|
Archiwum rekrutacji Wszelkie rekrutacje, które zostały zakończone. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
29-09-2008, 11:42 | #1 | |||
Reputacja: 1 | [autorskie/wojenne]Bad Company Cytat:
KLIK! Cytat:
KLIK! Tam przecież nie mógłby nawet walnąć sobie piwka! *** Rok 2012, 9 kwietnia, 16 kilometrów od Brześciu. Prawdziwa wojna. - No to za nasze zdrowie, pierdolone łajzy! – zawołał Bob, do niedawna zwany jeszcze kapitanem Robertem Mayersem. Cóż, kiedy wieje się z armii, mało kto chce mówić o tamtejszych stopniach. Tu jednak też Bob wzbudzał szacunek. Nikt nie umiał opróżnić puszki pełnej piwa w takim tempie, jak on. - Hej, Parówa! – zawołał Hitler Trzeci. Tak, był on Niemcem, ale nawet nie do końca orientował się o co chodzi w tym nazizmie. Tu każdy Niemiec po prostu był Hitlerem, za wyjątkiem dwóch Himmlerów i jednego Rommela (który wciąż zarzekał się, że jest Polakiem i nazywa się Rómmel, a to nazwisko według niego nosił jeden z dowódców polskich) – Puść jakąś muzykę czy coś! Po chwili dźwięki jednej z ulubionych piosenek każdego żołnierza amerykańskiego od czasów Wietnamu wypełniły całą dziurę w ziemi, którą dawniej ochrzczonoby okopem, a teraz było to po prostu okopane stanowisko jednego z dział. Oczywiście, działo dawno zniknęło, a same wojska NATO cofnęły się do Polski, by tam szykować się na Rosyjskie ataki. I chociaż teraz grupa dezerterów znajdowała się ledwie pięć kilometrów od dawnej granicy z Białorusią, zabawa była świetna. A Rusów nigdzie nie widzieli… Na grillu, prowizorycznie sporządzonym z kratki znalezionej w jednym z pobliskich wraków samochodów, skwierczały kiełbasy i ogromne steki, a obok nich leżały pokrojone w plastry ziemniaki, z których Parówa swoimi tajemniczymi sposobami przyrządzał frytki, które nawet wyglądały podobnie do tych z McDonalds’a. Sprawę smaku wszyscy woleli przemilczeć… - Parówa, skąd Ty tak umiesz te fryty ciąć i robić? – spytał się Pizza, włoski saper - Jestem Belgiem, to w końcu nasze danie narodowe. W domu wpierdalałem frytki, w pracy wpierdalałem frytki, w jednostce też, a wszyscy myślą, że to w Stanach można się z tego porzygać… -Parówa wzbudzał podziw we wszystkich zgromadzonych. To był prawdziwy intelektualista. – I to z majonezem! - No nie pierdol! A jak ci się ktoś do tego spuści!? – zaśmiał się Jahwe, amerykański Żyd. - Zamknij mordę, obrzezańcu! To przez twoich bratków to wszystko! – wrzasnął natychmiast Bob. W tym samym momencie Jahwe chwycił za nóż i już chciał rzucać się w kierunku dawnego dowódcy, by ostatecznie rozwiązać sprawę rasizmu w oddziale. „Ostateczne rozwiązanie” nie wyszło po raz dwudziesty pierwszy w przeciągu dwóch dni, gdyż znów mocarna ręka Arnolda zacisnęła się na ramieniu niewielkiego izraelity, sadzając go na jego dawnym miejscu, lekko już pordzewiałej beczce. - Razem stulcie pyski, bo chuja wiecie. To wszystko sprawka tych na górze, jebańców, ale to i Żydy i Amerykańce, nawet Polaki… Wojny im się z Niedźwiedziem zachciało, zamiast jakiegoś arabskiego brudasa skopać… - Parówa prezentował swój dar krasomówczy - Kiełbaski już są! – krzyknął Bruno, Austriak czy tam Australijczyk, cholera to wiedziała - A o co właściwie ta wojna? O ropę? – spytał Hitler Pierwszy, korzystając z chwili ciszy, gdy wszyscy dezerterzy rzucili się z łaknieniem na gorące kiełbaski – w prawdzie nie grzeszyły one świeżością, ale w starym kanistrze mieli jeszcze sześć litrów skonfiskowanego bimbru, więc to nie powinien być problem. - Poprzednia była o ropę. Ta jest chyba o gaz… *** *** Cztery pancerne wozy towarowe w tymczasowym obozie rosyjskim w odbitym przed paroma dniami Brześciu były dokładnie oglądane przez najwyższych stopniem z obecnych tu żołnierzy. Dokładne