Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-01-2010, 12:28   #31
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Cario wraz z Iru szedł w kierunku domu alchemika. Z faktu, że nie towarzyszą im Anna z odczarowanym drowim magiem, wyciągnął wniosek, że najwyraźniej postanowili udać się jednak przeszukać dom rozpusty. Głupota. Przecież i tak najpewniej budynek spłonął w pożarze. No, ale to nie jego sprawa. Jeśli kobieta chciała iść na darmo w środek walk to on nie zamierza za nią tęsknić. Miał własne problemy.

Droga do obranego przez nich celu była szczerze powiedziawszy dziwna. Skrytobójca nie przywykł do takiej ciszy w trakcie podróży przez miasta podmroku. Gdzie się podziały patrole straży? Czmu nikt nie podróżował ulicami? Czyżby wszyscy mieszkańcy zdążyli już uciec z miasta przed demonami? Cario nie potrafił odpowiedzieć na te pytania. Wiedział jednak, że im szybciej wyniesie się z tego miasta, tym szybciej będzie mógł odetchnąć z ulgą.

Nagle w oddali usłyszał wybuch i chmura ognia uniosła się z nad miasta i pomknęła ku sklepieniu jaskini. Tam po prostu zniknęła. Jednak otaczającej ich najbliższej ciszy wciąż nie mącił nawet najdrobniejszy dźwięk. Coś tu było nie tak jak powinno, czuł to.

Droga prowadziła teraz przez resztki targowiska. Widać było tutaj ślady pośpiechu i resztki straganów. Najwyraźniej kupcy opuszczali to miejsce w popłochu. Jednak zdążyli jeszcze zatroszczyć się o magiczny towar. Jedyną przydatną rzeczą wypatrzoną przez tancerza cieni, był jeden z plecaków podróżnych, który zarzucił sobie na ramiona. Może jeszcze się przydać.

Wtedy usłyszał szelest. Cario natychmiast odwrócił się w stronę źródła dźwięku z ręką na rękojeści miecza. Jeszcze go nie dobywał. Czuł, że Iru za jego plecami szuka tego czegoś co spowodowało szelest po przeciwnej stronie. Jednak jedyne co drow widział była ściana ciemności nie do przeniknięcia. Ciemności przez, której nie mógł się przebić wzrokiem. To nie było normalne. W jego ręku momentalnie pojawiła się broń. W tej samej sekundzie usłyszał głos Iru, który najwyraźniej też doszedł do wniosku, że dzieje się coś dziwnego.

- Możesz jakoś rozproszyć tę ciemność? – spytał. Jednak odpowiedzi nie zdążył otrzymać, bowiem z mroku wyskoczył jakiś stwór, a mrok utworzył wokół całej trójki pierścień. Jakoś dziwnie to wszystko kojarzyło się z areną. Wtedy z ciemności napłynął głos, który potwierdził obawy skrytobójcy i wyjaśnił zasady groteskowej gry. Cholera. Znów stał się zabawką w czyichś rękach. Jednak tym razem był uzbrojony i gotowy do walki.

Cario skupił uwagę na groteskowym stworze. Kupa jakiegoś mięsa z wrzodami i mnóstwem oczu. Z jego ciała kapała jakaś ropa, która w zetknięciu z ziemią parowała i dymiła. Kwas. Nie dobrze będzie trzeba uważać. Zamiast rąk stwór miał macki i szczypce. Będzie ciężko. Iru dodał swoje spostrzeżenia i nazwał tego stwora. Pewnie już się z nim zetknął, albo o nim czytał.

- Zajmij go czymś. – szepnął do maga. – Przywołaj jakieś stworzenie albo rąbnij jakimś czarem. Byle porządnie. Ja spróbuję go zajść od tyłu.

Po tych słowach skrytobójca ruszył półkolem w kierunku stworzenia. Zobaczymy jak wytrzymałe na ciosy jest to plugastwo. Skradając się pomyślał, że dobrze by było chociaż na chwilę stać się niewidzialnym. Wtedy walka stałby się łatwiejsza. Skradziony pancerz najwyraźniej odczytał myśli swojego nosiciela. Zaczął delikatnie wibrować i stwór, którego Cario chciał zaatakować wydał z siebie odgłos zdziwienia. Łotrzyk stał się niewidzialny, ładną zabawkę sobie przywłaszczył od Shemshala. Szedł dalej próbując zajść stwora od tyłu by móc lepiej wyprowadzić atak.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 03-02-2010, 21:05   #32
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Dom Uciech


Reakcja Anny nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Po pierwsze Alanris lekko zdziwiony zaczął się śmiać.

-Brawo! Zachowujesz się jak prawdziwa drowka! Widać to jednak podmrok tak działa na każde żywe stworzenie! - władcza, obojętna wobec niższych istot, Anna rzeczywiście przypominała drowkę w tej chwili.

No i była druga sprawa, znacznie, znacznie mniej przyjemna. Wśród tłumów impów rozniósł się hałas, piski, przekleństwa. Gruby Imp zaczął syczeć, jego samice wyklinać Annę.

-Ty zdziro, jak śmiesz obrażać mnie i moje męża! – słyszała kobieta.

-Oczy ci powydzieram dziwko- kolejna krzyczała.

Hałas ciągle narastał, ale z wyrazem dumy Anna spokojnie szła dalej, a nikt nie ważył się jej czegokolwiek zrobić. Do czasu. Zwykle bywa tak, że w tłumie, motłochu, znajdzie się jeden, w tym przypadku jedna odważna, która coś zrobi. Owe coś bywa wybitą szybą, atakiem na strażników, czy jak w przypadku Anny kamieniem rzuconym w jej stronę. Uderzył ją w udo, niezbyt mocno, ale poczuła jego siłę. Po chwili wszystkie impy, a było ich naprawdę wiele, zaczęły rzucać kamieniami z ruin w kobietę. Istny grad kamieni poleciał w stronę kapłanki. Zbroja, umiejętności częściowo ją broniły, ale ogromna ilość kamieni nie dawała szansy na całkowitą ochronę.

- Nie powinnaś nie doceniać impów, moja droga. Bywają bardzo uciążliwe.- zwrócił się do niej Alanris, który rozpostarł nad nimi jakąś magiczną barierę, która powstrzymywała kamienie. Następnie chwycił ją w pasie, a bariera skurczyła się, delikatnie migocząc na konturach pary.

-W ten sposób zaoszczędzę nieco energii – dodał.

Po pewnym czasie impom znudziło się rzucanie kamieniami, a para mogła, choć pod ich bacznym wzrokiem, przyjrzeć się domowi uciech.

Nie zajęło im zbyt wiele czasu znalezienie ciał zabitych. Część była nadgryziona, właśnie wśród nich był Diegros. Po przeszukaniu jego zwłok para odkryła, że nie ma nic przy sobie.

-Ktoś go okradł. Nie ma przy sobie nawet sakiewki, do domu uciech nie wchodzi się bez sakiewki kochanie, jeśli nie wiedziałaś rzecz jasna. – dodał flirtownie się uśmiechając.

- Ja ją mieć! – odparła jakaś imprzyca.

-A ja mieć jego pierścień, ładny on, lśni na palcu.- wkrótce odezwało się wiele głosów impów, każdy coś miał lub chciał komuś zabrać. Wyglądało na to, że jednak trzeba będzie z nimi się dogadać lub... walczyć.

~*~

Targowisko, niespalona część miasta


-Czy możesz rozproszyć jakoś tę ciemność?- spytał Cario, Iru kiwnął głową na tak.

Zaklęcie, które rzucał nie było typowym. Drowi łotrzyk widział już zaklęcia, splatanie znaków, recytowanie słów... te zaklęcie było czymś odwrotnym. Ręce z doskonałych wzorów przechodziły w chaos i pustkę, słowa łamały się z każdą sylabą. Biały promień wystrzelił z dłoni maga, poleciał w ciemność... i nic. Ciemność dala tam była. Zaklęcie nie miało żadnego wpływu.

-To nic nie da – odparł głos w ciemności śmiejąc się. Po chwili doszło do starcia z ich pierwszym przeciwnikiem. Cario znowu miał prośbę do maga, tym razem mag nawet nie musiał jej spełniać, potwór łaskawie sam to zrobił. Stwór ruszył w stronę Iru zostawiając po sobie ślad spalonego kamienia. Na zakończeniach jego odnóży znajdowały się potężne pazury, których nie omieszkał użyć w starciu z magiem. Pazury cięły mięso niczym ostrze miecza, pozostawiając po sobie krawawy ślad na rozdrapanej szacie.

Drowi mag krzyknął z bólu, udało mu się jednak zachować na tyle przytomności umysłu, że cofnął się jak najdalej od tego stwora i zaczął inkantować swoje zaklęcie, dysząc i krwawiąc bał się jednak że może pomylić słowa zaklęcia.

W tym czasie Cario zaszedł stwora „od tyłu” choć tylko w teorii gdyż stwór nie posiadał on fizycznie czegoś takiego jak tył. Z każdem strony miał oczy, kończymy, macki i paszcze. Drow się jednak tym nie przejmował, chwycił swój czarny miecz.

Ostrze drżało ze szczęścia, miało właśnie znowu posmakować ciepłej, lepkiej krwi, którą się żywiło. Bez oporu miecz ciął ciało bestii, rany jakie zadał były głębokie, a ślady po nich zaczęły dymić jakby coś je paliło. Kwas, stwór go wytwarzał, ale sam nie był odporny na inne jego rodzaje. Szpon najwidoczniej zdawał sobie z tego sprawę. Klinga była tak samo czysta jak przed atakiem, ostrze od razu wyssało krew, nie tracąc czasu na być może nieco bardziej dramatyczny wygląd.

W tym momencie Iru skończył zaklęcie i... w okół niego pojawiło się kilka jego kopi poruszających się chaotycznie. Lustrzane odbicie było niezłą sztuczką obronną, ale mimo, że stwór rzeczywiście nie trafił maga to kwas z jego macek trafił wszystkie iluzje, wszystkie z nich krzyczały z bólu i znowu zaczął uciekać od potwora.

~*~
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 03-02-2010 o 21:08.
Qumi jest offline  
Stary 13-02-2010, 23:28   #33
 
Wissereth's Avatar
 
Reputacja: 1 Wissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodze

-Ra`Xad ashtrez nakhaz!-
syknął drow czując palący ból w piersi. Skoncentrował się na słowach zaklęcia wkładając w nie całą swą nienawiść. Z jego wyciągniętej dłoni wystrzeliły dwa promienie, demon usiłował uniknąć magii ale nie zdążył się uchylić. Rozległy się dwa trzaski gdy zaklęcie detonowało na powierzchni „skóry” ich przeciwnika okrywając go płomieniami. A chwilę potem ryk zranionej bestii tarzającej się aby ugasić trawiący ją ogień. Widać było jak „skóra” odpada płatami przyklejając się do podłoża oraz dwa głębsze oparzenia w miejscach gdzie trafiły promienie. Swąd palącego się mięsa i gotującej się wydzieliny demona przyprawiłyby każdego o mdłości, dla Iru był to jednak cudowny aromat cierpienia które mógł niemal smakować. Kochał to, zadawanie bólu i śmierci, kochał całym swoim jestestwem, wypaczoną miłością do jakiej był zdolny tylko ktoś kto przeszedł to co on. Nie, nie był uzależniony od zadawania cierpień jak większość kapłanek Lolth, wielokrotnie wykorzystywał przeciw nim tą słabość. Nie, on był niczym rzemieślnik kochający swój zawód, cieszyło go każde dzieło jakie stworzył. Aktywował zdolność pancerza zabranego ze zbrojowni Shemshala widząc, że jego przeciwnik wciąż daje oznaki życia,i nagle kontury jego i jego odbić się rozmyły.
No chodź zchertess,-powiedział.– dawno niczego nie zabiłem i robię się niecierpliwy.- Na twarzy maga pojawił się sadystyczny uśmiech, zwielokrotniony przez otaczające go iluzje, Wiedział, że dałby radę temu przeciwnikowi sam. Miał jednak nadzieję, że Cario szukał okazji do ataku a nie ucieczki, otaczająca ich ciemność wydawała się zbyt niebezpieczna aby ryzykować odwrót. Poza tym zostało jeszcze ponoć dwóch przeciwników a mag nie wiedział czy jego plan awaryjny zadziała w obecności organizatora tego przedstawienia...
 
__________________
When I`m Good I`m really good. But when I`m Bad I`m even better!
Wissereth jest offline  
Stary 18-02-2010, 17:48   #34
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Niestety Iru nie udało się rozproszyć ciemności, która ich otaczała, co zapewne świadczyło o tym, że osobnik, który wymyślił całą tą gierkę jest od niego potężniejszy. Albo też drowi mag jest do niczego. Albo też zachodzą oba przypadki. Cario kontynuował manewr okrążenia stwora jednak za nim zdołał dotrzeć na odległość pozwalającą użyć ostrza stwór przestał tylko się im przyglądać. Zostawiając za sobą ścieżkę spalonego kwasem kamienia ruszył błyskawicznie w kierunku Iru i ciął go ostrymi pazurami. Mag wydał okrzyk boleści i zaczął się cofać, byle dalej od potwora.

Cario zirytowany, że plugawiec ubiegł go manewrze, zmienił kierunek marszu i nie dbając już o zachowanie ciszy w ułamku sekundy dopadł do walczących. Nie widząc żadnego witalnego punktu na ciele stwora, który mógłby oznaczać jakąś ważną tętnicę, po prostu ciął na oślep byle ostrze weszło jak najgłębiej. Miecz wszedł bez oporów i natychmiast wyssał krew, która pojawiała się po jego przejściu. Rana dodatkowo zaczęła dymić jakby po obrażeniach od kwasu. Zabawne najwidoczniej stwór mimo, że sam wytwarzał sporo toksyn nie był na nie odporny.

W tym momencie Iru skończył inkantacje i wokół niego pojawiły się iluzyjne kopie maga. Nieźle chociaż Cario wolałby, żeby czarodziej użył czegoś bardziej ofensywnego. Najwyraźniej drowi magik pomyślał o tym samym, bo w następnej chwili z jego dłoni wyleciały dwa promienie i w zetknięciu ze skórą demona zaczęły najpierw dymić, a następnie stwór momentalnie stanął w płomieniach. Zabójca odskoczył w momencie, kiedy stworzenie zaczęło się rzucać po ziemi pragnąc ugasić ogień trawiący jego ciało i kiedy znowu podnosił się z ziemi drow ponownie ciął mieczem celując w miejsce, gdzie było jak najwięcej oczu chcąc chociaż częściowo oślepić bestię.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 22-02-2010, 17:56   #35
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Dom Uciech


Anna miała już serdecznie dość impów, krew w jej żyłach zaczęła wrzeć. Chciała dać się ponieść tym emocjom, chęci rozszarpania tych małych, złośliwych stworków i zabrać to co ukradły martwemu drowowi impy. Gniew okazał się jednak za słaby, Anna była poirytowana i zdenerwowana, ale przemiana nie nastąpiła. Tylko zwiększyło to jej irytację. Mimo to impy skrzeczały coraz głośniej przechwalając się i drażniąc nawzajem. Alanris przyglądał się temu z rozbawieniem, być może śmiał się z zachowania impów, a być może z irytacji, którą zionęła kapłanka.

-Wy małe diabelskie gnidy! Przestańcie natychmiast, zamilczcie, albo wypruję wasze flaki! – tak chciała przynajmniej powiedzieć, lecz w gniewie zrobiła coś innego.

Wewnątrz jej duszy poczuła moc, moc i wiedzę, czuła to już gdy spojrzała na portal Shemshala. Nie była tego świadoma, nie wiedziała co zrobiła do momentu gdy ujrzała rezultaty.

-Ixym'vras Opo'ral Imoreuta Alarvia Impario Cesta- usłyszała swój głos, choć nie to chciała powiedzieć, nie w tym języku. Impy zamilkły. Cisza była niepokojąca, rozejrzała się dookoła, nawet Alanris się nie śmiał, jedynie złowieszczo uśmiechał. Impy milczały, nie to że nie chciały czegoś powiedzieć. Chwytały się za usta, kopały kamienie i wykonywały inne czynności z frustracją godną rozpieszczonego dziecka. Ich usta nie mogły się jednak otworzyć.

Gniewne i błagalne spojrzenia impów padły na zszokowaną Annę.

-Brawo moja kochana, brawo- uśmiechnął się do kobiety drow.

Impy zebrały się dookoła pary, na twarzy mieli wściekłość i rozgoryczenie. Wkrótce zaczęli składać splądrowane dobra na jedną kupę, na szczycie której usiadł wielki imp, czekając, jak się zdawało, na to co zrobi Anna.

~*~

Targowisko, niespalona część miasta


Rozzłoszczony atakami drowiego maga, stwór znowu ruszył na czarodzieja. Groźby maga wcale nie poprawiały jego sytuacji, tajemniczy głos zza ściany ciemności tylko się śmiał, a chór jego niewolników śmiał się razem z nim.

Stwór zbliżył się do maga, jedna z jego macek zamachnęła się nad magiem. Oślizgłe, przypalone macki potwora minęły jednak swój cel. Mimo to kwas, który wciąż lał się z ciała stwora, dosięgnął maga, trafiając jak się okazało jedną z iluzji Iru. Na targu rozległ się potężny ryk, stwór był wściekły, Cario w ogóle go nie interesował. Mag był tym kogo chciał pożreć.

Miało to swoje zalety, szczególnie dla drowiego zabójcy, jednak mag mógł się przydać. Czekały ich jeszcze 2 walki, bez maga Cario może mieć z nimi problemy.
 
Qumi jest offline  
Stary 25-02-2010, 21:59   #36
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Anna patrzyła z irytacją na impy.

W nagłym przypływie dobroci była w stanie zignorować te małe, denerwujące istoty, lecz one postanowiły zaatakować ją. Nie stać ich było nawet na to, by zagrodzić jej drogę i z godnością zginąć, wolały rzucać kamieniami jak banda jakiś głupich, orczych dzieci. Rany zadane przez lecące kamulce pobolewały, ale urażona duma i gniew były sto razy silniejsze.

Kobieta została szybko okryta magicznym polem przez Alanrisa, lecz w żaden sposób jej to nie uspokoiło. Co więcej, fakt, iż puszczalski, przemądrzały mag, który nie tak dawno wił się pod Shemshalem z rozkoszy musiał ratować jej skórę było chyba największym upokorzeniem, jakiego doznała od czasu zejścia do Podmroku.

To wszystko sprawiło, że puściły jej nerwy…

Kobieta zaczęła warczeć, jej zęby nieznacznie się wydłużyły, a skóra zaczęła swędzieć, co było zapowiedzią nagłego porośnięcia grubym futrem. Niestety, gorąca krew, która przed chwilą w niej buzowała, ostygła. Anna czuła wściekłość, ale nie mogła zmienić się w wilczycę i rozedrzeć impom gardeł. Zacisnęła pieści w wyrazie bezsilności, kompletnie nad sobą nie panując. Już nie była zimną, obojętną, niezależną kobietą, teraz była pełna gniewu. Uczucie to wręcz promieniowało z niej. Było tak silne, że już nie warczała, nie zaciskała szczęk, nawet nie klnęła. W całej jej z pozoru spokojnej postaci najgorsze było właśnie to, że w żaden sposób nie okazywała swych emocji, nie licząc ognistego spojrzenia, które rzucała diabłom.

Nagle, poczuła w sobie coś innego niż tylko gniew. Jej umysł się rozpalił, z oczu spadła zasłona, która nie pozwalała jej dostrzegać subtelnych zawiłości świata, a słowa tajemnego języka multiwersum same wyrwały jej się z ust.

- Ixym'vras Opo'ral Imoreuta Alarvia Impario Cesta- powiedziała, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, co zaszło.

Reakcja impów na jej słowa była zadziwiająca. Choć miotały się w bezsilnej złości, kopały, co miały pod nogami, a nawet zaniosły wszystkie sprzęty w jedno miejsce, nie mogły się odezwać ani słowem. Anna po prostu zamknęła im usta!

Gdy dotarło to do świadomości kobiety, uśmiechnęła się pod nosem, drwiąc sobie z przywódcy bandy. Powolnym, dumnym krokiem podeszła do Grexa i przemówiła do niego, tym razem we Wspólnym, dalej utrzymując kpiący uśmieszek.

- Nie wymagam wiele. Możecie robić tu, co tylko chcecie. Chcę tylko otrzymać różdżkę należącą do pewnego drowiego maga, ucznia Shemshala, tego samego, który uciekł z komnat, w których otworzono portal. Oddacie mi ją i pożegnamy się. Oczywiście, wasza zgoda nie jest mi niezbędna. Zrobicie to z własnej woli lub…- zakończyła, patrząc na zebranych, którzy dalej nie mogli nic powiedzieć.

Prychnęła, powstrzymując się od śmiechu. To dopiero było coś.
 
Kaworu jest offline  
Stary 06-03-2010, 16:56   #37
 
Wissereth's Avatar
 
Reputacja: 1 Wissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodzeWissereth jest na bardzo dobrej drodze
- Ciekawe ile zdołasz wytrzymać?-Powiedział Iru powtarzając słowa zaklęcia które okazało się tak skuteczne przed momentem. Efekt był paskudny delikatnie mówiąc, jak zwykle rany po oparzeniach wyglądały groteskowo. Niestety stwór uniknął jednego z promieni jakie wystrzelił mag, wyglądało na to, że z bólu po prostu rzucił się we właściwą stronę – trudno. ~Chyba skorzystam z okazji i wypróbuję nowe zabawki.Następny, potworek może wymagać więcej uwagi i nie będzie czasu się bawić.~pomyślał aktywując kamień na opasce zabranej ze skarbca. Nagle w jego umyśle znowu pojawiło się rzucone przed chwilą zaklęcie. ~Nieźle, przynajmniej wiem, że wspomnienia tego świra były zgodne z prawdą, przynajmniej w kwestii tego maleństwa.~
 
__________________
When I`m Good I`m really good. But when I`m Bad I`m even better!
Wissereth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172