Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-10-2023, 10:24   #161
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- Może zawierają szkielet cyklopa?

- Wątpię by ten się zmieścił. Chyba że współbratmycy najpierw by go wypreparowali, a potem wrzucili resztki do środka. Oni byli nieprzeciętnie zdegenerowani. Zresztą ciało czegoś tak dużego byłoby niepraktyczne w wszystkim poza walką. - odpowiedział nekromanta wzruszając ramionami ewidentnie nie widząc ze był to jakis test. - Zostawmy to miejsce w spokoju i przekażmy informacje o jego zawartości naszemu pracodawcy. Jeśli kolonia przetrwa to wykwalifikowani archeolodzy będą mogli zająć się ta skarbnicą wiedzy.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-10-2023, 13:17   #162
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Słowa Jina ledwie zdążyły ucichnąć, gdy w pokrytym kurzem i odłamkami pomieszczeniu rozległo się ciche kliknięcie. To badający ściany Edward odnalazł wśród wydawałoby się idealnie dopasowanych kamieni jeden, który wydawał się nieco obluzowany. Wystarczyło lekkie naciśnięcie, by po charakterystycznym kliku samoistnie wsunął się na kilka centymetrów. Potem przez chwilę nie działo się nic, po czym zza ścian dobiegła seria ciężkich szczęknięć i szurań, której efekt szybko stał się widoczny.

Fragment kamiennego muru, pod którym warstwa odłamków była nieco odsunięta, zaczął przesuwać się, otwierając niczym masywne drzwi. Zatrzymały się tuż przy odłamkach, odsłaniając ciasne przejście, prowadzące do kolejnych masywnych schodów, znikających w mroku. Z wnętrza nie dochodziły żadne odgłosy, za to dało się wyczuć chłód i lekki zapach stęchlizny.
Drużyna nie naradzała się zbyt długo – Jina aż zżerała ciekawość, a Edward stwierdził wręcz, iż grzechem byłoby nie sprawdzić tej tajemnicy, kiedy już uchylił się przed nimi jej rąbek.

Kolejne ogromne schody poprowadziły bohaterów znacznie głębiej niż dotychczas – po kilku minutach zeskakiwania i zsuwania się po zaskakująco dobrze trzymających się stopniach mieli już pewność, że znajdują się poniżej powierzchni morza. Nosy szybko przyzwyczaiły się do stęchłego zapachu stojącego powietrza, ale chłód wciąż był wyraźnie odczuwalny, tym bardziej że mocno kontrastował z okolicznymi upałami. Schody zakończyły się krótkim, acz szerokim korytarzem, także wyraźnie dostosowanym do użytkowników znacznie przewyższających rozmiarem ludzi. Co zwróciło uwagę i czujność bohaterów, widać w było słabą poświatę, jakby gdzieś na jego końcu paliło się światło!
Po kilkunastu metrach korytarz wychodził na dużą komnatę, powierzchnią dorównującą zapewne pierwotnym wymiarom latarni. Jej ściany wykuto w kamieniu, w przeciwieństwie do reszty budowli nie pokrywały ich żadne malunki czy ryciny – jedynymi ozdobami, o ile tak można było je nazwać, były zawieszone na nich gliniane tablice wielkości tarcz, pokryte rzędami równego, acz kompletnie niezrozumiałego pisma. Tuż przy wejściu znajdował się zupełnie gładki blok kamienia o długości trzech metrów, sięgający podchodzącemu szkieletowi do kościstej piersi. Mógł to być jakiś sarkofag, lecz był nieco mały dla cyklopa, a do tego pozbawiony jakichkolwiek szczelin. Nie on jednak zwracał największą uwagę w tym, jak się okazało, grobowcu.


Pod przeciwległą ścianą, na kamiennym podejście, w majestatycznej pozie siedział szkielet. I to nie byle jaki: był niemal skamieniały i musiał mieć dobre kilkanaście stóp wzrostu, a jego ogromną czaszkę wieńczył jeden wielki oczodół, wpatrujący się prosto we wchodzących intruzów. Jakikolwiek strój miał na sobie w momencie śmierci, rozpadł się już dawno temu, zostawiając po sobie jedynie połyskujące w świetle złote i srebrne ozdoby. Wszystko to było doskonale widoczne dzięki dwóm klejnotom, białemu i niebieskiemu, które orbitowały powoli wokół czaszki, jarząc się światłem niczym pochodnie.
O ile widok martwego od tysiącleci cyklopa prezentował się iście majestatycznie, to jego najbliższe otoczenie było znacznie bardziej makabryczne niż imponujące. Po jego lewej i prawej stronie pod ścianami piętrzyły się humanoidalne kości, z pewnością znacznie młodszych od niego – na wielu z nich wciąż zachowały się resztki ubrań. Sprawiało to wrażenie, jakby wieki temu ktoś zwyczajnie rzucił tutaj kilkanaście ciał, pozwalając naturze oczyścić je z ciała. Poza nimi znajdowały się tu jeszcze dwa szkielety, które momentalnie przykuły uwagę bohaterów.
Oba klęczały kilka kroków przed cyklopem w poddańczych pozach, pokryte grubą warstwą kurzu. Jeden z nich odziany był długą czarną szatę, a jego szkieletowy stan dało się wywnioskować jedynie po wystającej zeń kościanej stopie. Drugi zaś zakuty i uzbrojony był w stal – jego pełna zbroja płytowa pokryta była jakąś oleistą substancją, która zapewne chroniła przed rdzą, gdyż metal wydawał się nienaruszony przez ząb czasu. Podobnie dzierżone przez szkieletową postać miecz i tarcza, ustawione przed nim z geście, który każdemu był znany: rycerza oddającego hołd swemu królowi.

