Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-12-2013, 16:35   #71
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
- Troszkę szkoda, że mi nie wierzycie - skomentował starzec plany grupy - Czas ma w tej sprawie decydujące znaczenie. Ja jestem już za stary, aby samodzielnie wyruszać na taką wyprawę. Wy to co innego… trudno.. gdybyście jednak się zdecydowali, to wiecie gdzie mnie szukać.
Staruszek skłonił się nisko wszystkim i wyszedł z kuchni.

Z racji, że pora nie była jeszcze zbyt późna wszyscy zgodzili się na propozycję Olivii. Sprawdzenie wszystkich możliwych informacji wydawało się w tym momencie najistotniejsze.
Cała czwórka ubrała się, bo na zewnątrz nadal padał deszcz i wziąwszy latarki od pani Matyldy ruszyli ku miejskiej kostnicy, gdzie zapewne przebywał obecnie stróż.

Pogoda nie nastrajała ani do wycieczki do kostnicy, ani tym bardziej na stary zapomniany cmentarz. Cała sytuacja, gdyby nie jej powaga przywodziła na myśl jakiś kiepski horror z dwudziestolecia międzywojennego. Aura, jaki i klimat tego miasteczka doskonale się do tego nadawał.
Szli wyludnioną ulicą miasteczka w kierunku wielobranżowego sklepu. Mieli szczęście, gdyż pan Moris jeszcze nie zamknął i jakby czekał dokładnie na nich. Gdy Charles zakupił butelką Johnny Walkera, pan Moris nie powstrzymał się od skomentowania tego faktu:
- W taką pogodę to nie pozostaje nic innego, jak się rozchmurzyć czymś mocniejszym. To - wskazał na butelkę z bursztynowym napojem - zupełnie inna jakoś niż cydr pani Matyldy.

Przez cała drogę do kostnicy Elizabeth milczała. Widać było, że intensywnie nad czymś rozmyśla. Jej twarz była smutna i pełna bólu, który nieudolnie próbowała ukryć. Widać było że śmierć ojca i to co się działo z jego ciałem po śmierci mocno ją poruszyły.

Także trójka przyjaciół niewiele mówiła, choć na usta cisnęło się wiele słów. Ich zmarły przyjaciel po raz kolejny wciągnął ich w swoją grę. Teraz po latach patrzyli zupełnie inaczej na wspólne mistyczne wypady w poszukiwaniu nieznanego. Realny świat dla Malvina zawsze był nudny i pozbawiony magicznego pierwiastka. W młodości także oni dali się zaczarować wizją metafizycznych odkryć. Jednak z biegiem lat, realne życie wciągnęło ich w swoje tryby i zmagania z szarą codziennością

Henry Henderson był mężczyzną o siwych włosach, zaczesany do tyły i niezwykle pociągłej twarzy. Znać na niej było zarówno upływ czasu, jak i litry wypitego alkoholu. Blada cera i podkrążone oczy dopełniały tylko obrazu nocnego stróża w miejskiej kostnicy.
W momencie, gdy czwórka przyjaciół przybyła na miejsce, pan Henderson wpatrywał się właśnie w jakąś postrzępioną kartkę z jakimiś bazgrołami. Gdy tylko zauważył przybycie gości, błyskawicznym ruchem schował kartkę do szuflady biurka.
Przez dobre kilka sekund stróż wpatrywał się w gości, jakby zastanawiał się czy są realni, czy może są tylko jego przewidzeniem.
- To ja panie Henderson - odezwała się w końcu córka Malvina - Elizabeth Badock.
Stróż uśmiechnął się, ukazując rząd pożółkłych zębów.
- Przyjmij moje kondolencje Elizabeth i wybacz mi. Nie upilnowałem go. Nie dałem rady. Przypuszczałem, że po niego przyjdą, ale nie dałem rady. Było ich zbyt wielu.
Wyrzucił z siebie pan Henderson. Słowa, które padły były jak grom z jasnego nieba. Stróż co prawda wyglądał na wyniszczonego przez alkohol, ale teraz wydawał się trzeźwy. Na dodatek nikt nie musiał zadawać mu żadnych pytań. Sam z siebie zaczął mówić.
- Starałem się, ale byłem zbyt pijany - wydusił z siebie łamiącym się głosem - Wybacz…
Powiedział i zaczął płakać jak dziecko.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 09-12-2013, 12:10   #72
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Charles rozejrzał się ciekawie po pomieszczeniu i zrobił po nim parę kroków rozpinając płaszcz. Musiał poczekać chwilę aż Pan Henderson się pozbiera żeby móc podjąć rozmowę.

