Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-01-2012, 00:28   #21
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Nie czekając na rozwiązanie sytuacji na pomoście, Owain zeskoczył z barki do wody i w momencie, gdy Claude czynił gusła, biegł już przez płyciznę ku karczmie. Wychodził bowiem ze słusznego założenia, że ostrzeliwujący się z budynku kusznik jest groźniejszy od kilku napakowanych rębajłów na otwartym polu.

Dopadł do karczmy, pchnął wyciągniętym wcześniej mieczem w okno, z którego wystrzelono bełt, po czym wpadł do środka i rzucił się na kusznika, jeśli jeszcze dychał.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 15-01-2012, 12:23   #22
 
Akhay's Avatar
 
Reputacja: 1 Akhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znany
Już pierwszy rzut oka na tych trzech mężczyzn powiedział Vincentowi, że lepiej trzymać się od nich z daleka. W razie nagłej potrzeby przygotował kuszę, tak żeby móc szybko w kogoś strzelić. Kiedy ich szyper runął na ziemię Vincent wiedział, że się nie pomylił. Claude odprawiał jakieś gusła, a Owain rzucił się w stronę karczmy. Za nim ten drugi dobiegł do brzegu Vincent zdążył wykorzystać jako zasłonę Lu i Sairusa i spomiędzy nich strzelił w kusznika. Jeżeli nie udało mu się trafić, to na pewno Owain się tym zajmie.
 
Akhay jest offline  
Stary 15-01-2012, 13:02   #23
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Ten dziwny szlachciura, którego list wybawił wszystkich z opresji, okazał się czarownikiem. Szeroki strumień barw owiał przeciwników.

"I dobrze." - pomyślał Lu i młody mnich błyskawicznie doskoczył do zbirów. Zanim czar zdołał zadziałać, szybkie zastosowanie techniki podcinającej zwanej "żelazną miotłą", zwaliło twardziela z kolczastą kulą prosto do wody. Odskok i czekał już gotowy na atak innego...
 
Komtur jest offline  
Stary 17-01-2012, 12:26   #24
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Pomost rzeczywiście był wąski. Na tyle wąski, że wnet Owain uznał, iż szkoda czasu tracić na przebijanie się przez trójkę zbirów. Skoczył do wody i błyskawicznie przebrodził do brzegu a dalej już pomknął do okna w duchu dziękując za szczęście. Kusznik bowiem musiał być jeden, inaczej już by się nim zajęli.

A się nie zajął. To był fart.

Mniej farta miał Sairus. Skoczył zaraz za żółtkiem na spotkanie zbirom, lecz nie poruszał się z tak kocią gracją jaka okazała się cechować Lu Kanga. Sairus pewny był swego, kiedy z mieczem w dłoni natarł na trójkę zbirów, bo choć była ich trójka, on zęby zjadł na takich potyczkach. Sprowokował „środkowego”, tego z dwoma mieczami, do ataku, po czym cofnął się błyskawicznie chcąc skontrować. Kątem oka zauważył upadek Lu, ale wnet za nim runął ten z kiścieniem, tyle że ten ostatni z pluskiem, do wody. Sairus skoczył do przodu, ale nadlatującego z boku ciosu topora „prawego” nie złowił kątem oka. Dowiedział się o nim dopiero w chwili, kiedy jego koziołkująca, odrąbana od korpusu głowa fikała koziołki. Przez chwilę z niedowierzaniem obserwował wydarzenia na pomoście, bo zalewająca go fala tęczowych kolorów dziwnie otępiła, spowolniła walczących, lecz on sam spadał już. Świat ciągle wirował. Wnet jednak wpadł z pluskiem do wody i spróbował ruszyć rękoma, by wydostać się z tej kipieli, ale ręce go nie słuchały. Rąk nie było!

Niczego już po chwili nie było. Świat Sairusa ogarnęła ciemność. Na wieki.

Claude dobył rapiera w chwili, kiedy dostrzegł, że rzucone przezeń zaklęcie przyniosło oczekiwane rezultaty. Dwójka oprychów na pomoście spowolniła nagle, jakby skąpana w smole jakiej. Ciskający się na pokładzie Lu właśnie zerwał się na równe nogi, czego o bezgłowym, trzepocącym niczym wyrzucona ryba zewłoku Sairusa rzec już nie można było.

