Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2017, 10:01   #41
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Aquila, Marcus, Tytus i Ella

Rozmówcy właśnie się pożegnali i ów gładko ogolony zaczął się oddalać w stronę Circus Flaminius, gdy … w drzwiach tawerny stanął przywódca oprychów, ten ze złamanym nosem. Widać było, że jest lekko pijany. Crastinus, Ella i Tytus poznali go od razu. Zwalisty mężczyzna również ich rozpoznał, bo wyszczerzył końskie zęby w krzywym uśmiechu i natychmiast cofnął się do wnętrza tawerny.

-Pałki? - zapytał swoich towarzyszy spokojnie -Chyba lepiej nie eskalować tego zbyt wcześnie, choć oni mogą mieć jakąś ostrzejszą broń. Dobrze byłoby wyciągnąć ich z tej tawerny i ściągnąć w jakiś zaułek, tak aby zbyt efektownie nie mogli wykorzystać swojej liczby
Crastinus niemal od razu rozejrzał się wokół w poszukiwaniu czegoś co mogłoby posłużyć mu za broń. W ostateczności zawsze mógł cofnąć się po wygaszoną pochodnię, z której skorzystał poprzednio, choć wolał nie marnować czasu. Pomysł Aratusa był dość sensowny, ale należało nie tylko znaleźć odpowiednie miejsce, ale również wywabić zbirów na zewnątrz.
-Może spróbujemy w uliczce prowadzącej do “Domu Łabędzi”?- zaproponował Marcus próbując ocenić, czy będzie ona odpowiednia.
- Mam jedynie piąchy - Tytus spojrzał z niepokojem na Ellę. Obawiał się o dziewczynę, choć pewnie, jako Germanka, potrafiła się bić. Przynajmniej własnie tak słyszał, że tamte plemiona uczą wojennej sztuki zarówno mężczyzn, jak i również wiele kobiet. Jednak lata niewoli mogły sprawić, iż zapomniała o tej sztuce, jeśli nawet kiedyś ją do walki szkolono. - Jednak chyba nie ma lepszej idei niż wybawić ich, potem zaś dowiedzieć się, kto ich przeciw nam właściwie wynajął?
- Oprychy za pieniądze - powiedział Aquila z pogardą w głosie, jakby byli najgorszym rodzejm ludzi -Oni znają tylko lojalność wobec pieniędzy, a w ich zwierzęcych umysłach jest dużo miejsca na strach przed silniejszymi. Nie ma raczej większego sensu pytać zbirów, trzeba pojmać ich szefa … Myślę, że gdy stracą przewagę liczebną to i animusz do walki im odejdzie -

Ella zerkała niepewnie na mężczyzn. Nie to że wolno jej było w jakikolwiek sposób się wypowiadać. Zerknęła na Tytusa mając nadzieję, że weźmie ją na stronę, by jej wysłuchać.
- Ello, jeśli chciałabyś coś powiedzieć? - rzeczywiście Tytus dojrzał ową prośbę dziewczyny. Wziął Germankę pod ramię i dał dwa kroki na bok. - Mów śmiało - poprosił ją. Doskonale wiedział, iż chociaż należał do legionów, jednak nie miał inklinacji wojskowych. Zajmował się logistyką oraz ekwipażami. Kto wie, może Ella wie więcej niż on? Wprawdzie mieli tutaj prawdziwego legionistę, jednak zawsze warto posłuchać każdego, także seksowną kobietę.
- Chciałam tylko zaproponować, że mogę spróbować ich wywabić. - Niewolnica uśmiechnęła się i niepewnie zerknęła w stronę pozostałych.
- Doskonały pomysł – ucieszył się oficjalnie Tytus. Z jednej strony dziewczyna przedstawiła dobry pomysł, nawet bardzo dobry, ale z drugiej obawiał się, czy coś jej się nie stanie. Ufał jej, jakby nie powiedzieć, znali się długo, jednak siłą rzeczy czuł obawę. Postanowił jednak przedstawić jej pomysł. - Panowie, Ella może spróbować ich wywabić, my zaś odsunęlibyśmy się czekając na nich, gdzieś gdzie można urządzić zasadzkę? Proponuję szybką decyzję – powiedział szybko Vasco.

- Tak. Nie ma na co czekać - zgodził się Aratus -Chodźmy do jakiegoś zaułka. Tam to załatwimy.

Crastinus skinął głową z aprobatą.
-Musimy się tylko jeszcze w coś uzbroić. Poza lagą Aratusa mamy wszak z sobą tylko swoje pięści. Cofnę się pod insulę Polii i zgarnę dwie pochodnie. Chyba, że ktoś ma inną propozycję
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 30-03-2017 o 14:00.
Aiko jest offline  
Stary 30-03-2017, 11:28   #42
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Plan przyjęty pospiesznie przez przyjaciół Cycerona wydawał się całkiem dobry. Szybko ustalili, że Ella wejdzie do tawerny i spróbuje wywabić siedzących tam oprychów do pobliskiego zaułka, gdzie Aratus i uzbrojeni w przyniesione pochodnie Crastinus i Vasco policzą się z nimi za niedawny napad i wziąwszy na spytki dowiedzą, kto ich nasłał.

Dziewczyna oddaliła się od mężczyzn i zebrawszy całą swoją odwagę sprężystym krokiem weszła do tawerny. Przez chwilę niewiele widziała. Minęło kilka trwożliwych uderzeń serca nim wzrok Elli przywykł do półmroku pomieszczenia.

Sala nie była wielka. Ot z osiem stołów z przystawionymi do nich drewnianymi taboretami i nielicznymi krzesłami. Większość miejsc była zajęta, a w środku siedziało ze dwa tuziny mężczyzn w różnym wieku, od czterech młodzieńców popijających wino z dzbana i mających już trochę w czubie, po parę staruszków grających w kości i przegryzających z misy suszone figi.

Między stołami uwijał się niewolnik z tacą roznosząc zamówione trunki i proste przegryzki: orzechy, suszone owoce, nadziewane oliwki, czy kawałki sera. Za szerokim dębowym kontuarem opierając się o blat stał zażywny, łysiejący mężczyzna, który znudzony odpędzał muchy lnianą, niebarwioną ściereczką.

Na tyłach pomieszczenia Ella dostrzegła przejście zasłonięte kotarą ze sznureczków z nanizanymi na nie drobnymi muszlami.