- Niech się Pan nie obwinia. Wszystko to było zaplanowane, więc tak czy inaczej nie miał pan większych szans. Zrobił krótką przerwę dając czas starcowi aby ten skupił na nim spojrzenie.
- Nazywam się Charles Brooks, jestem przyjacielem Malvina jeszcze z czasów studiów. Zresztą jak my wszyscy. Wykonał gest ręką wskazując na Olivię i Władimira.
- Powiedział Pan że przypuszczał że przyjdą tu. Oni, czyli kto? I czemu akurat po Malvina? Wydaje się że wie Pan o sprawie całkiem sporo.

Kwadratowa butelka ciążyła w kieszeni wystając lekko. Odsunął płaszcz w tył, splatając ręce za plecami i chwilowo ukrywając szkło z bursztynowym płynem. Zaczął rozglądać się w poszukiwaniu jakiegoś wieszaka gdyż szykowała się dłuższa rozmowa, a pomieszczenie było ciepłe.
Wyglądało na to że ten mężczyzna wie coś więcej o całej sprawie. Skoro przypuszczał że taka sytuacja się wydarzy musiał być w ten czy inny sposób wmieszany w badania ich przyjaciela. A jeśli było inaczej to skąd posiadał taką wiedzę? Pytania pewnie cisnęły się każdemu z nich na usta.

- Może usiądziemy? Zaproponował.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 09-12-2013, 12:49   #73
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
- Siadajcie - powiedział stóż wskazując wyleżaną i podniszczoną kanapę na tyłach jego niewielkiego pokoiku.
- Trudno o tym mówić - zaczął, a jego głos nadal był niepewny - To miasto... wszyscy jego mieszkańcy... ja też z resztą... Wszyscy jesteśmy skażeni. To nie nasza wina, a przynajmniej nie cała. Wszystko zaczęło się jeszcze jak mój dziadek był małym chłopcem. Wtedy to jego ojciec i reszta ówczesnych mieszkańców natrafiła na stary cmentarz w lesie. Ponoć to było jakieś indiańskie pole przeklętych, czy coś takiego. Nie wiem dokładnie. Poszła fama, że w jednym z grobów zakopane są jakieś złote ozdoby. Wiadomo, że ludzie wtedy byli łasi na złoto, z resztą tak jakby teraz było inaczej.
Zebrała się grupka odważnych i zaczęła kopać. Nie znaleźli jednak tego, czego szukali. A zamiast tego natrafili na coś, co zmieniło nie tylko ich życie i życie całego miasteczka, ale także rzuciło mroczny cień na wszystkie następne pokolenia, aż do dzisiaj.
Mężczyzna przerwał na chwilę popatrzyła po zebranych i przeciągnął dłonią po twarzy:
- Odkopali przejście do innego świata, jak mawiał mój dziadek. Przeklętego świata, odrażających i plugawych istot. Mężczyźni, którzy wykopali przejście do tego świata byli zawiedzenia, że nie odnaleźli złota, a tylko jakieś psowate, pokraczne istoty.
Okazało się jednak, że to stwory potrafią mówić ludzkim językiem. Ponoć mężczyźni ci weszli z nimi w jakiś rodzaj paktu. Tak bardzo pragnęli bogactwa, że byli gotowi poświęcić nie tylko swoje dusze, ale także dusze swoich dzieci i wnuków.
Pakt, który zawarli zobowiązywał mieszkańców miasta do oddawania czci przeklętemu, bluźnierczemu bałwanowi, który miał ich obdarzyć wielką mocą i siłą. Kult ten trwa do dzisiaj i większość mieszkańców dalej bije pokłony przed plugawym bożkiem.
Stróż popatrzył ponownie po słuchaczach, jakby chciał zobaczyć jaki efekt wywołały w nich jego słowa. Ich miny były poważne i skupione, z niecierpliwością czekali na dalszy ciąg opowieści.
- Jeżeli jesteście przyjaciółmi Malvina, to wiecie co go interesowało. On od początku, jak się tu tylko sprowadził szukał kontaktu z kultem i psowatymi istotami. Pewnie, gdyby pochodził stąd to nie byłoby najmniejszego problemu. A że był obcy to nikt mu nie ufał. Ja jednak wiedziałem, że oni po niego przyjadę. Wiedziałem... Ostrzegałem go, ale on mnie nie słuchał. A teraz okazuje się, że nawet po śmierci nie nie dali mu spokoju, a ja nie potrafiłem go ochronić...

