Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-08-2016, 20:31   #141
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Max dobił ostatniego z poruszających się przeciwników, po czym ochotnicy ruszyli każdy do spraw które uznali za najpilniejsze. Felix, nie zwracając uwagi na otoczenie, ruszył na pomoc Victorii przy której klęczał już Horst. Marwald ruszył zaraz za nim zachowując ostrożność i bacznie przyglądając sie wrogom którzy leżeli już martwi na ziemi. Konrad również postanowił bliżej przyjrzeć się agresorom i przy okazji pozbierać strzały. Waighstill ciągle trwał w triumfalnej pozie jednocześnie odpoczywając.

 Felix i Marwald


Na pierwszy rzut oka babulinka wyglądała zwyczajnie, zupełnie jakby ze zmęczenia położyła się na śniegu. Jednakże prawda była inna i ochotnicy przekonali się o niej gdy starowinka zwymiotowała krwawą mazią. Była półprzytomna a jej stan był bardzo zły. Widząc zarówno brak obrażeń zewnętrznych jak i krew wydobywającą sie z ust byli pewni iż Victoria doznała obrażeń wewnętrznych, zapewne w wyniku uderzenia. W tym przypadku mało dało sie zrobić. Felix oraz Marwald dokładnie obejrzeli ciało pacjenta aby upewnić się że nic innego nie zagraża jej życiu oraz po odnalezieniu domniemanego źródła przerwania tkanki, postąpili tak jak uczyła ich wcześniej babulinka. Niewiele mogli zrobić, chociaż to co zrobili z pewnością może przyczynić się do poprawienia jej stanu. W takich przypadkach bardzo wiele zależało od siły organizmu i zwykłego szczęścia. Ich wiedza była ograniczona chociaż bardziej brakowało im warunków aby nawet spróbować otwierać pacjenta. Jedyne co mogli teraz zrobić, w tej chwili i w tym miejscu to czekać, na jej wyzdrowienie bądź chociażby odzyskanie sił na tyle aby sama mogła spróbować wyciągnąć się z choroby. Oczywiście był cień szansy na uratowanie Victorii bez pokładania nadzieli w jej siły czy szczęście, była to próba podjęcia się operacji, jednakże oboje wiedzieli że szansa na jej powodzenie jest mała. Do tej dwójki należała teraz decyzja co zrobią ze swoją wiedzą.

 Konrad i Marwald


Teraz gdy szał bojowy minął ochotnicy mieli więcej czasu na dokładne obejrzenie agresorów. To co wcześniej wyglądało na poczerniałą dziką masę okazało się być o wiele bardziej różnorodne. Ciała potworów powykręcane były w pośmiertnych pozach, lecz na ich twarzach - o ile można tak nazwać te części ich czaszek - nie było widać strachu. Ciała poległych były zmodyfikowane przez mutacje, jedne mniej drugie bardziej. Skóra nie wszystkich była czarna, niektórzy mieli na sobie nawet mocno sponiewierane ubrania, jedni byli bardzo podobni do ludzi, inni zupełnie przeciwnie. Łączyło ich jedno, wszyscy byli bardzo zaniedbani. Odmrożone członki, robactwo trawiące tkanki - zupełnie jakby były maszynami do zabijania nie dbającymi o własny byt. Konrad bez pośpiechu, systematycznie podchodził do każdego z poległych i przeszywał ich włócznią, jednakże sporą cześć z nich musiał zostawić gdyż oznaczało by to zbliżenie się do Waighstilla oraz Olafa - który cały czas znajdował się w tej samej pozycji nie wykazując ruchu. Podczas obchodu udało mu się odzyskać zaledwie pięć z wystrzelonych przez ochotników strzał.

 Waightstill


Bartnik gdy tylko złapał oddech rozejrzał się wokół siebie. Był dumny ze swoich dokonań, lecz gdy tylko ochłonął z szału bitewnego od razu zauważył straty które ponieśli. Z twarzą w śniegu, nieruchomo, leżał Olaf. Przy Victorii zebrało sie małe stadko a gdzieś dalej leży plama krwi - ciało Markusa. Jako że temu ostatniemu nie było jak pomóc, a babulinka miała już opiekę, Waightstill postanowił, pomimo wcześniejszych awersji, pomóc Olafowi.