Zarówno łysawy gospodarz, jak i prawie wszyscy Ci mężczyźni wlepili oczy w stojącą w wejściu dziewczynę. Na chwilę szmer rozmów ucichł, a szczególne, doskonale znane Elli męskie spojrzenia omiatające jej figurę uświadomiły dziewczynie, że padające za nią słońce zdradza kształty jej ciała skrywane zwykle pod szatą. Weszła do środka rozglądając się za hersztem ze złamanym nosem i zapamiętanymi z uliczki gębami jego kompanów.

Żaden jednak z mężczyzn nie przypominał jej oprychów. Wyglądali na zwykłych mieszkańców okolicznych domów. Tawerna też nie wyglądała na szemraną. Meble były solidne i nie pierwszej młodości. W każdym razie nie były łamane w cowieczornych bójkach.

Ella właśnie przechodziła koło stołu młodzieńców, gdy nagle poczuła, jak jeden z nich, całkiem przystojny rudzielec chwyta ją w pasie i siłą sadza sobie na kolanach. Poczuła na swym udzie jego rękę posuwającą się w górę, a jej szyję owiał przesiąknięty winem kwaśny oddech.
- Jeśli szukasz kogoś maleńka, to już znalazłaś. – mruknął przytykając usta do ucha dziewczyny.

Odpowiedział mu rechot towarzyszy. Młodzieniec trzymał Ellę pewnie jedną ręką i nie zamierzał puszczać. Druga zaś nieubłaganie zmierzała ku zwieńczeniu jej ud.


Tymczasem trzech mężczyzn w zaułka czekało w upale. Czas mijał, a Ella nie wracała. Tylko powietrze zdawało się być nieruchome z gorąca. Pot zaperlił ich czoła, a w umysły wdzierała się myśl, że ich plan być może nie był wcale taki dobry.

Pierwszy zniecierpliwienie okazał Tytus przestępując z nogi na nogę. Wyjrzał w stronę tawerny, ale nikogo nie dostrzegł.

W pewnej chwili upalną ciszę przedarł przeraźliwy kobiecy pisk.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 05-04-2017, 21:38   #43
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Odpowiedział mu rechot towarzyszy. Młodzieniec trzymał Ellę pewnie jedną ręką i nie zamierzał puszczać. Druga zaś nieubłaganie zmierzała ku zwieńczeniu jej ud.

Ella zamachnęła się wyprowadzając cios w szczękę trzymającego ją mężczyzny. Jego głowa odskoczyła do góry, aż błysnął białkami oczu. Zaskoczony zamarł na chwilę rozluźniając uścisk. Rechot jego kumpli ucichł jak ucięty nożem. Ella korzystając z okazji odskoczyła w stronę drzwi. Dziewczyna wyrwała się z uścisku nachalnego adoratora, ten jednak zdążył zacisnąć palce na jej szacie i okrywający ją materiał pękł rozdzierając się. Nie zważając na to pobiegła w stronę wyjścia z sali.

Potraktowany ciosem w szczękę rudzielec próbował wstać, ale siedzący przy nim kompan położył mu dłoń na ramieniu i przytrzymał.
- Daj spokój Ahala. - powiedział śmiejąc się - Nieźle Cię załatwiła.
zawtórował mu śmiech pozostałych.


Rudzielec czerwony ze złości sięgnął po kubek i wypił jego zawartość jednym haustem.
- Dziwka. - mruknął z wściekłością.

Ella nieścigana znalazła się przy drzwiach. Kobieta niby uciekając od mężczyzn weszła za zasłonę z koralików. Miała nadzieję znaleźć tam poszukiwaną grupę, oraz jakieś ubranie dla siebie. Szybko rozejrzała się za jakąś tkaniną, którą mogłaby się chociaż owinąć.

Przed nią rozciągał się wąski korytarz zakończony uchylonymi drzwiamI opatrzonymi w podniesioną zasuwę. Na ścianach nie było nic, co mogłoby służyć za okrycie. Zbierając się na odwagę Ella przemierzyła korytarz i ostrożnie wyjrzała za drzwi. Zobaczyła uliczkę na tyłach budynku. Pustą, zaśmieconą i śmierdzącą moczem. Plamy na murze wyraźnie świadczyły, gdzie bywalcy tawerny dawali ulgę swoim przeciążonym pęcherzom. Ella rozejrzała się niepewnie i w końcu westchnęła ciężko. Narobi wstydu Tytusowi. Przygryzła wargę i owinęła się szczelniej Eliculą i resztkami sukni, tak by okryć jak najszczelniej, przynajmniej te najbardziej wstydliwe elementy swego ciała i ruszyła uliczką. Tamten mężczyzna musiał jakoś wymknąć się z budynku. Jak będzie miała szczęście to tragi albo na Tytusa i jego towarzyszy, albo na uciekiniera.
 
Aiko jest offline  
Stary 11-04-2017, 11:11   #44
 
sickboi's Avatar
 
Reputacja: 1 sickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwu
Przy takich sytuacjach Tytus czuł się najgorzej. Pisnęła! Ella czy ktoś inny? Tytus nie był na tyle dobry, żeby rozróżniać osoby po pisku. Po drugie obawiał się, czy coś jej się nie stało. Po trzecie, jeśli jednak nic, to mógłby zepsuć plan, który uratuje im wszystkim życie. Po czwarte, jeśli jednak właśnie robią jej krzywdę, to trzeba walić z pomocą. Po piąte, nikt nie wie, co tam się stało. Po szóste … siódme … tysięczne …

-Panowie, pieprzyć to, ruszamy, cokolwiek by miało być - zdecydował. Nie pozwoli skrzywdzić Elli, nawet, jakby miał wkroczyć sam. Liczył na zaskoczenie, jakby co.-

Crastinus stał nieco z tyłu, z głębi uliczki, i nadal rozmasowywał bolące miejsca na ciele. Nie miał zielonego pojęcia, czy przyjęta przez nich taktyka w ogóle zadziała, ale nikt nie wyszedł z lepszym pomysłem. Cóż, wóz albo przewóz. Byleby tylko wszystko to skończyło się przed zmierzchem. Crastinus bowiem czuł wyraźnie trudy dzisiejszego dnia i chciał zażyć nieco odpoczynku. Tymczasem stała się rzecz, której powinien się spodziewać. Kobiecy pisk podziałał na Vasco jak jeżowiec wrzucony pod tunikę. Prawnik ruszył na ratunek swojej niewolnicy, niczym Scypion Młodszy dobywający murów Kartaginy.
Marcus w pierwszej chwili nie do końca rozumiał co zaszło. Potem ruszył za towarzyszem starając się go powstrzymać, lub jeśli było już za późno, i Tytus wszedł do tawerny, dołączyć do niego w ewentualnej walce.

