowiem, że w dolince rosną przynajmniej trzy rośliny odpowiadające opisowi leśnego dziadka. Która mogła być właściwa? |
24-07-2014, 18:48 | #34 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Cholera jest tego więcej. Nie wiem, która jest ta właściwa. Powiedział gdy się zorientował, że zielsk o niebieskich kwiatkach jest tu znacznie więcej niż sądził. - Dalej Albrecht, pomóż mi. Musimy zebrać naręcze każdej z tych roślin. Nie był zadowolony, bo przedłużało to jego pobyt w tym dziwnym miejscu i oznaczało, że kapitan Horst będzie dłużej czekał na pomoc, ale cóż było zrobić. |
25-07-2014, 09:23 | #35 |
Reputacja: 1 | Dolina z początku wydawała się naprawdę przyjemnym miejscem, dopóki nie zauważył cienia który wyraźnie ich obserwował. Wyjął nóż i pozwolił by Niklaus zbierał zioła gdy on stał na czatach. Kiedy okazało się, że kwiatów jest więcej zaczął wyrywać jedne z nich. Wątpił by uwaga dziada o jego nosie była aż tak prawdziwa ale starał się przyglądać korzeniom roślin. -Mamy już chyba wszystkie, wracajmy szybko do reszty. |
25-07-2014, 13:11 | #36 |
Reputacja: 1 | Heinrichowi nie było na rękę, że grupa samorzutnie się rozdzieliła. Kapitan, dowodzący całą grupą i wydający konkretne rozkazy był ranny, więc szybko każdy zaczął wdrażać swoje własne pomysły w czyn. To mogło się nawet zabawnie skończyć. Niziołek z cyrkowcem podreptali posłusznie na poszukiwanie ziół - to mogła być zasadzka lub celowe działanie starca by powierzyć mu kapitana po czym pozbyć się reszty. Całość śmierdziała podstępem tak mocno, że Heinrich postanowił zostać nieco dłużej na polance. W między czasie obejrzał sobie obejście - niczym podejrzanym wszakże się nie wyróżniające po czym zaprowadził wóz w stronę gęsto opadających gałęzi drzew. Przeczucie, że pościg może być blisko nie opuszczało szlachcica więc zaprowadził wóz na skraj polanki, za chatą, gdzie opadające gałęzie i krzaki zasłaniały całkowicie pudło wozu i maskowały zwierzęta. Niziołek zostawił swojego kuca w pobliżu chatki, więc Heinrich podprowadził go również i uwiązał za chatką, aby przejeżdżający przez polankę drogą nie widzieli żadnych widocznych wierzchowców. Zadowolony ze swoich wysiłków podjechał do chatki aby sprawdzić co się dzieje z kapitanem. Wiedział co nieco o jeździe konnej i pościgach i jeśli ścigający nie widzieli nic podejrzanego, zazwyczaj nie zwalniali tempa. Co najwyżej przepytaliby szalonego starca....na to wpływu nie miał. Możliwe, że Erik i jego dar mógł tu bardziej pomóc. No i miał naprawdę szczerą nadzieję, że Niklaus i Albrecht nie władują się prosto pod kopyta pościgu. Przeczucie go nie myliło. Z oddali usłyszał zbliżający się od miasta tętent koni. - Herr Erik! Ukryjcie się w chacie. Będziemy mieli towarzystwo! Nie wychodźcie z chaty!- - Rzucił ostrzeżenie do Erika pochylonego wraz ze starcem nad rannym kapitanem po czym odjechał na skraj polanki za ukryty wóz. Przygotował broń i bacznie obserwował wylot drogi, na której spodziewał się nieznanych jeźdźców. |
25-07-2014, 17:37 | #37 |
Reputacja: 1 | Erik posłuchał dziada i ze sporym wysiłkiem przyniósł kapitana na miejsce, które wskazał ich gospodarz. Starał się być tak delikatny jak tylko mógł. Nie pozwoli stracić kapitana. To on miał przewodzić naszej misji. Złożyliśmy przysięgę, a jeśli Horst zginie, to możemy mieć problem z wypełnieniem jej. Chłopak usiadł naprzeciwko staruszka i przyglądał się co starzec będzie robił. Milczał przez dłuższą chwilę. Dopiero po jakimś czasie odezwał się, jakby coś go właśnie oświeciło. - Jakiego diabła? O czym mówisz, starcze?
