|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-10-2017, 15:55 | #171 |
Reputacja: 1 | -Dlaczego ja? Bert nie może? Ja się zaraz w tych chaszczach poprzewracam i coś sobie złamię.- odpowiedział Karlowi Walter. Postawa towarzyszy była nieugięta. Niziołek nie chciał iść za niego, a Altmeier już szykował się do zejścia na drugą stronę wzgórz. Cyrkowiec wpatrywał się w odległe, czarne punkty. Miał wrażenie, że z każdą sekundą minimalnie się przybliżają. ~Może jednak pójdę. Cholera, przecież ja to się w tych zaroślach połamię. Ale przecież jeśli nie powiadomię teraz dowództwa, to Gruber może mnie jeszcze bardziej poobijać. Kurwa, po co ja się zgłosiłem do tego zwiadu?~ -No dobra, idę.- powiedział po dwóch minutach ciszy. Ostatni raz zerknął na rzekę. Odwrócił się i zaczął szybkim krokiem schodzić. Tam gdzie mógł, to zaczął biec, jednakże starał się dotrzeć do obozu w całym kawałku, jak najszybciej. Jeśli dobiegł do obozu, każe jak najszybciej siebie prowadzić do dowództwa. *Oczywiście używam PP. |
17-10-2017, 16:06 | #172 |
Reputacja: 1 |
|
18-10-2017, 09:09 | #173 |
Reputacja: 1 | Oleg po czujnym, kaprawym okiem krasnludzkiego oprawcy wykonywał powierzone mu zadanie. Nie wykazywał jednak zbędnego zaangażowania w kopanie dołów zamiast tego Lustrował okolicę w poszukiwaniu wszelakich kryjówek, dróg ucieczki i naturalnych osłon. Kiedy cyrkowiec przyniósł wieści o zbliżających się jednostkach wroga włóczęga spiął się i i poczuł zimny dreszcz w nogach, które już szykowały się do ucieczki. Przeklął się za bojaźliwość, a że wiedział, że w tym stanie nie będzie potrafił zrobić nic innego, jak uciekać ile sil w nogach, albo skulić się pod krzakiem. Zauważył też, że wbrew woli zacisnął pięść na materiale naramiennika - o ironio - Detlefa, jakby chciał mu przekazać, że czas uciekać, ratować życie. Gdy jednak przeniósł wzrok z ramienia na twarz, wiedział, że źle trafił. |
18-10-2017, 10:43 | #174 |
Reputacja: 1 |
|
18-10-2017, 19:42 | #175 |
Reputacja: 1 | Walter zdyszany wbiegł do obozu. Od razu dopadł do niego Baron, który widocznie z niecierpliwością czekał na wieści. -Statki... na rzecze.- wydusił z siebie- Trzeba powiadomić porucznika! Gustav zaprowadził Waltera go do namiotu. Całe szczęście, bo cyrkowcu byłoby trudno odnaleźć do niego drogę. Co prawda był w nim już wcześniej, ale wśród obozowego zgiełku i nieporządku łatwo zgubić drogę. Porucznik był na miejscu. Zajęty był obserwacją mapy. Co jakiś czas mruczał do siebie jakieś niewyraźne słowa. Kiedy strażnik powiadomił go, o przybyciu Waltera, ten podniósł głowę. -No, mów.- rzekł do zwiadowcy. -Panie poruczniku, melduję zaobserwowanie wielu statków na rzece! Jest ich między 20 a 30. Oprócz nich, płyną również łodzie załadowane czymś na kształt pomostów. Podążają one z prądem rzeki, czyli w naszą stronę. Melduję również, że nie zaobserwowano obecności wrogich oddziałów po drugiej stronie wzgórz. Ostatnio edytowane przez Ismerus : 18-10-2017 o 21:53. |
18-10-2017, 22:35 | #176 |
Reputacja: 1 | No, tośmy są w dupie. Co gorsza, ja najgłębiej, pomyślał ze złością Karl, przeklinając w duchu samego siebie za wyrywanie się przed szereg. Starając się zachować chłodną głowę, rozważał sytuację. Najbardziej bezpośrednim problemem był patrol. Gdyby byli sami i na piechotę, może dałby im radę, gdyby skorzystał z całego swojego arsenału brudnych sztuczek i każdej możliwej przewagi, jaką potrafiłby znaleźć. Ale byli konno, przez co jego szanse spadały prawie do zera. Płynące rzeką posiłki sprowadzały je do liczb ujemnych. Nie było rady, na razie mógł tylko czekać, a czekając podsłuchać co się da. Ostrożnie, poruszając się o milimetry na raz, wcisnął się największą gęstwinę.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
18-10-2017, 23:30 | #177 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' Ostatnio edytowane przez druidh : 18-10-2017 o 23:38. |
19-10-2017, 20:02 | #178 |