-To nie jest najrozsądniejsze wyjście - rzucił krótko Aquila. -Tracimy nasze atuty, wkraczając tam nieprzygotowani. Nawet nie wiemy, co nas tam czeka - wolał poczekać, aż plan zostanie wykonany. Jasne nie mogli wiedzieć, co zaszło w środku budynku, ale dziewczyna sama zgłosiła się do wykonania dywersji. Krzyk był krótki i szybko ucichł, ciężko było zgadywać z jakiego powodu, ale skoro niewolnica nie wołała pomocy, to pewnie jej nie potrzebowała. Oczywiście mogła stać jej się krzywda, tylko czy w takim razie zdołają jej pomóc?

-Niech ktoś zajrzy do tawerny, ale nie wchodzi do środka. Trzeba zachować ostrożność - dodał jeszcze chcąc uspokoić dwójkę pozostałych mężczyzn. Jednakże jeżeli mieli wparować tam, to ruszy za nimi …

Tytus ruszył przed siebie tylko nieznacznie wyprzedzając towarzyszy. Gdy cała trójka dotarła do placu ich oczom ukazał się widok tyleż zaskakujący, co komiczny. Przy jednym z budynków stała młoda, nawet dość ładna dziewczyna. Była kompletnie przemoczona. Wyglądała dość żałośnie, gdy woda ściekała jej po włosach i przemoczonej tunice. Stała w słońcu i dyszała ciężko, jakby brakło jej tchu. U jej stóp prócz kałuży wody leżał pleciony koszyk z rozsypanymi marchewkami i pęczkiem związanych sznurkiem szparagów.
Dziewczyna podniosła wzrok w górę i potrząsnęła pięścią uniesioną nad głową.

- Łabuzy! Banda łobuzów!

Odpowiedział jej śmiech kilku chłopców siedzących na dachu budynku z dość dużą misą. najwyraźniej sprawców całego zamieszania.

-Ufffff - wkurzony mężczyzna podszedł do dziewczyny.

-Pomogę ci zebrać szybko i leć stąd - nie lubił oglądać takich scen oraz gnębionych ludzi. Ponadto ucieszyło go, że wspomniany wcześniej odgłos to nie Ella, tylko obca choć biedna dziewczyna. Chciałby szybko jej pomóc oraz wrócić do swoich towarzyszy. Tuż za Vasco na plac wbiegł Crastinus, który nie dał rady zatrzymać młodego prawnika wcześniej. Ledwo rzucił okiem na zmoczoną dziewczynę i wilgotną tunikę oblepiającą jej ciało. Potem szybko przerzucił wzrok na śmiejących się chłopców i już jasne dla niego stało się, że niespodziewany wypad Tytusa naraził ich cały plan. Jeśli napastnicy nadal siedzieli w tawernie to z pewnością zdążyli ich zobaczyć. Marcus westchnął ciężko, zdecydowanie wolał znaleźć się już w domu.

-Wydaje mi się, że już nic dzisiaj nie osiągniemy. Możemy spróbować jeszcze wrócić do tego zaułka i poczekać na niewolnicę Vasco. Nie liczyłbym jednak na to, że wróci wiodąc z sobą tych gnojków-

-Cóż, chyba faktycznie, nie ma co kontynuować - rzucił krótko Aratus dołączając do pozostałej dwójki. -Na razie musimy pozostawić tę sprawę nierozwiązaną. Myślę, że pojawi się jeszcze okazja odegrania się na tych … bandytach. Tymczasem, jest coś jeszcze do zrobienia. Trzeba wrócić do burdelu-

- Poczekam na nią tutaj - oznajmił Tytus oraz szybko przedstawił im burdelową sytuację. - Nasz towarzysz może więc wyciągnie jakieś dodatkowe informacje, choć jeśli będziecie mieli większą siłę przebicia …-
 
sickboi jest offline  
Stary 14-04-2017, 09:56   #45
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Do wyboru były dwa kierunki. Ella zawahała się przez chwilę, lecz nie chcąc wracać do swego Pana z niczym odważnie skręciła w lewo, w kierunku, jak sądziła oddalającym ją od zaułka w jakim skryli się trzej Rzymianie.

Idąc uważnie omijała sterty śmieci i podejrzanie wyglądających kałuż. Mimo to nie udało jej się uniknąć ubrudzenia podeszwy jakąś dziwną zieloną mazią wyglądającą na zgniłą sałatę. W końcu doszła do uliczki rozchodzącej się na boki. Po lewo między budynkami rozpoznała plac przed tawerną, po prawo uliczka pięła się nieco w górę i prowadziła do kolejnego już znacznie oddalonego placu. Uliczka była pusta. Ella westchnęła ciężko. Złamany Nos zniknął na dobre. Skierowała się w lewo.

Mężczyźni czekali na nią na placu nie chcąc wchodzić do tawerny.
Tytus Vasco od razu dostrzegł nieład w sukni Elli. Dziewczyna cicho, spokojnie i z niejakim załopotaniem zdała relację z tego co się wydarzyło w tawernie.
Po krótkiej naradzie Aratus zaproponował, by wszyscy wrócili do domu uciech dla mężczyzn, a pracy dla kobiet.

Przed wejściem do „Domu Łabędzi” stało dwóch Nubijczyków, których widzieli wcześniej na placu. Przywitał ich nieco zdziwiony, ale profesjonalnie miły właściciel. Okrąglutki i wesolutki jak poprzednio. Zwrócił się do Tytusa niczym do stałego bywalca:
- Obywatelu miło mi Cię gościć ponownie. Widzę, że przyprowadziłeś więcej przyjaciół.

Jego wzrok omiótł poobijanego Crastinusa i podartą suknię Elli, jednak nie skomentował tego ani jednym słowem.
- Czy przybyliście po swego towarzysza? Jeśli tak, to będziecie musieli chwilkę poczekać. Trudno jest mu się rozstać z rozkosznymi, młodymi ramionami Talii. Któż mógłby go winić. A może chcecie sprawdzić umiejętności innych moich dziewcząt? Każda z nich jest zdolna zadowolić nawet najbardziej wybredne gusta. Gwarantuję.

Ku zadowoleniu gospodarza odezwał się Aratus:
- Owszem. Mówiono mi, że jest u ciebie niejaka Elektra.
Lubieżny uśmiech przemknął przez usta grubasa. Rozłożył ręce i skłonił się z uznaniem:
- Doskonały wybór Panie. Widzę, że ma do czynienia z prawdziwym znawcą. Zechcesz Panie poczekać. Sprawdzę czy jest wolna.
Oznajmił po chwili znikając w innym pomieszczeniu.

