02-03-2014, 11:15 | #31 |
Reputacja: 1 | Sithari przerwał swój odpoczynek. Zerwał się ze swojego czaszkowego tronu, bardzo chciał zobaczyć nowy, inteligentny twór Naha, gdyż po prostu uwielbiał takie nowe zabawki. To co zobaczył nie uradowało go jednak. Bezwzględne poddaństwo to była herezja najgorszego rodzaju w jego oczach, najwyższa forma ładu, której ze wszech miar nienawidził. Postanowił jednak w swej niezmierzonej dobroci wyciągnąć rękę do nowej rasy. Odszukał samotnego robotnika. Ten przerażony jego widokiem chciał uciec, nie dał rady jednak. Chciał krzyczeć, jednak głos uwiązł mu w gardle. -Nie musisz się mnie bać- powiedziało bóstwo- Jam jest Sithari i mam dar do przekazania zarówno twojej rasie, jak i całemu oceanowi! Wzniósł ręce w górę i wtedy otoczyła go czarna chmara, która zaczęła się błyskawicznie rozprzestrzeniać na wszystkie strony, a zgodnie z nakazem Naha również rozmnażać, gdyż to był plankton. Duży, czarny i bez inteligencji, jedynie instynkt mnożenia i pożywiania się nim kierował,a mnożył się błyskawicznie i smakował wspaniale. -Idź i zanieś słowa, że Dyourani i ich zwierzęta już nigdy nie będą głodowali. Po tych słowach znalazł się znów w Piekle, gdzie śmiał się do rozpuchu. Śmiał się jak szaleniec... Ostatnio edytowane przez Andamant : 02-03-2014 o 12:30. |
02-03-2014, 11:51 | #32 |
Reputacja: 1 | Nah widziało dar od złego boga lecz bóstwo nie widziało w tym dobrych intencji, przynajmniej na razie. - Dzieci moje nie pożywiajcie się tym, zobaczymy najpierw czy nie jest to jakaś pułapka ze strony piekielnego władcy. - I tak Nah zabroniło swej rasie pożywiać się planktonem, a samo powołało do życia małe rybki, które pożywiały się tylko nim tak by ich ilosć trzymać w ryzach. |
02-03-2014, 22:09 | #33 |
Reputacja: 1 | Ekste odwiedził Władców Żywych Trupów zgromadzonych w Vanaheimie - zgliszczach wieży, która miała służyć do dotarcia do Aegru - ósmej warstwy. Aktualnie miejsce to było przyczółkiem na oceanicznej warstwie. Władcy co prawda mogli chodzić pod wodą, bo nie oddychali, ale nie byli stworzeniami wodnymi. To z tego miejsca nadzorowano spływ wody niżej. Do tego było dość bezpieczne z uwagi na brak Insektów i Psioników. Było dopóki nie pojawili się Dyouranowie. Szkodniki dość szybko zaczęły zaglądać tam, gdzie nie powinny. Dla Władców nie byli większym zagrożeniem niż Insekty, więc radzili sobie z tym w dość krwawy sposób. Zmiana nastąpiła, gdy Dyouranowie stali się bardziej cywilizowani i wykształcili hierarchię władzy i botanikę. Botanika stała się wspólnym polem do dialogu, a hierarchia władzy pozwoliła jednosobowemu dyrektoriatowi Vanaheimu zawrzeć traktaty zawieszenia broni i ogólnego pokoju (nie wtrącania się Dyouranów w podziemne sprawki WŻTów, a WŻTowie obiecali nie mordować Dyouranów przy każdym przypadkowym spotkaniu). I nagle do Vanaheimu zawitał Ekste i wyjaśnił Przesławowi (jednoosobowemu dyrektoriatowi Vanaheimu), że bóstwo Nah zechciało od niego, aby odebrał wiedzę o botanice i hierarchii władzy Dyouranów strącając ich ponownie w niemalże zwierzęcość. Vanaheim mając takiego znakomitego gościa natychmiast zwołał zebranie wszystkich WŻTów Vanaheimu. Przybył również, na zaproszenie, przedstawiciel Dyouranów. Vanaheim był dość wzburzony, ale dyouran popadł w rozpacz. Jak może być im zabrana taka znakomita wiedza? Czemu?! Tenże przedstawiciel wrócił do siedziby swojego rodu, a i oni zapałali obawami. Wznosili wielkie modły do Nah prosząc o wybaczenie i nie karanie ich niewiedzą. Ekste natomiast podszedł do Nah i zapytał: - Czy napewno chcesz, aby dyouranowie utracili wiedzę na temat botaniki, hierarchii władzy i żądzy władzy? Jakkolwiek ta ostatnia może być odczytywana negatywnie to bez tego nie będą mieli ambicji, żeby samodoskonalić się... Ostatnio edytowane przez Anonim : 02-03-2014 o 22:14. |
