09-11-2015, 19:25 | #31 |
Reputacja: 1 | - W mojej opinii najlepszym sposobem będzie przeniknięcie do kręgu bliskich współpracowników ofiary zamachu. Trzeba dowiedzieć się komu byłoby na rękę zabicie go. Należy także rozpytać się w środowisku mafijnym czy takie zlecenie otrzymali i od kogo. Jedyne co mogę powiedzieć teraz jest stwierdzenie, że nasz kandydat musiał komuś zajść za skórę. - Powiedział Adam. - Lecz z wielką chęcią posłucham także innych opinii. |
09-11-2015, 19:45 | #32 |
Reputacja: 1 | Mięśnie Davida napięły się gdy usłyszał przytyk Nortona. Został nazwany sekretareczką bez manier. Cóż zatem teraz musiał wykorzystać szansę daną mu przez mentorkę. Musiał pokazać, że jest godzien zasiadania przy stole z innymi członkami klanu. Po wysłuchaniu Adama ukłonił się delikatnie swej mentorce w podzięce za udzielenie głosu. Spojrzał jeszcze na Nortona i rzekł: - Nazywam się David Wheatstone - jego wzrok zdawał się mówić "co ty niby wiesz o manierach" - nie mam doświadczenia w kwestii zamachów, ale jak każde zdarzenie posiada przyczynę, przebieg oraz skutek. Dlatego uważam, że analizę przypadku powinniśmy zacząć od jego przebiegu. David złożył dłonie w piramidkę. Specjaliści od PR byliby dumni, że tak przyswoił sobie te jakże proste, ale za razem poprawiające nastawienie rozmówców gesty. - Wiemy, że zamach był nieudany. Pytanie, czy jego udaremnienie było skutkiem działań ochrony, czy też może od początku było planowane. Obydwa te przypadki należy traktować niezależnie. Załóżmy zatem na początek, że zamach miał się nie udać. Z marketingowego punktu widzenia napędzi to wyborców kandydatowi, który był celem zamachu. Jak słusznie zauważył mój przedmówca należy się zastanowić nad szukaniem winowajcy w najbliższych kręgach urzędującej głowy państwa. Tak się składa, że posiadam pewne znajomości w ministerstwie obrony urzędującego prezydenta. Mogę wykonać kilka telefonów. Zapytać o szczegóły, które mogą okazać się ważne, a jednak nie wyciekły do mediów. David oparł się wygodnie w fotelu. A dłonie położył na oparciach. - Co do skutków, to jak się domyślam nasza społeczność dysponuje już kimś w szeregach policji, kto będzie motał w śledztwie i odsuwał je na właściwe dla nas tory. Na zakończenie powiódł wzrokiem po zebranych i ponownie ukłonił się Harpii, dziękując za udzielenie głosu. Był silny. Pewny siebie. Przystojny. Jak codzień wykorzystywał krew głównie do poprawiania wyglądu, choć zauważył, że w klanie Toreadorów jest to powszechna praktyka. Teraz był wśród nie ufających sobie, zadufanych inteligentnych intrygantów. Intrygantów, którzy byli teraz jego najbliższymi. Zupełnie jak na spotkaniu Rady Nadzorczej. Nowe życie tak inne, a jednak tak znajome. David zdawał się świetnie odnajdywać w sytuacji. Zmienił się w ciągu tych kilku tygodni.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 10-11-2015 o 09:52. Powód: Dodanie retrospekcji |
10-11-2015, 11:13 | #33 |
INNA Reputacja: 1 | Lisa wyszła z biura całkowicie oburzona. Gdyby nie fakt, że tego wieczoru założyła nowe buty, na pewno by w coś przykopała, no ale przecież nie będzie sobie niszczyła obcasów! Stojąc na tyłach budynku wyjęła telefon komórkowy i z niesamowitą wściekłością zaczęła wystukiwać sms'a, który z prędkością światła poleciał do Kasadiana. Po wysłaniu wiadomości Lisa fuknęła. Bardzo głośno i złowieszczo! Wściekle. Błyskawicznie wybrała numer do swojego Menedżera i przyłożyła telefon do ucha. Załkała na próbę i zawyła cicho, póki w słuchawce dał się jeszcze słyszeć dźwięk próby połączenia. W końcu mężczyzna odebrał. Lisa nawet nie miała zamiaru ruszać się z miejsca. Schowała telefon do malusiej torebeczki i stała w bezruchu. Wykorzystała moc niewidzialności, która pozwalała jej stać się kimś niedostrzegalnym, o ile tylko stało się w bezruchu gdzieś na uboczu, a blondynka właśnie to czyniła. Fani naprawdę mieli nasrane we łbach, żeby się za kogoś przebierać i popierdalać na nabrzeżu, to trzeba mieć zdrowo najebane pod sufitką. Pannę Langdon czekało teraz 10 minut stania w miejscu, póki jej słodki Kilian po nią nie przyjedzie.