Elektra nie spieszyła się z nadejściem. Kiedy wreszcie gospodarz ją zaanonsował weszła niczym królowa Egiptu. Najbardziej uderzającą cechą jej wyglądu były włosy: ogromna masa czarnych loków, ozdobiona na skroniach nitkami bieli. Makijaż miała nałożony tak umiejętnie, jak może to sprawić tylko wieloletnia praktyka. Jej szef mógłby się od niej wiele w tej materii nauczyć. Choć rysy miała zbyt wyraziste, by nazwać je delikatnymi, a jej skóra już nie była bez skazy, to jednak widząc ją w miękkim oświetleniu atrium, Aratus pomyślał: piękna. Z wiekiem zasłużyła sobie na to, by nosić suknię mniej odsłaniającą wdzięki niż jej młode koleżanki. Luźną białą szatę z długimi rękawami przewiązała w talii szarfą. Krągłość jej bioder i piersi była wystarczająco pociągająca i bez prześwitywania przez tiule. W każdym burdelu jest taka kobieta, a w miastach przykładających wagę do specjalizacji w przyjemnościach można znaleźć całe ich domy. Elektra była uosobieniem matki. Nie matki dorosłego mężczyzny, lecz matki, jaką pamięta się z dzieciństwa; nie starą, lecz mądrą, o ciele ani szczupłym, ani dziewczęcym, lecz nie za starym, by było piękne – pełnym, ciepłym, żywotnym.

Gospodarz zażądał całkiem sporej kwoty, lecz Aratus nie zamierzał się targować.
Elektra odwróciła się, by poprowadzić go do swego pokoju. Aratus poszedł za nią.
- A czy mogę służyć Tobie mój Panie? – spytał gospodarz spoglądając na Crastinusa.
- Już wiem. – klasnął w dłonie i zawołał służącą.
Po chwili do pokoju weszła może dziesięcioletnia, niewysoka dziewczynka. Miała krótkie, kędzierzawe, ciemne włosy i niezbyt nową tuniką. Ella zauważyła, że dziewczynka jest bardzo podobna do Talii.
- Aya przyprowadź Hildę.

Dziewczynka zniknęła, by po chwili wrócić w towarzystwie wysokiej, dobrze zbudowanej dziewczyny, o niewielkich, sterczących piersiach i muskularnym, szczupłym ciele.
- Hilda jest z Germanii. Niezastąpiona, gdy klient życzy sobie doznać bólu. Prawda Hilda.
Gospodarz szarpnął dziewczynę lekko za ucho. Odpowiedziała mu drapieżnym uśmiechem.
Spojrzała śmiało w oczy Crastinusa.
- Hilda lubi, jak boleć. – oblizała usta koniuszkiem języka i obdarzyła Crastinusa lubieżnym uśmiechem, po którym mężczyźnie zrobiło się mimo upału jeszcze bardziej gorąco.

Tymczasem do Elli podeszłą dziewczynka i szepnęła ściszonym głosikiem.
- Przyniosłam igłę i nici. Jak chcesz to zszyję Ci suknię. – uśmiechnęła się nieśmiało pokazując na trzymany w drobnych rękach koszyk z przyborami. – Tylko powiedź swemu Panu, by powiedział memu Panu, żebym Ci pomogła.
Szepnęła konspiracyjnie.

Gospodarz chwilowo nie zwracał na nią uwagi i podszedł do Tytusa. Upudrowany grubas obrócił w dłoni monety otrzymane od Aratusa. Ich brzęk zmieszał się ze stukaniem pierścienia o pierścień.
- Cóż za pomyślny dzień. Wpierw twój starszy przyjaciel, później czcigodny Lucius Porcius, który nigdy się nie targuje, a później Twój drugi przyjaciel, który także jest obdarzony tą miłą cechą. Może zechciałbyś tu przyprowadzić więcej takich przyjaciół. Potrafię się odwdzięczyć. – powiedział mrugając znacząco umalowanym okiem.

***

Pomieszczenie Elektry w niczym nie przypominało westybulu i korytarzy. Zapewne sama je urządziła. Cechowała je nieomylna prostota greckiego gustu i przyjemna atmosfera pokoju od dawna zamieszkiwanego. Kobieta wyciągnęła się na długiej, szerokiej sofie. W pokoju było dodatkowe krzesło. Aratus usiadł na nim. Zaśmiała się cicho, może myśląc, że jest nieśmiały albo takiego udaje.
– Tu jest wygodniej. – Przeciągnęła ręką po wytartym obiciu sofy. W jej głosie brzmiały ledwie ślad obcego akcentu.
– Jestem tego pewien. Ale najpierw chciałbym porozmawiać.
Wzruszyła ramionami.
– Oczywiście. Chcesz, żebym się rozebrała?
– Tak – powiedział Aratus. – Zdejmij suknię, gdy będziemy rozmawiali. Zrób to powoli.

Elektra wstała. Odgarnęła włosy do tyłu i sięgnęła za szyję do zapinki. Na małym stoliku obok sofy zauważył niewielką klepsydrę. Jej górna komora była pełna; piasek przesypywał się równiutką strużką. Musiała ją odwrócić, kiedy weszli, tak dyskretnie, że tego nie dostrzegł. Elektra była prawdziwą profesjonalistką.
– Opowiedz mi o Elenie – poprosił.
Zawahała się tylko przez moment.
– Jesteś jej przyjacielem? Klientem?
– Nie.
– Skąd ją znasz?
– Nie znam.

Wydawało się, że ją to bawi.
– Dlaczego więc pytasz mnie o nią?

Suknia płynnie opadła z jej ramion i ułożyła się fałdami w talii, przytrzymywana przez szarfę. Jej ciało było zaskakująco gładkie i jędrne. Na tle nagiej bladości zobaczył biżuterię: srebrne cienkie bransolety na przegubach i delikatny naszyjnik, układający się w ładną linię nad piersiami. Choć może nie należały do niej, było jasne, że sama wybrała swe ozdoby. Jej smak o niebo przewyższał gust jej pana.
– Może po prostu odpowiesz na moje pytanie. W końcu już za ciebie zapłaciłem. Jeśli mnie nie zadowolisz, poskarżę się twemu panu i zażądam zwrotu pieniędzy. Zapewne cię solidnie zbije.
Roześmiała się w głos.
– Nie sądzę – odrzekła. – I ty też nie.

