Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-07-2011, 08:39   #11
 
Kachimi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znanyKachimi nie jest za bardzo znany
Hideki szybko zaczął omijać amatorsko proste zabezpieczenia komputera by wreszcie dorwać się do menu. Porażki kolegów z drużyny musiał zostawić bez komentarza, to dobrzy ludzie ale ich niekompetencja czasem razi w oczy, pomyślał... Wszystko uległo zniszczeniu. Po chwili zamyślenia Kachimi wrócił do swojego zadania i zaczął przeszukiwać zawartość dysku. Kody dostępu? Nie ma. Brak utajnionych dokumentów, prawdopodobnie wszystkie tajne lub nadzwyczaj cenne informacje i przedmioty właśnie zostały zniszczone przez porywczość współtowarzyszy. Azjata szybko otworzył potrzebne grodzie. Do tego postanowił zdjąć kwarantannę z lobby. Ukazała się też jego chęć władzy i robienia czegoś na zapas, w związku z czym zdobył dostęp do wszystkich pomieszczeń i komputerów na całym statku... Żądza władzy, oby ich tylko nie zgubiła.
- Mam! Panowie, grodzie otwarte, zdjąłem też kwarantannę z lobby, nic ciekawego poza tym, no chyba, że mam czegoś dla was poszukać. Oznajmił po wszystkim, po czym wyprostował się i poprawił okulary.
-Drużyno... Sanders każe nam wracać na Lotosa. Lepiej się stąd zabierać. Ot moje zdanie.
 

Ostatnio edytowane przez Kachimi : 19-07-2011 o 08:42.
Kachimi jest offline  
Stary 19-07-2011, 16:59   #12
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Grupa u kapitana

- Mówi Sanders. Grodzie w Lobby zostały otwarte, kwarantanna cofnięta, wszyscy mają stawić się na Fokusie.

Wszystkich was powoli zaczął ogarniać spokój. Wychodząc nikt nie popatrzył na ciało kapitana, wszyscy odwrócili spojrzenie od ciał. Mieliście nadzieję, że nigdy więcej tu nie wrócicie. Kierowaliście się wprost na wasz statek.

Po drodze minęliście sprawne już grodzie i zobaczyliście, że przy Fokusie stała grupka osób. Była to pozostała część jego załogi. Wyglądali na zdenerwowanych.

Grupa na Fokusie - w tym samym czasie

W czasie, w którym ktoś opowiadał pilotowi co działo się w Lobby, wszyscy zajęci byliście uspokajaniem się. Widok tylu ciał wstrząsnął wami i dopiero teraz docierało do was okropieństwo tej zbrodni.

- Jasna cholera - rzucił Sanders, pochylony nad panelem. - Nie ma łączności. Max, te światełka przy paliwie powinny tak gasnąć?

Wszyscy popatrzyliście się na niego z niemałym zdziwieniem na twarzach.

- Co to ma być do... - mruknął pilot i spojrzał na miejsce, w którym wcześniej stał, zajadając się orzeszkami, drugi pilot.

Nie było go. Max wypadł szybko przed statek. Wybiegliście za nim. Na pierwszy rzut oka nie działo się nic nadzwyczajnego, statek zwyczajnie unosił się obok doku. Podczas wizyty w Lobby piloci przycumowali go tutaj, więc mógł spokojnie unosić się bez zużywania energii. Max ruszył w stronę silników, a wy za nim. Usłyszeliście dźwięk przelewanej wody. Chwilę później zobaczyliście jak resztki paliwa spadają w otchłań pod dokiem. Staliście i patrzyliście jak zaczarowani. Kilka metrów dalej stał Richard, drugi pilot. Hologram jego TechNIK pokazywał właśnie menu sterowania zbiornikami paliwa. Na czerwono palił się napis "UWAGA! OPRÓŻNIANIE ZBIORNIKÓW".

Sanders i pilot rzucili się w jego stronę, chcąc go powstrzymać, lecz ten zwyczajnie zrobił krok do przodu. Jego but nie napotkał podłoża, a ciało bezwładnie zniknęło w otchłani.

Rozdział drugi - Klatka


Wszyscy


Kilka minut później wszyscy znajdowaliście się już na pokładzie Lotosa. Sanders opowiedział grupie, która cofnęła kwarantannę o tym, jak Richard opróżnił zbiorniki z paliwem i skoczył. Teraz stał oparty o ścianę z niemym wyrazem twarzy. Max splótł ręce i kręcił się powoli na swoim fotelu. Erica łkała cicho w ramię Milesa, a reszta siedziała w milczeniu. W końcu Sanders zabrał głos.