W pomieszczeniu panował bezruch i nomen omen martwa cisza, a chłód był wręcz przeszywający, chociaż ciężko było stwierdzić, czy to kwestia temperatury, czy panującej tu atmosfery.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 05-10-2023, 14:15   #163
 
EdwardDragon's Avatar
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Edward widząc że coś się zaczęło ruszać nagle zamarł, po chwili gdy okazało się ze wszyscy dalej żyją i nic nie wyskoczyło z przejścia zadowolony z siebie zaśmiał się.
-A jednak coś się znalazło. Może tylko podstawmy coś pod wejście zanim zejdziemy żeby się przypadkiem nie zamknęło?

***

W trakcie zejścia mag mimo że głównie jedynie świecił pochodnią i próbował wykrywać magię nie mógł pozbyć się jednej dziwnej myśli.. jednak gdy dotarli końca schodów i ujrzeli pomieszczenie zamarł ponownie widząc w co się wpakowali.
-No to.. chyba znaleźliśmy grobowiec.. i to pewnie jest miejsce którego powinniśmy się obawiać. Tak sobie myślałem jak schodziliśmy że w sumie to jesteśmy już chyba trochę poniżej poziomu morza i teraz tym bardziej sobie myśle że czemu grobowiec jest w takim miejscu? Pod latarnią morską? I myśle sobie że w sumie to pewnie jak jest to grobowiec to pewnie są tu jakieś pułapki.. i jaką pułapkę można by łatwo zbudować przy dużym zbiorniku wodnym? Zanim czagokolwiek dotkiemy proszę by wszystko bardzo dokładnie sprawdzać żeby nas przypadkiem nie zalało.. albo po prostu nie zabiło.. Wbrew temu co się przed chwilą stało nie jestem zwykle dobry z widzeniu rzeczy więc mogę zaoferować głównie świecenie i próby wykrywania magii.
 
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 06-10-2023, 16:32   #164
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Podróż w głąb była tyleż trudna co ekscytująca. Klekot kości przed Jinem wyznaczał bezpieczną ścieżkę, ale prawdziwym zaskoczeniem była zawartość gigantycznej jaskini. Poczynając od prawdziwych historycznych znalezisk, kończąc na stertach kości i jej mieszkańcach.

- Kamienie Ioun - wyszeptał wskazując klejnoty krążące wokół głowy gigantycznego szkieleta - Mogą być warte tyle co cała kolonia, albo “ledwo” roczne utrzymanie małej rodziny. Zależy od typu. Problem jest tylko w jednym. Zazwyczaj lewitują tylko wokół głowy inteligentnej istoty. Co sugeruje że ten cyklop jest nieumarłym. Prawdopodobnie dwójka u stóp tronu też, a zwłoki po bokach to nasi poprzednicy. Oczywiście możliwe że antyczni prekursorzy magii którą ja znam lewitują same, nawet bez… woli do której są przykute, ale lepiej dmuchać na zimne. - Jin wytłumaczył szybko swoim towarzyszom sytuację. - Dajcie mi kilka minut na rozszyfrowanie tych tablic. Nie znam języka, ale symbole wyglądają znajomo. Być może dadzą nam jakąś podpowiedź co z tymi… istotami zrobić. Nie chcę zostawiać potencjalnie agresywnych nieumarłych w pobliżu kolonii. - zaproponował krótkofalowy plan, ostrożnie ruszając w kierunku najbliższej glinianej tablicy, z nieumarłym badającym teren przed swoim panem.

- Edward? Proszę teleportuj mnie do was gdybyś uznał że grozi nam niebezpieczeństwo.
 

Ostatnio edytowane przez Zaalaos : 06-10-2023 o 16:40.
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 09-10-2023, 11:10   #165
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Prowadząc przed sobą szkielet, Jin podszedł kilka kroków w głąb grobowca, do najbliższej wkomponowanej w ścianę tablicy. Ta, jak i pozostałe, zapisana została ciasnym pismem o dużych znakach, ledwie naruszonych przez upływ czasu. Uczony rozpoznał w nich archaiczną, znacznie bardziej wyrafinowaną wersję alfabetu jotuńskiego, używanego przez współczesnych gigantów – a przynajmniej tych potrafiących pisać. Nie rozumiał jednak żadnych słów na pierwszy rzut oka, więc trzeba było zabrać się za próbę odszyfrowania tych zapisków.

Jak się jednak okazało, na to chwilowo nie było czasu. Bohaterowie szybko zwrócili wzrok w stronę przeciwległej ściany, z której dobiegł ich zgrzyt metalu i chrzęst kości. Obie klęczące postacie podniosły się powoli i odwróciły, prezentując swe gołe, wyszczerzone czaszki w pełnej okazałości. W ich pustych oczodołach jarzyło się zielone, złowrogie światło, a na napierśniku zbroi i wyłożonej płytkami kamizelce widniały pięknie wyryte symbole przedstawiające stylizowaną czarną ćmę z białą czaszką na odwłoku. Nietrudno było je skojarzyć z Urgathoą – boginią fizyczności, chorób i nieumarłych.
- Profani! Wtargnęliście tu na własną zgubę! – szkielet w długiej szacie zadeklamował staroświeckim wspólnym, rozkładając kościste dłonie - Dołączycie do orszaku Bladej Królowej! Zabić ich! –
Gdy mówił, sterty gnatów pod ścianami zaczęły się poruszać. Kości przesuwały się, segregując się, łącząc z kręgosłupami, szukając czaszek i podnosząc się z podłogi. Mgnienie oka później przed bohaterami stała kolejna dziesiątka szkieletów o jarzących się oczodołach i pazurzastych dłoniach. W powietrzu dookoła nieumarłego nekromanty zaczęły krążyć smugi czegoś, co wyglądało niczym zielonkawy dym lub wręcz czysta energia. Jin rozpoznał w nich reprezentacje dusz, które niektórzy magowie, zwanych ich tkaczami, potrafili pętać i wiązać ze swoją esencją, co dawało im większą władzę nad mocami życia i śmierci.

