Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-08-2017, 17:36   #61
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Podstawowe doświadczenie kupieckie Leo powodowało że umiał dokonywać prostych rachunków. Te zaś mówiły, że na jednego członka oddziału przypada około 3 ludzi z lasu. Teraz łaskawa Bogini pozwalała mu też przepracować drugą lekcje w zakresie działań bojowych, która sprowadzała się do znanego estalijskiego powiedzonka: "Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa." Ucieszył się więc niezwykle kiedy zorientował się, że sytuacja wyraźnie się uspokaja. Znaczyło to, że od pięciu minut pilnie odrabia zadane lekcje. Zamierzał nawet zażartować sobie do świeżo poznanej koleżanki, kiedy rajd Barona udowodnił, że wiele można o sierżancie powiedzieć, ale nie to, że jest w czymkolwiek ostatni. Odwrócił wzrok w ich stronę, oczekując w napięciu rozwoju sytuacji oraz rozkazów od Gustawa. Nie zamierzał ginąć za cokolwiek, ale rozkaz to rozkaz.
Tym razem jednak rozkazów nie było, a zdrowy rozsądek i wskazówki Bogini sugerowały znalezienie jakiegoś pokojowego rozwiązania. Kiedy więc Bert zaczął krzyczeć coś o chwale nie wahał się nawet przez mrugnięcie okiem. Jego rapier poleciał w kierunku kuszy niziołka zanim ów zdołał dokończyć to szlachetne zawołanie.
Zaraz potem rozłożył bezradnie ręce.
- Seniora, chyba jednak na prawdę powinniśmy coś zjeść, bo zaraz nasz cyrulik rzuci robotą z przemęczenia.
Liczył na to, że kolejna salwa strzał nie pozbawi ich wszystkich życia.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 10-08-2017, 19:18   #62
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus Ritter nie dostrzegł niczego specjalnego, las jak las, cisza spokój żadnego poruszenia czy powodu do niepokoju. Paranoja to straszna rzecz… Mężczyzna już miał odetchnąć z ulgą, lecz Baron wykonał niespodziewany skok. Z krzaków wyleciały strzały, Bert wystrzelił z kuszy, a Leo rzucił w niego bronią. Zimny pot spłynął po plecach maga, to wszystko nie mogło skończyć się dobrze. Oleg Frietz niedawno stwierdził, że uczeń czarodzieja jest nieobliczalny i chyba miał w tym sporo racji. Loftus nie widział zagrożenia i nie potrafił określić ilości wrogów. Był jednak przekonany, że zaraz zginie. Strach kazał podejmować rozpaczliwe i ryzykowne działania. Mag wiedział, że znajduje się z dala od miasta postanowił zrobić więc coś co było zakazane. Jeśli Kolegium kiedykolwiek dowie się o tej próbie ukaże go straszliwie: spali na stosie lub pozbawi talentu poprzez wygaszenie.
Od pierwszych dni nauki Loftus był przestrzegany, aby nie próbował korzystać ze wszystkich wiatrów magii. Mag napędzany strachem postanowił złamać tą regułę. Użyć całej swojej mocy, wykorzystać każdy kolor wiatru magii i spotęgować prosty czar niezdarności. Wszak eter można postrzegać jako nieskończony potencjał. Stan, w którym absolutnie wszystko jest możliwe. Oczywiście Eter łatwo może wyrwać się spod kontroli i spowodować straszliwe zniszczenia. Włącznie z pozbawieniem zmysłów lub życia nierozsądnego maga. Oby Bogowie łaskawie spojrzeli na czyny młodego maga.
Loftus odrzucił swój podróżny kij, rozłożył szeroko ręce. Jego oczy przez chwile rozbłysły, w pacach poczuł mrowienie, a powietrze na polanie zdawało się naelektryzowane.
- Ei mihi, rusticitas homine! – Mag krzyczał, a echo wzmacniało jego słowa.
Jeśli Bogowie uchronili maga od samozagłady, a eter nagiął się do jego woli to wszystkie osoby na polanie oraz w jej najbliższym otoczeniu upuściły trzymaną w dłoniach broń.
- Dość tej bratobójczej walki! Spokój mówię! Choćbym zginął na tej polanie, sprowadzę klątwę na Was wszystkich! Zaczną gnić Wam członki, a dusze nie trafią do ogrodów Morra!
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 15-08-2017 o 00:03.
pi0t jest offline  
Stary 13-08-2017, 12:23   #63
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg stanął na przeciw elfa i już nie był tak pewien siebie, jak wydawał się być pare metrów temu. To już przestała być zabawa w łapanie dezertera. Teraz ten dezerter był gotowy zrobić mu krzywdę na poważnie. Zwątpienie musiało jednak ustąpić bo to był czas by walczyć o życie, a zadawane w głowie pytania o to, dlaczego znów wpakował sie w taką sytuację musiały ustąpić wspomnieniom z garnizonu. Oleg przypomniał sobie jak Allandor walczył z Gruberem. Widział jego ruchy i sposób walki i wiedział, ze sam na sam nawet nie ma z nim szans. Przeszło mu nawet przez myśl czy nie pozwolić mu przejść, ale ku własnemu zdziwieniu myśl ta szybko została porzucona. Taka determinacja, takie ryzyko były czymś czego Oleg się po sobie nie spodziewał.
Zupełnie, jakby było to czymś naturalnym włóczęga, a raczej zwiadowca oddziału wystrzelił szpicem halabardy wyciągając się do przodu by zwiększyć jej zasięg własnym ciałem. Zanim jeszcze był pewien efektu ataku ustawił sie tak, by miedzy nim, a elfem znajdował się drzewiec broni. Nie marnując nabytego pędu zmienił chyt i przykładając ciężar całego ciała do rękojeści halabardy pchnął przeciwnika z ugiętych nóg. Dokładając do tego rotację drzewca zmieniającą ustawienie broni z poprzeczej na znów skierowaną szpicem w kierunku elfa miał nadzieję pozbawić go równowagi i odzyskać bezpieczny dystans. Oleg zdecydowanie nie chciał znajdować się w zwarciu z Allandorem. Chciał go tylko zatrzymać.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 13-08-2017 o 12:26.
Morel jest offline  
Stary 14-08-2017, 23:50   #64
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- No, posłuchajcie czarownika, on słowami na wiatr nie rzuca. Nie dalej jak trzy dni temu widziałem, jak wywrócił człowieka na lewą stronę, bo beknął przypadkiem, gdy czynił gusła. - powiedział głośno Karl, biorąc na cel kobietę. - A i myśmy tu nie sami, nasi druhowie na bank już usłyszeli ten rejwach i śpieszą tu do nas, nie zapominając posłać kogoś do obozu... No, bądźcie rozsądni, jak na zawodowców przystało. - zachęcił leśnych ludzi, zostawiając to, o jakim zawodzie mówił do domysłu.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 16-08-2017, 10:56   #65
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację



Późny ranek 21 Vorgeheim 2522
Las w okolicach Maselhof


Niziołki zazwyczaj reagują szybciej niż ludzie, a naciśnięcie spustu trwa krócej niż rzucenie rapierem, wyskandowanie zaklęcia czy żarliwa przemowa. Może i niziołek świadomie celował w bebechy ale jego podświadomość miała chyba własne zdanie na temat zemsty bo babka dostała w lewą nogą, tak jak on chwilę wcześniej.

Strzały nie poleciały. Przed twarzą przeleciał mu tylko rapier Leo. Ale nie strzelał ani nie walczył nikt. Za niziołkiem rozgrywały się bowiem dziwy.

Magikowi mogło się wydawać, że miesza wszystkie wiatry magii, ale to oczywiście nie mogła być prawda. Gdyby zrobił to co planował, z pewnością umarłby. Niemniej, zdejmując bariery i pozwalając energii magicznej przepłynąć przez swoje ciało niemal uniósł się w powietrze. Pierwszych krzyków nikt nie zrozumiał, ale wrażenie wywołał niesamowite i przerażające.
Gdy Gustaw kończył swoją przemowę i nakazywał rzucić broń zorientował się, że sam też już nie trzyma jej w dłoni. Pałka Berta także leżała na ziemi, tak samo jak kusza Karla czy broń zbójców. Jeden jedyny Leo niczego nie zgubił, bo rapierem rzucił już wcześniej dobrowolnie.
Groźba klątwy także podziałała, mimo że tuż po jej wypowiedzeniu Loftus padł nieprzytomny.