__________________ Sanity if for the weak. |
25-07-2014, 19:50 | #38 |
Reputacja: 1 | Niklaus i Albrecht: Zebraliście wszystkie trzy rodzaje ziół, które dostrzegliście w dolinie. Żadne z nich nie przykuło specjalnie waszej uwagi i nie wyróżniło się niczym szczególnym. Postanowiliście dlatego zabrać każdego po trochu. Postanowiliście wracać. Leśna ścieżka, którą przybyliście tym razem prowadziła stromo pod górę, aż na szczyt zbocza. Idąc tak nagle usłyszeliście groźny krzyk. Podnieśliście wzrok. Na ścieżce przed wami stała demoniczna postać, wzrostu może dziecka. Była naga i cała czarnego koloru. W poczochrane włosy wplątane miała patyki. Dało się wyczuć od niej zapach smoły i siarki. -Dawać złoto skurwysyny!- Krzyknęła postać mierząc do was sztyletem. Niklaus stanął jak wryty na ten widok. Sparaliżowany strachem nie mógł się nawet poruszyć. [Możesz poświecić PS, jeśli wyjdzie Ci rzut to przestajesz odczuwać efekt strachu] Z kolei Albrecht zachował zimna krew i mógł działać normalnie. Erik Dziadek nad wyraz sprawnie posługiwał się narzędziami medycznymi, które wydobył ze sterty chrustu. Oczyścił ranę, wyjął kule i zszył kapitana. Na koniec posmarował skórę nieprzyjemnie pachnącą maścią złożoną z mieszanki leśnych ziół. -Ano, w dolinie diabeł ma swe leże. Istny czort! Cały czarny, aż strach tam chodzić!- dziadek z trudem powstrzymywał się od płaczu. -Tyle krzywd mi wyrządził! Nagle z zewnątrz dobiegły cię wołania Heinricha. Heinrich Tętent kopyt był coraz głośniejszy. Wtem, zza drzew wyłoniło się dwóch jeźdźców. Byli ubrani w skórzane kaftany a przy pasie mieli miecze. Nie wydawali Ci się znajomi. Na pewno nie byli to też żołnierze. Co ciekawe wyraźnie podążali śladem wozu, bowiem często zerkali na ziemię i zajechali wprost w miejsce, gdzie pierwotnie stał wóz. Musieli coś dostrzec na ziemi, bowiem jeden z nich zsiadł z konia i zaczął przyglądać się rosnącej tam trawie. Następnie skierował swoje spojrzenie w stronę chatki. Drugi jadąc powoli szedł po śladach wozu za chałupę, tam gdzie ukryłeś powóz i konie. GM INFO: Albrecht i Niklaus - niestety omija was okazja zarobienia 50 PD. Roślina nr 2 ma korzeń, który wygląda jak nos Albrechta i to ją należało zerwać. Zrywając wszystkie rośliny straciliście premię. To było zadanie na spostrzegawczość dla WAS. |
26-07-2014, 17:44 | #39 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Niklaus w pełnymi naręczami niebieskiego kwiecia wracał ścieżką do domu pustelnika. Nie spodziewał się kłopotów. Gdy dziwna istota zastąpiła im drogę był zaskoczony i wystraszony. Jak się okazało strach, który go ogarnął był paraliżujący. Nie sądził, że jego, weterana i zwiadowcę armii spotka coś takiego. Nie był w stanie się poruszyć ani nic powiedzieć. Patrzył szeroko otwartymi oczami na dziwne stworzenie, które w niecenzuralnych słowach zażądało od nich pieniędzy. "Na Ranalda żeby to się skończyło." |
27-07-2014, 12:49 | #40 |
Reputacja: 1 | W drodze powrotnej Albrecht był dużo mniej spięty, zapomniał całkowicie o cieniu, który widzieli i o ostrzeżeniach starucha. Doszło nawet do tego, że dolinka zaczęła mu się podobać pomimo szemranej nazwy. I wtedy wyskoczyło na nich... coś. Kątem oka widział jak Niklaus zamarł z przerażenia na widok przeciwnika swojego wzrostu. On sam przyjrzał mu się jednak krytycznie. Ciężko było brać na poważnie zagrożenie, które wyglądało jak brudny goły dzieciak. Starał się jednak zachować czujność, całe szczęście że nóż miał dalej w pogotowiu. Wziął głęboki oddech i zaczął powoli wypuszczać powietrze bacznie obserwując demona. Wysłał w myślach krótką modlitwę do wszystkich bogów jakich znał i rzucił nóż. Jednocześnie zaczął biec w kierunku stwora by zasadzić mu potężnego kopniaka. |