- Słabiaku ty, dałeś sie jakimś pokurczom. No, dawaj, wstawaj, już po wszystkim, już ich wszystkich rozwaliłem, nie musisz się już chować. - głos Bartnika był lekko drwiący, lecz nie było w nim agresji, wszakże właśnie pokazał że to on jest tym silniejszym i nie musiał już nikomu udowadniać swojej wyższości.

Jednakże Olaf nie wstawał, nawet gdy Waighstill w akcie desperacji obrócił jego cielsko na plecy.

- Hej, coś z nim nie tak. Puchatek nie dycha! Chyba go załatwiły te pokurcze zanim przybyłem mu z odsieczą.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)

Ostatnio edytowane przez Dekline : 20-08-2016 o 13:58.
Dekline jest offline  
Stary 20-08-2016, 11:26   #142
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zwycięstwo nad przeważajacymi siłami wroga okupione jednak zostało pewnymi stratami. Olaf się nie ruszał i nie wykazywał oznak życia. Z Victorią bylo nieco lepiej, bowiem staruszka przeżyła starcie, ale jak długo potrwa to 'przeżyła', tego Max nie wiedział. Nie mieszał się jednak do prób pomagania poszkodowanym. Miał świadomość, że prędzej by dobił, niż uratował. Ograniczył się więc do przejrzenia pola bitwy, a potem do sprawdzania, czy czasem nie zbliżają się kolejni wrogowie.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-08-2016, 20:46   #143
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy Felix doskoczył do Victorii zaczął badanie polegające na zadawaniu pytań, na które miał nadzieję, ranna staruszka jest w stanie odpowiadać, a następnie lekko uciskając podejrzane miejsca szukając uszkodzonych narządów. Gdy zrobił wszystko co mógł zwrócił się do Marwalda:
- Może sama wydobrzeje, a może trzeba będzie zrobić operację na którą nie ma tu warunków. Myślę, że jeśli mamy je zapewnić trzeba włożyć Panią Victorię na twój wózek i zabrać ją do kryjówki, w której spotkaliśmy uciekinierów z Armutsiedlunga.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 22-08-2016, 15:14   #144
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald poczuł się trochę bezradny, widział, że babcia cierpi, ale nie miał możliwości aby jej pomóc. "Jak dostałem z placka to mi pomogło, może i by jej pomogło" - zamyślił się, ale nie miał zamiaru tego próbować.

- Masz rację synu, najlepiej jej zrobi jak ja położymy na moim wózku. Zawsze wiedziałem, że się przyda, ale wolałem aby przydał się do innych celów niż przewożenie rannych kompanów. - powiedział z lekką ironią.

Po czym dodał głośniej tak aby wszyscy słyszeli:

- Racją więc było, że do tego miejsca zejść się miało więcej mutantów. Pytaniem jest dlaczego tutaj przyleźli. - po tych słowach podszedł do Olafa.

- Nie puchatek, a Olaf, pamiętaj przyjacielu. Walczył on po naszej stronie, powinniśmy być mu wdzięczni. W pewnością wiele pomógł. - powiedział z lekkim oburzeniu słysząc bartnika

Chciał go dokładniej obejrzeć, był bardzo mu wdzięczny, bowiem nie do końca mu ufał, ale widząc jak oddał swoje życie walcząc po ich stronie czuł lekkie wyrzuty sumienia o podejrzenia, którymi co prawda z nikim się nie dzielił.
 