- Nie działa łączność, możemy czekać na cud, drugą ekipę ratunkową lub powrót łączności, albo myśleć nad tym, jak się stąd wydostać. Z Lobby możemy dostać się wszędzie. Z tego co mi wiadomo w ładowni powinien być myśliwiec lub dwa. W Głównym Oddziale Przetwórczym są barki krótkiego zasięgu, można tym polecieć na planetę. - Sanders myślał dalej. - Max, daleko zalecimy Fokusem na paliwie z Lotosa?
- Tak, tylko może trochę trząść - odpowiedział poruszony nagłym przypływem pomysłów pilot. - Problem tylko w tym, że paliwo jest na drugim końcu statku, a my nie mamy jak go przetransportować.
- No tak... dobra,jeszcze jakieś pomysły? - Sanders zwrócił się do was.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 24-07-2011, 20:31   #13
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
I tak pierwszy pilot skoczył. Czemu?... Diabli wiedzą, czasem z tym nie dojdziesz... ludzie pękają w stresie, w izolacji... A pilot od początku nie coś odpierdalał... z tymi orzeszkami i w ogóle. Skoczył i tyle, idiota. Nie żeby doktor Rabourn nie rozważał czasem samobójstwa - w samotności, w ciemnym, ciasnym mieszkadle z na wpół opróżnioną butelką w ręce... Ale uważał, że póki człowiek myśli i gada, żeby TO zrobić, to TEGO nie zrobi... Co innego, gdy się pęka... nagle, jak... A, cholera, o czym tu dumać? Jeden denat więcej niewiele zmieniał w rachunku.

Załoga rozpoczęła naradę:
- Da rade może pociągnąć jakiś przewód paliwowy? – spytał Kachimi - Obrót zrobić jakiś? Chyba są tu jakieś małe transportery, paliwo można by nimi przewieźć. Fakt, zajmie to troche, ale zawsze to coś. Ja mogę spróbować odzyskać “władze” nad statkiem i ogarnąć to co może się przydać z elektronicznego punktu widzenia. A wy?
- Przewodów paliwowych takiej długości nie ma nigdzie, ale kolejką można przewieźć wypompowane paliwo. - Pierwszy pilot szybko ocenił sytuację.
- Nadajniki radiowe konstruowano już w czasach, gdy ludzie jeździli konnymi dorożkami... ale to nie ja jestem elektrykiem - doktor wzruszył ramionami.
- Nie ma tu żadnego sygnału. Oczywiście dla odbiorników Fokusa, Lotos pewnie ma jakieś ogromne anteny. - Pilot ponownie odniósł się do pomysłu.
- No, niech Chińczyk się tym martwi. – Odpowiedział lekarz. - Powiem wam... Stawiam sto kredytów, że jeśli ktoś tu przeżył, będzie w sekcji medycznej. Ludzie, jak panikują, zawsze uciekają do lekarzy.
- Możemy się podzielić na grupy i sprawdzić te miejsca. Tylko kto gdzie idzie? - Sanders w końcu zabrał głos.
- Ja jestem za nierozdzielaniem się. Jak gdzieś iść to kupą, mości panowie - powiedział Martin nieco słabym głosem.
- Niech technicy idą po paliwo – odparł lekarz - a umysłowi do sekcji medycznej... i może do biur.
- Nie jestem chińczykiem... Rozdzielanie się ma swoje wady i zalety, nie jest bezpiecznie ale wszystko będzie działo się szybciej. - Wtrącił Hideki lekko poirytowany.
Johan Foresterd długo się przysłuchiwał planom i roztrząsaniom kompanów, kiedy sam analizował sytuację. W końcu zebrał się, żeby coś powiedzieć.
- Czy nie zastanawia was do cholery, ta cała kwarantanna i dlaczego pilot skoczył w przepaść, uprzednio wypompowując nam bynkę z baków! Cholerni idioci... - zamarudził pod nosem - Jeżeli coś mamy zrobić, to przeszukać ciało kapitana. Może ma przy sobie dziennik, dowiemy się co tu u diabła się dzieje i działo. Nie zapomnijcie o tych cholernych trupach w lobby! - skończył wypowiedź, dodając tylko - Nie jesteście tu na cholernych wakacjach!
- Jak już masz nerwicę to skacz za nim - ja psychiatrii nie prowadzę - wymiana nieuprzejmości nieco ożywiła doktora. - Panie kapitanie, proszę o przydzielenie mi inspektora, jednego ochroniarza i Chiń... pana Kachimiego. Pojedziemy do sekcji medycznej czegoś się dowiedzieć. Cokolwiek tu się działo - było dość krwawe, by zapędzić tych, którzy przeżyli do szpitala.
- Popieram ten pomysł. Swoją drogą krzyk nigdy nie pomaga w takich sytuacjach, miło, że szanowny pan nam przypomina tę całą masakrę. Znowu mi się zbiera przez to na wymioty... – Dodał Azjata.
- Dowcipne, panie lekarz, ale jakby potem pan skakał, niech nie liczy na współczucie. – odgryzł się mechanik - Ja bym poprosił o pana Kachimiego i Milesa w celu udania się do radia i wysłać komunikat pierwszego stopnia na ziemie.
- Jeśli mogę się wtrącić do tej zapierającej dech w piersiach dyskusji: Ja już przeszukałem kapitana, miał przy sobie tylko rewolwer - inspektor wyciągnął zza paska broń.
- Myślałem, że jest tu 2 elektrotechników. – powiedział Hideo - JA pójdę z Tonym do sekcji medycznej a Ed uda się do radia? Czy tak może być?
- Tylko że twoje umijętności znam, a on jest mi obcy. Ale zgadzam się na to. Ale to Pan podejmuje tu decyzje, Panie Sanders – Forester zwrócił się do szefa misji.
- Kachimi, pójdziesz z Fosterem, Ed z drugą grupą. Reszta zostanie tutaj. – Rozkazał dowódca.
- Kapitanie, pan da ochroniarza. – wtrącił lekarz - Ja jako osoba z wyższym wyksztalceniem... i inspektor także... ja nie będę się narażać!
Sanders zrobił minę jakby tego się obawiał.
- Johan, idź z nimi...

I tak oto ustalili plany. Rabourn miał się udać do sekcji medycznej… Na dobrą sprawę nie miał pomysłu, po co… Ale w szpitalu przynajmniej będzie wiedział, co do czego służy… Już wolał to od łażenia po jakiś silnikach i wysadzenia statku przypadkową wajchą.

Poczłapał więc w stronę kolejki, czując, że trójka załogantów idzie za nim. Cholera, to teraz on ma być jakimś dowódcą grupy? Oby nie. Mógł się w ogóle nie odzywać – po kiego się wtrącał? Nic nie robienie było najbezpieczniejsze, a on musiał jak dureń wypalić o tych ocalałych w szpitalu… Co w niego wstępowało?

Wezwał kolejkę kinetyczną i wcisnął ręce w kieszenie mocnego ratowniczego kombinezonu. Ramię miał obciążone przewieszonym krzywo plecakiem – ciężkim, bo zapomniał się przepakować i targał teraz cały ekwipunek. Pod mankietem lewej dłoni zaciśniętego miał medycznego TechNIK. Był świetnie przygotowany, gdyby przyszło teraz ratować ofiary wypadku górniczego. I ni cholery nie gotowy na to, co ich czekało…
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 24-07-2011 o 22:42.
JanPolak jest offline  
Stary 26-07-2011, 02:01   #14
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Grupa kierująca się do sekcji medycznej


Cztery osoby stały na pustym peronie, czekając na kolejkę. Wagonik kolejki przyjechał szybko. Przypominał wagon metra przystosowany do poruszania się ponad ziemią. Miał opływowy kształt i był bardziej ekskluzywny. Zamiast obdrapanych krzeseł były fotele, które z powodzeniem mogły by być w biurze dyrektora. Na przedzie i tyle znajdowały się panele holograficzne z listą sekcji. Lekarz wybrał odpowiednią i zajął miejsce obok ochroniarza i inspektora.

Na środku wagonika znajdowały się trzy ekrany, tak by widzieć je z każdego siedzenia. Po odliczaniu od dziesięciu do jednego, wagonik ruszył. Unosił się lekko, miękko wchodząc w nieliczne zakręty.

Podróż trwała około dziesięciu minut. Czuliście, że wagonik przyspiesza, mimo że w niewielkich okienkach niewiele było widać. Nie było też nic słychać, pojazd mknął bezszelestnie. Wreszcie dotarliście do celu. Po charakterystycznym dzwonku i otwarciu się przesuwanych drzwi, ciepły, kobiecy głos przywitał was na pokładzie medycznym.

Peron nie różnił się niczym od tego w Lobby. Identyfikator TechNIK przy podwójnych drzwiach mignął na zielono i ujrzeliście jasny, szpitalny korytarz zwieńczony recepcją. Nie było w tym nic dziwnego.

Stanęliście przed biurkiem. Inspektor zajrzał za nie, lecz nie zobaczył nic dziwnego. Był tylko komputer. Lekarzowi rzuciła się w oczy kamera skierowana wprost na blat recepcji.

Korytarz po prawej stronie kończył się drzwiami do windy, a po lewej ścianą. Po obu stronach znajdowały się drzwi do pustych gabinetów. Kiedy wszyscy zamarliście na chwilę w bezruchu zapadła niemalże gęsta cisza. Nie było typowego dla szpitala harmideru. Była tylko cisza.

Grupa kierująca się do silników


Podróż kolejką kinetyczną była przyjemna. Trwała trochę ponad pół godziny, gdy nagle światło zmieniło barwę z białego na czerwone. Na monitorach pojawił się napis: "Awaria toru, przekierowanie do najbliższej stacji". Wagonik zwolnił, aż wreszcie, ciągnąc się powoli, zmienił tor w którymś momencie. Ruszył ponownie z zawrotną prędkością. Po kilku minutach zatrzymał się. Drzwi na peron otworzył się.

Miles jako ochroniarz jako pierwszy wyszedł na peron. Reszta z was wyszła za nim. Nie widzieliście tutaj nic, czego nie widzieliście na peronie w Lobby. Usłyszeliście znajomy, sztuczny głos. "Tor kinetyczny uległ awarii. Wysłany został komunikat do oddziału technicznego, prosimy zachować cierpliwość. Kolejka ze względów bezpieczeństwa uległa blokadzie. Witamy w sekcji ogrodniczej".

Kiedy ochroniarz podszedł do podwójnych drzwi, a te otworzyły się, zobaczył długi korytarz, kończący się rozgałęzieniem. Na jego końcu leżał niewielki obiekt, który z tej odległości ciężko było nazwać czymś konkretnym. Widać było, że się poruszał. Leżał na środku, jakby porzucony.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 08-08-2011 o 15:07.
Arsene jest offline  
Stary 27-07-2011, 13:12   #15
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Rzecz nie przypominała Milesowi niczego co kiedykolwiek widział na żywo. Takie coś nie powinno mieć miejsca. Napawało go to niezbyt dużym optymizmem. Jednak jego praca polegała właśnie na tym co miał zamiar teraz zrobić, między innymi oczywiście.
- Czekajcie tu. - Powiedział Miles do reszty wyciągając pałke sprężynową. Powoli i ostrożnie ruszył w kierunku obiektu, głośno przełykając ślinę i trzymając nerwy na wodzy.
To coś, co leżało na środku korytarza było wielkości noworodka. Nie miało jednak kończyn czy głowy. Kształtem przypominało przerośniętą fasolkę. Świeciło się, jakby było pokryte śluzem.
Torque podszedł jeszcze bliżej, na wyciągnięcie ręki. Wysunął swoją broń i lekko dotknął nią dziwnej... rzeczy.
Rzecz zabulgotała, a jej powierzchnia lekko zafalowała.
Wrócił do reszty i poprowadził do obiektu.
- Macie pojęcie czym to jest? Bo na żarcie nie wygląda.
Odpowiedział mu mechanik.
- Heh... Pewnie przez to ogłosili kwarantannę. Lepiej to spalmy, nim coś z tego wyjdzie. Pamiętacie taki film z XX wieku, "Obcy"? Wychodzili z czegoś podobnego - mówiąc to, kurczowo zaciskał swoją rękę na łomie.
- Rozejrzę się. - Powiedział ochroniarz i ruszył do skrzyżowania
Po prawej stronie były normalne drzwi kończące korytarz. Na podłodze przy tych po lewej ciągnął się krwawy ślad znikający po drugiej stronie drzwi.
Miles powoli podszedł do drzwi po lewej stronie.
Identyfikator TechNIK zamigał na zielono i drzwi otworzyły się ukazując ścianę. Musiałby wyjrzeć. Usłyszał jak John potwierdził swoją chęć do spalenia obiektu.

- Szukam! - Odkrzyknął. Wziął głęboki wdech i szybko wszedł do pokoju wyciągając broń przed siebie.
Za rogiem był krótki korytarz kończący się salą. Wewnątrz znajdowały się szklarnie z roślinami, na razie wszystko wygląda normalnie. Szklarnia, zakręt w prawo, szklarnia, koniec korytarza. Torque zajrzał do szklarni.
Do szklarni nie było wejścia, ale przez szybę widać było kilka rządków krzaków pomidorów. Niedużych, za to z dużymi owocami. Nic nadzwyczajnego mogło by się wydawać. Wszystko gra, żadnej krwi, nic.

Ruszył do zakrętu.
Korytarz między szklarniami nie wyróżniał się. Do czasu. Przy siódmej szklarni po lewo widać było więcej takich rzeczy jak w korytarzu. Dostał gęsiej skórki, ale szybko odszedł. Wrócił do korytarza i szybko ruszył do drugich drzwi, po prawej stronie.
Minął mechanika i elektrotechnika, dotarł do drzwi które zaraz się otworzyły i zobaczył ciemny korytarz z drzwiami po prawej i zbiornikami z wodą po lewej stronie.

Woda była pompowana rurami w dół, teraz jednak były zamknięte, nieczynne. Na końcu sali był panel sterowania, ochroniarz nie za bardzo się na tym znał, Kachimi zapewne poradzi sobie z tym lepiej, pomyślał.
- Pewnie podlewają te gówna - mruknął ochroniarz. Ruszył do drzwi po prawej od wejścia do tego korytarza, włączając tryb oszczędzania energii jak polecił mu Foster. - Słyszę, słyszę. - Odpowiedział na jego radę.

Wewnątrz znajdował się niewielki magazyn, w którym były zapasowe rury, trochę szmat i skrzynek na jedzenie. Były jeszcze jedne drzwi.
Miles nie znalazł niczego ciekawego, więc ruszył do nich.
Za innymi drzwiami też były magazyny. W ostatnim jednak ochroniarz znalazł ładną, przyrdzewiałą przy końcu gazrurkę. I pół litrową, plasikową butelkę rozpuszczalnika.
Torque wziął cały sprzęt chowając swoją broń i ruszył do reszty. Gdy dotarł powiedział
- Najpierw ten jeden, a potem wiele, wiele innych przy szklarniach z pomidorami. Ponadto znalazłem panel któy sterował chyba zbiornikami wody, pewnie dowadniają nie tylko pomidory. - Polał obiekt odrobiną benzyny.
Foster wskazał na wypaloną dziurę:
- Spójrz na to!
-Ki czort? To ma niby żyć?
- Nie mam pojęcia, ale odsuńcie się
- wyjął zapalniczkę i zbliżył ją do rozpuszczalnika, który ściekał po kokonie.
Owy kokon zajął się oginiem i zaczął skwierczeć. Kiedy stopiła się zewnętrzna powłoka z dziury mniej więcej na środku wydał się niski, dziwny pisk. Umilkł po chwili, gdyż wszystko strawiły płomienie.
- Dobra. Kachmi, idź do panelu, a ja z Johnem spalimy resztę tego szajzu. - Powiedział i wskazał Azjacie drogę.

Pod Fosterem nogi się ugięły kiedy usłyszał pisk, mimo to nie dał po sobie tego poznać. Mógł oglądać trupy, ale to? Rękę zaciśnięta na łomie, pokryły grube krople potu:
- Dobrze, chodźmy - powiedział tylko.

Całe szczęście mechanik coś, niecoś powiedział, bo Miles wcale nie chciał iść i palić te dziwadła w ciszy.
- Nie mieliśmy okazji się sobie przedstawić, jestem John - wyciągnął rękę w kierunku ochroniarza, którego znał tylko z widzenia.
Co prawda imiona znali, ale samych siebie, wcale, nie licząc wiedzy o profesji drugiego.
- A racja. Miles, miło mi. - Potrząsnął dłoń mechanika. - Długo w zawodzie?
- Właściwie od dzieciaka lubiłem się bawić mechanizmami, taki mechanik z powołaniem. - uśmiechnął się.
Torque przyjrzał się Fosterowi. Nosił na sobie flanelową koszulę w kratę i pikowaną kamizelkę. Na głowie królowała czarna patrolówka koloru czarnego. Daszek miał troszkę postrzępiony i upaprany smarem. Za spodnie służyły mu czarne rybaczki z białym paskiem na pasku z gustowną klamrą. Obuwie stanowiły ciężkie wojskowe desanty. Twarz zazwyczaj przepasał chustą, aby nie ubrudzić twarzy olejami i innymi takimi.
Miles zaś nosił standardowy ubiór. Łączony kombinezon ochrony, koloru czarno-granatowego, z logiem firmy. Był wykonany z materiału nieprzemakalnego, wytrzymałego i bardzo elastycznego. Jedynie buty miał własne, czyli czarne glany, kupione dawno temu, uchodziły za zabytek, jednak trzymały się świetnie. Ich górna część była zakryta strojem. Nosił przypięty pas na którym zawieszał uzbrojenie, które to wyciągał w przeciągu sekundy.

- Masz jakieś... pomysły na to co się tu w ogóle dzieje? Bo to wygląda coraz dziwniej. - Zapytał Miles.
- Właściwie, po tym skoku mechanika, który przed tym spuścił nam paliwo i widząc te dziwne kokony, obstawiam moce piekielne lub obcych. I wiem że to wydaje się śmieszne, ale sam pomyśl.
Póki co ochroniarz nie miał zamiaru się śmiać, sytuacja raczej na to nie pozwalała. Zaczęli palić stwory, lub obiekty.
- Serio? A może to nie jest aż tak... nadprzyrodzone? Ktoś mógł ich nafaszerować narkotykami, wszczepić im dziwne czipy, implanty czy cokolwiek, przez to załoga jest dziwna... i martwa. A te... rzeczy... cóż, mogą być obiektem dziwnych eksperymentów. - Podrapał się po głowie nie bardzo wiedząc co sam o tym myśli. Wolał by to wszystko było mniej skomplikowane i bardziej przyziemne.
- Kto naszemu pilotowi wszczepił chip i kiedy? Znałem go z widzenia przecież.
Podpalając już któryś z kolei kokon, dodał:
- Nie zdziwię się, jak zacznie nas coś pożerać, jak w jakiejś raniej projekcji lub filmie. - dodał znacznie przygnębiony.

Miles byłby zszokowany gdyby tak się stało.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 30-07-2011, 16:08   #16
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Wnętrze sekcji medycznej było jasne i sterylne, wypełnione miękkim światłem i zapachem antyseptyków. Jak czysty, uporządkowany warsztat redukujący pacjentów do roli wadliwych urządzeń biologicznych wymagających naprawy. Teraz jednak nie było tu pacjentów – czterech przybyszy napotkało zupełną pustkę.

Pierwszy ciszę przerwał inspektor:
- Jako, że jesteśmy w sekcji najbardziej odpowiadającej funkcją, panu to niech pan decyduje - zwrócił się obojętnym tonem do Rabourna.
Lekarz podrapał się po głowie.
- No... jeśli nikogo tu nie ma... musimy sprawdzić listę przyjęć. I wykaz wydanych leków - dodał już z pewnością w głosie. - Tak dojdziemy, jakie były ostatnie przypadki.
To powiedziawszy, odwrócił się do pozostałych.
- Panie ochroniarzu, pan może wyciągnij pistolet, przecież nie wiemy, co tu... Jak to nie macie pistoletów? Z kim ja pracuję? Ech, ma ktoś login do tego komputera?
Ochroniarz, wyposażony przez firmę tylko w pistolet paraliżujący, postanowił nie odpowiadać na zaczepkę.
Drapanie po głowie nie ustawało.
- Ej, zaraz, ja się chyba mogę zalogować. – Doktor usiadł przed komputerem. – Login terabourn, pass ihatemyjob... I co ja tu mogę znaleźć? A panie ochroniarzu, może zrobisz coś przydatnego i sprawdzisz co jest na końcu korytarza? Ma pan swojego elektrycznego pastucha, więc niech się pan nie boi. No, panowie, do roboty! nie mamy całego dnia.

Lekarz przeglądając komputer zauważył, że ostatnie wpisy pochodzą sprzed trzech dni. Dwa niewielkie urazy z sekcji ogrodniczej. Zapewne poparzenia. Było też wideo z kamery. Ostatnie nagranie też trzy dni temu.
Pracownik ochrony, trzymając się za kaburę z PP7 ruszył sprawdzać gabinety.

Martin Dodge obejrzał się po każdym przedmiocie, żaden nie był godny jego większej uwagi więc wyciągnął srebrną piersiówkę i wziął dużego łyka. Mlasnął i spytał machając nią w kierunku Raboruna: - Panie doktorze, skusi się pan? Czysta wódka, żadna podróbka.
Lekarza jakby piorun strzelił. Przez niepokojąco długą chwilę wpatrywał się w inspektora wielkimi oczyma. Po czym, odzyskawszy rezon, przyjął flaszkę i pociągnął sążny łyk.
- Cheers. - Wymamrotał i pierwszy raz w ciągu wyprawy spojrzał na kogoś przychylnym wzrokiem.

„Co on…?” – przeleciało przez umysł medyka – „To chyba nie jest podstęp? Że niby piję w pracy… Wiem, co pisze w moich aktach – inspektor na pewno czytał: <<nadciśnienie, alkoholizm, zaburzenia kontaktów społecznych>>. A może on tak sam z siebie? Może chce uchodzić za takiego równego gościa, a nie specjalistę od niezapowiedzianych inspekcji toalet? Dobra wódka… ale, cholera, miałem nie pić przy ludziach!”

W międzyczasie ochroniarz przeszukiwał gabinety - nie znajdując niczego podejrzanego. Doktor wreszcie otrząsnął się z zamieszania.
- Aaa tu jest film z jakiejś kamery - i kliknął.
Ostatnie nagranie pochodziło sprzed trzech dni. Kobieta w białym fartuchu stała za biurkiem i rozmawiała z mężczyzną w białej koszuli i czarnych spodniach - najpewniej ochroniarzem. Nagle obraz zaczął się trząść, przez pokład przeszło coś na kształt wyładowania elektrycznego i obraz zanikł.
- Wszystko się cholernie chamsko urywa – inspektor wskazał głową na film - zajrzę za tamte drzwi - i wyciągnął rewolwer.
Za drzwiami był zwyczajny gabinet lekarski, ot biurko, trochę szafek i papierów. Martin podszedł do biurka i je przeszukał, potem tak samo szafki i papiery. Nie znalazł nic ciekawego. Na tym piętrze wszystkie gabinety były takie same.

Stwierdziwszy, że przeszukali już wszystko, mężczyźni ruszyli na następne piętro.
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.
JanPolak jest offline  
Stary 01-08-2011, 22:25   #17
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Grupa w sekcji medycznej


Winda niczym nie różniła się od tego, co znajdowało się na piętrze. Była czysta, zadbana i sprawna. Dopiero kiedy zatrzymała się na drugim pokładzie, widok mógł zatrzymać bicie serca i zmrozić krew.

Na długim korytarzu paliło się tylko kilka świateł. Ściany wysmarowane były krwią. Przenikliwą i niemalże namacalną ciszę przerywał co jakiś czas dźwięk kapiącej na podłogę cieczy.

Ochroniarz pierwszy zrobił krok w przód. Echo jego kroków było niemalże nienaturalne. Kiedy wszyscy wyszliście z windy, drzwi zamknęły się za wami. W tej sytuacji to właśnie Johan objął dowodzenie. Korytarze przed wami rozgałęziały się. W końcu napięcie przerwał przeraźliwy krzyk dochodzący z oddali. Urwał się na chwilę po tym, jak dało się słyszeć dźwięk uruchamianej piły.

Grupa w sekcji ogrodniczej


Łatwopalnej cieczy nie starczyło na zbyt wiele. Udało się spalić tylko sześć kokonów, lecz wydawało się wam to niezwykle pocieszające. Kiedy już zmarnowaliście cały płyn i spotkaliście się na skrzyżowaniu, zobaczyliście coś, co niezmiernie was zdziwiło. Człowieka. Małą postać na końcu korytarza. Kiedy ta osoba zauważyła was, niemalże natychmiast zniknęła za rogiem.