Wszystkiemu przyglądały się zaś ciągle nieruchome, niczym wielki posąg, starożytne kości cyklopa.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 24-10-2023, 09:23   #166
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Pierwsza grupa szkieletów pomknęła w stronę bohaterów, a trupi rycerz machnął mieczem, wypowiadając kilka słów głosem, który brzmiał niczym chór potępionych dusz. Ostrze na moment zabłysnęło zielonkawym blaskiem, a cienie wokół zmieniły się. Poza tym nic się nie zmieniło, ale bohaterowie dostrzegli, że między nimi a magiem pojawiło się coś dziwnego, jakby jakaś przejrzysta zasłona spowijała fragment przestrzeni. Edward rozpoznał w niej pułapkę nasączoną magią śmierci – szczęśliwie wiedzieli, które miejsca omijać, by się na nią nie nadziać.
Nie zważając na to, Zod pochylił się i pomknął w stronę szkieletów, rzucając się na nie ze schodów. Potężne pchnięcie tarczą odrzuciło szkielet poza krawędź podestu, rozsypując go zupełnie, a drugi wrócił do nieżycia przepołowiony cięciem toporzyska.
Szkielet w długich szatach cofnął się, chowając częściowo za cyklopim siedziskiem, po czym zawodzącym głosem zaintonował zaklęcie, w którym zawtórowały mu otaczające go dusze. Mrok wokół bohaterów nagle zgęstniał, dusząc trzymane przez Jina i Edwarda źródła światła, redukując je zaledwie do pełgającego blasku, zmieniającego się w kompletną czerń parę stóp od nich. Ciemność pełna była przerażających szeptów i jęków, które sprawiły, że bohaterom przechodziły ciarki po plecach.

Serce Jina zmroził strach. I nawet świadomość tego że był pod wpływem magii, ani wiedza jak dokładnie ich oponent utkał to zaklęcie nie pomagała mu z walką z własnym kołaczącym sercem. Wyrwał się z ciemności, tylko po to by przekonać się że ta przykleiła się do niego jak smar, ciągnąc się za nim z swoimi oślizgłymi mackami.
- Są odporni na zimno, bronie ostre i kłujące, oraz na efekty wpływajace na umysł! - krzyknął Jin, przypominając sobie istotne informacje mimo strachu ściskającego serce.
Szkielet anihilował jednego z swoich oponentów. Różnica w jakości była ewidentna, nieumarły Jina przerastał swych oponentów pod każdym względem. Był szybszy, silniejszy, wytrzymalszy, a złowrogi kwas przetapiał się przez niechronione magią kości. Jeden z nich szybko zmienił się w kupkę topniejącego wapnia.
Nekrochemista w tym czasie drżącymi dłońmi przygotował jedną z swoich formuł, grubą wiązkę lodowatych granatów, które poleciały krótkim łukiem i wylądowały obok nieumarłego woja. Ich eksplozja momentalnie pokryła posadzkę w promieniu metra w grubą warstwą lodu, ale było to na tyle daleko że szkieletowi nic się nie stało.

Otoczony ciemnością Edward może nie widział zbyt wiele ale na tyle dużo wstających szkieletów po przeciwnej stronie sali że się nieco przeraził. Gdy jego towarzysze zniknęli nagle w ciemności nie był pewien jaki cel obrać postanowił przygotować się do walki nim grupa szkieletów zacznie ich zasypywać. Wyskandował zaklęcie, po którym skóra na jego szyi pokryła się łuskami złotej barwy. W tym czasie szkielety rzuciły się w stronę bohaterów - dwa minęły rycerza i pobiegły w stronę Jina, a trójka pomknęła do Amosa. Półork był przygotowany: pchnął jednego z nich szablą, która rozcięłaby nieumarłemu bebechy, gdyby ten jakiekolwiek miał. Udało mu się powalić trupa, ale następne cięcia nie robiły na nim wielkiego wrażenia.

Te, szkielety, które ruszyły się moment wcześniej, wciąż atakowały zażarcie mimo że stały już na resztkach swoich towarzyszy, ich pazury ześlizgiwały się jednak po pancerzu Zoda. Ten, który zaatakował podopiecznego Jina, miał większego pecha - trafił w jeden ze zbiorników z kwasem, który eksplodował, obryzgując go żrącą substancją i kończąc jego nieżycie.
Trupi rycerz ustawił się w centrum pomieszczenia i krzyknął zawodzącym głosem
- Profani! Zetrzyjcie się ze mną, waszą śmiercią! - podkreśli wyzwanie, uderzając mieczem o tarczę.
- Żryj gruz! - odkrzyknął mu Amos, skupiając się na przebiciu przez przeciwników, a towarzyszący mu Zod zatańczył w piruecie, jednym płynnym ruchem rozbijając dwa pobliskie szkielety.
Nieumarły mag wysforował się nagle do przodu, w biegu wykrzykując kolejną inkantację i wskazując stojący obok medyka szkielet. Otaczające go smugi światła pomknęły w tamtą stronę, otaczając kościanego sługę. Ten zaczął się trząść, by nagle eksplodować w wybuchu negatywnej energii, który spowił Jina i Zoda, wysysając z nich siły życiowe i energię – obaj czuli, że spowijająca ich ciemność utrudnia im bronienie się przed tą mocą. Zamaskowany wojownik poczuł, jak jego skóra pokrywa się zgnilizną.