Inferian jest offline  
Stary 22-08-2016, 15:54   #145
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy ustalono nieszczęsną diagnozę Felix zwrócił się do Horsta:
- Słuchaj Horst! Trzeba ułożyć Twoją Panią na wózku Marwalda i przygotować ją do transportu do kryjówki, w której ostatnio byliśmy!
A następnie szybko pochwycił swoją włócznię i po pobieżnym przyjrzeniu się jej grotowi potruchtał do Marwalda, aby pomóc mu w sprawie Olafa.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 23-08-2016, 18:40   #146
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Zmrok zapadł, Konrad stojący na czatach był już właściwie bezużyteczny, jego wzrok - znakomity za widnego - po nocy pozwalał mu z trudem rozpoznawać sylwetki. Teraz mógł polegać jedynie na słuchu. Co innego Max, który w nocy widział prawie tak samo dobrze jak za dnia, również stał na czatach, obserwując inny obszar.

Horst z nieobecnym wzrokiem wykonał polecenie Felixa, zaczął przygotować wózek oraz posłanie dla Victorii chociaż było widać iż jest dość zmęczony walką z Minotaurem. Do tego jeszcze cały czas trzęsły mu się ręce.

Waighstill który ciągle stał przy Olafie jako pierwszy odpowiedział na pytanie zadane przez Marwalda:

- A kto ich tam wie dlaczego przyleźli akurat tu - odpowiedział od niechcenia, zajęty cuceniem leżącego druha, mimowolnie spoglądając w stronę swojej nowej broni która teraz stała wbita w śnieg jakieś pół metra od bartnika.

- Powiedziałem Puchatek bo tak wygląda, zresztą nieważne. Chodźcie, szybciej, trzeba mu pomóc. - ponaglał

Felix oraz Marwald ruszyli w kierunku kolejnego rannego.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 03-09-2016, 19:38   #147
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Gdy cała trójka zebrała się wokół Olafa wszystko stało się jasne. To co bartnik wyczuł jako brak tchu było jego spłyceniem, aczkolwiek również groźnym jeśli coś się z tym fantem nie zrobi. Ucisk tchawicy spowodował brak oddechu więc i utratę przytomności, a gdy wielkolud padł na śnieg wylądował w nim twarzą co utrudniło dalsze oddychanie. Jeśli ochotnicy mieli rację to wystarczyło odwrócić towarzysza na plecy, odsunąć głowę do tyłu i ocucić, co też zamierzali zrobić. Niestety, podobnie jak w przypadku Victorii, powodzenie w dużej mierze zależało od szczęścia, gdyż nie byli pewni czy tak długi czas bez tlenu nie był dla organizmu Olafa zabójczy.

Szczęście w nieszczęściu - puchatek ocknął się gdy tylko ochotnicy zaczęli go cucić. Olaf zaczął wierzgać się i machać rękoma we wszystkich kierunkach, wydając jednocześnie dzikie wrzaski - zupełnie jakby jeszcze cały czas walczył.

- Spokojnie Olafie - powiedział Marwald zaskoczonym ale w dalszym ciągu miłym głosem - cale szczęście, że żyjesz, wszystko .. ale nie zdążył skończyć

Olaf odepchnął przyklękających przy nim Felixa oraz Marwalda. Próbował rzucić się również na Waightstilla, lecz ten był szybszy i z otwartej ręki strzelił mu w policzek.

- Hej, spokojnie, to my, uspokój się!

Jednakże Olaf ani myślał przestać, zamiast tego wstał i w panice pobiegł przed siebie. Felixa tak zamurowało , że nie zdążył zareagować. Lecznicy zwaleni z nóg ledwo zdążyli się podnieść gdy ogarnęła ich nagła senność której nie mogli zwalczyć. Powieki same się zamknęły a ciała opadły na powrót w śnieg. Ostatnim spojrzeniem zauważyli jak z nóg został zwalony również Waighstill.
 