Hideki Kachimi


Filtry powietrza i wody znajdowały się zarówno nad jak i pod tobą, na długości całego pokładu. Zapas wody znajdował się w zbiornikach, które widziałeś obok. Mogłeś z tego miejsca wyłączyć klimatyzację, kontrolować nawadnianie i prace instalacji filtrującej oraz kierować transportem żywności z sekcji A i B.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 07-08-2011, 12:31   #18
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
- Ej, ty! - wrzasnął mechanik, ale tajemnicza sylwetka znikła.
- Gonimy go? - spojrzał pytająco na ochroniarza, w ręce zaciskając łom.
- Oczywiście! - Powiedział Miles już w biegu. Natychmiast wyciągnął PP7.
Postać była całkiem szybka. Miles był mocno do przodu przed Fosterem. Nagle ścigana osoba, jak się okazało kobieta, odwróciła się i posłała dwa bolty z pistoletu na gwoździe. Jeden mocno ominął Torque'a, a drugiego ochroniarz zgrabnie wyminął
- Proszę Pani! - wrzasnął John na całe gardło - Proszę! Niech Pani się zatrzyma!
Zwolniła na chwilę, lecz szybko wróciła do dawnego tępa. Strzeliła jeszcze dwa razy nim znalazła się w odległości strzału z PP7. Torque wymierzył i oddał strzał z paralizatora w brzuch kobiety. Ta jednak w ostatniej chwili zniknęła za rogiem.
Miles od razu ruszył dalej.

Wybiegając za kobietą ochroniarz dostał silny cios w brzuch gazrurką. Kobieta przyczaiła się na niego. Upadł na ziemię odrzucony siłą uderzenia która zderzyła się z jego rozpędzonym ciałem. Upadł więc, ale od razu podciął kobiecie nogi, zanim ponownie uderzyła swoją improwizowaną bronią. Dziewczyna upadła wypuszczając pałkę z dłoni. Miles wystrzelił z paralizatora w jej brzuch. Wstrząsnął nią prąd i zemdlała. Miles podniósł się z ziemi i dostrzegł, że ścigana ma zakrwawioną nogę.


Dobiegł do niego mechanik.
- Trochę będzie nieprzytomna. Normalnie parę godzin, ale za około dziesięć minut będzie się dało ją wybudzić.
- Zabierzmy ją do elektryka, nie powinniśmy się rozdzieleać - mechanik podniósł pistolet na gwoździe i sprawdził ilość boltów - Zatrzymam to.
W środku były trzy bolty.

Dotarli do Kachimiego, Miles niósł kobietę przewieszoną przez ramię. Położył ją na ziemi kiedy Foster tłumaczył Azjacie co zaszło.
- Może teraz ją leczyć? Choć uważam, że związanie będzie bardziej odpowiednie, tak... no na wszelki wypadek. Nie wiem czym można ją związać ale myślę, że w sekcji ogrodniczej są jakieś sznurki do podtrzymywania chwastów czy czegokolwiek... - Powiedział Hideki.
- Psychologiem nie jestem, ale jeśli chcemy jeszcze mieć szansę na jej zaufanie to lepiej żeby po przebudzeniu nie była związana. Zresztą, teraz nie jest uzbrojona więc nic nam nie zrobi. Zobaczymy jak się obudzi. -odpowiedział mu Miles. - Jakieś postępy tutaj? - Zapytał go po chwili patrząc na zbiorniki z wodą i panel sterowania.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 08-08-2011, 13:57   #19
 
Ziutek's Avatar
 
Reputacja: 1 Ziutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie cośZiutek ma w sobie coś
Korytarz wysmarowany był krwią o różnym stopniu zakrzepnięcia. Warstwa świeżej przykrywała już zakrzepnięte. W dodatku niemiłe odgłosy robiły z tej sytuacji scenę z filmu grozy.
Rabourn tym razem nie potrafił ukryć wstrząśnienia.
- Mam... mam nadzieję, że to krew paczkowana.
Instynktownie odsunął się od ścian i szybko zakładał gumowe rękawiczki.
- Nie dotykajcie niczego. - Poinstruował. - I trzymajcie broń gotową, do cholery!
- Ja trzymam broń gotową od kiedy żeśmy się rozdzielili, ale cholera, tylko dwie kule - Martin wymierzył rewolwerem wgłąb korytarza, jego ręka drgała lekko - Boję się tylko tego co jest tam dalej. - Jego czoło momentalnie zrobiło się mokre od potu. Wyglądał jak jakiś cholerny rewolwerowiec.
- Mieliśmy szukać ocalałych... Tam ktoś krzyczał. - Lekarz popatrzył wgłąb korytarza, popatrzył na windę.
- Ale według mnie walają się tam już tylko resztki tego kogoś, za to mamy psychopatycznego mordercę z piłą tarczową, a to podchodzi pod paragraf o bezpieczeństwie urzędników. Ja im dam jak stąd wyjdę, napiszę raport do głównego prezesa zarządu, ale pewnie i tak odrzuci.
- Yyy... Wycofujemy się w celu zdania raportu? - wypalił lekarz.
- Mnie się pan pyta? Ja nie dostałem rozkazu dowodzenia. Ale osobiście chciałbym zahaczyć o biuro rozrachunkowe.
Doktor rozgląda się bezradnie.
- Wycofujemy się i przeszukujemy pozostałe piętra. Technik, niech pan uniemożliwi wzywanie stąd windy po naszym odjeździe... ale tak, żeby potem można naprawić. Ten poziom pozostaje pod kwarantanną, inspektor wyda odpowiednie papiery.
Technik kiwnął twierdząco głową i zabrał się do roboty otwierając niewielką skrzyneczkę przy drzwiach od windy. Po minucie powiedział:
- Gotowe!
Czyli jednak strach w tej chwili wziął górę. Martin oparł się o ścianę windy i przetarł rękawem mokre czoło. Miał się izolować od aktów agresji, dlatego wybrał taką pracę, ale widać wszędzie gdzie nie pójdzie krew, zwłoki i inne znajdują się na porządku dziennym.
 
