|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-04-2018, 07:58 | #581 |
Reputacja: 1 | Karl tylko mrugnął okiem i wyszedł z kwatery głównej. Lista zakupów była spora, belki, bruk, sieci, bosaki, kotły i na to wszystko tylko chwila. Topher poczekał jeszcze na Truskawę przed domem Rittenbergów. Razem z Bertem poszli szabrować sprzęty.
__________________ Man-o'-War Część I |
25-04-2018, 22:31 | #582 |
Reputacja: 1 | - Dowódco - wtrącił nieśmiało Bert - A kto dowodzi na moim odcinku muru? I mam opuścić ludzi jak czarodziej zostanie namierzony? A jak go namierzą po drugiej stronie miasta, to co mam robić? Kotły i paleniska i wrzątek, wymagają całej nocy przygotowań i pewnie rekwirowania wielu rzeczy u kupców, mam to zrobić? Taka akcja może wywołać zamieszki, nie mówiąc już o zmęczeniu moim i moich ludzi. |
25-04-2018, 23:58 | #583 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 26-04-2018 o 00:02. |
26-04-2018, 22:14 | #584 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | - Nie wybałuszaj oczu. Tak, upuszczanie krwi będzie konieczne. Pozwoli oczyścić ciało z trawiącej je gorączki poprzez pozbycie się gorącego płynu ustrojowego - edukował Waldemar oniemiałego chwilowo Loftusa. Magik od dobrej minuty wyglądał, jakby nie mógł uwierzyć w skierowane doń słowa. W końcu jednak udali się na garnizonową wieżę by wspólnie osuszyć niedużą butelczynę. - Dużą maja przewagę? Jak to wyglądało z twojej pozycji - dopytywał się cyrulik, podając kompanowi odkorkowaną butelczynę. |
26-04-2018, 22:44 | #585 |
Reputacja: 1 | Świt zastał Diuka w dobrym humorze. Wróg nie zaatakował wał, byli lepiej przygotowani niż ostatnio, a nawet butelka się znalazła. Duży Karl mając już wóz i kowadło na bramie zwrócił się do dwóch halabardników, takichbco służyli w cechu i znali się odrobinę na bloczkach, łożyskach i zębatkach. - Weźcie wóz, idzcie do magazunybskąd wytaszczyli balistę. - Karl podał adres. - i przynieście mi mechanizm obrotowy do tej bezużytecznej kuszy. Tylko migiem. - Karl sprawdził stan osobowy. Niewielki. I stan broni. Dobry. Po czym poszedł na basztę obserwować ruchy wroga. W razie prawdziwego ataku obrońcy mieli rzucać kamieniami i lać wrzątek. Tymczasem tajna broń Tophera już powinna być na południowym murze.
__________________ Man-o'-War Część I |
27-04-2018, 12:34 | #586 |
Reputacja: 1 | Oleg wszedł do miasta napięty jak struna minstrelowej lutni w festagowy wieczór. Po raz kolejny przytłoczyła go rzeczywistość, w której nie miał ochoty brać udziału. Jeszcze przed chwilą chciał wpakować kołczan pocisków w plecy wroga, ale teraz znów nie wiedział po co to robi. Owszem zdarzało mu się już wdać w niepotrzebną bijatykę, a czasem nawet gdy go poniosło w emocjach mógł rozbić czyjąś czaszkę zapominając o konsekwencjach. Jednak zaplanowany atak z zimną krwią. To coś co poznał dopiero po wcieleniu do armii i, o zgrozo, nie mógł powiedzieć sobie, że przychodziło mu to z trudem. Ten żołnierz, który podał mu rękę nie wyglądał na kogoś kto zasłużył na śmierć. Bo w imię czego? Dlatego, że stał po drugiej stronie muru? Takie rozterki moralne były dla włóczęgi zbytnim obciążeniem. Zwykł radzić sobie z nimi w jeden, jedyny znany mu sposób. Już nawet upatrzył sobie wąską uliczkę, w której umościłby sobie gniazdko i nie ruszał się stamtąd tak długo, aż nie zapomniałby co go trapiło. Był jednak jeden problem. Po wizycie we wrogim obozie jego kieszenie były puste niczym gacie de la Vegi. O ile za to drugie dałoby się zorganizować flaszkę na mieście to kieszeń trzeba było po prostu zapełnić. `Gdzież się zatem zwrócić o pomoc? Niziołka będzie znaleźć stosunkowo łatwo. Wystarczy popytać. - pomyślał przecierając spierzchnięte usta. Kolejnym punktem na liście rzeczy ważnych miało być odwiedzenie Znajomego krasnoludzkiego inżyniera. Może się skusi na jednego. |
29-04-2018, 06:06 | #587 |
Reputacja: 1 | Bert uwijał się przez całą noc jak mrówka, czego efektem było zorganizowanie kotłowo-wrzątkowej broni na murach. Kazał też przenieść więcej tarcz na swój odcinek muru, bo musiał jakoś tak zorganizować ostrzał by tracić mniej ludzi. Nakazał też służbie pomocniczej by wybrali pośród siebie ośmiu ochotników do awansu na kuszników. Broń ta była prosta, więc nie było potrzeba zbyt wiele czasu na przeszkolenie w obsłudze. Ostatnio edytowane przez Komtur : 29-04-2018 o 06:18. |