Opowieść stróża była niewiarygodna, a wręcz nie dorzeczna. Jest początek XXI wieku, a on opowiada o klątwach, tajnych kultach i plugawych bóstwach.
Czy to wszystko mogło być prawdą?
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 09-12-2013, 13:39   #74
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Charles siedział i w ciszy słuchał słów stróża. Czy to mogła być prawda? Wszystko było niesamowite lecz zdawało się prawdziwe. Prawdziwe i w dziwny, niebezpieczny sposób fascynujące. Jednak tajemnica jest swoistą famme fatalle. Niczym biblijna Salome nęcąca tańcem i obietnicą upojenia, a w końcu powodująca utratę głowy. Dosłownie czy w przenośni, nigdy nie oznaczało to nic dobrego.
Brooks wstał ze swojego miejsca i podszedł do płaszcza wiszącego na wieszaku. Wyciągnął z kieszeni butelkę, odkręcił i pociągnął łyka zamykając oczy. Bursztynowy płyn rozpoczął wędrówkę przez gardło niosąc ze sobą doskonale znaną goryczkę i ciepło. Po chwili znów spojrzał na wszystkich.

- Wiedziałem że będę musiał się napić... więc załóżmy że ci ludzie-psy mieszkają pod ziemią. A czy wiesz może coś o... innych istotach? Szarych, z wyłupiastymi, rybimi oczyma? Mówił spokojnie, dokładnie wypowiadając kolejne słowa. - Może taki los spotyka tych... kultystów? To wszystko to jakieś szaleństwo, pomyślał. - Gdzie niewiedza jest rozkoszą, szaleństwem jest być mądrym. Zacytował i zamyślił się.

- Czy można te istoty połączyć z Wilkołakiem z Flat Rock? Charles stał cały czas obok wieszaka trzymając butelkę w ręku, mówiąc delikatnie nią gestykulował. Wydawał się spokojny jak zwykle, ale wzrok miał skupiony i jego brwi były zmarszczone. Chyba żadne z nich nie było gotowe na taką opowieść. Ciekawiło go co myślą inni.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 10-12-2013, 22:49   #75
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Olivia zmrużyła lekko oczy, obserwując staruszka. Jej niechęć do odwiedzenia cmentarza była nie tyle kwestią niewiary, co zdrowego rozsądku. Nie mogła więc nie czuć zadowolenia, że w końcu mieli udać się do stróża. Było to stosunkowo bezpieczne rozwiązanie, jak mniemała, a być może zaspokoi swoją ciekawość.

