Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-10-2008, 16:51   #241
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Adelbert ledwo uniknął walącego się drzewa, rzucając się w lewo. Upadł na ziemię i rozłożył się jak najbardziej mógł. Gdy trzęsienie ustało z bladą twarzą wstał wolno, niepewnie uginając nogi. Czekał na drugi wstrząs. Całe szczęście nie nastąpił. Wilków też nie było. Czując się bezpieczniej wzniósł oczu ku niebu
-Dzięki Ci Młotodzierżco za ratunek- wyszeptał podziękowania dla Sigmara i przeżegnał się.

Szczątki broni podnosząc schował w torbe, a miecz do pochwy. Rozejrzał się po lesie, który zmienił się po trzęsieniu, i zgłupiał... Nie wiedział skąd przyszedł, a tym bardziej nie wie gdzie iść. Starając przypomnieć sobie sposoby na wyznaczenie kierunku, zauważył pomiędzy drzewami 2 postacie podnoszące się z ziemi. Najpierw powoli ruszył w ich kierunku, ale gdy usłyszał głos z akcentem Bretońskim przypomniały mu się stare czasy i odważniej ruszył do nich. Nie starał się iść cicho więc usłyszeć go było łatwo. Gdy postacie odwróciły się Adelbert podniósł obie ręce do góry w geście antyagresywnym.
-Salut! Witajcie. Wkońcu spotkałem jakichś ludzi w tym lesie. Już myślałem że wilki mnie zjedzą.. raz się obroniłem, ale wróciły w większej sile. Trzesienie mnie uratowało. Niestety tak patrzę że was osłabiło -powiedział patrząc się na Baliusa-Może zdołam jakoś pomóc? Zwą mnie Adelbert. - Dał dojść do głosu dla owych brzybyszy....
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 15-10-2008, 23:46   #242
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Niespodziewanie dla was obojga usłyszeliście jakiś głos, który jak się szybko okazało należał do pewnego mężczyzny właśnie zbliżającego się w waszą stronę z uniesionymi rękami. Ten gest bynajmniej nie osłabił waszej czujności, zbyt dobrze wiedzieliście jak wiele można zapłacić za nieostrożność. Karę za nią płaciliście do tej pory.
Po przedstawieniu się i krótkiej, rzeczowej rozmowie, okazało się iż Adalbert jest zwykłym podróżnikiem, który nieszczęśliwie dla siebie chciał skrócić drogę jadąc przez las. Najwyraźniej nie sprzyjała mu fortuna bo wpierw stracił wierzchowca a później zaatakowały go wilki. Nie debatowaliście dłużej i przedstawiliście sprawę jasno: może wam towarzyszyć, lecz najpierw musicie odszukać pewną roślinę by wykonać zadanie dla miejscowego cyrulika.
Adalbert jako człowiek bądź co bądź racjonalny stwierdził, że w trójkę nie tylko raźniej ale i bezpieczniej więc przystał na te warunki oferując także swą pomoc.

Pomimo utrudnień w postaci powalonych drzew jakimś sposobem ciągle udawało wam się podążać w kierunku jaki wskazywała stara ścieżka. W zasadzie gdyby nie niewielkie kamienne słupki to nie byłoby to możliwe, tak czy inaczej droga była ciężka i pokonanie każdych stu metrów przychodziło wam z wysiłkiem. Nie mieliście pewności, że droga zaprowadzi was do celu, lecz zgodnie z wszelką logiką najcenniejsze okazy z kolekcji roślin mag powinien trzymać najbliżej aby w razie potrzeby móc z nich szybko skorzystać.
Tak czy inaczej po godzinie wędrówki ujrzeliście przed sobą niewielką polankę. Zdziwił was jednak kształt, bowiem był to kwadrat o kilkunastometrowych bokach.
Jak się domyślaliście dotarliście do czegoś co w przeszłości mogło być ogrodem i to dość wyjątkowej natury. Większość roślin stanowiły rodzime krzewy oraz wysoka trawa, jednak szybko wypatrzyliście spośród nich kilka okazów o bardzo nietypowym wyglądzie. Na waszych oczach sporawy krzew o płożących się kolczastych gałęziach machnął nagle jedną z wici łapiąc w locie jakiegoś ptaka, po czym błyskawicznie wciągnął go w głąb siebie.
Postanowiliście poszukać rośliny opisanej przez cyrulika. Po kilkunastu minutach bezowocnych poszukiwań dostrzegliście niewielką dróżkę która zaprowadziła was do małego, otoczonego przez głazy miejsca, gdzie w końcu dostrzegliście wasz cel.