__________________ Discord podany w profilu |
12-11-2015, 11:47 | #34 |
Reputacja: 1 | Ucieszyła się, że Casadian zabrał ją z tego nudnego spotkania. Podobnie jak wcześniej ucieszyła się, ze gdzieś wychodzą z jego willi. „Klan Malkava” brzmiał interesująco, przez chwile zastanawiała się, czy ona też tam będzie. Zdążyła się już dowiedzieć, że członkiem klanu staje się przez spokrewnienie – ale na razie nie dopytała Kasadiana z jakiego klanu był jej ojciec. Rozumiała już za to, że wampir wyrządził jej przysługę – olbrzymią przysługę – zabierając ją z tego hangaru. I czuła wdzięczność. Dlatego była posłuszna mężczyźnie. Zadbała o strój, skoro mielia iść do kogoś, kto jest WAŻNY a Casadianowi zależało na tej wizycie. Zrezygnowała z szortów i topu, założyła zamiast tego jasną spódnicę i białą bluzkę. Lisa jak zwykle wyglądała oszołamiająco, Isobel patrzyła na nią z zazdrością. Nie miała takich sukien - a nawet jakby miała, to nie miałaby czym ich wypełnić i by się zwieszały smętnie na jej ciele. Lisa była piękna i seksowna, ale nic więcej. Isobel z bezwzględna, nastolatkową trafnością oceniła kobietę już pod czas ich pierwszego spotkania. Lisa sądziła, że jest mądra, przebiegła i cały czas próbowała siebie taką – nieudolnie – odegrać. Do tego cały czas kłamała. Isobel wyczuwała takie rzeczy na kilometr. Obserwacja Lisy była – w sumie – dość zajmującym zajęciem. W domu drugiej starszej, jak dziewczyna nazwała sobie w myślach panią Harriet, Lisa znów próbowała zwrócić na siebie uwagę. Isobel często postępowała podobnie, więc od razu to rozpoznała. Ale po początkowym zaciekawieniu poczuła żenadę. Uznała, że Lisa przegina, i to ostro. Miała nadzieję, ze Casadian nie będzie miał z tego powodu przykrości. Że nie oddadzą go szeryfowi, czy coś. W końcu uznała, ze nie warto zaprzątać sobie dłużej myśli Lisą. Jechali gdzieś razem z Casadianem! - Gdzie jedziemy? - dopytała zamiast tego podekscytowana, gdy wsiadali do taksówki. - I po co poszliśmy do tej kobiety?
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. Ostatnio edytowane przez kanna : 12-11-2015 o 17:09. Powód: literówki i format |
13-11-2015, 13:09 | #35 |
Krucza Reputacja: 1 | Podczas całej wpowiedzi młodego wampira, Harpia spoglądała na Adama badawczo oceniając jego zachowanie. Z zainteresowaniem zauważyła, że jego pierwszą sugestią była mafia. Sama zamierzała zająć się swoim kartelem. Zaangażowanie w tym momencie Adama mogłoby stanowić dobrą okazję na bliższe poznanie go i... naprowadzenie go na jedynie słuszne relacje. - pomyśłała. Zachowanie Davida sprawiło, że uśmiechnęła się w duchu. Jej amado, stworzenie korporacji, był w swoim żywiole i... sprawiało mu to przyjemność. Zmarszczyła brwi z leciutką dezaprobatą, gdy wspomniał otwarcie o kontaktach w ministerstwie. Za szybko wyłożył swoje karty, teraz już za późno. Być może jeszcze uda się odwrócić to na korzyść. Rzuciła skrycie spojrzeniem na Andrew ponownie sprawdzając jego ... obawy. - Skąd podejrzenie o powiązaniach z mafią? - spytała Adama z zaciekawieniem. - Davidzie, skontaktuj się ze swoimi ludźmi w ministerstwie i porozmawiaj. Twarzą w twarz. Przekażesz mi czego się dowiedziałeś. Co do maskowania śladów, nie wątpię, że księżna podjęła odpowiednie kroki i proces maskowania już się rozpoczął. To nie zmienia faktów, że winny musi zostać znaleziony. - Devonie, a czy Ty masz jakieś przemyślenia? – popatrzyła na swojego papito krążącego jak dzikie zwierzę po klatce. |