Inferian jest offline  
Stary 03-09-2016, 20:13   #148
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Warta Maxa przebiegała dość spokojnie, do czasu …. W pewnym momencie Łowca usłyszał krzyki, których źródłem okazał się Olaf, który stał teraz na nogach, krzyczał i wymachiwał rękoma. Gdy tylko pozbył się wyimaginowanych wrogów podbiegł przed siebie, mniej więcej w kierunku wozu. Na śniegu legli wszyscy, którzy udzielali pomocy Olafowi. Felix, Marwald a nawet Waightstill padli nieprzytomni. Wszystko działo się zaledwie chwilę.
Max miał do grupy spory kawałek, nie widział dokładnie szczegółów ale wyglądało to jakby Olaf nagle wstał i zwalił z nóg ochotników.
Z okrzykiem "Olaf! Co robisz!" Max ruszył w stronę wielkoluda, równocześnie szykując broń do strzału. Nie wiedział, czy Olaf oszalał, czy wstąpiło w niego jakieś zło... Ważne było, że trzeba było Olafa powstrzymać, zanim narobi niepowetowanych szkód.
Olaf przebiegł jeszcze kilka kroków po czym zwolnił, a gdy usłyszał głos Maxa zatrzymał się.
- Co? Co ja, co się stało? Gdzie są wszyscy?
Wielkolud nie widział dokładnie łowcy, szukał go wzrokiem i kręcił się wokół.
Po drugiej stronie pobojowiska powinien wartować Konrad, jednakże Max go nie widział, musiał być schowany za drzewem bądź pagórkiem. Jednakże towarzysz odezwał się szybko, po krzykach Olafa.
- Max!
Po chwili oczom łowcy ukazała się postać Konrada, trzymająca palącą się pochodnię i zmierzająca w jego stronę.
- Max co się dzieje?
- Konrad, poczekaj chwilę i pilnuj okolicy, dobrze? - poprosił Max. - Nie zbliżaj się przez chwilę.
Towarzysz zatrzymał się grzecznie tam gdzie stał i dalej obserwował teren, lecz sprawiał wrażenie zdezorientowanego.
- Olafie, dokąd biegłeś? - spytał Max. - I dlaczego uderzyłeś Feliksa i Marwalda? Wszyscy nieprzyjaciele już są pokonani... Nie bij swoich przyjaciół.
- Ja? Ja nie wiem… uderzyłem ich? Coś im się stało? Ja nie chciałem. Zrobiłem im krzywdę? Nie chciałem. Te małe potworki mnie powaliły a jak odzyskałem przytomność to oni nade mną wisieli to się przestraszyłem. - Olaf był bardzo zmieszany, mówił dość nieskładnie, potwarzał się, lecz w swej dezorientacji był dość wiarygodny. Gdy już ochłonął ruszył w kierunku powalonej trójki.
- Ja nie chciałem, nie chciałem - powtarzał idąc
- Olafie, z pewnością nic im nie zrobiłeś... Zdawało ci się, że to wrogowie. - Max próbował uspokoić Olafa. - Zatrzymaj się... Ja sprawdzę, jak się czują - zapewnił.
- Dobrze, dobrze, dobrze - powtarzał wyraźniej przejęty Olaf który zatrzymał się i z odległości przyglądał się poczynaniom Maxa.
Gdy łowca zbliżył się do pozostałych ochotników nie zauważył aby któryś z nich był ranny bądź krwawił. Ubrania również nie nosiły znamion ataku, nie były nacięte ani poszarpane. Towarzysze wyglądali jakby zmorzył ich sen - dość niebezpieczny biorąc pod uwagę iż leżą bezpośrednio na śniegu a wokół hula mroźny wiatr.
- Oni śpią! - zawołał Max.
Podszedł do Feliksa i szarpnął go za ramię.
- Felix! Pobudka! Wstawaj śpiochu!
Zabiegi Maxa nie dały zamierzonego efektu. Felix dalej spał jak zabity.
- Ale nic im nie jest? Na pewno? Tylko śpią? - z przejęciem wypytywał Olaf - mogę już podejść? Mogę jakoś pomóc?