Dokładnie sprawdziwszy czy w pobliżu nie ma niespodzianek typu ptakolubnego krzewu Louis ostrożnie zbliżył się do rośliny, a kiedy nie doczekał się żadnej reakcji szybko uciął zgodnie z zaleceniem medyka sam czubek dziwnego mięsistego kolca, z którego zaczął wypływać dziwnie pachnący czerwony płyn.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, lecz postanowiliście za wszelką cenę opuścić to przeklęte miejsce jeszcze zanim zapadnie noc. Znając już mniej więcej drogę i idąc utorowana już ścieżką poruszaliście się o wiele szybciej niż uprzednio. Jednak pomimo wysiłków zmrok zapadł jeszcze nim opuściliście granice lasu. Teraz, gdy brak było niektórych drzew ujrzeliście wychodzący zza chmur księżyc i usłyszeliście przeciągłe wycie wilka, które przyprawiło was o dreszcze, z szczególnym uwzględnieniem Adelberta, który pobladł tak bardzo iż zdawało się, że zaraz zemdleje.
Instynktownie przyśpieszyliście nie bacząc na liczne upadki i obtarcia. Po paru chwilach jednak usłyszeliście jak cos przedziera się przez gąszcz krzewów, aż w końcu ujrzeliście stwora wyglądającego niczym wilk, lecz poruszającego się na dwóch tylnych łapach, przednie z kolei wyglądały niczym ludzkie ręce, gdyby nie długie wieńczące palce pazury wyglądające jak idealne narzędzie do patroszenia ofiar.



Bestia spojrzał na was błyszczącymi oczyma, z których przemawiała inteligencja, po czym ku waszemu zdumieniu odezwała się chrapliwym głosem.
- Głupi śmierrrtelni, po co przyszliście do naszego lasu? Czy nie starrrcza wam już miejsca poza nim? Na dodatek zabiliście jednego z moich przyjaciół… zapłacicie mi za to tu i terrraz. -
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 17-10-2008, 20:56   #243
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Przygoda w lesie wcale nie napawała optymizmem blondyna, jednak ustał aby zdobyć to po co przyszli i wrócić z lasu by więcej do niego nie zaglądać. Nagle głos kogoś z lewj strony przywrócił go do rzeczywistości. Szybkim ruchem dobywając miecz wyciągnął go w stronę przybysza gotów do obrony bądź ataku gdyby jakakolwiek z części wypowiedzi nie odpowiadała Baliusowi. Kiedy zrozumiał, że ten człowiek również miał to nieszczęście znaleźdź się w tym lesie schował miecz i kiwnął głową na zgodę. Nie wybył się jednak ani krzty ostrożności, idąc ręka drżała wciąż w okolicy przypiętej broni. Las jak zwykle okazał swoją nieposłuszność względem idących rozpościerając swoje bogactwo roślin zawsze tam gdzie postanowili pójść. Liczne owady nie należały do uprzejmych, kąsając i uciążając podróż były wręcz niechcianym dodatkiem. Odnalezienie rośliny wiązało się z dużym niebezpieczeństwem kiedy ujrzał na własne oczy dziwną roślinę zjadającą ptaka.

"Im szybciej się stąd wyniosę tym lepiej. Już tęskno mi za naszym magazynem i pożądną porcją jadła. Ach, gdzie te zasmażane przepióreczki w miodzie i owocach lub młode prosie nadziewane warzywami i polane sosem z dodatkiem wina."