Podniosła grzebień i małe lusterko ze stolika i usiadła na sofie-łożu. Patrząc na swe odbicie, czesała bujne włosy. Była doprawdy nadzwyczajna. Jej pan powinien był zażądać dwukrotnie wyższej ceny wywoławczej.
– Masz rację. Powiedziałem tak tylko po to, by Cię podekscytować.
Oderwała wzrok od lusterka tylko na chwilę, by ukazać mu uniesione brwi.
– Złośliwy z ciebie gość. Myślę, że tracimy czas na te rozmowy.
Potrząsnął głową.
– Powiedz o Elenie. Kiedy odeszła?
– Jakoś jesienią. Na pewno przed nadejściem zimy.
– Może we wrześniu?
– Tak, chyba tak. Tak, to było zaraz po Judi Romani. -
obchodzonym we wrześniu święcie Jowisz, Junony i Menerwy - Pamiętam, bo w święta zawsze jest duży ruch. To było gdzieś pod koniec września.
– W jakim wieku jest Elena?
– To prawie dziecko.
– Jak wygląda?

– Jest bardzo ładna. Zawsze mówiłam, że to jedna z najładniejszych dziewczyn w domu. Jasnowłosa, o skórze barwy miodu. Myślę, że jej rodzice mogli być Scytami. Ma piękne ciało, bardzo pełne jak na jej wiek. Wydatny biust, krągłe biodra i szczuplutka talia. Jakże była z niej dumna!
– Czy miała jakiegoś specjalnego klienta? Kogoś, kto lubił ją szczególnie?
Elektra spojrzała na mnie z rezygnacją zmieszaną z obawą.
– Czy to z tego powodu przyszedłeś?
– Tak.
– Jesteś przyjacielem tego człowieka? Jak on się nazywa, Sekstus?
– Tak, nazywał się Sekstus. Nie, nie byłem jego przyjacielem.
– Mówisz o nim, jakby już nie żył.
– Bo nie żyje.

Odłożyła grzebień i lusterko na kolana.
– A Elena? Była z nim, kiedy umarł? Czy wiesz, gdzie ona teraz jest? – zarzuciła mnie pytaniami.
– Nie wiem o niej nic poza tym, co mogę usłyszeć od ciebie.
– Była śliczną dziewczyną. Taka delikatna... –
Elektra nagle posmutniała i stała się jeszcze piękniejsza. Po chwili znów sięgnęła po grzebień i lusterko. – Nie była tu długo, może z rok. Pan kupił ją na aukcji w świątyni Kastora razem z kilkoma innymi dziewczętami, wszystkie w tym samym wieku, o tej samej cerze. Ona jednak była nadzwyczajna, choć on nigdy się na niej nie poznał.
– Ale Sekstus się poznał.
– Stary? O, tak. Po pierwszym razie przychodził do niej przynajmniej co pięć, sześć dni. Pod koniec to bywał i co drugi dzień.
– Pod koniec?
– Kiedy zaszła w ciążę. Zanim odeszła.

– W ciążę? Kto był ojcem?

Elektra roześmiała się.
– To jest burdel, jeśli nie pamiętasz. Nie każdemu klientowi wystarcza patrzenie na czeszącą się kobietę. – Wzruszyła ramionami. – W takim miejscu dziewczyna nigdy naprawdę nie wie, choć niektóre lubią sobie pomarzyć. To był jej pierwszy raz. Powiedziałam jej, jak się tego pozbyć, ale ona nie chciała. Na dobrą sprawę powinnam była powiedzieć o tym panu.
– Ale nie zrobiłaś tego. Dlaczego?
– Powiedziałam ci, Elena była taka śliczna, taka delikatna. Bardzo chciała urodzić to dziecko. Pomyślałam, że jeśli uda jej się dostatecznie długo ukryć to przed panem, będzie musiał jej na to pozwolić, choć pewnie nie dałby jej dziecka zatrzymać.
– Jednak Elena powiedziała o swej ciąży jeszcze komuś prócz ciebie. Niektóre dziewczęta lubią pomarzyć, powiedziałaś. O czym ona marzyła?

Jej oczy rozbłysły gniewem.
– Już to wiesz, sądząc po sposobie, w jaki pytasz.
– Wiem tylko to, co ty mi powiesz.
– W porządku. Powiedziała staremu, temu Sekstusowi, że jest w ciąży. Powiedziała, że to jego dziecko. A ten głupiec jej uwierzył. Mężczyźni w tym wieku czasami bardzo chcą spłodzić dziecko. Stracił swojego syna, wiesz. Opowiadał jej o tym bez przerwy. Może dlatego wiedziała, że jej uwierzy. Kto wie, może to i było jego dziecko.
– A jak miało to pomóc Elenie?

– A jak myślisz? To o tym śni każda w takich domach, przynajmniej dopóki życie jej nie podpowie prawdy. Bogaty człowiek zakochuje się w niej, wykupuje od pana i bierze ją do swego domu. Może nawet wyzwala ją i umieszcza w jej własnym mieszkaniu, gdzie dziewczyna może wychowywać dziecko jako wolnego obywatela. W jej najśmielszych marzeniach może on nawet uznać bękarta i zapisać mu majątek. Słyszy się o takich cudach. Elena była jeszcze na tyle młoda, by tak marzyć.
– Jak się skończył jej sen?
– Sekstus obiecał, że ją wykupi i wyzwoli. Przebąkiwał nawet o ślubie. Tak mi mówiła. Nie sądzę, by była to tylko jej wyobraźnia.
– I co dalej?

– Po prostu przestał przychodzić. Elena nadrabiała przez jakiś czas miną, ale ciąża stawała się widoczna, a dni mijały. Trzymałam ją w ramionach, kiedy płakała nocami. Mężczyźni są okrutni...
– Gdzie ona jest teraz?
– Pan ją sprzedał.
– Komu?
– Nie wiem. Myślałam, że może w końcu to Sekstus ją kupił. Ale mówisz, że nie żyje i że nic nie wiesz o Elenie.


Potrząsnął głową.
– Przyszli po nią pod koniec września. Bez uprzedzenia, bez przygotowania. Stabiusz wpadł do pokoju i powiedział, że ma się pakować, że pan ją sprzedał i ma natychmiast odejść. Drżała jak kociątko. Płakała ze szczęścia i ja płakałam wraz z nią. Nie zabrała nic ze swoich rzeczy, mówiąc, że Sekstus kupi jej lepsze. Poszłam za nią na korytarz. Czekali na nią. Gdy tylko ich zobaczyłam, wiedziałam, że coś jest nie w porządku. Myślę, że i ona wiedziała, ale próbowała to ukryć. Pocałowała mnie, uśmiechnęła się i poszła z nimi.
– To nie był Sekstus. On już wtedy nie żył.

