Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-04-2007, 12:31   #111
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Schody na górę zdawały się ciągnąć w nieskończoność. I nie wiadomo, czy to liczba stopni tak na to wpłynęła czy też powolne tempo jakie czwórka ludzi sobie narzuciła. Na zakręcie wychodzącym między piętrami było małe okienko przez które można było dostrzec zasłany liśćmi trawnik oświetlony przez blade światło z latarni rozmieszczonych wokół domu. Idący w grupie John Scott tylko się uśmiechnął i zachęcająco wskazał laską by iść dalej.
Tymczasem schody kończyły się w pokoiku, który swoim wyglądem przypominał starą, teatralną garderobę. Jednak nie było tutaj charakterystycznego bałaganu artystycznego, ale zawieszone w próżni oczekiwanie na ceremonię. To uczucie było tak dobitne i ulotne jednocześnie, że jego obecność podrażniała niewidzialne zmysły i wzmagała uczucie swędzenia. Na ścianach wisiały kolorowe arrasy pokazujące krajobrazy Starej Anglii utrwalone w momentach tak przepięknych, że aż nierzeczywistych. Tchnienia wiatru, blask słońca czy oczy jelenia patrzącego na przyglądających mu się przechodzących zdawały się jak żywe. Jednak jedno doknięcie tkaniny ujawniało nici, misternie splecione na lnianej kanwie oraz kunszt artysty tworzącego te małe dzieła sztuki.
Przewodnik lekko uśmiechał się widząc, że widoki zwróciły waszą uwagę. Patrzył na przybyłych wraz z nim ludzi, jakby wiedział, że tkaniny tak na nich podziałają. Nie umknęło uwadze również przyziemna strona wystroju tego pomieszczenia, a mianowicie troje drzwi. Przy czym jedne z nich były szczególnie okazałe i masywne. Futryna wyglądała jak antyczne kolumny, wyrzeźbione w drewnie i przedstawiające splot grubych pni na których spoczywa masywna kamienna belka. Oczywiście wszystko to wykonane w drewnie sprawiało podobne wrażenie jak arrasy - prawdziwości oraz autentyczności. Skrzydła drzwi zrobiono z ciemnego drewna, możliwe że wiśniowego, są zamknięte. Dwoje pozostałych drzwi nie są już ani tak ozdobne ani tak wyjątkowe. Wydają się być zgoła intruzami w tym miejscu i wyraźnie odcinają się od ogólnego wystroju pokoju.
- Ceremonia już jest prawie gotowa. Jednak najpierw musicie zapoznać się z kodeksem bractwa w naszej czytelni - laska zatoczyła łuk i wskazała jedne ze zwykłych drzwi.
-Brat Jeremy już na was czeka. Jak tylko da mi znać, że jesteście gotowi, to będziemy zaczynać.
Podszedł do drzwi i zastukał w nie dziobem ptaka zwieńczającym końcówkę laski. Drzwi otworzyły się i stanął w nich ubrany w czarną szatą starszy człowiek z niesamowicie białą brodą i włosami. Jego jedno oko pokryte było bielmem zaś drugie żywo wpatrywało się w stojących na progu.
- Mistrzu... - starszy mężczyzna ukłonił się.
- Bracie, to są ci, których za niedługo sami będziemy zwać braćmi. Przygotuj ich do ceremonii, wyjaśnij i daj znać, kiedy skończysz... - Scott zaakacentował szczególnie to ostatnie słowo wpatrując się w jedyne zdrowo Jeremy`ego.
- Tak Mistrzu...
- Dobrze. Zatem już nie przeszkadzam. Spotkamy się już za niedługo - to ostatnie rzucił do stojących przy nim postaci w białych szatach.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 01-05-2007, 11:29   #112
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Schody, które wydawały się piętrzyć przed nami wciąż na nowo, ostatecznie doprowadziły nas do pomieszczenia. Ale cóż to było za pomieszczenie! Widok cudownych arrasów przykuł moją uwagę, a także jak zauważyłam, uwagę moich towarzyszy. Patrząc na takie widoki, w człowieku zaczyna panować wewnętrzny spokój. Ale nie na długo.

