20-02-2017, 18:12 | #81 |
Reputacja: 1 | Sabina rozejrzała się przerażona po okolicy. To co widziała docierało do niej powoli. Zrobiła krok w tył, potem drugi, trzeci. W końcu przykucnęła i zasłoniła usta powstrzymując wymioty. - Co tu się wydarzyło do cholery. - jej słaby głos przełamał panujaca na polanie ciszę. Czuła jak narasta w niej przerażenie, a wraz z nim jej głos stawał sie coraz mocniejszy. - Powinniśmy wezwać policję, pogotowie... cokolwiek! |
21-02-2017, 13:49 | #82 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | To nie była normalna sytuacja, dlatego też Julia Nowak mogła przestać udawać normalną. Psychopatyczny umysł analizował sytuację na zimno, choć w sporym pośpiechu. Jedynie widok zakrwawionej koszuli brata zrobił na dziewczynie jakieś wrażenie. Zmarszczyła brwi, przyglądając się poszarpanemu materiałowi. To naprawdę wyglądało na atak jakichś zwierząt. Ale skąd u nich taka agresja? Czyżby Sara miała jakieś stadko przy sobie? Brzmiało to nierealnie. Jak wszystko dzisiaj. - No to dzwoń – Julia rzuciła sucho do lamentującej Sabiny – Ale tylko po karetkę. Marek, ty sprawdź dokąd prowadzą ślady krwi. Ona sama zaś wyjęła z kieszeni telefon i zaczęła dzwonić do brata. Nasłuchiwała jednocześnie czy gdzieś w okolicy nie usłyszy jego ulubionej Jolki w wykonaniu Budki Suflera.
__________________ Konto zawieszone. Ostatnio edytowane przez Mira : 21-02-2017 o 14:40. |
28-02-2017, 00:06 | #83 |
Reputacja: 1 | Andrzej już miał rzucać się w dół za Sarą kiedy rozproszył go dźwięk telefonu. Julka, chłopak wrócił myślami do siostry, zaczął się wahać. W sumie, Sara nic na niego nie miała, napadły ich psy, a ich zabawy… znaczy jego zabawę, ma nagraną, jeśli zamieści to w sieci będzie skończona, suka wie lepiej żeby siedzieć cicho, Andrzej da jej spokój. Na razie. Albo do następnego razu… Odebrał telefon. - Julka, gdzie jesteś?
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
28-02-2017, 07:20 | #84 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Odebrał. Nareszcie odebrał! A to znaczyło, że był. Silny i pewny. Więc ona już nie musiała. Zaczęła siąpać nosem i trząść się niby listki osiki. - Braciszku... - wychlipała - jestem na Zakrzówku... widziałam twoją koszulę. Co... co się dzieje? Gdzie jesteś?Potrzebuję ciiiię!
__________________ Konto zawieszone. |
28-02-2017, 23:40 | #85 |
Reputacja: 1 | - Uważaj Julka! tu jakieś… jakieś wściekłe psy są! czekaj! zaraz będę! - to powiedziawszy, Andrzej rzucił się do tyłu, by chronić swoją siostrzyczkę.
