24-07-2014, 12:28 | #61 |
Reputacja: 1 | -Już ja wiem o jakie penetrowanie Ci chodzi, Goina- odparł złośliwie Jorrah zły, że to kurdupel, znaczy Ancar wpadł na taki dobry pomysł. Sam woj zaczął dłubać w uchu paluchem co oznaczało, że intensywnie myśli. W końcu wyciągnął oblepiony woskowiną palec i unosząc go przed siebie niczym akademicki tutor zaczął: -Wydaje mi się, że lepiej aby kurtyzany były częścią mojego niewolniczego taboru. Po pierwsze mniej to podejrzane, niż dwie grupy gości w zbliżonym czasie, po drugie może mnie lepiej potraktuje jak dam mu takie oswojone łasiczki w prezencie. Tylko się nie wczuwajcie za bardzo w rolę, idziemy tam pracować a nie rypać się po kątach/ - to ostatnie zdanie wypowiedział (zazdrosny o potencjalne atrakcje Czarnoksiężnika) w kierunku Goiny choć myślał o ich obu. Mimo wszystko Tissel traktował raczej jak córkę toteż był odrobinę bardziej delikatny, ale nie uśmiechała mu się perspektywa... a zresztą nieważne. Wstał i podszedł do Ancara, pacnął go w głowę i powiedział: -Jednak czasem powiesz coś z sensem, a nie tylko to bajdurzenie o smokach i królewnach. |
24-07-2014, 12:51 | #62 |
Reputacja: 1 | Pochwała z ust Jorraha była czymś niezwykłym, więc Ancar był zadowolony, że udało mu się jakoś pomóc. - Dziwisz się? Przecież jestem idealnym tworem. Połączenie najlepszych cech ludzi i elfów, czego chcieć więcej? - odpowiedział żartobliwie na pochwałę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że większość ludzi i elfów uważa mieszańców za gorszych, wręcz za śmieci. On jednak patrzył na to z innej strony i było mu z tym zdecydowanie lepiej. W końcu jakże inaczej żyje osoba, która ma o sobie wysokie mniemanie od tej, która uważa, że ci, którzy z niej szydzą, mają rację.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
24-07-2014, 13:01 | #63 |
Reputacja: 1 | Goina słysząc narzekanie Tisseli zgrabnie, tak by przyjaciółka zobaczyła jak to się robi, odpięła prawą spinkę z włosów, a z nią sztylet, który położyła przed nią na stole. Zrobiwszy uśmiechnęła figlarnie i się zaśmiała: Nie jest także jak myślisz. Są jeszcze te kije* co zrobiłam jak się poznaliśmy. A w razie czegoś broń znajdziemy w środku. * Chodzi o kije, z których telekinezą metalowym prętem usunęła drewniane wnętrze, dzięki czemu mocniej bije i czarodzieje mogą łatwiej ukierunkować swoją moc.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
24-07-2014, 13:20 | #64 |
Reputacja: 1 | Wezz nie krył zdziwienia gdy Ancar wyskoczył z tak dobrym pomysłem. Czasami zapominał, że pod tą przykrywką arogancji i żartobliwości kryje się bystry umysł. -Dodatkową broń ja i Jorrah możemy wziąć ze sobą. Po unieszkodliwieniu czarnoksiężnika, po porostu wam ją damy. Dopiero potem proponowałbym podzielenie się na dwie grupy. Dużo łatwiej wykryć jedną sporą ekipę, niż dwie małe, a w dodatku szybciej znajdziemy skarb... znaczy dziewczynę. Mamy dwóch tropicieli, więc z odnalezieniem się wewnątrz nie powinno być problemu. |
24-07-2014, 13:30 | #65 |
