Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-04-2020, 08:00   #181
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zwiad w postaci kilku żuków, nietoperza, dopplerki i wojownika ruszył w stronę drzewa, pozostali zaś rozejrzeli się po okolicy. Przyglądając się pogorzelisku, bohaterowie szybko zauważyli, że coś tu jest nie tak. Pożar szalał tu przynajmniej dzień, może dwa temu, i wygasł dość szybko, mimo że dopiero dzisiaj padał deszcz. Gdyby drzewa mogły płonąć przez dłuższy czas, zniszczenia byłyby znacznie poważniejsze, a tu wyglądało, jakby zostały ugaszone?

Na zastanawianie się lub jakąkolwiek dyskusję zabrakło jednak czasu. Stojące na uboczu pogorzeliska, kilkadziesiąt kroków dalej drzewo nagle zniknęło, ustępując miejsca mierzącej prawie trzy metry, smukłej postaci uzbrojonej w ogromny łuk. Nieznajomy gigant błyskawicznie napiął łuk i wystrzelił w stronę Emi, trafiając zmiennokształtną prosto w korpus - co dziwne, uderzenie białą, przypominającą bardziej oszczep strzałą nie było wcale tak zabójcze, jak się tego obawiała. Przypominało bardziej walnięcie workiem pełnym piasku, bolesne, ale nie powodujące żadnych ran. Sam pocisk zniknął zaraz po trafieniu w chmurze jasnego dymu, a Emi musiała przez moment walczyć z ogarniającą ją nagłą sennością.
- Poddajcie się, podpalacze! - gigant krzyknął we wspólnym, jego głos był głęboki, melodyjny i przepełniony gniewem. Sięgał już po następną białą strzałę, kierując swój wzrok w stronę Mikela.
 
Sindarin jest offline  
Stary 19-04-2020, 20:19   #182
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Mikel był lekko zirytowany. Gigant najpierw wystrzelił, a później rzucił oskarżeniem, nie siląc się nawet na pytanie kim są i co tu robią. Postanowił odpowiedzieć mu w podobnym tonie.
-Zejdź nam z drogi. Nie tolerujemy Żelaznych Kłów w tym rejonie, ani nikogo kto im sprzyja. Atakując nas, stajesz po ich stronie. - warknął.
- MIkel! - Emi syknęła do niego masując mostek. Brakowało jej jeszcze oddechu, ale nie zamierzała pozwolić sytuacji przerodzić się w mordobicie. Następna strzała mogła być prawdziwa. Odwiesiła buławę i odwróciła ostrze sztyletu podnosząc ręce do góry tak aby było równoległe do jej przedramienia. Trzymała rękojeść tylko dwoma palcami.
- Nie jesteśmy tymi, którzy podpalili to miejsce! Dopiero tutaj dotarliśmy. Patrz, prowadzi nas jeden z łowców! - gestem głowy wskazała na niziołka.
Po słowach Mikela na twarzy giganta poza złością pojawiło się lekkie zdziwienie, ale minęło, gdy podniósł łuk i wycelował w wojownika.
- Nie znam żadnych Kłów, podpalaczu! - wtedy też do jego spiczastych uszu dotarły słowa Emi. Spojrzał spod zmarszczonych brwi na Cirieo, który zrobił krok do przodu powiedział głośno.
- Ona mówi prawdę, jestem Cirieo Thessaddin z fortu Ristin, ostatni z tamtejszych Łowców. Służyłem pod kapitanem Thrummondem -
Olbrzym przez chwilę rozważał te słowa, po czym opuścił broń i ukłonił się lekko.
- W waszych słowach nie słyszę kłamstwa. Jeśli więc to nie wy wracacie na miejsce swej zbrodni, przepraszam za tą pomyłkę - powiedział już spokojniejszym głosem.
- Trochę bolesna… - dopplerka dalej masowała mostek. - Co tu się stało?
Gigant ponownie się ukłonił, tym razem w stronę Emi.
- Ponownie przepraszam. Ma strzała nie wyrządziłaby ci większej szkody, mogła najwyżej wprowadzić w głęboki sen. Nie wiem, co tu się wydarzyło, przybyłem gdy tylko wiatr przyniósł mi ostrzeżenie o ogniu trawiącym to biedne drzewo - spojrzał ze smutkiem na spalony dąb - Ugasiłem płomienie, lecz byłem zbyt późno by uratować je, lub tamtych biedaków. -
Rufus wystąpił do przodu ze swoim toporem w dłoni, lecz powstrzymał się od ataku, pozwalając innym mówić - jak się okazało słusznie, ponieważ gigant wziął ich za podpalaczy.
-A wiesz może kim są ci spaleni?- spytał się stwora.
Na to pytanie Emi sama spojrzała na spalone ciała i powoli się do nich zbliżyła mając na uwadze, że ich śmierć mogła być na tyle drastyczna aby podnieść ich do pionu.
- Ogień strawił ich ciała, lecz zapewne to jedni z okolicznych łowców. Dąb nieraz dawał im schronienie i osłonę, ale tym razem ich wrogowie nie potrafili uszanować natury…
-Wrogowie? Czy ostatnio kręciły się tutaj jakieś hobgobliny? One najechały cały region, zniszczyły też nasze rodzinne miasta - Phaendar. - pół-ork zadał kolejne pytanie, zbliżając się do ciał.
Emi wspięła się na drzewo starając się ocenić czy domysły olbrzyma są słuszne. Może to były hobgobliny poświęcone w pożarze?
- Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to sprawka tego druida o którym słyszeliśmy. - wtrąciła się do rozmowy.
- Naturalna śmierć, coroczne pożary lasów to także część kręgu życia. Ale to tutaj nie … - krasnolud zastanowił się nad właściwym słowem - nie pasuje do rytmu natury. To ludzkie sprawki, kosztem natury. Jeżeli to był inny druid, to Natura szybko wywrze na nim pomstę
Krasnolud wysłał żuki do sprawdzenia jamy w której chcieli się ukryć - czy w środku było więcej nieszczęśników?
- Nie wierzę, by sługa natury dopuścił się takiej zbrodni - powiedział z pewnością gigant - Nie spotkałem żadnych hobgoblinów, czyżby to one były podpalaczami? -
 