03-03-2014, 06:16 | #34 |
Reputacja: 1 | Nah pomyślało chwilę. - Nie chcę by posiadali żądzę władzy, przynajmniej jeszcze nie teraz. Hierarchia im niepotrzebna, dzięki kastom mają swoją. Botanika może im się przydać, tę wiedzę im proszę pozostaw. |
03-03-2014, 16:59 | #35 |
Reputacja: 1 | Chronos który zajął się rzeczą niezmiernie ważną z ciekawością zwrócił uwagę na Jorundra. A więc była to ta wersja wydarzeń. Nie odpowiedział słowami lecz czynem. Wydarł z siebie część własnej istoty, część samego czasu, idealnie odmierzoną. Tchnął ją w Źródło zwiększając jego i tak ogromne możliwości i rozszerzył jego wpływ na warstwę ósmą. W taki o to sposób planeta stała się spójną jednością ośmiu warstw. Te zaś zaczęły się obracać, każda w innym tempie, i nie wszystkie w tą samą stronę. Zaś ich obroty wyregulowane były w tak precyzyjny sposób iż nawet trzecia warstwa miała długie dni. Jedynie warstwy druga i pierwsza pozostały mroczne i tajemnicze. Nastepnie w swej boskości raczył zwrócić uwagę na dzieła innych bogów. I upatrzył był sobie gigantów z ósmej warstwy a wzrok jego poza granice czasu sięgał. I widział w gigantach pierwszych którzy jego dar otrzymają. I chnął na nich mocą swoją i pobłogosławił ich. Wy którzy szczyty mroźne przemierzacie. Wy których siła fizyczna sile duch dorównuje. Wy będziecie tymi co przepowiednie jako pierwsi poznają. Albowiem powiadam wam, jest nagroda wielka dla tych co poszukiwanie rozpoczną i oba klucze Źródła odnajdą. I wam daję oczy bystre które przez czas patrzyć będą. I ci którzy swe spojrzenie ku odległym chwilą skierują prorokami się zwać będą, a naznaczy ich mój znak, znak Źródła. I dał Chronos jeden z kluczy Źródła Jorundrowi, a Źródło zamknięte pozostało do czasu gdy odważy się ktoś sięgnąć po jego moc. Ostatnio edytowane przez Googolplex : 03-03-2014 o 17:07. |
03-03-2014, 21:45 | #36 |
Reputacja: 1 | Ekste zabrał na prośbę Nah wiedzę ryboludzi o hierarchii władzy i żądzę władzy. Zabierając ją przebywał w Vanaheimie razem ze zgromadzeniem miejscowych Władców Żywych Trupów. Wiedzieli już, że muszą zmienić taktykę, choć postanowili respektować dotychczasowe zasady. |
04-03-2014, 14:09 | #37 |
Reputacja: 1 | Jorundr kiwnął głową w podziękowaniu za dołączenie Aedru do mechanizmu, jak i za drugi, niespodziewany dar. Ukrył go głęboko wśród gęstwin swej białej brody... Jeśli ktoś będzie chciał zdobyć artefakt będzie go musiał wpierw pozbawić zarostu, co niemożliwe było bez wcześniejszego pozbawienia go życia. Zamknął oczy. Gdy je otworzył nie widział już Źródła, lecz spoglądał z niebios na swą mroźną krainę. Jego boskie oko zwróciło się na stworzone wcześniej życie. Olbrzymy żyły w wędrownych plemionach prowadzonych przez szamanów i jasnowidzów. By nie było im zimno odziewały się w skóry upolowanych prymitywnymi włóczniami zwierząt, a mięso tych stworzeń