__________________ Our obstacles are severe, but they are known to us. |
01-03-2017, 21:26 | #86 |
Reputacja: 1 | Sabina czuła, że ją mdli. Miała serdecznie dość Juli, która coraz bardziej przypominała jej jakąś wariatkę... wariatkę zafiksowaną na punkcie swego bracisza. Powoli podniosła się z klęczek i odsunęła trochę od miejsca masakry, szybko wybrała numer policji. Zerknęła na Marka, mając nadzieję, że jednak nie posłucha polecenia. Gdyby miała zostać tu sama z tą dziewczyną, chyba wolałaby się wrócić na przystanek. |
01-03-2017, 23:42 | #87 |
Reputacja: 1 | - I tak sami tu nic nie zdziałamy. Musimy wezwać pomoc. Te zwierzęta muszą mieć jakąś wściekliznę, przecież normalnie by nie atakowały... - Marek wyrzucał z siebie kolejne słowa jak automat, starając się nie okazać, że traci zimną krew i zyskać czas na przeanalizowanie sytuacji, Skąd tu wilki? Przecież jeśli były w pobliżu to powinny się ujawnić już podczas rytuału. - Tu może być niebezpiecznie. Sabina ma rację, powinniśmy wezwać policję i karetkę - Niepokoił go zostawiony plecak Sary, ale przynajmniej zakrwawione ubranie nie należało do niej. Miał nadzieję, że odpowiednie służby szybko pojawią się na miejscu. Może Andrzejowi udało się odciągnąć zwierzęta od dziewczyny i stąd to jego zakrwawione ubranie? Z jednej strony ciągnęło go, by sprawdzić samodzielnie gdzie prowadzą ślady, ale przecież miał świadomość, że oni także nie są tu bezpieczni. Wciąż mogły się kręcić w okolicy kolejne chore zwierzęta i rozdzielanie się było nielogiczne. |
02-03-2017, 16:35 | #88 |
Reputacja: 1 | W miejscu rytuału Soundtrack Sabina wybrała na telefonie numer 112. Chwilę czekała, a kolejne sygnały brzmiały w słuchawce telefonu. Gdy tylko usłyszała głos kobiety "Numer alarmowy, słucham". - spostrzegła coś wyłaniającego się z pomiędzy krzaków. Była to kobieta. Długie ciemne loki opadały jej na ramiona, a chusta trzymała włosy, by nie opadały jej na twarz. Biała suknia jaką miała na sobie ociekała krwią od rany, w której tkwił nóż. Była ewidentnie jakimś widziadłem, mimo, że przy robieniu kroku próbowała odgarnąć rękoma kolejne gałęzie, przechodziła przez nie jak dym. Stanęła przy grobie wpatrując się w Sabinę jak zahipnotyzowana. W słuchawce ciągle brzmiał głos: Halo? Jest tam kto? Tu telefon alarmowy 112. Julia słyszała Andrzeja nie tylko w słuchawce telefonu. Gdzieś przed nią brzmiał jego głos. Był nieco daleko, jednak cisza jaka ich otaczała ułatwiła wyłapanie jego słów. Nie trzeba było jednak długo czekać, by brat chwiejnym krokiem wrócił do pozostałej czwórki. Słabł coraz bardziej. Z jego ran ciągle sączyła się krew. Stracił już mnóstwo życiodajnej posoki.
__________________ Sanity if for the weak. |
05-03-2017, 20:58 | #89 |
Reputacja: 1 | Sabina odsunęła się od reszty. - Witamnazywam się Sabina Jankowska, dzwonię ze wzgórza Zakrzówek... - Słyszała jak bardzo jej głos drży. - ... Mamy dwie ranne osoby, jest tu bardzo dużo krwi. Nie wiemy co dokładnie się wydarzyło ale ktoś ich zaatakował. Zamilkła widząc wychodzącą z zarośli kobietę. Szybko zerknęła na pozostałych czy też ją widzą. Głos w słuchawce coś do niej mówił ale nie słyszała go. Powoli podeszła do widziadła. Tej kobiety nie mogło tam być... Powoli wyciągnęła dłoń starając dotknąć się białej sukni, która prześladowała ja cały dzień. Ostatnio edytowane przez Aiko : 07-03-2017 o 15:26. |
07-03-2017, 17:45 | #90 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Braciszku... Julię nie obchodziły żadne widziadła. Tak naprawdę nic jej teraz nie obchodziło poza Andrzejem. Podbiegła do niego i przytuliła się. Po chwili, zerknęła na rany chłopaka. - To...to straszne. Czemu ci się to stało? Usiądź... braciszku, ja... ja cię opatrzę. - powiedziała, zrywając rękaw własnej sukienki i rozdzierając go na prowizoryczne bandaże - Pomoc już jedzie, braciszku. - Niech się spieszą! - krzyknęła rozkazująco do Sabiny.
__________________ Konto zawieszone. |