|
Rozmowy ogólne na temat RPG Podziel się swoimi uwagami na temat różnych systemów RPG. Opowiedz jakie są Twoje ulubione systemy, a które według Ciebie zasługują na miano najgorszych. Albo po prostu luźno porozmawiaj na tematy powiązane z RPG. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
|
04-03-2009, 08:27 | #1 |
Reputacja: 1 | Gracze przeciwko sobie Często się zastanawiałem czy dało by się grac jęśli gracze byli by przeciwko sobie. Bo kiedyś tak grałem, ale było dziwnie bo każdy z nas znał swoje ruchy. Lepiej by było gdyby jeden z graczy, (albo kilku jeśli są ) w czasie kiedy mój/ich wróg ma swoją ture, wyszedł gdzieś, żeby niesłyszec o czym gadają Mistrz Gry z Graczem. Np. pójśc do pokoju i pooglądac tv, albo pograc w kompa, co o tym sądzicie i czy wogóle opłacałoby się co każdą ture naszego przeciwnika wychodzic żeby nie wiedziec jaki jest następny ruch naszego przeciwnika, tak samo jest z przeciwnikiem, on takakże musiałby wychodzic podczas naszej tury . Co o tym sądzicie ? |
04-03-2009, 14:33 | #2 |
Banned Reputacja: 1 | Dałoby się grac, a nawet często się tak gra. A dokładniej - cały czas się tak gra! Przecież - realizacja celów jednej postaci uniemożliwia (lub znacznie ogranicza) innej z postaci jej możliwości, czy cele. Sytuacje konfliktowe powstają zawsze - nawet w sytuacji wyboru drogi (w prawo, czy w lewo?) Bardzo często gracze muszą zdecydowac, czy realizują jeden z celów czy udają się gdzie indziej... Te konflikty są nieuniknione. Co zaś do, jak mi się wydaje właściwego twego pytania; jeżeli sesja (przygoda) ma takie założenia, aby postacie graczy były (z jakichś przyczyn) przeciwko sobie - dlaczego nie? Przecież jest to również RPG - nie ma żadnego znaczenia czy gracze są w jednej drużynie, czy przeciwko sobie. Taka sesja z przeciwnymi sobie graczami na pewno jest trudniejsza i dla GMa i dla Graczy - wiec powinna by rozgrywana wśród "dobrych" graczy... Dobrych to znaczy takich, którzy potrafią odseparować wiedzę gracza siedzącego w pokoju i słyszącego rozmowy innych, od wiedzy postaci, która tych rozmów nie słyszy... To taki sam problem jak paladyn w burzy. Wszyscy paladyni zwiewają podczas burzy z piorunami pod drzewa - nie majac bladego pojęcia o elektryczności. To, że o działaniu pioruna wie gracz jest nieistotne - nie powinien tej wiedzy wykorzystac... Jeżeli to robi to już jest problem jego odgrywania roli... którego nie zmieni się prostymi nakazami i zakazami. Wychodzenie z pokoju (nie mówiąc już o zajmowaniu się czymkolwiek) wprowadza tylko niepotrzebne zamieszanie na sesji i IMHO przynosi więcej szkód niż pożytku. |
04-03-2009, 15:00 | #3 |
Banned Reputacja: 1 | Często taka sprzeczność interesów, czy może raczej ich rozbieżność, przy przymusie wspólnego działania jednak jest osia fabuły sesji. Co do wychodzenia podczas sesji, to tu mam akurat odmienne zdanie. Przynajmniej ja wolałem wychodzić, bo wtedy ten czas mogłem przeznaczyć na spokojne obmyślenie mojej, czy też wspólnej (w tym sensie jeśli grupa była podzielona) taktyki i wracałem, wracaliśmy już z w miarę gotowym planem. Płynność gry była wtedy zachowana, a siłą rzeczy wynik naszego działania większa niespodzianką, jesli nie wiedziała prawica co czyni lewica. Ale to zależy w jakich warunkach lokalowych gracie i czy Twoi gracze którzy wyjdą nie zajmą się opowiadaniem kawałów i wrócą rozchichotani w sytuacji gdy są na cmentarzu, w burzową, wietrzna i dżdżysta noc i wiedzą że gdzieś czai się banda ich śmiertelnych wrogów. Tu racje ma Aschaar, do takich sesji lepiej mieć dobrych graczy już. |
04-03-2009, 16:01 | #4 |
Reputacja: 1 | Tak właściwie to teraz z nikim nie gram . Jak 3 lata temu przeprowadziłem się do Irlandii to wogóle z nikim nie grałem w RPG, jedynie w wakacje kiedy pojechałem do Polski, jedynie wtedy grałem w RPG z moimi kuzynami. Może to zabrzmi dziwnie, ale jak mi sie nudzi to tworze sobie jakąś karte, lub nawet jej nie tworze i gram sam ze sobą, tak sam ze sobą !!! Może to troche pokręcone, ale czasami może byc ciekawie heh gadam sam do siebie. Zgadzam się z Aschaarem, do tego trzeba miec dobrych graczy. |
04-03-2009, 20:12 | #5 |
Reputacja: 1 | Była na LI jedna sesja. Hmm... Boska Gra? Nie pamiętam, ale gdyby MG nie uciekł to wyszła by gra gracz vs gracz vs cały świat. Zapowiadało sie fajnie. Poprostu 2 oddielne tematy. |
05-03-2009, 13:06 | #6 |
Reputacja: 1 | Ja widzę jeszcze jedno rozwiązanie: można by spróbować prowadzić w dwóch MG: jeden główny, drugi pomocniczy ;] Przecież nie wszystkie akcje graczy od razu wpływają na pozostałych, co innego ze światem - krótka narada dwóch MG, podczas której robi się małe uzupełnienie zapasów w żołądku i można grać dalej W tym wypadku na MG spada takie wyważenie sesji, żeby się dwie osobne nie zrobiły. Ale mogłoby być interesująco, a pomocniczy MG trzymałby piecze nad atmosferą i odgrywał co poniektóre postacie NPC. Brałam udział kiedyś w tego typu sesji, to wyszło sympatycznie ;] Tyle że to już większa grupa graczy potrzebna - tak z 5-6, wtedy można poknuć Wg mnie, żeby poprowadzić przyjemną rozgrywkę gracze vs gracze to przede wszystkim oni muszą tego chcieć i widzieć w tym coś interesującego/nowego. Wtedy nawet burza pod drzewem nie będzie im straszna - po odpowiedniej motywacji.
