Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2017, 15:55   #171
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-Dlaczego ja? Bert nie może? Ja się zaraz w tych chaszczach poprzewracam i coś sobie złamię.- odpowiedział Karlowi Walter. Postawa towarzyszy była nieugięta. Niziołek nie chciał iść za niego, a Altmeier już szykował się do zejścia na drugą stronę wzgórz. Cyrkowiec wpatrywał się w odległe, czarne punkty. Miał wrażenie, że z każdą sekundą minimalnie się przybliżają.
~Może jednak pójdę. Cholera, przecież ja to się w tych zaroślach połamię. Ale przecież jeśli nie powiadomię teraz dowództwa, to Gruber może mnie jeszcze bardziej poobijać. Kurwa, po co ja się zgłosiłem do tego zwiadu?~

-No dobra, idę.- powiedział po dwóch minutach ciszy. Ostatni raz zerknął na rzekę. Odwrócił się i zaczął szybkim krokiem schodzić. Tam gdzie mógł, to zaczął biec, jednakże starał się dotrzeć do obozu w całym kawałku, jak najszybciej. Jeśli dobiegł do obozu, każe jak najszybciej siebie prowadzić do dowództwa.


*Oczywiście używam PP.
 
Ismerus jest offline  
Stary 17-10-2017, 16:06   #172
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Festag (Dzień Świąteczny), 28 Vorgeheima 2522, świt
Obozowisko Czwartej Kompanii Drugiego Batalionu Trzeciego Regimentu Wissendlandu
Nad brzegiem rzeki Soll
Niedaleko okupowanego Wittenhausen


Obóz został obudzony trąbami. Na przeciwległym brzegu armia von Wernicky'ego szykowała się do ataku na pozycje wojsk Wissenlandu. Na razie wyglądało to cokolwiek na działania pozorowane - dużo ruchu, kurzu wzbijanego przez kopyta koni, ale prawdziwy atak nie nadchodził, armie prowadziły pojedynek strzelecki, Wernicky ewidentnie próbował zmusić wojska Imperialne do odsunięcia się od mostu i wody. Póki co, bez większych sukcesów. Ale chyba też bez większej determinacji.

Loftus i Leo próbowali ogarnąć zapiski prowadzone przez całą noc i zapomnieć, że na połowę pytań dostali odpowiedź "Spierdalaj", Goel przygotował lazaret tak dobrze, że niemal nie mógł się doczekać aż go wypróbuje (na razie największym wyzwaniem medycznym było kilku spryciarzy, którzy próbowali wykręcić się od roboty symulując ból brzucha), Diuk gdzieś się zapodział, a Detlef przy pomocy Olega i połowy kompanii dokańczali właśnie prowizoryczne umocnienia mające ochronić ich przed atakiem od strony wzgórz i tyłów.



Tymczasem, po drugiej stronie wzgórz

Po godzinie marszu w przedświtowej szarówce Karl, już po drugiej stronie wzgórz, natknął się na konny patrol wroga. Na szczęście zauważył ich pierwszy i zdołał ukryć się w krzakach zanim go dostrzegli.
Od strony wody dobiegły go dźwięki, których sam nasłuchał się dopiero co - rzeką płynęły łodzie z oddziałami żołnierzy.
- Hornberg! - usłyszał ze strony ludzi na łodziach.
- Witten! - dobiegła go odpowiedź patrolu. Domyślił się, że nazwy rzek są odzewem i hasłem. Przynajmniej dzisiaj.

Bert i Walter, nie mogąc zdecydować się który z nich powinien zostać a który pobiec, z przerażeniem zorientowali się, że ich wahanie trwa za długo i te punkciki, które widzieli coraz bardziej się zbliżają i coraz mniej przypominają punkty, a coraz bardziej łodzie wypełnione uzbrojonymi ludźmi. Przynajmniej dwadzieścia, może trzydzieści. Co gorsza, za nimi płynęły jakieś dziwne barki z czymś co wyglądało jak pomosty. Na nich było tylko po kilku ludzi, do tego nie wyglądających na żołnierzy. Jeśli ich miną to płynąc z prądem, będą przy obozie sporo szybciej niż oni. A w obozie nikt o tym zagrożeniu nie wie! Walter porzucił więc rozterki i zerwał się do biegu...


