Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-01-2017, 05:11   #71
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
- Właściwie...... - powiedział pod nosem Maximilian i zostawił Szkiełko , by udać się z resztą pod zapuszczoną chacjende. Ciągle gryzła go ciekawość co niby dwójka gburów chciała od Bernharda i nie mógł jakoś sobie odpóścić by tego nie sprawdzić.
Na odchodne rzucił jeszcze do Lothara
- Ja wiem gdzie jest ta rezydencja. Bez problemu nas później doprowadzę. -
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
Stary 18-01-2017, 21:55   #72
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Podeszli do kamienicy, w której chwilę wcześniej zniknęli trzej mężczyźni. Wrota prowadzące na podwórze były zamknięte, podobnie jak wiodące do klatki schodowej drewniane drzwi z kołatką. Trzeba było dłuższej chwili, nim ktoś raczył odpowiedzieć na uporczywe kołatanie. Osobą otwierającą, niezbyt szeroko i podejrzliwie drzwi był podstarzały jegomość o łysej głowie i jednym oku zaszłym bielmem.
- Czego tu chcecie? - zapytał z wyraźnym altdorfskim akcentem, ucinając końcówki wyrazów. Jego oddech śmierdział czosnkiem. - Ruch tutaj dzisiaj, jak w pałacowym wychodku, gdy Karl Franz ma sraczkę.
- A byli tutaj - odpowiedział, zapytany o tamtych trzech. - Jeden nawet dał kilka błyszczyków, coby mu pozwolić przejść przez podwórzec na tyły. Tom wziął, grosz nie śmierdzi, nie?

Przekupienie ciecia nie było zbyt trudne, zadowolił się dwoma szylingami i pozwolił wejść do środka. Korytarz prowadził na przestrzał budynku, na zagracone, zawalone rupieciami podwórze, otoczone z czterech stron ścianami budynków. Taki sam korytarz po przeciwnej stronie kończył się drzwiami wychodzącymi na Bruisseweg, podrzędną, błotnistą uliczkę. Żadnego z trzech posługujących się dziwnymi znakami mężczyzn nie było widać.


- Ach, to mi się podoba - Uśmiech rozjaśnił brodate oblicze Josefa. - Buteleczka albo dwie. Na głowę oczywiście. Nic do roboty nie mam, więc jak chcecie to chodźcie ze mną. Znam pewien doskonały lokal, chociaż jak na mój gust niezbyt doceniany. A Tassenick Wam na co? Skusić się daliście tą obietnicą bogactw. Zapomnijcie! Sprawa zamknięta. Ekspedycja, a raczej szalona wyprawa już wyruszyła. Księcia, ani tej jego zgrai oszołomów nie ma już w mieście od dwóch dni. I to jest dobry powód, żeby się napić. Hę?

- Heh, coś się kręci w powietrzu - gadał Josef, prowadząc grupę w stronę Reiku, ku Zajazdowi Przewoźników, jak nazywała się knajpa, którą polecał i zamierzał odwiedzić. - Na Uniwersytecie, zbyt wielu jest magistrów, co parają się rzeczami, jakie należy zostawić w spokoju. Chrońcie nas bogowie. Łażą tam po nocach jakieś zamaskowane postacie, śpiewają bluźniercze kantyczki i odprawiają mrożące w żyłach krew rytuały. A słyszeliście może co przydarzyło się pewnemu szyprowi w zeszłym tygodniu koło stanicy w Lutzen? Utopili go kamraci, ale nie po pijaku a z premedytacją. I złotem im za to jeszcze zapłacili. Otóż ów szyper, Morgen mu chyba było, zaczął żółknąć na twarzy i puchnąć. Ani chybi mutant. A miał dobre cztery krzyżyki na karku. To go szybko pochwycili i pac, do wody. A potem bosakiem przez łeb, bo utonąć nie chciał. Cztery razy po żółtym czerepie dostał, nim na dno poszedł. Ale teraz nikt tam wody nabierać nie chce, bo ani chybi skażona...


Wzdłuż nabrzeża zacumowanych było bez liku łodzi, barek, kutrów, niewielkich żaglowców i wszystkiego co może pływać po rzece. Zajazd Przewoźników był jednym z licznych usytuowanych na nabrzeżu lokali, w których czas spędzali marynarze, rybacy, dokerzy i często podróżni. Wewnątrz panował hałas i gwar rozmów, puentowany brzękiem kufli, lub jakimś wykrzykniętym toastem. Nikt nie zwracał uwagi na nowoprzybyłych, poza obsługą tawerny oczywiście, co skrzętnie wykorzystał Quartijn zamawiając siedem butelek wina i zajmując jeden z niewielu wolnych stołów.

