Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-04-2016, 00:05   #61
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Feliks zastanawiał się na tym co usłyszał od kapłanki Victorii o zwierzętach i o potworze od Maurycego, gdy Marwald podszedł do klatki i zaczął robić dziwne rzeczy na Seliną... To pomogło podjąć pewną decyzję. Podszedł do Egona i zapytał się:
- Gdzie Maurycy napotkał ślady jego obecności?
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 05-04-2016, 15:10   #62
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad nie miał pojęcia co zrobić z dzieciakiem, nie wyglądała na kogoś kto jest niebezpieczny, nie miała jakiś szczególnych mutacji które by z niej robiły kogoś niebezpiecznego.

- Nie wiem co z nią zrobić, iść z nami nie może bo nie mamy ani czasu ani możliwości opiekować się dzieciakiem. Najlepiej byłoby ją zabrać do wioski i niech tam ludzie zdecydują bo ja nie potrafię.
 
Molkar jest offline  
Stary 05-04-2016, 18:57   #63
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Spotkanie, ku uldze Waightstilla, obyło się bez konfrontacji. Ba! Waightstillowi wydało się, że jako tako poznaje Maurice'a. Z Egonem to trudno powiedzieć, jak ma urwaną głowę.

-Ano, Maurice, chaos i mnie sieknął - odpowiedział przyjaźnie. - Ale ty brachu, wyglądasz jak niedźwiedź w tym futrze - zaśmiał się życzliwie. - A, udało nam się udało, a nawet jest nas więcej - opowiedział z grubsza Egonowi i Mauricowi, co przeżyli na poprzedniej wyprawie i co we wsi się pozmieniało. Wolał jednak nie rozwodzić się nad ich obecną misją. - ...także możecie wracać spokojnie, bo w Amudsiedlungu więcej chaośników siedzi. Powiedz jeno, Maurice, co masz tak pys... eee... gębę we krwi umazaną?

- A co do Seliny... - urwał, bo w tym momencie głos na temat dziewczynki zabrał Konrad. - Ano może i racja - odpowiedział Konradowi - może i lepiej, żeby mędrcy sprawę rozstrzygnęli... Tymczasem zaabsorbowany nie zwrócił uwagi na zabiegi Marwalda.
 
snake.p jest offline  
Stary 13-04-2016, 21:42   #64
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Maurice był wyraźnie podenerwowany, ciągle rozglądał się na boki i za siebie, jednakże uważnie słuchał opowieści Waightstilla, a gdy ten skończył mutant nawet się uśmiechnął.

- To tym bardziej musimy tam wracać! Wyruszajmy czem prędzej! Chodźcie do środka, tam je cieplej niźli tu. Pogadamy jeszcze a ja się spakować musze.

Mutant ruszył pierwszy i nie ociągając się wszedł do środka. Dalej był zestresowany, lecz widać było że powoli przekonywał się do dobrych zamiarów ochotników. Będąc już w środku odpowiedział na pytania zadane przez Felixa i Waightstilla, jednocześnie pakując swoje rzeczy.

- Tak wiem chłopie, pysk, no powiedz to, powiedz, wiem jak to wygląda, nie musisz mnie okłamywać. - poirytował się nieco - na polowaniu żem był, a co, to i krwi się trochę zebrało - Maurce wyjął z torby zakrwawione, bezgłowe truchło zająca - no i głód mnie od razu przycisnął, ale żeby nie było żem zachłanny na najlepsze części, tom od głowy zaczął.

- A co sie ma śnieżnego potwora. Nie wierzycie mi nie? Ale ja go widziałem, nawet przed nim uciekałem. Ogromny jest, cały biały i bardzo straszny. Nie miałem ja okazji mu się bardzo przyjrzeć ale wygląda ci jakby przerośnięty człek. W sensie nogi i ręki ma dwa, głowę i w ogóle. Ale taki bardzo w futro obrośnięty i w ogóle duży. No i ... tego, ślady dziwne zostawia. Jakby kaczo stopa ale grubsza i palców więcej i szersza trochu. A gdzie ja go spotkał? W sumie to w kilku miejscach, ale czym bliżej wsi tym więcej.

