Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-09-2016, 20:21   #161
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Ochotnicy wyraźnie byli tak bardzo przejęci ostatnimi wydarzeniami że sen ani zmęczenie się ich nie imały. A może to zasługa nieplanowanej drzemki? Po dotarciu do kryjówki rozpoczęła się dyskusja którą przerwał Marwald robiący dziwne znaki nad ranną Victoria.

Kolekcjoner miał dobry pomysł. Zabieg który trzeba było przeprowadzić nie należał do łatwych, a do tego wykonane go w takich warunkach oraz prymitywnymi narzędziami byłoby trudne a efekty nie do końca przewidywalne. Co innego użycie Wiatrów Magii, ich siła zależała jedynie od dwóch rzeczy: siły czarodzieja oraz zwykłego szczęścia. Do tego nie potrzeba było niczego więcej: miejsca, narzędzi, sprawności czy zręczności. Taka była przewaga leczenia przy pomocy magii nad metodami tradycyjnymi. Marwald był początkującym magiem, lecz z dużym talentem, a szczęście, cóż .... na to nie było rady.

Poczynione znaki i wypowiedziane słowa nie zrobiły na nikim wrażenia, pewnie dlatego że z ich punktu widzenia nic się nie stało, tylko sam Marwald poczuł że coś ... tak jakby wyszło. Nie był do końca pewien czy napewno, a jeśli tak to czy to wystarczy, ale próbował, to było najważniejsze. Victoria ciągle błądziła wzrokiem po kryjówce, nie dało sie z nią złapać kontaktu, lecz gdy tylko Marwald skończył swe rytuały babulinka przestała wodzić wzrokiem i zamknęła oczy. Mogło to oznaczać dwie rzeczy, lecz obserwacja poruszającej się klatki piersiowej oraz oczu wędrujących pod powiekami uświadczyło go w przekonaniu że napewno nie zaszkodził a może i udało mu się nawet pomóc.

Felix zatrzymywany wcześniej przez Marwalda wyruszył na poszukiwania i tak jak mógł się tego spodziewać, wrócił z zaledwie kilkoma ziołami. Zajęło mu to pół dnia lecz znalazł zioła pozwalające przyrządzić dwie porcje leku obniżającego gorączkę. Może nie był to super lek na wszystko, lecz w tej sytuacji każdy krok w kierunku uzdrowienia Victorii był dobry. Obniżanie temperatury zwykłym lodem, od zewnątrz, wspomagane było teraz medykamentami podawanymi doustnie - podczas krótkich wybudzeń. Przy okazji Marwald i Felix zauważyli lekką poprawę, a może im się zdawało?

Waighstill przeszukał teren wokół kryjówki tak dokładnie jak było to możliwe bez konieczności całodziennej wyprawy. Nie było żadnych świeżych śladów, a te stare dawno były już pokryte śniegiem.

Przygotowany został ciepły posiłek który jeszcze bardziej rozleniwił zmęczonych podróżników. Max, Konrad i Horst zasnęli jak dzieci - to oni przez cały czas pilnowali grupy. Podczas gdy reszta leżała nieprzytomna a później dygocząc z zimna starała się dojść do siebie. Reszta nie była w lepszym stanie, również byli zmęczeni, ale ta nieplanowana drzemka, pomimo że odbiła się na ich zdrowiu, pozwoliła odzyskać trzeźwość umysłu.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 24-09-2016, 16:25   #162
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Zarówno dzień jak i noc przebiegły bez większych problemów. Wszyscy mieli czas na odpoczynek chociaż nie każdemu był potrzebny. Victoria cały czas spała, jej stan się nie zmieniał, przebudzała się co jakiś czas, lecz kontakt z nią był ograniczony tylko do pojedynczych słów i podania posiłku oraz ziół.

