|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-12-2014, 14:01 | #61 |
Reputacja: 1 | Miecz zrzucił Wernerowi kapelusz, zdecydowanie nie odstraszyło go to a jedynie spowodowało chęć zemsty, za najprawdopodobniej uszkodzenie kapelusza ostrzem. Wyrzucił bicz, wyciągając z pasa mały nóż i skrócił doskokiem dystans. Zamierzał podziurawić ciało Rutgiera. |
13-12-2014, 23:56 | #62 |
Reputacja: 1 | Witalisowi zrobiło się trochę głupio, że tylko on nie uczestniczy w walce. Nawet wysłał do niej w podstępny sposób swojego misia... Westchnął ciężko, wydobył nóż i ruszył, trzymając go ostrzem w dół i do przodu. Wyglądało na to, że używa go nie tylko do krojenia chleba. -Kubuś, trzymaj się -już idę! |
20-12-2014, 05:35 | #63 |
Reputacja: 1 | Werner ogarnął się nieco, w końcu nie na codzień jesteśmy odtrącani na bok przed futrzastego niedźwiedzia jako przeszkoda na drodze do sprzedawcy smakołyków. Ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - odrzucił bicz dobywając noża. Nie docenił jednak półorka - ten nie dał mu skrócić dystansu, bez ryzyka nadziania się na miecz. Szarża Arno zbiegła się identycznie w czasie z okrzykiem alchemika i potężny topornik cięcięm topora zdjął głowę pierwszemu z zielonoskórych... po prawdzie zdjął głowę razem z częścią barków. Zanim nawet goblin zorientował się że Arno zaatakuje i zanim zdążył w przerażeniu uciec, zginął, nawet nie dobywszy broni. Sven tymczasem spokojnie ściągnął spust i po krótkim locie bełt wbił się aż po same pióra w pierś jednego z "mostowych" goblinów, który zwijając się w agonii spadł do wody, zadowolony z dobrej roboty sięgnął po ulubiony buzdygan - a lubił sięgać po ciężkie argumenty. Krwawiący półork wciąż nie dawał za wygraną. Ktoś, kto szybko się poddaje nie przetrwa długa ani prześladowany w ludzkich sadybach, ani w bandach zielonoskórych. Dlatego mściwie i okrutnie wbił miecz głęboko w misia Jakuba, przebijając grube futro, grubą skórę i sięgając mięśni. Zwierzak zawył z bólu, gdy herszt goblinów wyszarpnął zakrwawioną broń. Witalis, zachodzący od boku półorka z zemsty dziabnął nożem w krzywdziciela niedźwiedzi... który z łatwością zbił cios, posyłając nóż tresera na ziemię... co jednak go odsłoniło. Miś Jakub, mający pierwotnie zamiar gruntownie obwąchać jegomościa po skarceniu go łapą, zmienił zdanie i skarcił go ponownie, głęboko raniąc pazurami lewe ramię, które jeszcze niedawno chroniła tarcza. Półczłowiek wciąż był na nogach - osaczony, krwawiący i słabnący, widać, że chciał wejść z powrotem na kłodę, by zmniejszyć liczbę napastników. Gobliny widząc bardzo niekorzystny dla siebie obrót wydarzeń, rzuciły się do panicznej ucieczki! Rezydent kłody skoczył w kipiel z jakimś goblińskim zawołaniem, zaś ten bliżej Arno rzucił łuk na ziemię i popędził w pobliskie krzaki, znikając w gąszczu.
