|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-01-2006, 13:18 | #41 |
Reputacja: 1 | Zieleńsza Bawiła się doskonale w nowym dla niej otoczeniu. Jednak zauważyła, że nie wszyscy są zachwyceni tak samo, jak ona. Gustav najwidoczniej nie był w najlepszym humorze. W zasadzie całą wspólną podróż wyglądał, jak gdyby coś mu dolegało. Zieleńsza pomyślała teraz z całym przekonaniem, że musi być chory. Widywała już ludzi, którzy zachowywali się podobnie próbując ukryć swoją chorobę przed innymi. W pierwszym odruchu chciała za nim wybiec i pomóc mu. Tak nakazywało jej serce. Drgnęła na swoim miejscu i wstała, jednak nie pobiegła za Gustavem. Spojrzała na twarze innych i ich reakcje. Może nie powinna? Nie wiedziała jak się zachować, wszystko było dla niej nowe, a nie chciała w żaden sposób popełnić głupstwa. - Co mu się stało? Czy jest chory? |
30-01-2006, 21:11 | #42 |
Reputacja: 1 | Torin Chłopak żwawym krokiem podążył za resztą. Wnętrze robiło na nim wrażenie. Czysto, schludnie, a i te zapachy. Zaraz zajął miejsce, przy stole. Podobało mu się to miejsce. Szykowne! "W takich miejscach powinieneś bywać Torinie" przemknęło mu przez myśl. Głos karczmarza brzmiał zachęcająco. Atmosfera przygasła, gdy nagle Gustav wyszedł. Choć Torinowi nie wpadł w oko jego stan, inni to zauważyli. -Widać miał powody, zaraz wróci to i wszystko się wyjaśni-odpowiedział Zieleńszej, nie zdając sobie sprawy co się właściwie stało. -Ach, ta woń, zapach ziół-zaczął rozmowę, bo wszak nie wypadało, by milczeli.-Zupełnie jakbym znowu był u tego nieszczęsnego maga.-prawił dalej-Wspominałem chyba kiedym jako uczeń, u pewnego alchemika, praktyki odbywał?-zorientowawszy się po minach zebranych, że widać nie znali tej historii mówił dalej- A więc Yordic było mu na imię. Byłem tam dość długo, by nawąchać się zapachu ziół i innych ingrediencji, a jednocześnie na tyle krótko, że nie potrafiłbym ich chyba już dzisiaj rozpoznać. Jeśli zaś chodzi o szanownego maga, miał on to do siebie, obsesję jakową, by miksturę stworzyć do zamiany w złoto wszelakich metali. Ta obsesja z resztą tyczyła chyba ich wszystkich. -Nie wiem czy mu się udało-dodał-chociaż wątpię, znając jego talent-zaśmiaił się- Wiem zaś z tego jedno. Sztuczkę dość ciekawą. Oto złoto w inny materiał zamienić!-wyciągnał w tej samej chwili dwie złote monety. -Karczmarzu najle..-zawahał się-..dobre wino proszę uniżenie. Dla mych przyjaciół i dla mnie rzecz jasna. Wypijemy za naszą podróż szczęśliwą. Tylko mi nie odmawiajcie.-uśmiechnął się, patrząc po wszystkich wzrokiem. W oczy rzuciło mu się puste krzesło. -Jednaki nie wypada pić, gdy wszystkich wśród nas nie ma. Dieterze, gdy wino się zjawi, zapłać naszemu zacnemu gospodarzowi- powiedział, położywszy przed nim dwie złote korony.-Choć jak sądze, prędzej przyjdziemy z Gustavem. Wstał i ukłoniwszy się odszedł w stronę drzwi. [user=532, 743, 1413, 1593 ] Troska o przyjaciela, była w zasadzie pozorna. Torinowi nawet rzez myśl nie przeszło, że nowy towarzysz może być chory. On? Toż to kawał chłopa. Myślał tak, wymykając się po cichu z zajazdu, starając si uniknąć towarzysza. Jaki był więc powód wyjścia? Otóż w głowie torinowej zrodził się pomysł. Jeden z wielu, ten jednak konkretny dość prosty i przydatny na tę okazję. Podczas opowieści zaświtało mu już pytanie. "Jak zachowałby się karczmarz, mając przed sobą nie zwykłych podróżników, a jakieś znakomitości?" Na tym opierał się plan jego. Wszedł do Pastucha i rozejrzał się szybko. W końcu znalazł dwóch odpowiednich do tego "zadania" ludzi. Podróżnych, widać lubiących wypić i nie nazbyt poważnych. -Witaj przyjacielu, nie chciałbyś mi zrobić przysługi?-zagadał do pierwszego-W drugiej z karczem, jest mój przyjaciel, barman. Otóż chciałem zrobić mu żart takowy, że osoby z którymi tam siedzę, są ze znakomitego rodu.