***

Marwald znał ograniczenia magii także rano, gdy tylko się obudził, kolejny raz przystąpił do swojego obrządku. Znów poczuł to co poprzedniego dnia, lecz tym razem reakcja Victorii była wyraźniejsza. Victoria otworzyła szeroko oczy, podniosła sie i .... zwymiotowała krwawą mazią. Jednakże jej stan był lepszy niż na początku, zioła Felixa i leczenie Marwalda spowodowały iż babulinka w pełni odzyskała przytomność. Dalej nie była w stanie za dużo zrobić, ale teraz mogła sama spróbować poprawić swój stan no i można było z nią normalnie rozmawiać. Kapłanka stwierdziła iż jej stan jest na tyle dobry że jeśli przez najbliższy dzień się nie pogorszy to mogą ruszać, nawet jeśli obrządek się nie uda, choć wtedy nie będzie mowy o poruszaniu się o własnych siłach. Ponadto istniało jeszcze prawdopodobieństwo że następnego dnia szczęście uśmiechnie się do Victorii i wspomagane zdolnościami kapłanki przywróci ją do pełni sił.

***

Po kolejnym dniu spędzonym w kryjówce przyszedł czas aby wyruszyć w dalszą drogę, lecz zanim to się stanie miał mieć miejsce jeszcze jeden obrządek. Tym razem miała go wykonać Victoria. Gdy tylko kapłanka zaczęła Marwald od razu poczuł silniejszą aurę co wskazywać mogło iż babulinka ma zamiar zwiększyć siłę czaru, tak aby jego wynik był bardziej pewny. Wiedział również co mogłoby się stać jeśli los się od niej odwróci. Nie dość że leczenie może się nie udać to jeszcze sama czarodziejka mogła ściągnąć na siebie coś złego. Coś za coś - oboje byli tego świadomi.

.... bliżej nieokreślony ból dotknął serca Marwalda, poczuł to również Max i prawdopodobnie Victoria. Kolekcjoner wiedział co się stało, czar się nie udał, ale najgorsze było to stało się coś złego, lecz nikt nie wiedział co. Niemniej jednak kolejny dzień odpoczynku i działania chłopaków sprawiły iż pomimo nieudanego obrządku Victoria była w stanie sama przejść na wóz oraz, jeśli wierzyć jej słowom -nic jej nie będzie i wyliże się pod drogą. Przed wyjściem z kryjówki należało porządnie się posilić, jednakże jedzenie które powoli odmrażało i piekło się nad ogniem nie wyglądało za ciekawie. Mięso oraz pieczywo nabrało sino-zielonego koloru, na ich powierzchni widoczna była pleśń oraz małe białe robaki które powoli przeistaczały się w muchy. Jedzenie było do wyrzucenia; mogło być gorzej aczkolwiek w tym przypadku każda porcja jedzenia była ważna. Zwłaszcza gdy jest tak wielu uczestników wyprawy a pożywienia tak niewiele.

***

Wyruszyli, pełni sił i z dalej chorą Victorią na wozie. Tym razem nie mieli żadnego powodu aby zbaczać z trasy. Jako że szli za dnia prowadził ich Konrad który zdał już sobie sprawę z tego jak bardzo bezużyteczny jest nocą. Podróż przebiegała spokojnie, nikt nie widział, nie słyszał, ani nie "czuł" zagrożenia ze strony potworów czy dzikich zwierząt. Victoria tłumaczyła to tym iż zwierzęta instynktownie wyczuwają zagrożenie i prawdopodobnie same uciekły z terenów zajętych przez tą podłą gromadę. Także jeśli za jakiś bliżej nieokreślony czas, znów natrafią na zwierzynę oznaczać to będzie iż nie ma już na tych ziemiach potworów, lub wyszli poza rewir ich działania; .... i oby nastąpiło to jak najszybciej gdyż kiedyś trzeba będzie uzupełnić zapasy.

