25-07-2014, 15:22 | #71 |
Reputacja: 1 | Ancar miał za zadanie być jednym z niewolników. Nie mógł tak po prostu zapiąć się w kajdany i po kłopocie. Płaszcz, skórzany pancerz to nie typowy strój niewolnika. Ze sterty ubrań zabrał lnianą koszulę, która była na niego trochę przyduża, a najważniejsze, lekko brudna. Po czym zostało kilka plam, wolał już nie pytać. Do tego spodnie z poszarpanymi nogawkami. Zdecydował się nawet na zdjęcie butów. Na co niewolnikowi obuwie? Założył wspomniane kajdany na nadgarstki. W trakcie drogi do zamku, przyglądał się kajdanom. Książę wspominał, że ciężko będzie potem je zdjąć. Jednak nie było rzeczy niemożliwych, więc Ancar chciał sprawdzić, czy w razie czego uwolni ręce. W końcu wpadł na pewien pomysł, ale było to zbyt bolesne, by testować go tak szybko bez potrzeby. Na zamku okazało się, że świetny plan mieszańca napotkał pierwsze problemy. Chyba nikt nie brał pod uwagę, że spotkają tutaj swoich "znajomych". Lepiej było nie ryzykować, że oprychy zaczną coś podejrzewać i podzielą się swoją wiedzą z kimś nieodpowiednim. Musieli uwierzyć, że to całe przedstawienie z handlarzami niewolników i ich własnością, było prawdą. - Znowu wszystko na mojej głowie - mruknął Ancar, uśmiechając się pod nosem. Znalazł wyjście z tej sytuacji. - Ty gnoju, nie wystarczy, że wystawiłeś nas do wiatru? Jeszcze niewolników ci się zachciało! - krzyknął do Jorraha i zaczął się szarpać, jakby próbował uciec. - Zabiję cię, słyszysz? Zabiję cię i twojego wspólnika! Znajdę was obu i pożałujecie, że ze mną zadarliście! - krzyczał dalej, szarpiąc się z kajdanami. Na koniec splunął jeszcze w twarz Jorraha. Przedstawienie musiało być jak najbardziej realne. Trochę krzyków niczego nie mogło załatwić. Do tego musiał jakoś przekonać towarzysza do brania udziału w dalszej części.- Uderz mnie - wysyczał przez zaciśnięte zęby, by usłyszał go tylko on. Ktoś musiał się poświęcić. Plan był jego, więc trzeba było wziąć za to odpowiedzialność.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
25-07-2014, 20:05 | #72 |
Reputacja: 1 | Kaspar idąc za towarzyszami miał tylko jedną myśl w głowie: ~To jest strasznie głupi pomysł i nie wierzę, że to się uda...Kurde, mogłem się bardziej skupić i pomóc im coś.. Nie dość że idziemy bez broni do czarowinika to już w kajdanach, ułatwiamy mu robotę... Gdy Johar wskazał towarzyszom "starych znajomych" Kaspar już był pewien jakieś zdrady: ~ Ten posłaniec, pewnie też dla pracuje dla czarownika. Robi się nie ciekawie ale póki nie mogę z roli wypaść... Mimo tego co pomyślał Kaspar widząc, że szykuje się bójka odsuwa się na znaczną odległość od "handlarzy niewolników". ~Nie lubię być bity... i to jeszcze przez przyjaciół.... |
25-07-2014, 21:31 | #73 |
Reputacja: 1 | Goina po konsultacji z Baldrickiem o tym co wie gustach Mrtimera dobrała dla siebie i Tisseli odpowiedni ubiór. Nazajutrz po tym jak się ubrała pokazała przyjaciółce jak się ubierać w taki ubiory. Później wykorzystała każdą wolną okazję, aby ćwiczyć Tisselę odpowiedniego hmmmm zachowania i dobywania sztyletu z włosów. Szkolenie przyjaciółki było męczące, więc Goina nie potrafiła utrzymać należytej koncentracji, ale kuksaniec od Jorraha uświadomił jej powagę sytuacji. Powiedziała do towarzyszy: Dobra! Pora, żebyśmy z Tisselą poszły się rozejrzeć i przy okazji wykombinować co zrobić z "wierzycielami" Baldricka". I wstała z wozu z tyłu po czym potajemnie oddaliła się towarzyszy w kierunku środka placu i zaczęła się rozglądać po okolicy.