Drużyna w nadchodzących tygodniach będzie mogła spierać się, czy to magiczne popisy połączone z zastraszaniem przez Karla wsparła talenty krasomówcze i żarliwość Barona czy odwrotnie. Efekt zadowolił jednak i sierżanta i ucznia maga - walka została zażegnana.

Sal rzucił się do Marthy wykorzystując nagłe rozbrojenie Barona i krzyknął:
- Dość! Nie strzelać! - a po upewnieniu się, że rana kochanki nie jest śmiertelna nieco się odprężył.
Do Gustawa podszedł za to jeden z jego ludzi.
- Jakie "na powrót"? - zapytał, a Gustaw zaczął się zastanawiać, dlaczego założył, że oni wszyscy są dezerterami. Słuchał dalej:
- Jak Pan Sierżant amnestię obieca to mogę i na pół roku do armii się zapisać na ochotnika, zawsze to miło wypić w gospodzie bez strachu, że jakiś patrol zaraz wpadnie i trzeba będzie przez okno spieprzać dobre piwo na stole zostawując.

Sytuacja była mniej więcej opanowana. Nie licząc trojga rannych, nikt nie ucierpiał. I, jakkolwiek dziwnie to brzmi, zostaliście zaproszeni na śniadanie, w czasie którego mieliście okazję ustalić, co dalej.


***


Późny poranek 21 Vorgeheim 2522
Trakt na południe od Nuln


Dezerter zdjął rusznicę i wystrzelił do biegnącego Olega.
Elfy potrafią strzelać, nawet gdy używają do tego ludzkiej broni. Z takiej odległości kula potrafi bez problemu przebić czaszkę, zgruchotać ramię czy roztrzaskać mostek. Ale potrafi też śmignąć obok, zwłaszcza gdy strzelec jednym ruchem ściąga rusznicę z pleców i wypala niemal bez celowania.
Głośny huk. Chmura dymu. I pudło! A z chmury dymu wyleciał Oleg z halabardą.
Pchnięcie halabardą dosięgło celu. Musiało. Oleg oczami wyobraźni widział już jak ostrze wbija się w napierśnik i przebija elfa niemalże na wylot.
Ale jakimś cudem elf odchylił się w niemożliwy sposób łamiąc prawa fizyki, fizjologii, a możliwe że i geografii i ostrze rozcięło jedynie pasek plecaka i przejechało po boku głowy elfa.

Strzał z rusznicy był głośny. Zapewne zwabił każdy patrol strażników dróg z okolic... a także wypłoszył z krzaków na brzegu lasu lochę zamierzającą bronić młodych. Olegowi drugie takie trafienie już nie wyszło. Ani w plecy uciekającego elfa, ani w dziką świnię. Udało mu się jednak od niej opędzać, aż nie przybyła odsiecz. Osaczona, świnia padła szybko, a warchlaki rozbiegły się. Elf jednak uciekł w zamieszaniu. Ale nie cały. Na placu boju pozostało odcięte elfie ucho, uszkodzony plecak oraz wypuszczona z rąk rusznica. A przy brzegu błyskała się tarcza i pas z mieczem. Ranny elf widać nie chciał utonąć płynąc z obciążeniem.

Od strony przeprawy dobiegło rżenie koni i okrzyki zbrojnych. Czterech ludzi w mundurach strażników dróg i jeden w stroju szlacheckim podjeżdżało powoli do was, z pistoletami w dłoniach. Wasze mundury ochroniły Was przed wzięciem za zbójów, ale szlachcic głośno domagał się wyjaśnień. A jeśli chodzi o ścisłość, w jego imieniu odzywał się jeden z żołnierzy.
- Co to za strzelanina, żołnierze? Kto tu dowodzi?
Po chwili podjechało jeszcze dwóch. Jeden z nich prowadząc "waszego" kurierskiego konia, przywiązanego za uzdę do łęku siodła. Sądząc po minie szlachcica, nie spodobała mu się rana wierzchowca, a jeszcze mniej fakt, że nie została opatrzona.
- Do kogo należy ten wierzchowiec? - tym razem zadał pytanie osobiście, groźnie ruszając wąsem. Efekt był bardziej komiczny niż groźny, a szlachcic miał nadwagę, ale strażnicy wyglądali na kompetentnych, a ich broń na sprawną.



 
hen_cerbin jest offline  
Stary 16-08-2017, 14:35   #66
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Wszystko poszło nie tak.