– Nie, nie on. Dwaj mężczyźni. Nie podobali mi się. Ani ten duży blondyn, ani ten kulawy.
– Owej nocy, kiedy Sekstus Roscjusz został zabity... niedaleko stąd, Elektro, raptem kilka kroków... owej nocy był na kolacji w domu szlachetnie urodzonej damy. U Cecylii Metelli. Znasz to nazwisko? Elena wspominała o niej?
– Nie.
– Po zmierzchu przybył posłaniec. Przyniósł list dla Sekstusa. Od Eleny; wzywała go, by natychmiast przybył do „Domu Łabędzi”
– To niemożliwe.
– Dlaczego?
– Ona nie umiała pisać.
– Ale może ktoś inny w domu umie.

– Stabiusz, trochę. I urzędnicy, ale my ich nigdy nie widujemy. To bez znaczenia. Posyłać wiadomość bogatemu człowiekowi, przyzywać go niczym psa, wyciągając z domu szlachetnej matrony? Elena była marzycielką, ale nie szalona. Nigdy by czegoś takiego nie zrobiła i to bez pytania mnie o radę.
– Jesteś pewna?
– Absolutnie.


Skinął głową. Popatrzył na klepsydrę, pozostało w niej sporo piasku.
– Myślę, że dość się narozmawialiśmy – stwierdził.
Teraz ona z kolei sprawdziła klepsydrę. Zamknęła na chwilę oczy. Wzburzenie i niepokój powoli znikały z jej twarzy. Wstała i rozwiązała szarfę.
– Jeszcze jedno – powiedziała cicho. – Jeśli dowiesz się czegoś o losie Eleny, dasz mi znać? Nawet, gdy wieści będą złe. Nie musisz do mnie przychodzić, jeśli nie chcesz. Możesz po prostu przysłać niewolnika ze słówkiem do Stabiusza. On już dopilnuje, bym otrzymała wiadomość.
– Jeśli coś odkryję, na pewno dam ci znać.

Kiwnęła z wdzięcznością głową i pozwoliła sukni opaść z bioder. Patrzył na nią przez długi czas. Stała nieruchomo, z pochyloną głową, jedną stopą lekko wysuniętą do przodu i rękami luźno zwisającymi po bokach, pozwalając mi studiować linię jej ciała, wdychać kuszący zapach skóry.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 20-04-2017, 19:30   #46
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Ella i Tytus

Vasco cieszył się bardzo, że nic jej się nie stało. Chciał zostać czekając na nią. Jednak okazało się, że dziewczyna nadeszła w odpowiednią porę. Wszyscy więc razem znowu udali się do przybytku rozkoszy. Ella oraz on ponownie.

Ella zerknęła niepewnie na swą suknię, a raczej strzępy, które z niej zostały. Nie chciała opuszczać Tytusa, ale chodząc w takim stroju przynosiła mu hańbę. Przysunęła się do mężczyzny.
- Panie, czy byłoby problemem bym na chwilę oddaliła się? Ta dziewczyna, pomoże mi trochę przy stroju. - Wskazała podbródkiem na stojącą nieopodal służącą, trzymającą w dłoniach nici i igły.
- Ależ oczywiście. Poczekam tutaj. Jeśli chce pomóc ci uładzić trochę ubranie, będę zadowolony - stwierdził, bowiem wcale nie miał ochoty, by inni oglądali przez podarty strój, wdzięki dziewczyny. Był to dobry pomysł, ponadto miał przekonanie, że Ella próbuje wypytać dziewczynkę, która być może posiada jakąkolwiek wiedzę.
 
Kelly jest offline  
Stary 21-04-2017, 12:43   #47
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Marcus zaspokoił potrzeby wynikająca z konieczności pomocy przyjacielowi. Wiedział już, że wraz z pozostałymi wpakował się w sprawę większą niż na początku wyglądała. Cokolwiek zdarzyło się tamtej feralnej nocy wymagało sporo planowania, zaangażowania i pewnych wpływów. Wątpił aby Sekstus Rocjusz młodszy był do tego zdolny. Zresztą zbyt wiele sił próbowało utrudnić to śledztwo, aby było to prawdopodobne. Jednakże warto było odłożyć te rozważania na późniejszy okres i zająć się sprawą, którą miał przed sobą.

Ponownie obejrzał piękną nagą kobietę, której usługi zakupił za śmiesznie niską cenę. “Stary głupiec z tego właściciela” przemknęło mu przez myśl, gdy uśmiech pojawił się na jego twarzy. Elektra była warta każdej ceny, a za urok przypominający mu piękną Grecję i swój ukochany wschód, który musiał porzucić … był w stanie dać wiele. Aratus był człowiekiem ambitnym, ale jednocześnie jako żołnierz starał się twardo stąpać po ziemi. Wiedział w czym jest dobry i wiedział, że powinien zrobić wszystko, aby powrócić do Legionów. Tym razem jako Generał, jako wódz … Widział siebie jako legata w kolejnej zwycięskiej wojnie, jego majątek powiększający się. Mógłby wtedy odciąć się całkowicie od machinacji swojego ojca czy brata.

Powoli podniósł się ze swojego miejsca. Wszystko w jego ruchach mówiło, że jest wojownikiem, ale wiedział też, że każdy żołnierz potrzebował odrobiny … nie tylko fizycznej rozrywki, ale czasami czułości … nawet jeżeli miała być udowadniana. Ohh oczywiście tutaj przyszedł bardziej po to pierwsze. Chyba jeden z najlepszych, a z pewnością najprzyjemniejszych sposobów relaksu, dobrze tutaj trafił.

Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli, jeżeli faktycznie wróci na wschód, to mógłby wykupić tą kobietę, gdzieś daleko na wschodzie przyjemniej byłoby mieć wprawne ramiona mogące się zająć jego bolączkami. Jako Legat mógłby sobie na to pozwolić, a gdy się mu znudzi … lub jej wdzięki przestaną być tak kuszące, będzie mógł umieścić jej w swojej rezydencji … ohh nie w tej Italii, ale tej ze zwycięstw na wschodzie. Tam skryta przed wścibskimi oczami, mogłaby zająć się jego ziemią … Zawsze szukał dobrych i wiernych zarządców, a wiedział, że taka kobieta byłaby mu niezmiernie wdzięczna.

Tymczasem jego zbroja i ubranie wylądowały na podłodze. Jego ciało nie było atletycznej budowy, ale twarde, przyzwyczajone do trudu życia wojownika. Przód jego ciała pokrywały blizny. Ciężko było dojść do takiej sprawności władania mieczem, bez otrzymania paru ran. Dumny był z tego, że nie miał żadnej rany na plecach, żadnej rany tchórzy. Na jego udach znajdowały się dwie długie linie … pamiątka po spotkaniu z rozszalałym dzikiem. Gdyby nie jego towarzysze i szczęście, nie przeżyłby spotkania z bestią. Nieco wyżej, na brzuchu znajdowała się poszarpana blizna. Rzucana włócznia, która zdołała przebić jego zbroję, ale nie złamać jego ducha. Przez pierś biegła blizna zadana mieczem, pamiątka po starciu z ogromnym wojownikiem, który jednak poległ pod jego ciosami, choć zostawił mu pamiątkę, na całe życie. Na sercu zaś … znajdował się tatuaż. Wykuty w jego skórze znak słońca, znajdujący się nad głową byka … Choć niewiele mógł mówić nie wtajemniczonym, oznaczał jego boga … Mitrę … Sol Invictus … Temu, któremu władzy poddał się wiele lat wcześniej w pewnej zapomnianej jaskini.

Podszedł do kobiety uśmiechnięty, składając na jej ustach lekki pocałunek i jednocześnie przenosząc ją na łoże, chciał zwyciężać … nie miał teraz żadnej wojskowej kampanii, w której mógłby odnieść triumf, to może spróbować tutaj? Czyż nie byłoby zabawne, gdyby tak doświadczona kobieta, złożyła “swoje serce”, jako triumfalny dar … Jednakże … teraz mógł zapomnieć o wszystkich troskach ….
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline  
Stary 23-04-2017, 13:33   #48
 
sickboi's Avatar
 
Reputacja: 1 sickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwusickboi jest godny podziwu
Weteran poczuł jak mimowolnie rumienią mu się policzki. Nie, żeby przyprowadzona przez sutenera dziewczyna specjalnie mu się spodobała. Była zdecydowanie za chuda jak na jego gust, ale sposób w jaki spojrzała sprawił, że Crastinusowi zrobiło się naprawdę gorąco. Mimo to po krótkim namyśle nie zdecydował się skorzystać z usług muskularnej Hildy. Nie to, żeby w ogóle nie bywał w lupanarach i nie korzystał z ich oferty. Jeszcze w czasie swojej legionowej kariery odwiedzał je w miarę regularnie, a i po ślubie zdarzyło mu się w trakcie dalszej podróży skorzystać z usług prostytutki. W końcu sam Katon Starszy uważał, że zdrową rzeczą dla rzymskiego mężczyzny było raz na jakiś czas zajść do burdelu. Oczywiście z zachowaniem umiarkowanej częstotliwości wizyt. Powód odrzucenia proponowanej przez właściciela „Domu Łabędzi” dziewczyny był całkiem inny. Pomijając już kwestię własnych preferencji, spocone i obite ciało Crastinusa domagało się czegoś innego niż uciech cielesnych.

-Przynieś mi lepiej wina, człowieku. I odeślij dziewczynę. Poczekam sobie tutaj na naszego przyjaciela-

Mężczyzna liczył na to, że Aratus sprawi się możliwie szybko, nawet jeśli postanowi z ową Eleną nie tylko porozmawiać. Pora była już dość późna i weteran zamierzał wkrótce wrócić do domu. Dość już mu było błąkania się po ulicach Rzymu.
 
sickboi jest offline  
Stary 28-04-2017, 13:36   #49
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Dom uciech dostarczał różnego rodzaju rozrywek. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Choć czekającym czas się dłużył, to dla Aulusa Herminiusa Rosy i Marcusa Aquili Aratusa pędził niczym rączy koń.

Gdy obaj Rzymianie nadwyrężali swe lędźwia Ella miała okazję porozmawiać z dziewczynką, która szybciutko i z wprawą zszyła jej szaty. Niestety niewolnica Tytusa Vasco niewiele się dowiedziała. Aya była faktycznie młodszą siostrą Talii, jednak obie trafiły tu przed trzema miesiącami i nie wiedziały nic o Elenie.

Dzień zbliżał się ku końcowi, a Crastinus miał wrażenie, że tylko marnują czas. Chciał już wrócić do domu. Gdy wreszcie wszyscy zebrali się ponownie Rosa wyglądał na cokolwiek wyczerpanego i nalegał, by się nie rozdzielali i po kolei odprowadzili do domów. Jego upór w tym względzie, był cokolwiek zastanawiający.

Cóż Rzym nie należał do najbezpieczniejszych miejsc po zmroku i jeśli nie dysponowało się obstawą dwóch rosłych Nubijczyków lepiej było nie zażywać wieczornych przechadzek.

Najpierw zatem skierowali się ku najdalszemu Awentynowi do domostwa Tytusa Vasco.

Rzymski zmierzch poświęcony był rozmyślaniom o odniesionych zwycięstwach i przyszłych przyjemnościach. Nieważne, że zwycięstwa były może trywialne i krótkotrwałe, albo że przyjemności mogą nie przynieść zadowolenia. O tej godzinie Rzym dobrze się czuł ze sobą. Posągi bogów i herosów poczerniały od korozji i zatraciły rysy przez brak opieki. W tym świetle wydawały się dopiero co wyrzeźbione, ich kruszejące brzegi gładkie, a pęknięcia były niewidoczne. Przyszłość miasta była niepewna, niemożliwa do przewidzenia jak gorączkowy skok w ciemność. O tej godzinie ciemność już się czaiła, ale jeszcze nie zapadła i Rzym mógł sobie spokojnie wyobrażać, że przyniesie ona wyłącznie słodkie sny, koszmary rozdając innym.

Na szczytach siedmiu wzgórz Rzymu dzień trwał najdłużej. Zbocze Awentynu wciąż było bardziej oświetlone ginącym blaskiem zmierzchu niż wąskie, pogrążone w cieniu ulice u jego stóp. Nad szczytem, na tle najgłębszego błękitu, błyszczały już blado pierwsze gwiazdy.

Im bliżej był domu Tytus Vasco odczuwał coraz większy niepokój, który udzielił się także Elli.

Nie bezpodstawnie.