__________________ "Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea." Robert A. Heinlein |
05-03-2009, 17:40 | #7 |
Reputacja: 1 | My tak gramy na przykład w sesji Pięć Dusz Potępionych Duża część sesji toczy się na PW i nikt nie wie o knowaniach innych. Teoretycznie każdy gracz gra przeciwko każdemu, a dodatkowo jest wśród nich jeden „zdrajca”, którego zadaniem jest przeszkadzać nie ujawniając się przy tym; z drugiej strony większość zadań muszą wykonać drużynowo. I co najlepsze – nigdy jeszcze nie współpracowali ze sobą tak jak teraz! [pomagają sobie nawzajem – zapewne po to by pokazać że „nie są tym złym” – ale co za różnica, cel uświęca środki ] Jak najbardziej jako MG osobiście jestem za „złymi postaciami w drużynie”, za „zdrajcami”, za grą „przeciwko reszcie” – wprowadza to fajny element i wręcz zżywa drużynę próbującą się bronić przed wspólnym „złem”.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |
05-03-2009, 20:01 | #8 |
Reputacja: 1 | Kiedyś myślałem o sesji, w której dwójka graczy służyłaby, jako kreskówkowa para diabełka i aniołka na ramieniu postaci, borykającej się z różnymi problemami natury moralnej. Ale po przemyśleniu zrezygnowałem (już widzę moje prowadzenie tego - i tak skończyłoby się na klasycznej siekaninie ). Konfrontacja graczy nie jest złym pomysłem. O ile dobrze pamiętam, to Ra6nar zaczynał kiedyś taką sesję z dwiema przeciwnymi grupami (i o ile pamiętam, to niestety zamarło z powodu braku dostępu Mistrza do internetu ).
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |
05-03-2009, 20:55 | #9 |
Reputacja: 1 | Pozwolę sobie nieco skorygować Prabara Hellmina: konfrontacja graczy może nie być złym pomysłem, o ile wszystkim to pasuje. Mi NIE!!!!!! Nie cierpię takich rozgrywek, których główną oś, albo nawet nie główną tylko ważną, to jest konfrontacja. Rezygnuję z takich sesji nawet u bardzo dobrych GMów, u których normalnie dobijałbym się o grę. Nie umiem tak grac, nie chcę i takie sesje sprawiają mi tylko przykrość, a nie przyjemność. Kiedy chcę konfrontacji, grywam z brydża, w RPG zdecydowanie bardziej chcę się poczuć wśród przyjaciół, a nie wrogów. Jestem dosyć prostolinijna osobą. Nie umiem kantować, wymyślać i szczerze mówiąc, nie umiem nawet za bardzo zrobić drugiemu graczowi czegoś, co dałoby mi nad nim zwycięstwo. Zawsze sobie bowiem myślę, że przecież mi byłoby przykro, gdyby ktoś wyciął mi taki numer i po prostu staram się nie robić nikomu nic nieprzyjemnego. Tymczasem podczas grania wrogami lub osobami mającymi stricte przeciwstawne interesy, to niejako wpisane w system scenariusza. Zresztą, bardzo nie lubię takich graczy, którzy sami wybierają sobie takie postacie i jeżeli się na kogoś takiego natnę, to strasznie psuje mi to grę i na pewno uważam, żeby nie zagrać z taką osobą kolejny raz. Czasem zresztą zdarza się, że dziękuję za grę w takich nieciekawych prypadkach. Co innego NPCi, ale gracze to dla mnie prawdziwi ludzie i zwyczajnie nie pasują mi takie scenariusze. Wydaje mi się, że najuczciwszym postawieniem sprawy przez GMa jest wcześniejsze poinformowanie na temat ogólnego charakteru scenariusza. |
05-03-2009, 21:09 | #10 |
Banned Reputacja: 1 | O ile ja dobrze Prabara zrozumiałem to w każdej z tych grup gracze wobec siebie są jak najbardziej lojalni. I akurat ja bym chętnie zagrał w takie"cuś" traktując to jako bardziej skomplikowaną partię szachów. Uświadomienie graczom jakiego typu jest to sesja to dla mnie rzecz podstawowa. Ale jest jeszcze jedna sprawa, dla mnie akurat niezbyt fajna, a czasem się zdarza. Jeśli poważny konflikt wybucha pomiędzy tylko dwoma postaciami w grupie. Takich sytuacji bym unikał, bo nawet jeśli reszta pozostanie absolutnie neutralna, to z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że raczej już sesje można uznać za zmarnowaną. |