Asderuki jest offline  
Stary 26-04-2020, 22:07   #183
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Spalone zwłoki z bliska prezentowały makabryczny widok - biedacy musieli zginąć w okropnych katuszach, zapewne nie mogąc zejść wystarczająco szybko, by nie udusić się dymem. Określenie ich rasy nie było łatwe, ale dopplerka zdołała wykluczyć pokrewieństwo z goblinoidami po kształcie czaszki. Kępki niespopielonych włosów tylko potwierdziły te domysły. Emi postanowiła, że nie zostawi ich tak na drzewie. Przerzuciła linę na wyższej gałęzi, przywiązała jedno ciało i osunęła je na ziemię. Potem powtórzyła to samo z drugim nie zważając na ciągniętą rozmowę. Schodząc z powrotem, zauważyła błysk szkła w popiele. Sprawdzając to, dostrzegła resztki kilku flakonów, w których trzyma się ogień alchemiczny. Zaklęła pod nosem na ten widok i zaczęła szukać dalszych dowodów. Te zauważyła dość szybko - w jedno z drzew tuż za spalonym obszarem wbita była strzała o lotce identycznej jak te w zbrojowni Łowców. Jej ułożenie wyraźnie wskazywało, że wystrzelono ją ze strony dębu i z pewnej wysokości. Emi ponownie zaklęła siarczyście pod nosem. Zaczęła szukać czy przypadkiem nie zostały jakiekolwiek dodatkowe ślady po napastnikach, które mogłyby określić ich tożsamość. Niestety, deszcz skutecznie zatarł wszelkie ślady. Jedynie odłamki szkła dawały pewne informacje na temat morderców - tylko jedna grupa używałaby ognia w środku puszczy, korzystając z wielu takich samych flakonów.

Kończąc przeszukiwanie dziewczyna podeszła do pozostałych.
- Wygląda na to, że to były hobgobliny. Znalazłam kawałki szkła z butelek alchemicznych. Wyglądają jak te, które zebraliśmy z ciał hobosów. Łowcy musieli się skutecznie bronić… ale i hobosy to tchórze. Nie mogąc się do nich zbliżyć zapewne obrzucili drzewo butelkami. No chyba, że znajdziecie coś jeszcze, bo tyle udało mi się znaleźć w tym krótkim czasie.

-Rzeczywiście nikczemni tchórze…pewnie przybyli z fortu Trevalay, może znajdziemy ślady w którą stronę odeszli? -Rufus warknął gniewnie zaciskając pięść, po czym rozejrzał się dookoła.

- Ja niczego nie znalazłam niestety. Deszcz zmył - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Także tak olbrzymie, hobgobliny były sprawcami tego zdarzenia. Ewentualnie ktoś z nimi powiązany. Jak cię zwą? Emi jestem.
Dopplerka po zaspokojeniu swojej ciekawości poświęciła w końcu wagę olbrzymowi. Podeszła do niego i wyciągnęła rękę.

Olbrzym delikatnie podał dopplerce smukłą dłoń, którą spokojnie objąłby całą jej głowę.
- Zwą mnie Herge - przedstawił się, po czym zerknął w stronę drzewa i zwłok leżących obok - Nieczęstym było dotąd spotkać hobgoblina w Fangwood, ale jeśli niszczą puszczę, spotkać ich musi kara - stwierdził, ale bez przesadnej pewności siebie.

- A żeby tylko puszczę niszczyli. Okoliczne miasteczka też przejmują i łowców atakują. Prowadzą inwazję i przyda się każda pomoc. Ich działania bywają na tyle okrutne, że potem martwi wstają - Emi trochę nadinterpretowała spotkania jakie mieli do tej pory. Nie było dowodów aby każde spotkanie z nieumarłymi było wywołane przez śmierć z ręki hobosów. Taka informacja na pewno jednak da więcej motywacji do działania komukolwiek ją nie przekażą.

~ Może uda się go przekonać do pomocy w ataku na Treveney? ~ głos Jace’a odezwał się w głowie Emi.

~ Nie wiem czy chce ryzykować jego życiem. Zobaczmy najpierw czy w ogóle będzie chętny roznosić informacje. ~ odpowiedziała myślowo.

~ A naszymi chcesz? ~

~ Oczywiście. W tym swoje własne. O ile dobrze pamiętam wszyscy się zgodziliśmy żeby odbić fort. Do tego zdaje mi się, że dla nas jest to dużo bardziej osobista sprawa. ~ Emi odpowiedziała dość szorsto na tak jawną zaczepkę.

- Hannskjald z kręgu w Crystalhurst - krasnolud chętnie podał rękę olbrzymowi i zaczął przedstawiać pozostałych - Słyszeliśmy też o smoku gnieżdżącym się w Travelay, wiesz coś o nim?

Herge skinął z wyraźnym szacunkiem druidowi, ale sposępniał na wieść o smoku.
- Smok to zawsze złe wieści… kilka dni temu dostrzegłem z oddali na tle wschodzącego słońca gada lecącego na północ, dalej niż twierdza Łowców - stwierdził po chwili namysłu.

- Wydaje się, że choć motywy możemy mieć różne, to łączy nas wspólny cel - pozbycie się szkodników z puszczy. - Jace dość swobodnie nawiązał do telepatycznej wymiany zdań z Emi - obecnie hobgobliny zajęły fort Traveley, a korredy wygoniły hobgobliny z Ristin.

- Co Jace ma na myśli to to , czy nie zechciałbyś nam pomóc odbić fortu. - dopplerka spojrzała z ukosa na psionika.

- Tak - przytaknął chłopak niezadowolony, że dziewczyna weszła mu w słowo. - Moglibyśmy wykorzystać brak smoka i zaatakować razem. Może jacyś mieszkańcy lasu mogliby nas wspomóc? - zapytał.

- Dokładnie, byłoby zaszczytem walczyć u twego boku, ja nazywam się Rufus. A byłeś w stanie ocenić jak duży jest ten smok?- Pół-ork przyglądał się olbrzymowi, próbując wyobrazić go sobie w boju.

- Z dystansu ciężko było go ocenić, lecz z pewnością nie należał do największych, o jakich dane mi było słyszeć - gigant odpowiedział, patrząc na swoje dłonie, jakby nad czymś się zastanawiał. Po chwili kontynuował - Wybaczcie, lecz ma pomoc w walce byłaby mierna. Jestem bardziej leśnikiem niż wojem, a budowle ludzi są mi obce i niemiłe. Chętnie pomogę wam w inny sposób niż w bezpośredniej potyczce - powiedział, mocno skrępowany.