Myśląc o jedzeniu jedynie skrzywił się, łapiąc dłonią brzuch czując, że burczenie nie jest przyjemne już. Kiedy tylko znaleźli ową roślinę Louis odważył się na jej zerwanie i blondyn odetchnął z ulgą widząc, że ta nie zaatakowała ich a wojownik ma wciąż sprawną ręke. Zgodnie ruszyli drogą powrotną z lasu kierując się ścieżką wyrąbaną przez nich samych. Pomimo, że się każdy spieszył Balius ujrzał poprzez korony drzew, że coraz mniej wpada światła do lasu. A więc zmrok już nadciągał szybkimi krokami.

"Byle stąd wyjść, byle stąd wyjść"

Powtarzał sobie w myślach ową pocieszającą frazę, wciąż i wciąż czując lekki przypływ nadziei. Rozprysła się niczym kryształowy żyradnol o podłogę kiedy ujrzał monstrum stające im na przeciw i odzywające się w zrozumiałym języku. Na dodatek ten człowiek- wilk groził wszystkim. Nie pozostawił więc wyboru a blondyn nie chcąc ryzykować konwersacją ze stworem chaosu jako bezbronna istota dlatego postanowił być gotowym na atak. Rozsunął nogi w pozycji obronnej i wyciągając miecz ustawił go w pozycji ukośnej w dół z ręką uniesioną lekko ponad głową.

-Choć tu kulo kłaków skoro tego chcesz. Mam dość tego lasu a Ty mi stajesz jeszcze na drodze powrotnej. Daj nam odejść, bo mi też nie odpowiada tutaj. A Twój kompan nie jest mi znany więc pomyliłeś się. Odejdź albo spróbuj szczęścia.

"O bogowie, o Sigmarze, miej mnie w opiece, o Ranaldzie dodaj mi szczęścia, o Ulryku daj mi sił do walki."

Blondyn wiedział, że nie jest w stanie zrobić nic więcej. Ucieczka odpadała, był na tyle inteligentny, że wiedział jak wygląda taki bieg przez przełaje. A to stworzenie mieszkające tu, bez problemu by go dogoniło i zabiło jako bezbronna ofiarę. Pozostała jedynie obrona.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 18-10-2008, 20:13   #244
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Stwór, który wyszedł z zarośli nie dość, że miał niecne zamiary, to był inteligentny. Louis nie wiedział jak bardzo, choć potrafił skleić poprawne zdania. Nie spotkał się jeszcze z czymś takim, lecz słyszał opowieści o ludziach-wilkach. Takimi historyjkami straszono w jego rodzinnych stronach dzieci by nie włóczyły się po nocy. Bretończyk był doświadczonym wojem i nie bał się, a raczej nie pozwalał strachowi sobą zawładnąć.

Balius zwrócił się do wilkołaka, lecz banita wiedział, że sława nic tu nie wskórają. Nawet gdyby ta istota posłuchała go, to mogła wrócić w grupie sobie podobnych. Le Soir wiedział, że ani blondyn ani napotkany w lesie wędrowiec nie są najlepszymi szermierzami. Miał nadzieję, że starach i niebezpieczeństwo uwolni w nich nieznane dotąd możliwości. Do tego czasu to on musiał zająć się w głównej mierze bestią.

Nie było na co czekać. Ciężko byłoby im się bronić. Nie mieli tarcz, mogli jedynie unikać ciosów, a to mogło okazać się za mało. Wilkołak jak myślał nie tylko przypominał wilka z wyglądu, ale musiał mieś coś z jego fizyczności. Trzymając w dłoniach młot, który wyjął w mgnieniu oka jak tylko stwór pokazał się, rzucił się do przodu ubiegając atak człowieka -wilka. Młot zagwizdał w powietrzu kierując się wprost w cielsko włochatej istoty.