__________________
"W moim pokoju nie ma bałaganu. Po prostu urządziłem go w wystroju post-nuklearnym."
Ziutek jest offline  
Stary 08-08-2011, 15:16   #20
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Grupa w sekcji medycznej


Technik bez większego problemu zablokował drzwi. Nie był wprawdzie pewien ile zajmie mu zdjęcie blokady, ale ważne było, że działało.

Weszliście do windy i mocno szarpnęło. Nie jechaliście długo. Po którymś z rzędu mocniejszym szarpnięciu zapaliło się czerwone światło. Na niewielkim panelu z wyborem pięter pojawił się napis "Awaria". Poczuliście się, jakbyście byli zamknięci w jednym pomieszczeniu z psychopatycznym mordercą. Drzwi jednak otworzyły się rozpraszając trochę napięcia.

Piętro to powinno być miejscem gdzie mieszczą się magazyny leków i siedziby zarządu. Korytarz wyglądał nadzwyczaj zwyczajnie, więc z niewielkim wahaniem ruszyliście przed siebie. Na skrzyżowaniu drogi prowadziły do kolejnych magazynów i gabinetów podrzędnych urzędników. Ciszę przerwał nagle odgłos ciężkich, chwiejnych kroków. Wiedzieliście, że dochodzą z prawej strony. Kiedy już mieliście zobaczyć idącą osobę usłyszeliście mechaniczny szczęk zębatek i nieprzyjemny pisk, jakby ktoś przejechał kredą po tablicy nie tak, jak powinien.

Tak więc po prawej stronie mieliście miejsce dziwnej sceny, której nie widzieliście, na wprost dalszy korytarz ze skrzyżowaniami co jakiś czas, po lewej biura, a za wami znajdowała się winda z komunikatem o awarii.

- Psia mać - rzucił ochroniarz. - Moje TechNIK nie odbiera żadnego sygnału. Nie mogę połączyć się z Fokusem.


Grupa w sekcji ogrodniczej


Po kilku minutach względnego spokoju kobieta, którą ochroniarz perfidnie postrzelił zaczęła, z jego pomocą, odzyskiwać przytomność. Na początku lekko uniosła powieki i mruknęła coś, lecz gdy zobaczyła człowieka szybko się otrząsnęła. Niemalże za szybko.

- Kim ty... TY! Co mi zrobiłeś... ach - powiedziała i ponownie opadła na posadzkę, osłabiona.
- Nie ruszaj się, po prostu odpowiadaj na pytania. - powiedział ochroniarz.

Starałeś się kontrolować sytuację, lecz Olaf, który zabawił z tyłu jako pierwszy wypalił swoje pytanie.
- Co tu się właściwie stało? Gdzie są wszyscy?
- To wy nic nie wiecie? - zapytała zdziwiona kobieta. - W sumie my.. ja też nie. Ludzie z Lobby zaczęli wariować... w naszej sekcji znikali bez śladu. To co widzieliście... te... kokony. To chyba... ma związek ze zniknięciami. Pierwsza odłączyła się od nas sekcja medyczna... Ochrona wysłała mnie... sama poszłam, sprawdzić co się dzieje... w sekcji A i B. Do B... nie da się wejść. Coś blokuje drzwi od wewnątrz. Tutaj.... są te kokony... i wy. My jesteśmy... - zakaszlała i wzięła głęboki oddech. - My jesteśmy w sekcji E. Trzech co poszli do sekcji C... nie wróciło.


Pozwoliliście jej chwilę wytchnąć. Oparła się o szkło za którym skrywały się genetycznie modyfikowane warzywa. Wzięła kilka głębokich oddechów i powiedziała.

- Jestem Julia Bukater. Oddasz mi mój pistolet na gwoździe? - rzuciła oskarżycielskie spojrzenie w stronę Fostera.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172