Reputacja: 1 | Bert musiał solidnie przygotować się do ostrzału. Przeciwnik zapewne błyskawicznie odpowie ogniem na ogień i niziołek byłby w niebezpiecznej sytuacji. Musiał szybko znaleźć miejsce, które zapewni mu odpowiednią osłonę zarówno podczas strzelania, jak i w momencie gdyby konieczne było szybkie opuszczenie tej pozycji. Szczęściem różnych mniejszych jarów i wykrotów było pełno i wkrótce był gotów do pierwszego strzału. Mierzył w sternika jednej z łodzi, a nóż uda się zmienić jej kurs i kraksa gotowa. |
19-10-2017, 21:12 | #179 |
Reputacja: 1 | Ranek przyszedł zdecydowanie zbyt szybko. Jeszcze przed chwilą kapral Thorvaldsson rugał jakiegoś człeczynę za brak zaangażowania w zaszczytnym zadaniu kopania umocnień, by otworzyć oczy na skutek jazgotu atakującego uszy kaprala przez cienkie płótno namiotu. Taka była uroda wojskowych pikników - jeśli ktoś miał wzdęcia wiedzieli o tym wszyscy w zasięgu rzutu kamieniem. A ci mający nieszczęście rozbić namiot najbliżej mogli nawet własnym nosem poznać przyczynę wspomnianych wzdęć. "Czyli to już..." - skonstatował w myślach chaotyczne głosy o zbliżającym się wrogu. Przez chwilę potrzebną do wygrzebania się z namiotu, wzucia butów i zarzucenia na grzbiet kolczugi dowiedział się, że wróg nie nadciąga od strony wzgórz, tylko nadpływa z biegiem rzeki. Wtedy właśnie krasnolud zdał sobie sprawę, że od strony wody tymczasowy obóz nie posiada żadnych umocnień - zwyczajnie nikt nie pomyślał, że atak może nadejść w tym miejscu. - Żeby was troll w rzyć kopytem pierdyknął! - Pogroził kułakiem w kierunku rzeki. - Żeście nie mogli grzecznie ode wzgórz przyjść i dać się pozabijać na spokojnego. Ki chuj wam kazał wierzgać i plany poczciwym krasnoludom psuć... - marudził coraz ciszej, bowiem pod czepcem skrywającym mózgownicę brodacza rozpoczął się proces, który dla niektórych był wręcz niemożliwy do zrealizowania, a dla większości bardzo bolesny. Myślenie. W tym momencie nie było innych rozkazów, a przynajmniej nie wyglądało na to, żeby porucznik lub któryś z sierżantów wydali takowe. Oddział pozbawiony rozkazów w obliczu zbliżającego się wroga był gotów pójść w rozsypkę. - Zbiórka! - Wydarł się, plując sobie w brodę. - W dwuszeregu dziesiątkami, tylko broni nie zapomnijcie gamonie! - Zarządził. - Ruszcie dupy, zanim wróg wam w tym pomoże! - Ponaglił. - Dziesiątkami w dwuszeregu, z przodu strzelcy, z tyłu ci ładniejsi napierdalający z bliska! Gotowi do zajęcia pozycji obronnych! - Kontynuował ogarnianie chaosu, jaki zapanował wśród żołnierzy przestraszonych wizją rychłego starcia. - Jeśli nie będzie innych rozkazów, to strzelcy biorą te swoje patyki przewiązane sznurkami, amunicję i zapierdalają do wykopanych rowów. Strzelacie na rozkaz, a później napierdalacie ile wlezie! Żeby żaden cep nie wystrzelił wcześniej, bo łeb z jajami wyrwę! - Pacnął otwartą ręką w potylicę jednego z łuczników, który dłubał bezmyślnie w nosie. - Reszta osłania strzelców! Wbijamy do rowów obok łuczników ilu się zmieści, a reszta chowa się za namiotami! Nisko łby, żeby nikt ich wam nie odstrzelił już przed walką! - Przykazał żołnierzom. - Na razie czekamy grzecznie na rozkazy! - Zaznaczył. Khazad nie zamierzał czekać w nieskończoność. Jeśli wróg pojawi się w zasięgu wzroku będzie to ostatnia chwila, żeby zająć jakieś sensowne pozycje obronne. Umieszczenie łuczników w wykopanych najbliżej wody dołach dawało im jakąkolwiek osłonę przed ewentualnym ostrzałem z jednostek pływających wroga, a do tego mogli prowadzić własny ostrzał na możliwie krótkim dystansie. Asekurowani mieli być przez kolegów z bronią do walki w zwarciu gotowych w każdej chwili do natarcia, gdyby żołnierze wroga wylądowali na brzegu. - Poleć no do konowała, żeby znalazł jakąś osłonę, bo jeśli tamci zaczną strzelać, to on znajdzie się w samym środku szypowej ulewy. - Posłał jednego z szeregowych do cyrulika.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
20-10-2017, 11:31 | #180 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Goel : 26-10-2017 o 22:09. |
| |