Nie mogła powiedzieć, by widok pana Hendersona przypadł jej do gustu. Wyglądał pewnie jeszcze starzej, niż wskazywałaby na to jego metryka. Jej też zdarzało się wypić lampkę wina na uspokojenie po ciężkim dniu, była to jej ucieczka od problemów… ale żeby przemienić to w sposób na życie? Przez krótki moment, kiedy lustrowała mężczyznę, zapomniała się i na jej twarzy zagościł grymas zniesmaczenia pomieszanego ze współczuciem. Mimo wszystko dobrze się jej żyło. Szybko się opamiętała i przybrała wyraz grzecznego zainteresowania z nutką smutku, gdy biedny pijaczyna przepraszał Elisabeth. Cóż, w chłodnym umyśle Olivii panowała myśl, że rzeczywiście powinno mu być żal. Zaniedbał swoją pracę, przez co ona musiała teraz zaniedbywać swoją. Jej stanowisko było więc zgoła odmienne niż Brooksa, ale wierzyła, że jego uprzejmość przyniesie im więcej korzyści niż robienie wyrzutów.
Z każdym kolejnym słowem stróża rysy kobiety zaostrzały się. Minę miała ponurą, usta ściśnięte, paznokcie nieświadomie wbijała w delikatną skórę splecionych dłoni. Starała się panować nad oddechem, ale szybkie bicie serca dudniło jej w uszach. Psowate istoty… czy mogły to być te same postaci, które w lesie widział jej przyjaciel?
Gdy do rozmowy włączył się Charles, ledwie mogła zmusić się do zachowania spokoju. Czy on dawał wiarę tym wszystkim opowieściom? A jeśli tak, to czy… słusznie? Pani Nascimento może i była człowiekiem nauki, ale w życiu każdego pojawiają się rzeczy, których nie umie albo nawet nie chce tłumaczyć racjonalnie. Wierzyła przecież w życie po śmierci, została wychowana na katoliczkę i w tym samym duchu prowadziła własny dom. To jednak nie miało nic wspólnego z religią, którą znała z dzieciństwa, a z niebezpiecznymi ciekawostkami tak uwielbianymi przez Malvina. Ciężko było jej przyznać to przed samą sobą, ale nie potrafiła negować tych wszystkich dziwactw… jej strach był wyznacznikiem realności zagrożenia.
Pewne pytania cisnęły się jej na usta, ale postanowiła dać starcowi odpowiedzieć, zachowując pochmurne milczenie. Tylko ktoś, kto zajrzałby głęboko w jej oczy, dostrzegłby wewnętrzną zmianę w jej osobie. Nie dostała żadnych dowodów. Wystarczyło to, co właśnie czuła.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
Stary 12-12-2013, 12:44   #76
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
- Tak - westchnął stróż - Oni kryją się pod ziemią. Tam ponoć jest rozległa sieć korytarzy, jaskiń i przejść, które oplatają cały świat. Tak mówią przynajmniej, ci co tam byli. O tych innych stworach nic nie wiem. Sądząc jednak po tym, co mówili ci, którzy oddają cześć bogowi psowatych, to wiele rzeczy istnieje, takich które od wieków braliśmy za legendy i bajki dla niegrzecznych dzieci. Tego jednak nie umiem potwierdzić, ale psowate istnieją na pewno, bo sam je widziałem. Na własne oczy. I teraz oni mają ciało Malvina... wybacz mi Elizabeth, naprawdę nic nie mogłem zrobić.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 15-12-2013, 02:46   #77
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Olivia słuchała w skupieniu, przepełniona niepokojem. Nie było po co przedłużać wstępu, siać ziarna nieufności i podważać słowa stróża. Postanowiła, że czas przejść do rzeczy.