Zanim krasnolud dobiegł na miejsce, w którym Oleg próbował przechwycić zbiega wydarzyło się kilka dziwnych rzeczy.

Po pierwsze elf w biegu wystrzelił z rusznicy. Z rusznicy! Detlef nigdy nie widział, ani nawet nie słyszał o drzewołazie posługującym się bronią palną. A gdzie miłość do zielonego świństwa i niechęć do wszelkich mechanicznych rozwiązań? Szybciej spodziewałby się podłego grobiego z samopałem, niż elfa. Widać ten musiał być jeszcze bardziej podły.

Po drugie, z lasu na pomoc swojemu liściastemu kochasiowi wybiegły świnie. Świnie! Może były to dziki, ale chrumkały zupełnie jak świnie. I pewnie w ten sam sposób zdradziecki elf porozumiał się z nimi i zasadzkę chciał urządzić na dzielnych imperialnych żołnierzy.

Gdy już utłukli samobieżny boczek okazało się, że uciekinier... uciekł. Czerwonego na gębie kaprala zalała wściekłość nieco złagodzona zgrabnie odciętym uchem. Szpiczastym uchem, żeby było jasne. Dla leśnych dziadków uszy były tak samo ważne, jak broda dla khazadów. A ten podlec połowę swej dumy stracił.
- I dobrze ci tak, kanalio! - Wydarł się w kierunku wody dając upust emocjom.
- Ale mogłeś mu, szeregowy, łeb z ramion strącić zamiast tego ucha. - Dla porządku strofował Olega. - Następnym razem bardziej się postaraj, to kilka latryn mniej w życiu wykopiesz... - zmotywował żołnierza.

- Dobrze, że udało się własność armii odzyskać. - Rzucił na widok porzuconej rusznicy oraz tarczy i miecza. - Przy odrobinie przychylności bogów podlec sczeznie w tej wodzie i świat stanie się lepszy. A jeśli nie, to niech tylko wpadnie mi w ręce... - pogroził pięścią niewidocznemu przeciwnikowi. - Nie dość, że próbował ukraść własność armii to jeszcze stratować żołnierza na służbie. Mnie chciał stratować, kanalia! - Detlef ponownie się zagotował na wspomnienie krzywdy.

Wtedy pojawili się jeźdźcy. Najpierw pięciu, później kolejnych dwóch z rannym wierzchowcem. I domagali się wyjaśnień argumentując przekonująco błyskającymi w łapach pistoletami.
- Kapral Detlef Thorvaldsson, Trzeci Regimient armii Wissenlandu, sir! - Zameldował, nie próbując spławić natręta jak powinien. Natrętów było za dużo i zbyt dobrze uzbrojonych.

- Ścigamy zbiega... dezertera... z rozkazu porucznika Grubera stacjonującego z resztą ekspedycji w tymczasowym obozie o dzień drogi stąd, w tamtym kierunku. - Wskazał kciukiem kierunek. - Tutaj mam pisemny rozkaz, można zobaczyć. - Wskazał na pazuchę, gdzie miał dokument otrzymany od Barona.

- Zasadziliśmy się na niego tutaj i niemal schwytaliśmy. Tego dezertera znaczy się. Ale wystrzałem stado dzików spłoszył i w zamieszaniu zbiegł do wody. Bez ucha, hehehe. Na szczęście własność armii odzyskaliśmy, to ta broń tutaj. A wierzchowiec to kuriera, któremu ta kanalia go wzięła i ukradła. Hultaj zranił wierzchowca uciekając z obozu.