- Giń ścierwo! - krzyknął.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 19-10-2008, 12:37   #245
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Adelbert nie wiedział o co chodzi... Nic nie mówiąc skierowali się w leśne ostępy, coraz głębiej i głębiej. Nie dość że las jest mocno dziwny to jeszcze ludzie którzy tu przychodzą są jeszcze bardziej... Dobra byle jak najszybciej do miasta. Jeszcze bardziej osłupiał gdy celem tych dwóch jegomościów okazał się kwiatek... No nic, każdy ma swoje odchyły..
Wkońcu powrót. Niestety zaczęło się ściemniać a wycie wilka w oddali , spowodowało mimowolne blednięcie Adelberta.... Wstrząsnęło to nim, a kilka głębokich oddechów doprowadziło go do siebie.
Było by całkiem miło gdyby nie spodziewany gość, który raczej nie miał zbyt miłch zamiarów do ludzi... Ci dwaj strasznie butni "towarzysze" postanowili walczyć z stworem... Adelbert mimowolnie wyjął miecz, ale jego bojowe zdolności w tym momencie zostały... zminimalizowane. Strach spętał jego ramiona i nogi.. Piana tocząca się z pyska wilkołaka stawała się coraz bliższa, pazury już sięgały jego klatki, czuł odór oddechu wilka... Gdy już widział swoją śmierć, oprzytomniał. Chwycił miecz w prawą dłoń i szybko przypomniał sobie pozycje. Na początku rzucił się Bretoniec, potem drugi człowiek. Adelbert postanowił po chwili zajść od tyłu tego stwora... W frontalnej walce nie miał większych szans, więc może tak się mu uda..
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 21-10-2008, 20:25   #246
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Potwór niespodziewanie zrobił krok w tył i odchylił się nieznacznie schodząc z linii uderzenia. Siła rozpędu pociągnęła za sobą Louisa, gdyby nie szybka interwencja Baliusa, którego miecz zmusił bestię do odskoczenia, plecy Bretończyka zawarły by bliższą znajomość z pazurami stwora.
Przeciągły warkot wydobył się z gardła istoty nim potężnym susem rzuciła się na Baliusa. Szybkie, umykające oku machnięcie łapą cisnęło nim w bok niczym szmacianą kukiełką. Uderzenie w ziemię pozbawiło go zamroczyło go na moment, lecz chwilowo był bezpieczny. Wilkołak ostrożnie zbliżał się do Louisa, który odzyskał już równowagę i był gotów odeprzeć atak. Stwór niespiesznie szedł dookoła czekając na korzystną sytuację. W tym momencie za jego plecami pojawił się Adalbert. Niewprawny sztych w zamierzeniu miał przebić serce potwora, lecz ostatecznie trafił w bok wyrywając z gardła wroga okropny skowyt.
Widząc okazję Louis ponownie zaatakował lecz bestia jednak nie była na tyle nieostrożna by spuścić z niego wzrok. Zamiast się cofnąć ruszyła do przodu wyrywając miecz z rąk Adalberta, pochyliła się unikając młota, po czym uderzyła w bezbronnego Louisa.
Breton bez słowa wypuścił młot z rąk i chwycił się za brzuch, nawet w ciemności widać było rosnącą plamę krwi.
Stwór z warknięciem wyszarpnął miecz z pleców, po czym odrzucił go gdzieś daleko w krzaki. Chwilę później stał już obok Baliusa, który zbierał się właśnie z ziemi niepewnie trzymając w rękach miecz. Stwór chwycił go za gardło unosząc o kilka centymetrów nad ziemię, aż ten zaczął się dusić. Adalbert z bezsilnością przypatrywał się temu co się działo, bez miecza był praktycznie bezsilny, a myśli ukazujące mu co stanie się gdy wilkołak skończy z Baliusem, bynajmniej nie pomagały.
Nagle rozległ się przeciągły trzask i w stronę bestii pomknęła błyskawica.