Dzień zakończył się bez większych problemów, został rozstawiony obóz oraz wystawione warty - noc również przebiegła spokojnie. Z samego rana Victoria postanowiła kolejny raz spróbować poprawić swój stan, lecz jako że czuła sie już lepiej, o własnych siłach oddaliła się od reszty grupy aby nie sprawić im problemów. Marwald i Max po raz kolejny poczuli napływającą energię po czym nie nastąpiło nic co można byłoby nazwać bólem - był to zdecydowanie dobry znak. Po chwili kapłanka żwawym krokiem wkroczyła do obozowiska i zasiadła przy ogniu aby spożyć posiłek. Potwierdziła iż czary dały pozytywne skutki i "nigdy nie czuła się lepiej" - co zresztą było widać. Victoria powróciła do żywych ku uciesze wszys.....większości. Od razu zaczęła więcej mówić i ponownie dziękować Marwaldowi za poratowanie sytuacji. Używała przy tym słów: "odważny, dobry, porządny, właściwy, zdolny. utalentowany". Zwróciła również uwagę że księga której wpływu się obawiała, okazała się być: "nie taka zła jak myślałam".

***
Minęły kolejne trzy dni wędrówki, a na początku następnego grupa podeszła na tyle blisko gór że natknęła się pierwsze wejście do jaskini. Podnóże było dość łagodnie nachylone, także niewiele drogi zostało im do szczytu - oczywiście patrząc po linii prostej. W praktyce droga może zająć jeszcze sporo czasu. Jeśli wierzyć słowom Nicholasa oraz pośrednio Maxa, skały poprzetykane są licznymi jaskiniami a przy samym szczycie jest ich zdecydowanie więcej, a część z nich połączona jest korytarzami. Niedługo powinni również natrafić na osadę o której wiedzieli że znajduje się gdzieś wyżej w górach. Koń jeszcze sobie radził z ciągnięciem sań, jednakże czym wyżej tym ciężej będzie mu się wdrapać, a w pewnym momencie trzeba będzie ruszyć dalej bez ruchomego zaplecza.

Grupa szła pod górę po serpentynie wyznaczonej przez Konrada oraz obytych w sztuce magicznej Victorii i Marwalda. Z pozoru wyglądało to jak spore nadrabianie drogi, lecz wszyscy wzięli sobie do serca to czego dowiedzieli się z dziennika oraz Nicholasa i woleli unikać pułapek. Dzień chylił się ku zachodowi także należało wybrać schronienie na noc. Sprawa była prosta, ochotnicy rozbili obóz w jaskini o której wiedzieli że znajduje się najbliżej. Zagłębienie było na tyle obszerne iż zmieścili się w nim wszyscy łącznie z tobołami. Oprócz rozmiarów jaskinia wyróżniała się jeszcze jedną rzeczą, na drugim jej końcu znajdowało się przejście, korytarz który piął się w górę i a którego końca nijak nie było widać. W otworze z powodzeniem mógłby zmieścić się nawet słusznych rozmiarów człowiek. Dla bezpieczeństwa przejście zostało zatarasowane saniami. Ochotnicy poszli spać ...

***
Przypadła warta Waighstilla i Felixa. Wielkolud z dzieciakiem czujnie obserwowali czerń nocy, chociaż Felix widział zdecydowanie więcej od swojego towarzysza. Noc była spokojna, chociaż czasami słychać było odgłosy zwierząt, lecz tym razem był to dobry znak. Nawet jeśli w okolicy byłaby wataha wilków to raczej marna szansa że zaatakują tak dużą grupę. Co innego potwory jak te które spotkali kilka dni wcześniej. Felix dostrzegł ruch za drzewami, nie musiał się nawet specjalnie wysilać aby zauważyć kilka osobników którzy mogą być ludźmi i chyba nie zdają sobie sprawy z tego że ktoś ich widzi. Wyposażeni byli w łuki oraz dzidy i krzątali się wokół jakby czegoś szukali. Po chwili założyli strzały i czekali. Wszystko to trwało zaledwie chwilę także Felix nie był w stanie podjąć żadnych działań poza odruchowym zejściem z linii strzału i ostrzeżeniem Waightstilla aby zrobił to samo. Gdy tylko oboje odeszli na boki usłyszeli rumor, z góry spadły drewniane bele palące się żywym ogniem, musiały być nasączone czymś co dobrze się pali, do tego były mokre więc dymiły się niemiłosiernie. Ognisko jakie w mgnieniu oka powstało prawie że w wejściu do jaskini było sporych rozmiarów, jednakże przy odrobinie odwagi można było spróbować je przeskoczyć i wyrwać się z pułapki. Ogień był bardzo jasny i oślepił Felixa na tyle że ten nie widział już co dzieje się dalej. Jednakże największym problemem nie był teraz ogień, a dym który dość szybko zapełniał pomieszczenie. Huk zwalanych pni obudził wszystkich uczestników wyprawy, jednakże tylko wartownicy mieli na tyle rozbudzone umysły aby zadziałać natychmiastowo.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 26-09-2016, 22:59   #163
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
- Na wszystkie demony Chaosu! Podusimy się! - Waightstill momentalnie wpadł w szał - wytłukę tych gnoi! - Jak pomyślał, tak zrobił: przeskoczył przez płomienie z zamiarem ruszenia ku drzewom. - Tylko złaź między głazami, durniu, bo cię ustrzelą i nawet Ja ci nie pomogę! - zdążyła dorzucić od siebie halabarda.
 