Drzwi domu Tytusa Vasco były szeroko otwarte. Na framudze ktoś odcisnął ciemny, połyskliwy ślad dłoni. Nie musieli go dotykać, by wiedzieć – nawet w rozmywającym barwy półmroku, że to krew. W domu panowała cisza. Nie płonęła żadna lampa ani świeca. Jedynym oświetleniem były resztki wieczornego blasku w ogrodzie, upiorny kwadrat niebieskiego światła sączący się między kolumnami przez otwarte drzwi. Posadzka majaczyła niewyraźnie niczym dno basenu, ale tuż u stóp dostrzegli wyraźnie plamy krwi – duże krople, niektóre całe i regularne, inne rozmazane czyimiś butami. Krople układały się w szlak prowadzący do pokoju Mirufy Azjatki kucharki Tytusa. Na samym środku ściany widniała wielka plama, czarna na tle bieli tynku, cienkimi nitkami sięgająca we wszystkie strony, u dołu przechodząca w szeroką, rozmazaną linię do samej podłogi. Obok niej widniały napisane krwią słowa. Litery były małe i niekształtne; w mroku nie mogli odcyfrować ich znaczenia.
Cisza była idealna. Zalegająca w kątach ciemność zdawała się nabrzmiewać i rozlewać się na środek pokoju. Ogród był szary w księżycowej poświacie. Zapadła czarna noc.

Ella odeszła od ściany, usiłując sobie przypomnieć, gdzie może znaleźć lampę i krzesiwo. W tej samej chwili Tytus potknął się o coś leżącego na podłodze, coś sporego, miękkiego i nieruchomego. Cofnął się o krok i pośliznął na kałuży krwi. Kształt pod jego stopami ginął w ciemności. Choć był zmaltretowany nie do poznania, wiedział od razu, co to jest.

U drzwi zamigotało światełko. Odskoczyli w tył. Aratus szybkim, równym krokiem ruszyłem ku drzwiom na spotkanie światła wyłaniającego się z korytarza. Zręcznie ominął niosącą je osobę, zaszedł od tyłu i złapał ramieniem za szyję.

Wrzasnęła i ugryzła go w przedramię. Marcus Aquila usiłował się uwolnić, ale jej zęby mocno zacisnęły się na jego skórze.
– Mirufo, puść! – krzyknął Tytus.

Wyrwała się i odwróciła błyskawicznie, opierając się plecami o ścianę. Uniosła dłoń, by zetrzeć z ust smak krwi. Przez cały czas jakoś udało się jej utrzymać lampę i nie uronić nawet kropli oliwy. W jej oczach malowało się szaleństwo. W świetle lampy dostrzegli sińce na jej twarzy i gardle. Brzeg jej sukni był poszarpany.
– Mirufo, czy jesteś ranna? Krwawisz? – spytała Ella doskakując do kobiety.
Kucharka zamknęła oczy i nabrała powietrza.
– Tylko trochę mnie boli – powiedziała.

Uniosła lampę wyżej i zajrzała do pokoju, po czym zrobiła tak przerażoną minę, że pomyśleli, iż widzi jakieś nowe niebezpieczeństwo. Podążywszy za jej wzrokiem ku podłodze, zobaczyli jednak tylko martwe, zalane krwią ciało Zorby, greckiego niewolnika Tytusa.

Ella chciała przytulić Mirufę, ale nie dała się. Odsunęła się, cała drżąca, i pospiesznie obeszła pokoje, zapalając wszystkie możliwe lampy i świece. Kiedy cały dom rozjarzył się ich światłem, a Mirufa upewniła się, że nigdzie nie czają się intruzi, zamknęła drzwi na zasuwę i ponownie obeszła dom, zamykając wszystkie okiennice. W migotliwym świetle widać było, że piękny dom Tytusa obrócono w ruinę: powywracane meble, pozrywane ze ścian kilimy, połamane i pogruchotane przedmioty.

Crastinus spuścił wzrok i przyjrzał się krwawemu szlakowi na podłodze od zwłok Zorby do napisu na ścianie. Podszedł bliżej. Litery były nierówne, wiele z nich krzywo napisano, ale ortograficznie napis był prawidłowy. Najwyraźniej wykonał go ktoś nienawykły do pisania, może nawet kompletny analfabeta, odtwarzający symbole według wzoru. Treść napisu kłuła go w oczy:

MILCZ ALBO GIŃ.
POZWÓL DZIAŁAĆ RZYMSKIEJ SPRAWIEDLIWOŚCI WEDŁUG JEJ WOLI.
 
Tom Atos jest offline  
Stary 10-05-2017, 22:47   #50
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Ella i Tytus


Obraz, który powitał ich w domu był przerażający. Nic w ostatnim czasie nie było jak należy, mieli mieć czas dla siebie, a teraz… Zorba był martwy. Przyglądali się ciału, sługi Vesco. Ella już nie raz widziała martwe ciała. Szkolący ją Markus też nie raz jej groził. Teraz jednak mogło to zagrażać życiu Tytusa, a na to nie mogła pozwolić.

- Panie, chyba powinniśmy wezwać straż. - Zaproponowała, niepewnie zerkając na ich gości. Nie powinna w tym momencie swobodnie rozmawiać z Tytusem... nie przy nich.

- Pytanie, jaką? - ostatecznie w Rzymie nie było strażników zajmujących się problemami zwykłych obywateli. Prędzej jakieś prywatne gangi, lub klienci możnych panów, którzy utrzymywali porządek za opłatą na jakimś obszarze. Legiony stacjonowały zawsze poza Rzymem, poza specjalnymi okolicznościami. Ludzie natomiast pretorów, cóż służyli właściwie jako ochrona nich samych. Czyli ogólny syf. - Przykro mi, że wszystkich domowników w to wplątałem. Zajmijcie się tym biedakiem - wskazał Tytus na poległego - oraz chyba lepiej nocujcie u ojca. Osobiście tam nie pójdę, żeby nie wplątać go w to świństwo. - doskonale zdawał sobie sprawę, że ktoś gra bardzo ostro ponieważ ma wiele do stracenia prawdopodobnie.

Ella odruchowo zaczęła porządkować przestrzeń wokół siebie. Ustawiła stolik i postawiła na nim wazon, który jakimś cudem nie został rozbity.
- Zostanę z tobą, jeśli pozwolisz Panie. - Kobieta odpowiedziała to niemal odruchowo. Rozumiała motywację swego Tytusa. Nie było jednak nawet możliwości, by zostawiła tutaj go samego, szczególnie, że miała spore obawy co do jego zdolności samoobronnych. Na razie planowała pomóc Mirufie zająć się tym co zostało z ich domu, jeśli Tytus chciał tu zostać, potrzebował chociaż jakiejś przestrzeni by komfortowo usiąść. Ciało Zorby, przykryła jedną z zerwanych zasłon.
 
Aiko jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172