Stojący obok Egon westchnął tylko cicho, a przynajmniej tak się ochotnikom wydawało, gdyż ciężko zauważyć coś takiego u osoby nie posiadającej głowy. Maurice skończył swoją opowieść i dalej pakował swoje rzeczy, lecz tym razem w ciszy.
***

Marwald postanowił wykorzystać pewną sztuczkę. Mógł działać w spokoju gdyż reszta osób była zajęta opowieścią i pakowaniem rzeczy. Jedynie Victoria żywo zainteresowała się tym co Kolekcjoner ma zamiar zrobić.

- Ciągle mnie zadziwiasz Marwaldzie. Ale to dobrze, czym więcej człowiek potrafi tym lepiej sobie w życiu poradzi. Byleby tylko nie krzywdził przy tym innych, ale akurat Ciebie o to nie posądzam. Chyba wiem co chcesz zrobić, spróbuj zatem, może coś ciekawego się dowiemy.

- Dziecko - zwróciła się do Seliny - zrób to o co prosi Marwald, dobrze? Nie bój się.

Selina na początku nie mogła zrozumieć o co może chodzić, ale gdy kapłanka przyłączyła się do kolekcjonera dziecko wykonało polecenia. Pomimo chęci dziewczynki sam proces trwał dość długo, chociaż z drugiej strony Marwald nie miał zbytniego doświadczenia w tej materii więc nie mógł określić czy to normalne czy nie.

- Nazywam ..... się Seli... - dziecko zaczęło mówić, powoli w miarę wyraźnym głosem, który później, przy imieniu, zniekształcił sie na tyle ze nie dało się zrozumieć treści, był to w sumie bełkot.
- Lat ma...m dużo.. bardzo dużo.
-Przyjaciel, jaki przyjaciel? - tempo głosu przyspieszyło, zmienił się również jego ton i barwa, na bardziej cichy i syczący.
- ... ah, to Ty. No <śmiech> wydarzyło sie wiele śmierci i jeszcze wiele się wydarzy. Biedaki, myślą że to mnie zatrzyma! - dziewczyna zaczęła śmiać się pod nosem, a później coraz głośniej, tak że reszta ochotników siłą rzeczy zwróciła na nią uwagę.

W pewnym momencie śmiech urwał sie nagle, a Selina otworzyła szeroko oczy. Wyglądała na mocno zdezorientowaną. Ślepia były całe czerwone, jakby zalane krwią i wpatrywały się głęboko w oczy Marwalda, sekundę później potwór wydarł się w niebogłosy. Jazgot nie przypominał ochotnikom żadnego znanego im dźwięku, czy to zwierzęcia czy człowieka. Krzyk skończył się równie szybko jak zaczął, zaledwie jedno mrugniecie później potwór jakby nagle oprzytomniał i zaczął dosłownie rzucać się po całej klatce w chaotycznym ruchu któremu towarzyszyły okrzyki, zdecydowanie różne od lamentu Seliny gdy ochotnicy zobaczyli ją po raz pierwszy. Oczy wszystkich mimowolnie zwróciły sie w stronę klatki aby chwilę później zauważyć Marwalda który lezał na plecach, zaraz koło miejsca w którym stał. Wszystko zadziało się bardzo szybko, lecz wyglądało na to że Victoria odciągnęła Kolekcjonera którego ciałem owładnęły drgawki a z uszu popłynęły stróżki krwi. Nawet nie wiadomo kiedy Maurice wraz z Egonem opuścili kryjówkę zostawiając swoje rzeczy. O ile ten pierwszy wymknął się prawie bezgłośnie, to bezgłowy z racji pewnych braków uciekał dość niezdarnie.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 14-04-2016, 20:58   #65
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Gdy już Felix się odprężył nagle Marwald legł na ziemii bez ducha, a w klatce... Selina zaczęła szaleć. Na szczęście kapłanka Victoria sprawnie go odciągnęła, a w tym czasie młody łowca zdołał wyszarpać procę i ugodzić Selinę kamiennym pociskiem.