Uderzenie rzuciło nim o kilka metrów, jednak najwyraźniej nie uczyniło poważniejszej szkody, bo za chwilę wstał. Niewielkie iskierki przeskakiwały po jego futrze, gdy zbliżał się ostrożnie ku miejscu skąd wyleciała błyskawica. Po chwili przystanął o kilka metrów dalej, kiedy kobiecy głos do niego przemówił. Język nie był znany nikomu z was, lecz najwyraźniej stwór zrozumiał, bo z warkliwymi wtrąceniami odpowiedział coś gniewnie gestykulując. Niewielki błysk w ręku kobiety uciął dyskusję niczym nożem, bestia skłoniła głowę, po czym błyskawicznie zniknęła w najbliższych zaroślach.
Z ciemności wyszła powoli ona, nadal jednak nie wiedzieliście czy jest się z czego cieszyć.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline  
Stary 25-10-2008, 16:07   #247
 
Kokesz's Avatar
 
Reputacja: 1 Kokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputacjęKokesz ma wspaniałą reputację
Louis próbował się podnieść. Czuł jak jego ubranie nasiąka krwią. Trzymał się za brzuch jedną ręką, drugą zaś próbował się podeprzeć. Po chwili siłowania się z samym sobą podniósł się, lecz nadal jego nogi trzęsły się z wysiłku. Krew cieknąca z rany pozbawiała go sukcesywnie sił. Syknął z bólu, gdy spróbował mocniej przycisnąć ranę, by zatamować krwotok. Zerkając na nieznajomą, skierował się, szurając po ziemi nogami, w kierunku leżącej nieopodal broni. Uderzenie bestii było tak silne, że Bretończyk wypuścił swój młot z rąk. Nie miał jednak zamiaru rozstawać się z nim na dłużej. Powoli wziął do ręki młot i odwrócił się w stronę kobiety.

- Kimże jesteś? - powiedział próbując przekazać barwą głosu, że ma jeszcze dużo sił. Równocześnie podniósł młot w kierunku czarodziejki w bojowym geście. - Kim jesteś kobieto? - powtórzył pytanie. - I dlaczego ten kundel się ciebie słucha? - Z rozmowy wilkołaka z nieznajomą banta wywnioskował, że stwór jest jej podległy. Taka sytuacja niepokoiła go.

- Żyjecie? - zwrócił się do towarzyszy.
 
__________________
Nic nie zostanie zapomniane,

Nic nie zostanie wybaczone.
Księga Żalu I,1
Kokesz jest offline  
Stary 01-11-2008, 11:10   #248
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Istota była niezwykle zwinna i szybka, skutecznie unikając ataki wymierzone w nią. Szybkie i bez problemowe rozprawianie się z dwójką towarzyszy Baliusa sprawiło jeszcze większy strach niż za pierwszym razem, gdy blondyn ujrzał potwora. Pomimo jednak panicznemu strachowi nie zamierzał uciekać co nie było normalne dla tego człowieka. Rzucając się do dalszej walki działał wbrew swoim przyzwyczajeniom. Takie zachowanie miało miejsce tylko raz, wtedy gdy zabił swojego odwiecznego wroga. Kiedy jednak wisiał w powietrzu duszony przez cholernie szybkiego potwora zaczął żałować swojej decyzji.

"Co ja najlepszego zrobiłem? ZGINĘ! Zginę i nikt się tym nie przejmie. Tak jakbym nie istniał. To koniec..."

Tylko część myśli była świadoma. Tysiące jeszcze innych przewinęło się przez umysł Baliusa w szczególności były jednak to wspomnienia z przeszłości. Kiedy jednak do płuc dostał się chaust powietrza gwałtownie łapany przy pierwszym uwolnieniu obudziło go z otępienia. Dopiero po chwili dotarło do niego, że bestia w niewyjaśnionych dla niego okolicznościach ucieka. Słyszał głos... znajomy głos... Louis... nie rozumiał co mówi. Poza ostatnim pytaniem "żyjecie?". Nie trudził się odpowiedzią spoglądając wpierw na wojownika i kiwając głową na znak że wszystko w porządku, by zaraz podążyć wzrokiem ku nowemu kompanowi. Blondyn podniósł się z ziemi i zabrał upuszczony miecz. Zaraz też ujrzał kobietę, która nagle zaistniała, dopiero teraz dotarło do niego, że ktoś ową błyskawice rzucił i im pomógł. Zaskoczyło go, że w lasie o którym nie słyszał najlepszych słów jest odwiedzany przez ludzi trochę częściej niż zwykle.