plomby na drzwiczkach, doskonale zabezpieczone ścianki (potrafiły nawet wytrzymać ostrzał artylerii!), zamki otwierane tylko na hasło i odcisk palca… W środku zaś znajdowało się coś, o czym marzyli tu wszyscy. Złoto. Zrabowane w Kijowie ukraińskie złoto – ze skarbu państwa i z najważniejszych banków w stolicy, same sztabki, bez żadnych ozdób do przetopienia. Dziesiątki, setki ton złota... - Ruszajcie! Już, prędko! I ostrożnie, nie uciekajcie konwojowi! – zawołał podstarzały pułkownik, uderzając w drzwi kabiny pierwszego z kierowców. Z balkonu jednego z ocalałych bloków, z niecenioną pomocą nowoczesnej lornetki, całość obserwowało dwóch młodych partyzantów z ruchu oporu, którzy założyli tu hiszpańscy komandosi, którzy nie zdołali uciec razem z resztą wojsk NATO. Złoto… Cóż, ten kruszec pokonuje wszystkie szczytne idee. *** Życie dezertera to jednak nie tylko popijanie piwka, słuchanie „Satisfaction” i palenie papieroska. Zwialiście z armii, armia o tym wie. I chociaż wydaje się to absurdalne wobec wojny, w której szanse zdają się być wyrównane, z pewnością kogoś za wami wyślą. A wśród wszystkich wojsk NATO z pewnością znajdzie się kilka elitarnych jednostek, które będą usiłowały popisowo skopać wam dupska… Do tego dochodzą Rosjanie, wszelkiego rodzaju szabrownicy i inni zbóje, którzy wyrośli na tych terenach, nienawidzący wrogich wojsk obywatele państw pro-rosyjskich i inne grupy, które także usłyszały o złocie. Cóż, sporo zagrożeń, ale od czego macie swój spryt i przeszkolenie? Garść informacji zawartych w tekstach. Rok 2012, od trzech miesięcy trwa wojna z Rosją, wypowiedziana przez Ukrainę, Polskę i Niemcy po przerwaniu dostaw gazu, do której od razu włączyły się państwa NATO (także odłączone od gazociągu). Wojska koalicji w szczytowym momencie swych działań doszły do granicy rosyjsko-białoruskiej, ale siły przerzucane ze wschodu zmusiły ich do odwrotu. Norwedzy próbowali atakować z drugiej strony, ale i z nimi Rosjanie sobie poradzili. Teraz nie jest to wojna zwycięska dla żadnej ze stron – bardziej przypomina to szarpanie się o każdy skrawek terenu. Ale sytuacja może się zmienić w ciągu kilku chwil… Gadam i gadam, nie przechodząc do konkretów. Więc czas i na nie. A konkretnie – kilka zasad, których w sesji (nawet tej o dezerterach bez żadnych zasad) przestrzegać trzeba. Zasada Umowności PBF to nie gra na żywca, wszyscy o tym wiemy. Nie da więc rozstrzygać się każdego ruchu w starciu (bo ile by było postów? „Oddaję strzał” „Oki, trafiasz” „Chowam się za murkiem” „Oj, potykasz się na mydle”), nie ma sensu opisywać każdej postaci w zgromadzonym tłumie, a jeżeli nie chce się rozwlekać akcji na 300 stron sesji, to warto opisać czasami reakcje mniej ważnej postaci zamiast MG (na przykład po rzuceniu kilku centów żebrakowi można wspomnieć o jego podziękowaniach – to przecież naturalne). Rzecz jasna, to nie sesja otwarta i sprawy ważniejsze zostawiacie na mojego posta/konsultujecie ze mną, ale w przypadku tych dla scenariusza nieistotnych macie sporo wolności. Pod tą zasadę trzeba jeszcze podpiąć jeden fakt – to „sesja akcji”, realność otaczającego świata nie jest tak istotna. Jeżeli znajdziecie wioskę, której nie ma na mapie, to u mnie jest. Jeżeli strzelacie z M16, to skończcie na tym, nie opisujcie setek ulepszeń i bajerów, jakie broń ma w sobie. I darujcie sobie, proszę, przerzucanie się kolejnymi modelami broni, kolejnymi nazwiskami członków niewchodzących w skład parlamentu partii Niemieckich/Hiszpańskich/Amerykańskich/etc., czy wyliczenie, że złota w Ukrainie w 2012 będzie o 48 kilogramów mniej, niż jest we wstępie. To po prostu zabawa. Konwencja gry Coś, co powinno być niezmienne – styl, w jakim gramy. Jakie mamy tu