-wyjaśniał-uczyniłbyś mi tę przysługę i powiedział memu przyjacielowi, że jedna z niewiast, z którymi podróżuję jest posłańcem króla naszego, podróżującym potajemnie z jakąś ważną sprawą. Oczywiście nagroda Cię za to nie ominie-powiedział wyciągając z kieszeni dwa szylingi. Podobnie postąpił z drugim człowiekiem. -...więc jakbyś przyjacielu mógł podejść tam do nas, ukłonić się lekko i pozdrowić jedną z niewiast tam siedzących tymi słowami: Witaj waszmość, cóż za przypadek widzieć cię tu a nie na królewskim dworze. Gdyby zaś protestowała, powiedz tylko: Wybacz, powinienem był się domyślić, że sprawy z którymi podróżujesz są poufne i nie chcesz się ujawniać. Podobnie dał mu dwa szylingi i poszedł pośpiesznym krokiem w kierunku karczmy, wyglądając przy okazji Gustava, któremu miał przecież pomóc. [/user] |
30-01-2006, 21:57 | #43 |
Reputacja: 1 | Gerda Ze zdumieniem przyglądała się wychodzącemu Gustawowi.Czy on sie czymś zdenerwował? Rozejrzała się jeszcze raz po zajeżdzie próbując odgadnąćco mogło spowodować taką nagła reakcję. Zupełnie nie wiedziała co zrobić. Gdy Torin się podniósł i ruszył za Gustawem wciąż jeszcze usiłowała zrozumieć co się stało. Pomyślała, że cokolwiek by się nie działo, Torin z pewnościa wróci z Gustawem. Oczekując na wino, co chwilę spoglądała w stronę drzwi zajazdu. Radość, że oto wreszcie siedzi w ciepłym miejscu i za chwilę skosztuje wina przygaszona została dziwną reakcją Gustawa.
__________________ "Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć". Mark Twain |
30-01-2006, 22:30 | #44 |
Reputacja: 1 | Torin wyszedł a Wam pozostało uczucie zmieszania spowodowane dziwnym zachowaniem Gustawa. Nawet opowieść wesołka o magu nie mogła zmienić nic w tym stanie rzeczy. Dwie złote monety z imperialnym orłem leżały na stole jako przypomnienie o rychłym skosztowaniu specjałów tutejszej piwniczki. Barman już się o to zatroszczył, bowiem widać, że otwiera drzwi na zaplecze i przepuszcza w nich służkę z winem. Dziewczyna zgrabnym ruchem mija męzczyznę i idzie w Waszą stronę z dzbanem wina. Sam barman też się fatyguje niosąc tacę z drewnianymi kubkami. - Za chwilę będzie obiad. Dziś jest wołowina z ziemniakami - mało wikwintnie, ale smacznie. Czy będziecie chcieli zatem coś zjeść? - po czym stawia kubki na stole obok dzbana z winem. [user=743]Czynisz zatem to, co zaplanowałeś. Nie znajdujesz specjalnego problemu w znalezieniu chętnych do takiej łatwej roboty. Nie wybierasz też pierwszych lepszych łajz, jakich w "Pastuchu" sporo, ale w miarę dobrze wyglądających ludzi. Tam, w porównaniu do tego co jest w "Ognistym", jest tłok i tak jakoś przaśnie. Zatem załatwiasz szybko to, co masz do załatwienia i wychodzisz na zewnątrz. Cóż, rzeczywiście warto rozejrzeć się za jednookim wielkoludem. Daleko przecież nie odszedł.[/user]
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
30-01-2006, 23:23 | #45 |
Reputacja: 1 | Dieter Rotkirsch Dieter nie przejął się specjalnie wyjściem Gustava, w końcu - jak pomyślał - pewno do wygódki poszedł. - Eeee... jeśli nie będzie to wiele monet kosztować - burknęcie w brzuchu - to ja chętnie psze pani. I mleka jeszcze bym popił, caluśki dzbanek - Dieter zamyślił się, chciaż jego twarz zamiast wyglądać inteligentniej sprawiała wręcz przeciwne wrażenie. - Ale mięsiwo drogie, miast mięsiwa ja drugie tyle ziemniaków zjem. Choć głodnym tak że całą krowę bym zjadł. - znów burknięcie. Dieter spojrzał na Torinowe złote monety lezące na stole. Jeśli tutaj płaci się czymś takim to może nawet na ziemniaki mu nie starczy. Dotknął sakiewki zwisającej mu u pasa, jakby jej dotyk miał dodać otuchy. |
31-01-2006, 12:08 | #46 |
