|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-10-2018, 22:23 | #11 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Z każdym kolejnym powiewem wiatru odór gnijących ciał przyprawiał o mdłości. Ktoś już nawet rzygał pod płotem. A nie, jednak wypluwał płuca z krwią. Kiedy wydawało się, że osadę czeka brutalna jatka sprawy jeszcze się pokomplikowały. Ostatnio edytowane przez Avitto : 09-10-2018 o 10:09. |
09-10-2018, 08:28 | #12 |
Reputacja: 1 | Głupie zombie starały się wyłamać wrota, ale nie była to jedyna droga wyjścia. Gharth splunął i użył topora do rozwalenia skobla bocznych drzwi. Były wystarczająco duże, by i konia można było przeprowadzić przez nie. Kopniakiem otworzył je i osłonił przez pierwsze sekundy, zanim wygramoliła się przez nie reszta, zakładając, że ktoś zamierzał iść za khazadem. Z tego co wiedział o umgich, równie dobrze mogli zostać i płakać. Reinhard założył koniowi uzdę, szepcząc uspokajająco. Wykorzystał boczne wejście, które otworzył krasnolud, by wyprowadzić wierzchowca. Opatrywanie ran w tych warunkach oznaczało śmierć chwilę potem; pozostawienie ich dawało szanse, że dotrwają do później. Gromada zszokowanych atakiem ludzi nie była siłą realnie mogącą przeciwstawić się nieumarłym oponentom. Reinhard, korzystając z nabytej w ostatnich miesiącach znajomości osady i okolic, starał się jak najszybciej, unikając punktów, w których mogliby zostać zablokowani, wyprowadzić ludzi poza zabudowania. Jeżeli to możliwe, kierował się w stronę najbliższego mostu lub brodu - po przeprawie i przegrupowaniu na drugim brzegu możnaby próbować opóźnić lub odeprzeć pościg, może też - jeżeli starczyłoby czasu - nałożyć opatrunki i sprawdzić rozmiary inwazji z jakiegoś wysokiego punktu. Ostatnio edytowane przez Reinhard : 14-10-2018 o 00:22. |
09-10-2018, 12:06 | #13 |
INNA Reputacja: 1 | Dzień Zero, Środek Nocy "Paniczna ucieczka"
__________________ Discord podany w profilu Ostatnio edytowane przez Nami : 31-10-2018 o 11:30. |
10-10-2018, 09:54 | #14 |
Reputacja: 1 | Erik wiedział, że wioska upadnie. Po prostu nie było możliwości aby ktokolwiek tutaj stawił opór. Nawet, jeśli jakiś szaleniec czy desperat zebrałby dostatecznie dużą grupę obrońców, mogli jedynie umrzeć zabierając kilku przeciwników więcej. A z tego co wiedział o trupach, im było wszystko jedno, więc ofiara byłaby daremna. Dobrze zorganizowane wojsko, konno, lub mając artylerię, szańce i odpowiednią motywację mogłoby zatrzymać nieumarłych. To, co działo się jednak we wiosce było rzezią z której należało się wydostać jak najszybciej.
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |
10-10-2018, 15:08 | #15 |
Reputacja: 1 | Heike nie rozumiała gestu oberżysty, ale nałożyła na grzbiet płaszcz, chociaż miała własne okrycie na wypadek parszywej pogody. Prawdę powiedziawszy, zrobiłaby teraz wszystko co kazali, jeżeli zdawałoby się przybliżać do bezpieczeństwa, a gest oberżysty dawał tak jakby drobny komfort. |
11-10-2018, 16:23 | #16 |
Reputacja: 1 |
|
12-10-2018, 23:42 | #17 |
Reputacja: 1 |
|
13-10-2018, 01:04 | #18 |
Reputacja: 1 | Podnosząc się po upadku, Thorstein zaśmiał się głupkowato. Nie umiał dobrze jeździć konno, ale nie chciał wyjść na nieudacznika przy strażniku. Szło mu nawet całkiem dobrze, dopóki nie zachciało mu się zabawy w rycerzyka i nie spróbował razić wrogów swoją bronią z siodła. I to jeszcze na zakręcie. Truposz dostał halabardą prosto w czaszkę, ale broń wbiła się tak głęboko że nie chciała wyjść. Thorstein trzymał się jej mocno, więc zleciał na dół. Szybko dobił umarlaka, ale koń zdążył już uciec. -Nosz brukwa nać! - zaklął z bólu pleców pod nosem. Kolejne straty! Na szczęście do siodła miał przyczepiony łuk i łopatę. Resztę miał przy pasie lub w plecaku, który wciąż był tam gdzie jego miejsce. Odbiegł trochę na bok, czekając aż Eryk wróci i zauważył zakrwawioną i załzawioną dziewczynę. Dama w opresji, wzbudzająca w mężczyznach niepohamowaną chęć niesienia pomocy. Thorstein może i też by uległ, ale przypominała mu się Kirsten. Niewinna buzia, włosy w kolorze słomy splecione w warkocz i wielkie szmaragdowy oczy. Do tego łzy od cebuli, krew królika i niewinny głosik: “Panowie, tam dziesięć kroków od drogi, mój tatko!, drzewo na niego upadło, błagam, ratujcie go!”