- Czy nie m-możemy porozmawiać jak nekromanta z nekromantą? - zażartował Jin, szukając w tym siły by zwalczyć obejmujące go fale negatywnej energii. Bez większego efektu. Coraz cięższymi dłońmi przygotował kolejną lodową mieszankę i posłał ją drogą poprzedniej. Chciał się położyć, schować i zniknąć. - Obejdź go od pleców i zniszcz… - wydał komendę słabnącym głosem, wskazując przy tym okutą szatą postać. Szkielet rzucił się z werwą w przód, ignorując przy tym oponentów po drodze.
Edward planował spróbować otoczyć nieco szkielety, trochę gorzej że stracił wszystkie ze wzroku gdy weszły w obszar ciemności. Na szczęście większość towarzyszy była oświetlona... poza Amosem, chociaż jego było słychać gdzieś niedaleko jak odkrzykuje wojownikowi... Mimo przerażenia jakie wywołali w nim przeciwnicy ruszył do przodu, ale tylko trochę. Zaraz po tym gdy jego pochodnia oświetliła delikatnie sylwetkę czegoś co bije jeszcze coś innego, założył że czymś są szkielety, a czymś innym jest Amos. Doprowadziło to do decyzji o oświetleniu pomieszczenia nieco bardziej i próby zionięcia ogniem w szkielety. Ognisty podmuch spopielił uszkodzonego szkieleta, drugiego tylko przypalając, tak samo jak włosy na ramieniu Amosa. Nagły blask płomieni rozproszył półorka, który przypłacił to chlaśnięciem od ostatniego stojącego przy nim wroga. Jin także nie miał szczęścia - stojący pod jego podestem szkielet wspiął się i zamachnął pazurzastą łapą, niemal trafiając w arterię. Na szczęście cienista energia przechwyciła cios, zmieniając go w delikatne muśnięcie.

Nieumarły zbrojny rzucił się na Zoda w biegu wyrzucając z siebie słowa mocy. Jego miecz pokrył się zielonkawą poświatą, gdy próbował uderzyć wojownika, pudłując haniebnie. Zod wykorzystał ten moment i mimo osłabienia i ciężkiego pancerza Zod, z gracją niespodziewaną dla kogoś jego postury zawirował w wojennym piruecie. Trzonek topora uderzył w dłonie rycerza wytrącając go z rytmu, a ćwierć sekundy potem wielkie toporzysko, z mocą gilotyny spadło na jelec miecza, rozbijając go w drzazgi, a mroczne energie go wypełniające na miriady mrocznych światełek. Gracja ruchów Zoda zniknęła, ale uśmiechał się do siebie pod maską, bo drobiazgowo obmyślony i dziesiątkami godzin ćwiczony manewr wreszcie się powiódł. W tym momencie dobra passa wojownika się skończyła – gdy próbował powtórzyć uderzenie, szkielet był już na to przygotowany. Wyrzucił tarczę przed siebie, wpychając ją pod brodę topora, a następnie szybkim ruchem wyrwał broń z jego rąk. Zaraz potem oblała go kolejna fala nekromantycznej mocy, wywołana przez eksplozję szkieletu i zaklęcie maga. To, co przedtem czuł jako zmęczenie, teraz stało się kompletnym osłabieniem – pewnie trudno byłoby mu utrzymać topór w rękach, gdyby ten nie leżał już na kamiennej posadzce.

Nie był jedyną jego ofiarą - alchemik z coraz większym trudem walczył z otępiającą go magią. Nie miał w mięśniach nawet ułamka siły i sama czynność przesuwania nóg w przód była ponad ludzką wytrwałość. Tylko dzięki żelaznej woli udało mu się zssunąć z podestu i przepełznąć kilka kroków dalej, obejmując niemal całe pomieszczenie w władanie swojej ochronnej magii.
- Grupa. Obrona. Wytrwałość. - wyszeptał kreśląc w powietrzu mistyczne znaki, a powoli topniejąca cienista energia nabrała siły, otaczając ściśle ciała towarzyszy. Zaklęciu towarzyszył nagły rozbłysk światła, gdy oblepiająca medyka ciemność zelżała, a trzymana pochodnia robłysła pełnym światłem.
Szkielet natomiast rzucił się w pogoń za uciekającym magiem, kłapiąc przy tym pełną kwasu żuchwą. Cios był efektywny, kości zatrzeszczały trąc o siebie, ale fala żracej substancji szybko zaczęła przedzierać się przez ciało maga.
- Detonuj. - rozkazał Jin widząc że jego sługa złapał przeklętego oponenta. Ułamek sekundy później wszystko w zachodniej części pomieszczenia było pokryte odłamkami kości i syczącym kwasem, choć mag wciąż stał na nogach.

Widząc, że Zod jest w trudnej sytuacji, Amos warknął i ruszył w jego stronę, brutalnym pchnięciem blokując szkielet, który próbował go chlasnąć po drodze. Nieumarły zaraz potem i tak przestał się poruszać, zmiażdżony przez wyczarowaną przez Edwarda eksplozję. Półork dopadł do rycerza, ale jego kopnięcia były bez trudu zbijane przez tarczę. Niemal go ignorując, zbrojny wyrzucił z siebie kolejną inkantację, zamierzając się na Zoda pazurami otoczonymi złowrogą, zgniłozieloną poświatą, ale nie był w stanie przebić jego zbroi, chociaż niewiele mu brakowało.
Zod czuł się niemożliwie słaby pod klątwą nieumarłych a do tego nie miał swojej broni w rękach! Skoczył w tył przed szarpnięciem nieumarłego i wyczekał pół sekundy na odpowiedni moment nim nie zanurkował po swój oręż, przyjmując kolejne uderzenie na pancerz, ale była to tym razem wystarczająca obrona.

Szkieletowy mag, wciąż trawiony kwasem, zbliżył się nieco, po czym wypowiedział pojedyncze słowo inkantacji. Efektem była fala negatywnej, gnijącej energii, która oblała nieumarłych oraz Zoda i Amosa. Nie zrobiła ona na nich wielkiego wrażenia, półork w zasadzie nawet niczego nie poczuł, kompletnie skupiony na swoim celu.
Jin widząc że szkielet-rycerz jest chwilowo zaabsorbowany jego towarzyszami obszedł walczących i dotarł do trupów. Wyjął z bandoliera garść granatów i wbił je w stertę kości skandując magiczne frazy i wplatając w słowa Płomienny.
- Życie. Śmierć. Odwrócenie. Prędkość. Gniew. Ogień. - a wraz z ostatnią sylabą kości zaczęły się formować wokół jego dłoni. Ułamek sekundy później kolejny szkielet, tym razem gorejący pomarańczowym ogniem rzucił się w kierunku szkieleta-maga. Antyczny nekromanta zderzył się brutalnymi wybuchami ognia, które szybko zaczęły wypalać jego kości.