~ Tak myślałam.~ Emi posłała spojrzenie Jaceowi ze zdawkowym jednakowoż wciąż triumfalnym uśmiechem.

- Jak wspomniałam dobrze by było roznieść wieści o tej inwazji. Dodatkowo… może znasz w okolicy jakieś schronienie abyśmy nie mokli? Myślę, że wszystkim przyda się odrobina ciepła przy ognisku… takim kontrolowanym.

~ Każdy woli przyglądać sie z boku jak inni ryzykują życiem. ~ skomentował Jace.

- Albo wręcz przeciwnie, nie znasz i będziesz chciał skorzystać z naszego - krasnolud rozejrzał się po okolicy, ale żuki dopiero zaczynały pracę - Mógłbyś pomóc nam w zrozumieniu kto na nas czeka w forcie?

- Mi takie udogodnienia niepotrzebne, ale niedaleko stąd jest opuszczona gawra, która powinna wystarczyć waszej grupie - gigant był wyraźnie zadowolony, że zmienili temat - Jak mógłbym wam pomóc? Kamienne twierdze nie są moją domeną, nie spotkałem też tych podpalaczy dotychczas.

- Potrafisz znikać, czy też udawać drzewo. Jesteś od nas wyższy, może mógłbyś się zakraść do fortu i nam potem o nim opowiedzieć? Co się dzieje w środku. Albo może wytropiłbyś dla nas smoka? O ile ten nie wróci do czasu naszego przybycia do fortu. Niezależnie od tego co zaproponowałam, twoje towarzystwo byłoby bardzo miłe. Z chęcią bym posłuchała nieco o lesie. - Zadzieranie głowy podczas rozmowy z gigantem powodowało, że deszcz ochlapywał twarz dopperki przez co parskała woda co jakiś czas,

- Nie wydaje mi się, bym zdołał wkraść się niezauważony do fortu czy nawet w jego okolicę, a tropienie latającej istoty jest jak łapanie wichru do worka - gigant uśmiechnął się lekko, jemu deszcz wydawał się zupełnie nie przeszkadzać - Ale z chętnie podzielę się opowieściami o puszczy. Fangwood jest prastare, jego drzewa i skały były świadkami mnóstwa historii.

- Niech i tak będzie. Zanim gdziekolwiek pójdziemy myślę, że tamtą dwójkę wypada pogrzebać. Pomoże mi ktoś? - Emi zwróciłą się do pozostałych.

- Zaraz wrócę, tylko wskażę wszystkim gdzie będzie można odpocząć - druid zawędrował w krzaki w sąsiadującym wykrocie i po chwili macania podniósł klapę pokrytą gałęziami, wskazując zejście na dół.
Tutejsza kryjówka była zupełnie innego charakteru niż poprzednia - tym razem była pełna wiklinowych łóżek i foteli, choć wciąż ciepła, sucha i przestronna.
- Jace, masz tam w torbie łopaty? -

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 28-04-2020, 11:36   #184
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Kiedy Hannskjald zapraszał wszystkich do kolejnej leśnej kryjówki, Cirieo spojrzał na niego spod zmarszczonych brwi.
- Żartujesz sobie, prawda? Inni Łowcy opowiadali o jakiejś zawilgotniałej norze, kiedy tuż obok było coś takiego? -

Zaproszony przed bohaterów Herge wahał się przez moment, ale wzmagający się deszcz pomógł mu podjąć decyzję. O dziwo, to podziemne schronienie wydawało się być przystosowane do odwiedzających także większych rozmiarów, więc zarówno niziołek, jak i olbrzym mogli znaleźć sobie wygodny fotel i łóżko. O ile ten pierwszy wciąż z podziwem rozglądał się po wnętrzach, drugi z nowopoznanych wydawał się czuć tu dość swobodnie - jakby miał już do czynienia z druidami i ich sztuczkami.

Niedługo później na palenisku gotował się gęsty, smakowicie pachnący gulasz, a wokół dosychały porozwieszane przemoknięte na deszczu ubrania. Herge, dorzuciwszy uprzednio trochę noszonych ze sobą ziół i warzyw, grzecznie odmówił pełnej porcji potrawki, tłumacząc się tym, że tak jak reszta jego ludu mięso spożywa jedynie w ostateczności - zadowolił się kilkoma ugotowanymi bulwami, resztę oddając chętnemu na dokładkę Cirieo. Gigant zaś skupił się na snuciu opowieści o Fangwood, a tych znał mnóstwo, zarówno autentycznych historii, o których Jace czytał w starych księgach Maxa, jak i baśni, na przykład o trollu, który zakochał się w driadzie, a z ich związku narodziły się pierwsze trolle drzewne, nie występujące nigdzie poza tą puszczą. Opowiadał także o wielkim smoku Zedoranie, który co kilka dekad wynurza się ze swego leża w północnym Fangwood, siejąc spustoszenie w Lastwall, Nirmathas i Ustalavie, co rozbudziło Gru’targha, który pochwalił się, że udało mu się zabić jedno z potomstwa gada. Ciekawość Hannskjalda wzbudziła zaś historia upadku dworu fey Accressiel, który rządził mieszkającymi w tej puszczy faerie przez niemal dziesięć mileniów, póki około siedemset lat temu nie zniszczyła go tajemnicza katastrofa, będąca także zalążkiem Plagi, trawiącej najgłębsze ostoje lasu.

Zapytany przez Emi, Herge wyjaśnił także, czemu odmówił bohaterom wsparcia w walce z hobgoblinami. Otóż parę lat wcześniej z jego winy zginęło święte zwierzę, błogosławiony przez Erastila jeleń, którym opiekowało się jego plemię. Został on przez to z niego wygnany - przez dwie dekady miał nie wracać na ich tereny, położone na północ od rzeki Tourondel. Na ten czas złożył także przyrzeczenie, że nie przyłoży ręki do odebrania życia żadnego stworzenia. Ponownie przeprosił dopplerkę za atak, zapewniając, że jego jedynym celem było zmuszenie podpalaczy, by pomogli mu na powrót zazielenić spalony fragment lasu.
 
