|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-08-2017, 07:28 | #81 |
Reputacja: 1 |
|
25-08-2017, 12:44 | #82 |
Reputacja: 1 | - Jak łyse konie Panie komendancie! - Oleg odpowiedział głośno - Bo ja teraz jestem żołnierzem - Pochwalił się Salefikowi dumnie wypinając pierś. Ignorując wyraz twarzy Salefika wyrażający skrajne niedowierzanie z niewątpliwym rozbawieniem Oleg ciągną dalej - Zdecydowanie potwierdzam, że ten tu oto kapitan Gustaw jest komendantem naszej armii - nie przejmując się mieszaniem rang wojskowych nawet w jednym zdaniu (gdyż nikt nie raczył mu nigdy objaśnić ich znaczenia) Frietz prezentował parodię oficjalnego raportu - Jest miły i można mu zaufać - zbliżył się do Sala mówiąc dalej - Ale tamtego miałbym na oku - powiedział po cichu wskazując na Detlefa - A ten jest czarodziejem, a tamten jest jakiś dziwny - dodał wskazując ostentacyjnie Loftusa i Diega. - A i wyobraź sobie, że ścigaliśmy desentera i do tego elfa! - Słowotok Olega zdawał się nie mieć końca - Prawie go miałem, ale uciekł. A i patrz co dostałem - Włóczęga wystrzelił w krzaki, gdzie zostawił halabardę. Podniósł ją i przyjął swoją ulubioną już pozycję bojową - Niezła siekiera, nie! |
25-08-2017, 15:06 | #83 |
Reputacja: 1 | - Melduję, że dezerter uciekł... - krasnolud się zasępił. - Chociaż nie cały. - Szczerząc się wyciągnął z kieszeni odcięte spiczaste ucho. Nim Baron zapytał o szczegóły Detlef skinął głową sugerując, żeby nieco się oddalili od reszty. - Zasadziliśmy się przy rzece po obu stronach mostu. - Zaczął wyjaśniać półgłosem. - Mieliśmy zajść go z obu stron, kiedy będzie przez niego przełaził. Prawie się udało, ale jakoś nas zniuchał, albo usłyszał rżenie kopytnego, bo zaczął spierdalać z powrotem do lasu. Frietz go doszedł i pierdyknął halabardą, aż mu ucho odpadło. Do tego Hoffman władował mu strzałę w plecy. Sukinkot wskoczył do wody i gdzieś zniknął. Jeśli bogowie pozwolą, to się utopił. Nie mogliśmy sprawdzić, bo z lasu wypadły dziki i trzeba było je spacyfikować. Chwilę później nadjechał patrol konnych z pistoletami z jakimś szlachciurą na czele, jak mu tam było... - Thorvaldsson zaczął drapać się po głowie nie zwracając uwagi na to, że ma na niej hełm. - Herr Flick... nie... von Flick... aa, już wiem - Anders von Flicken. - Przypomniał sobie. - Najpierw chcieli nas za zbójów wziąć, alem gładko ich z błędu wyprowadził, a potem von Flicken stwierdził, że zabiera rannego konia i rusza upewnić się, że elf nie żyje, a my mamy zająć się eskortą transportu. W sumie o tym gadał porucznik, nie? - Stwierdził. - Chabeta by i tak zdechła, a tak to będzie na Herr Flicka, że o armijnego konia nie zadbał. - Jeszcze jedno. Ten cały von Flicken jest strasznie cięty na jakiegoś Michaela Salefika, zwanego Salem, zbója rabującego kupieckie karawany. A tutaj zdaje się jakiegoś Sala macie... i on mi nie wygląda na mniszkę z żeńskiego klasztoru... - Dodał. - Jeśli to ten, to z pewnością Herr Flick hojnie nagrodziłby dzielnych żołnierzy, którzy przyprowadziliby do niego rabusia... - zmrużył oczy. - Co robimy, sierżancie? - Zapytał.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
25-08-2017, 18:49 | #84 |