Vincent uniósł do góry kuszę, wycelował szybko i strzelił. Bełt z wizgiem przemknął obok głowy Claudea mknąc ku czerniejącej czeluści okna i skrytemu w niej kusznikowi. Wyprzedził znacznie Owaina, który do okna dopadł znacznie później, w chwili kiedy Claude już biegł z rapierem po pomoście ku wyraźnie oszołomionej dwójce zbirów. Chwiali się na nogach, jakby mieli się zaraz zwalić a Claude był zdeterminowany im w tym pomóc. Czynił to przecież nie raz…

Lu poczuł dziwną, nie swoją bezwładność. Przez krótką chwilę. Lata samodyscypliny wzięły jednak górę nad chwilową słabością i tylko cofnął się krok w tył, by wyjść poza zasięg śmiercionośnego topora. Dopiero w tej chwili poczuł, że krwawi, miecz „środkowego” zahaczyć gdzieś go musiał, bo po jego zbroczu też ciekł cienki strumyczek. Claude był już tuż obok…

Owain dopadł okna w chwilę po tym, kiedy w okno wpadł wystrzelony z barki pocisk. Odruchowo i przewidująco pchnął w środek mieczem, po czym wskoczył do środka mrużąc oczy. Od razu dostrzegł swą pomyłkę…

Dwójka zbirów osuwała się właśnie na pomost, kiedy Claude bezceremonialnie wbił topornikowi sztych rapiera w krtań przeszywając go na wskroś. Lu usłyszał ledwie słyszalny charkot po czym sam uderzył pięścią w odsłonięty kark tego z dwójką mieczy. Seria ciosów z pewnością była by posłała aktywnego przeciwnika na ziemię. Osuwające się ciało nie miało w sobie nawet śladu aktywności. A jej resztki utraciło w chwili, kiedy do pomostu przyszpilił je rapier Claudea. Było po walce…

Vincent dostrzegł zagrożenie jako pierwszy, ale nim krzyknął kiścień zatoczył już pełne koło i uderzył w plecy Lu ciskając nim do wody, tak gdzie on pierwej go posłał. Lu czuł straszliwy ból w plecach i świadom był tego, że krwawi. Ciało jednak miał wyćwiczone latami treningu i tego, czego inni znieść nie byli w stanie, on znosił swobodnie. Odpłynął pod wodą kilka kroków i wychynął z wody szukając wroga. Ten jednak ścinał się już z Claude, który zręcznie unikał na pokładzie wirującej z wizgiem kuli.

- Sebserviss Avaser! – krzyk „szczurkowatego” usłyszeli wszyscy na brzegu, ale tylko nieliczni dostrzegli w nim część tkanego zaklęcia. Nieliczni również poczuli falę mocy, która spłynęła ku stojącemu na uboczu czarodziejowi i naraz Claude i Vincent dostrzegli kłębiącą się wokół rąk ich przeciwnika moc. Moc uosobioną w żywym ogniu. Ogniu, który wnet skupiony w kuli pomknął ku nim.

Tak nadchodziła zagłada…

Owain stanął oko w oko z człowiekiem który uśmiechał się doń przyjaźnie. Taką przynajmniej Owain miał nadzieję, bowiem o długość dłoni od twarzy chybotał mu się sztych rycerskiego miecza.


- Pomyłka zuchu. Już nie żyjesz, powiedziałem przecież. Pan biskup nie umie umów dotrzymywać a za to płacą maluczcy. Tacy jak ty. Przykre… - Owain złowił błysk w oku i podbił miecz dłonią, czego jego rozmówca nie spodziewał się zupełnie. Dwa miecze spotkały się z sobą z brzękiem i po jednym ścięciu Owain wiedział, że lekko nie będzie…

Claude wyczuł zagrożenie, ale na kontr czar nie było już czasu. Nie było czasu na nic i pozostało tylko salwować się ucieczką ku temu żywiołowi, któremu z ogniem zdecydowanie nie było po drodze. Vincent skoczył z barki wprost do głębszej wody, jednak Claude świadom zbliżającego się ku niemu szybko unicestwieniu wciąż miał przed sobą zbira z kiścieniem. Zbira, którego od pleców zachodził Lu…

Zupełnie nieświadomy tego, że każdy krok zbliża go do pewnej śmierci…



[Proszę Saverock'a o nie postowanie]

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 17-01-2012, 14:48   #25
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
"Zajebię skurwiela" - Lu choć krwawił, był mocno zdeterminowany by wykończyć zbira. Korzystając z okazji, że bandyta był odwrócony tyłem, mnich skoczył na sukinsyna i niczym kleszcz przykleił się do niego. Przedramiona Lu oplotły szyję przeciwnika w miażdżącym uścisku. Duszony przeciwnik zaczął miotać się na różne strony próbując zrzucić mnicha, ale on nic sobie z tego nie robił. W końcu zbir potknął się i przewrócił przygniatając Lu swoim ciałem.
Siła upadku była tak duża, że mnich stracił oddech, a w oczach mu pociemniało. Przeciwnik uwolnił się z uścisku i prawie nieprzytomny zaczął łapczywie łapać powietrze ustami, natomiast Lu z duszącego, stał się duszonym. Będąc przygnieciony ciałem wielkiego faceta z trudem chwytał każdy haust powietrza.

