Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-12-2015, 19:30   #41
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wyruszyli, w końcu, Arin nie lubiła tak długi siedzieć w jednym miejscu. Zaczynało ją nosić, robiła się pobudzona. Im dłużej żyła, tym bardziej geny ojca brały górę. Nosiło ja. Jako dziecko była spokojniejsze, przesypiała całe dnie, wyzywano ją od parszywych leniów. Nie przejmowała się, matka zawsze stawała po jej stronie, zresztą Arin rzadko czymkolwiek się przejmowała. Robiła to, co uważała za słuszne i to jej wystarczało. Niespecjalnie interesowało, co inni o niej myślą. No, chyba że płacili. Wtedy słuchała.

Wysłuchała też, w skupieniu, kapitana straży, który zatrzasnął im bramę przed nosem, zamiast po prostu poprosić, by poczekali.
Teraz rozkoszowała się podróżą, próbowała zagadywać do innych, ale byli raczej niechętni, skupieni na sobie i obserwowaniu otoczenia. Dziwne było poczucie, że jest się obserwowanym z góry.

Arin rozmawiała więc ze swoim konikiem, szepcząc do niego co rusz w ludzkim. Konik strzygł uszami. Arin czasem zeskakiwała i szła obok zwierzęcia, czasem drzemała w siodle. Konik szedł spokojnym, równym krokiem, nie zaczepiał innych zwierząt ani nie reagował na ich zaczepki, nie płoszył się. Miał imię, Arin była tego pewna. Po prostu nie potrafił jej powiedzieć, jakie. Kiedyś znajdzie sposób.

Dojechali w końcu, osada wyglądała posępnie, opuszczona i bezludna. Arin ściągnęła kulbakę i porządnie wytarła do sucha zwierzę sianem. Napoiła je, znowu coś powiedziała w ludzkim i zostawiła na popas upewniwszy się, że stodoła, która dla niego wybrała ma mocny dach i ściany. Nie uwiązała zwierzęcia.
- Jeśli coś się będzie działo - nie wychodź – powiedziała. – Dopiero kiedy wszystko umilknie możesz wrócić, tą droga którą przyszliśmy. Ktoś się tobą zaopiekuje, jak ja.
Poklepała konika po szyi i wyszła na zewnątrz. Dziś nie będzie dla niej nic do roboty, niebezpieczeństwo się zbliżało, czuła to.
- Nadchodzą – mruknęła do Azriela, zanim jeszcze usłyszeli wycie. – Stamtąd – wskazała kierunek, a potem wycofała się, żeby znaleźć dla siebie schronienie w jednej z opuszczonych budowli.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline  
Stary 15-12-2015, 20:51   #42
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Tahal i Tiria

Jednym z jadących na tyle pochodu był Tahal. Z narzuconym na łeb kapturem starał się nie rzucać w oczy. Jechał w milczeniu na swoim wierzchowcu, co jakiś czas rozglądając się na boki. Koń co jakiś czas wydawał z siebie dźwięki, i dziwnie się uśmiechał do wszystkich. Demon chcąc nie chcąc musiał wyjmować co jakiś czas jabłka, którymi częstował swojego wierzchowca.
Za nim jeszcze podążała Tiria, która najwidoczniej na świecie, postanowiła się trzymać na uboczu. Demon dał znać swojemu koniowi, by ten zatrzymał się, aż w końcu zrównał się z demonicą.
-Nadal się dąsasz za ten żarcik?- zapytał się szczerząc swoje kły

Tiria na zadowoloną jego obecnością nie wyglądała, jednak wysiliła się na coś, co przy dobrej wierze można było wziąć za uśmiech.
- Nie, nie dąsam się - odpowiedziała, mocniej ściskając wodze konia, który w proteście rzucił łbem na boki. - Dlaczego miałabym się dąsać? - zapytała, luzując uchwyt i poklepując zwierzę po karku.

-Nie potrafisz zbyt dobrze ukrywać emocji - odparł dodając -cóż jeśli nie chcesz mojego towarzystwa mogę odjechać - rzucił krótko.

Przez chwilę sprawiała wrażenie jakby niczego innego nie pragnęła bardziej. Gdy jednak owa chwila minęła potrząsnęła tylko głową.
-To nie twoja wina. Źle znoszę większe grupy, a ta okazuje się być większa niż planowano - ruchem głowy wskazała na jadących przed nimi.

Demon chciał już się zapytać, co jest tego powodem, ale uznał że może za bardzo naruszyć jej prywatność. Przytaknął tylko głową i zapytał:
- To czemu zdecydowałaś się na tą wyprawę?

-Ponieważ mam dług do spłacenia - odparła niechętnie. - Okazja wydaje się idealna ku temu. Plany nieco zboczyły z drogi jednak lepsze to niż działanie w pojedynkę. Większa szansa na powodzenie i zamknięcie portalu. Muszę się tylko przyzwyczaić, to wszystko.

-Dług? - zapytał ze zdziwieniem, choć w jego głosie dało się wyczuć zrozumienie

- Tak, dług - odparła, niechętnie ciągnąc temat. - Rodzinny, rzec by można. Ktoś musi go spłacić - dodała, podnosząc dłoń do szyi. - Dlatego tu jestem mimo iż wolałabym być daleko stąd.

Tahal kiwnął głową, na znak że rozumie. Obowiązek. Słowo. Było w tym coś znanego mu doskonale. Sam miał podobnie, ale nie zamierzał wchodzić w szczegóły.
-A gdzie byś wolała być? - zapytał, bo to mogło by ciekawszym tematem do rozmów niż długi, obietnice i zobowiązania.

-Daleko - powtórzyła uśmiechając się. - Gdzieś w pobliżu gór i lasu. W ciszy i spokoju. Gdzieś gdzie mogłabym mieć własny sad i żyć bez konieczności natykania się na innych. Głupie marzenie - wzruszyła ramionami, bagatelizując ów obraz.

-Czemu tak nie lubisz...towarzystwa? - zapytał zdziwiony zachowaniem demonicy

Bo jestem tchórzem, miała ochotę odpowiedzieć, jednak ugryzła się w język.
- Zaufanie przychodzi mi z trudem - odpowiedziała zamiast tego. - Bez niego nie potrafię się uspokoić, wszędzie widzę zagrożenie, podstęp. Nie zawsze tak jest i nie zawsze mam ku temu podstawy, jednak wystarczająco często mam rację by pozwolić sobie na swobodny kontakt z innymi. Poza pewnymi wyjątkami- dodała, zerkając w niebo. - Czasami to samo przychodzi i wtedy mogę zapomnieć o przeszłości i … - urwała, zanim powiedziała więcej niż powinna. Jej czujne spojrzenie spoczęło na demonie. - Zwykle tyle nie mówię - dodała z lekkim wyrzutem w głosie.

Tahal zamikł. Słuchał uważnie tylko słów demonicy. Nie chciał jej straszyć, więc tylko rzekł:
-Rozumiem. Każdy ma swoją przeszłość. Każdy - rzekł ostatnie zdanie głucho praktycznie, jakby mówił do siebie*

Skinęła głową na potwierdzenie prawdziwości jego słów.
-Czasem chciałoby się ją zapomnieć - dodała cicho, po czym zamilkła skupiając się na własnych myślach.

Wieczór


Teodor, koń Tahala został umieszczony w czymś co przypominało stajnię. Choć rumakowi nie za bardzo się to podobało, to kilka jabłek sprawiło że humor od razu mu się polepszył. Pojawienie się łowców nie wróżyło nic dobrego. Demon uśmiechnął się tylko pod nosem, i w jego dłoni pojawiło się kukri. A potem zaczął szeptać cicho pod nosem. Oczy jego zabłyszczały w nocy. Uśmiech wyszczerzył się w złowieszczym grymasie ukazując obnażone zęby. Nie chciał konfrontacji. Liczył że prosta sztuczka wystarczy...
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 16-12-2015, 10:24   #43
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
- Psiakrew… – rzuciła tylko elfia bardka i pobiegła w stronę chałup, zapewne z pomyślunkiem aby się w jednej z nich schować i oszczędzić sobie zranienia, a te mogłyby się pojawić na jej ciele gdyby zachciało się walczyć.
Chociaż miała sztylet nie tylko po to żeby ładnie wyglądał przy pasie, całe swoje dotychczasowe życie trzymała się na uboczu i co za tym idzie w ten sposób oszczędziła sobie dużo napsutego zdrowia. Zawsze jak ktoś dowiadywał się że jest leśną elfką, raczej spodziewał się na jej plecach łuku z kołczanem strzał niż lutni, nie cierpiała stereotypów, choć ona sami często nimi rzucała, aczkolwiek ona rzucała nimi tylko po to by się nie wyróżniać. I tak oto demony musiały być do szpiku złe, anioły wręcz na odwrót, kotoludzie obsikiwali wszystko znacząc teren, ludzie to złodzieje i cwaniaki, gady są podstępne i zjadają inne istoty myślące z granitu, a o mieszankach to nawet się nie wypowiadała. Teraz zatrzaskując za sobą wrota jakiejś chałupy, pierwsze co zrobiła to popchnęła tęgą szafę w kierunku drzwi aby je zatarasować, a w dodatku usiadła w niej by dociążyć ciężar. Mogła się czuć bezpieczna.

Ku zdziwieniu Ivyet w domu spotkała się z Arin, która również uznała tą ruderę za jedną z lepszych kryjówek. Elfka wysila się na uśmiech siedząc w otwartej szafie. Z domostwa wyniesiono chyba wszystko. Zostały tylko meble, potłuczone zastawy. Szabrownicy nie próżnowali, wyrywali nawet deski podłogowe, oczywiście te które były lepszej jakości. Klepisko pod nimi było czyste i piękne, choć krwawy korzeń znalazł drogę do pomieszczenia pod ziemią i tu rozwijał swoje upiorne pnącze.

Pierwszy z szeregu wyrwał się spragniony krwi Azriel. Zaraz za nim podążyła Reeva mocno trzymając tarczę, wiedząc że szpony i kły nocnego łowcy to nie przelewki. Jeśli Azriel tylko by na nią zaczekał i zaczęli współpracować, mogłoby się obyć bez jakichkolwiek problemów.

Potwór był szybszy od Azriela, to było widać już przy wyprowadzeniu pierwszym ciosu, kiedy ślepak przepłynął praktycznie pod ostrzem i zaatakował z flanki nim demon zdążył zamachnąć się na powrót by wykonać kolejny cios. Potwór uderzył w Azriela z takim impetem, że ten zwalił się z nóg, a na ramieniu poczuł jak zaciska się paszcze potwora. Gdyby miał więcej z pewnością by się przegryzł, a tak tylko zgniótł naramiennik zostawiając na nim ślady po zębiskach. I wtedy też zdążyła dotrzeć Reeva, a potwór odskoczył.
Azriel podniósł się momentalnie, zaczęli tańczyć z potworem wokół siebie. Reeva blokowała go tarczą, a Azreil trzymał go na długość miecza. W powietrzu coś zafurczało, a potem jeszcze raz i jeszcze raz.

Set przymierzył się z kuszy, odległość była nieco spora, dlatego mierzył nieco wyżej. Jego gadzie oczy miały w sobie to coś, kiedy napływała mu do żył adrenalina. Swego rodzaju kontrolowany amok. Bełt zafurkotał w powietrzu, a potwór zaryczał przeraźliwie ugodzony.
Tehanu również nie pozostawał dłużny, jego bełt również zafurkotał i ugodził potwora, aczkolwiek nie w tak newralgiczne miejsca jak bełty Seta.
Tehanu sprintem rzucił się na potwora, trafiając go w grzbiet. Coś na kształt kręgosłupa chrupnęło, a kot miał chwilę więcej by odskoczyć przed paszczą. Tylne łapy potwora stały się bezwolne, nieposłuszne. Stwór wydawał gardłowe okrzyki chcąc sprowadzić swoich kompanów, co utrudniło pracę Gonaela.

Azriel zamachnął się ścinając kłapiący zębiskami pysk potwora. Ciało gruchnęło nieżywe na łąkę.

* * *

W tym samym czasie swego rodzaju batalię toczył Gonael. Niestety las był gęsty, a jedyne czym mógł odwrócić uwagę stworów to szyciem do nich z łuku lub też mógł lądować na wierzchołkach drzew. Nocni łowcy próbowali nawet się na nie wdrapywać by złapać anioła w zębiska, ale posyłane im w twarze strzały zniechęcały je. Strzały były z większości celne, poza dwoma które celu dosięgły, ale mocna struktura kości sprawiała że nie uczyniły stworom zbyt wiele. Nawet nie zaczęły krwawić. Jeden stworów nawet został ugodzony śmiertelnie, wywracając się w biegu upadł i już nie wstał.

Tutaj mógł dobrze ocenić ile jest stworów. Zakładając że ten z łąki został już przerobiony na filety, odejmując tego którego udało się ustrzelić Gonaelowi pozostało ich czterech i nadal goniły w kierunku polany. Nie mogąc zrobić krzywdy aniołowi, postanowiły chociaż złapać jeden posiłek – taki który nie odfrunie im w ostatnim momencie.

Moc Tiri i jej zaklęcie może nie miało zbyt wielkiego zastosowania, ale koniec końców kiedy magiczne sanktuarium was otoczyło poczuliście się jakby pewniej. Bezpieczeństwo znacznie wpływało na morale.

Zaklęcie Tahala było o wiele bardziej praktyczne, utworzone na jego wzór cienie uzbrojone w kukri zaczęły hałasować zaznaczając swoja obecność. Puste cienie, nie mogące nikomu zrobić krzywdy z daleka wyglądały jak prawdziwa armia gotowa rzucić się na przeciwnika. W dodatku cienie wytwarzały zapach zbliżony do Tahala, aczkolwiek każdy miał swój niepowtarzalny i kiedy cztery bestie wypadły z lasu, zreflektowały się natychmiast że drużyna jest zbyt liczna, by się nią pożywić. Z pięcioma walczącymi w zwarciu czwórka nocnych łowców mogłaby dać sobie jeszcze radę, ale z gotową do ataku armią nie miały szans. Były głupie i atakowały kłami zbroję pół-płytową, ale nie rzucały się oddziały przekraczające ich możliwości. Pierzchły do lasu, ale Set wiedział że wrócą i sobie nie odpuszczą. W końcu i zaklęcie Tahala nie jest wieczne, po kilkudziesięciu minutach cienie rozwiały się w powietrzu.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 16-12-2015, 11:08   #44
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Walka. Długo nie trwała, co demon skwitował prychnięciem. Sama walka nie wzbudziła w nim większego zainteresowania, bowiem stwory nawet nie zdołały podejść. Głupie i naiwne stworzenia, które wystraszyły się byle głupiej sztuczki. Nie zamierzał jednak pokazywać radości, bowiem wróg ten, nie zasługiwał nawet na takie miano. Inkub nie widział w brutalnej przemocy nic ciekawego, a wręcz przeciwnie. Nudziła go, wręcz uważał że zniżanie się do poddania pierwotnym instynktom takim poniża go. Choć brudził sobie ręce nie raz i nie dwa, a smak krwi nie był mu obcy to walka z takimi pod istotami nie napawała go dumą.
Odwrócił się więc plecami do lasu, zarzucając kaptur na łeb i ruszył w poszukiwaniu chrustu. Nie zamierzał nocować na dworze, i to bez ciepła. Lubił ogień. Był on jego przyjacielem, choć pozostawił na nim swoisty znak, który miał mu przypominać o wyborze, którego dokonał. Gdyby nie kaptur, towarzysze mogli by zauważyć jak twarz demona napina się, a wargi jego delikatnie zaciskają się. Przeszłość i wspomnienia przez ułamek sekundy powróciły, niosąc ze sobą nie wyraźne wspomnienia i ból. Przeszywający go aż do szpiku kości. Powodujący że serce jego ponownie zaczynało krwawić.
Kamienny piec odnaleziony w domu wyglądał na sprawny. Czarodziej poruszał się powoli i systematycznie sprawdzając czy piec nadaje się do rozpalenia. Gdy okazało się to możliwe zaczął zbierać chrust, by móc go jak najszybciej rozpalić.

-Warto by wystawić straże tak swoją drogą. Nie sądzę by tak szybko wróciły, ale lepiej dmuchać na zimne - rzucił tylko, gdy reszta jego towarzyszy się pojawiła w zasięgu wzroku.

Co jakiś czas dmuchał na ogień, zwiększając jego siłę. Można by to było zrobić zapewne za pomocą magii, ale jemu sprawiało to przyjemność. Zdjął rękawiczki, ukazując dłonie zakończone pazurami, które zaczął ogrzewać. Nie lubił takiej pogody. Nie lubił tak naprawdę niczego, ani nikogo. Nie pamiętał nawet czy kiedykolwiek kogoś lubił. Jedynie mgliste wspomnienia, przykryte gęstą mgłą, ukazywały mu twarz kobiety. Anielicy. Jednak nie pamiętał nawet jej imienia. Pamiętał tylko że był wtedy szczęśliwy. I gdy zaczynał czuć to, widział jak czerwona, krwawa zasłona zakrywa wszystko. Pozostawała w nim pustka. Łza spłynęła po jego policzku.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 16-12-2015, 13:48   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Polowanie w lesie nie należało do ulubionych zajęć Gonaela. Nie był myśliwym, a jeśli już, to podniebnym. Drzewa nie pozwalały na rozwinięcie skrzydeł (i dosłownie, i w przenośni), no a gałęzie bywały złośliwe i miały tendencję do chwytania strzał lub zmieniania kierunku ich lotu. W tym jednak przypadku nie bardzo miał wyjście - czekanie, aż stwory wyleżą na otwartą przestrzeń, mogło się źle skończyć dla pozostałych członków drużyny.
Nocni łowcy zachowywali się tak, jak zawsze - głupi, uparci, zajadli. I nie rezygnowali, bez względu na straty. Chociaż - nie da się ukryć - celna strzała nieco studziła ich zapał i zniechęcała do wspinania się.
O tych naukach jednak szybko zapominali - kolejny przystanek, kolejne drzewo, i już następny łowca usiłował spełnić swe marzenie i dopaść smakowicie pachnąca ofiarę. Na szczęście dla Gonaela te usiłowania kończyły się niepowodzeniem. Naziemni drapieżcy mieli niewielkie szanse z kimś, kto potrafił się unosić parę metrów nad ziemią.
Kolejna strzała, następna. Tu rana, tam trup... niestety tylko jeden, mimo usiłowań anioła.

Wreszcie nocni łowcy się wycofali, co - nie da się ukryć - nie do końca było zasługą Gonaela.
Magia, ani chybi. I to nie było dzieło Tiri.
Anioł jeszcze przez moment obserwował odwrót drapieżników, krążąc nad lasem, po czym wrócił do swoich towarzyszy.
- Na razie zrezygnowali - powiedział.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-12-2015, 18:43   #46
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Tiria nie lubiła walki. Gdy jednak trzeba było, potrafiła stanąć na wysokości zadania. Szczęściem tym razem obyło się bez jej bezpośredniego udziału. Sanktuarium działało uspokajająco. Nikt ani nic nie mogło podkraść się do nich od tyłu, bez zdradzenia swoich zamiarów, dzięki czemu mogła spokojnie skupić się na obserwowaniu władających bardziej dosadnymi środkami. Gdy przeciwnik powalił demona, zrobiła krok w ich stronę, jednak na tym jej działanie się zakończyło. Gdyby teraz wpadła w ową zawieruchę bez wątpienia narobiłaby tylko więcej problemów. Zmusiła się zatem do cierpliwego czekania na dalsze konsekwencję ataków drużyny. Tym czego się nie spodziewała było pojawienie się kruków. Zaskoczyły ją i zmusiły do skulenia się. Na szczęście wszyscy byli zbyt zajęci walką by dostrzec tą oznakę strachu. Ona zaś zdążyła się opanować na tyle szybko, by nie dać im okazji do kpin. Ewentualnych, oczywiście.

Gdy stworzenie padło trupem, a jego pobratymcy pierzchli, odetchnęła z ulgą. Nie byli bezpieczni, jednak przetrwali pierwszy atak. Chciała porozmawiać z Tahalem o tych jego niespodziankach, jednak wpierw musiała upewnić się czy z Gonaelem wszystko w porządku. Pozostali nie wydawali się potrzebować jej pomocy. Sanktuarium wciąż ich chroniło, więc pozostało jedynie wbić wzrok w niebo i czekać z nadzieją.

Tym razem nie była ona płonna. Gonael pojawił się nie dość że żywy, to nie noszący na sobie żadnych śladów walki. Poza pewnymi brakami w kołczanie. Informacja, którą obwieścił pozostałym, pozwoliła jej na chwilę odprężenia. Oczywistym było, że wciąż znajdowali się w niebezpieczeństwie, jednak chwilowo mogli nacieszyć się względnym spokojem. Bichwy opuściły jej dłonie, lądując tam gdzie było ich miejsce. Miała jedną sprawę do załatwienia, jednak to mogło chwilę poczekać.
- Wszystko w porządku? - zapytała, podchodząc do anioła i z bliższej odległości oceniając jego stan.
- W jak najlepszym. A co u ciebie?
- Nikt nie został ranny - oznajmiła, siląc się na uśmiech. - Wiec nie narzekam. Ilu ich zostało?
- Cztery sztuki. Uciekły do lasu. Na razie przynajmniej. Raczej trzeba by się przygotować na ich powrót.
Skinęła głową, potwierdzając ów oczywisty fakt. Potwory miały ochotę na wystawną kolację, to że okazała się trudna do zgryzienia nie odstraszy ich na długo.
- Raczej nie ma co liczyć na spokój i ciszę. - Odgarnęła włosy z czoła i rzuciła szybkie spojrzenie na sanktuarium. Jego ściany wciąż się utrzymywały, jednak bez wątpienia będzie musiała powtórzyć ów czar. - Muszę coś załatwić - oświadczyła wreszcie, gdy jej wzrok padł na Tahala, który najwyraźniej planował sobie przyjemne ognisko w jednym z opuszczonych domów.
Zabrzmiało to ciut niepokojąco...
- Co zrobił? - spytał.
- Odstraszył potwory - odparła, nie dodając, że i jej się przy tym dostało.
- To chyba dobrze?
- Oczywiście - zgodziła się z nim. - Chcę jednak wiedzieć co jeszcze potrafi. Mam dość niespodzianek.
Gonael uśmiechnął się lekko.
- Rozumiem - powiedział. - Idź w takim razie. Będę na ciebie czekać.

Tiria, gdy już znalazła Tahala, zignorowała jego słowa i zbliżyła się do ognia, który rozpalił. Była nieco zła na niego, co mogło tłumaczyć jej chwilową odwagę gdy przykucała obok niego, tak by móc widzieć twarz demona.
- Ciemność, kruki… Co jeszcze? - zapytała, korzystając ze swobody płynącej z możliwości porozumiewania się w rodowym języku. - Wszystko w porządku? - Dodała kolejne pytanie obserwując go bacznie.
Tahal drgnął zaskoczony nagłym pojawieniem się demonicy. Uśmiechnął się i rzekł:
-Co jeszcze? Krasnale w różowych czapkach jeżdżące na martwych bobrach. - wyszczerzył kły.
Drugie pytanie zignorował.
Nie odpowiedziała uśmiechem.
- Nie lubię niespodzianek - oświadczyła mu, zachowując powagę. - Nie mogę przygotować się należycie do walki, jeżeli nie wiem czego się spodziewać po otaczających mnie towarzyszach.
-Za szybko chcesz wszystko wiedzieć Tirio.. - uśmiechnął się -jeszcze nie wyciągam Ci smoków zza ucha, więc nie jest tak źle - skwitował.
- Nie zależy mi by wiedzieć wszystko, a jedynie to co może wpłynąć na przebieg starcia. Jak mam cię chronić nie wiedząc do czego jesteś zdolny? - zadała oczywiste, wedle jej rozumowania, pytanie.
Diabeł wstał z klęczek i spojrzał w dół na demonicę. Jego wzrok był pusty, tak samo jak jego głos:
-Jeśli będę się wykrwawiał… zostaw mnie na śmierć - a potem znów wrócił do ognia przy piecu.
- Skoro tak bardzo ci się spieszy - zaczęła, sięgając po jedną ze swoich bichw. - To proszę, zakończ to teraz - dokończyła, wyciągając w jego stronę ostrze. Była wściekła i z pewnością nie myślała rozsądnie ale jakoś jej to nie obchodziło.
Uśmiechnął się, odsuwając jej dłoń.
-Nie powiedziałem że mi się spieszy. Powiedziałem że po prostu nie musisz mnie ratować. To są dwie różne. I nie strosz się tak, bo czerwieniejesz i uszka Ci się trzęsą - rzucił swobodnie już.
Prychnęła w odpowiedzi. Przez chwilę zastanawiała się czy nie oszczędzić sobie nerwów i nie skorzystać z okazji do wbicia ostrza w tą wyjątkowo denerwującą istotę. Po namyśle zrezygnowała z owego pomysłu.
- Nie spodziewasz się chyba, że cię zostawię. Bez względu na twoje widzimisię, wciąż jesteś członkiem tej grupy. Więc jak z tymi niespodziankami? - powróciła do poprzedniego tematu.
-Strasznie jesteś niecierpliwa, ale coś za coś. Pierw mi opowiedz o tym długu.. - zaczął delikatnie się droczyć z demonicą. Zaczynało mu się to nawet podobać.
- Potwory wkrótce wrócą, nie chcę ryzykować - oświadczyła mu w odpowiedzi na jego komentarz. Nawet lekko się uśmiechnęła, bowiem co nieco racji miał. Gdy jednak zaproponował ową wymianę, jej uśmiech zgasł. - Cóż, widać będę musiała znosić owe niespodzianki nieco dłużej - odparła wstając.
Tahal wzruszył tylko ramionami, i rzucił tylko:
-I kto tu ma coś do ukrycia - cichy śmiech wydobył się z jego ust.
- Niektórych sekretów lepiej nie odkrywać - odparła z nutką smutku w głosie. - Inne z czasem same wyjdą na jaw.
-Powiesz gdy będziesz gotowa - odparł dając do zrozumienia że nie będzie drążył tego tematu. Dodał -Tak samo jak i ja.
- Jak sobie życzysz - odparła, ciaśniej otulając się płaszczem. Co prawda ciepło było na wyciągnięcie ręki, jednak straciła na nie ochotę. - Wracam do pozostałych. Ty też powinieneś.
-Wolisz spać na dworze? Albo podróżować przez noc? - zapytał, i nie dało się nie wyczuć kpiny w jego głosie.
- Nie, ale chcę wiedzieć co ustalili - odpowiedziała ignorując kpinę. - Zostań jak chcesz.
-Zostaje. Tu jest ciepło, a nie chcę by ogień przygasł. - rzucił pewnie tym razem.
Przez chwilę jeszcze stała przyglądając się demonowi, w końcu jednak pokręciła głową i wyszła. Nie rozumiała, dlaczego musiał jej aż tak utrudniać życie. Przecież nie chciała źle, prawda? Zwykła odpowiedz, szczera i zapewniająca spokój jej ducha przecież by go nie zabiła. Coś za coś… Gdyby tylko zdawał sobie sprawę o co pytał i co kryło się za odpowiedzią. Tak, bez wątpienia nie tylko on miał swoje sekrety, czy jednak jedne warte były drugich? I tak prędzej czy później, o ile zostaną w tym samym składzie, pokaże swoją moc. Dlaczego robił z niej taką tajemnicę? Nie była głupia, zdołała się domyślić jakiego rodzaju jest magiem. Te kruki nie zostały przywołane, nie były żywe. Iluzja…

Przynajmniej gniew jej nieco minął zagłuszony innymi uczuciami, które obudziły się na wspomnienie powodu, dla którego znosiła to wszystko. Był on ważniejszy niż te drobne niedogodności. Na szczęście nie była sama, miała na kim się oprzeć. Jakoś zniesie tą wyprawę.
Gonael czekał jak obiecał przywołując uśmiech na jej twarz.
- Czekałeś - stwierdziła fakt oczywisty.
Odpowiedział uśmiechem.
- Jak się udała rozmowa?
- Cena za informacje okazała się zbyt wysoka, wiec - rozłożyła bezradnie ręce - raczej się nie udała. Nie rozumiem go. Przecież i tak prędzej czy później pokaże resztę swoich sztuczek.
- Może chce mieć kartę w rękawie, na czarną godzinę. - Gonael nie spytał o cenę.
- Zapewne masz rację, tylko że wolałabym jednak wiedzieć na czym stoimy, żeby się odpowiednio przygotować.
- Na razie - anioł się uśmiechnął - przygotujmy się do spędzenia tutaj nocy.
- Raczej na zabezpieczeniu terenu i przygotowaniu się do odparcia kolejnego ataku. - Co mniej więcej wychodziło na to samo, tylko zabrzmiało bardziej pesymistycznie. Wbrew temu uśmiechnęła się, nawet wesoło. - Ciekawe co reszta planuje - dodała, rozglądając się by sprawdzić co też porabiali dzielni wojownicy.
- Zobaczymy - odparł.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 18-12-2015, 01:47   #47
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
„Plan był dobry ale sprawa się rypła.”
Zdążył pomyśleć nim strzelił.
Walka skończyła się szybciej niż się spodziewał. Pozostałe ślepaki odpuściły walkę i nie był to powód do narzekań. Ślepak wytrzymał więcej niż się spodziewał. Trzy brzechwy, przetrącony kręgosłup i jeszcze trzeba było dobijać. I jeszcze ten wyrywny.

„Skoro nie chce polować stadnie to cholerę się przypałętał? Puki co to głupota potem… potem może trzeba będzie przyprawi michę.”

Spokój zapewnił im skrzydlaty i czary. Arin to nie była bo jej nigdzie nie widział, elfka tym bardziej. Więc demon i ta mała demonica ale co i kto nie był wstanie rozeznać.
Mając więc chwilę spokoju zajął się zwyczajową robotą.
Nachylił się nad truchłem i pomagając sobie zakrzywionym nożem zaczął wydłubywać bełty najpierw swój, oczyścił go w śniegu i przyjrzał mu się krytycznie.
„Grot do naostrzenia ale się nada.
- Twoje tez zabrać? – Krzykną do jaszczura.

Przy swoim zajęciu starał się robić możliwie dużo bałaganu tak by zniechęcić ewentualnych gapiów. Gdy już został sam postanowił dobrać się do jadu ślepaka. Gruczoły jadowe znajdowały się w czaszce i po krótkiej operacji maczugą zakończonej cichym „chrup” odnalazł co szukał. Truciznę schował w zanadrze. Potem obmacał jeszcze trupa próbując znaleźć jakieś bardziej wrażliwe miejsca w które warto celować. Na koniec umył upaprane juchą ręce w śniegu.

Dopiero potem wrócił po kuszę. Nim doszedł do obozowiska zdążył ją przedmuchać i oczyścić. Cynamon porzucona przez elfkę nie uciekła tylko pocąc się ze strachu stała niczym bezwolne ciele.
- No i dobrze że z ciebie taka krowa. – powiedział wprowadzając konia do starej stodoły gdzie stała reszta koni.
- To co? Kolację? – Zapytał kładąc dwa bełty na stół.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 18-12-2015, 17:53   #48
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
- Uciekły? - mruknął pod nosem Azriel. Spojrzał w stronę gęstwiny drzew. Powolutko, ale to powolutku ściągnął hełm z głowy. - Uciekły? Na litość, nawet nie... ehh - demon kopnął okutym butem w ziemię wyrażając swoje głębokie zaniedowolenie.
Spuścił głowę w dół zastanawiając się głęboko, jednak jego refleksja nie była aż tak skomplikowana.
- E! Mag! - warknął w stronę drugiego demona, bo to bodajże on był odpowiedzialny za iluzje, czy cokolwiek to było. - Było ich odganiać, straszyć? Było dać im podejść i wszystkich wytłuc, a teraz co? Patrzeć w nocy na las czy nie czyhają? - Przetarł miecz już i tak brudną od starej, zaschniętej krwi szmatą.
Potwory w końcu się dojdą do siebie, zgłodnieją i zapewne spróbują ponownie przemyśleć swoją decyzję na temat ataku. Na bestiach z Rozdarcia Azriel się zbyt dobrze nie znał, wiedział, że warto je szybko zabijać, ale co jeśli ceniły sobie wspólnotę i zechcą pomścić towarzysza? Widocznie miał inną koncepcję tego jak radzić sobie z problemami, ale zdając sobie sprawę, że jest w mniejszości westchnął ciężko.
- A jak sobie chcecie zresztą - powiedział machnięciem ręki dodając sobie dramaturgii. - Ale jak chcecie polegać na sztuczkach zamiast na brudzeniu sobie rąk to widzę tę misję równie czarno jak te jaszczury wasze czary - burknął jeszcze zmierzając z powrotem do swojego konia.
Po prawdzie wcale nie był zły czy oburzony strategią towarzyszy. Po prostu pragnął walki, prawdziwej walki, a nie egzekucji w kilku na jednego i na tym poprzestania.
Później jednak poświęcając temu więcej myśli zaczął mieć pewne obawy. Jeśli oba demony dysponują tylko magią dającą ciemne iluzje czy magiczne bańki to prędzej raczej niż później ich użyteczność okaże się znikoma. Kocur zdawał się mieć więcej do roboty po walce niż w trakcie mniej, a Arin i elfka najwyraźniej nie wchodziły w grę gdy szło do mordowania. Obecność jaszczura też umknęła jego niezwykłej, zaostrzonej przez lata ciężkiego życia na polu bitwy, uwadze, a anioł w ogóle znikł z pola widzenia, co też nie napawało optymizmem. Dobrze jednak się czuł mając innego wojownika u swego boku, w tym przypadku okazała się to być Reeva, do której zresztą później postanowił podejść.
- Hmmm - zaczął pocierając podbródek. - Całkiem sprawnie zareagowałaś... szybko - pokiwał głową dość przeciągle. - Ja zaś pewnie troszkę za szybko. Przyzwyczajony jestem do samotnej walki więc takie snucie planów, gdy ktoś ma ci skoczyć do gardła nie jest w moim typie. Obyśmy mogli się wszyscy lepiej wykazać, gdy dojdzie do prawdziwej walki - dodał na do widzenia.
Zaoferował swoją służbę na pierwszej warcie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 20-12-2015, 23:03   #49
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Współpraca zadziwiająco dobrze im wyszła pomijając początkowe “niedogranie”. Ważne, że diabeł szybko się podniósł, gdy Reeva zgoniła z niego brzydala i może na przyszłość nie będzie bohaterzyć.
Nawet nie zdążyła się spocić jak już było po wszystkim. Zawiedziona z tego powodu patrzyła w kierunku lasu, gdzie zniknęły wystraszone przez maga ślepaki. Chwilę jeszcze stała jakby czekając na ich powrót. Westchnęła w końcu wiedząc, że trzeba teraz zabezpieczyć nocleg na wypadek ich powrotu. Spojrzała jeszcze na ramię diabła by upewnić się, czy nie został pogryziony. Naramiennik miał powyginany, ale wyglądał na cały. Natomiast jego słowa bardzo ją zaskoczyły. Pochwała i przyznanie się do błędu było czymś co niewielu potrafiło przejść przez gardło. Zaczynała lubić tego typa. Ale nie mogła się nie uśmiechnąć, gdy zaczął się tłumaczyć. Zdjęła hełm. Potrząsnęła głową by jej włosy ułożyły się swobodnie.
- Zaufaj mi, a z pewnością następnym razem lepiej wyjdzie nam współpraca - odparła już do jego pleców. Trochę brakowało jej współdziałania z innym wojownikiem. - Ale niech ci Tiria obejrzy tą rękę czy na pewno nie ma zadrapań - dodała i rozejrzała się wkoło.

Dostrzegła, że kocur zaczął coś kombinować przy truchle ślepaka. Kobieta miała nadzieję, że nie będzie próbował uraczyć wszystkich potrawką z tego czegoś. Może na wszelki wypadek na dziś zadowoli się tym co sama ma, a kocim jedzeniem uraczy się jak reszta dożyje do rana.
Uklękła i przetarła śniegiem ostrze swojego miecza. Wstała i podeszła powolnym krokiem do jaszczura. Przy okazji schowała swoją broń do pochwy.
Zatrzymała się obok Seta i wolną dłonią przeczesała włosy by opanować niesforne złote kosmyki.
- To co, rozwłóczyć ślepaka wokół stajni, żeby w nocy nic nie podeszło do koni? - zapytała i skinieniem głowy wskazała w kierunku, gdzie Tehanu właśnie rozłupywał czaszkę zwierzęcia.
- To nic nie da - odparł szybko. - Chodź za mną - ruszył w kierunku drzew nie czekając.
- Idziemy po te co uciekły? - zapytała z nadzieją w głosie podążając za nim.
Spojrzał na nią z ukosa.
- Tak bardzo krwi chcesz posmakować? - zapytał przekrzywiając głowę. - Ślepaki są terytorialnymi potworami. Znaczą teren pazurami, najczęściej na korze drzew. Jeśli jesteśmy na ich terenie, to nie ma żadnych szans na chwilę spokoju. Natomiast jeśli uda nam się wyznaczyć zasięg ich terytorium, to powinno wystarczyć, że wyjdziemy poza nie.
Reeva westchnęła nieco zawiedziona.
- Na boga Set, przyczajmy się na nie i problem będzie już z głowy - starała się go przekonać. Na wszelki wypadek wzięła do ręki miecz, gdy oddalili się od Tehanu. - Nawet się nie zgrzałam przy tamtym.
- To dobrze. Tylko zobacz - machnął ręką w tył - że reszta już się rozlazła. Jeśli nie pomyślę za nich, to czeka ich nieciekawa pobudka. Jak przyjdzie pora to zrobimy to czego chcesz: zaczaimy się i pozbędziemy problemu.
Spojrzała przez ramię za siebie. Miał rację, wszyscy się rozeszli. Nawet kotek niepostrzeżenie zniknął w chatce. Zaraz skierowała wzrok na jaszczura.
- Brzmi sprawiedliwie - podsumowała propozycję przyjaciela - To co, mam szukać śladów pazurów? - dopytała rozglądając się wkoło.
Skinął twierdząco głową.
By nie przeszkadzać mu w pracy zwolniła nieco kroku pozwalając się wyprzedzić. Szła teraz dwa kroki za nim, nie więcej, by nie stracić go z oczu. Co chwilę zbliżała się do jakiegoś pniaka i przyglądała się czy są na nim zadrapania, ale nie było to dla niej priorytetem. Set miał zdecydowanie lepszy zmysł do tych spraw i to on był tropicielem. Ona miała mu zapewnić ochronę w razie, gdyby coś chciało im skoczyć na głowy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 21-12-2015, 22:53   #50
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Założył kuszę z powrotem na plecy. Tahal kupił im sporo czasu i Set skinął głową w uznaniu dla jego magii.
- Zabierz i moje, jeśli są całe - odpowiedział Tehanu odnośnie bełtów.
Kiedy usłyszał słowa Gonaela, który potwierdził ucieczkę reszty ślepaków, Jaszczuroludź się rozluźnił. Wtedy też podeszła do niego Reeva z pytaniami odnośnie zabezpiecznia noclegu


Chwilę później, po oględnym obejrzeniu pobliskich drzew:
- Kurwa. - zaklął cicho. - Jesteśmy głęboko w ich terytorium. Jest pełno śladów, ale są zbyt chaotyczne. Musimy być głęboko w ich terytorium - powiedział szybko.
- To idziemy po zbrojnego i czyścimy teren? - zaproponowała starając się by jej ton nie brzmiał jakby naciskała na tą opcję.
- Idziemy po nich wszystkich. Jeśli liczą na ciepłą kolację, to nie dzisiaj - odparł ponuro.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, ale i z uśmiechem zadowolenia.
- To wracamy. Oszczędzimy sobie szukania ich po lesie i poczekamy w osadzie. Wystawimy warty, a reszta będzie spać w pełnym rynsztunku więc jak przyjdą to nie będziemy zaskoczeni i będziemy mogli szybko zareagować - stwierdziła.
- W pełnym rynsztunki i tak nikt się nie wyśpi… Najwyżej jakaś drzemka, choć jest ona nam wszystkim potrzebna - przyznał jej rację. - Wolałbym jednak dwie osoby na warcie jednocześnie.
- To tak też zrobimy. Zobaczymy czy będą jacyś ochotnicy - westchnęła przeciągle - W razie czego mogę wziąć pierwszą wartę. Mogę to odespać w czasie, gdy będziecie się przekopywać rankiem przez to co jest w młynie.
- Musimy sie dobrze tym podzielić - przytaknął jej.
- Trzeba będzie magów przycisnąć, żeby łaskawie określili się co potrafią. Może się to też jakoś przyda teraz - zastanowiła się przyśpieszając kroku.
- To zajmiesz się tym, skoro zaproponowałaś, ok? - wyszczerzył swoje ostre zębiska.
- Jasne - wzruszyła ramionami od niechcenia - Ale trzeba do koni zajrzeć.
- To ja to biorę na siebie, ty zajmij się gadaniem, co?
Spojrzała na niego z wyrzutem.
- Dobra, niech ci będzie. Ale później nie miej do mnie pretensji jak cie Ebon ugryzie - ostrzegła go - Przynieś mi coś do jedzenia jak skończysz je oporządzać - dodała.
- Spoko - odparł kierując się ku stajni.
Pierwsze co zrobił, to skierował się do ich zapasów. Rumak jego towarzyszki miał ciężki charakter, na szczęście bywał przekupny. Set wyciągnął marchewkę i ostentacyjnie nią machając zbliżył się do wielkiego konia.
- Hej Ebon, zobacz co dla ciebie mam!
Zwierzę parsknęło, ale nie było w tym groźby. Raczej zniecierpliwienie.
- No już, masz po co te nerwy - zaśmiał się, podając mu warzywo pod chrapy - Dla ciebie.
Rumak schrupał ją w dwóch kęsach, ale po tym krótkim teatrzyku dał się pogłaskać. Set przetarł mu grzbiet, po czym podszedł do Bławatka. Jego klacz była przeciwieństwem czarnego konia Reevy.
Posłusznie nadstawiła łeb i pieszczotliwie ugryzła Seta w jeden z kostnych wypustków.
- Też dla ciebie mam - wyciągnął za pazuchy drugą marchew.
Ciekawe jak tam sobie Reeva z nimi radzi - pomyślał głaszcząc klacz.
 

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 21-12-2015 o 22:56.
Turin Turambar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172