- Panie Henderson - powiedziała poważnie, konspiracyjnie nachylając się do przodu - opowiada nam pan niewiarygodne historie... ale to, że zwiemy się przyjaciółmi Malvina już stawia nas w nieco innym świetle. Bez urazy, Elisabeth - rzuciła krótko i raczej oschle aniżeli przyjaźnie. - Dlatego daruję sobie tryb przypuszczający i uznajmy, że panu wierzę. Czy wie pan, po co tym psowatym stworom ciało Malvina i dokąd je zabrali? Skoro kryją się pod ziemią, a ktoś opowiada o sieci korytarzy - czy ten ktoś mógłby nam pomóc? Trzeba zakończyć to bezczeszczenie ciała pana Badocka i oczekuję, że dołoży pan wszelkich starań, by doprowadzić do względnie szczęśliwego końca tej historii, której początku dopatruję się w pana... niedopatrzeniu - chociaż mówiła chłodnym, opanowanym tonem, w powietrzu można było wyczuć jej poruszenie. Nikt nie mógł stwierdzić na pewno, że kobieta wierzy w opowiadania starca, jednak zdecydowanie była ona na tyle zdesperowana, by chwytać się brzytwy. Na koniec pożałowała, że nie ugryzła się w język i być może powiedziała kilka oskarżycielskich słów za dużo, ale tego nie dało się cofnąć.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
Stary 15-12-2013, 13:48   #78
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Pan Henderson spuścił głowę i milczał przez długą chwilę. W końcu wstał z krzesła i zaczął nerwowo chodzić.
- Nie upilnowałem go, to fakt. I bardzo nad tym boleję. Pan Badock jednak sam szukał z nimi kontaktu, w sensie z tym podziemnymi stworami. Ja go ostrzegałem, że to do niczego dobrego nie doprowadzi. On jednak na siłę starał się skontaktować, czy to z kultem, czy też z samymi psowatymi. Po co wykradli oni ciało pana Malvina, nie mam pojęcia. Jednego jestem jednak pewien, że nie jest to nic dobrego. A co do osób, które były w podziemiach... no cóż... nikt z mieszkańców Raccoon Creek nie przyzna się, że te stwory istnieją, ani że ktokolwiek był w podziemiach. To bardziej niż pewne. Nie jesteście stąd i nikt wam nie zaufa i nie będzie chciał pomóc. A moje słowa uznają za bełkot pijaka.
Elizabeth, która do tej pory cały czas milczała zbliżyła się do pana Hendersona i położywszy mu dłoń na ramieniu powiedziała:
- Niech się pan nie zadręcza. To nie jest pana wina. Ojciec sam tego szukał i być może to właśnie te poszukiwania doprowadziły do jego śmierci.
Odwróciła się do trójki przyjaciół ojca i stanowczym, wręcz zimnym głosem rzekła:
- Musimy się poważnie zastanowić. Wygląda na to, że mój ojciec faktycznie coś odkrył. Coś czego szukał przez całe życie. Na razie nie mamy na to żadnych dowodów, ale chyba każde z nas czuje, że zbliżamy się do pewnej granicy. Granicy, którą nie każdy będzie miał odwagę przekroczyć. Już wiele zrobiliście dla mnie i dla mego ojca. Nie mam sumienia, ani śmiałości prosić was o dalszą pomoc. Musimy się naradzić, a wy musicie podjąć decyzję, czy chcecie dalej w to brnąć i wyjaśnić całą sprawę do końca.
Ponownie odwróciła się do stróża.
- Dziękujemy panie Henderson. Był pan bardzo pomocny. Teraz pójdziemy się naradzić, a gdybyśmy czegoś jeszcze potrzebowali się dowiedzieć, to jeszcze pana odwiedzimy.
- Ależ oczywiści panno Mardock - skłonił się stróż - Ja się stąd nie ruszam i jestem do waszych usług i z przyjemnością pomogą, jak tylko będę umiał.
Widać było, że poważna rozmowa i wylanie swoich żali i problemów przed innymi, bardzo pomogła starszemu mężczyźnie. Nadal widać było po nim zmęczenie, ale udręka z powodu uchybienia jakiego się dopuścił, zniknęła.
- Chodźmy do samochodu - powiedziała Elizabeth - Tam spokojnie porozmawiamy.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 20-12-2013, 12:58   #79
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Pomimo tego że do samochodu mieli ledwie kilkanaście kroków droga ta dłużyła się Charlesowi niemiłosiernie. Szedł w ciszy niczym podczas procesji pogrzebowej. Gdy już znaleźli się przy aucie wsiadł na tylne siedzenie ściągając kapelusz z głowy i kładąc go sobie na kolanach. Przeczesał swoje krótkie włosy rękami i spojrzał szeroko otwartymi oczyma po wszystkich.