__________________ Bez podpisu. |
20-12-2014, 14:10 | #64 |
Reputacja: 1 | Sven czując w ręce buzdygan tylko uśmiechnął się do siebie. Widząć malejące siły wroga poczuł jeszcze większą pewność siebie. Żwawym krokiem pobiegł do kłody starając się zablokować pół-orkowi możliwość przejścia na drugą stronę. Jednoczęśnie dzięki temu manewrowi oddzielało go od Jakuba połowa drużyny i przeciwnik. Miał nadzieję że to wystarczy. Jeśli nie miał plan by szybko przebiec na drugą stronę do Arno. Gdy znalazł się już nieopodal orka wyczekał na dobry moment gdy ten zajęty walką z niedzwiedziem na chwilę opuści gardę i wtedy zdecydowanie zaatakował przeciwnika. Miał nadzieję że jego cios połamie parę żeber. |
24-12-2014, 01:19 | #65 |
Reputacja: 1 | Witalis zachodził cicho przeciwnika, z rozbawieniem obserwując zabawę misia. Nagle, ten bydlak, zamiast ze strachu paść na kolana i prosić o litość, ośmielił się skaleczyć Jakuba! Szalona wściekłość spowodowała, że zmylił krok i zamiast wyprowadzić szybki i zdradziecki cios, skoczył jak głupi na półorka. Zwojował tyle, że wypuścił nóż. Na szczęście Jakub mimo rany przejechał pazurami Rutgierowe ramię. Witalis szybko opanował się i postanowił nie stawać między wkurzonym miśkiem a jego ofiarą. Co jak co, ale jego przyjaciel zemści się na tym bydlaku lepiej, niż zrobiłby to on. Poza tym jak go znał, tak wiedział, że teraz misio po prostu musi komuś spuścić wpierdol. Najlepiej gdyby oberwało się Rutgierowi a nie któremuś z towarzyszy. Jeśli dostatecznie mocno go sponiewiera, to powinien się uspokoić, choć bez wódki i drapania za uszami pewnie się nie obejdzie. Żeby nie stać jak kto głupi, zaczął pólorka obchodzić dookoła, starając się przyciągnąć jego uwagę, trzymając się jednak w bezpiecznej odległości od jego miecza. |
25-12-2014, 13:05 | #66 |
Reputacja: 1 | Arno stanÄ…Å‚ nad pniem, odcinajÄ…c Rutgierowi drogÄ™ ucieczki.
__________________ [D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik [Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor, Pliman Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 29-12-2014 o 12:39. |
25-12-2014, 16:12 | #67 |
Reputacja: 1 | Werner skierował sztych miecza prosto w pół orka, idąc naprzód i próbując zbić jego miecz, nóż natomiast ułożył w pozycji dogodnej do jak najszybszego włożenia go w tętnice przeciwnika. Miał nadzieje, że miś tym razem nie będzie podejmował ponadprogramowych akcji. |
27-12-2014, 00:11 | #68 |
Reputacja: 1 | Gobliny uciekły i został po nich tylko zielony smród. Tymczasem ich herszt, półork Rutgier, krwawiący, osaczony przez drużynę ze wszystkich stron nie zamierzał się poddać ani dorwać żywcem. Wiedział, co dzieje się z takimi jak on na miejskich placach, gdzie małodobry ku uciesze tłuszczy zamęcza mieszańców na śmierć, wywołując wrzaski i spazmy bólu. Tak naprawdę wynik już był przesądzony, teraz tylko trzeba było zabić drania nim ten ostatnim dechem zabierze kogoś ze sobą. Zaczął poganiacz Werner, sam ranny ale mimo to udało mu się wyprowadzić daleki, podstępny sztych mieczem, zmuszając wroga do skupienia uwagi i związania z nim ostrza. Co wykorzystali inni. Sven korzystając z całej siły, którą miał - zarówno tą wrodzoną, jak i wyrobioną tłuczeniem dla mistrza kamieni na proszek w wielkim moździeżu - uderzył ciężkim buzdyganem w plecy. Trafił niefartownie - miast pełną siłą w kręgosłup, uderzył w bok żeber, ledwie zawadzając piórami o wroga, ale to wystarczyło. Rutgier jęknął i padł na kolana. Arno widząc że koniec zabawy wskoczył na pień, ale nim doszedł było po