- Do Bogenhafen płynę. Nie wybieracie się? - zapytał po opróżnieniu niemal połowy butelki jednym, długim łykiem. - Shaffenfest się tam odbywa. To takie lokalne święto. Na Berbeli, mojej krypie mam ładunek wina i liczę, że podczas festynu łatwo je upłynnię, hehe. A chyba teraz nic do roboty nie macie, jak Wam Tassenick dał dyla w Góry Szare, co? Zapłacę nawet, jak chcecie. Pomoc mi się przyda. Wyruszyć bym chciał jutro z rana, żeby zdążyć na początek święta. Zainteresowani? Jak powiecie tak, to już się o nocleg nie martwcie, możecie spać na barce. Miejsce się znajdzie.

Dobrą zabawę przerwało pojawienie się człowieka w czerni. Mężczyzna o twarzy przeciętej blizną, w błyszczącej, nabijanej ćwiekami kurtce wszedł do tawerny i zapadła cisza. Jego twarz wykrzywił grymas świadczący o pogardzie dla bywalców. Podszedł do kontuaru, cisnął monety na stół i wziął z drżącej dłoni karczmarza kufel pienistego trunku, z którym skierował się do jednego ze stołów. Siedzący przy nim w magiczny sposób ulotnili się, nie dając powodu do zaczepki, a nowy gość rozsiadł się wygodnie i zaczął sączyć piwo.

- Ach! Ach! Mówię Ci Henryku, cóż za cudowny przybytek - rozległo się od drzwi chwilę potem i do wnętrza wtoczyli się dwaj wypacykowani, młodzi szlachcice w obstawie czterech ponurych ochroniarzy. - Cudowny, tylko pełny cuchnącego motłochu! Z drogi, chamy!
- Przejście dla pana von Tossel, obszajmury - krzyknął drugi szlachcic, odpychając jakiegoś klienta. Ochroniarze natychmiast zasłonili go murem, uniemożliwiając podjęcie działań zaczepnych.

Szlachcice rozsiedli się wygodnie i zaczęli niezbyt wyszukaną, ale w ich mniemaniu doskonałą i śmieszną zabawę polegającą na pluciu piwem na klientelę. I padło na Maximilina, który siedział najbliżej.

- Ha! Trafiony! - emocjonował się von Tossel, wymachując rękami. - Zliż sobie pańskie piwo, ćwoku. Smak ma taki, żeś w życiu nie próbował!
- Tylko spokojnie - mruknął Josef, chwytając łowcę nagród za rękę.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 31-01-2017 o 11:46.
xeper jest offline  
Stary 19-01-2017, 20:20   #73
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Poszukiwania trzech dziwnych nieznajomych nie dały rezultatu.

- Jak kamfora w wodę, jego mać
- zaklął Zingger odganiając kapeluszem wyjątkowo wredną muchę. - Rozpłynęli się skurwysyny w powietrzu. No cóż, nic to! Ranald daje i odbiera. Tako rzecze czcigodny von Kleptor z Marienburga. Pasterz naszej trzódki. Chodźmy zatem z Josefem. Trzeba gardła przepłukać od smrodu stolicy.

W zajeździe uradzili wspólnie z Josefem, że żadna praca nie hańbi, chyba że społeczna.

- Dlatego też Mości Quartijn za naszą pracę, choćby symboliczny szyling się należy. Inaczej poczuję się oszukany - prawił Zingger stukając się z kompanami jak należy szklanicą. - A i jeszcze jedno! - pomachał palcem w stronę Axela - i patrzymy sobie w oczy jak pijemy, Panie Mayer! Inaczej trzy miesiące pecha nas czekają! No bo popatrzcie na pewną prawidłowość. Tydzień nie minął a zostaliśmy napadnięci przez mutantów, zyskałem sobowtóra, paru jegomości dziwnie na mnie filowało, wyprawa księcia herbowego nas ominęła. Ja się pytam zatem, co nas jeszcze czeka? - powiódł wzrokiem po towarzyszach.

Los nie dał na siebie długo czekać.
Młody von Tossel okazał się był wyjątkową kanalią.