13-11-2015, 15:51 | #36 |
Reputacja: 1 | Devon patrzył i słuchał szczerząc zęby w uśmiechu, który z jednej strony mógł oznaczać, że ma genialną myśl, albo też, że podoba mu się rozwój sytuacji. Chodził dookoła pokoju powolnym krokiem. -Wszyscy chcą pomóc. To dobrze, dobrze, dobrze. - Stanął koło Adama i zbliżył twarz nieprzyjemnie blisko jego -Trybiki w twojej głowie Bladolicy kręcą się jak należy. Kaczka leży na ziemi, więc szukamy śrutu i strzelby. Bardzo dobrze, dobrze. - Odsunął się od niego i stanął koło Davida -Władco Piekieł...tabelki, kosztorysy, rozmowy z sekretareczkami, kawa biała, czarna czy z dodatkiem magnezu. Jak ty to dobrze wiesz. Mądra głowa, bardzo mądra. Kaczka mogła mieć małe kaczątka. Kaczka mogła dostać śrutem albo laserem z orbity.Jakie miała pierze? Wypchamy jej pierzem jakieś poduchy?Oh bla bla bla. Weź herbatę z cytryną wreszcie proszę, bo wszyscy patrzą!- Zaczął kierować się w stronę Andrew -Kaczkę zje biedna rodzina i wypluje kulki. Albo promienie lasera. Skąd mogę wiedzieć takie rzeczy? Będziemy sprawdzali jakim palcem poleciał strzał? Będziemy mierzyć paznokcie polującego? Czy może...ale tylko może... - Stanął koło niego i zmierzył go wzrokiem. -...może to polowanie było nie na Karaibach, a w Texasie, gdzie bronią się nie strzela, a broń się wyznaje. Może. Myślisz, moja Wielokolorowa Mandarynko, że ktoś strzelając do kaczek chce przepłynąć przez Rzekę w Podziemiach? Boisz się, że zagłaszczą Cerbera? Ukradną nasze Obbole? Co jest zapisane w Wielkiej Księdze twego umysłu? Co chowasz przed naszymi oczyma? Wszyscy chcą pomóc. To dobrze. Czy dobrze?
__________________ Great men are forged in fire it is the privilege of lesser men to light the flame Ostatnio edytowane przez Alien_XIII : 17-11-2015 o 00:16. |
13-11-2015, 21:15 | #37 |
Reputacja: 1 | -O ile dowodzenie byłoby kuszące to wolałbym żeby zajął się nim ktoś kto lepiej zna miejscowe warunki, mimo wszystko wciąż jestem tu tylko przyjezdnym. Chyba że nie będzie innych kandydatów. Ale musimy decydować szybko czas nie czeka na nikogo
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
15-11-2015, 13:12 | #38 |
Reputacja: 1 | Wymieniono oszczędne uściski dłoni. Dwerryhouse i Trevis nie tracili czasu. Kazali poczekać swoim podopiecznym, a sami udali się za drzwi, zza których wydobywały się kłęby zimnej pary. David opadł na sparciały fotel, poklepując poły marynarki w bezowocnym poszukiwaniu wiśniowej cygaretki. - Noż do chuja. Musiałem zostawić u siebie - mruknął pod nosem - Macie co zajarać? - rzucił do nowoprzybyłych. Bez względu czy został poczęstowany lub nie, nachylił się do nich, trzymając łokcie blisko siebie. Nigdy nie wskazuj dłonią na rozmówcę: to była jedna z nielicznych zasad protokołu, którego musiał niechętnie się nauczyć. - Wygląda na to, że będziemy dzielić tę, jakże malowniczą kompaniję. Słuchajcie. Obecnie przyjmuję rozkazy tylko od generała, więc jeśli nie będziecie wchodzić mi na głowę, ja nie wejdę na waszą. Z trudem powstrzymywał się od prowokacji. Pokusa była silna, ale nie wiedział jeszcze z kim w istocie miał do czynienia. Tylko głupiec rozpoczynał rozgrywkę bez dobrej znajomości jej zasad. To co natomiast powiedział osobnik, który przedstawił mu się jako Stephen, uznał za rozsądną deklarację. Szeryf i