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |
26-07-2014, 10:13 | #74 |
Reputacja: 1 | Jorraha nie trzeba było długo prosić. -Hej ty mał kurwiszonie, grzecznie ma być bo Cię sprzedam do kopalni! - wrzasnął wrzucając w krzyk całą moc swoich płuc po czym złapał Ancara lewą ręką za czuprynę i uniósł do góry (co już musiało być bolesne) po czym zacisnął prawą rękę w pięść i posłał ją w brzuch, bok, prosto w policzek i sierpowym w oko. Następnie lewą ręką rzucił nim o podłogę wozu i jeszcze doprawił łokciem spuszczonym na głowę. Szybko chwycił za bicz i sapiąc z gniewu powoli uniósł go nad siebie dając Wezzowi chwilę na reakcję. |
26-07-2014, 22:17 | #75 |
Reputacja: 1 | -Jorrah... - Wezz warknął specjalnie przeciągając sylaby. - Ile razy mam Ci powtarzać? Uszkodzony niewolnik, to tani niewolnik. A tego i tak chciałem po najniższej cenie sprzedać. Następnie przerzucił wzrok na Ancara. Hmmm... Dwa dobre pomysły z rzędu. Nieźle, ta przerwa w zleceniach chyba dobrze mu zrobiła. A może aż tak zależy mu na puknięciu księżniczki, że jego umysł wskoczył na nowy poziom? Kto wie, kto wie... -A ty mały stul pysk. Nie chcesz chyba, by NASZ kolega zrobił Ci krzywdę. Prawda? - Powiedział z największą dozą ironii i szyderstwa, na jaką go było stać. Starał się mówić na tyle głośno by gruby blondynek go usłyszał. Po chwili, Wezz wydał głośny rozkaz. - Dobra ścierwa... Tak! Do was paniusie też mówię. Ustawić mi się tu ładnie w rządku i starać się wyglądać zachęcająco. Czcigodnemu Panu Mortimerowi z pewnością przydadzą się nowe masażystki... - Jeszcze raz spojrzał na Ancara, a następnie na Kaspara. - ...Stajennych też mu pewnie brakuje. Ostatnio edytowane przez Hazard : 27-07-2014 o 18:47. |
27-07-2014, 17:48 | #76 |
Reputacja: 1 | Wyglądało na to, że Jorrah wczuł się w swoją rolę, aż za dobrze. Jednak to Ancar był sam siebie winien tego, w jakim wstanie się znalazł. Mógł się bardziej postarać i wymyślić coś lepszego. Cóż, czasu nie dało się cofnąć, a staruszek był tak zawzięty, że wszystko wyglądało tak, jakby całe przedstawienie było prawdziwe. Gorzej było jeśli tamte oprychy nie dają się nabrać. W tej chwili jednak nie było sensu się tym martwić. Wszystko poszło w bardzo dobrze, więc można już było tylko czekać. Gdy Wezz kazał "niewolnikom" ustawić się w rzędzie, podniósł się z trudem. Nawet nie musiał udawać, że wszystko go boli i z trudem stoi na nogach. To wszystko było prawdą. Z kącika ust wypływała mu krew, która spływała w dół i skapywała na ziemię. Lekko się zataczając, z opuszczoną głową stanął obok pozostałych zgodnie z rozkazem. Na zewnątrz, zbity mieszaniec. W środku zadowolony z siebie Ancar, śmiejący się w duchu tak głośno, że nawet sami bogowie mogliby usłyszeć ten śmiech. Po tym wszystkim będzie musiał pamiętać, aby zażądać większej części nagrody po wykonaniu zlecenia.
__________________ Cóż może zmienić naturę człowieka? |
28-07-2014, 01:17 | #77 |
Reputacja: 1 | Kaspar dalej stara się trzymać z tyłu i nie zwracać swoją osobą uwagi. Zaciska aż zęby i lekko się kuli jak widzi jakie bęcki dostał Ancar . ~to musiało boleć... Kaspar korzystając z wolnego czasu dokładnie ogląda mury i ziemię w okoł zamku aby jeśli będzie taka sposobność w przyszłości bez problemu użyć swoich zdolności. Po czym oczywiście spokojnie staje w szeregu i czeka na dalszym rozwój wypadków. |
28-07-2014, 12:31 | #78 |