- Panie Quartijn, podajemy, kurwa, tyły - szepnął Bern nachylając się do kupca. - Prowadź nas Pan na barkę i to zaraz. Szlachecka plwocina na gębie Maksia wyschnie, ale wybite zęby nie odrosną. Innymi słowy, chodu. Ale dostojnie powiadam...
 
kymil jest offline  
Stary 20-01-2017, 12:14   #74
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wolfgang czekał coraz bardziej poirytowany aż ktoś otworzy im furtkę. Czas upływał a tamci już mogli zniknąć głęboko w kanałach lub wymienić już cenne informacje.

Nie pomylił się gdy zobaczył drugą furtkę po drugiej stronie podwórka.
- I na co pozbywaliśmy się srebra?- Mag był niepocieszony kiedy rozglądał się to w jedną to w drugą stronę ulicy. Nigdzie nie było widać żadnego z mężczyzn.

Wrócili do reszty a Wolfgang cały czas się rozglądał szukając tych typów. Chciał rzucić zaklęcie wyostrzające zmysły, ale się obawiał, że może niepotrzebnie zwrócić na siebie uwagę.

- Już wyruszyli?!- Trafiło do maga.
- No to super. Myślałem, że to idealna okazja by doświadczenia nabrać. No ale cóż.- Zasmucił się i zacisnął dłoń na kiju na którym się oparł.
- Prowadź do tego przybytku Panie Quartijn.- Dodał na koniec i ruszył za wielkoludem.

- Żaden pieniądz nie śmierdzi. A zapracowany w uczciwej pracy wręcz odwrotnie.- Podsumował rozważania o wyprawie na barce.
- W Bogenhafen mamy coś do zrobienia a i festyn może coś zaoferuje.- Dodał po chwili gdy drzwi się otworzyły i jegomość na czarno ubrany wszedł do środka.
Młody mag odprowadził go wzrokiem do stolika i gdy tamten usiadł drzwi na powrót się otworzyły. Wolfgang zobaczył szlachetków wchodzących do środka w towarzystwie swoich ochroniarzy. Uczeń czarodzieja tylko przelotnie na nich popatrzył i sięgnął po wino by trochę upić.

Zaczęło się. Młodzi i głupi szlachetnie urodzeni gogusie wypluli pite piwo na Maxymiliana. Wolfgang wpatrzył się w szlachcica i zaczął potajemnie zbierać wiatry do rzucenia czaru.
Młody mag szykował się z prostym czarem. Niezdarność. Gdy tylko szlachcic ponownie uniesie kufel do twarzy rzuci czar.
 
Hakon jest offline  
Stary 21-01-2017, 11:39   #75
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Psia jucha - zaklął szlachcic zaskakując towarzyszy, którzy nigdy nie słyszeli by przeklinał - gdybym nie stracił konia zdążyłbym. - przygarbił się nieco, widać, że wiązał z tą ekspedycją duże nadzieje i nie wie, co teraz miałby zrobić.
- Równie dobrze mogę się z Wami napić Mości Quartijn - uśmiechnął się smutno - to rzeczywiście dobry powód.

Lothar nie zdziwił się, gdy nie znaleźli poszukiwanych po drugiej stronie budynku. Tamci są w końcu u siebie, znają przejścia i uliczki jak własną kieszeń.

W karczmie siedział i pił, wpatrując się martwo w jeden punkt. Nie komentował jakości trunku, nie odpowiadał na słowa współbiesiadników inaczej niż półsłówkami. Zareagował dopiero na wejście innych szlachciców i ich zachowania. Przypomniał sobie słowa, które często słyszał na dworze grafa von Teuhoffel, gdy ten mitygował swojego syna "swych złości na paziu nie wylewaj, jedź lepiej do wsi i wybierz któregoś chłopa i wybatożyć rozkaż parę razy, w końcu między innymi od tego są, humor poprawi się raz - dwa, tak zawsze radził mój świętej pamięci ojciec.". Ci widać uczeni byli podobnie.

Położył lekko dłoń na ramieniu Maksymiliana.
- Nie tutaj i nie teraz. Nigdy nie pozwalaj by to przeciwnik wybrał czas i pole bitwy. Sam mi to mówiłeś. - szepcze.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 21-01-2017 o 12:18.
hen_cerbin jest offline  
Stary 21-01-2017, 11:40   #76
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sobowtór, i to na dodatek taki, na którego spadek czekał?
Nieszczęście jednych jest zyskiem innych, a to, że tamten biedak nie doczekał zmiany losu na lepszy nie oznaczało wcale, że kto inny nie może sięgnąć po bezpański w tym przypadku majątek. A jeśli Zinggerowi się pofarci, to i jego kompani źle mieć nie będą.
Warto było spróbować, bo twarz jakby skóra była żywcem zdarta...