służyło im za pożywienie. Po śmierci (najczęściej ze starości lub podczas polowania) ich dusze trafiały do piekła lub, najczęściej w przypadku szamanów, udawało im się osiągnąć nirwanę i uniknąć wiecznych katuszy... Czy tam tego co się działo z duszami w piekle. Same olbrzymy niewiele wiedziały na ten temat, mimo iż często medytowały. Jorundr postanowił to zmienić. Ponownie przymknął oczy. Wyobraził sobie wiecznie zielone wzgórza i równiny ciągnące się w nieskończoność, obojętnie w którą stronę by spojrzeć. W centrum zieleni znajdowało się górskie pasmo pokryte śniegiem - niezwykle przypominało góry znajdujące się w centrum Aedru. Nawet najwyższy szczyt miał identyczny, płaski wierzchołek. Nazwał go Godenheimem - w języku Aedrów oznaczało to Dom Bogów. Kiedy otworzył oczy, Godenheim już istniał. Gdzieś daleko, ale jednocześnie blisko. W miejscu poza czasem i przestrzenią, gdzie mogli dostać się jedynie bogowie i zmarłe dusze. - Czas zapełnić bitewne pola Godenheimu... - rzekł sam do siebie, po czym uśmiechnął się i obdarował Aedrów dwoma nowymi konceptami - honorem i wojną. Obdarzył ich również łaską - życiem po śmierci w Godenheimie. Następnie zesłał wizje na jasnowidzów i szamanów. - Jam jest Jorundr, wasz stwórca. U zarania dziejów stworzyłem ziemię na której mieszkacie i zapełniłem ją życiem, w tym wami. Ziemia ta zwie się Aedr, a wy jesteście Aedrami. Mam dla was dar - pięć zasad. Jeśli będziecie się nimi kierować w życiu, po śmierci traficie do domu bogów, by przez wieczność walczyć i ucztować. - W wizjach pojawił się obraz wiecznie zielonych pól Godenheimu, pełnych walki i radości. Nagle zniknął zastąpiony przez zniszczony krajobraz Piekła. - Jeśli je odrzucicie wasze dusze zostaną strącone na dno świata, by przez wieczność cierpieć katusze. W ten oto sposób plemiona gigantów zaczęły walczyć między sobą. A Jorundr uśmiechnął się, gdyż wiedział, że dzięki temu jego stworzenia staną się silniejsze. |
04-03-2014, 21:44 | #38 |
Reputacja: 1 | Tajemniczy przypatrywał się wydarzeniom na ośmiowarstwiu. Powstawały coraz to nowe stworzenia. Ich cywilizacje rozwijały się darzone błogosławieństwami bóstw, jednak żadna z myślących istot nie odpowiadały jeszcze w pełni jego zamysłom. Władcy trupów byli obiecujący, zorganizowani, nieśmiertelni, nie tworzyli jednak zwartej, zróżnicowanej społeczności. Niemniej Tajemniczy postanowił wybrać część nieumarłych architektów i zainteresować ich kształtami. Od tej pory zastanawiali się jak wygląda doskonały trójkąt, sześcian, koło zamiast budować schodkowe piramidy. Na księżycu zaś życie rozwijało się prędko w płytkich, ogrzewanych słońcem morzach. Zasiedlało lądy i cały czas zmieniało się według zamysłu Bez-Imienia. Powstały wreszcie istoty świadome same siebie. Rozprzestrzeniło się na jedynym, niedużym kontynencie i olbrzymim archipelagu. Sześcionogie stworzenia porozumiewały się ze sobą i używały narzędzi. Bez-Imienia dodało im ciekawości, tak że zaczęły uczyć się nowych rzeczy i nie ingerował więcej w ich istnienie. [MEDIA]http://oi61.tinypic.com/2ns76e9.jpg[/MEDIA] Stworzenia nazwały się Birrinami. Dwie główne ich społeczności rozwijały się niezależnie. Mieszkańcy archipelagu łowili ryby i poznając siłę wiatru nauczyli się żeglować. Zbieracze i myśliwi kontynentu odkryli jak hodować jadalne rośliny. Ostatnio edytowane przez Quelnatham : 08-03-2014 o 21:29. |