29-04-2018, 20:13 | #588 |
Reputacja: 1 | - Opatrunki i maści wystarczą Mistrzu Cyruliku. Upuścić krwi już mi chcą Graniczni, Wy dajcie temu pokój. – Opowiedział sceptycznie Waldemarowi. Loftus zdawał się zmęczony i lekko apatyczny. Spodziewał się, że Ida może opuścić miasto jak tylko zyska odpowiednie fundusze. Sam zapewne tak by zrobił, ale tęskno mu było do tej niedawno poznanej kobiety. Propozycja udania się na wieżę była ciekawa, zresztą niegrzecznie było by odmawiać człowiekowi, który raz po raz dogląda twoich ran. Dlatego też uczeń czarodzieja udał się za cyrulikiem i wspólnie zasiedli nad butelką.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
29-04-2018, 20:55 | #589 |
Reputacja: 1 | Walter po skończonej naradzie ruszył w kierunku mostu, żeby wykonać zlecone mu zadanie. Zebrał ludzi i tuż po wygaśnięciu rozejmu, przy pomocy balisty, spalił fort. Następnie, zgodnie z rozkazami, pozostał z nimi przy barykadzie. Wyznaczył kilku ludzi do jej pilnowania, reszcie pozwolił się zdrzemnąć. Sam spał bardzo lekkim snem, gdyż co pewien czas musiał zmieniać warty- tak by każdy obrońca był w stanie się trochę pospać. Rankiem zabrał swoich żołnierzy (zostawiając na barykadzie dziesiątkę Warsunga) do centrum i tam zostawił, by coś zjedli i załatwili przez chwilę swoje sprawy. Samemu poszedł w kierunku kuchni, by poprosić tam o jedzenie. Po posiłku miał zamiar iść na południowy mur ze swoimi ludźmi, by wypatrywać wroga. |
29-04-2018, 22:03 | #590 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Rozmowa z Loftusem nie poprawiła humoru Waldemara a wręcz stała się powodem jego bezsenności. Obserwacje poczynione przez lunetę nie napawały optymizmem. Jeszcze późno w nocy cyrulik krążył po mieście w bezpośrednim sąsiedztwie garnizonu. W końcu zawędrował na północny mur. Trafił tam w momencie, gdy przeciwnik wycofywał się po pozorowanym ataku. - Przynajmniej tutaj jest ktoś z olejem w głowie - głośno skomentował Waldemar, gdy pośród obrońców dostrzegł Berta. Podszedł czym prędzej do niziołka chcąc skonfrontować swoje obawy z kolejnym znajomym. - Obserwowałem to miejsce przez lunetę Loftusa jakiś czas temu - mówił cyrulik ziejąc gorzałką w konspiracyjnym pochyleniu. - Porządny z ciebie gość. Coś ci powiem. Czemu tych chat tuż za fosą nie podpalić, gdy wróg podejdzie? Na tym odcinku od groma zagród a w stodołach pewnie słoma dla bydła. Nie ma co się oglądać! Co cenne już i tak wyniesione. Na murze Waldemar zabawił jedynie chwilę w obawie o własne życie. Swoje kroki skierował z powrotem do garnizonu. Po długim kręceniu się pod kocem pogrążył się we śnie. Cyrulik obudził się wczesnym rankiem by zadbać o rannych w wczorajszych walkach. Od Siegfrieda dowiedział się, że w nocy przybył goniec wysłany do pana Bucha z informacjami, jednak nie zastawszy Waldemara udał się w tylko sobie znanym kierunku z kolejnym posłaniem. Jedyne co można było teraz zrobić to machnąć na tę sprawę ręką. Po sprawdzeniu stanu pacjentów, zmianie opatrunków i wykonaniu koniecznych zabiegów Waldemar udał się na plac garnizonowy by złapać przemieszczającego się Gustawa. - Dzień dobry, możemy zamienić kilka słów? - Zapytał, gdy w końcu spotkał się z przełożonym. Gestem zaprosił dowódcę do pustego pomieszczenia magazynowego i zawarł drzwi. - Martwię się, że nasz przeciwnik jest mądrzejszy od nas na naszym terenie. Chodzi mi o to, że... No całe życie nad rzekami spędziłem. Być może Ferret jako uczony inżynier będzie miał pomysł jak ja wykorzystać na naszą korzyść? Na razie spalony most skutecznie odciął nam jedyną drogę ewentualnej ucieczki. - Jeśli zaś chodzi o naszych rannych to mamy spory problem. Jest ich mniej niż zabitych, a winno być odwrotnie. Trzeba zbadać co takiego stało się ubiegłej nocy, że noszowi nie mogli wykonywać swoich obowiązków a winnych tego stanu wybatożyć dla przykładu! Gdy spotkanie z Gustawem dobiegło końca Waldemar nie wrócił od razu do izby. Dłuższą chwilę kręcił się po magazynach w poszukiwaniu niedużej, wiosłowej łódki zdolnej do użycia od ręki lub po niewielkiej naprawie. |
| |