snake.p jest offline  
Stary 27-09-2016, 05:37   #164
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Mimo nagłości ataku Felix zdążył uskoczyć od ataku i przy okazji uratować przed nim przy przyjaciela i ostrzec resztę towarzyszy. A następnie gdy zrobił się dym wyszarpnął procę, a następnie rzucił się do ściany komory, by korzystając z jej osłony i dymu skradać się ku wrogowi.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 28-09-2016, 23:58   #165
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
 Waightstill

Pierwszy z jaskini wybiegł Waighstill który za nic miał szalejący ogień. Na szczęście płonienie nie zrobiły bartnikowi krzywdy, tylko osmoliły nieco ubranie. Gorzej sprawa miała się z istotami poukrywanymi pomiędzy drzewami.

- Tylko złaź między głazami, durniu, bo cię ustrzelą i nawet Ja ci nie pomogę! - zdążyła dorzucić od siebie halabarda

Niestety zrobiła to ciut za późno, Waighstill był już rozpędzony, a gdy wylądował po drugiej stronie powitały go strzały wystrzelone przez organizatorów zasadzki. Trzy z nich dosięgły ciała bartnika. Jedna z nich trafiła go w prawą rękę, przedzierając się przez grubą warstwę ubrań oraz skórznie i rozcinając skórę na przedramieniu. Druga dosięgła szczęki, lecz poza zakrwawioną wargą nie pozostawiła trwałych śladów. Trzecia natomiast trafiła w udo i przebijając skórę dokładnie pod kątem prostym. Bartnik poczuł piekący ból i pewnie nawet przykląkłby z bólu gdyby nie adrenalina która nim zawładnęła. Trzy strzały wbiły się w ciało Waightstilla zanim ten schował sie za pobliskim głazem. Miał chwilę czasu na zastanowienie się co robić dalej, lecz jak wiadomo chwile nie są wieczne, a bartnik słyszał jak gdzieś pomiędzy drzewami przemieszcza się spora grupa - prawdopodobnie strzelców, jednakże nie miał szans nic dojrzeć. Kucał za głazem, doskonale oświetlony przez światło płomieni, samemu nie mogąc dostrzec wroga który krył się w ciemności i prawdopodobnie właśnie szuka dogodnej pozycji do strzału.

Będąc po drugiej stronie rzucił okiem na palenisko. Zauważył iż metoda na wywołanie dymu jest bardzo podobna do tej której używał on sam gdy wybierał miód z barci. Wiedział również że w tej sposób powstaje bardzo dużo duszącego dymu, lecz bardzo mało ognia który w dodatku bardzo powoli się rozprzestrzenia dając długi czas wytwarzania dymu. Ponadto podczas wypalania powstaje bardzo mało żaru, więc i temperatura takiego paleniska jest raczej niska, największym zagrożeniem jest bezpośrednie dotknięcie ognia a żar spokojnie można zagasić butem w jedną chwilę.