Tymczasem w obozie Baron czekał na wieści ze wzgórz. Żaden ze zwiadowców nie wrócił ani nie dał znaku życia. Przynajmniej dostał wiadomość, że właśnie przed chwilą przybył posłaniec z Trzeciej Kompanii, że wszystko w porządku, a Gruber pogratulował mu dobrego okopania się. Choć żołnierze marudzili z powodu zmęczenia marszem, budową "fortyfikacji polowych" i niewyspania mógłby być niemalże zadowolony z siebie, gdyby nie brak wieści od Karla, Waltera i Berta... Gdy już wydaało się, że czeka nadaremno, dostrzegł biegnącego na złamanie karku Waltera.

Zwiadowca wyprzedził przybycie sił wroga, dając żołnierzom czas na przygotowanie się do walki.
 
hen_cerbin jest offline  
Stary 18-10-2017, 09:09   #173
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg po czujnym, kaprawym okiem krasnludzkiego oprawcy wykonywał powierzone mu zadanie. Nie wykazywał jednak zbędnego zaangażowania w kopanie dołów zamiast tego Lustrował okolicę w poszukiwaniu wszelakich kryjówek, dróg ucieczki i naturalnych osłon.
Kiedy cyrkowiec przyniósł wieści o zbliżających się jednostkach wroga włóczęga spiął się i i poczuł zimny dreszcz w nogach, które już szykowały się do ucieczki.
Przeklął się za bojaźliwość, a że wiedział, że w tym stanie nie będzie potrafił zrobić nic innego, jak uciekać ile sil w nogach, albo skulić się pod krzakiem.
Zauważył też, że wbrew woli zacisnął pięść na materiale naramiennika - o ironio - Detlefa, jakby chciał mu przekazać, że czas uciekać, ratować życie. Gdy jednak przeniósł wzrok z ramienia na twarz, wiedział, że źle trafił.
 
Morel jest offline  
Stary 18-10-2017, 10:43   #174
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Sierżant Gustaw był zniecierpliwiony.
~Ile czasu można robić zwiad?~ Machał głową z niezadowolenia.
Gustaw miał już wzywać na apel ludzi gdy zobaczył biegnącego Waltera. Szybkim krokiem ruszył by przeciąć mu drogę i rozpytać o wieści.

- Ile?- Uniósł się sierżant i ruszył z Walterem do namiotu Grubera. Po drodze zatrzymał się przy namiocie szpitalnym i gdy zobaczył wychodzącego Abelarda i Leo rzucił do nich.
- Zbierzcie jak najwięcej łatwopalnych materiałów, którymi można ciskać ino szybko!- i ruszył za zwiadowcą.

- Panie Poruczniku.- Odezwał się gdy cyrkowiec skończył raport ze zwiadu.
- Rozkazałem zbierać łatwopalne rzeczy by spalić te łajby. Dużo ich i myślę, że sporo się przedrze i chyba naszych sąsiadów trzeba uprzedzić.- Wyraził opinię i pomysł. Wiedział, że Gruber nie lubi cwaniakowania, ale może zrozumie potrzebę chwili.
- Panie Poruczniku. Chciałbym wszystką broń co strzela i ludzi by ostrzeliwali łodzie a co sprawniejsi by podpalili ciągnięte materiały na przeprawę.- Zaproponował i tylko czekał czy dostanie zgodę.
- Jakie rozkazy Panie Poruczniku?- Dodał przypominając sobie, że może Gruber ma inne plany.
 