Nieopodal miejsca, w którym Olaf został powalony, Max kątem oka zauważył ruch. Z czasem gdy przeniósł wzrok w tą stronę zauważył, jak jeden z powalonych potworków właśnie wstaje jakby nigdy nic. Na jego ciele nie widać żadnych świeżych ran, a i samo stworzenie nie poruszało się jakby było ranne.
- Tak, tak - powiedział Max. - Możesz sprawdzić, co się dzieje z tamtym stworem. - Wskazał na potworka, który od dawna powinien być martwy.
- A ty stój i się nie ruszaj - powiedział do wspomnianego stwora.
Równocześnie przygotował do strzału łuk. Na wypadek, gdyby tamten nie posłuchał. Wtedy trzeba by go zabić raz jeszcze, a potem, zapewne, pozbawić głowy i kończyn. A może i spalić.
Olaf trochę mniej ochoczo podszedł do powstałego, lecz gdy tylko zrobił pierwsze kroki jego przeciwnik poszedł po rozum do głowy i zaczął uciekać w przeciwnym kierunku. Tymczasem “do żywych” powrócił następny agresor. Jednakże ten był juz trochę bardziej pokiereszowany, kulał a z jego boku brodziła krew. Ten również nie miał ochoty walczyć i może trochę mniej chyżo, ale ruszył w ślady za swoim towarzyszem.
Max zaklął.
- Konrad! On jest twój! - wskazał na pierwszego uciekiniera, a sam starannie wycelował i strzelił do tego drugiego, nieco wolniejszego.
Celnie wystrzelona strzała bez problemu obaliła rannego, który ponownie padł na śnieg i póki co nie wykazywał chęci do jakiegokolwiek ruchu.Natomiast, pierwszy uciekinier dalej gnał przed siebie, niekoniecznie w kierunku Konrada, lecz ten nie miałby problemu z jego ustrzeleniem... gdyby tylko go zauważył. Póki co rozglądał się w poszukiwaniu celu, lecz wyglądało że najzwyczajniej go nie widzi.
- Co jest? Nie widzisz? - krzyknął pod adresem Konrada..
Coś tu się działo. Coś, czego Max nie rozumiał, ale wolał najpierw rozprawić się z zagrożeniem, a potem dociekać, o co chodzi.
Sięgnął po strzałę i posłał ją w plecy uciekiniera. Jeszcze jedna strzała, a trafiony przeciwnik zrobił dwa kroki i padł.
Zapanowała chwilowa cisza, a Max rozglądając się wokół nie zauważył żadnego nowego zagrożenia. Tylko Olaf stał zdezorientowany.
Max ruszył w stronę powalonego przeciwnika, z zamiarem sprawdzenia, czy faktycznie położył go trupem.
Zarówno pierwszy jak i drugi oponent leżał w śniegu i ani widział się podnosić. Śnieg wokół nich czerwieniał, widać było tez otwarte rany.
- Jak bym widział to bym strzelał Max! Ale za cholerę nie widzę z kim walczysz… mój wzrok w nocy nie jest taki dobry jak Twój! - odpowiedział Konrad, co skomentował Olaf:
- Dziwne, ja widzę wszystko normalnie, chodzi mi o to że może nie odczytam rysów twarzy ale doskonale widzę postaci poruszające się na tym bielutkim śniegu. Nawet Konrada stąd widzę. No i co z tymi tu dwoma? Ten tu - wskazał na potwor,a który biegł szybciej - pamiętam że wskoczył mi na plecy i zaczął dusić. Próbowałem go strącić ale mi się nie udało, może go uderzyłem raz czy dwa ale wyginając rękę za plecy uderzenie powinno być zbyt słabe aby go zrzucić. A przecież leżał tutaj w śniegu jak martwy. Bardzo dziwne...
- Konrad, możesz sprawdzić, co się dzieje z Feliksem i pozostałymi? - spytał Max, wyrywając strzałę i zastanawiając się, czy nie obciąć truposzowi głowy. Tak na wszelki wypadek. - Albo... może lepiej podejdziesz do mnie?
 