spojrzenie na postacie, na wojnę? Cóż, pamiętacie „Czas Apokalipsy”? Tak wygląda tu wojna. Jest niby poważnie, mamy wielu służbistów, ale też pełno telewizji, świrów i króliczków Playboya. To nie przygody Franka Dolasa, ale nie oczekujcie powagi jak w „Najdłuższym Dniu”. Zaś sam żywot dezertera jest tu zdecydowanie weselszy, niż normalnie. Uciekinierom bliżej do postaci w stylu Tarantino, niż śmiertelnie poważnych bohaterów dramatycznych. Zachęcam więc do wstawek humorystycznych (ale bez przesady – to mimo wszystko nie sesja komediowa, a po prostu „akcja z humorem”), rozmaitych aluzji do naszej rzeczywistości, literatury, filmu… Nawet do forum, bo i czemu nie? Pamiętajmy jednak o tym, że w filmie wojennym, nawet takim od Tarantino (jeszcze nie powstał, ale jest kręcony!), znajdą się i sceny poważne. Tych też się spodziewajcie, ale nie w takim natężeniu jak zwykle u mnie. Po co o tym piszę? Przecież każdy może zagrać poważnym patriotą, bohaterem wręcz romantycznym, który chce poprowadzić swój naród do wyzwolenia, a przynajmniej zwycięstwa. Ja nie bronię. Ale zastanówcie się, jak czuje się murzyn na zjeździe Ku Klux Klanu… Struktura gry Ciągle mówię o filmie. Tak, sesja będzie filmowa. Ale „filmem” nie będzie – za to „serialem” i owszem. Nie ma pewnie wśród was, drodzy potencjalni gracze, kogoś, kto nigdy nie obejrzał któregoś z „nowych, amerykańskich seriali”. Od „LOST”, poprzez „Prison Break” czy „Jericho”, po „Gotowe Na Wszystko”. Z nich właśnie chcę zapożyczyć strukturę scenariusza, na wzór jednego sezonu. Jak to wygląda w moich oczach? Już tłumaczę. Zazwyczaj w jednym sezonie mamy jeden główny cel – ucieczka z więzienia, poznanie motywów samobójstwa sąsiadki… Tu tym celem będzie transport pełen złota. Czasem tych głównych wątków jest więcej – cóż, mam parę pomysłów, ale jeżeli któraś z postaci będzie wystarczająco charakterystyczna, to może nawet jakaś „prywata”, zobaczymy. W każdym odcinku, prócz próby osiągnięcia głównego celu, pojawiają się także mniejsze przygody. Zdobycie klucza do przejścia, odkrycie, że mąż ma kochankę, zabezpieczenie farmy przed bandytami… Tu też planuje stworzyć takie małe przygody, powiązane ze sobą, ale nie ściśle. To sesja drogi, więc nie będzie to specjalnie skomplikowane – traficie do nowych miejsc, podczas samej wędrówki też czeka was sporo wyzwań… Długość gry Sesja, według moich planów, będzie tworem krótkim. 10-15 „odcinków”, niektóre po 2-3 kolejki, najdłuższe po 5-7. Ale sporo zależy też od was. Podsumowując, proponuje wam lekką grę w ciekawych klimatach i z dosyć ściśle określonymi postaciami. No właśnie, postacie. Czego wymagam? Cytat:
Ale zapewniam, że wszystko w samej sesji będzie potrzebne. Chyba możecie mi zaufać. Poza tym, nie przesadzajmy z długimi opisami – chcę ładnie opisaną postać, ale nie wodolejstwo, naprawdę nie interesuje mnie zakup doniczek przez Amandę, jeżeli nie jest to sytuacja dla jej życia kluczowa. Czas na dokładne opisanie swojej postaci macie, orientacyjnie, do 29 października. Równo miesiąc. Zastrzegam sobie jednak prawo do skrócenia/wydłużenia tego okresu. Przyjmę czwórkę, ewentualnie piątkę graczy – ale nie martwcie się. Po jakimś czasie pojawi się możliwość dołączenia do sesji kolejnej trójki… Aha - interesują mnie tylko karty wysyłane na maila, tj. nie.ma.loginu@gmail.com. Szczegóły postaci możemy dogadać zawsze na PW czy gg (3393434), ale sama karta, w formacie .doc bądź .pdf, tylko na email. I to tyle. W tej chwili pozostało mi tylko życzyć powodzenia tym, którzy w rekrutacji chcą wystartować, co niniejszym czynię Do zobaczenia na wojnie! Kutak
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. Ostatnio edytowane przez Kutak : 29-09-2008 o 12:09. | |||