Sindarin jest offline  
Stary 05-05-2020, 22:03   #185
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Emi pomasowała ponownie posiniaczony mostek.
- Wyżyje - machnęła ręką na wyrażoną troskę i przeprosiny olbrzyma. - Czyli jeśli nie możesz się zbliżać do swoich, to pewnie słabo z przekazaniem im wiadomości o Kłach, co?
- Niestety - stwierdził z żalem - Ale gdyby te Kły zagrażały tak wielkiemu obszarowi, to i tak nic by to nie dało. Moi pobratymcy są całe tygodnie stąd.
Emi się zamyśliła.
- A znasz może jakieś inne grupki? Centaury są szybkie. Znasz jakieś centaury?
- Poznałem parę księżyców temu kilku, ale ich stada są w ciągłym ruchu. Wiem, że w południowej części puszczy są przynajmniej trzy, nie pałające do siebie wielką miłością/
-A jakieś elfy są w okolicy?- spytał się Rufus, który z ciekawością przysłuchiwał się opowieściom olbrzyma o lesie i jego mieszkańcach, jednak prawdziwą ekscytację poczuł gdy Gru’targh odezwał się w jego głowie.
- Elfia magia wciąż przepełnia Fangwood, lecz jej twórcy opuścili puszczę milenia temu, teraz brak tu ich pięknych osad.

-Mój dziadek mówi, że faktycznie pokonał jednego z okolicznych smoków, jak macie pytania to mógłbym mu je przekazać.- pół-ork spojrzał wymownie na Jace’a podczas przerwy w rozmowie z leśnym olbrzymem, który oddalił się na chwilę.
- Jak go pokonał i co to był za smok? - Emi pierwsza się wyrwała z pytaniem.
-Rufus postarał się skontaktować z dziadkiem by przekazać mu pytanie. Liczył że ten będzie chętny do podzielenia się swoimi osiągnięciami.
- Możesz zapytać o taktykę i słabości smoka. To tak uzupełniając to co pytała Emi. dodaj Jace.
- Ha, tyle pytań! - Gru’targh wydawał się zadowolony z zainteresowania - To był pierwszy, którego zabiliśmy, dobrze, że tatusiek go chyba nie lubił, bo szybko bym karierę skończył! Zielona gadzina, jak tamte na malunkach… Drań nie chciał się zbliżyć, na otwartej przestrzeni latał tylko tu i tam i bryzgał na nas kwasem, więc wpakowaliśmy się prosto do jego jaskini. Większe ryzyko, bo nie ma chyba kawałka smoka, który nie byłby zaostrzony, ale my też ostrza mieliśmy, no i mogliśmy go sięgnąć. -
-No tak, lepiej z latającą gadziną na otwartej przestrzeni nie walczyć...pewnie jego najgroźniejszą bronią było zionięcie, zabezpieczyliście się jakoś przy tym? Nas chyba czeka teraz walka z podobnym smokiem, więc im więcej wiemy tym lepiej- Rufus zadał mentalnie kolejne pytanie.
- Jeśli nie macie jakiejś magii, to nie stójcie blisko siebie, i najlepiej mieć się czym zasłonić. Tarcza sprawi się lepiej niż drzwi z karczmy! - duch prychnął śmiechem, jakby właśnie opowiedział jakiś dobry dowcip.
-No, na to żeby nie stać blisko siebie jak smok w nas chce zionąć pewnie byśmy wpadli- wyszczerzył się Rufus. -A miał jakieś słabości które można było wykorzystać?
- Ha, żadnych oczywistych. Niby łatwo je trafić, ale przebić łuskę to sztuka. Ale ich największa słabość siedzi w łepetynie. Jasne, są cholernie bystre, ale jeszcze bardziej zarozumiałe i pewne siebie. Do tego mają swoje przyzwyczajenia i lubią się trzymać rycyny
-Jakiej rycyny? Nie rozumiem.-Rufus podrapał się po głowie.
- Może rutyny? - mruknęła cicho Emi nachylając się do niego słysząc jak mamrocze pod nosem.
- Rycyna to trucizna jaką można pozyskać z nasion - odpowiedział Jace. -Nie jest to łatwe, należałoby znaleźć odpowiednie rośliny, ale teoretycznie wykonalne.
- O to to! Rutyny!- stwierdził duch.
-A tak, racja Emi, chodziło o rutynę! O coś jeszcze chcielibyście się zapytać? A tak w ogóle dziadku, to ilu was walczyło z tym smokiem i czy wszyscy przeżyli?
- Jakie to zwyczaje miał tamten smok? Jak długo go obserwowaliście przed atakiem? - druid dołączył się do rozmowy z duchem z pewnym oporem - nigdy nie czuł żeby Rufus posługiwał się paskudną częścią nekromancji, ale dalej nie czuł się pewnie z kilkoma dodatkowymi członkami drużyny którzy siedzieli tylko w głowach widocznych osób.
Rufus przekazał pytanie druida.
- Wystarczyło kilkanaście dni, żeby zauważyć, że zawsze po większej ulewie wyleguje się nad stawem kawałek od leża. Wtedy zakradliśmy się do środka i wzięliśmy gadzinę z zaskoczenia! -
Rufus przekazał co usłyszał po czym znów zwrócił się do dziadka.
- Sprytny plan, ktoś z was padł?
- Tak, ja - duch prychnął - Prawie mi rękę upitolił, ledwo mnie odratowali
-No, ale potem doszedłeś do siebie i miałeś dalsze przygody? Jak mawiają co cię nie zabije to wzmocni.
- Albo okaleczy na całe życie - duch mruknął zrzędliwie - Ale tak, sporo jeszcze się w życiu narobiłem, ale nie opowiem ci wszystkiego naraz. Wszystko w swoim czasie! -
-No to dziękuje, nie mogę się doczekać kolejnych historii! A teraz ruszam tworzyć własną.-skwitował Rufus.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 06-05-2020, 12:08   #186
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Moglibyśmy go uziemić pewną magiczną sztuczką - odezwał się Jace gdy wszyscy wyczerpali swoje pytania do ducha. - Sądzę, że dałoby radę również coś poradzić na jego kwasowy oddech. Oczywiście, osoby na pierwszej linii musimy zabezpieczyć przed kwasem, ale możemy narzucić magiczny kaganiec na jego naturalne zdolności plucia kwasem. Nielatający i nieplujacy kwasem smok, nie wzbudzałby też strachu, więc rozwiązalibyśmy trzy najbardziej palące kwestie. - Jace przystąpił do tłumaczenia swojego planu.
- O ile wszystko się uda to brzmi to całkiem sensownie. Aczkolwiek to tylko połowa planu. Trzeba dodatkowo jeszcze go znaleźć i zobaczyć w jakich warunkach go dopadniemy. - dodała Emi.
Jace przytaknął. - Cirieo wspominał, że mamy jeden dzień drogi do fortu. Warto zrobić rekonesans, sprawdzić plany i trasy hobgoblinów, sprawdzić czy jest w okolicy smok. Warto zaatakować gdy smoka nie będzie i przygotować „jego teren” na jego przybycie. Mógłbym wytworzyć iluzje patroli na murach, a gdy wyląduje, możemy go złapać w pułapkę osłabić, zarzucić czarami pozbawiającymi przewagi i pokonać. - płynnym ruchem ręki Jace wytworzył iluzje fortu wysokości niemal metra, tak by każdy mógł zobaczyć jak smok ląduje trafiając w rodzaj wilczego dołu na dziedzińcu, zarzucany jest metalowymi siatkami i atakowany miniaturkami towarzyszy. - To jest tylko symulacja, nie stanowi oferty, ani planu w rozumieniu planowania walk, jakie robiliśmy wcześniej. - uśmiechnął się.
- Teraz pomyśl, że ląduje na murach. Na pewno nie można od razu go atakować. Poza tym Herge powiedział, że smok odleciał… ostatnio? - dopplerka spojrzała pytająco na olbrzyma.
- Słusznym jest abyśmy najpierw się dowiedzieli jak hobosy działają nim zaczniemy dobrze planować. Bo równie dobrze ja mogę się podszyć pod jakiegoś i ich ze sobą skłócić albo jakoś inaczej osłabić.
- Pomyślałem, dlatego powiedziałem, że nie jest to plan. odpowiedział nieco zirytowany rozpraszając iluzję.
- Widziałem go kilka tygodni temu, acz nie wykluczam, że inne jego loty mi umknęły - odpowiedział Herge.
-Dziadek mówił, że tego smoka pokonali w jego jaskini, gdzie nie miał przewagi lotu. Więc dobry pomysł żeby zająć fort pod jego nieobecność i tam go w zasadzkę wciągnąć. Jego oddech oczywiście jest groźny, powinniśmy nie stać w kupie i przynajmniej się tarczami zasłonić, jak nie magią. No i takie gadziny są aroganckie, pewność siebie może być ich zgubą.- Rufus dołączył do dyskusji, z dumą przekazując informacje które przekazał mu duch.
- Dużego wroga o jeszcze większym ego łatwo złapać w pułapkę - dodał Cirieo - Tylko lepiej nie wpaść wtedy z samozachwyt i go zlekceważyć, nawet bez skrzydeł i kwasu będzie ciężki do ubicia - stwierdził, pokazując na kikut nogi.
- Ile dni chcemy poświęcić na ten zwiad? Tydzień? - krasnolud z zaciekawieniem zaglądał za mury iluzorycznego zamku i trącał palcem jedego z nieistniejących hobgoblinów - Na ile to wierny obraz?
- Jedynie poglądowy niestety. - odpowiedział Jace. - Będzie dokładny jak zrobimy rekonesans. -
-A jak zrobimy rekonesans, wyślemy zwierzęta druida? Czy może Emi zmieni się w hogboblina i ich zinfiltruje, chyba robiła to wcześniej, rozumiem, że oszukiwanie i zwodzenie to dla niej nie pierwszyzna?- Spojrzał w stronę zmiennokształtnej z nieco ironicznym grymasem.
- Mówisz tak jakbyś przez ostatnie dwa miesiące nie wierzył, że mam wszystko na swoim miejscu - dopplerka uśmiechnęłą się krzywo robiąc obsceniczy gest w kierunku krocza. - Najpierw tak czy tak trzeba zrobić zwiad z zewnątrz. Zanim będę się pchać do środka wolę się dowiedzieć pod kogo w ogóle będę mogła się podszyć. Może jakiś patrol po drodze? Po cichaczu dopaść jednego z hobosów i się pod niego podszyć. Opcji jest wiele, ale trzeba zobaczyć to miejsce na własne oczy. Przede wszystkim warto dowiedzieć się czemu ten zachodni most został pominięty w planach szturmu. Jest zbyt dobrze strzeżony? Rozwalony? Trolle są po prostu głupie? No nie wiem, pytań jest wiele.
Rufus zmarszczył brwi na widok gestu Emi. Prawie zapomniał że przez tak długi czas miał ją za ludzkiego mężczyznę. Ciekawe czy taka dziwaczna istota pod tym względem lubiła kobiety, mężczyzn, a może te rzeczy były dla niej tylko taktyką i dopasowaniem się do roli? Potrząsnał głową wracając do dyskusji:
-Zgadzam się, powinniśmy przyjrzeć się fortowi bliżej, nie ma co zwlekać, tym bardziej że chwilowo może nie być w nim smoka. .


- Hej Herge, masz ochotę pogadać jeszcze? - Emi zapytała cicho kiedy reszta się powoli kładła spać.
- Oczywiście, o czym chciałabyś porozmawiać? -
- Tak się zastanawiam, bo widziałam w jednym z fortów łowców, że walczyli z gigantami. Byliście kiedyś wrogami? - zapytałą siadając obok Herge i podciągając kolana pod brodę.
Olbrzym zmarszczył brwi - A jacy to byli giganci? -
- Nie wyglądali jak ty w sumie. Aczkolwiek troche proste to były rysunki i jak Cirerio powiedział mało autentyczne. Gloryfikacja historii - dopplerka uśmiechnęła się na jedną stronę.
- A są takie niebezpieczne? Co nie będą chciały rozmawiać z przybyszami?
Herge zastanawiał się nad tym przez chwilę.
- Nie wszyscy giganci są tacy, jak mój lud. Różnimy się, tak jak różnią się i mniejsze rasy, ludzie, elfy, orkowie.
Emi uniosła "brew".
- Mam wrażenie czy nie do końca wiesz?
- Tak, jak ty nie do końca wiesz, czy napotkany człowiek będzie życzył ci szczęścia, czy śmierci. Choć przyznam, że naszym przypadku jest to jednak bardziej oczywiste - nie słyszałem o miłosiernym ogrze czy przebiegłym trollu - Herge uśmiechnął się delikatnie.
- Raczej chodziło mi o to, czy jest w puszczy jakaś grupa gigantów znana z tego, że nie chce, lub wręcz atakuje obcych. Wiesz tak jak potrafi być z gangami. Z jednymi możesz pogadać, innych unikasz jak ognia. Khm. Jak wściekłego rosomaka.
- Z gangami? - zapytał gigant, jakby nie rozumiejąc słowa - W każdym razie, zgodnie z moją wiedzą, w południowym Fangwood nie ma żadnego plemienia, jedynie mniejsze i większe bandy trolli.
- Może i dobrze. - Dopplerka pokiwała głową w zadumie.
- Gangi to też takie plemienia, tylko w mieście. Ludzie i nieludzie zbijają się w grupy o podobnych zainteresowaniach. Czasem nie z własnej woli, ale z plemieniem też się nie ma za dużego wyboru, nie? - pytanie było retoryczne, bo dziewczyna kontynuowała. - A… powiedz coś jeszcze wiesz o tej chorobie? Bo nurtuje mnie to od kiedy się o tym dowiedziałam. To prawda, że fey przez nią szaleją?
- Nie tylko fey, Plaga wydaje się mieć destrukcyjny wpływa na całą naturę - zwierzęta, grzyby, drzewa… Jej wpływy ograniczały się zawsze do najgłębszych obszarów Fangwood, acz słyszałem, że ostatnimi czasy znajduje się jej ślady także w innych miejscach.
- Mówisz tak jakby ta choroba latami się gnieździła w środku. Nikt nie próbował jej zaradzić? Znaleźć przyczyn czemu jest i jej się pozbyć? - Po długim przebywaniu z Sulimem a potem z Hannskjaldem Emi zaczęła traktować las podobnie do miasta. Zagęszczenie żywych istot, w tym i roślin na niewielkiej przestrzeni. Jakby wybuchła zaraza w mieście, to chyba nikt by nie spoczął zanim by się jej nie wyleczyło. Ewentualnie wszyscy by uciekli, bądź podzielili. Scenariuszy było dużo, ale w każdym z nich coś się działo.
- Tak też było, nikt chcący przeżyć nie zapuszcza się w głębiny Fangwood. A Plaga, według opowieści, miała swój początek wraz z upadkiem dworu Accressiel. Nie uważałaś - powiedział z delikatną naganą w głosie.
- Ojtam, Hannskjald zbyt się ożywił to zajęłam się czymś innym - Emi rozłożyła dłonie na boki jakby przepraszając, ton jej głosu jednak nie sugerował, że jest jej jakoś przykro.
- Teraz mam ochotę dowiedzieć się co się stało i zobaczyć czy mogłabym coś z tym zrobić. Co prawda nie jestem ani druidem ani nawet pełnoprawnym magiem, ale co tam może coś bym znalazła.
Oczy giganta rozszerzyły się w zdziwieniu i lekkim przestrachu.
- Pozwól, że powtórzę, nikt chcący przeżyć nie zapuszcza w tamte okolice.
- I jak rozumiem zamierzacie do końca swoich dni bać się tego kawałka lasu? Nie wiedzieć gdzie jest granica? Sam mówiłeś, że ponoć się rozszerza wpływ tej choroby. A co jak za kilka lat zacznie sięgać krawędzi? Wszyscy uciekniecie? A jak nie zdążycie? Skoro coś się stało, że zaczyna sięgać dalej, to chociaż to trzeba sprawdzić - Emi wydawała się całkiem pewna swoich słów. - Słuchaj mamy na karku całą inwazję hobgoblinów i do tego smoka. Szkoda dać się złapać w kleszcze obu fal śmierci. Póki co bliżej nam do lasu niż do rozwiązania sytuacji hobosów.
Mina olbrzyma wskazywała, że nie spodobało mu się podejrzenie o tchórzostwo, ale szybko zamieniła się zaciekawienie - Uważasz, że łatwiejszym będzie zlikwidowanie zagrożenia trawiącego fragment puszczy od kilku stuleci?
- Paradoksalnie wydaje się bliższe. Bo hobgobliny używają jakiejś czarnej, magicznej wieży, przez którą się teleportują tutaj. Ich przywódca i faktyczne siły mogą być zbyt daleko aby się tam dostać. Zniszczenie samej wieży zaś póki co również zdaje się mało możliwe bez większych sił… lub własnego teleportu. A jak rozumiem nikt do końca nie wie co dokładnie dzieje się w środku puszczy. Być może sprawdzenie tego da jakąkolwiek jasność czy i co można z tym zrobić.
To czego Emi nie mówiła dotyczyło Jace'a i jego zdolności. Być może jego wrażliwość na otoczenie mogłaby uchylić rąbka tajemnicy. Oraz to, że była zwyczajnie ciekawa. Nie lubiła bać się nieznanego.
Gigant pokiwał głową w zamyśleniu.
- Wasz los pozostaje waszym wyborem. Jeśli zdecydujecie się tam udać, będę modlił się do bogów o to, byście wrócili cali i zdrowi.
- Przyda się - dopplerka nie przejęła się, że olbrzym nie zamierzał iść w niebezpieczne miejsca. Pożegnała się z nim i położyła się spać. Tej nocy miała dużo dziwnych snów, których nigdy wcześniej nie miała.

 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 06-05-2020 o 19:10.
Asderuki jest offline  
Stary 07-05-2020, 00:56   #187
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Druid jak co rano cichaczem wymknął się spod ciepłych koców w objęcia natury. Tym razem słuchał szeptów natury dookoła spalonego drzwa. Szukał szeptów młodych roślin pod popiołem, pomagał im odetchnąć spod szarej mogiły i sprowadzić w to miejsce życie raz jeszcze. Leszy, kalecząc Wspólny, tłumaczył szepty umierającego dębu druidowi, a ten działał według jego wskazówek. Krok po kroku odgarniał popiół we wskazanych miejscach, ułatwiając przebicie się nasionom które dąb umieścił w ziemi w poprzednich sezonach.

Kiedy wrócił do suchej kryjówki, ubierał już ostatnie części odzienia i rozgrzewał się potupując i gimnastykując się dookoła wiklinowego stołu.

- Dziś Dąb wskazał mi możliwość o której nie pomyślałem wcześniej - zagadnął towarzyszy przy śniadaniu - Tak jak nowe drzewa wyrosną dokoła jego konaru, tak natura mogłaby odrodzić Łowców którzy tutaj zginęli.

Przedstawił zwięźle co było potrzebne: musieli przygotować odpowiednie składniki do odprawienia rytuału, przygotować ciało i dusza samego Łowcy musiała chcieć wrócić do ciała. Ciała, jak zaznaczył, być może odrobinę innego niż przed śmiercią.

Kwestia składników była stosunkowo prosta - potrzebowali olejków do namaszczenia ciała, ziół do wymieszania z olejkami i do okadzania i czegoś co zapewni zapas Mocy na trudne chwile.
Co do ziół i olejków, niemal każdy mógł pomóc ruszając na poszukiwania czy mieszając mikstury i kadzidła pod kierunkiem Hannskjalda.
W kwestii zapasu witalności natury na podtrzymanie rytuału, należało znaleźć miejsce mocy i rośliny gromadzące jego moc. Jeżeli do końca dnia nie udałoby im się znaleźć dość, mogli posiłkować się magicznymi przedmiotami, zużywając je doszczętnie.

Ku zaskoczeniu krasnoluda, nie było wielkiego sprzeciwu przeciwko opóźnieniu marszu na Trevalay o cały dzień. Ba, szybko padło bardzo rzeczowe pytanie
- dlaczego nie poświęcić półtora dnia i nie przywrócić do życia obu?

Jako że Laura wysupłała magiczny pierścień który starczał jako źródło mocy aż zanadto, pozostały “tylko” dwie kwestie. Jedna, kwestia przygotowania ingrediencji potrzebnych do rytuału, była już omówiona. Natomiast kwestia upewnienia się co do chęci powrotu Łowców do nowych ciał … była dość otwarta.

- Czy któreś z was jest w stanie się z nimi porozumieć i zapytać ich co o tym sądzą zanim będą mogli wyjść z grobu i odpowiedzieć nam - druid patrzył przede wszystkim na Jace’a który przejawiał niepokojące talenty do komunikacji nie wymagającej otwierania ust i Laurę, której talentów magicznych nie zdążył poznać zbyt dobrze

Rufus usiadł przy zwłokach próbując skoncentrować się i nawiązać kontakt z duszami łowców. Po dłuższej chwili powrócił do towarzyszy, marszcząc brwi i drapiąc się po bródce w zadumie.
-Nie udało mi się z nimi porozmawiać jak z tą dwójką w forcie, może dlatego że nie stali się prawdziwymi duchami? Ale wydaje mi się że poczułem ich gniew.. obstawiałbym że są gotowi do powrotu i skopania tyłków hobosom.
- To chyba nie mamy na co czekać. Bierzemy się do roboty bo trzeba będzie ruszać. - odezwał się z entuzjazmem Mikel.




W ciągu całe dnia zawziętych poszukiwań ziół potrzebnych do rytuału poszukiwacze mieli okazję poznać mniej chwalebną część życia druida. Leszy tłumaczył wskazówki udzielane przez drzewa i wskazywał kierunek kolejnych roślin. Tyle że dostojne świerki nie były łaskawe zwracać uwagi na takie drobnostki jak potężne, kolczaste krzaki jeżyn po drodze czy niebezpieczne osuwiska. A jeżeli już zwracały na coś uwagę - tak jak na mokradła - to koniec końców nie dało się tego obejść i trzeba było przebrnąć przez bagno po pas żeby zerwać wełniankę.




Częściowo odkopany grób zostały sążniście skropiony olejkami zmieszanymi z ziołami. W spokojnym wieczornym powietrzu roznosił się drażniący zapach zbyt dużej ilości roztartych ziół i wzruszonej, wilgotnej ziemi. Wszystko było przygotowane - nawet ubrania dla Łowców którzy, jak mieli nadzieję, mieli do nich dołączyć.

Krasnolud leżał między grobami z magicznym pierścieniem w dłoniach, jego ciało zabulgotało jak błoto i zapadł się pod ziemię na drażniąco długi czas.
Już po zmierzchu, ledwie letnia mgła dotknęła ziemi ziemia zaczęła się ruszać i ledwie moment później spod ziemi wyrwały się dwie ludzkie sylwetki. Druid ciężko klapnął na ziemię, podtrzymując nagiego elfa kaszlącego pyłem z własnego stosu pogrzebowego.
- Do uszu się przyzwyczaisz, większość elfów sobie je chwali, przynajmniej jeżeli uważają przy strzyżeniu - druid nieporadnie zagadnął wskrzeszeńca, próbując nieco złagodzić mu traumę wykopania się z własnego grobu żartem, ale szybko oddał pole lepiej radzącym sobie z tym towarzyszom. I tak wybrał ten lepszy z żartów, bo w rękawie miał jeszcze pytanie czym nieboszczyk zasłużył się dla przyrody na tyle żeby nie odrodzić się jako wiewiórka.

Już w porze późnego śniadania wrócili do wiklinowej kryjówki z drugim z Łowców - owiniętym w grube koce barczystym pół-elfem. Nowi członkowie drużyny z całą pewnością potrzebowali czasu żeby zebrać wracające wspomnienia i przyzwyczaić się do nieco odmiennych ciał niż znali wcześniej, ale ciepłe śniadania było doskonałym momentem żeby mogli opowiedzieć swoją historię.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 13-05-2020 o 23:57.
TomBurgle jest offline  
Stary 15-05-2020, 00:16   #188
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi była na wpół obecna dnia, którego Hannskjald zaproponował wskrzeszenie łowców. Przyśniło jej się przedstawienie, gdzie aktorzy ubrani byli w udawane zbroje i mieli udawane konie. Podskakując przemierzali scenę atakując złe potwory. Śmiała się z tego przedstawienia, bo było takie idiotyczne. Co za osoba tak by dla kogokolwiek tak bezinteresownie działała? Cóż to był za honor w obronie innych, jak tym wyżywić żołądek? A potem scena się zmieniła. Blada postać stała na krawędzi klifu rozpościerającego się nad lasem. Miała na sobie biały płaszcz i jasną mitrylową zbroję. Jej białe włosy powiewały na wietrze. W ręku dzierżyła czarne ostrze. Na jej zawołanie z klifu zeskoczył zastęp gryfich jeźdźców atakując mrok kłębiący się pomiędzy drzewami.

