|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-05-2007, 16:33 | #11 |
Reputacja: 1 | - Puszczaj sobie mimo uszu co chcesz, ale moim uszom brakuje szpiców! Niech no tylko znajdziemy się poza murami, a zobaczysz, czego chaos ma sie bać od wschodu! Krasnolud krzyczał zawadiacko, nie zwracaąc uwagi na spojrzenia z karczmy. Spojrzał na elfa gniewnym wzrokiem. kiedy usłyszał kawałek o piwie, wrócił mu humor. Schował topór i rzucił jeszcze: - Niech tylko opuscimy miasto. Usiadł z wybitnym hukiem, aby znów wszyscy podskoczyli i czekał na piwo, bo krasnal trzeźwy to krasnal zły!
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II? Szkoda, co? Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! |
07-05-2007, 20:19 | #12 |
Reputacja: 0 | Halion Halion skrzywił się z niesmakiem. Gburowatość krasnoluda dotknęła go do żywego. W innych okolicznościach z pewnością bez większych oporów przystałby na wyzwanie pojedynku z khazadem, lecz nie teraz. Nie w czasie wojny z Chaosem. - Pojedynek przyjmuję. - powiedział elf siadając wygodnie. - Po wojnie. Ufam, że toporem swoim zrobisz więcej pożytku skracając kilku wspólnych wrogów, co leży w moim interesie bardziej, niż jakbgdybym miał to ja Cię skrócić o brodę. Zatem jeśli oboje przeżyjemy pojedynek z Chaosem - ciągnął elf ważąc słowa - z przyjemnością odpłacę Ci za parszywe obelgi Khazadzie. Możesz być tego pewien. I nie rozlewaj piwa, które może być ostatnim... - dodał uśmiechając się blado. Jego uśmiech mimowolnie spotęgował szyderczość rysów jego twarzy, lecz po oczach widać było smutek i zatroskanie, które walczyło z gniewem i nienawiścią. - Muszę na niego uważać - pomyślał - Najchętniej załawiłbym to tu i teraz... Halion po słowach mężczyzny wywnioskował, że towarzystwo podziela fakt, że w obliczu wojny ze wspólnym wrogiem prywatne spory wydają się być kaprysem. Rozumiał to i póki co postanowił nie prowokować krasnoluda. - Jeśli ten jednak guza szukać będzie, to cóż... z pewnością go znajdzie! - skwitował myśli prostym wnioskiem i powiedział głośniej do towarzyszy podnosząc z kielich: - Śmierć wrogom ładu i harmonii! - wypił do dna czując wdzięczność człowiekowi, który zadbał o następną kolejkę piwa. - Śmierć Chaosowi! - wycedził głosem pełnym nienawiści. - I prostackim krasnoludom - odbiło się echem w jego myślach. |
10-05-2007, 11:45 | #13 |
Reputacja: 1 | Nic nie mówił marzył tylko by ktoś odezwał się w zrozumiałym dla niego języku. Rozejrzał się po sali, lecz nie widząc nic ciekawego spojrzał na każdego z tych z kim siedział mierząc bacznie wzrokiem. |
11-05-2007, 20:09 | #14 |
Reputacja: 1 | Gdy Elf i krasnolud kłócili się między sobą, gdy pozostali dopijali swoje piwa, do karczmy wbiegł przerażony, zakrwawiony wojownik. WOJNA! ZOSTALIŚMY ZAATAKOWANI! WOJNA! - wrzasnął na całą karczmę. Wszyscy natychmiast wybiegliście na zewnątrz. Około kilometra dalej, trzy oddziały zbrojnych walczyły o bramę gryfa. Co chwilę dębowe wrota chwiały się niebezpiecznie, ale żołnierze dzielnie odpierali ataki wrogich taranów. Na murach pojawiły się szczyty drabin oblężniczych. Zza nich, jakby znikąd, wyleciała chmara ognistych pocisków. Trafiły w różne miejsca bliżej lub dalej was. Wskazane lokacje natychmiast zajęły się ogniem. Po sekundzie rozległ się potworny huk, i trzy fragmenty masywnego muru zostały rozbite w pył. Setki ludzi wlały się do miasta. Natychmiast zderzyły się z nimi oddziały imperialnych żołnierzy. Dobyliście broni. Pierwsza poleciała strzała elfa. Niestety, zgiełk bitwy i zdenerwowanie po kłótni z krasnoludem zbierały żniwo. Długa strzała z białą lotką wbiła się w plecy jakiegoś żołnierza blisko Haliona. |
11-05-2007, 21:28 | #15 |
Reputacja: 1 | - Dupaaaaa...!!!- ryknął Ivan i rzucił sie w bój. Ruszył w kierunku agresorów z obanżonym toporem. Był ogtów bić sie do smierci. Jako krasnolud nie mógł pozwolic sobie na ucieczkę. Wzyscy, ale nie on.