Hakon jest offline  
Stary 18-10-2017, 19:42   #175
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Walter zdyszany wbiegł do obozu. Od razu dopadł do niego Baron, który widocznie z niecierpliwością czekał na wieści.
-Statki... na rzecze.- wydusił z siebie- Trzeba powiadomić porucznika!

Gustav zaprowadził Waltera go do namiotu. Całe szczęście, bo cyrkowcu byłoby trudno odnaleźć do niego drogę. Co prawda był w nim już wcześniej, ale wśród obozowego zgiełku i nieporządku łatwo zgubić drogę.

Porucznik był na miejscu. Zajęty był obserwacją mapy. Co jakiś czas mruczał do siebie jakieś niewyraźne słowa. Kiedy strażnik powiadomił go, o przybyciu Waltera, ten podniósł głowę.
-No, mów.- rzekł do zwiadowcy.
-Panie poruczniku, melduję zaobserwowanie wielu statków na rzece! Jest ich między 20 a 30. Oprócz nich, płyną również łodzie załadowane czymś na kształt pomostów. Podążają one z prądem rzeki, czyli w naszą stronę. Melduję również, że nie zaobserwowano obecności wrogich oddziałów po drugiej stronie wzgórz.
 

Ostatnio edytowane przez Ismerus : 18-10-2017 o 21:53.
Ismerus jest offline  
Stary 18-10-2017, 22:35   #176
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
No, tośmy są w dupie. Co gorsza, ja najgłębiej, pomyślał ze złością Karl, przeklinając w duchu samego siebie za wyrywanie się przed szereg.
Starając się zachować chłodną głowę, rozważał sytuację.
Najbardziej bezpośrednim problemem był patrol. Gdyby byli sami i na piechotę, może dałby im radę, gdyby skorzystał z całego swojego arsenału brudnych sztuczek i każdej możliwej przewagi, jaką potrafiłby znaleźć.
Ale byli konno, przez co jego szanse spadały prawie do zera.
Płynące rzeką posiłki sprowadzały je do liczb ujemnych.
Nie było rady, na razie mógł tylko czekać, a czekając podsłuchać co się da.
Ostrożnie, poruszając się o milimetry na raz, wcisnął się największą gęstwinę.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 18-10-2017, 23:30   #177
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Spośród wielu zalet jakimi Myrmidia obdarzyła swoja estalijską wybrankę, na tej ekstraordynaryjnie długiej liście zabrakło cierpliwości. Nie jest to jakiś szczególnie uciążliwy mankament dla samego reprezentanta owego braku, przynajmniej do czasu, gdy nie zacznie przymierzać się do złamania wszelkich wojskowych zasad.

Przepytanie wyższych stopniem poszło całkiem sprawnie, ale informacji było zbyt mało, żeby uznać zadanie za w pełni wykonane. Chcąc nie chcąc, konieczne było porozmawianie również ze zwykłymi żołnierzami, którzy mogli posiadać bardziej szczegółowe informacje na swój własny temat... oraz na temat swoich kolegów.
Przy trzecim „spierdalaj” usłyszanym z ust jakiegoś przygodnego łapserdaka przyodzianego w zbroję z Imperialnymi insygniami, która została mu przyznana, z całą pewnością na wyrost estalijska krew uznała, że ma wystarczająco dużo energii, żeby się zagotować.
- Joder! - ryknęła uprzejmie akolitka, ale uznała, że ten szlachetny język nie nadaje się do rozwiązywania tak prozaicznych problemów – Jak się, kurwa odzywasz ty zapchlony parchu do ludzi wykonujących rozkazy Pana Porucznika. Gadaj zasrańcu pierdolony, albo przy najbliższej bitwie jebnę ci taką klątwą, że przypadkowa strzała wystrzelona w Altdorfie trafi w sam środek twojej zasranej dupy i przez resztę swojego pełnego cierpień życia nie będziesz mógł usiąść. Prędzej łeb ci pęknie niż się solidnie wysrasz. Co umiesz wszarzu i gdzie się tego kurwa nauczyłeś?
Najwyraźniej akolitka w ostatnim czasie oprócz nauki szlachetnej sztuki rzeźbienia w drewnie poszerzyła również słownictwo tego prymitywnego języka stworzonego przez lud, który zamieszkiwał na drzewach w czasie, gdy Estalia tworzyła fundamenty najwspanialszej kultury świata. Kapral i Karlowie, byli w tej materii, nieświadomymi zapewne, nauczycielami.

