|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-10-2017, 17:33 | #181 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 21-10-2017 o 21:41. |
22-10-2017, 19:22 | #182 |
Reputacja: 1 | Ritter był generalnie zadowolony, dzięki pomocy de la Vegi nie był odsyłany kopniakami przez większość oddziałów. Uporządkowanie listy też we dwójkę oszczędziło sporo czasu, dzięki czemu po przedłożeniu ich dowództwu był krótki czas na drzemkę. Bez pomocy akolitki Myrmidii z pewnością nie skończyłby pracy przed świtem. Ponadto kobieta nie pchała się ponownie do dowództwa, zostawiła tą sprawę magowi. Loftus tego nie do końca nie pojmował, ale nie protestował, przecież była dobrze wykonana.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
25-10-2017, 01:38 | #183 |
Reputacja: 1 | Karl, unikając wykrycia, odczekał, aż patrol się oddali i już gratulował sobie w duchu, gdy nastąpił kolejny zwrot wydarzeń. Taki, w porównaniu do którego poprzednia sytuacja była niemal pożądaną alternatywą. Nie wiedząc, co skłoniło wroga do desantu, ale mając pewne podejrzenia, czekał dalej, póki silna grupa pod wezwaniem nie zrównała się, a potem minęła jego kryjówkę. Gdy tylko to się stało, wyślizgnął się z krzaków, starając się być bezszelestnym i jak gdyby nigdy nic, dołączył do pochodu z miną wyrażającą absolutną pewność siebie. Jednocześnie w myślach recytował szybko wszystkie modlitwy do Ranalda, jakie w życiu poznał i zapamiętał.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" Ostatnio edytowane przez Cohen : 25-10-2017 o 19:40. |
25-10-2017, 07:59 | #184 |
Reputacja: 1 |
|
25-10-2017, 08:28 | #185 |
Reputacja: 1 | Las - Gęsta i mroczna plątanina wysokich świerków i rozłożystych jodełek. Bezpieczne miejsce, gdzie mógłby się skryć przed nadciągającym wrogiem, przeczekać kilka dni, aż bitewna wrzawa ucichnie. Zapomnieć o Ostatnich i ruszyć na południe. Zawsze ciągnęło go w tamte strony. Klimat łagodniejszy i kobiety piękniejsze. Górskie szczyty też chciałby jeszcze raz zobaczyć. Ośnieżone masywy pożerające gorejącą tarczę słońca to niezwykle kojący widok, który przyćmiewa nawet urodę egzotycznych tancerek. Olegowi aż się oczy zaszkliły na myśl, że nigdy miałby ich już nie zobaczyć (i gór i tancerek). Dlatego właśnie pobliska ściana lasu zdawała się jedynym właściwym kierunkiem. Spoglądał na nią tęsknie, kiedy zarzucał na ramię zwinięte liny, do których umocował nieduże metalowe haki, używane do mocowania na powozach dóbr wszelakich. Dlaczego nie poddał się lękowi? Pytał sam siebie biegnąc w stronę rzeki. Albo w końcu całkowicie dostał na głowę, albo bardziej od udziału w walce bał się pościgu i nie chciał skończyć, jak ten cały elfi desenter. A w oddziale, który zapewne miałby go dorwać było kilka osób, z którymi wolałby nie mieć do czynienia. Stać bezczynnie i czekać na zbłąkaną strzałę nie miał zamiaru, a brać udziału w otwartej walce z przeważającym liczebnie wrogiem tym bardziej. Pozostała więc dywersja. Plan był prosty. Liny przytroczone do brzegu oraz kadłubów nadpływających łodzi miały spowodować ich kolizję. Z takim zamierzeniem Oleg wskoczył do wody obcinając wcześniej niewielki krzaczek przy ziemi i puszczając go na wodę przed sobą. Dzięki temu miał się za czym schować by nabrać powietrza w razie potrzeby. Niestety wszystkie te czynności zabrały zbyt wiele czasu i kiedy Oleg był na środku rzeki pojawiły się łodzie wypełnione wrogimi żołnierzami, a plan wziął w łeb. Jedna lina została wciągnięta pod wodę przez łódź, zanim hak utkwił w kadłubie, a drugiej nie zdążył przymocować do przeciwległego brzegu. |
25-10-2017, 23:05 | #186 |
