|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-02-2021, 09:40 | #111 |
Reputacja: 1 | W końcu poszli dalej, a Jorg skupił całą swoją uwagę na otoczeniu, świecąc latarenką to tu, to tam. Wypatrywał pułapek, choć jak sam zauważył, idący przed nim Hans też był w tej materii całkiem niezły. Co jakiś czas zerkał przez ramię na Svena, ale mężczyzna nie dawał po sobie poznać bólu straty. I chyba nawet lepiej, skoro miał przy sobie jeszcze jednego syna, dla którego musiał być oparciem. Schmelzer znów mimochodem odpłynął w mgłę wspomnień, rozmyślając o różnych sprawach z przeszłości i otrzeźwiał, gdy został zatrzymany przez Hansa. Przed nimi znajdowała się wąska szczelina między ścianami, a nad głowami kamień znaczyły dziwne plamy. Jakby starej krwi. Jorgowi się to nie podobało. - Śmierdzi mi to pułapką - powiedział, unosząc rękę i przyglądając się pomazanemu rdzą suftowi. - A co, jeśli próba przesunięcia w jakikolwiek sposób tych ścianek między szczeliną uruchamia kamień na górze i ten spada, miażdżąc wszystkich pod nim? Nie mówię, że tak jest, ale różne rzeczy w życiu widziałem… Mimowolnie odsunął się spod umazanego krwią kamienia i poświecił na przód. - Nie mam pojęcia, co robić. Może trzeba zawrócić i wybrać inne przejście? No chyba, że macie jakiś plan, to działajcie. Jorg nie pchał się przed szereg. Odkąd pamiętał, zawsze wolał, żeby to kto inny podejmował decyzję, kto inny był tym, który bierze na barki odpowiedzialność. Tak samo było i w tym przypadku. |
10-02-2021, 12:09 | #112 |
Reputacja: 1 | - A może by tak wrócić po tego wojaka i rzucić go tam? - powiedział Semen - Oddał by nam ostatnią przysługę. Chłop wyglądał na porządnego, myślę, że chciałby na pomóc. O dzieciaku nic nie mówił, choć łatwiej b było nieść... Z drugiej strony może tam ważna jest waga i tylko dorosły trup uruchomi pułapkę? |
10-02-2021, 23:33 | #113 |
Reputacja: 1 |
|
11-02-2021, 08:39 | #114 |
Reputacja: 1 | - Medyku powiedz co tam wyszło z tym badaniem w fiolce tej substancyi z sufitu... - odezwał się Sven, gdy medyk dokończył swój eksperyment. Sven nie miał ochoty wracać do tamtego pomieszczenia, gdy jeden z jego synów zginął. No bo jak jeden to mógł i drugi. Miał natomiast cichą nadzieję, że któryś z towarzyszących mu wojów miał jaja i z odwagą podąży przed siebie. Albo z głupotą. W każdym razie Sven miał jaja, ale miał i pod opieką syna, którego nie chciał w taki sposób zostawiać z tą bandą (choć niewykluczone, że w końcu będzie musiał, gdy jakiś kolejny szkielet, zjawa, czy te... no... te inne truposze dopadną go). |
11-02-2021, 15:32 | #115 |
Reputacja: 1 |
|
12-02-2021, 07:35 | #116 |
Reputacja: 1 | Pomysł by przywlec ciało zbrojnego szybko został wprowadzony w życie. Widać mimo przekonania co tego, że pułapka, nawet jeśli jest w tym miejscu, straciła z racji czasu na użyteczności, wędrujący podziemiami woleli nie sprawdzać na własnej skórze tych teorii. Jak również wywodów naukowych Bombastusa, który upierał się, że na suficie to rdza a nie krew ani cokolwiek pochodzenia organicznego. Trudnych słów używał medykus, ale wniosek z nich płynął jasny: „mechanizm pułapki jest stary, skorodowany, nie będzie funkcjonował właściwie.” Właściwie, czyli jak? Nikt nie chciał się tego przekonać na własnej skórze a Jonas Schwarzbalder nawet jeśli zdanie w tej materii jakieś miał, zachował je dla siebie. Tyle, że trzeba go było wlec po korytarzu. Ale byli i tacy, których ucieszyło to zadanie, dało bowiem okazję. Hans ze znawstwem zważył sakiewkę Jonasa, nim skrył ją w jednej z wielu kieszeni swej kapoty. Na dokładniejsze badania będzie czas później, ale łup mu się udał. Do stłoczonych przed pułapką kompanów Semen i Hans doszli sapiąc obficie, ale z „kompanem saperem”, którego wnet mężnie posłali w bój. Efekt przyszedł natychmiast. Kurz nie zdążył opaść wzbity upadkiem ciała Jonasa, gdy sufit opadł o niespełna metr i zatrzymał się z piskiem świdrującym uszy. Mechanizm okazał się być zardzewiały, zgodnie z zapowiedzią Bombastusa. Choć pewności co do tego nadal nie miał żaden z nich. Krasnolud coś tam mamrotał po swojemu pod nosem o pospolitości ludzkiej roboty i ogólnej niedbałości ludzi o szczegóły ale stało się jasne, że udało im się uruchomić pułapkę a ta nie zadziałała. Hans pierwszy zebrał się na odwagę. Od jakiegoś już czasu był pierwszy we wszystkim i solennie sobie obiecał, że zmieni ten stan rzeczy, bo bycie pierwszym zwykle szkodziło. Ale z drugiej strony ktoś musiał. A na razie ta wyprawa opłaciła mu