Wtedy to właśnie ...
 
Komtur jest offline  
Stary 17-01-2012, 14:55   #26
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Przy molo nie było gwarnej kafejki. Był za to surowy wpierdol zaserwowany lokalnym zbirom. I nawet końcem Sairusa, który finiszował swój występ w dwóch kawałkach Claude się nie przejmował. W zasadzie wszystko szło dla szlachciury dobrze do momentu, kiedy na scenę nie wystąpił pizdowaty magik. Karłowatej postury człowieczek o szczurzej mordzie okazał się być za pan brat z wyczarowywaniem kul ognistych i innych fajerwerków, a to nie wróżyło dobrze. Claude był cały spieczony po paru godzinach opalania, a co dopiero stałoby się z jego mordką po spotkaniu z takim czarodziejskim piecykiem. O nie.

"Do wody!" – ryknął do mnicha Claude i nie odwracając się nawet od przeciwnika wybił się jak sprężyna. I jak kłoda zwalił w toń obok roztrzęsionej barki. Czując zbliżającą się falę gorąca wpłynął niżej, kryjąc się pod dnem okrętu. Nie było ani chwili do stracenia. Kto wie, jakim majstrem był ten mikrus? Następne zaklęcie magika mogło okazać się dużo bardziej praktyczne niż widowiskowa kula ognista i na raz zmienić całą bandę w jesiotry, albo zwyczajnie anihilować. Claude wynurzył się pod deskami pomostu i dysząc niczym buhaj kryjący jałówkę zabrał się za tkanie następnego zaklęcia. Poszło jak trzeba. W moment potem szermierz wystrzelił zza zasłony mostku, gnając ku szczurkowatemu jak opętany. Dosłownie. Sztukmistrz poruszał się bowiem z taką szybkością, jaka zwykłym śmiertelnikom nie przysługiwała i dystans między nim, a czarodziejem drastycznie zmniejszał się z każdą sekundą. A Claude już wiedział jak zrobić użytek z rapiera, kiedy zwali się na lamuskowatego czaromiota.

Claude rzuca "Szybki odwrót".
 

Ostatnio edytowane przez Panicz : 17-01-2012 o 14:58.
Panicz jest offline  
Stary 17-01-2012, 20:19   #27
 
Akhay's Avatar
 
Reputacja: 1 Akhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znanyAkhay wkrótce będzie znany
Vincent myślał, że do całej walki nie będzie musiał się bezpośrednio mieszać, widząc co wyczyniał Sairus dziękował tylko w myślach za to, że jest rozważny i nie pcha się na pierwszą linię. Nie zdążył jednak odprowadzić swojego bełtu wzrokiem, a już musiał wwalać się do wody uciekając przed pociskami ognia jakiegoś karłowatego maga. Teraz musiał zadziałać. Kiedy poczuł, że kule ognia minęły go i są już w bezpiecznej odległości błyskawicznie wynurzył się i uruchomił swoje zaklęcie. Ku czarodziejowi o szczurzym pysku poleciała fala pocisków tryskająca z palców Vincenta. Wyglądało efektownie, ale czy zadziałało?

Vincent rzuca „Magiczny pocisk”
 
Akhay jest offline  
Stary 18-01-2012, 10:33   #28
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- Chciałbyś, pajacu - warknął Owain, ścinając się z typem - Zarzynanie chwatów takich, jak ty, to mój chleb powszedni. Tańcz, skurwysynu! - rzucił się na przeciwnika jak kot na mysz.
Klingi wyły, przecinając powietrze, metal jęczał, gdy brzeszczoty zderzały się ze sobą w błyskawicznych cięciach i paradach.
Owain poświecał całą uwagę walce, ale kątem oka obserwował, czy w gospodzie nie czai się ktoś jeszcze, gotów ustrzelić go z kuszy albo pchnąć w plecy.