* * *

Wędrówka za dziwacznie zachowującymi się ludźmi, co to 'Lieberunga' witali dziwnymi gestami, nie przyniosła efektu. POtwierdziło się jedynie podejrzenie, że coś dziwnego się dzieje... i że zdobycie spadku nie będzie takie proste, jak by się to niektórym marzyło.
Wyglądąło na to, że tamci znali Lieberunga tylko z opisu i w jakiś umówiony wcześniej sposób chcieli się z nim skontaktować. Ale dlaczego ten sposób był taki dziwny i tak rzucający się w oczy - tego Axel nie wiedział.
W każdym razie tamci się rozpłynęli między altdorfskimi uliczkami i to, czego chcieli, pozostało tajemnicą. A szkoda, bo skoro na wyprawę księcia się spóźnili, to może chociaż ten z tego sobowtóstwa coś by się wyciągnąć dało...
Ale o to zdało się Axelowi niepewną rzeczą, bo kłopoty włóczyły się za nimi bez przerwy, dla odmiany przybierając postać dwóch zarozumiałych młokosów, którym z racji pochodzenia (i czterech ochroniarzy) zdawało się, że świat do nich należy. A uszkodź takie szlacheckie bezmózgowie... Strach pomyśleć. Dlatego i Axel poparł pomysł Bernhardta, by opuścić przybytek i na barkę się udać. W zacisznej, wąskiej uliczce można by i szlachetków, i ich obstawę do piachu wysłać, ale nie na oczach świadków.

- Panie Josefie - powiedział - z przyjemnością do Bogenhafen popłyniemy. A im szybciej ruszymy, tym lepiej.
 
Kerm jest offline  
Stary 21-01-2017, 20:22   #77
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Piwa płynęło po ramieniu Maximiliana pozostawiając na rękawie kaftana ciemną strugę wilgotnego materiału i budząc w spojrzeniu Łowcy nienawiść. Widział już oczami wyobraźni siebie wstającego od stołu i z wyskokiem wybijającego się z ławy, by jednym szybkim ciosem wybić pierdolonemu chłystkowi wszystkie zęby. Patrzał by jak ta nędzna szmata leży u jego stóp jęcząc jak zranione kocie, a w jego oczach jest tylko strach bo okazało się, że ani tatusiowy herb ani jego w mordę końską pałą walone nazwisko już go nie uratują.

Nie zrobił jednak tego, zdrowy rozsądek i słowa kompanów pozwoliły mu ochłonąć na tyle by wróciła mu trzeźwość myślenia. Nie mógł tak tego załatwić, nie tu i nie teraz. Łowca wstał od ławy i otarł resztkę płyny z rękawa, nie odwrócił się jednak do szlachciców czy ich ochroniarzy. Po prostu odszedł w stronę drzwi, spokojnym równym krokiem bez żadnych krzyków gwałtownych ruchów. Stracił cierpliwość dopiero przy barze gdy karczmarz upomniał się o opłatę za wypity trunek, a w odpowiedzi oberwał do Maksyma prosto w środek czoła srebrną monetą.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
Stary 22-01-2017, 11:45   #78
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Tu nie było miejsca na rozłam. Leopold postanowił zrobić to, co jego kompani. Miał nadzieję, że wybiorą wycofanie się. Całe życie wychowywał się w środowisku, gdzie silniejszy wykorzystuje swą przewagę nad słabszym, a jedynym sposobem, by mu się przeciwstawić, są podstęp i oszustwo. Będąc po raz kolejny w roli słabszego, zastanawiał się, jak ograniczyć ich straty.
-Możliwe, że trzeba będzie szybko wychodzić. Czy możemy liczyć na gościnę na Twej barce? - szeptem zapytał Józefa.
Po uzyskaniu odpowiedzi przemknął się do karczmarza i zapytał go, czy umożliwi skorzystanie z tylnego wyjścia, by zapobiec awanturze i stratom w karczmie, za które szlachta zapewne nie zapłaci. Miał nadzieję, że ten argument nakłoni gospodarza do współpracy.
Zgodnie z zasadami swego zawodu, starał się poruszać niezauważony, a na twarz przywołał minę nieskażonego głębszą myślą nudziarza.
 