Po tej wymianie opinii mag musiał przez jakiś czas przekonywać Leo, że rozpoczynanie rozmowy od prewencyjnego okładania drewnianym kijem Imperialnych żołnierzy jest nie tylko złym pomysłem, ale może również sprowadzić na ich głowy znacznie więcej kłopotów, niż korzyści. Jeśli w ogóle mogły być z tego jakieś korzyści.
Estalijka ostatecznie uznała, że w tej parze dowodzi Loftus i to on ma rację, nawet jeśli jej nie ma. Drewniany kij został użyty więc głównie do nadania pewnego majestatu akolitce, a obdarzony magicznym światłem maga wyglądał, jak się wydawało, bardzo przekonująco. Mag, akolitka Myrmidii i magicznie płonący kij... każde kolejne „Spierdalaj” musiało być gruntownie przemyślane. Bitwa nadchodziła, to czuło się w powietrzu i rozwścieczanie w takiej chwili kapłana bogini wojny to jeden z gorszych pomysłów. Skąd zwykły wojak ma wiedzieć, co zrobi takowy jeśli mu się wejdzie w drogę i zapadnie w pamięci. Z resztą, na uprzejme, nawet jeśli zdawkowe odpowiedzi padały kolejne pytania, nie tylko o samego delikwenta, ale również o kolegów, których ów w swoim oddziale znał. Przy rozmowach szczególnie bogatych w fakty całość kończyła się żarliwym błogosławieństwem i małym drewnianym emblematem, który miał zapewnić pomyślność w bitwie. Szczególnie wylewny bełkot, był natomiast nagradzany krótkimi pytaniami o detale. Parę badaczy społecznej tkanki regimentu cechowała zarówno ciekawość, jak i podejrzliwość. Takie umiejętności jak lot na niewielkich wysokościach, umiejętność rozpoznania rozmieszczenia wojsk po butelce gorzałki za pomocą analizy myśli wrogiego dowództwa, węch lepszy niż u chartów Imperatora oraz jak kocham przenajświętszą Boginię sranie czystym złotem już w dwa dni po połknięciu trzech karli /Pani Akolitka uwierzy uczciwemu żołnierzowi/ nie trafiały na listę. Nawet te bardziej przyziemne, gdy okoliczności ich zdobycia były nad wyraz mętne opatrzone zostawały znakiem zapytania.

Leo nie zapomniała też o prośbie cyrulika, rozpytując i o to przy nadarzających się okazjach. Widać było, że pewne zapasy kojących naparów są, ale nikt w przededniu bitwy nie odda ich za darmo. Co więcej nie odda ich nawet za dwukrotną wartość rynkową, a i przy trzykrotnej solidnie się zastanowi. Po konsultacji z Abelardem odnośnie cen sypnęła tu i ówdzie częścią prywatnego złota ku chwale Ostatnich i szlachetnego medyka.

Analiza zebranych danych pochłonęła pozostałą część nocy, a praca nad papierami i literami ma to do siebie, że usypia znacznie lepiej niż matczyne kołysanki (nawet te w estalijskim języku). Leo trzykrotnie odkładała pióro i padała na krótką chwilę na posłanie. To samo sugerowała Loftusowi. Nie był to komfortowy sen, ale w ten sposób dawało się zachować częściowo przynajmniej trzeźwość umysłu podczas pracy i rozpocząć nowy dzień w jako takiej formie. W żadnym momencie nie spali jednak równocześnie. Mogliby nie wstać przed świtem.