---------------

Mechanika:
11 < (64 - 10) - rzut na trafienie w Selinę, ładnie weszło
7 + 3 = 10 - obrażenia dla Seliny od trafienia z procy
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 15-04-2016, 06:18   #66
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Demon.
Demon w ludzkim ciele..
Max odskoczył od klatki, pewny, że za moment Selina (czy też to coś, co kiedyś było Seliną) wyrwie się na zewnątrz.
Tak się jednak nie stało. Dzięki bogom klatka okazała się dosyć mocna.

Drżącymi ze strachu rękami Max napiął łuk i strzelił do uwięzionego potwora, lecz Selina tak się miotała w klatce, że mimo niewielkiej odległości strzelec najnormalniej na świecie chybił.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-04-2016, 20:55   #67
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad stał i patrzał na to co działo się przed nim, Selina wariowała w klatce próbując się uwolnić a patrząc z jaką siłą naciera na ściany klatki było pewne, że jej się to uda.
Dwójka mutantów uciekła z kryjówki w błyskawicznym tempie jakby przed nimi była armia potworów chcących ich pozabijać.
Wiedział co musi zrobić, nałożył strzałę na cięciwę po czym przyszykował się do oddania strzału.
W momencie oddania strzału nagle przez myśli przeleciały mu wspomnienia o Lotharze który też wydawał się spokojny a w jednej chwili powalił bartnika i uciekł sprzed ich oczu. Wspomnienie to sprawiło, że strzała niedosięgła celu przelatując obok brzucha dzieciaka zahaczając tylko o luźne ubranie które miała na sobie.
Konrad pokręcił szybko głową starając się wyrzucić straszne wspomnienia po czym sięgnął po drugą strzałę, naciągnął cięciwę po czym oddał strzał do miotającej się dziewczynki. Strzała dosięgła celu wbijając się w lewą nogę dziecka.
 
Molkar jest offline  
Stary 19-04-2016, 22:05   #68
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill czuł, że napięcie zostało rozładowane. W rubasznym nastroju wszedł za Maurice'm do chaty, słuchając, co ten ma do powiedzenia. Już miał obrócić w żart uwagę Maurice'a o zającu, gdy wycie z klatki odwróciło jego uwagę - Co się dzie... Marwaldzie! - krzyknął, gdy ujrzał druha leżącego bez czucia na ziemi. Rzucił się w kierunku zamieszania i wtedy ujrzał TO. Potwór wewnątrz miotał się jak oszalały. Rzut oka - Victoria zajęła się Marwaldem, zatem był bezpieczny - i Waightstill mógł skupić się na tym, co działo się w klatce. Reszta zabrała się już za ostrzał stwora. Jakże im w tej chwili Waightstill zazdrościł. W skrytości ducha sam chciał umieć tak dobrze strzelać. Niestety, mimo, że ciągnął za sobą na wyprawę kuszę, w obecnych warunkach nie był w stanie nawet się nią posługiwać - była dla niego jak zabawka. Póki bestia była uwięziona, bał się użyć halabardy, by nie rozwalić więzienia Seliny, które i tak już trzeszczało. Krążył wokół zdenerwowany, z halabardą w garści, gotów w każdej chwili zadać cios, gdyby potwór zdołał się uwolnić. Baczył, by nie zasłaniać pola do ostrzału.
 