Reinhard jest offline  
Stary 22-01-2017, 22:16   #79
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Gdy Maximilian wstał od stołu, dwaj ochroniarze rozochoconych szlachetków natychmiast sięgnęli po pałki, ale nie zaatakowali. Czekali w milczeniu wpatrując się w paradującego przez izbę łowcę nagród. Wstał natomiast odziany na czarno jegomość. Lothar postanowił interweniować.

- Widziałem już wszystko co trzeba by napisać pełny raport. Maksymilianie, zetrzyj to piwo z siebie i nie krzyw się tak. Zapłacono Ci już z nawiązką i za gorsze rzeczy. Na co jak na co, ale na szczodrość von Tosselów nie możemy narzekać - wiedział, że bogatsze rody nieraz wynajmują biedniejszych szlachciców by Ci wykonali dla nich różne zadania. Miał nadzieję, że tamta dwójka też to wie. Wiedział też, że większość młodych szlachciców była zapisana na Uniwersytet. Oraz to, że większość z nich na zajęcia nie uczęszczała. Pokręcił głową - I pomyśleć, że taka przyszłość się przed nim rysowała. A tu kogo nie spytać, o braku odpowiedzialności i lekkomyślnym narażaniu się na niebezpieczeństwo mówi. I prawdę mówili... - zawiesił głos, stukając złotą monetą w stół, dając znać, że za pewną sumę raport może zawierać same pozytywne rzeczy.

- Co tam gadasz? - warknął na niego von Tossel, spluwając pod nogi. - Na szlachetnie urodzonego mi wyglądasz, ale to nie szata zdobi człowieka. Od razu widać, żeś niegodzien naszego stanu. Co Henryku myślisz?
- A jakże! - zakrzyknął zapytany, ochlapując się piwem. Nie zwrócił na to uwagi. - Z pewnością przebieraniec, a do tego w towarzystwie chamów się kręci! Przebieraniec jak nic! Panie Max, proszę tu do nas!

Zarówno wkurzony Maximilian, jak i zmierzający w stronę kontuaru odziany na czarno zabijaka odwrócili się w stronę stołu zajmowanego przez szlachciców. Czarny podszedł w dwóch krokach i popatrzył złym wzrokiem na Essinga.
- Mnie też, jaśnie panowie wygląda na przebierańca - powiedział do von Tossela i Henryka. - Jeśli Panowie pozwolą... Gdzieś chmyzie brudny te szlacheckie szaty podpierdolił? Zapomniałeś tylko się umyć i na ryju ciągle gnój widać!

Szlachcice zawyli ze śmiechu. Nawet ochroniarze nie mogli powstrzymać uśmiechu, a Max wyczekująco, z ręką na głowicy korda patrzył Lotharowi prosto w oczy.


Tymczasem przy kontuarze Szkiełko rozmawiał z karczmarzem. Mężczyzna był wyraźnie przerażony rozwojem wypadków, cały się trząsł.
- Wychodźcie, jeno szybko. Ja nie chcę kłopotów, a takie się zapowiadają - mówił szybko. Wskazał na drzwi za sobą. - Tam jest wyjście.
- Panowie! Spokoju proszę! Błagam uniżenie - karczmarz zwrócił się do szlachciców, załamując ręce.
- Zamknij się, parchu - odkrzyknął mu Henryk. - Nie widzisz, że się bawimy. Zamiast biadolić, dawaj jeszcze piwa.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 31-01-2017 o 11:47.
xeper jest offline  
Stary 23-01-2017, 09:02   #80
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wolfgang lekko się uśmiechnął na widok szlachetki rozlewającego piwo na swoją twarz i ubranie. Niestety jaśnie panicz był zbyt spity by się przejmować takimi rzeczami.

Momentalnie zaczęło się zaogniać. Maximilian wstał i ruszył do wyjścia cały spięty i nim ktoś go zaczepił Lothar wyskoczył ze swoją gładką gadką.
Niestety nikt nie chciał wierzyć drużynowemu szlachcicowi co poirytowało maga.
Na czarno ubrany jakiś zakapior, który tuż przed jaśnie panami przybył do gospody właśnie obrażał Lothara. Techler nie wiedział jak zareaguje bo nigdy nie mieli podobnej sytuacji. Na wszelki wypadek rzucił na siebie "Wyczucie niebezpieczeństwa". W razie burdy lepiej wiedzieć skąd nadejdzie cios czy ktoś się będzie zamierzał na niego. Od razu potem zaczął skupiać magię wokół siebie by wspomóc Essinga.

 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:31.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172