Reputacja: 1 | Krasnolud z milczącym zadowoleniem skonstatował przydatność zbudowanych w nocy umocnień jako osłony przed ostrzałem z pokładów nadpływających barek. Sam skierował się w pobliże prowizorycznego lazaretu, jakie z upodobaniem organizował wszędzie ich cyrulik. Detlef podejrzewał, że nawet w pałacu księżnej elektorki Abelard zacząłby od szukania miejsca na polową izbę chorych. Dla rannych mogło mieć to jednak znaczenie, dlatego nie zamierzał w takich zajęciach przeszkadzać. W końcu jego doświadczenie ograniczało się do zszywania ran własnych lub odniesionych przez towrzyszy, tamowania krwotoków, usztywniania połamanych kulasów i takich tam drobiazgów. Raz nawet dokonał amputacji nogi w kolanie, ale pacjent zszedł. Cyrulik potrafił więcej. A przynajmniej khazad miał taką nadzieję. Spoglądając na zbliżające się łodzie powoli i metodycznie sprawdzał stan oręża, zapięcia sprzączek zbroi i kontemplował wgniecenia na puklerzu. Broń i pancerz oczywiście nie wymagały żadnej uwagi, bo zrobił to już wcześniej, ale takie zajęcia pozwalały oczyścić umysł i uspokoić gonitwę myśli. Pierwsze barki ze zgrzytem zaryły w płyciznę, a żołnierze Księstw Granicznych zaczęli wysypywać się na brzeg. Wymiana szypów zebrała więcej ofiar po stronie przeciwników, jednak Detlef widział kolejne łodzie z coraz to nowymi oddziałami. Było ich znacznie więcej, niż imperialnych. Z wyciągniętego z plecaka zawiniątka wydobył swoją najnowszą zabawkę. Krótka, rozszerzająca się przy wylocie lufa garłacza pozbawiona była jakichkolwiek ozdób. Krasnolud nie dbał o zdobienie oręża wyżej ceniąc jego skuteczność. Niezbyt jeszcze wprawnymi, ale poprawnymi ruchami rozerwał pergamin chroniący ładunek i wsypał zawartość do lufy przybijając go stemplem. W lufie znalazł się również sam pergamin, który dodatkowo utrzymywał proch i pociski w miejscu oraz uszczelniał przestrzeń między lufą a czterema ołowianymi kulami stanowiącymi o sile tej broni. Z podsypaniem prochu na panewkę czekał, aż nadejdzie właściwa chwila. Wstał i poprawił czepiec na głowie. Garłacz i róg z prochem były w pogotowiu, a w zasięgu ręki wbita trzonkiem w ziemię sterczała halabarda. Puklerz chronił lewe przedramię, a młot dyndał u pasa. Kapral Ostatnich był gotów posłać parę człeczyn z południa prosto do ich cudacznych bogów.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
27-10-2017, 18:50 | #187 |
Reputacja: 1 | Bert dwoił się i troił by ubić jak najwięcej wrogów, zanim zacznie się zabawa w chowanego. Strzelał i ładował na przemian, celując w najbardziej gorliwych żołdaków. W sumie to już był z siebie zadowolony, bo udało mu się odciągnąć od bitwy ze czterdziestu chłopa. Dranie uśmialiby się chyba, gdyby dowiedzieli się że mają przeciwko sobie tylko niziołka i ... No właśnie kogo, bo Karl gdzieś wsiąknął. Gdy dalszy ostrzał stał się niemożliwy niziołek zmienił pozycję bezszelestnie wycofując się. Oczywiście zgodnie ze sztuką dezorientacji, wcześniej rzucił kamykiem w krzak oddalony o kilka metrów, by draby pomyślały, że jest gdzie indziej. |
27-10-2017, 21:40 | #188 |
Reputacja: 1 | Walter złożył raport Gruberowi. Ten wysłuchawszy wiadomości, kazał cyrkowcu odejść. Przedtem jednak z namiotu wybiegł Baron i Loftus. Usłyszał dźwięk rogu. Wyszedł na zewnątrz. Panował tam bałagan. Żołnierze biegli do swoich oddziałów, pospiesznie ubierając pancerz i zabierając broń. Walter pobiegł kilkanaście metrów przed siebie, aż zorientował się, że nie wie gdzie jest jego oddział. W chaosie próbował się czegoś dowiedzieć. Zwykle zostawał popychany przez śpieszących się ludzi,czasami zwyzywany. Postanowił nie marnować dłużej czasu. Pobiegł przed siebie. Szczęśliwie, napotkał zbierający się oddziałów łuczników. Strzelcy bezładnie próbowali się ustawić na pozycjach, umożliwiających im strzelenie w kierunku wroga. Długo się nie namyślając, akrobata dołączył do nich. -Wylądowali!- krzyknął oficer.-Naciągnąć! Strzał!- wrzasnął i w tym momencie chmura strzał wyleciała w kierunku wychodzących na ląd. -Świetnie kurwa!- ucieszył się oficer- Jeszcze raz! Naciągnąć! Strzał!. Kolejni wrogowie padali na piaszczysty brzeg, ale było ich dużo. O wiele za dużo. Walter zaczął się bać, czy zdołają ich pokonać. |
28-10-2017, 01:01 | #189 |
Reputacja: 1 | Pierwsza tura bitwy
|
29-10-2017, 18:29 | #190 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' |
| |