. Tatka oczywiście tam nie było, był za to Thorstein, Łysy Georg i reszta bandy, tylko czekająca na frajerów którzy dadzą się złapać na ten prosty trik. W końcu się nie udało i trafił się rycerz, który zamiast pobiec ratować jej wymyślonego ojca, trzasnął ją metalową rękawicą prosto w twarz i kazał swoim ludziom ją powiesić. Banici zdołali ją co prawda odbić, tracąc przy tym kilku ludzi. Nos nastawili, rany zszyli, ale z zębami niestety nic już nie poradzili. Kirsten była od tej pory dziewczyną bez zęba na przedzie, a jej niewinny głosik stał się trochę bardziej świszczący. Thorstein wiedział jak podczas obławy na raubrittera Arnolda dziewczyna uciekła w las, może jeszcze kiedyś się spotkają. Stał tak przez chwilę patrząc na Melisę zastanawiając się czy to nie jakaś podpucha tak jak miała w zwyczaju robić Kirsten i już miał odejść bez słowa, gdy zobaczył jej ojca. Rozpoznał go. Kilka lat wcześniej Thorstein przyszedł w odwiedziny do pastucha Bernarda napić się bimbru. Wracając kompletnie pijany wpadł we własnoręcznie zastawiony zatrzask. Bernard pobiegł wtedy do miejscowego medyka, właśnie tego niedołężnego dziadka którego niosła dziewczyna. Medyk przyszedł wtedy do niego do lasu, opatrzył mu ranę i o nic nie pytał. Teraz przyszła kolej by to Thorstein mu pomógł. -Chodź z nami, spierniczamy do lasu. Pomogę ci tachać twojego dziadka. Tylko pierw musimy rozpizgać te wrota - rzekł do dziewczyny. Posłuchał się polecenia Eryka i zaczął siłować się z belką blokującą bramę. I dalej do lasu! |
13-10-2018, 11:49 | #19 |
Reputacja: 1 | Szkielet choć nie ma już ciała które można by przeciąć i organów które można zranić to jednak może rozsypać się na kawałki pod wpływem jednego dobrze wymierzonego ciosu. Tak też się stało i tym razem, szczególnie że truposz był jakiś ułomny. Ludo kojarzył, że plugawi nekromanci przeważnie ożywiali dzielnych żołnierzy walczący do ostatniej kropli krwi, tchórzy którzy porzucili towarzyszy i zginęli w biegu oraz tych którzy zostali zabici znienacka przez zabłąkaną strzałę. Na kalekich, ułomnych staruszków przeważnie szkoda czasu i energii. Ale ten sługa zła nie był wybredny, albo pomylił cmentarze. Tak czy inaczej niziołek pogłaskał uspokajająco swojego kuca Racucha po karku i zeskoczył z niego. Rozejrzał się po zdemolowanym obozowisku i sięgnął po pierwszą leżącą broń jaką znalazł. Nie było to trudne, ludzie w panice gubią różne rzeczy, a zombiaki broni przecież nie zbierały. Znaleziony toporek podał mężczyźnie, z jego pomocą ten siłacz z pewnością uwolni się z tak lichej klatki.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
13-10-2018, 17:51 | #20 |
Reputacja: 1 | Gdy tylko znalazł poszukiwany bukłak, wyprostował się spojrzawszy na naczynie z nieodgadnionym uśmiechem. Czy zawartość była dla niego cenna, cenniejsza niż życie syna? Przewrotny lis momentalnie postawił go przed takim wyborem, gdyż szukając zawzięcie alkoholu mężczyzna nie zauważył ożywieńca rzucającego się na Wolfa. Byłby go zabił gdyby nie moment otrzeźwienia Otta na widok szamotaniny. Ruszył na pomoc synowi przy drzwiach odrzucając naczynie i chwytając za kostur. Kilka mocnych razów nie zrobiło na topielcu wrażenia, odciągnęło jednak jego uwagę od młodzieńca a to był najważniejszy na obecną chwilę cel zdesperowanego ojca. W wyniku krótkiej walki Otto został boleśnie obity po rękach, tracąc przy okazji kostur który pękł na dwoje. Będąc w alkoholowym amoku, który przyćmił ból i wzmógł agresję mężczyzny, użył on ostrej połówki kija i natarł. Z okropnym mlaśnięcie drewniana drzazga zatopiła się w głowie, powodując powolne wypływanie ohydnej zawartości jedynego oczodołu. Otto nie miał czasu podziwiać szkody jaką wyrządził. Wykorzystał moment zawahania napastnika chwycił Wolfa pod ramię, w drugą rękę łapiąc bukłak. Rozejrzał się jeszcze szybko czy jego syn nie zgubił czego gdy omyłkowo posłał go na klepisko. Widząc, że chwilowo oszołomiony trup poczyna głośniej mruczeć i pełznąć w ich stronę, ruszył w stronę wioskowej bramy na pół wlokąc na pół podpierając skołowanego syna. Ostatnio edytowane przez Ascard : 13-10-2018 o 23:33. |