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II? Szkoda, co? Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! |
11-05-2007, 22:59 | #16 |
Reputacja: 1 | Wolfgang choć młody i niedoświadczony był bardzo dobrze szkolony w koszarach armii. Widząc teraz ginących za ojczyznę przyjaciół z wojska, przezwyciężył narastającą w nim panikę i z imieniem swego boga na ustach ruszył w wir walki, wierząc, że jeśli zginie to tylko śmiercią prawdziwego żołnierza Imperium. |
12-05-2007, 05:21 | #17 |
Reputacja: 0 | Halion Elf wpadł jak opażony do opustoszałej karczmy i porwał swoją kuszę z pomieszczenia ochroniarzy. Zerkając na małą liczbę swoich strzał i bełtów bez zastanowienia sięgnął po cudze. Wybiegł na ulicę i pod osłoną budynków, z których niektóre zajęły już się strzelającymi płomieniami, ruszył w kierunku bramy. Co kilkanaście kroków przystawał, by posłać wrogom kolejną strzałę, i odprowadzający ją jadowity okrzyk: - Caela ie'lle! Halion widząc nowopoznanych towarzyszy rzucających się w wir walki, starał się pamiętać o ubezpieczaniu ich ze stony ataków, których oni nie mogliby sparować, lub zauważyć. Biegł instynktownie w stronę najodpowiedniejszego miejsca, spod osłony którego, mógłby skutecznie strzelać do wlewającej się fali wrogów. Ostatnio edytowane przez Niles Elmwood : 12-05-2007 o 06:44. |
12-05-2007, 08:11 | #18 |
Reputacja: 1 | Nie powiedział nic, wyciągnął miecz dotychczas przypięty do pasa i tarczę poprawił na swym ramieniu ruszył w stronę agresora, by obronić bramę nawet za cenę własnego życia. |
12-05-2007, 18:41 | #19 |
Reputacja: 1 | Gdy tylko usłyszał co się dzieje , wybiegł z karczmy i dobył broń oraz tarczę . Po chwili rozeznania ruszył w stronę bramy która miała zaraz paść pod naporem agresora . Zatrzymał się gdy padły mury , rozejrzał się w sytuacji i postanowił udać się w stronę nowo powstałego wyłomu aby tam wesprzeć resztą broniących . |
12-05-2007, 21:10 | #20 |
Reputacja: 1 | Z początku wydawało wam się, że miasto za chwilę splądrują hordy chaosu. Jednak czwórka nowo poznanych towarzyszy z wrzaskiem rzuciła się na fale tileańskich najemników. Wszyscy zgodnie podziękowaliście w duchu Halionowi, którego strzała właśnie uratowała was wszystkich przed śmiercią z ręki wrogiego oficera. Heidric, rycerz, natychmiast wykorzystał sytuację wbijając kopię w tułów rannego wroga. Miał szczęście - kopia się nie złamała. Natychmiast poderwał swojego konia i zaszarżował na wrogiego rycerza. Rozgorzała walka. Obie armie na chwilę przestały walczyć by spojrzeć na ten imponujący widok. Dwie ogromne postacie w płytowych zbrojach szarżujące na siebie. HEIDRIC Wbiłeś kopię w tors rannego oficera Tilei. Kopia nie złamała się, więc ją wyciągnąłeś. Spojrzałeś w bok. Około dziesięciu metrów od Ciebie, wrogi