|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-08-2014, 15:00 | #51 |
Reputacja: 1 | -Z Diabłem? Za dnia? - Heinrich jakoś nie dawał wiary w rewelacje które przynieśli mu jego towarzysze. Niklaus miał ranę, która wyglądała na zadaną sztyletem, nie szponami czy zębami które widział u diabłów na freskach w świątyni Sigmara. Ani Albrecht, ani Niklaus nie wyglądali na potężnych wojowników, którzy mogliby pokonać demona. Heinrich pokręcił głową z niedowierzaniem. Propozycja Albrechta miałaby sens, gdyby nie pewien problem, a w zasadzie dwa problemy. Jeden stał pod lasem, drugi leżał w chacie z przestrzelonym barkiem. - A jak zamierzacie jechać wozem w lesie? - Heinrich zadał pytanie Albrechtowi i Niklausowi, którzy przekonani byli o genialności swego planu. -To nie dyliżans. Połamie się na wertepach. A jest nam potrzebny dla rannego, bo w siodle się nie utrzyma - Heinrich podchodził sceptycznie do pomysłu Albrechta. Jechali w góry co oznaczało, że szukanie bezdroży i ciąganie wozu po ciężkim terenie groziło zgubieniem się w licznych dolinach górskich, i rychłym połamaniem osi i kół potrzebnego im wozu i utknięciem z dala od uczęszczanych szlaków. Żaden z jego towarzyszy nie wyglądał na kogoś obeznanego z głuszą, a to przesądzało sprawę. - Zostać tu też nie ma sensu, bo mogą przyjechać następni i będzie ich więcej. Trupy trza ukryć, konie do wozu przytroczyć i jechać dalej traktem. Zanim ktoś, komu zależy na znalezieniu nas się zorientuje, że brakuje mu kilku sług, możemy być już daleko. A im szybciej dziadek o nas zapomni, tym pościg mniej będzie nam zagrażał. Co robić wiemy. Być może kapitan odzyska przytomność za jakiś czas i poda więcej szczegółów, być może nie, ale ogólny cel jest nam przecież wiadomy. - Heinrich rozważał jeszcze głośno, i wyszło mu, że powinni trzymać się traktu. |
04-08-2014, 15:33 | #52 |
Reputacja: 1 | -Poczekajmy tutaj do jutra. Skoro od dzisiejszego dnia i nocy zależy życie kapitana to lepiej nie męczyć go podróżą. Dodatkowo ciekaw jestem tego diaboła. Wiele rzeczy w życiu widziałem na szlaku, ale skoroście go usiekli, to go chętnie obejrzę. - powiedział Erik spokojnie wyrażając swoje zdanie co do propozycji reszty. - A ciała zostawmy przy jego truchle. Będzie, że demon zabił.
__________________ Sanity if for the weak. |
04-08-2014, 18:22 | #53 |
Reputacja: 1 | Na słowa Erika Albrecht delikatnie zesztywniał. -Nie uważam, że powinniśmy się tu zatrzymywać. Ci dwaj mogli kogoś poinformować o naszych ruchach zanim zdecydowali się na spotkanie. Jedźmy, jeśli znajdziemy dogodną drogą idącą wzdłuż traktu to nią, jeśli nie to traktem ale jedźmy. Zawahał się i dodał. -Przykro mi Eriku, pomiot w chwili śmierci zniknął. Nie martw się jednak, bogowie z pewnością zobaczą jak żarliwie chcesz zwalczać zło i pokierują Tobą. |
05-08-2014, 15:02 | #54 |
Reputacja: 1 | - Wolisz, żeby kapitan był jeszcze słabszy? Ten tutaj dziaduszek to czarodziej czy tam wioskowy guślarz. W chwili strachu po prostu poraził magią tego oprycha. Jesteśmy tutaj w miarę bezpieczni i mamy zapewnioną opiekę nad naszym przywódcą.
__________________ Sanity if for the weak. |
06-08-2014, 09:11 | #55 |
Reputacja: 1 | -To pójdźmy na kompromis panowie. Zostańmy na noc. Słońce jest już dosyć nisko, więc popas i tak wypadłby gdzieś w głuszy. Warto skorzystać z gościny, szczególnie, że uwolniliście panowie staruszka od kłopotu. Konie wypoczną, nasz dowódca również a rano okaże się, czy bogowie byli dla nas łaskawi. Eryku, nasz gospodarz nie musi ryzykować życia aby nas bronić. To, że pomógł Ci w walce z tymi tutaj nie oznacza, że nie wyda nas większej grupie zbrojnych. Ten zbir po prostu wszedł do jego domu nie proszony, dlatego zginął. - Heinrich skończył przeszukiwanie opryszków i podszedł do towarzyszy. -Rano jednak musimy ruszać, bez względu na to, czy kapitan wydobrzeje czy nie - Heinrich spojrzał na Erika. -Mam nadzieję, że się nie mylił co do Ciebie, bo potrzebujemy każdego uśmiechu boga, jaki ten zechce nam ofiarować - Heinrich dość sceptycznie podchodził do aspektów wiary, ale skoro według kapitana towarzyszył im wybraniec, może jego pomysły nie były całkiem od rzeczy. Może przebiegły bóg prowadził jakimiś torami myśli swojego wybrańca. Heinrich miał nadzieję, że Erik nie jest jedynie zabawką w rękach boga, który jak żaden inny bóg upodobał sobie oszustwo. |
06-08-2014, 12:05 | #56 |
Reputacja: 1 | Albrecht miał dość sporów, pod względem wymiany poglądów rozmowa z Erikiem wyglądała jak z każdym bogobojnym kapłanem. W sumie był nawet zadowolony, że szlachcic podał takie rozwiązanie ucinające właściwie rozmowę. Machnął ręką i zaczął odchodzić by zająć się trupami. -Mag czy nie mag, musimy wystawić warty w nocy. - rzucił jeszcze do pozostałych |
06-08-2014, 20:09 | #57 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Konieczność wystawienia wart nie podlega dyskusji- wtrącił się do rozmowy Niklaus. On w sumie też był zadowolony z rozwiązania jakie przedstawił szlachcic. Istniało ryzyko, że koleżkowie tych pobitych przyjdą w nocy, ale wobec nie najlepszego stanu kapitana Horsta było to ryzyko, które warto było podjąć. - Zaczekaj Albrecht, pomogę ci z tymi trupami. Podszedł do kuca i wziął przytroczoną do siodła łopatę. Na pewno się przyda przy grzebaniu ciał |
29-08-2014, 08:47 | #58 |
Reputacja: 1 | Postanowiliście zostać w chacie szalonego dziadka do rana. Dzień zbliżał się ku końcowi, a podróżowanie głównym traktem mogło sprowadzić na was kłopoty. Do tego Kapitan był ranny i nie wiadomo czy podróż mu nie zaszkodzi. Niklaus i Albrecht zajęli się zakopywaniem ciał zabitych jeźdźców. Dwa dodatkowe konie zdobyte na nich powiększyły wasz dobytek. Przy ciałach znaleźliście też dwa miecze, dwa sztylety, dwa skórzane kaftany i dwie pary skórzanych spodni. Z uwagi na zniszczenia po walce do noszenia nadawał się tylko jeden komplet. Dwie pary skórzanych rękawic i dwa worki podróżne z kocami i prowiantem w sumie na dziesięć dni. Przy jeźdźcach znaleźliście też dziesięć złotych koron i opieczętowaną wiadomość. Zakopawszy ciała udaliście się do chatki. Dziadek pozwolił wam posilić się warzywami z jego ogrodu, po czym spalił się otrzymanym od was fajkowym zielem tak mocno, że do rana nie było z nim żadnego kontaktu. Bełkotał tylko coś przez sen w niezrozumiałym narkotycznym widzeniu. Schowawszy wóz za chatką wystawiliście warty aby nikt nie zaskoczył was w ciemnościach. W połowie nocy pojawił się problem. Mianowicie Niklaus i Albrecht dostali swędzącejj wysypki i opuchlizny na dłoniach i rękach. Do rana nie mogli już zasnąć drapiąc się niemiłosiernie, co skutkowało znacznym ich zmęczeniem. Prawdopodobnie zatruli się rośliną, o której mówił dziadek. [-10 SW, Int, Ogd. w dzisiejszym dniu. Dodatkowo każda czynność wymagająca użycia rąk wymaga zdania testu SW, w przeciwnym wypadku nie jesteście w stanie jej dokonać z uwagi na dokuczliwe swędzenie, stoicie i się drapiecie. Efekt ten trwać będzie 3 dni, do wyzdrowienia] Nad ranem usłyszeliście tętent wozu jadącego przez las. Kapitan wciąż był nieprzytomny, a dziadek pogrążony w narkotycznym śnie. Nie zdążyliście nawet wyjrzeć dobrze z chaty, gdy dostrzegliście oddział wojsk wyjeżdżający z leśnej drogi. Od razu dostrzegliście czerwonego ze złości posterunkowego, którego barykadę zniszczyliście dzień wcześniej. Obok niego na wozie siedziało też trzech żołnierzy, każdy z ręką na temblaku, a jeden o kulach. Zaraz za wozem pojawiło się także sześciu innych jeźdźców. Oddział zatrzymał się u skraju lasu a posterunkowy wrzasnął wściekle: -Poddajcie się! Wyłazić! Wiem, że tam jesteście! |
30-08-2014, 11:39 | #59 |
Reputacja: 1 | Włóczęga zerknął przez okienko chatki i popatrzył z niemałym przerażeniem. Po chwili obrócił się do towarzyszy, popatrzył w sufit, podrapał po podbródku, zerknął na podłogę, znów na zewnątrz, na ręce niziołka i cyrkowca... po chwili powiedział: - Obwińcie te ręce w jakieś szmaty. Bardzo niedbale. Polejcie to czymś cuchnącym. Resztę załatwię ja. Następnie Erik po prostu wyszedł jak gdyby nigdy nic do strażników. Zbliżył się do nich bardzo blisko nie przejmując się mieczami i kuszami. Jedynymi słyszalnymi w chatce słowami było: - Kto tutaj dowodzi?! Jeśli towarzysze obserwowali to co wyczynia ich kompan, mogli spostrzec, że macha on jakimś papierkiem przez oczami dowódcy oddziału. Następnie pokazuje coś na chatkę i wygaduje coś żywo gestykulując. Ludzie, którzy ich ścigali mieli widocznie nietęgie miny.
__________________ Sanity if for the weak. |
30-08-2014, 15:56 | #60 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Na słowa Erika Niklaus tylko skinął głową i się uśmiechnął. Chyba wiedział jaką kartą chce zagrać jego towarzysz i bardzo mu się ten pomysł spodobał. Jeśli wszystko pójdzie po ich myśli uda im się wywinął strażnikom. Jedyne co martwiło niziołka to to, że nie miał na zbyciu odpowiednich szmat i niczego cuchnącego do polania opatrunków. Wysypka na rękach do złudzenia przypominała czerwoną ospę. Nawet bez opatrunków strażnicy powinni dać się nabrać. Jedyne co zrobił to wyciągnął z plecaka koc okrył się nim i położył. Jak nic wyglądał na chorego. Pozostało trochę poczekać. |