ambasador powrócili z niechybnie ożywionej dyskusji. Teraz mieli przedstawić sytuację młodszym, oczywiście przepuszczone przez informacyjne sito. Kiedy wyłuszczyli szczegóły, Dwerryhouse ostentacyjnie rzucił dokumenty na stolik. David szybko przejrzał je i kiwnął głową. - Myślę że najlepszą osobą do rozdawania kompetencji jest sir Trevis. Co dokładnie widzimy na zdjęciach? Jeśli nie ma tam nikogo charakterystycznego postanowię sprawdzić pierwszą z brzegu osobę (skoro tak zależy nam na czasie). Ostatnio edytowane przez Caleb : 15-11-2015 o 16:36. |
15-11-2015, 16:20 | #39 |
Reputacja: 1 | Po co on tu w ogóle był? Nie czuł żadnego zainteresowania sprawą zamachu na głowę tego malućkiego państewka. A tak, to przez ojca. On kazał im wszystkim udać się na to zebranie. Od samego początku czuł na sobie taksujące spojrzenia innych wampirów. nie żeby nie przywykł, a nawet nie uwielbiał uczucia spojrzeń na sobie, ale te były inne. Te wcale nie miały zamiaru go kochać. Stał więc na uboczu oparty o ścianę i tasował talie kart w skupieniu. Nie miał zamiaru się odzywać nie pytanym. Obserwował za to wszystkich czujnie i wysłuchiwał wszystkiego. Nic nie mogło zostać przeoczone.
__________________ Once upon a time... |
16-11-2015, 00:34 | #40 |
Reputacja: 1 | 21 stycznia, 2015 Carolina Diaz, David Whetstone, Leon Bouchard, Devon Ravens, Adam Berevand - Nie mam zwyczaju zanudzać cię opowieściami o każdym swoim kroku - burknął potomek księżnej, ale szybko zmitygował się pod spojrzeniem zmrużonych oczu - O dwudziestej pierwszej, po prostu chciałem mieć czas na przygotowania - została mu niecała godzina - I nie, nie dostałem żadnego zbędnego balastu - mam się tym zająć sam - Andrew wyraźnie nie był zainteresowany dalszą częścią spotkania- zerkał to na drzwi, to na telefon, to na zegrek. Za to był jednocześnie na tyle obyty w towarzystwie żeby zauważyć że jeszcze nie może wyjść...i na tyle rozsądny by tego nie lekceważyć. [***] Andrew bez specjalnego zainteresowania wysłuchał wypowiedzi Adama - najwyraźniej był zajęty własnymi myślami. Chwilę później, kiedy tylko usłyszał głos Davida, przez twarz przemknął mu kpiący uśmieszek. Złożył dłonie małpując gest mówcy i słuchał z uprzejmą ciekawością wypisaną na twarzy. Za to pytanie o zdanie bredzącego szaleńca najwyraźniej przerosło już jego cierpliwość. Kiedy Devon podszedł do niego wstał, zgarnął jasną marynarkę z oparcia i ukłonił się gospodyni - najwyraźniej czekał na zgodę na opuszczenie narady. Lisa Langdon Lisa, stojąca poza percepcją zwykłych śmiertelników, uświadczyła króciutki spektakl - chwilę po niej z budynku wysypali się ludzie, rozbiegając się po kompleksie. Jeden z nich podszedł do sobowtóra dziewczyny, ale po wymianie kilku zdań powędrował dalej. Tuż przed końcem deadline'u który wyznaczyła Kilianowi przez oświetlony plac przemaszerował elegancki brunet. La Fillette, jeden z posłów wybranych w tej kadencji - Lisa kojarzyła go dzięki jego kampanii wyborczej. Zbliżył się do drugiej Lisy...i od razu beszczelnie złapał ją za tyłek. Stephen Herman, Matthew Welsh, David Akerman - Gdybym chciał wybrać przywódcę, już bym to zrobił. Ale nie może to być Tremere...zwłaszcza ci którzy się spóźniają - generał wyraźnie nie był zadowolony próbą zrzucenia tego z powrotem na niego - Wasza decyzja, już! I jazda w drogę! -
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |