Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-03-2015, 14:20   #1
 
Kajman's Avatar
 
Reputacja: 1 Kajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodzeKajman jest na bardzo dobrej drodze
Śródziemie: Czarny Szpon

Rozdział I: Niespodziewany gość w karczmie "Pod rozbrykanym kucykiem"



[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NmyeWTqhTSE[/MEDIA]

Gospoda „Pod Rozbrykanym Kucykiem” w Bree! Gdybyście słyszeli o niej choć połowę tego, co ja słyszałem, a słyszałem zaledwie drobną część tego, co o niej mówią i co wypada usłyszeć! Zawsze rozlegał się tam gwar licznych głosów, zawsze słychać tam było śpiew i muzykę, a jadła i piwa zawsze było pod dostatkiem. Barliman Butterbur, właściciel gospody, miał dziś pełne ręce roboty. Pomimo ulewy, a może właśnie z jej powodu, goście wyjątkowo dopisali i Butterbur wraz z pomocnikami biegali od stołu do stołu, podając wciąż to nowe dania i dolewając piwa, którego nigdy „Pod Rozbrykanym Kucykiem” nie było nikomu za dużo.

[media]http://pds25.egloos.com/pds/201501/03/05/b0050805_54a76f4e6a6c2.jpg[/media]

Zdawać by się mogło, że w ten deszczowy wieczór zjechały się do barlimanowego przybytku wszystkie ludy Śródziemia. Zwyczajowo roiło się tu od ludzi wychylających kolejny kufel piwa i od roześmianych hobbitów opowiadających sobie plotki z pobliskiego Shire’u. Przy dwóch złączonych stołach siedzieli śmiałkowie pochyleni nad mapą i rozprawiający o planach wyprawy po skarby trollowych siedlisk. Zgnębieni długą drogą podróżnicy z Dalekich Krain, szczelnie otuleni płaszczem, skryci w cieniu sączyli piwo i zaciągali się fajkowym dymem. Przy wielu stołach spotkać można było krasnoludów opowiadających o dawnych bogactwach i niewybaczonych winach. Niektórym wydawało się, że gdzieś w korytarzu mignęły im smukłe i dostojne sylwetki elfów. Ileż radości sprawił gościom spontaniczny taniec dwójki hobbitów na stole, nie mniejszym zainteresowaniem cieszył się konkurs picia piwa na czas, który zorganizowała kompania krasnoludów. Ach, przyjacielu, ile bym dał by być tam z nimi wszystkimi!

Gdzieś w ciemniejszym kącie sali rozlegały się pobrzękiwania lutni. Moss zwany Złotnikiem, hobbit z Zielonych Pól, syn spokojnego Shire’u, jak co tydzień, przemieniał w pieśń historie ze swej małej ojczyzny. Zgromadzeni wokół niego bywalcy gospody wsłuchiwali się w dźwięk instrumentu i głos hobbita, przed oczami lśniły im obrazy zielonych lasków, skrzących się złoto pól i cicho płynących rzeczek. Ostatnie wersy pieśni zdawały się jednak wędrować dalej, opuszczały granice Shire’u i wyruszały na nieznane szlaki:

Żegnaj, kominku, żegnaj nam, salo!
Choć wicher powieje, deszcz lunie falą,
Trzeba nam zmykać z nastaniem zórz
Przez bory, lasy i szczyty wzgórz!


W przeciwległym kącie sali sączył swoje piwo krasnolud Dulduhr, zwany Pogromcą Goblinów. Jego dwa potężne młoty milczały posępnie, oparte o krzesło, jakby zawsze gotowe na bój. Krasnolud siedział zamyślony, być może zastanawiając się co łączy nietypową parę zajmująca stolik nieopodal okna. W istocie, rzadko widywało się podczas podróży podobne połączenie: elf i młoda ludzka dziewczyna, na oko miała nie więcej niż piętnaście lat. Luthon słuchał hobbickiej pieśni, po ustach błakał mu się nikły uśmiech. Kto wie, może wspomniał wesołe piosnki pobratymców z Rivendell, lub dumne śpiewy elfów z Lothlorien? Alysa, jego podpieczna, chłonęła wzrokiem całą salę. Dla młodej dziewczyny „Kucyk” był miejscem nieznanym i, zapewne, nieco złowieszczym. Uśmiechacie się kpiąco? Ciekawe jak wy byście się czuli, mając piętnaście lat, będąc w zadymionej i wypełnionej nieznanymi, nierzadko groźnie wyglądającymi, ludźmi! O tak, chciałbym wiedzieć wasze miny, gdyby przyszłoby wam stanąć oko w oko z Keltem Małowartym. Był to lokalny osiłek i zbój, skórzana kurta opinała jego, chyba rzeźbione z granitu, ciało, a czarna opaska zakrywała dziurę, w której kiedyś znajdowało się oko. Chwiejnym krokiem Kelt dotarł do stołu, przy którym wieczerzał Hezgin – krasnolud, syn legendarnego Ereboru, zdradziecko zaatakowanego i spustoszonego przez Smauga Okrutnego. Mężczyzna oparł się o blat stołu i rozpoczął swój bełkot, zdając się nie zauważać ostrego obosiecznego topora, wychylającego się zza krasnoludowego płaszcza.

- A ty… ty… kłopotów szukasz? – zionął oddechem o właściwościach odkażających.

Nie tylko ta scena byłaby w stanie przestraszyć kogoś kto nie znał specyficznego klimatu butterburowego przybytku. Wystarczyło zerknąć w stronę wesoło żonglującego iskrami kominka, by dojrzeć posępną postać Draugdina, Dunedaina, który zatrzymał się na popas. Szczelnie otulony płaszczem obserwował salę spod kaptura zakrywającego twarz, raz za razem wypuszczając kłęby fajkowego dymu. Nieopodal przysiadł elf Feadaelenm, równie opatulony płaszczem, co Strażnik. Sącząc wino wpatrywał się w salę, choć być może jego szare oczy patrzyły dużo dalej – ku blaskowi dawno wygasłych gwiazd, bitwom, które dla innych ras były już legendą i bliskim czekającym w Salach Mandosa.

O tak, gospoda „Pod Rozbrykanym Kucykiem” gościła dziś wiele osobliwych podróżnych. Barliman Butterbur zapewne zastanowiłby się, czy to przypadkiem nie zwiastuje czegoś niecodziennego, czegoś o czym wiele lat później układa się pieśni i baśnie, których słuchają do snu niewinne dzieci po dniu spędzonym na zabawie w rycerzy. Stary karczmarz miał jednak ważniejsze rzeczy na szpakowatej głowie – w kuchni właśnie przypalała się polewka.

***
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=zEQT9YW4SVM[/MEDIA]

Wtem drzwi gospody rozwarły się. Do sali wtargnęły chłód nocy, wilgoć ulewy oraz groza burzy. Twarze biesiadujących zwróciły się w stronę Hala, strażnika Głównej Bramy. Był zmarznięty, przemoczony i blady ze strachu. Jednak to nie widok starego stróża wprawił gości w osłupienie. Na plecach niósł on człowieka. Ben, stajenny Butterbura, pomógł w ułożeniu go na stole. Dziw brał, że mężczyzna jeszcze żył – jego twarz była zszarzała od znoju i bólu, ubranie miał całe w strzępach, żyły na dłoniach przybrały smolisty kolor. Na kącikach jego opuchniętych ust zastygły ropa i piana. Ten obraz rozpaczy dopełniał ułamany koniec strzały, która wystawała z ramienia nieszczęśnika.

- Pomóżcie ludzie! Znalazłem tego człowieka na ścieżce nieopodal Głównej Bramy, nie mam pojęcia skąd przybył i kim jest. Wycharczał tylko: „ orkowie…” i tylem słyszał! Widać, że z daleka wędruje, buty całe zdarte ma. Ta strzała, która mu z boku sterczy, toć widać zatruta. To chyba jakiś wój potężny, bo kto by normalny tyle ze strzałą w cielsku wytrzymał?!

[media] http://www.councilofelrond.com/album.../Z_Bree_10.jpg [/media]

Barliman polecił swym pomocnikom przynieść wodę, czysty alkohol, koce i wszystko inne, co mogłoby się przydać w leczeniu nieznajomego. Wśród zgromadzonych gości odezwały się głosy, że przybysza nie należy leczyć, a zostawić tam, gdzie został znaleziony. Kto wie, może to wcale nie okaleczony i zagubiony podróżnik, a sługa samego Cienia? Inni zaczęli przerzucać się dobrymi radami, jeszcze inni po prostu wyszli. Kilkoro gości, skłonnych do pomocy, wystąpiło do przodu.
 
__________________
May the Bounce be with You....

Ostatnio edytowane przez Kajman : 06-03-2015 o 15:19.
Kajman jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172