Wzmianka o kodeksie bractwa przeszyła mnie dreszczem. Co też może on w sobie zawierać? Czy będziemy musieli składać jakieś przysięgi, które będą sprzeczne z naszym sumieniem? Czy wkraczając w szeregi tego bractwa zaprzedamy swoją duszę?

Pełna obaw, ale też niepohamowanej ciekawości, przekroczyłam próg zwykłych drzwi. Jeszcze bardziej jednak byłam ciekawa, co czeka nas za tymi masywnymi, pięknymi drzwiami.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 14-05-2007, 23:45   #113
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Nico Castelano

Nico nie należał raczej do miłośników sztuki. W normalnych warunkach arrasy te nie wywarłyby na nim żadnego wrażenia. Ale... atmosfera tego miejsca, poczucie pewnej tajemniczości... i coś, czego nie potrafił wyjaśnić sprawiło, że owe "dzieła" nawet dla niego były czymś niezwykłym. Nie znał się na tym, ale zaiste, kunszt artysty, który to stworzył nie miał sobie równych.

Gdy dostrzegł wyróżniające się drzwi, myślał już tylko o tym, co może się za nimi znajdować. Był w pewien sposób podekscytowany, jednak nie dawał temu wyrazu w jakikolwiek sposób. Znów nadal sprawiał wrażenie raczej nie poruszonego. Lekkie rozbawienie związane z przywdzianiem tych strojów minęło... Nie na rzecz niepokoju co prawda. Nie, nie był zaniepokojony. Z minuty na minutę, z sekundy na sekundę ciekawość narastała w nim coraz bardziej.

"Więc tytułują go Mistrzem" pomyślał. Zapewne i im przyjdzie się tak do niego zwracać. Kto wie, wszystko przyjdzie z czasem. Nico uśmiechnął się lekko, gdyż zbliżała się chwila kiedy dowiedzą się czegoś więcej o tym zakonie. Myśl o pomocy Call'owi jakoś została zepchnięta w jego umyśle na drugi plan. A gdyby zdarzyły się kłopoty, był gotów. Przynajmniej tak sądził - pomyślał o broni, którą miał ze sobą. A może się mylił...? Może wcale nie był gotów na to wszystko...? Ale nie było już odwrotu. Zresztą, nawet nie brał go pod uwagę. Co ma być, to i tak będzie.
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline  
Stary 23-05-2007, 19:43   #114
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Izabell Rewiev

Izabell idąc po schodach starała się za wszelką cenę utrzymywać ten sam wyraz twarzy, który przybrała sobie jeszcze na dole.. Co okazało się zadaniem niewykonalnym, gdyż obrazy z arrasów rozwieszonych na ścianach tak bardzo ją zaabsorbowały, że mimowolnie wręcz wyciągnęła dłoń by choć opuszkami palców dotknąć dzieł. Miała nadzieję, że w chwili w której jej dłoń zetknie się z obrazem przeniesie w niego.. Znajdzie się po drugiej stronie.. Lustra?.. Wszstko to jakby ją hipnotyzowało.. Przyciągało do siebie, jak "wezwania cyklonu", które nachodziły ją w dzieciństwie, w czasie burz..

Niespecjalnie zwracała uwage na to co działo się w okół niej, wyłączyła się zupełnie z otaczającej ją rzeczywistości, znajdowała się już w innym świecie.. Jednak ani na chwilę nie zatrzymała się. Bynajmniej nie ze względu na znaki jakie dawał im Mistrz, ani też nie ze względu na ciekawość, która pchała na przód jej towarzyszy.. Nie chciała.. Po prostu.. Być może liczyła na to, że na piętrze na które zmierzali, takie cuda jak te będą jeszcze liczniejsze, ciekawsze, bardziej intrgujące..

W pokoju do którego zostali wprowadzeni, jej uwagę przyciągnęło kolejne dzieło sztuki jakim tym razem były misternie zdobione wrota.. Z tego dziwnego stanu jaki towarzyszył jej od dłuższej chwili wyrwały ją słowa ich przewodnika. Kobieta odwróciła gwałtownie wzrok od wszystkich intrgujących ją widoków, rumieniąc się jednocześnie jak małe dziecko..
"Izabell, co się cholera z tobą dziewczyno dzieje? Opanuj się! Pamiętaj po co tu jesteś!" - skarciła sama siebie w myślach. Jednak hardego uśmiechu nie była w stanie przywołać na nowo na swoje oblicze. Odsunęła się odrobinę więc od całego towarzystwa, żeby dojść ze sobą do ładu nim przekroczą kolejny próg "wtajemniczenia".
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."
rudaad jest offline  
Stary 19-06-2007, 19:59   #115
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Wnętrze pokoju pachniało papierem i kurzem. Stare i nowe księgi stały równo ułożone na drewnianych półkach księgarskich zostawiając niewiele miejsca dla ewentualnych czytelników. Jedyne wolne miejsce do czytania znajdowało się na środku biblioteczki, przy drewnianym, bogato rzeźbionym stole. Stołowe nogi tworzyły trzy węże, które w pozycji kobry utrzymywały ciemny, hebanowy blat na swych głowach. Gładką powierzchnię stołu nie mąciły żadne księgi ani zarysowania powierzchni. Ostry blask lampy rzucał światło wprost na stół oraz na okolice kryjąc resztę księgozbioru w półmroku. Starszy mężczyzna zaprosił gości do środka i wskazał na stołki stojące pod stołem. Sam zamknął drzwi i stanął poza kręgiem światła. Podszedł do półki i wyjął z niej niezbyt grubą książkę. Podszedł do stołu i położył ją delikatnie. Na skórzanej okładce wytrawione kwasem ciemne linie układały się w napis "Bractwo Srebrnego Zmierzchu".
- To jest zbiór zasad i kodeks dla każdego, kto przychodzi do naszego Bractwa i chce wstąpić w jego szeregi. Jesteście tutaj tylko w jednym celu - by poznać te zasady i móc przystąpić do obrzędu przyjęcia w poczet Bractwa. Jednak wiem, że na razie nie jest to aż tak pilnie przestrzeganie i wystarczy, że poznacie naczelne reguły Bractwa. Nie jest ich wiele i są na pierwszej stronie księgi. Proszę, otwórzcie ją i przeczytajcie.
Ktoś przekręcił księgę w swoją stronę i otworzył ją. Atramentowe litery na żółtawym papierze tworzyły zgrabne i czytelne pismo napisane w języku angielskim. Każdy z siedzących przy stole rzucił okiem na zapis i mógł przeczytać takie oto słowa:
"Każdy, kto wstępuje w szeregi Bractwa winien przestrzegać następujących nakazów:
1 Zawsze postępować zgodnie z kodeksem Bractwa;
2 Uznawać zwierzchnictwo Mistrzów Srebrnego Zmierzchu poprzez wykonywanie ich woli;
3 Brać udział w życiu Bractwa poprzez spotkania, rozmowy a także prace na rzecz miasta;
4 Nie popadać w konflikt z prawem - pod groźbą wydalenia z szeregów Bractwa;
5 Wspomagać dążenie Bractwa do poznawania nauki i praw nią rządzących;
6 Służyć swoimi umiejętnościami i dochować tajemnic;
7 Pomagać innym członkom Bractwa;
8 Samodoskonalić się by móc lepiej służyć Bractwu;
9 W razie wątpliwości zawsze można zwrócić się do Mistrzów Bractwa - udzielą wszelkich wyjaśnień i zawsze służą pomocą;
10 Zachowywać powagę na uroczystościach Bractwa - to nasze dziedzictwo i jako takie winno być szanowane.
Przejrzenie dalszych pozycji w książce ujawnia tylko rozwinięcie poszczególnych punktów przedstawionego regulaminu. W ciszy i skupieniu jaki panuje w bibliotece wszystko wydaje się takie odległe. Trwająca zabawa na dole, przygotowania do ceremonii, sprawa Edwarda - nikną wobec bibliotecznej ciszy. Brat Jeremy - jak go zatytułował Mistrz - nadal stoi nieporuszony przy półce z książkami i wpatruje się w stół jak urzeczony.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 20-06-2007, 16:17   #116
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Półki pełne ksiąg natychmiast zwróciły moją uwagę. Mamy w domu małą biblioteczkę, ale jest ona niczym w porównaniu z tym zbiorem. Ciekawe co to za książki i jaką treść w sobie kryją. Podchodząc do stołu przyglądałam się poszczególnym tytułom na ich grzbietach.

Gdy tylko księga z zasadami została otwarta z pewną niecierpliwością przeczytałam jej pierwszą stronę. I zdziwiłam się. Sama nie wiem czego się spodziewałam. Wyobraźnie podsuwała mi chyba punkty w stylu: Będziesz czcił Szatana po wsze czasy. Jednak punkty, które się tu znalazły były zupełnie odmienne. Zachęcały do przestrzegania prawa i pomocy innym członkom bractwa. Czy takie bractwo może być złe? Czy jest to bractwo, z którego można chcieć odejść? Może Edward jest po prostu psychicznie chory i wszystko mu się pomieszało.

W pokoju panowała prawie namacalna cisza. Nie miałam odwagi przerywać jej magii. Można było odnieść wrażenie, że czas stoi w miejscu, że jesteśmy ważni tylko my - tu i teraz. Ale gdzieś tam niedługo zacznie się ceremonia. Po przeczytaniu zasad bractwa wstąpiły we mnie nowe siły. Może przystąpienie do bractwa okaże się dla mnie nową szansą w życiu. Może sprawa Edwarda to naprawdę jakiś żart.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 09-07-2007, 22:51   #117
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Nico Castelano

Otaczający ich księgozbiór znajdujący się w tym pokoju przywiódł mu na myśl równie imponującą kolekcję starego Gaspare. Zastanawiał się czyja biblioteczka jest większa, ta jego czy ta tutaj... Ciężko powiedzieć. Sam Nico również miał okazję często bywać w bibliotece Gaspare'a. Stary miewał dziwne zainteresowania, których Nico nie bardzo mógł pojąć. A może nie chciał...? W każdym razie to tam go znalazł gdy...

Zerknął na spis reguł jakie miały ich obowiązywać. Spodziewał się czegoś innego. Zresztą czego mógł się spodziewać usłyszawszy niesamowitą opowieść Edwarda? Wszystko to sprawiało wrażenie zupełnie niewinnego, jakby to powiedzieć, kodeksu? Regulaminu? Z drugiej strony owe zasady były bardzo elastyczne i tak naprawdę różnie można je interpretować... zależnie od wygody... Sądził, że wizyta tutaj i zapoznanie się z kodeksem bractwa co nieco mu rozjaśni w głowie ale wcale tak nie było. Nie dowiedział się niczego ponadto czego już się domyślał. Ba, było to nawet, zdawało by się, mniej niż się spodziewał...

Spojrzał na Jeremy'ego i zapytał:
- Bracie Jeremy - zaczął - o ile wolno mi się tak do Ciebie zwracać zanim wstąpimy w szeregi bractwa. Te zasady... to wszystko? Czy oprócz kodeksu jest coś jeszcze co powinniśmy wiedzieć zanim dojdzie do ceremoni? - uśmiechnął się - Nie chcę być źle zrozumiany. Nie chcemy po prostu popełnić jakiegoś 'faux pas'...
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline  
Stary 13-07-2007, 13:20   #118
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
- Oczywiście, neofici. Kodeks to nie wszystko, ale na początek wystarczy.
Brat Jeremy ruszył się ze swego miejsca i zbliżył do siedzących przy stole.
- Kodeks jest wszystkim. Początkiem i końcem. Do samej ceremonii jest on niezbędny jako przypomnienie o powinnościach naszych braci. Jesteście na razie neofitami, zatem będziecie mieli najmniej obowiązków i najmniejszą odpowiedzialność. Potem, gdy Bractwo uzna za stosowne, możecie się rozwijać i dostąpić zaszczytu bycia nowicjuszem a potem Mistrzem, jak ja.
Głos Jeremiego jest spokojny i łagodny. Nie ma w nim ani krzty złości czy poddenerwowania.
- Podczas ceremonii musicie tylko wypełniać to, co zostanie do was powiedziane. Nic więcej. Na zakończenie zostaniecie dotknięci berłem Bractwa, które to ostatecznie przypieczętuje wasz związek z resztą braci.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
Stary 13-07-2007, 16:42   #119
Patronaty i PR
 
Redone's Avatar
 
Reputacja: 1 Redone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputacjęRedone ma wspaniałą reputację
Chyba więc nie będzie tak strasznie. Chociaż to zależy co będą nam kazać robić. Nie potrzeba mi więcej wyjaśnień, z każdą chwilą czuję się tylko coraz bardziej zagubiona. Lepiej szybko to zacząć i mieć już tą całą uroczystość za sobą - znaleźć się jak najszybciej w bezpiecznym domu.

- Ja jestem już gotowa.

Miałam nadzieję, że reszta podzieli moje zdanie. Im szybciej się zacznie tym szybciej się skończy.
 
__________________
Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher
Redone jest offline  
Stary 05-09-2007, 19:24   #120
 
Yarot's Avatar
 
Reputacja: 1 Yarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnieYarot jest jak niezastąpione światło przewodnie
Brat Jeremy czekał aż każdy przeczyta to, co było zawarte w księdze jako kodeks Bractwa. Gdy zapadła cisza, podszedł do stołu i przy wtórze szelestu szaty zabrał księgę wkładając ją pomiędzy inne woluminy na półce.
- Teraz już jesteście gotowi do Ceremonii. Wiecie, czym jest Bractwo i jak ważne jest dla wszystkich braci. Zaczynacie jako Neofici, ale z czasem dostąpicie przywileju bycia Mistrzami. Nasze społeczeństwo potrzebuje Mistrzów, których wiedzę oraz umiejętności można spożytkować by pomóc innym.
Podszedł do drzwi i otworzył je. Do środka biblioteki wpadło więcej światła z pokoju z gobelinami. Ktoś musiał tam stać, bowiem brat Jeremy skłonił się, odsunął i ręką wskazał wam drzwi.
Szurnęły krzesła. Każdy przebrany i gotowy do ceremonii ruszył na jej spełnienie. Tunika już zaczynała grzać, choć jeszcze na tyle znośnie, że nie przeszkadza to aż tak bardzo. Milczenie książek odprowadzało przyszłych członków Bractwa do drzwi, jak czyniło to lata temu i jak będzie to czynić przez kolejne dziesięciolecia.
Za progiem pokoju już czeka komitet powitalny. Kilkanaście odzianych na czarno i biało postaci, ubranych w takie same tuniki jak noszone przez troje Neofitów. Światło pada z lamp oliwnych, które najwyraźniej mają nadawać charakter obrzędu i symbolizować pierwotną siłę drzemiącą w tego typu inicjacjach. Czas zdawał się stanąć w miejscu i dla nowych wydało się bardzo nierzeczywiste, by we współczesnych czasach coś takiego miało jeszcze miejsce. Kaptury, lampy, rytuały i Bractwo - to jak karta historii ludzkości, która przeminęła wraz z Ciemnymi Wiekami. Karta, którą powinno się zapomnieć i do niej nie wracać. Jak każda historia tak i ta może zataczać koło. Dawne czasy mogą powrócić, a współczesność przeminąć jak dopalający się knot w świecy. Tu i teraz najwyraźniej ma się to dopełnić.
Niewielki tłumek rozstąpił się otwierając drogę do drzwi z kolumnami. Trójka nowicjuszy ruszyła nieśmiało szpalerem patrząc na skupione twarze ludzi, którzy go utworzyli. Teraz skupione i zamyślone mogą należeć do kogokolwiek z ulicy - bankiera, barmana czy gazeciarza. Teraz nie ma to znaczenia, bowiem wszyscy tworzą Bractwo i są sobie równi.