się solennie. Poprosił kompanów by się mu z drogi usunęli pod ściany co też uczynili skwapliwie. Wziął rozbieg i skoczył… Wylądował dalej w tumanie wzbitego kurzu, zapalając kolejną lampę kryształową w suficie. Ale za nim nie wydarzyło się nic. Pułapka pozostała na swoim miejscu podobnie jak ciało Jonasa. To ośmieliło pozostałych kompanów. Zwłaszcza jak raz jeszcze dokładnie obejrzał sobie miejsce pułapki z drugiej strony. Przechodzili po kolej, w ustalonym wcześniej szyku. Uspokojeni tym, że poprzednikom się powiodło. Tym bardziej, że z mroku spowijającego korytarze rozjaśnianego blaskiem kryształów i latarni, wyłaniała się przed nimi okrągła komnata o regularnych kształtach z jakąś studnią o wysokiej do pasa cembrowinie na jej środku. To było coś nowego i myślami już byli w tym miejscu, kiedy idący na końcu Bombastus i Bigdebin usłyszeli zgrzyt mechanizmu i wyczuli drgnienie posadzki. To był ułamek chwili, mgnienie oka, i naraz posadzka pomknęła ze zgrzytem na spotkanie sufitu wynoszona jakąś pradawną siłą. Krasnolud zdołał jedynie przysiąść a Bombastus idący przed nim skoczył w przód modląc się o cud. I cud ten nadszedł w postaci krasnoludzkiej broni, która niesiona przez Bigdebina na plecach w specjalnym uchwycie stanęła przypadkiem na sztorc i zblokowała sufit i posadzkę, które zbliżały się do siebie gwałtownie. Medyk wypadł na posadzkę poza działaniem pułapki starszy o lat kilka, ale krasnolud utknął trzymany w pozycji siedzącej przez niesioną na plecach tarczę i topór, oba blokujące zbliżającą się do sufitu posadzkę. Wszyscy jak jeden mąż rzucili się by mu pomóc, ale i on nie próżnował, tylko wyswobodziwszy się z uprzęży wytoczył się na „bezpieczną” część posadzki. Złorzecząc gburliwie, po swojemu. Oczom zaś wszystkich ukazała się ogromna, pordzewiała sprężyna, która od spodu wyciskała posadzkę w kierunku sufitu. Ta wymyślna prasa na szczęście jednak zardzewiała. Gdyby nie to, pewnie ich grupa uszczupliła by się znowu. Topór i tarcza trzeszczały, ale trwały w miejscu. Dając żywy dowód na to, że krasnoludzka robota jest coś warta. I pewnie kontemplowali by ten wykwintny mechanizm dłużej, gdyby nie podobny do skowytu dźwięk, który nakazał im się odwrócić w kierunku „studni”. „Studni” z której teraz wysuwała się jakaś postać. O szponiastych, uzbrojonych w pazury łapach, które wieńczyły żylaste, wręcz nieludzko umięśnione kończyny. Wychodziła niespiesznie, jakby była na jakim pokazie, wysuwając pierw skąpaną w długich siwych włosach głowę o szczękach szczerzących się zębiskami i ociekających śliną, później tors, chudy nad podziw, o sterczących żebrach i sinym niezdrowym ciele i w końcu nogach muskularnych i potężnych, ale zakończonych również szponiastymi łapami. Przysiadła na ziemi w przykucu, ale nawet z tej odległości kilkunastu kroków widać było, że gotuje się do skoku. Świadczyły o tym jej napięte do granic możliwości mięśnie, wyszczerzone ostrzegawczo szczęki i coś jeszcze, coś nieuchwytnego. Coś co żaden z nich nazwać by nie potrafił, ale wiedział że jest. Jakby tylko czekała… *** Teraz bezwzględnie proszę o 5K100
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
12-02-2021, 09:15 | #117 |
Reputacja: 1 | Sven zrobił wielkie oczy widząc kolejne plugastwo stojące na ich drodze ku... właściwie już nie pamiętał czemu. Ach tak. Uciekali przed jakimś plugastwem. Pytania o ilość i jakość plugastw rozmywały się w ogólnie plugawym poczuciu wszędobylskich plugastw tego świata. Ostatecznie ścisnął mocniej swoje oręże i powiedział do reszty: - Będę zabezpieczał tyły. - i czujnie patrzył, czy coś ich nie śledzi. Oczywiście to hasło dotyczyło ewentualnej konfrontacji z potworem. Jakby ludzie zabrali się do ucieczki to i Sven z synem uciekną. Najlepiej nie na końcu stawki, a w środku, ale nie będzie wybrzydzał. Przy okazji miał nadzieję, że gburowaty krasnolud będzie chciał coś odzyskać ze swojego uzbrojenia uwięzionego w pułapce to i on będzie zabezpieczał tyły - te bardziej z tyłu. |
12-02-2021, 15:30 | #118 |
Reputacja: 1 |
|
12-02-2021, 15:56 | #119 |
Reputacja: 1 | Semen był gotów działać, ale wiedział, że samemu nie da rady. - Jonas chłopie, znowu potrzebujemy twojej pomocy. - złapał sapera i zakręciwszy się wokół własnej osi wysłał go w szarzę na potwora. Zdążył w ostatniej chwili, akurat stwór skoczył. Przeciwnicy zderzyli się w powietrzu... Semen tymczasem zdjął z pleców topór i rzucił krasnoludowi. - Tylko pożyczam - zastrzegł. |
12-02-2021, 22:27 | #120 |
Reputacja: 1 |
|