- Wy... Wy wierzycie w to wszystko...? Powiedział trochę niepewnie nie nadając temu zdaniu akcentu ani pytania, ani twierdzenia. Wziął głęboki wdech.

- Wszystko co tam usłyszeliśmy... wydaje się tak nieprawdopodobne. Ale jednocześnie jest w tej sprawie nawet więcej niż jedno ziarno prawdy. Może nawet cały wór tych ziaren? Dlatego też zamierzam ciągle badać tę sprawę. Musimy odnaleźć Malvina i to wszystko zakończyć. Trzeba również zrobić to jak najszybciej. Mówiąc to jego głos stawał się coraz bardziej pewny. Nie zwlekając kontynuował pochylając się lekko do przodu.

- Jutro skoro świt chciałbym wybrać się do Flat Rock i przygotować do wyprawy na to cmentarzysko. Trzeba kupić jakieś odpowiednie ubrania, nową mapę, kompas, coś jeszcze? No i chciałbym poświęcić trochę czasu na przeszukanie miejskiej biblioteki czy archiwum. Chce przejrzeć stare gazety, może trafię na jakieś ciekawe dokumenty. W tym momencie Charles skupił wzrok na Elizabeth.

- Prowadzenie takich badań jakie prowadził Twój ojciec musiało być niełatwe. Wiesz może czy znał kogoś z okolicy kto mógłby mu pomagać? Może jest we Flat Rock ktoś kto mógłby rzucić jakieś światło na tę sprawę? Po chwili przeniósł wzrok na Olivię.

- Więc dalej chcesz wybrać się do domu Malvina? Jest to dość problematyczne z prawnego punktu widzenia ale o tym nie trzeba wspominać. Obawiamy się że jego dom może spotkać podobny los co pracownię? Może znaleźli byśmy tam jakieś poszlaki. Elizabeth, wiesz gdzie twój ojciec trzymał zapiski dotyczące badań? Nie szukali byśmy wtedy po omacku. No i najważniejsze pytanie: Jak mieli byśmy dostać się do środka? Nie możemy po prostu wybić szyby, zostawić śladów. Bardzo to ryzykowne.

Gdy skończył mówić oparł się o siedzenie i splótł dłonie za głową jakby się przeciągając. Westchnął.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 20-12-2013 o 13:29.
Cattus jest offline  
Stary 22-12-2013, 22:34   #80
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Tak, w tej kwestii pan Henderson miał rację. Mieszkańcy byli – delikatnie mówiąc – niezbyt pomocni i ani trochę skorzy do współpracy. Czy reszta tego, co mówił, była prawdą, ciężko było określić. Właściwie normalny człowiek nie miałby z tym problemu – nazwałby to właśnie „bełkotem pijaka”. Miał niejakie szczęście, że trafił na takich, a nie innych rozmówców. Olivia nabrała ciężkiego powietrza w płuca i bezgłośnie wypuściła. Powinna była się przed tym powstrzymać, bo zapachy tego miejsca do najprzyjemniejszych nie należały. Postanowiła nie odzywać się już do końca wizyty, która zresztą prędko dobiegła końca.
Gdy doszli do samochodu, padło pytanie, na które sama nie do końca znała odpowiedź. Nie można było powiedzieć, że wierzyła, nie potrafiła uznać, że nie wierzy. Najbliższe jej odczuciom byłoby stwierdzenie, że ma co najmniej ambiwalentny stosunek do tej sprawy. Milczała, wpatrując się ze skupieniem w nieokreśloną przestrzeń.
Kiedy mowa była o archiwum, spojrzała na Charlesa i pokiwała głową. Tak, w tym mogła pomóc. Cmentarz nie wydawał się jej tak kuszącą propozycją. A potem nagle zachciało jej się śmiać. No tak, skoro nie mieli zamiaru wybić okna to było to niewątpliwą przeszkodą w dostaniu się do środka.
- Jak to, nikt z panów nie posiada potrzebnych umiejętności? Wpuśćcie mnie przez komin, na balecie nie takie rzeczy robiłam. – Skoro pozwalała sobie na niewybredne żarty, oznaczało to, że jej nerwy są nieźle postrzępione. – Elisabeth, jesteś pewna, że twój ojciec nie chował gdzieś kluczy? Bo zapasowych raczej nie miał komu dać, patrząc po jego sąsiadach. Jeśli nic z tego nieprzemyślanego planu nie wyjdzie – poddaję się, Charles. Zrobię, co uznasz za słuszne. Skoro obiecałam pomóc, nie zamierzam się wycofać.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172