- Hej ty! Pokaż się! Poddaj się! Jesteś otoczony! - zabrzmiało kilka ludzkich, męskich głosów.

 Felix

Felix był mniej porywczy i najpierw upewnił sie czy reszta towarzyszy obudziła się i jest świadoma zagrożenia. Skradanie się pod osłoną dymu było łatwe, lecz za razem mozolne. Czas wstrzymywania oddechu był mocno ograniczony, więc Felix robiąc krótkie wypady dopiero za czwartym podejściem znalazł miejsce poza jaskinią które wolne było od dymu i w miarę osłonięte od agresorów. Miał chwilę czasu na zaczerpnięcie świeżego powietrza i analizę sytuacji. Dalej znajdował się blisko ognia także ciężej było mu dojrzeć sylwetki poukrywane za drzewami. Jednakże po chwili naliczył ich bez mała tuzin, lecz mogło ich być dużo więcej, może i nawet ze dwa!

  Reszta


Ochotnicy przebudzeni nagłą zasadzką oraz przez Felixa bardzo szybko zrozumieli zagrożenie . Każdy z uczestników wyprawy powstał i był już gotowy do działania. Tylko co zrobić w takiej sytuacji? Pewna podpowiedz dosłownie wpadła chwilę później, były to strzały które przebiły się przez kłęby dymu i częściowo roztrzaskały o kamienne ściany.

Czasu było coraz mniej a wyjść conajmniej kilka, niestety nie wszystkie dobre, nie wszystkie bezpieczne.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 29-09-2016, 13:30   #166
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Solidny dach nad głową, solidne ściany dokoła - marzenie każdego wędrowca.
Ku niemiłemu zaskoczeniu Maxa ponownie się okazało, że każdy plus ma swoje minusy. Tym razem minusami były belki, które jakieś ktosie zwaliły przed wyjściem z jaskini.
A co gorsza owi osobnicy podpalili te belki.

Chcą nas wydusić dymem, albo wykurzyć, pomyślał, na później zostawiając odpowiedź na pytanie 'jakim cudem nas znaleźli?'.
Liczenie na to, że ogień zgaśnie, zdało się Maxowi mało sensowne, podobnie jak wyskakiwanie na oślep i narażanie się na strzały.

Pokradł się do wyjścia, nisko pochylony, z głową blisko ziemi, bo tam się lepiej oddychało, po czym pchnął drewniany bal, usiłując sprawdzić, czy da się to paskudztwo odsunąć.

A potem spróbował wykorzystać niedawno nabyte umiejętności...
I nagle ogień zaczął przygasać.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-09-2016 o 15:25.
Kerm jest offline  
Stary 30-09-2016, 22:32   #167
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Rany, zadane przez strzały, jeszcze bardziej rozsierdziły Waightstilla. Klął pod nosem.

- A nie mówiłem, a nie mówiłem? - gderała halabarda. - Na sto demonów Chaosu, zamknij się wreszcie! - warknął Waightstill.

Zastanawiał się, co robić. Był wściekły, a jego zapał do natychmiastowego posiekania napastników na plasterki nie ostygł. Musiał jednak pójść po rozum do głowy. Zastanawiał się gorączkowo, co robić. Frontalny atak i siekanie - jak się przed chwilą boleśnie przekonał - nie wchodziły w grę. No bo ile strzał mógł wytrzymać, zanim dobiegnie do linii lasu i rozprawi się z tymi tam? Podobnie było z wycofaniem się do groty. Do tego nie widział nikogo ze swoich.

Wtem usłyszał nawoływanie. - Poddać się?! Nigdy! - zjeżył się. - A może to ci Ludzie Gór? - przyszło mu do głowy. Postanowił grać na zwłokę.

- Zbóje, czego chcecie?! - odkrzyknął.
 
snake.p jest offline  
Stary 03-10-2016, 20:48   #168
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald wstał lekko zmieszany z krzesła, bandyta kpił sobie bezczelnie z niego.