Reputacja: 1 | Loftus skrył się za jednym z wozów. Ostrożnie splótł wiatry magi tak aby w każdej chwili być gotowym do rzucenia czaru. Potęga której niedawno doświadczył kusiła, ale i przerażała. W Kolegiach nakazywali ostrożność, nauczali jak korzystać tylko z ułamka otaczającej nas wszystkich mocy. A wystarczyło tylko sięgnąć mocniej i głębiej. Moc Eteru była niewyobrażalna i niewyczerpalna. A jak by tak znowu uderzyć z pełną mocą, dorównać albo przebić Mistrzów Magii? To było kuszące, straszliwie kuszące. Mag czuł mrowienie w opuszkach palców, wiatry magii nie lubią być wstrzymywane. Domagają się natychmiastowego użycia. Wtedy za krzaków wyskoczył Oleg. Umorusany błotem włóczęga, włóczęga który jeszcze niedawno oskarżył maga o nieobliczalność. To wystarczyło, aby Loftus rozproszył zebraną magię. Potrząsnął głową próbując pozbyć się natrętnych myśli. Wziął głęboki oddech i powoli wypuścił powietrze. tak jak na ćwiczeniach z koncentracji. Tak już lepiej.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
25-08-2017, 19:35 | #85 |
Reputacja: 1 | - Profesjonalna robota, błyskawiczna i bezwzględna, nie żadne dzikusy ani banda przypadkowych popierdółek ze sztachetami, jak ci tutaj. - wyraził sucho swoją opinię Karl po przyjrzeniu się pobojowisku, wskazując ruchem głowy na ich nowych przyjaciół z lasu. Przed dodaniem zniewagi nie miał ochoty się powstrzymywać, gdyż po pierwsze, taki już był, a po drugie nie miał gołębiego serca i przebaczającej natury Gustawa. Gdy jeden ze zbójców dał znak, że ktoś nadciąga, Karl szybko skrył się w krzakach i załadował kuszę, dzieląc uwagę między drogę i las. W końcu ktokolwiek poruszał się drogą mógł chcieć tylko odwrócić ich uwagę, podczas gdy jego kamraci okrążą ich i zaatakują od strony lasu. Szybko jednak okazało się, że byli to ich właśni towarzysze, wracający z łowów na elfa, zakończonych umiarkowanym sukcesem. - To co teraz? Wracamy do obozu czy ścigamy dalej elfa? - zapytał Karl, podchodząc do Gustawa. - Nawet jeśli skapiał, przydałoby się znaleźć trupa, żeby nie wracać z pustymi rękoma.
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |
25-08-2017, 20:56 | #86 |
Reputacja: 1 | Bert nadal kręcił się przy pobojowisku, tym razem szukał śladów wokół. Być może ktoś uciekł i ukrył się w lesie, albo sprawcy mogli się rozdzielić. Sprawdzić w każdym razie było trzeba. Potem niziołek dołączył do Loftusa i zagadnął. |
26-08-2017, 00:38 | #87 |
Reputacja: 1 |
|
26-08-2017, 22:40 | #88 |
Reputacja: 1 | Walter przyglądał się, jak Abelard sprawdzał zawartość buteleczki. Najpierw cyrulik obejrzał jej kolor. Lekko nią potrząsnął. Następnie odkorkował ją i powąchał zawartość. -To jest tylko napar kojący- powiedział po chwili zastanowienia.-Poznaję po charakterystycznym, świeżym zapachu mięty, zmieszanego z melisą i innymi ziołami. -W takim razie weź go- odpowiedział akrobata-Tobie bardziej się przyda niż mi.- mówiąc to zaśmiał się.-Z drugiej strony, ciekawe skąd elf je wziął. Pewnie ukradł z lazaretu. Nie zauważyliście w obozie, by tyle butelek zniknęło? Przecież nie ukradł jednej czy dwóch, ale kilkanaście. Zresztą nieważne i tak pewnie długouchy wisi na sznurze lub jest wieziony w więzach do obozu. W każdym razie ważne, własność wróciła do armii.- mówiąc to uśmiechnął się. |
27-08-2017, 18:52 | #89 |
Reputacja: 1 | Przy miejscu masakry.
__________________ by dru' |
27-08-2017, 19:09 | #90 |
Reputacja: 1 |
|
| |