Ostatecznie po nocy pracy było coś do zaprezentowania Porucznikowi.
- Ty z nim rozmawiasz – kategorycznie stwierdziła akolitka. Od jakiegoś czasu zaczynała nabierać przekonania, że jej wysublimowany język, wyjątkowa pomysłowość i szlacheckie maniery nie muszą się podobać Imperialnym dowódcom. Kto zrozumie dzikusów biegających z plaskatymi metalowymi kijami, które w swojej fantazji określali jako miecze? Na pewno nie rodzony Estalijczyk.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 18-10-2017 o 23:38.
druidh jest offline  
Stary 19-10-2017, 20:02   #178
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert musiał solidnie przygotować się do ostrzału. Przeciwnik zapewne błyskawicznie odpowie ogniem na ogień i niziołek byłby w niebezpiecznej sytuacji. Musiał szybko znaleźć miejsce, które zapewni mu odpowiednią osłonę zarówno podczas strzelania, jak i w momencie gdyby konieczne było szybkie opuszczenie tej pozycji. Szczęściem różnych mniejszych jarów i wykrotów było pełno i wkrótce był gotów do pierwszego strzału. Mierzył w sternika jednej z łodzi, a nóż uda się zmienić jej kurs i kraksa gotowa.
 
Komtur jest offline  
Stary 19-10-2017, 21:12   #179
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Ranek przyszedł zdecydowanie zbyt szybko. Jeszcze przed chwilą kapral Thorvaldsson rugał jakiegoś człeczynę za brak zaangażowania w zaszczytnym zadaniu kopania umocnień, by otworzyć oczy na skutek jazgotu atakującego uszy kaprala przez cienkie płótno namiotu. Taka była uroda wojskowych pikników - jeśli ktoś miał wzdęcia wiedzieli o tym wszyscy w zasięgu rzutu kamieniem. A ci mający nieszczęście rozbić namiot najbliżej mogli nawet własnym nosem poznać przyczynę wspomnianych wzdęć.

"Czyli to już..." - skonstatował w myślach chaotyczne głosy o zbliżającym się wrogu.

Przez chwilę potrzebną do wygrzebania się z namiotu, wzucia butów i zarzucenia na grzbiet kolczugi dowiedział się, że wróg nie nadciąga od strony wzgórz, tylko nadpływa z biegiem rzeki. Wtedy właśnie krasnolud zdał sobie sprawę, że od strony wody tymczasowy obóz nie posiada żadnych umocnień - zwyczajnie nikt nie pomyślał, że atak może nadejść w tym miejscu.

- Żeby was troll w rzyć kopytem pierdyknął! - Pogroził kułakiem w kierunku rzeki. - Żeście nie mogli grzecznie ode wzgórz przyjść i dać się pozabijać na spokojnego. Ki chuj wam kazał wierzgać i plany poczciwym krasnoludom psuć... - marudził coraz ciszej, bowiem pod czepcem skrywającym mózgownicę brodacza rozpoczął się proces, który dla niektórych był wręcz niemożliwy do zrealizowania, a dla większości bardzo bolesny.

Myślenie.

W tym momencie nie było innych rozkazów, a przynajmniej nie wyglądało na to, żeby porucznik lub któryś z sierżantów wydali takowe. Oddział pozbawiony rozkazów w obliczu zbliżającego się wroga był gotów pójść w rozsypkę.

- Zbiórka! - Wydarł się, plując sobie w brodę. - W dwuszeregu dziesiątkami, tylko broni nie zapomnijcie gamonie! - Zarządził. - Ruszcie dupy, zanim wróg wam w tym pomoże! - Ponaglił. - Dziesiątkami w dwuszeregu, z przodu strzelcy, z tyłu ci ładniejsi napierdalający z bliska! Gotowi do zajęcia pozycji obronnych! - Kontynuował ogarnianie chaosu, jaki zapanował wśród żołnierzy przestraszonych wizją rychłego starcia.