snake.p jest offline  
Stary 20-04-2016, 19:59   #69
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald był ucieszony ze swojej nowej umiejętności jaką posiadł, działała ona beż żadnych, no może poza jednym, a mianowicie czasem po jakim zaczęło działać. Wszystko zaczęło się od rozciągniętej odpowiedzi, która sama w sobie była już podejrzana, ale śmieciarz nie przejął się tym zbytnio, jeszcze bowiem nie poznał dokładnie zasad hipnozy. Stało się jednak coś bardzo dziwnego, coś co nie wydarzyło się ostatnio przy tym gdy wprowadzał w trans jednorękiego Felixa. Oczy Seliny w jednym momencie zmieniły wygląd, ze zwykłego spojrzenia wystraszonego dziecka do przepełnionego rządzą mordu demona który wlepił swe ślepia głęboko w oczy Marwalda. Gałki oczne potwora zrobiły się czerwone a spod powiek zaczęła wylewać się krew. Kolekcjoner poczuł wszechogarniający strach, lecz nie była to zwykła bojaźń, to było uczucie któremu nie mógł się oprzeć ani logicznie wytłumaczyć. Pomimo chęci ucieczki ciało ani drgnęło, poza powiekami, Marwald mrugnał, lecz ta chwila podczas której miał zamknięte oczy była znacząca. Gdy oczy ponownie się otworzyły bohater leżał już na ziemi, kilka kroków od klatki w której siedziało dziecko. Za pewnie to Selina sforsowała drzwi odrzucając Marwalda. W pomieszczeniu nie było nikogo oprócz jego i demona który właśnie wyszedł z klatki i ruszył w stronę leżącego. Zwykłe ciało dziewczynki zaczęło zmieniać się na jego oczach. Ubranie rozerwało się pod wpływem powiększającego się ciała, które zmieniło również kolor na czarny. Skóra wyglądała jak przypalona z dużą ilością otwartych ran. Głowa również zmieniła swój kształt, teraz przypominała czerep niedźwiedzia wyposażony w całą masę ostrych kłów wyrastających z wielu nietypowych miejsc. Z palców demona w mgnieniu oka wyrosły długie i ostre szpony. Demon ani trochę nie przypominał Seliny, wyglądem ani wzrostem, do tego wydzielał silny odór gnijącego ciała a z jego pyska intensywnie wyciekała żółtozielona ciecz. Marwald nie zdążył nawet wstać a potwór był już przy nim i przy pomocy szponów zaczął rozrywać ciało śmiejąc się do tego iście demonicznym głosem, widać że czerpał z tego przyjemność. Kolekcjoner czuł okropny ból który paraliżował jego ciało nie dając nawet cienia szansy na obronę. W pewnym momencie na zewnątrz dało się słyszeć krzyk Felixa który wzywał Marwalda do opuszczenia kryjówki. Zapewne młody nie widział o zagrożeniu gdyż jego głos był bardziej ponaglający aniżeli przepełniony obawą. Demon nagle stracił zainteresowanie swoja ofiarą i czym prędzej wyskoczył z kryjówki zostawiając półżywego Kolekcjonera na pastwę losu. Człowiek, być może powinno się powiedzieć pół człowiek bowiem syn boga nie może być zwykłym śmiertelnikiem przeżywał teraz ból i był niezdolny do czegokolwiek. Nie mógł przecież tak zwyczajnie umrzeć, był to czas na zwrócenie się do niego, do swojego ojca.

- Ojcze twój syn cierpi - szeptał pod nosem będąc świadomy tego, że bóg musi to słyszeć - pomóż mi, zło jest w śród nas, daj mi siłę. - modlił się usilnie

Demon oddalał się aż zupełnie znikł z zasięgu wzroku Marwalda, którego oczy zachodziły coraz gęstszą mgłą. Pomimo usilnych modłów nie stało się nic co mogłoby pomóc nieszczęśnikowi. Żaden głos nie przemówił ani nie pokazała się żadna postać, Kolekcjoner zdany był na siebie i jeśli zaraz czegoś nie zrobi to faktycznie wykrwawi sie tutaj na śmierć. Po chwili Marwald nie miał nawet siły aby podtrzymać otwarte oczy, powieki samowolnie opadały. Zapadła ciemność, a pozostał jedynie ból i dźwięki dochodzące z zewnątrz. To rozpaczliwy krzyk Felixa i innych towarzyszy wyprawy wypełniał teraz całe tło. Słychać było odgłosy walki, chociaż atakujący był prawdoposobnie tylko jeden, a reszta starała się bronić, ujść z życiem. Po jakimś czasie odgłosy towarzyszy zaczęły słabnąć, sugerując że ochotnicy nie radzą sobie z przeciwnikiem, a Marwald poczuł uderzenie w policzek. Zupełniej jakby ktoś znajdujacy się kolo niego uderzył go otwartą dłonia, a do jego uszu doszło krótkie:

- Marwald dasz radę …..sam…. - głos urwał się nagle

Marwald był wycieńczony do tego jak się okazało nie dostał pomocy, można było traktować to w różne sposoby, ale w tym momencie bohater nie miał siły się nad tym zastanawiał, nawet nie był wstanie myśleć czyj głos w rzeczywistości słyszy jedno było pewne był to głos kobiety. Osoba która sprzedała mu cios musiała w niego wierzyć, musiał i on uwierzyć w siebie i w swoje możliwości. Znał wiele zaklęć wystarczyło użyć jakiekolwiek, krzyki, a raczej powolne ich zanikanie jeszcze bardziej motywowały Marwalda, że to czas wstać i działać. Nagle poczuł jak coś się poruszyło pod jego płaszczem w okolicy serca, jak gdyby serce miało zaraz wyjść na wierzch, czy może tak mocno zaczęło bić, a może to oznaka umierania. Nie było to ani pierwsze ani drugie, a był to nikt inny jak jego przyjaciel gołąb, który ukrył się w jego kiszeni płaszcza. Miał wielkie szczęście, że Marwald nie upadł na przód, bo z gołąbka wyszedł by placek, ale teraz gdy Marwald był świadomy tego, że ma przy sobie przyjaciela, postanowił to wykorzystać. Gdy tylko gołąb wyszedł spod ubrania, wyglądał na większego niż mogło się wydawać. Większego nawet niż jakiś pies, było to może i dziwne, ale w tym momencie nie robiło to zbytniego zaskoczenia dla śmieciarza.

- Ależ ty urósł… a tam, mniejsza z tym… pomóż mi, pociągnij mnie abym wstał, podaj mi skrzydło. - zaczął do zwierzęcia, które było rozmiarów jak sam Marwald, gołąb przypominający wielkością gryfa.

- No trochę mi się urosło, nie powiem że nie - odpowiedział gołębio-gryf płynną mową, po czym pomógł Marwaldowi wstać i wspiąć się na niego.

- Ty mówisz ! - dodał zaskoczony - zawsze wiedziałem, że mnie rozumiesz, tyle lat ale ja wiedziałem ciągle wiedziałem … - dodał pomimo bólu gdy nagle przerwał ktoś inny

- No dalej ….poradzisz sobie…. to jeszcze nie koniec - ponownie odezwał się głos i podobnie jak wcześniej Kolekcjoner poczuł uderzenie w policzek.

Marwald czuł się już nieco lepiej, dalej czuł okropny ból, lecz był w stanie utrzymać się w siodle i trzymać lejce. Zauważył jak w oczach towarzysza pojawiły się łzy, gołębio-gryf patrzał na ranę Kolekcjonera i rzewnie płakał. Potok był na tyle silny że lada moment pomieszczenie może zostać zalane. Towarzysz ruszył naprzód, ku wyjściu z kryjówki aby nie utonąć.
Na zewnątrz nie było nikogo, tylko wszechogarniająca światłość która początek miała w jednym punkcie i rozchodziła się na wszystkie możliwe strony. Światło było na tyle mocne że nie sposób było na nie patrzeć bezpośrednio, Marwald musiał odchylić głowę, wtedy dopiero spostrzegł ciało demona, które leżało martwe zaraz obok wejścia do kryjówki, nigdzie nie było widać ciał ochotników.

Po raz kolejny odezwał się kobiecy głos:
- Marwaldzie, zbudź się!

W mrugnięcie oka później światło znikło a zastąpiła je ogromna fala, wyższa aniżeli korony drzew. Wielka woda zbliżała się nieubłaganie, lecz Marwald wiedział iż nie jest w stanie wyrządzić mu żadnej krzywdy. Fala dosięgnęła Kolekcjonera, więc ten zamknął na chwilę powieki a gdy je otworzył, z powrotem leżał na ziemi, na tym samym miejscu gdzie znalazł się po próbie hipnozy. Pierwsze obrazy które zobaczył to pochylająca się nad nim Victoria, Selina-demon w dzikim szale miotająca się po klatce oraz ochotnicy którzy celowali do niej ze swoich łuków.
 
Inferian jest offline  
Stary 21-04-2016, 21:32   #70
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Po uciekinierach nie było już śladu, a strażnicy pilnujący wejścia z niedowierzaniem patrzyli na centrum wydarzeń. W stronę klatki poszło kilka strzałów, mniej lub bardziej celnych. Postrzępiony kamień z procy pięknie zaorał buźkę potwora, robiąc w niej dodatkowy otwór, a strzała wypuszczona przez Konrada, wbiła sie głęboko w nogę. Ku zaskoczeniu bohaterów, dwa silne trafienia nie powstrzymały Seliny, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej ją rozjuszyły, jeszcze bardziej zajadle forsowała ogrodzenie. Z drugiej strony demon poruszał się trochę wolniej a jego krew była wszędzie, więc tylko kwestią czasu było aż Selina dokończy żywota.

Zabiegi Victorii osiągnęły zamierzony skutek, Marwald przestał się trząść, otworzył szeroko oczy i przez pierwszą chwilę zdawał się być nieobecny. Gdyby nie zaschnięta krew, która wyciekła z uszu, można by pomyśleć że Kolekcjoner urządził sobie drzemkę na kolanach babulinki.

- Marwald! Bogu dzięki, już myślałam że cie straciliśmy ! - Oczy Victorii mokre były od łez a ona sama patrzyła głęboko w oczy odratowanego. Jej głos był dziwnie znajomy.

Ciężko rany i broczący krwią demon wiedział co się świeci i postawił na jedną kartę. Zamiast szykować sie do obrony przed strzałami, całą swoją uwagę, siłę i umiejętności włożył w otwarcie klatki, co równało sie z jej rozwaleniem. Był to krok bardzo ryzykowny, lecz z drugiej strony potwór mógł być świadomy że drugiej salwy nie przetrzyma. Wydając dziki ryk naparł na ogrodzenie jednocześnie wydostając się na zewnątrz, prosto na bezbronnego jeszcze Marwalda. Na szczęście w pobliżu stał już Waighstill, doskonale przygotowany na tą okazję. Bartnik trzymając broń oburącz najpierw zmiótł demona rzucając nim na powrót w stronę klatki, zupełnie bez wysiłku - jakby była lekką pluszową zabawką, a następnie pchnął broń całym swoim ciałem wbijając się w korpus demona. Siła uderzenia była tak wielka że potwór nie tyle został ugodzony, co dosłownie przecięty na pół i wbity w gliniane sklepienie. Waighstill doskonale widział jak dolna cześć ciała osunęła się mu pod nogi zalewając krwią stopy, lecz bardziej zaskakujące było to co stało z drugą połową. Krwistoczerwone oczy demona ciągle wpatrywały się w Waighstilla, a dłoń uzbrojona w pazury wbijała się w drzewiec halabardy próbując dosięgnąć dłoni bartnika. Całość wyglądała dość makabrycznie, lecz potwór nie był już w stanie zagrozic ani Waihtstillowi ani nikomu innemu. Ręka demona opadła bezwiednie, zostawiając po sobie jedynie ślad pazurów, a z oczu oprócz krwi pociekły....łzy.

- Ja tylko.... ja tylko chciałam .... moja mała siostrzyczka ... moja mała .... Eleonora - wymamrotała pod nosem Selina, po czym wyzionęła ducha.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172