Reputacja: 1 | Noc na zamku księcia z pewnością nie minęła tak, jak sobie to wyobrażała, łóżko, choć było, okazało się nie tak miękki i luksusowe, mimo to wiedziała, że bez względu na owe zawiedzione oczekiwania była w lepszej sytuacji niż mężczyźni, którzy nie dostali nawet tyle. Ubrania, chyba najbardziej wyzywające jakie kiedykolwiek miała na sobie, odsłaniały jeszcze więcej niż zwykła ukazywać, czuła się jakby paradowała w samej bieliźnie w tłumie mając ochotę strzelić w pysk każdemu mężczyźnie, który obdarzył jej krągłości dłuższym spojrzeniem i splunąć na kobiety obserwujące ją z pogardą. Powtarzała sobie na początku by nie zwracać na to uwagi i myśleć o złocie, które wszystko zrekompensuje, o bogactwach czarnoksiężnika... Na początku nieco pomagało, później już przestały obchodzić ją nawet lubieżne spojrzenia. Smagnięta w pośladek osłonięty jedynie cieniuteńkim, zwiewnym materiałem popatrzyła na Jorraha hardo - Nie pozwalaj sobie, bo oddam – rzuciła żartem starając się zachować poważną minę, choć kąciki ust niesfornie zadrgały. Popatrzyła na znajomych mężczyzn i westchnęła ciężko – Tak, trzeba było oprawić wieprzków tam, nikt nie widział, dyskretnie i skutecznie. Jeszcze narobią nam smrodu – wywróciła oczami. To co działo się dalej oglądała ogromnymi oczami i ustami rozchylonymi ze zdziwienia. Kolejne ciosy spadały na Ancara, a ona tylko co chwilę przymykała powieki. Wiedziała, że jest to konieczne, ale czy nie przesadzali? Nie wzdragał jej już widok przemocy, już nie, jednak jeśli była ona skierowana wobec jej przyjaciół, właściwie jedynej rodziny jaką miała... Westchnęła ciężko i słysząc słowa Wezza pokornie ustawiła się w szeregu - Ancar, jesteś cały? - szepnęła do niego cicho. Mimo wszystko chyba niczym dziwnym nie było, że martwiła się o niego jako medyczka, ale przede wszystkim jako przyjaciółka. Nie było sensu dyskutować, musieli być przekonujący i osiągnąć swój cel. Udała, że słowa dwóch nadzorców wzbudziły w niej strach i zaczęła powoli ruszać się w miarę możliwości jakie dawały kajdany. Kusząco kołysała biodrami eksponując swoje największe walory, jakby chciała ściągnąć na siebie wzrok całej męskiej populacji. Może i Goina uczyła ją różnych kobiecych sztuczek, ale sama też doskonale wiedziała jak użyć swego ciała, by zdobyć czyjąś uwagę. Uśmiechnęła się kusząco kontynuując swój delikatny, subtelnie erotyczny taniec.
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można." A. Sapkowski Ostatnio edytowane przez Erissa : 28-07-2014 o 12:34. |
28-07-2014, 14:30 | #79 |
Reputacja: 1 | O ile jeszcze przed chwilą istniał cień szansy, że gruby blondyn i jego kompan nie zwrócą większej uwagi na grupę łowców niewolników, to w momencie wybuchu awantury wszystko wzięło w łeb. Oczy wszystkich kupców i strażników zwróciły się w tym właśnie kierunku. W pewnym momencie najemnicy zaczęli czuć się, jak na scenie w czasie atrakcyjnego przedstawienia. Tutaj jednak nikt nie nagrodził ich brawami, ani brzękiem monet. Zamiast tego na dziedzińcu zaległa grobowa wręcz cisza. Plan Goiny, aby oddalić się niepostrzeżenie spalił na panewce już w momencie, gdy kolejne ciosy spadały na Ancara. Jednak gdy Wezz kazał wszystkim ustawić się w szeregu, nie było już mowy o jakimkolwiek dyskretnym oddaleniu się. Nie chcąc wzbudzać kolejnej sensacji Goina musiała się karnie ustawić w szeregu wraz z innymi. Gdy na placu zaległa cisza, gruby blondyn i towarzyszący mu chudzielec zbliżyli się do grupy najemników. - A kogóż moje piękne oczy widzą! - zawołał z udawaną radością grubas - Toż to dzielne najemniki, które w obronie tej łajzy Baldricka stanęły. - Czyżbyście porzucili wasz, jakże szlachetny najemniczy fach i w aktorstwo zaczęli się bawić? - zadrwił chudy. - Jak widzicie wasz występ nie wzbudził zachwytu u tutejszej publiki. Gadać zaraz czego tu szukacie. Wyglądało na to, że ich przedstawienie nie zostało odczytane tak, jak to mieli w intencji. A może to tylko takie czcze gadanie grubasa. Jaka, by nie była prawda w tej chwili ważyły się losy całej grupy, jak i misji.
__________________ Pies po kastracji nie staje się suką. "To mój holocaust - program zagłady bogów" "Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor |
29-07-2014, 11:53 | #80 |
Reputacja: 1 | Goina była zaskoczona obrotem sytuacji. Było trzeba wchodzić dwiema grupami! - paliła ją myśl, ale trzeba działać, ale najpierw ustalić o co chodzi temu grubasowi i z myślą o tym rzuciła na niego czar "Poznanie myśli i duszy" (z siłą 3).
__________________ Szukam tajemnic i sekretów. |