- Pomódl się, jeśli wierzysz, bo to twoje ostatnie oddechy, chujku. - rzucił z bezczelnym uśmiechem, odskoczywszy od przeciwnika. Nie czekając na jego reakcję, porwał z podłogi taboret i cisnął nim w niego, po czym rzucił się do przodu, przeturał i z przysiadu silnie pchnął mieczem w górę, w brzuch mężczyzny.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 19-01-2012, 23:14   #29
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Lu wiedział, że lada chwila osiłek wydusi zeń ostatni oddech, resztkę powietrza trzymającego go przy życiu. Wiedział, ale z każdą chwilą coraz mniej miał sił na walkę o życie. Znał szereg metod uwolnienia się z uścisku i duszenia, ale teraz, kiedy zaczynał tracić przytomność bezskutecznie próbując uwolnić się od miażdżącego uścisku siedzącego na nim okrakiem mocarza, naraz nie potrafił. Nie mógł. On był, on był…

Był.

Podmuch żaru uderzył w pomost gdzie Lu tarzał się z osiłkiem i z hukiem eksplodował a siła wybuchu porwała żółtka w powietrze ciskając go do wody. Miał w sumie szczęście. Woda w jednej chwili ugasiła płomienie, które zaczęły trawić jego ubranie i ciało. Kiedy po chwili niezbędnej dla odzyskania świadomości Lu wynurzył się na powierzchnię po pomoście w miejscu gdzie walczył, pozostały opalone słupy. Po osiłku zaś nie zostało nic.

Nic poza wciąż zaciśniętej na koszuli żółtka dłoni…

Claude sadził długimi susami z nadludzką prędkością ku czarodziejowi, którego sztuka naraz uczyniła zeń najważniejszy i priorytetowy cel. Jeśli mógł on cisnąć ognistą kulę…

Biegnący Claude dostrzegł zagrożenie świadom tego, że najpewniej nie zdąży. Bydlak tkał kolejne zaklęcie. Pasma mocy niezauważalnie dla zwykłego śmiertelnika zadrżały, skłębiły się i zaczęły układać we wzór, którego Claude nie znał. Widział wyraźnie jednak szkielet zaklęcia, czuł klejące się jedna do drugiej części całości i w jednej chwili zrozumiał, że nie zdąży. Dostrzegł nawet uśmiech na twarzy szczurkowatego i naraz…

Szczurek przeklął wściekle czując uderzające weń pociski mocy posłane przez Vincenta. Proste zaklęcie nie miało prawa uczynić mu większej szkody, choć zważywszy na to jak się wykrzywił i skulił poczuć je musiał, ale co najważniejsze rozproszyły go uwalniając niemal domknięte części zaklęcia. Claude podziękował opatrzności i w kilku susach dopadł szczurka, który mimo oszołomienia dobył już sztyletu i w pozie nożownika czekał na szlachcica.

Rapier był dłuższy. Claude miał przewagę. Tyle, że i szczurkowaty umiał tańczyć i zwodzić. Widać o walce na noże miał niemałe pojęcie.

Ale się już nie uśmiechał.

Owain skoczył po swoim wymyślnym fortelu ze stołkiem, pod nogi rycerza. Miał plan, ale plan spalił na panewce, kiedy kolanem przypieprzył w ławę. Aż jęknął z bólu, nie zapominając jednak o mieczu. Miecz oznaczał dlań w tej chwili życie. Pchnął słabiej niż sobie to zaplanował. I mniej celnie. Pewnie dla tego nie trafił. Zbir zaś solidnym kopniakiem w dłoń wytrącił mu ze ścierpniętych palców oręż.

Śmierć zajrzała Owainowi w oczy w postaci prostego sztychu wysłużonego miecza. Noga promieniowała bólem, ale po stokroć gorsze było to, co musiało nastąpić. Choć Owain wciąż chciał żyć i drugą ręką wodził w okolicy gałki sztyletu. Musiał powalczyć o życie. Był to sobie winien.

- Powiedz adieu, mój przyjacielu. I nie miej do mnie żalu. Taka praca… - powiedział nieznajomy beznamiętnym głosem. Jednak zamiast pchnąć zerknął przez okno, za którym widać było zniszczony pomost i walczącą parę. Stracił na to jedynie chwilkę…


.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 20-01-2012, 17:32   #30
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Lu nie mógł uwierzyć, że miał tyle szczęścia, tylko parę oparzeń i trochę drzazg wbitych tu i ówdzie. Domyślał się co to było i na pewno nie był to czarny proszek używany w jego okolicach do fajerwerków, to musiała być magia i to dość silna. Mnich obejrzał pole walki i od razu domyślił się kto stanowił źródło czarów, zresztą nie było to trudne, gdyż został tylko jeden przeciwnik. Walczył z nim Claude i Lu postanowił się przyłączyć do zabawy. Najszybciej jak tylko pozwalały mu rany, podpłynął do tej części pomostu, która nadawała się jeszcze do użytku i wspiął się na nią. Sekundę później był już gotowy do włączenia się do walki.
 
Komtur jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:08.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172