- Słowa pana prowadzą mnie, nie powinieneś był mnie więzić. - pokazał rozerwane sznury, które go prawdopodobnie więziły
- Jak to? - krzyknął zaskoczony?
- Jam jest wyższym sługą pana, pozwól mi wyjść stąd, a daruję Ci życie.
- Chyba sobie kpisz ze mnie, miałem cie pilnować, skoro jednak się uwolniłes i nie zamierzasz słuchać mogę Cie zabić. - bandzior wyciągnął miecz, i miał się już nim zamachnąć

Jednak Marwald na to nie pozwolił, uniósł swoją rękę w górę będąc skupionym na mieczu oprawcy. Po chwili ten rozsypał się w pył.

- Wstawaj! - Marwald usłyszał głos i poczuł jak coś szturcha go po ramieniu, ale nikt go nie dotykał. Bandyta stał będąc w szoku co się właśnie dokonało.

Po chwili jednak śmieciarz otworzył oczy. Osoba, która próbowała go dobudzać był Felix. Sytuacja nie była dobra, jakieś dymy, ognie i krzyki. Do tego strzały, które świstały nad głowami, było to za wiele. Marwald uniósł rękę do góry, ale po chwili ją opuścił zdając sobie sprawę, że sen się skończył, a on jest dalej tym samym Marwaldem, który potrafi co nieco, ale w tej chwili może jedynie palce do oczu wtykać, a nawet i to nie. W tym zaklęciu musi widzieć swojego napastnika.

- O cholibka, przed deszczem się chronić umiem, ale przed ogniem. - syknął pod nosem. - myśl - powiedziała do siebie, tak że nikt inny poza nim nie słyszał tego co sobie szeptał

Bohater stara się podejść do wyjścia, które w tej chwili stało płomieniach. Zauważywszy, że Max coś tam już robi, miał nadzieję, że może to coś da. Jak się okazało ogień zaczął przygasać. Marwald zaczął wyglądać, czy może zobaczy chociaż jakąś część przeciwnika, będzie to zawsze coś.

Jak się okazało nie dało się nikogo zaważyć, jednak śmieciarz znał się na rzeczy i wiedział jak negocjować z łotrami.

- Zaatakowaliście sługę bożego, odejdźcie w pokoju. Czego od nas chcecie, nie mamy pieniędzy, a nawet jedzenia nie mamy. Wiemy jednak gdzie można znaleźć to wszystko, jeśli przestaniecie strzelać to chętnie powiemy. Chyba, że chcecie nam pomóc.
 
Inferian jest offline  
Stary 03-10-2016, 22:10   #169
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Felix widząc co się dzieje z Waighstillem krzyknął w stronę napastników:
- O co wam chodzi?
I jął ze swojego schronienia pilnie wypatrywać reakcji uczestników całej tej sytuacji...
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 05-10-2016, 01:40   #170
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad zadowolony, że nie musiał pilnować nocą swoich towarzyszy chętnie położył się spać, co jak co ale noc to nie czas dla niego.
Nagle ze snu wyrwał go huk i krzyki towarzyszy, odruchowo zerwał się na nogi dobywając leżącej obok broni.

- Cholera... środek nocy - wymamrotał pod nosem wiedząc, że gówno będzie widział

Kilka wpadających do środka strzał bardzo szybko wyrwało go z chwilowego zamyślenia, zostać tu nie mogą bo się poduszą a wyjście to pewnie danie się rozstrzelać. Nagle przypomniał sobie o przejściu z drugiej strony jaskini

- Horst pomóż mi z saniami, odblokujemy przejście jeśli nikogo tam nie będzie i w razie czego będziemy mieć drogę ucieczki jeśli Ci na dworze nie okażą chęci na rozmowy - łowca udał się na tyły przygotować ewentualną drogę ucieczki dla reszty, jeśli wystarczy czasu przygotuje zapasy które będzie w razie czego można zabrać ze sobą.
 

Ostatnio edytowane przez Molkar : 05-10-2016 o 21:02.
Molkar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:57.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172