Sen rozbawił dziewczynę. Był bezsensowny. A jednak ta myśl miło połechtała ego. Ona rycerzem. Tez mogła sobie czasem pomarzyć jaka ją to czeka przyszłość. Nie tylko wymyślać Mikelowi, czy Rufusowi. Był boski wysłaniec, dziki pogromca smoków, to mogła być też szara rycerka. Po cichu tez wymyśliła też przyszłość dla Jace’a i Laury, tak jak i Sulima. Nigdy im tego nie mówiła, bo w zasadzie było to dla niej oczywiste, że ci, których ręce umoczone są w magicznych sztukach osiągają niewyobrażalną moc.

Z tego zamyślenia została wyrwana przez głośny plusk. Kątem oka zobaczyła jak Hannskjald zatapia się w ziemi. Stała tam z rozdziawionymi ustami. Jeszcze bardziej zdębiała, kiedy spod ziemi wyłonił się słomianowłosy elf.


W pierwszym odruchu nieufnie przyjrzała się jego ciału szukając podświadomie oznak bycia nieumarłym. Zaraz rozwiała te myśli. Hannskjald nie wydawał się takim krasnoludem, a do tego był druidem. Druidzi chyba tego nie robią. Pomogła zaprowadzić wskrzeszonego do ich kryjówki wyciągając od Jace’a zbroję, aby miał się w co ubrać i nie biegał nago. Za zimno na to było. Co jednak Emi zobaczyła to zobaczyła.

Kiedy pojawił się półelf Emi zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem ta reinkarnacja nie polega na zmienieniu osoby w elfa.


Tylko przez moment pomyślała o tym co by było, gdyby jej się to trafiło i szybko odrzuciła tę myśl. Od śmierci przeraziła ją bardziej utrata możliwości przemiany. Nie warto było tego drążyć. Skoncentrowała się na tym, aby rozmawiać z nowopoznanymi i wyposażeniu ich w ubrania, broń i posiłek.
 
Asderuki jest offline  
Stary 15-05-2020, 08:25   #189
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
IV dzień miesiąca Lamashan (X), Fangwood, 65 dni po ucieczce z Phaendar, 39 dni po dotarciu do jaskiń

Dwa dni spędzone w jednym miejscu, mimo że pracowite, dały bohaterom także czas na wytchnienie od ciągłego marszu i walki, nawet jeśli wciąż znajdowali się zaledwie dzień drogi od fortu Trevalay. Mikel zwrócił uwagę na fakt, że przez ten czas nie natrafili na żaden patrol Żelaznych Kłów, ani nawet na jego ślady, co w tej odległości było dość dziwne. Działało to jednak na ich korzyść, mogli spokojnie zająć się zleconymi przez Hannskjalda zadaniami, przez nikogo nieniepokojeni.

A efekty działań krasnoluda były iście zadziwiające. Oto dwóch Łowców z Chernasardo, którzy zginęli potworną śmiercią zaledwie parę dni wcześniej, teraz siedziało przed bohaterami w zupełnie nowych, zdrowych ciałach. Obaj byli z początku wyjątkowo mocno zszokowani, grzecznie pozwolili Emi ubrać się i nakarmić. Dopiero chwilę później, z wyraźnym opóźnieniem, zaczęło do nich docierać, co się stało. Elf spojrzał w stronę przyglądającemu się im Cirieo, jakby właśnie go rozpoznał.
- Kuchcik?! - na dźwięk tego słowa niziołek skrzywił się niezadowolony - Cholera, gdzie twoja noga? Na Erastila, to nie są zaświaty? -
- Wtedy ta papka byłaby lepsza - mruknął półelf, przełykając przygotowaną przez Laurę owsiankę.
Minęła kolejna sekunda, a obaj mężczyźni wybuchnęli gromkim, irracjonalnym śmiechem. Trwało to dobrą chwilę, w przerwach pomiędzy kolejnymi rechotami badali palcami swoje nowe twarze, w szczególności zaś mniej i bardziej szpiczaste uszy. Elf w końcu pogładził się po gładkim podbródku.
- Cholera, a tyle lat hodowałem porządną brodę - mruknął w udawanym zawodzie.
- Tak samo jak hemoroidy, łysinę i zepsute zęby - zripostował jego towarzysz - Nie narzekaj, stary dziadu -
Elf parsknął śmiechem - Coś ty taki poważny, żyjemy! I będziemy jeszcze długo żyć! - dopiero wtedy zwrócił uwagę na bohaterów i uśmiechnął się szeroko.
- Wybaczcie, ale chyba wciąż nie do końca mogę uwierzyć, co się stało. Pamiętam tylko, jak dusiłem się od dymu i gorąca, a chwilę później jakiś krasnolud wyciągnął mnie spod ziemi, do tego w takim ciele - w jego słowach było słychać zachwyt - Nie wiem, co się stało, ale pewne jest, że obaj jesteśmy waszymi dozgonnymi dłużnikami. A właśnie, chyba powinniśmy się przedstawić, bo widzę, że nawet Kuchcik nas nie poznaje. Mnie zwą Kelmar Culmesi, a ten maruda to po prostu Vindo - półelf kiwnął głową z uśmiechem, ale się nie odezwał, za to Cirieo palnął się otwartą dłonią w czoło.
- Hannskjald, co żeś najlepszego narobił! Musiałeś dać elfie ciało akurat jemu?! Już się cieszyłem, że staruchowi została dekada, dwie życia, a teraz będzie mnie wkurzał przez resztę mojego! - rzucił na poły żartobliwym, na poły obrażonym tonem.
Kelmar i Vindo ponownie zaczęli się śmiać.
 
Sindarin jest offline  
Stary 15-05-2020, 09:33   #190
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Tworzyciel obrzydliwej owsianki. - Laura powiedziała zamiast się przedstawić, całkowicie nie ukrywając niechęci, złośliwości i zapowiedzi uprzykrzenia życia w niedalekiej przyszłości. Jak to Wiedźmy miały w zwyczaju. Przez dwa dni kobieta starała się doszkolić w zaczętych projektach. Polowe warunki trochę utrudniały spisywanie zwoi i robienie notatek. Dodatkowo pomoc przy obozowisku i odnawianie swoich zasobów ziół leczących czy “czegoś” co można by było dodać do jedzenia zjadało jej czas dnia.

Najwięcej czasu zajęło jej wzmocnienie swojej perły mocy prawie cały jeden dzień i jeszcze trochę. Przynajmniej zajęci ich ‘ożywionymi’ reszta drużyny jej nie przeszkadzała. Dzięki gwiazdą za małe przyjemności.
 
Obca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172