Kerm jest offline  
Stary 04-09-2016, 14:43   #149
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad widział coraz mniej i nie pomagało to mu w pełnieniu warty. W pewnym momencie było na tyle ciemno że ciężko byłoby stwierdzić czy “to coś czarnego, o tam” to drzewo, krzak czy może kolejny wróg który na nich nacierał. W pewnym momencie usłyszał krzyk, głos dorosłego mężczyzny z którego można by wywnioskować iż właśnie toczy zażarty bój. Niestety, chociaż wzrok Konrada poprawił się za dnia to zdecydowanie pogorszył się nocą i łowca pomimo najszczerszych chęci nie był wstanie nic dostrzec. Jedyne czego był pewien to fakt iż głos pochodzi z przeciwnej strony aniżeli jeszcze chwilę temu przybiegła horda potworów.

Konrad podpalił na szybko pochodnię po czym złapał za włócznie i ruszył w stronę krzyku, wiedział, że powinien być tam Max więc jego krok był dość pewny.

- Max!

Trochę czasu zajęło łowcy przyszykowanie pochodni i jej rozpalenie. Gdy to robił, zza pagórka usłyszał znajome głosy.

- Olaf! Co robisz! - Max
- Co? Co ja, co się stało? - Olaf

Więc czym prędzej ruszył w tym kierunku. Gdy znalazł się na pagórku dalej nic nie widział, lecz będąc po tej stronie był bardziej widoczny dla reszty.
Łowca starał się wypatrzeć właścicieli znajomych głosów, powoli zaczął schodzić ze wzgórza.

- Max co się dzieje?

- Konrad, poczekaj chwilę i pilnuj okolicy, dobrze? - poprosił Max. - Nie zbliżaj się przez chwilę.

Głos pochodził z miejsca skąd wcześniej było słychać krzyki. Konrad słyszał jak dalej ze sobą rozmawiali. Olaf przepraszał a Max próbował go uspokajać.
Konrad stojąc przodem w kierunku źródła głosów usłyszał kroki po swojej prawej stronie.
Słysząc kroki szybko zerknął w prawo chcąc zobaczyć kto się do niego zbliża, miał nadzieje, że to ktoś z ich grupy ściągnięty krzykami.

Konrad nie widział dokładnie, ale mógł przysiąc że za jednym z drzew właśnie schowała się para oczu. Bynajmniej nie wyglądały na ludzkie. Chyba że były to dwie pary? A może trzy? Płonień pochodni dawał co prawda trochę światła, lecz na bardzo krótką odległość, a wszystko poza tymi kilkoma stopami widoczności spowite było ciemnością.

- Oni śpią! - dało się słyszeć głos Maxa- dalej łowca mówił do Felixa próbując go budzić

Po chwili do uszu Konrada doszło ostrzeżenie Maxa:

- Konrad! On jest twój! - po czym słychać było brzęk cięciwy i krzyk bólu.

Łowca zaczął się rozglądać za osobą o której krzyczał Max

- Cholera jasna przecież ciemno tu jak w dupie i nic nie widać… - mamrotał pod nosem Konrad

- Co jest? Nie widzisz? - krzyknął Max po czym znów słychać było świst strzały, a dokładnie dwóch i kolejna postać z jękiem padła na śnieg.

- Jak bym widział to bym strzelał Max! Ale za cholerę nie widzę z kim walczysz… mój wzrok w nocy nie jest taki dobry jak Twój!.

- Konrad, możesz sprawdzić, co się dzieje z Feliksem i pozostałymi? Albo... może lepiej podejdziesz do mnie? - spytał Max.

Łowca nie słyszał już żadnych kroków, głos Maxa był spokojny, co wskazywało na brak zagrożenia. Rozglądając się na boki łowca zaczął iść w stronę głosu Maxa lecz mimo wszystko zachowywał ostrożność.
 
Molkar jest offline  
Stary 07-09-2016, 22:07   #150
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Konrad bez większych problemów dotarł do Maxa, aczkolwiek trwało do dość długo gdyż niewiele widział i musiał iść bardzo powoli. Łowcy kucnęli nad truchłem potwora który został przed chwilą ustrzelony. Max myślał nad prewencyjnym odcięciem głowy, lecz tego nie zrobił. Panowała względna cisza do momentu gdy pojawił się Horst.

- Już skończyłem, przygotowałem Panience posłanie na saniach, będzie jej wygodnie. Chyba trzeba szybko stąd spierniczać, widziałem że ustrzeliłeś dwójkę kolejnych. Skąd oni się do cholery wzięli? - zakończył z przejęciem.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172