- Reszta dziesiątki pod dowództwem sierżanta idzie tutaj lasem - śladami zbiega. My ruszyli traktem, coby mu odciąć drogę, ale nas kanalia zwęszył jakoś. Bo one, te elfy to w ogóle jakieś podejrzane są, wszyscy to wiedzą. A mówiłem już, że to elf w rzyć chędożony? Brać takie do armii to jakby babę brać do męskiej roboty. Ani walczyć nie umi, fochy co rusz strzela, a jak przyjdzie co do czego, to ucieka. I pewnie polezie do wroga wygadać mu wszystko, co wie. Taka jego mać. - Khazad gadał jak najęty.

- Nam mus za zbiegiem iść dalej, żeby na łono opiekuńczej armii sprowadzić i przykład dla innych właściwy zrobić. Poczekamy tylko za sierżantem i już nas tu nie ma. - Zamilkł wreszcie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 16-08-2017 o 14:38.
Gob1in jest offline  
Stary 16-08-2017, 14:56   #67
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Sierżant podniósł wzrok na kobietę, która z jękiem oberwała wystrzelonym bełtem. Szybko rozejrzał się po zebranych i zaniemówił widząc lewitującego Luftusa. Mag wisiał w powietrzu krzycząc coś a broń trzymana przy Salu znalazła się na ziemi.
- Co jest?- Zdziwił się Gustaw patrząc na dłoń i uciekającego łotra. Chciał pójść za nim w pogoń, ale zdziwienie unieruchomiło mu nogi. Z resztą widząc po co i gdzie leci Sal wiedział, że na chwilę obecną będzie zajęty i nie nawieje. Schylił się po miecz i gdy się wyprostował usłyszał głos jednego z leśnych ludzi.
- Dezerterami nie jesteście?- odwrócił się do stojącego obok. Miecz trzymał przy nodze, ale niedbale gotowy schować do pochwy przy pasie.
- Amnestii nie mogę obiecać.- Powiedział Baron. - To nie moje kompetencje. Wiem jednak, że armia i sam Land potrzebuje teraz sprawnych ludzi do walki z najeźdźcą. Teraz wyciągają do armii kogo popadnie a Wasze usługi z pewnością będą docenione. Nawet takie jak zdobywanie informacji o wrogu. Większość dobry zwiadowców ruszyła na północ a zostali tylko rekruci i ranni. Z pewnością nie obejdzie się bez gróźb i straszenia, ale ja wiem, że tacy ludzie jak wy teraz są na wagę złota dla armii. Mogę dać słowo, że jak zakończymy naszą sprawę i pomożecie nam w tym będzie to wielkim plusem a i ja słowo do porucznika powiem.- Gustaw chciał pokazać, że zależy mu na armii, na tych ludziach i że słów na wiatr nie puszcza.

- A tak przy okazji. O co chodzi z Waszymi wozami?- Zapytał sierżant siadając by zatamować sobie krwawienie na nodze.
- Jeśli pozwolisz mogę zerknąć na Twoją kobietę. Trochę się znam na tym.- Zwrócił się do Sala.
- Po tym jak rzuciłeś informację z błędem myślałem, że ściemniacze jesteście a Ty chciałeś nas sprawdzić i wyszło jak widać.- Dodał Baron.


Gustaw wykorzystuje umiejętność "przekonywanie, wiedza imperium, leczenie" do tej sceny.

 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 16-08-2017 o 15:40.
Hakon jest offline  
Stary 16-08-2017, 17:14   #68
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- W sumie. - Diuk podjął rozmowę gdzie khazad skończył. - To mości panowie mogli by ruszyć za dezerterem konno, my uchatego na piechotę nie dogonim bo to szybkie kurestwo, ale wierzchem to inna rozmowa. Kutas krwawi a i daleko jeszcze nie uciekł bo dopiero chwilę temu rzekę przeskoczył. Co tu dużo gadać panowie drogowczyki, jazda za nim jeśli łaska. -
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 17-08-2017, 23:52   #69
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leo był przekonany, że Bogini od urodzenia obdarzyła go niezwykłą zręcznością i szybkością reakcji. Może nie zawsze wiedział, że to jej dary, teraz jednak był pewien, że właśnie tak było. Niemniej to co wydarzyło się na polanie nie dało się odebrać jednocześnie. Przyswajanie faktów wymaga skupienia.