05-03-2014, 12:06 | #39 |
Reputacja: 1 | Fraghernath, w swoim zamyśle interesował się wszelkimi przejawami nauki i wszelkich mocy działających na świat. Przyglądał się poczynaniami bóstw i zauważył przykrą, rzecz. Większość darów, które mogły by w jakiś sposób przysłużyć się Grandherian, były omijane. Nie znały filozofii i matematyki, ani nie wiedziały czym jest dusz i czy one ją posiadają. Chociaż były, na swój sposób potężne i wyjątkowe, często wydawały się bez celowe. Bez-Imienny miał chyba, rodzaj urazu do Grandherian i nie chciał dzielić się nimi swoją wiedzą. Przybliżył więc się do niego, w swojej czeluści i powiedział. - Witaj ty, który zajmujesz się pytanami i ty, który nie stronisz od wiary- powiedział spokojnie do Bezimiennego- Czym uraził cię mój lud, że omijasz ich wiedzą, jak najdalej się da? Czemu uważasz, że ci co zabijają i żywią się życiem są mniej godni, od tych co kształtują i żyją w życiu? Więc czy, mógł byś ich uraczyć swą wiedzą?- Po tych słowach przybrał postać setki wpatrujących się oczy w Bez-Imiennego, po czym ruszył w stronę Fatum i powiedział- Czy, mógł bym prosić o duszę dla mych wiernych? Ty, który kształtujesz los?- Po tych słowach Fraghnernath, skupił się na Frindghighah. Zauważył dosyć niechętnie, że w populacji -ów nastają dziwne rzeczy. Zaczęły się walki między nimi w nich własnych, ich świadomość roju i żądza władzy powodują wewnętrzne podziały. Fraghernath kochał nieład, pod warunkiem, że ten nieład nie skończy się źle dla nich wszystkich. Frindghinghowie, rozmnażali się szybko, więc ci zaczeli wchodzić na tereny psionów, co kłuciło się z podziałem społecznym. Postanowił, że Frindghinghowie, będą zajmowąć warstwy nad ich własnym domem. Fraghernath przekazał, Frindghinghom wiedzę na temat konstruowania domów z żywej materi(Biopunk) i w jaki sposób będą leczyć swoje rany. W ten sposób powstały pierwsze miasta Fringhingów na wyższych terenach. Które za pomocą, obślizgłych rur, które się poruszały mogły spokojnie przedostawać się i komunikować z Psionami i Fringhinghami na dole. Nie mineło jednak, dużo czasu jak i psioni zaczeli się osiedlać na tamtych ternach nie tylko jako naukowcy, ale również jako ci, którzy chronią małych myśliwych przed obrzydliwymi Władcami Żywych Trupów. W boski zamysł Fraghernatha, wdarło się też coś czego sam się nie spodziewał. Poczuł się sędzią, który będzie sprawiedliwie rządził swym ludem. Po czym, skierował się w stronę Ekste: - Zabierz swoją nieczystą wiedzę, od mych wyznawców. Ostatnio edytowane przez Gruandotrop : 05-03-2014 o 12:10. |
06-03-2014, 18:40 | #40 |
Reputacja: 1 | Fatum obdarzył bez wahania swoją uwagą Birrinów, stworzenia Bez-Imienia. Szybko też postanowił udzielić tym ciekawym stworzeniom swoich łask - duszy i magii z nią związanej. Poważnie wahał się jednak, czy to samo uczynić z Grandherianami. Już sami w sobie byli potężni, podobnie jak Władcy Umarłych, również nie posiadający duszy. Fatum przyjęło więc odpowiedź odmowną. Potęgi Grandherian nie wzmocni duchowość, niech skupią się na ciele. Dusza i jej moc stanie się domeną mniejszych ras. //początek tury 3
__________________ " - Elfy! Do mnie elfy! Do mnie bracia! Genasi mają kłopoty! Do mnie, wy psy bez krzty osobowości! Na wroga!" ~Sulfelg, elfi czarodziej. "Powołanie Strażnika". |