Reputacja: 1 | Tissel zaśmiała się widząc co robi jej przyjaciółka i gwizdnęła, gdy spinka znalazła się przed nią. - Jak skitrałaś to maleństwo przez cały czas? Nawet nie sądziłam - wzięła spinkę w dłonie oglądając - Szczwana lisiczka z Ciebie, pięknoto - zachichotała trącając porozumiewawczo Goinę łokciem Spojrzała znów na Ancara, chłopak miał swoje pięć minut, ale zasłużył na nie. Z ciepłym uśmiechem pokiwała głową z uznaniem. Poznała go już na tyle, by wiedzieć, że ma głowę na karku, a żarty były jedynie przejawem inteligencji - Też tak uważam, Wezz - zgodziła się - Później już damy sobie z Goiną radę, najgorszy będzie sam początek, wejście do zamku - napiła się wina by zwilżyć gardło - Tak czy inaczej myślę, że ogólny zarys planu mamy dzięki naszemu elfiemu księciu - puściła oko do Ancara - I chyba możemy szykować się powoli do drogi, by z rana wyruszyć. Tylko, mistrzuniu... - teraz przenosiła wzrok na Jorraha - Nie wczuwaj się zbytnio, olbrzymie, chłosta niewolników jest niewskazana! Nawet w celach masażowych! - dobry humor i żarty trzymały się jej w najlepsze
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można." A. Sapkowski |
24-07-2014, 15:40 | #66 |
Reputacja: 1 | - Zawsze do usług - Ancar ukłonił się teatralnie w stronę Tissel. Wszystko zostało już omówione, więc wystarczyło zrobić tylko jedną rzecz, aby potem pójść odpocząć. Ktoś musiał przygotować kilka rzeczy na jutro. Książę oddał swojego posłańca do dyspozycji najemników, więc wiadomym było, kto tym się zajmie. - Jeśli nie macie nic przeciwko, zawołam Baldricka. Musi przygotować dla nas wóz i kajdany. No i rankiem posiłek, żebyśmy nie padli z głodu w trakcie ucieczki z zamku - zwrócił się do towarzyszy. Jeśli nie mili żadnych obiekcji, zrobił to o czym mówił. W innym wypadku poczekał jeszcze z wołaniem sługi. - Baldrick, chodź na chwilę! - rzucił w stronę drzwi. W myślach dodał jeszcze "I tak wiemy, że podsłuchiwałeś". Gdy sługa się pojawił, wytłumaczył mu czego potrzebuje drużyna. - Coś jeszcze? - zapytał, pozostałych, zanim odesłał Baldricka. Mógł zapomnieć o czymś, co było niezbędne, więc wolał wiedzieć, czy potrzeba czegoś więcej.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
24-07-2014, 16:38 | #67 |
Reputacja: 1 | Goina odezwała się do Baldricka: Potrzebujemy jeszcze odpowiednich dla pań jakie lubi Mortimer. Panowie chyba też potrzebujecie przebrania?
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
24-07-2014, 17:47 | #68 |
Reputacja: 1 | Kaspar gdy tylko zauważył, że towarzysze świetnie sobie radzę i nie potrzebują jego pomocy przestał się interesować problemem. Kaspar czuł, że jego inteligencja by się tylko marnowała przy takie drobnostce i nie zainteresowany opracowywaniem planu zaczął oglądać całą salę w jakiej się znaleźli. Pooglądał parę obrazów przedstawiających jakieś ważne bitwy dla regionu w którym się znleźli po czym spostrzegł w rogu małą biblioteczkę. Nieprzejmując się zbytnio usiadł na podłodze i zaczytał się w książkach o heraldyce i historii ziem na który się obecnie znajdują. Gdy usłyszał lekki ruch i zauważył, że towarzysze zawołali posłańca Kaspar podniósł się wolny krokiem podszedł do drużyny by dowiedzieć co wymyślili i co mają zamiar dalej robić. I jak tam? Jest już plan? Idziemy spać wreszcie? |
25-07-2014, 09:15 | #69 |
Reputacja: 1 | Narada przebiegła szybko i sprawnie. Wspólnymi siłami ustalono plan i wypisano wszystkie niezbędne rzeczy, które potrzebne były do jego realizacji. Najedzeni, pełni wiary we własne możliwości oraz z gotowym planem, najemnicy udali się na spoczynek. Baldrick wyznaczył im dwie komnaty przyległe do jadalnej sali. W jednej umieścił kobiety, a w drugiej wszystkich mężczyzn. Mimo iż najemnicy znajdowali się na zamku księcia, to na specjalne wygody nie mogli liczyć. Goina i Tissel dostały co prawda łóżka, ale daleko im było do opiewanych w pieśniach bardów puchów i atłasów. Mężczyźni