Reputacja: 1 | Zieleńsza Dziewczyna usiadła, choć cały czas spoglądała na drzwi ze zmartwioną miną. Opowieść Torina o ziołach i alchemiku nieco oderwała ją od myśli o Gustavie. Nie potrafiła nie przejmować się złym stanem innych, a z pewnością jej towarzysz nie czuł się najlepiej. Uspokoiła się nieco, gdy Torin wyszedł sprowadzić Gustava z powrotem. Dopiero teraz zwróciła uwagę na złote monety leżące na stole. Już chciała powiedzieć, żeby barman nie martwił się zapłatą, bo z pewnością rzadkie zioła, które ma przy sobie więcej są warte, niż jadło, które mogliby dziś zjeść, nawet tak liczną gromadą. Ugryzła się jednak w język i nachyliła się w stronę Gerdy, przy której siedziała: - Gerdo, powiedz, czy barman nie przyjmie za jadło pęczka pachnących ziół, które sprawią, że każda jego potrawa nasyci gości po dwakroć bardziej i doda im sił po męczącej podróży? Czy tutaj jedynie kawałek złotego metalu liczy się jako zapłata? - Zieleńsza zarumieniła się z powodu swojej niewiedzy, ale liczyła na to, że nowa przyjaciółka zrozumie ją i pomoże. |
31-01-2006, 17:38 | #47 |
Reputacja: 1 | Gerda Sądzę, że musimy zapłacic monetami raczej, ale byc może potem będziesz mogła trochę ze swoich zapasów sprzedać, jeśli masz jakieś rzadkie zioła to może i nawet cena będzie dobra. Ale w mieście dużym czy małym zawsze trzeba uważać, aby ktos Cię nie oszukał. powiedziała cichym głosem nachylając się do Zieleńszej. Dzisiaj martwić się nie musimy, sądzę, że starczy nam i na jadło i na jakiś nocleg. Jak nie tu to w jakimś skromniejszym miejscu. Zerkając na Zieleńszą pomyślała, że wspólnie niewiele mają pieniędzy i szybko będzie trzeba rozejrzeć się za jakimś zajęciem. Po chwili namysłu zapytała się dziewczyny: Czy zioła które zbierasz służa też do leczenia? Umiesz ich używać? Ech głupia jestem, skoro znasz się na nich to i umiesz zastosować.
__________________ "Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć". Mark Twain |
31-01-2006, 20:30 | #48 |
Reputacja: 1 | Barman widząc Wasze miny mówi spokojnie: - Jeśli to wszystko, co leży na stole, to cały Wasz majątek, to dziś macie w "Ognistym" i nocleg i jedzenie oraz jutro śniadanie. Jeśli zaś nie, to zapraszam na dłużej. Przez kilka dni drogi będą zatłoczone wozami, bydłem i jeźdźcami, co nie wpływa dobrze na podróż. Wyczuwa się w głosie karczmarza nutkę wprawnego sprzedawcy, który jednak w odróżnieniu od wielu mu podobnych, wie, co sprzedaje i wie, jaką to ma cenę.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
01-02-2006, 15:13 | #49 |
Reputacja: 1 | Dieter Rotkirsch - To nie nasz majątek psze Pana, jeno Torina. Monety mają być zapłatą za wino zacne, którym chce się z nami podzielić. Jadło sami opłacać będziem. - Dieter sięgnął do sakiewki po kilka pensów. - Zjadłbym dużą miskę ziemniaków i dzbanem mleka popił, ale jeśli ziemniaki drogie są to się kaszą z omastą zadowolę. - |
01-02-2006, 19:44 | #50 |
Reputacja: 1 | Czas dłużył się, a oczekiwana dwójka nie pojawiała się. Od czasu do czasu stróż widać również nudzący się otwierał drzwi, lecz nikt przez nie nie wchodził. A może to tylko złudzenie? Wszak nie ma ich tylko dłuższą chwilę, na tyle krótką, że nie można jeszcze wysuwać złych myśli... [user= 743, 375, 1413, 532] Słońce powoli zblizało się w stronę horyzontu, dając znać że niedługo nastanie wieczór. Torin wiedziony bardziej instynktem, niż zdrowym rozsądkiem, błądził wzrokiem szukając pośród tłumu ludzi tej jednej znanej i tak pilnie potrzebnej mu osoby. Kręcił się po okolicznych uliczkach, aż wreszcie udało się. Gustav leżał nieruchomo, pośród sterty siana. Twarz miał zakrytą rękami, z pomiędzy których widac było niewesołą minę. Dopiero teraz doszło do małego rozumku dowcipnisia, że człowiek ten istotnie jest cierpiący. Podszedł powoli. Miał uczucie jakby naruszał czyjąś prywatność. "A jeśli on chce być sam" ta myśl i jej podobne chodziły po głowie Torina. W końcu jednak obowiązek wobez przyjaciól pokazał górę nad strachem. Podszedł blisko i położył mu rękę na ramieniu. -Wszystko w porządku Gustavie?-powiedział drgającym głosem. Wiedział, że odpowiedź nie może być twierdząca i tego się obawiał najbardziej. [/user] |