-Dzięki Ci wielkie. Więc las, który na tak duże nawiedzenie widze cieszy się dużym zainteresowaniem. Co Ty tu robisz?
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline  
Stary 03-11-2008, 15:07   #249
 
Oktawius's Avatar
 
Reputacja: 1 Oktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłośćOktawius ma wspaniałą przyszłość
Adelbert kompletnie zdębiały począł szukać miecza. Nie wiedział co się teraz dokładnie stało. Jakaś bestia, wilko podobna, kobieta władająca piorunami. Tego trochę za wiele. Nie przytomnie podniósł oręż, wrócił do pozostałych 2 ludzi i opierając się o drzewo ciężko dysząc patrzył na rozgrywaną rozmowę miedzy nimi...
 
__________________
Wolę chodzić do studia niż na nie po prostu,
palić piątkę do południa niż mieć ją na kolokwium.

511409
Oktawius jest offline  
Stary 05-02-2009, 22:35   #250
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Kobieta spojrzała na was chłodno, po czym wzruszyła ramionami.
- Co wam przyjdzie z tego, że poznacie moje imię? Zresztą to nie ja jestem tu nieproszonym gościem. Na waszym miejscu oddaliłabym się stad i to czym prędzej. Ten las nie jest bezpieczny, zwłaszcza dla ludzi … - na chwilę zawiesiła głos – waszego pokroju. Ten kundel jak go nazwałeś to tylko jeden ze stworów, które tu żyją i uwierzcie mi on nie był najgorszym z nich. – Wasze niezdecydowanie najwyraźniej ją rozzłościło. – Głusi jesteście? Widzę, że trzeba z wami bardziej dosadniej, więc powiem wprost: wynoście się stąd zanim postradacie życia. To nie jest miejsce dla ludzi… - Odwróciła się bez słowa, po czy ruszyła w stronę miejsca, gdzie znaleźliście poszukiwaną przez medyka roślinę. Po kilku krokach przystanęła jednak, obejrzała się na was i powiedziała tak cicho, ze ledwie zdołaliście ją usłyszeć. – Radzę wam też, opuścić tą okolicę. Utrata życia nie jest najgorszą z rzeczy, jakie mogą spotkać człowieka. -

************************************************** ********


Dwa długie lata odcisnęły swe piętno na mężczyźnie, który powoli zmierzał ku bramie miasta. Hammerheim – miejsce, gdzie jak mniemał znajdzie wskazówki co do miejsca pobytu swojego wroga. Do tej pory przed oczyma widział powykrzywiane makabrycznie ciała swoich bliskich i poddanych.
Wierzchowiec niespiesznie, miarowo stawiając kopyta niósł swego pana. Dwóch strażników pełniących wartę jedynie rzucili okiem na jeźdźca, po czym pospiesznie odwrócili wzrok.
Nie wiedzieć czemu zirytowało cię to, pomimo faktu że nieraz już spotkałeś się z podobnym zachowaniem. Kiedy jednak chciałeś zawrócić, by przemówić do rozumu tym dwóm głupcom, przed sobą zobaczyłeś kobietę. Jej wiek był trudny do ustalenia, lecz nie było wątpliwości, że nosi na karku co najmniej szósty krzyżyk, wspierając się na krzywym kiju zadarła głowę i spojrzała ci wprost w oczy. Poczułeś dziwny dreszcz, kiedy oczy koloru stali zlustrowały cię z góry na dół.
- Pamiętaj von Heine pamiętaj o słowach, które rzekłeś Panu Kruków. Jesteś blisko, bliżej niż ci się zdaje, lecz stoi przed tobą wiele niebezpieczeństw. Musisz je przezwyciężyć, a wtedy…wtedy osiągniesz swój cel…-
Głowa staruch opadła na pierś, rozejrzałeś się dookoła, lecz nikt nie wyglądał na choćby zainteresowanego całym zajściem.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej

Ostatnio edytowane przez John5 : 05-02-2009 o 23:22.
John5 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172