musieli się zadowolić rozłożoną na podłodze pikowana kołdrą oraz grubymi pledami, które Baldrick ułożył w zgrabny stosik. Noc minęła spokojnie i o dziwo nikt nie miał koszmarów z udziałem złowrogiego czarnoksiężnika Mortimera. Nazajutrz Baldrick przyniósł wszystkim skromne śniadanie składające się z kilku pajd chleba, smalcu ze skwarkami oraz małego, zielonego jabłuszka. Do picia było albo czysta woda, albo piwo. Po posiłku wszyscy udali się na dziedzinie, gdzie czekał już na nich wóz z drewnianą klatką sterta ubrań, kilka zwojów grubego sznura oraz dwa zestawy kajdan. Do tego wszystkie kilka pejczy oraz biczy. - Z tymi kajdanami to nie wiem, czy jest dobry pomysł - skomentował książę, który osobiście wyszedł pożegnać najemników - Trzeba by kogoś w to zakuć, a to nie jest taka prosta sprawa później się tego szybko pozbyć. Jednak chcieliście, to macie. Grupa obejrzała zgromadzony sprzęt i rozpoczęła przygotowania. Wszyscy ubrali się odpowiednio do odgrywanej roli, a gdy wszystko było gotowe, załadowali się na wóz i ruszyli w kierunku siedziby czarnoksiężnika Mortimera. Dzień był słoneczny i ciepły. Podróż ubitą drogą minęła nader szybko. Już po półtorej godziny najemnicy stanęli po bramą zamku czarnoksiężnika. Musieli przyznać, że robił on wrażenie. Nie był może jakoś przesadnie duży, ale za to jego stan prezentował się o wiele lepiej niż kasztel księcia Igthorna. Ku zaskoczeniu najemników zamek nie wyglądał także ponuro. Nie było strzelistych wież, wąskich okienek i gęstych blanków w których tak ponoć lubowali się mroczni czarnoksiężnicy. Od budowli biła za to prostota i elegancja. Jak się okazało grupa najemników nie była jedynymi osobami, które zmierzały do zamku Mortimera. Prócz nich na drodze do bram zamku stało już kilka wozów. Wszystkie były wyładowane po brzegi najróżniejszym towarem. Tak, więc strażnicy nawet najemników po co przyjechali do siedziby maga. Ludzie, którzy wraz z nimi znaleźli się na dziedzińcu wyglądali na typowych kupców. I jak się szybko okazało nimi właśnie byli. Gdy tylko wszyscy zebrali się na dziedzińcu, jeden po drugi zaczęli rozstawiać swoje kramy. Lekko zaskoczeni najemnicy także zaczęli pozorować podobne ruchy, a w między czasie naradzać się co w tej sytuacji powinni zrobić. Zanim jednak zdążyli cokolwiek powiedzieć, Jorrah zauważył coś co mogło pokrzyżować jakiekolwiek ich plany. Tuż przy krużgankach przechadzał się bowiem gruby blondy w asyście wysokiego chudzielca, których najemnicy spotkali na skrzyżowaniu dróg.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |
25-07-2014, 14:58 | #70 |
Reputacja: 1 | Jorrah (nie)zaskakująco łatwo wcielił się w rolę handlarza niewolników. Podczas wjazdu do posiadłości jego oczy rozbiegły się po murach i budynkach zapamiętując układ budowli i przede wszystkim rozkład straży. -O kurwa widzicie ich? - szepnął dźgając Tissel jakimś kijem po pośladku - Mówiłem, że lepiej ich zabić! - dodał zły i spojrzał z wyrzutem na Wezza. Serce zaczęło bić mu nieco szybciej, a on gorączkowo szukał sposobu wyjścia z tej sytuacji -A co jakbym im powiedział, że ten Baldrick wynajął nas do ochrony, ale nie miał pieniędzy i sobie wziąłem was za zapłatę, czy coś... Na wszelki wypadek aby nie wyglądać zbyt podejrzanie delikatnie smagnął biczem Goinę, co musiało sprawić mu nie lada przyjemność bo uśmiechnął się obleśnie pokazując żółte zęby, które wyglądały trochę jak zmurszałe mury warowni księcia z flankami w postaci skwarek. |