Pierwszy raz oczom neofitów ukazało się wnętrze sali ceremonialnej. To bardzo rozległy pokój, przypominający raczej sale audiencyjne u dawnych królów niż pokoje salonowe. Wzdłuż osi głównej pokoju, prowadzącej od samych drzwi aż pod przeciwległą ścianę, ustawione są rzędy kolumn, tworzące drogę, którą należy podążać. Widać to zza pleców stojącego w drzwiach Johna Scotta, którego srebrna szata zdaje się mienić wszystkimi kolorami tęczy.
- Witajcie Neofici. Wejdźcie jako obcy a wyjdziecie jako nasi Bracia i Siostry.
Odsunął się z przejścia, by dać przywitanym okazję do przejścia dalej i zobaczenia całego pokoju w pełnej krasie. Teraz widać, że pod drugą ścianą stoi coś na kształt niewielkich rozmiarów ołtarza. Za nim stoi ktoś z Bractwa, ubrany w czarną szatę, co widać bardzo wyraźnie na tle fioletowej zasłony wiszącej na całej ścianie. Miejsce za kolumnami, po bokach i bliżej ścian, są zapełnione krzesłami ustawionymi w trzech rzędach. Całość przypomina trochę siedzenia w teatrze, które podobnie jak tam, są ustawione tak, by te blisko ściany były wyżej niż te bliżej środka pokoju. Niewątpliwie sztuka, która ma być tu zagrana i której aktorzy właśnie podążają w kierunku ołtarza, będzie najważniejszą w ich życiu.
Nico kątem oka dostrzega, jak za nimi wchodzą do sali pozostali członkowie Bractwa. W ciszy zajmują oni krzesła wzdłuż ścian, szeleszcząc szatami. Są pośród nich ludzie ubrani na czarno, na szaro i na biało. Nie ma wśród nich niczego, co by ich wyróżniało poza kolorem.
Trójka nowicjuszy podeszła bliżej ołtarza. Odprowadzana przez dziesiątki oczu podeszła do kamiennego stołu. Postać w czerni odwróciła się do nich. W rękach trzyma laskę, do złudzenia podobną do tej, którą miał John Scott, tyle że dumną głowę orła zastępuje tu mała i czarna głowa jastrzębia.
- Bracia - głos człowieka brzmiał silnie i odbijał się echem po sali. - Dziś przyjmujemy nowych w nasze szeregi. Czy chcecie zyskać nowych braci?
Szmer przeszedł przez zgromadzonych. Ciche mruczenie podniosło się i zawisło w powietrzu, sprawiając, że nawet zadrgała kotara za plecami mistrza ceremonii.
- Taka jest wasza wola, której jestem wykonawcą. Zatem przywitajcie nowych braci wśród Was.
Laska w jego dłoni zatańczyła w powietrzu. Podszedł do was wychodząc zza ołtarza. Widać było że to człowiek znacznej postury o bardzo przyjemnych rysach twarzy. Ktoś taki może obsługiwać Was w okienku bankowym lub u szykownego krawca. Podniósł do góry głowę jastrzębia i delikatnie opuścił w dół, dotykając każdego w głowę.
Poczuliście dziwny prąd, który przeszył was po dotknięciu przez człowieka w czerni. Bardziej przypominało to dreszcze, które przychodzą z zimna lub rodzą się z niewyobrażalnej przyjemności. Na tą krótką chwilę świat stał się czarno biały, jakby wszystkie kolory zabrało to dotknięcie. To dziwne uczucie nie trwało na szczęście długo i pierwsze co zobaczyliście to uśmiechniętą twarz mistrza ceremonii.
- Siostry i Bracie - powiedział - witajcie wśród nas.
 
__________________
...and the Dead shall walk the Earth once more
_. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._
Yarot jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172