Nie tracąc rytmu, Amos zanurkował pod uderzeniem szkieleta wyciągając nogę zahaczył stopą o piętę szkieleta. Dokręcił biodra wstając i wykorzystując wygenerowany moment do wyrwania nogi i przewrócenia przeciwnika, który gruchnął o ziemię. Półork płynnie przeszedł do atakowania leżącego, jednak temu udało się zasłonić tarczą. Łup, Łup, pirat kopał w tarczę opuszczając ją coraz niżej, robiąc miejsce na kolejne uderzenia. Kolejne trafienie zgruchotało kość ręki trzymającej tarczę, która opuszczona nieznacznie odsłoniła głowę. Amos tylko na to czekał spuszczając topór prosto w osłonięte miejsce. Zgrzytnął pancerz i gruchnęły kości szyji, gdy topór zatopił się głęboko w “ciele” przeciwnika. Pirat z siłą wyszarpał broń nie kryjąc uśmiechu. Po takim ciosie żywy człowiek straciłby głowę, jednak ten szkielet mógł najwyraźniej działać z główą ledwo trzymającą się reszty ciała tylko za pomocą powyginanego od ciosów pancerza.

Edward wybiegł z magicznie zacienionego obszaru, kontynuując swoje inkantację. Posłał w stronę leżącego przeciwnika niewielką sferę, która tuż obok niego eksplodowała błyskawicznie rozrastającą się masą kryształów, które wdarły się pomiędzy kości wojownika, utrudniając mu poruszanie się i dosłownie przyczepiając go do podłoża. Ten z trudem zerwał się na nogi, tarczą odbijając kopnięcie Amosa. Chwilowo zignorował Zoda, skupiając się na półorku - zakrzywione, jaśniejące poświatą pazury chlasnęły go po piersi, powodując obfite krwawienie. Poczuł też nagłe zmęczenie, jak po długotrwałym rejsie, jednak zdołał przeciwstawić się nekromantycznej mocy.
Zod warknął pozwalając wściekłości przyćmić jego umysł. Odrobinę. Powtórzył swoją standardową, wyćwiczoną do perfekcji kombinację… trzonkiem nisko, głowicą z góry i ćwierć tarczy nieumarłego oderżnięta koziołkowała w powietrzu.

Nieumarły mag umknął przed płonącym szkieletem Jina, za cyklopi tron, po czym chwycił za kość olbrzyma i wykrzyczał inkantację.
- Wstań mój panie, i zmiażdż profanów! - wysyczał w końcu, gdy w ogromnym oczodole zapłonęło złowrogie światło.
Cyklop wstał ze swego tronu i nie zważając na palący go ogień, chlasnął pazurami sługę nekrochemika.
Nekrochemista z satysfakcją obserwował jak jego gorejący sługa wypala kości wrażego nekromanty, ale z zdecydowanym brakiem satysfakcji obserwował jak ten wskrzesza cyklopa. Było to o wiele za blisko. Szybko animował kolejne zwłoki.
- Zniszczcie go! - wskazał maga, odganiając strach i zmęczenie. Nieumarli z werwą zasypali swój cel brutalną serią ataków, ale żaden z nich nie trafił solidnie, co najwyżej ocierając się o szaty szkieleta-maga.

Edward zaprzestał na chwilę niszczenia wrogów, zamiast tego sięgając po pozytywną energię życia i ukierunkowując ją w Amosa. Ta nie tylko wyleczyła jego rany, ale też dosłownie nabuzowała go, niczym solidny zastrzyk adrenaliny. Czując przypływ sił, Amos ponownie zanurkował pod tarczą przewracając nieumarłego rycerza solidnym kopnięciem w nogę. Poprawił to jeszcze czterema szybkimi atakami, ale z połowicznym skutkiem. Duża tarcza sprawnie blokowała dostęp do rycerza. Amos próbował ją odciągnąć kopnięciem, uderzając toporkiem w odsłoniętę na chwilę miejsca. Ciężko uszkodzony rycerz podniósł się, osłaniając przez kopnięciem Amosa. Nie zdołał jednak powstrzymać topora Zoda, który nieomal odrąbał mu kościstą rękę. Będąc już na nogach wysyczał kolejną inkantację i wbił szponiastą dłoń w bark półorka, wysysając z niego siły, które zaczęły naprawiać pogruchotane kości. Zod w uniku oparł topór na barku i wraził pięść pod żebra po czym sięgnął do hełmu szkieletu, licząc że pozbawiona ciała czaszka stanowi dla niego gorszą dla niego podporę niż pełna głowa i, że uda mu się go odwrócić zasłaniając mu widok, ale musiał cofnąć rękę nie chcąc dać się chwycić szkieletowej, owianej ciemnością dłoni.

Nieumarły mag posłał swojego cyklopowego pana/sługę przodem, by ten zniszczył szkieletowe wytwory Jina, co poskutkowało efektowną eksplozją, osmalającą im kości. Nekromanta umknął za olbrzyma, wyrzucając z siebie kolejną falę negatywnej energii, niewiele tylko silniejszą od poprzedniej. Ledwie raniony nią nekrochemik przesunął się o kilka kroków, zaczynając brodzić po łydki w kościach. To była jego domena. Jego narzędzia. Tutaj był bezpieczny, i z tego bezpieczeństwa ciągnął siłę. Szybkimi ruchami wskrzesił kolejne płonące zwłoki, wciskając w nie torbę lepkiej substancji.
Szkielet rzucił się w kierunku wrogiego maga, złapał go za ramiona i zdetonował worek, oblewając go od góry do dołu. Zignorował przy tym brutalny cios cyklopa, który niemal go rozszczepił na części składowe, a klej zaczął szybko schnąć w ogniu otaczającym kości nieumarłego.
Drugi szkielet natomiast kontynuował zasypywanie cyklopa ciosami, którym towarzyszyło staccato eksplodujących granatów i fal ognia. Dołączając do tej symfonii Edward odsunął się od Amosa, podbiegając niebezpiecznie blisko pazurów rycerza, po czym bluznął płomieniami, przypalając nieumarłe kości. Zanim ktokolwiek zdążył go tknąć, zniknął, pojawiając się kilka metrów dalej, w bezpiecznej odległości.

Szkielet kurczowo trzymał się “życia”, jednak chwiał się i reagował coraz wolniej. Amos uderzył barkiem w tarczę ponownie próbując posyłać przeciwnika na ziemię, jednak tym razem rycerz cofnął nogę i ustał. Nie powstrzymało to jednak półorka, który uderzył mocno centralnie w lekko odstającą głowę, po czym poprawił toporem pod kolanem. Głowa ledwo wytrzymała uderzenie niemal odrywając się od ciała, zaś kolano ugięło się i rycerz ponownie padł na ziemię. Widok był dziwaczny, bowiem trupia głowa zwisała szkieletowi na plecach, a on dalej blokował tarczą, choć już nie tak sprawnie. Amos był w stanie znaleźć lukę w obronie zadając kolejne uderzenia.

Leżący pod nogami bohaterów szkielet był w tragicznym stanie, przed kompletnym rozsypaniem się utrzymywała go chyba tylko czysta wola walki. Ta sama złowroga wola sprawiała, że mimo uszkodzeń nie zamierzał się poddawać. Nie podnosząc się i osłaniając tarczą, chwycił Zoda za kostkę, wysysając jego siły życiowe, a sobie dodając energii. Kontrolowany gniew wojownika wciąż przykrywał jego umysł i o ile ograniczona percepcja często była skupioną percepcją to tym razem nie pomogła i po wytrącającym z równowagi uderzeniem w kolano szkielet zbił uszkodzoną tarczą uderzenie topora. Tym razem jednak Zod zmienił chwyt na broni i nie pozwolił wyrwać go sobie z rąk.

Kierowany podszeptami nekromanty, nieumarły cyklop odepchnął jednego z ognistych szkieletów Jina, po czym chwiejnym krokiem ruszył w stronę Zoda. Jego kości były już niemal spopielone przez płomienie.
- Tak, Panie! Ofiara z twego nie-życia da twym sługom zwycięstwo! - po tych słowach mag wykrzyczał kolejną inkantację.
Martwy cyklop zatrzymał się nagle, spoglądając na bohaterów pustym oczodołem. Ci odnieśli wrażenie, że w jego spojrzeniu tli się nie tylko świadomość, ale też żal i rozgoryczenie. Trwało to ledwie ułamek sekundy, po którym nieumarły eksplodował falą mrocznej energii, która oblała wszystkim obecnych w grobowcu, wysysając z nich siły życiowe z mocą nieporównanie większą niż jeszcze chwilę temu. Jin był na to gotowy. Widział tą samą sztuczkę zbyt wiele razy. - Grupa. Obrona. Wytrwałość. - wyskandował w tym samym momencie gdy cyklop eksplodował. Cienista chmura nekrochemisty ruszyła naprzeciw nekrotycznej energii maga-szkieleta. Nie towarzyszyły temu rozbłyski światła, ani hałas. Wręcz przeciwnie. Dwie fale negatywnej energii zderzyły się w całkowitej ciszy i choć ostatecznie to nieumarły miał przewagę, to wyrywająca życie siła znacznie osłabła. Na tyle że drużyna odczuła to tylko jako umiarkowany dyskomfort, a nie łamiący kości ból.

Ogniste szkielety kontynuowały swój atak, wyrywając głębokie dziury w kościach przeciwników, nic nie robiąc sobie z pojedynku nekromantów. Amos splunął na leżącego przeciwnika. - Giń w końcu, śmieciu - syknął spuszając potężne kopnięcie, które zgruchotało żebra i mostek. Resztkami sił kościej próbował jeszcze poskładać się, ale półork wiedział, że to już koniec. Ruszył w kierunku maga i to był błąd. Chwila nieuwagi kosztowała go cios w nogę od leżącego nienaturalnie i połamanego w wielu miejscach rycerza. Nic to nie dało, on się nie podniesie, a stojący nieopodal nieumarły mag trzymał się jeszcze całkiem nieźle. Amos zamierzał to zmienić.
Nieumarły wojownik za nic miał słowa półorka, kurczowo trzymając się swojej egzystencji. Po raz kolejny wyssał siły życiowe z Zoda, tym razem jednak nie wystarczyło, by go utrzymać – rozpadł się, niczym lalka której ktoś odciął sznurki. Mając wolną drogę, Zod doskoczył do maga nie dając rady skutecznie go uszkodzić, ale miał go już związanego w zwarciu, więc była to kwestia czasu.

Jin powstrzymał kolejną falę nekrotycznej energii swoją magią, ale słabość która wypełniała jego żyły niemal go powaliła. Stracił zbyt wiele sił.
- Dobijcie go! - warknął na swoich nieumarłych wskazując maga-szkieleta, równocześnie wyjmując z bandoliera alchemiczne narzędzia i tynktury. Szybkimi ruchami zmieszał kilka substancji, dodał do środka kroplę zdobytej trollowej krwi, odgiął głowę w tył i przełknął świeżo stworzoną miksturę, powstrzymując przy tym odruch wymiotny. Rany, otarcia, złamania, oparzenia i ogólne zmęczenie zniknęły z ciała i twarzy alchemika. Zupełnie jakby sam był trollem.

Nieumarły mag nie miał szans – wyczarowana przez Edwarda magiczna eksplozja, doprawiona jeszcze serią ciosów Amosa sprawiły, że nawet trzymający się zadziwiająco mocno swego nieżycia szkielet rozsypał się. Wraz z gasnącym zielonkawym światłem jego oczodołów bohaterów dobiegł jęk uciekających dusz oraz syczący głos, zapowiadający rychłą zemstę…
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-10-2023, 10:25   #167
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Gdy ostatnia dusza wyzwoliła się na wolność wyjąc Jin odetchnął. Wreszcie było po wszystkim. Zmarszczył czoło, a jeden z jego płonących szkieletów rozsypał się, gasnąc momentalnie. Drugi natomiast zdetonował, obsypując wszystko w promieniu dwóch metrów kośćmi.
Ruszył ku towarzyszom i ocenił ich rany. Nie było najgorzej. Jedno spojrzenie i wiedział kto potrzebuje jego pomocy jako pierwszy. Nekrochemik zaczął mieszać substancje z swojego bandoliera.

- Amos. Pozwól że zobaczę. - poprosił wskazując ranę z której krew ciekła wąskim, lecz zdecydowanym strumieniem. Półork jakby dopiero zorientował się, że krwawi. Wziął trzy głębsze wdechy zrzucając z siebie ciężar minionej walki. Adrenalina buzująca w organiźmie odpuzczała. Podniósł rękę odsłaniając uraz. Choć był płytki, to rycerz trafił precyzyjnie w małą tętnicę. Na szczęście cięcie było gładkie. Medyk kiwnął z zrozumieniem głową. - Uciśnij, potrzebuję chwili by się przygotować. - wyjął z przyborów nić nawleczoną na zakrzywioną igłę i złapał ją w imadło. Pirat przyglądał się podejrzliwie zastanawiając się, dlaczego w ogóle daje szanse dziwnemu nekrochemiście
- Zaboli. -
- Phmf -
Jin przeciągnął igłę bez dalszych ceregieli przez ranę. Szybkimi i wyćwiczonymi ruchami zamknął ścianę naczynia i zbliżył brzegi. Gdy tylko skończył nałożył na to przygotowaną wcześniej maść, a uraz niemal natychmiast przestał krwawić. Pirat mógł poczuć przyjemne ciepło rozlewające się z cięcia, w głąb tkanek.
Amos skinął głową, nadal jednak nie pozbywając się rezerwy.
Następnie skierował się do Zoda i Edwarda.
- Wypijcie. Będzie paskudnie smakować, ale da wam siłę. - rozkazał tonem nie znoszącym sprzeciwu i wcisnął wojowi i magowi w ręce tajemnicze mikstury. Z premedykacją nie powiedział że w środku jest trollowa krew, którą od czasu walki z młotogonem zaczął po cichu namnażać w próbówkach. Towarzysze mogli poczuć jak nagle do ich członków wraca siła, a wszelkie spustoszenie poczynione przez negatywną energię cofa się jak śnieg przed promieniami wiosennego słońca.
Mag nawet nie podejrzewał Jina o podawanie mu jakiś świństw więc jedynie przytaknął i wypił próbując jakoś przeżyć ohydny smak trunku, choć po wyrazach jego twarzy widać było jasno że gdyby nie nalegania alchemika to wolałby być ranny.
- Fuj.. Spodziewałbym się że ten cyklop będzie bardziej groźny.. liczę że to było nasze ostatnie wyzwanie tutaj.. mam nadzieję.. Jak myślisz Jin coś jeszcze tu może wstać i nas zaatakować?
- Nie. -
odpowiedział medyk zwięźle - Może za kilka tygodni, to miejsce jest pełne negatywnej energii, ale dzisiaj z pewnością nic.

Gdy skończył łatanie towarzyszy usiadł ciężko na ziemi by złapać kilka oddechów. Był wyczerpany, ale wiedział że magia którą go potraktowano niedługo skończy działać i tak też się stało. Już po pięciu minutach z werwą robił notatki chodząc od tablicy do tablicy i mrucząc coś w nieznanym nikomu języku. W jego głosie brak było pewności. Jak dziecko które dopiero uczy się składać słowa.

- Fascynujące. Nie znam języka, ale znam część symboli. To prekursorzy obecnego giganciego, runy są dość charakterystyczne, ale są one o wiele precyzyjniejsze niż obecne. Tutaj. - powiedział wskazując jedną z tablic - Są ewidentne wstawki ziemnego, języka który niemal nie zmienia się w swej strukturze przez eony. Niestety nie posługuję się nim płynnie, ale kilka znaków znam. Mówi o kierunkach morskich podróży i chyba ładunku? A może przygotowaniu do ładunku… W zależności od… jakiegoś czynnika? - spytał nie oczekując żadnej odpowiedzi.

- Jednego jestem pewien. Te tablice są bezcenne. Nie sposób oszacować wartość którą mogą mieć dla naszego zrozumienia języka i historii Ghol-Gan. Nie wspominając o tym że mogą ujawnić lokalizacje innych, niezbadanych wcześniej ruin. Musimy je zabezpieczyć. - Jin wyjaśnił i zaczął kopiować znaki, jeden po drugim, szybko wypełniając strony swojego notatnika. Niedługo będzie musiał zdobyć nowy.
 
Zaalaos jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-10-2023, 19:56   #168
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Zod pozwolił głowicy topora opaść na ziemię i zmęczonym krokiem, z paskudną niemocą w ramionach powłóczył się na ostatni z przerośniętych schodów ciągnąc za sobą broń, po czym bezceremonialnie pół przewrócił, a pół wyłożył się na nim czekając aż magia… przejdzie.

Wiedział, że psioczy, wiedział, że dramatyzuje, ale uznał, że należy mu się ta chwilka. Pozwolił nekromantycznym energiom opuścić jego mięśnie nim… poleżał jeszcze dwie minuty. Nie spieszyło mu się. W końcu zerwał się dziarsko i podszedł do łupów.

Szkieletor miał na sobie prawdziwą pełną zbroje płytową! Co prawda na kogoś nie do końca odpowiednich rozmiarów, ale nie było to nic nie do naprawienia, jak tylko dobierze się do kuźni i kilku kilo materiałów. Bezceremonialnie wytrząsnął szkieleta z pancernej puszki i rozebrał ją na części składowe a kilka z nich jeszcze na podczęści, a całość powiązał rzemykami dla łatwego transportu.

Potem był miecz… rycerza. Wyraźnie widział w nim magiczną iskrę gdy rozbijał go na części swoim toporem. To było… upierdliwsze niż się spodziewał. Klinga nie rozpadła się na proch, ale uzbieranie tych kilkunastu złomków, z czego trzy były niewiele większe niż mały palec dziecka, było czasochłonne. Podłoga nie była czysta. Zwały kurzu, ziemi i śmiecia oraz te okropne ilości kości plus tendencja rozłupanych odłamków aby latać nawet kilkanaście metrów po rozbiciu broni… nie ułatwiały poszukiwań. Nie była to igła w stogu siana, ale… było to uciążliwe.

Po znalezieniu ostatniego kawałka wpatrywał się w niego z wykrzywioną (pod maską) gębą kilka dłuższych wdechów gdy pozwalał frustracji z siebie spłynąć. Był wbity trzy metry nad ziemią w gęstszą kępkę mchu na ścianie. Nic dziwnego, że nie mógł go znaleźć z nosem wciśniętym w podłogę.

Westchnął ostatni raz i sięgną po niego i wreszcie mógł zwinąć wszystkie złomki w suknie. Do późniejszego przekucia po powrocie do cywilizacji.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 31-10-2023 o 13:27.
Arvelus jest teraz online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-10-2023, 06:33   #169
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wygrali. Amos aż wzdrygnął się zrzucając z siebie resztki plugawej magii, jaką szkielety próbowały go pokonać. Podbiegł do Zoda, który był w o wiele gorszym stanie i pomógł mu iść. Widać było, że wielki wojownik zakuty od stóp do głów w ciężki pancerz nie miał siły wprawić w ruch cały ten ciężar, a to groziło niekontrolowanym upadkiem i potencjalnymi złamaniami kości i urazami wewnętrznymi.
- Odpocznij - powiedział uśmiechając się. - Wygraliśmy z bezjajecznymi - miał zamiar powiedzieć kutasami, ale przecież to szkielety.

Wtedy dopiero zauważył Jina niepewnie sunącego w jego stronę, a po jego uwadze uświadomił sobie, że on też krwawi. Rana dość płytka, ale odwróciwszy się mógł wyraźnie prześledzić swoje kroki patrząc na karmazynowe ślady jakie zostawił na posadzce. Przez chwilę zastanawiał się, czy wyrwać się nekromancie i skorzystać z mocy ochronnych tatuażu, jednak dostrzegł w dziwnej twarzy Jina determinację. Tak jakby naprawdę starał się pokazać, że nie jest zły do szpiku kości.
Amos uśmiechnął się na to przypadkowe, acz trafne porównanie. Wokół pełno było kości, jakie za pomocą jego magii i magii drugiego szkieletu musieli rozbić.
~ Zaiste, do samego szpiku. ~ pomyślał, ale dał obejrzeć rękę Dhisowi, choć obserwował go dokładnie. Nie spodziewał się, że ten spróbuje mu w jakikolwiek sposób zaszkodzić, półkrok pokazał już, że jest zbyt silny by ulec nekromancji, ale mimo to, nie miał ochoty być kolejnym eksperymentem ludzi pokroju Jina.
Skinął głową w podziękowaniu i przemył ranę i zastygłą krew. Podziękował też Edwardowi za wsparcie i zatamowanie ran podczas walki.
- Dzięki stary za to leczenie w trakcie - poklepał maga po plecach - Naprawdę mi pomogło zajebać tego chuja. -

Gdy reszta była zajęta swoimi sprawami, Amos miał nieco więcej czasu żeby dokładnie przyjrzeć się i przetrząsnąć miejsce w poszukiwaniu ukrytych skarbów. Miał mnóstwo czasu, sądząc po tym, że Jin zabierał się za przerysowywanie run, mógł więc dokładnie obejrzeć, z każdej strony tron, pozostałe kupki kości, a także ściany, szczególnie wokół tronu. Dość często władycy wszelkiej maści, tak pewni siebie mając przybocznych, uciekali sekretnymi przejściami, gdy sytuacja przestała im sprzyjać. Nie sądził, żeby świat zmienił się tak bardzo i dawni władycy nie musieli obawiać się o swoje życie. Poza tym, nie zanosiło się, by dało radę odciągnąć Jina od gadania i spisywania run ze ścian, więc mógł poświęcić się pirackiej chęci znalezienia ukrytego skarbu.
 
psionik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31-10-2023, 15:24   #170
 
EdwardDragon's Avatar
 
Reputacja: 1 EdwardDragon nie jest za bardzo znany
Po chwili przerwy Edward zaczął się spokojnie przechadzać oglądając to co znaleźli. Niestety nie znał cyklopiego więc większość z tego co tu znaleźli nie było dla niego niczym więcej jak obrazkami.. i to nawet nie przedstawiającymi smoków! Mimo to nie mając nic lepszego do roboty zaoferował Jinowi wsparcie w przerysowywaniu tekstów z tablic.

***

-To ja powinienem dziękować wam za stanie pomiędzy mną a tą kupą kości.. jestem dość średnim magiem, ale liczę że choć trochę udaje mi się was wspierać.. a nie wiem czy to nie byli do tej pory nasi najcięższi przeciwnicy? Po tym jak nasza drużyna się nieco zmniejszyła wydaje mi się że jest trochę ciężej..
W międzyczasie zainteresowany kamykami podniósł jeden z nich, potarł i przyłożył do czoła by ten zaczął mu świecić orbitując wokół głowy.
-Było warto.
 
EdwardDragon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172