Rapier nie trafił. Źle. Bert również nie trafił. Dobrze. Miły mag zaczął lewitować... Takie rzeczy w oczach każdego estalijczyka wyglądają groźnie. Najstraszniejsza rzecz wydarzyła się jednak chwilę potem. Gdy Leo dał radę wreszcie zrozumieć co się stało prawie przewrócił się z przerażania. Następnie odczuł ulgę i łzy pojawiły się w jego oczach. Bezwiednie wyciągnął na wpół dokończoną figurkę największej ze wszystkich bóstw i ucałował ją w coś co mogło przypominać głowę.
Stary przesąd estalijski, stary jak cały świat mówił, że każdy szermierz, który broń swą z ręki wypuści nie godzien jest, aby szermierzem się nazywać i pech już zawsze prześladować go będzie. Gdy więc Leo zobaczył, że chyba za sprawą maga wszyscy jak jeden upuścili swoją broń zlał się potem, zanim zauważył, że on sam rapieru w ręce już po prostu nie miał.

Odmówiwszy krótką modlitwę rzucił się w wir działania. Podszedł szybko do Berta i oglądnął, czy nie zrobił mu przypadkiem krzywdy. Widząc, że jedyną raną, była rana od strzały wyszeptał szybko do niego - Przepraszam, Senior. - i ruszył podnieść swój rapier. Ucałował głownię, kolejny raz się wzruszając, a następnie ocenił stan dowódcy. Ten pomimo ran gotowił się do pomocy. Leo na leczeniu się nie znał, ale co robią i czego potrzebują medycy wiedział nie najgorzej. Szybko znalazł pojemnik na wodę i ruszył by go napełnić.
- Trzeba zagotować wodę do przemywania ran - rzucił głośno i przypomniał sobie, że ciągle ma do dyspozycji, całkiem spory kawałek bandaża, gdyby okazało się, że nikt inny go nie posiada.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 18-08-2017, 12:24   #70
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Abelard nigdy nie widział z bliska odpalanej broni palnej. Owszem, na pokazach czy w zawodach najemników pojawiały się mniejsze lub większe "pukawki" robiąc więcej huku i dymu niż efektu w strzelniczych tarczach. Ale też kilka razy miał okazję przyglądać się próbom ratowania postrzelonych wspomnianymi wynalazkami nieszczęśników - nieudanymi próbami, należałoby dodać. Bo choć wydawało się to to znacznie mniej poręczne od łuku czy kuszy, dziurę taką wyrywało w ciele nieszczęśnika, że nim medyk zaczął działać, całe życie z chorego było już wylane z potokiem krwi.

To też gdy biegnąc ku elfowi zobaczył, iż ten ściąga broń z ramienia w pierwszym odruchu chciał Abelard paść na ziemię by nie stać się celem wystrzału. Nim jednak zdążył zabrać się do padania, wystrzał nastąpił a strachliwy cyrulik ze zdziwieniem odkrył, że nie widzi w sobie żadnej dziury!

Nie był to jednak koniec - huk wypłoszył dzikie zwierzęta z lasu, które zaatakowały drużynę. Zali prawdą było, że zwierzyna sprzyjała długouchym? Dość rzec, że nim kapral Detlef ubił dzika elfa już nie było - jedynym co po nim pozostało były elementy ekwipunku.

- Czy ktoś z naszych odniósł rany? Czy komuś potrzebna pomoc? Może chrupnąć kimś, hm?

Abelard podchodził kolejno do towarzyszy, żaden jednak nie wydawał się rany ani w nastroju na nastawianie kręgosłupa. Może to nadjeżdżający strażnicy z wysoko urodzonym na czele tak na nich podziałali?

Nossenkrap nim zdążył wziąć powietrze do rozpoczęcia wypowiedzi został w gadce wyprzedzony przez cały oddział - gdy więc ostatni kończyli gadać, pozostało cyrulikowi wypuścić przeciągle zebrane w płucach powietrze i pokiwać głową. Niczego nie wypadało mu już dodawać - a znając swoją grację w rozmowach z szarżami wolał milczeć, by nie zaszkodzić drużynie.
 
Goel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172