- Jeśli nie będzie innych rozkazów, to strzelcy biorą te swoje patyki przewiązane sznurkami, amunicję i zapierdalają do wykopanych rowów. Strzelacie na rozkaz, a później napierdalacie ile wlezie! Żeby żaden cep nie wystrzelił wcześniej, bo łeb z jajami wyrwę! - Pacnął otwartą ręką w potylicę jednego z łuczników, który dłubał bezmyślnie w nosie.

- Reszta osłania strzelców! Wbijamy do rowów obok łuczników ilu się zmieści, a reszta chowa się za namiotami! Nisko łby, żeby nikt ich wam nie odstrzelił już przed walką! - Przykazał żołnierzom.

- Na razie czekamy grzecznie na rozkazy! - Zaznaczył.

Khazad nie zamierzał czekać w nieskończoność. Jeśli wróg pojawi się w zasięgu wzroku będzie to ostatnia chwila, żeby zająć jakieś sensowne pozycje obronne. Umieszczenie łuczników w wykopanych najbliżej wody dołach dawało im jakąkolwiek osłonę przed ewentualnym ostrzałem z jednostek pływających wroga, a do tego mogli prowadzić własny ostrzał na możliwie krótkim dystansie. Asekurowani mieli być przez kolegów z bronią do walki w zwarciu gotowych w każdej chwili do natarcia, gdyby żołnierze wroga wylądowali na brzegu.

- Poleć no do konowała, żeby znalazł jakąś osłonę, bo jeśli tamci zaczną strzelać, to on znajdzie się w samym środku szypowej ulewy. - Posłał jednego z szeregowych do cyrulika.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 20-10-2017, 11:31   #180
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Gdy do "szpitala polowego" przybył posłaniec od Detlefa, załoga medyczna (czy może paramedyczna raczej? Lub "za jakiś czas może semi-medyczna?") już krzątała się w gotowości: noszowi ruszyli do przydzielonych im oddziałów, Shalyitka sprawdzała prowizoryczne posłania z koców, kowal rozdmuchiwał palenisko a Abelard nerwowo poprawiał ułożenie lancetów, pił i szczypców. Wbrew pierwotnym zamiarom cyrulik nie poszedł prawie spać - na polecenie Barona cyrulik potykając się o własne nogi obszedł obóz, zdobywając od ludzi smołę i łój do smarowania obuwia. Nie było tego dużo, ale wystarczyło do nagotowania małego kociołka lepkiej, smolistej cieczy która po podpaleniu płonęła kopcącym płomieniem - obok ułożył podarte kawałki suchych szmat do obwiązania strzał oraz kilka motków konopnego sznurka. Słysząc polecenie przekazane przez kaprala, cyrulik westchnął i zmęczonym głosem rzucił:

- Kurwa.

Udało się namówić przynajmniej część żołnierzy do otoczenia namiotu głębokim, szerokim rowem uniemożliwiającym szybki trawers piechocie, nikt jednak nie pomyślało tarczach dla obsługi szpitala. Ale były dwa stoły - to też Abelard, odprawiając gońca z materiałami łatwopalnymi, zarządził "budowę schronu": jeden stół ustawiono na boku a na niego nałożono drugi stół. Tym samym uzyskano coś co od biedy mogło chronić od ostrzału bardziej płaskiego jak i parabolicznego. A gdyby zaczęto znosić pierwszych rannych obsługa mogła po wyjściu spod długich stołów szybko ustawić je na miejscach i rozpocząć pracę (po wyciągnięciu wbitych strzał). Była to duża niedogodność - ale takie schronienie, w przeciwieństwie do rowu mogło chronić o ostrzału także z góry.

Gdy potężny kowal wcisnął się pod stół, drobna akolitka i mały Abelard dopchali się po obu jego bokach i przytuliwszy się z konieczności, jęli nasłuchiwać odgłosów z pola bitwy...
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 26-10-2017 o 22:09.
Goel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:48.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172