rycerz, chyba jedyny w całym tym motłochu, szerzył spustoszenie w szeregach Nuln. Zaszarżowałeś na niego. On zaszarżował na Ciebie. Jak na zwolnieniu zobaczyłeś, jak kopia Tileańczyka rozbija się w pył na Twojej tarczy. Twoja kopia również się złamała, z tą różnicą, że na hełmie rycerza. Przeciwnik spadł ogłuszony na ziemię. Najbliższy żołnierz wziął pełny zamach halabardą i skrócił męki półżywego rycerza. Pozostali Spojrzeliście, jak Heidric miażdży głowę czempiona wrogiej armii. Wykorzystaliście chwilę nieuwagi przeciwników - niskie krasnolud wziął ogromny zamach toporem, i po chwili trzy głowy pofrunęły w bok. Dwóch żołnierzy, jeden z Middenheim drugi z Nuln, młotem i halabardą cięli i szarpali tileańskich najemników. Elf Halion rozerwał głowę chorążego Tilei. Flaga zachwiała się, ale oto kolejny żołnierz ją przechwycił. Dobra passa nie trwała długo. Przynajmniej pięćdziesiąt drabin przyparło do dziurawego muru. Potężny trzask dał znać, że brama gryfa, po raz pierwszy w historii, została rozbita. Wycofaliście się na piętro pobliskiego budynku. Halion wyciągnął z kołczanu martwego żołnierza przynajmniej dwadzieścia bełtów. Stanęliście w oknach. Krasnolud śmiało chwycił ogromną rusznicę. Usłyszeliście huk wystrzału. Dwóch Tileańczyków padło martwych na ziemię. Kilka bełtów i strzał wyleciało z okien. Po chwili musieliście wejść na dach. Po chwili na kolejny. Dwudziestu wrogów ścigało was zawzięcie. W końcu rumor walki ucichł. Uciekając przed Tileańczykami doszliście do portu. Tutaj też toczyła się bitwa, tyle że skromniejsza. Dwadzieścia okrętów imperium odpierało kolejne abordaże. W końcu trafiliście do kolejnej bramy, której nazwy nie znaliście. Po chwili dogonił was Heidric. Tutaj nie było nawet śladu walki. Nadchodzącą grozę zapowiadał zniekształcony księżyc Morra. Zaczęło wschodzić krwawe słońce. Przez całą noc uciekaliście przed oddziałem z Tilei. Zostaliście zepchnięci do kanałów. Zza rogu ścieku wybiegło dwóch arkebuzerów. Znowu ucieczka. Jest wyjście! Ale cóż to? W oddali widać jedynie dwie baszty Nuln. Właz znajdował się daleko od miasta. Schowaliście się za drzewami. Z ulgą patrzyliście, jak Tileańczycy opadają na ziemię wycieńczeni bojami i pogonią. Widać, że nie byli zaprawieni w walce. Znad miasta unosił się słup dymu. Heidrica dogonił jego rumak. Zostawił go przy wejściu do ścieku, ale bystre zwierze odnalazło drogę i pana. Południowe słońce wskazywało kierunek drogi przeciwny miastu. Przypomnieliście sobie słowa sierżanta odganiającego was od bramy, które teraz znajdowała się kilka kilometrów od was. Nie możemy wypuścić was tą drogą. Lada dzień spodziewamy się najazdu... Już idę panie kapitanie, już idę! - jednak o jaki najazd chodziło? Nikt w Nuln nie spodziewał się najazdu Tilei. |