kłopocie. Witalis wbił wrogowi nóż aż po rękojeść w szyję a Jakub... No właśnie, ukochany Kubuś Witalisa wstał na tylne łapy i górując nad stygnącym trupem półorka wszem i wobec oznajmił rykiem, że to jego mięso. Zupełnie jakby zapomniał, że jest cyrkowym misiem, a przypomniała mu się dzika mamusia. Ryknął ponownie. - Cofnąć się, powoli - szepnął Witalis do towarzyszy, martwiąc się co prawda mniej o nich, jak o krew oblepiającą niedźwiedzie futro. Miś opadł na cztery łapy i włapał zębami za nogę Rutgiera i powlókł go na bok, w krzaki. 16 Czasu zbiorów, dziesiąty rok panowania cesarza Luitpolda, późnie popołudnie. Ruiny Leśnych Ludzi, Obóz "Obgryzaczy Rutgiera" Sceneria: Ruiny na leśnej polanie. Bogata, pachnąca trawa podeptana nogami, gałęzie oparte o kamienne ściany tworzą improwizowane szałasy. Jeden połatany namiot, najpewniej ukradziony jakiemuś rycerzowi stoi w środku. Na środku obozu stoi ognisko, nad którym przypala się sztuka mięsa. Dwa doły z trudem wykopane w ziemi, przykryte kratą. Wszechobecny zapach kału i uryny. Odgłosy dochodzące z jednego z dołów Osoby: Drużyna, Nieznajomy umorusany krasnolud w jednym z dołów, odgłosy ptaków, odległy szmer strumienia, muchy. Nim dotarli do obozu nie obyło się bez paru komplikacji. Niedźwiedź początkowo próbował szarżować na każdego kto zbliżył się do krzaków przy kładce, ale w końcu misiek znalazł u półorka kilka pasków mięsa i metalową manierkę. Tą ostatnią zmyślnie przegryzł i zlizał okowitę z niej wypływającą. Potem zatańczył coś i usnął, co pozwoliło opiekunowi zająć się raną. Towarzysze szybko przetrząsneli trupa, okazało się że ma na sobie całkiem dobry skórzany pas, dobry miecz, trzy sztylety, skórzaną torbę doczepioną do pasa, parę miedzianych kolczyków i złoty pierścień. Zawartość torby wyżarł niedźwiedź nie zostawiając nic. Towarzysze zebrali też trzy krótkie łuki i dwa tuziny strzał, jedno i drugie całkiem dobrej jakości - widać było że robota jest ludzi, nie zielonoskórych. Zielonoskórzy obozowali w starych ruinach leśnych ludzi, i drużyna rozglądając się po nim, znalazła głównie posłania i jedzenie - tak świeże, jak i zapas solonych ryb i mięsa w dwóch małych beczkach, takoż trzecią z piwem. Namiot herszta zawierał, poza legowiskiem damskie lusterko z polerowanej stali, topór bojowy i wojskową kuszę, acz bez amunicji. Pod sufitem wisiały suszone kiełbasy i pęta cebuli. Ogólnie - niecodzienne znaleziska jak na obóz małych zielonych ludzików. Szybko jednak uwagę ogółu przyciągnął przykryty kratą dół, w którym ktoś siedział. I z pewnością nie była to nadobna córa oberżysty!
__________________ Bez podpisu. |
28-12-2014, 16:46 | #69 |
Reputacja: 1 | -Ale szpetna franca! I śmierdzi bardziej niż Jakub! - Nie mógł się nadziwić Witalis pochylony nad zakratowaną dziurą w ziemi - Zupełnie nie rozumiem jej ojca. Na jego miejscu raczej bym jej nie szukał - dodał po chwili pod nosem. Jakub, który jeszcze nie doszedł całkiem do siebie, też z ciekawością zajrzał do dziury. Warczenie tylną stroną było głośne i pełne oburzenia, przebrzmiewała w nim jednak nuta niepewności, a nawet strachu. Najwyraźniej nigdy nie widział tak brzydkiej niewiasty. - Hej, hej, panienko! Żyjesz? Przyszliśmy zabrać cię do tatusia!- zawołał - I zgarnąć trochę złota - dodał już w myśli. - No wychodź, nie bój się misia... |
29-12-2014, 14:28 | #70 |
Reputacja: 1 | Beztroskie spacery po lesie - Cholercia... - Gudi zahaczył stopą o wystający z ziemi korzeń, z trudem złapał równowagę Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 30-12-2014 o 12:26. |
| |